eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Co to są znajomości?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 284

  • 241. Data: 2002-12-03 12:39:29
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl>


    Użytkownik Rafal <?@?.?> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:ashtk1$ll2$...@n...tpi.pl...
    [...]
    > Po prosty użyteczność z tej pracy (czyli jego subiektywne odczucia
    > zadowolenia) jest niższa. A skoro jest niższa, to będzie też mniej
    pracował.


    I w ten sposób więcej pracy zostanie dla obecnych bezrobotnych.

    [...]
    > Natomiast jeżeli nikt nie ma wpływu na to gdzie idą jego pieniądze, to
    duża
    > większa częśc z nich ucieknie w błoto.
    > I nie mówię tutaj nawet o korupcji, ale o zwykłej niegospodarności - która
    > jest wyjątkowo duża w przypadku publicznych pieniędzy.
    > I nie mów mi, że są tutaj takie mechanizmy jak NIK i inne instutucje
    > kontrolujące. Bo nigdy, ale to nigdy publiczne pieniądze nie będą tak
    dobrze
    > gospodarowane jak prywatne.

    Zdaję sobie sprawę z tych złych stron. Ale w życiu najczęściej
    trzeba podejmować decyzje na zasadzie mniejszego zła.
    Wszystko zależy od tego co kto uważa za mniejsze zło.
    Mnie się wydaje, że najgorsza jest sytuacja, kiedy
    znacząca część społeczeństwa nie ma pracy i środków
    do życia.

    Artur





  • 242. Data: 2002-12-03 14:24:28
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Krzysztofsf" <K...@p...gazeta.pl>


    > Jeżeli redystrybucja pieniędzy na konsumpcję odbywa się w formie podatku
    > zamiast w formie dobrowolnej, wtedy marnotrawstwo tych pieniędzy jest dużo
    > większe.
    > To jest oczywisty mechanizm - jeżeli ja mam wpływ na to gdzie daję
    > pięniądze, ile ich daję i czy wogóle daję, to wtedy mniej ich
    "przecieknie"
    > poprzez nieefektywne ich wydawanie.
    > Natomiast jeżeli nikt nie ma wpływu na to gdzie idą jego pieniądze, to
    duża
    > większa częśc z nich ucieknie w błoto.
    > I nie mówię tutaj nawet o korupcji, ale o zwykłej niegospodarności - która
    > jest wyjątkowo duża w przypadku publicznych pieniędzy.
    > I nie mów mi, że są tutaj takie mechanizmy jak NIK i inne instutucje
    > kontrolujące. Bo nigdy, ale to nigdy publiczne pieniądze nie będą tak
    dobrze
    > gospodarowane jak prywatne.

    Podaje klasyfikacje (nie mojego autorstwa) sposobow wydawania pieniedzy.
    Kazdy sposob w domysle pozostawia ocene mozliwej trafnosci dokonywanych
    wydatkow oraz "gospodarnosci" tychze.

    1.Wydajemy wlasne pieniadze na wlasne potrzeby
    2.Wydajemy wlasne pieniadze na potrzeby kogos innego.
    3.Wydajemy cudze pieniadze na wlasne potrzeby.
    4.Wydajemy cudze pieniadze na cudze potrzeby.

    Prosze o przemyslenie mozliwej sensownosci tych wydatkow, zwlaszcza jesli
    chodzi o gospodarowanie wplywami z podatkow.

    > Rafał
    >
    Pozdrawiam
    Krzysztof
    >
    >



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 243. Data: 2002-12-03 15:33:59
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>

    Krzysztofsf wrote:

    >
    > Ciekawy aneks do tego fragmentu dyskusji. Polecam
    >
    > http://www.wprost.pl/ar/?O=36343&C=57
    >

    Nigdzie nie napisalem, ze neguje potrzebe likwidacji i restrukturyzacji
    kopaln. Ale:

    - z jednej strony mamy rynek pracy na Slasku, gdzie potrzebne jest
    wsparcie Panstwa, zeby nie doszlo do wybuchu spolecznego na skale
    regionu, a nie jednej fabryczki (o tym pisalem, choc w innej formie);

    - neguje bezrozumne podejscie - zobaczcie ile mnie to kosztuje, ja za to
    place. Dla mnie jest to jednoznaczne - g.. mnie to obchodzi, nie chce
    tego i juz, ja Pan Podatnik. W ten sposob mozna o wszystkim powiedziec;

    - nie lubie demagogii - jak sa problemy w Panstwie to zaraz znajduje sie
    jakiegos winnego;

    - mozna oczywiscie zamknac od reki wszystkie kopalnie - pytanie tylko
    czy pewnego wplywu na ich niedochodowosc nie maja inne czynniki,
    niezalezne od gornictwa i czy poprzez ich zmiane nie osiagnie sie poprawy;

    - zamknac na chybcika jest latwo, pytanie czy zamykac wszystko co
    niedochodowe, czy zastanowic sie czy w dajacej sie przewidziec
    przyszlosci nie bedzie trzeba znow ich otwierac - co jest tansze -
    doplaty czy naklady na otwieranie nowych kopaln (stare zasypuje sie
    "piachem");

    Odpowiedzi na czesc z tych pytan/problemow nie znam, ale nie smiem bez
    doglebnej znajomosci tematu i DANYCH sugerowac odpowiedzi. Pisma w stylu
    Polityki i Wprost, moze nie klamia, ale zeby zwabic czytelnika musza
    bazowac na bardzo wyrazistym przedstawieniu problemu - a to juz
    dyskwalifikuje je jako podstawe do dyskusji merytorycznej.

    Flyer


  • 244. Data: 2002-12-03 16:24:48
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: flyer <f...@g...pl>

    Rafal wrote:

    >
    > Nie można tak udowadniać.


    Ktos zakazal?


    > Zrozum - podatek jest nałożony siłą. (i to fizyczną - jeżeli nie
    zapłacisz
    > podatku to będziesz zmuszony zapłacić karę, jeżeli nie zapłacisz kary -
    > zabiorą Ci ją z Twojego majątku - jeżeli na to nie pozwolisz - usuną Cię
    > siła. Jeżeli nie masz majątku - wsadzą do więzienia).


    Podatek bezposredni! Opodatkowujac sie posrednio nie jestes do niczego
    zmuszany - chcesz to kupuj, nie chcesz to nie. Nikt cie nie moze do tego
    zmusic i ukarac! Dodatkowo mozesz szukac produktow
    sprzedawanych/produkowanych przez osoby nie bedace platnikami vat.


    >
    > Porównajmy te dwie sytuacje
    > Jeżeli uważasz, że bank ma za drogie opłaty, które wynikają z za wysokiej
    > pensji prezesa - możesz odmówić skorzystania jego usługi.
    > Jeżeli uważasz, że paliwo w CPNie jest za drogie, bo wynika to z za
    wysokiej
    > akcyzy - możesz nie kupować paliwa.
    >
    > I tutaj, ok - na tym etapie te sytuacje są podobne. Tylko, że Ty na tym
    > etapie kończysz porównanie.
    >
    > Ale teraz dalsze porównanie (którego Ty już nie przeprowadzasz):
    > Jeżeli bank zda sobie sobie sprawę z przyczyn utraty klientów (którą to
    > przyczyną są za wysokie opłaty spowodowane wysokimi pensjami) i uzna, że
    > jest to dla niego niekorzystne - zawsze może te pensje obniżyć i obniżyć
    > opłaty - jego wolna wola.


    Utopia - wiekszosc osob szuka przyczyn niepowodzenia wokol siebie a nie
    u siebie. Czy nie tak niektorzy motywuja bezrobotnych. Tak samo jest z
    owymi mitycznymi prezesami - szukaja po najmniejszej linii oporu zamiast
    stwierdzic po prostu BURDEL, BURDEL.

    > Natomiast jeżeli CPN zauważy przyczynę odchodzenia klientów (za
    wysoka cena
    > benzyny-bo za wysoka akcyza) - NIE MOŻE jej zmienić. Nie jest to jego
    wolna
    > wola - tylko przymus Państwa. CPN nie może tej przyczyny zmienić w
    > przeciwieństwie do banku, który sam spowodował tę przyczynę.


    Ale zgodnie z twoim poprzednim rozumowaniem (chyba bylo twoje) moge
    zamiast samochodem jezdzic rowerem, a ten juz mozna samemu zlozyc z
    czesci "odpadkowych".


    > Rozumiesz teraz różnicę? Takie samo rozumowanie możesz przeprowadzić dla
    > każdego aspektu działalności Państwa, które wynika z przymusu fizycznego
    > (koncesje, wszelkiego rodzaju podatki i inne zobowiązania wobec
    państwa do
    > których jesteśmy przymuszani).


    Powiem inaczej - na tej grupie czesc madrych osob mowi ludziom jacy to
    sa niezaradni, przywiazani do jednego punktu widzenia. Mysle, ze te
    "zlote mysli" nie ograniczaja sie tylko do bezrobocia ale takze do
    innych sfer zycia, a co za tym idzie - ZAWSZE MOZNA ZNALESC LEGALNY
    SPOSOB ZYCIA BEZ PLACENIA PODATKOW POSREDNICH.

    >
    > Wniosek - każdy taki przymus Państwowy powoduje u nas to, że nie można
    > podjąć pewnej decyzji samodzielnie, bo pewne decyzje podejmuje za nas
    > Państwo. Czyli każdy taki podatek to jest nic innego jak związanie
    sznurkiem
    > rąk, które są potrzebne do pracy.
    > A ze związanymi rękami jest trudniej pracować - wszystko trzeba robić
    > wolniej, mniej dokładnie, drożej i przy większym nakładzie pracy.
    > I dlatego nie można na to sobie pozwolić. Szczególnie wtedy gdy
    gospodarka
    > stoi a nawet się cofa.

    Ja mam troche inne spojrzenie - wybacz. NIE WIERZE LUDZIOM - bez sznurka
    polepszy sie tylko niektorym kosztem innych. Podreslam kosztem, bo
    "byznes" to nie dzialalnosc charytatywna i zasady ekonomiczne obowiazuja
    obie strony. To nie jest socjalizm, to jest pragmatyka. Jezeli dam
    mozliwosc ludziom wiecej zarobic, to to zrobia a innych i tak beda mieli
    w d.. . To bedzie tylko Panstwo Anarchii i nic wiecej.

    Flyer


  • 245. Data: 2002-12-03 17:42:30
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: flyer <f...@g...pl>

    flyer wrote:

    >
    > - neguje bezrozumne podejscie - zobaczcie ile mnie to kosztuje, ja za to
    > place. Dla mnie jest to jednoznaczne - g.. mnie to obchodzi, nie chce
    > tego i juz, ja Pan Podatnik. W ten sposob mozna o wszystkim powiedziec;
    >

    Dodatkowo uscisle:

    Moge placic podatki na rozne cele, nie zawsze zgodne z moimi
    zapatrywaniami. Place tez na Kase Chorych nie leczac sie w niej, ale nie
    oznacza to bynajmniej, ze robie to z glupoty ale wlasnie z dobrze
    pojetego zdrowego rozsadku. Panstwo czyli "nikt" powinno zabezpieczac
    czesc osob od ich wlasnej glupoty - taki juz jest model Europejski - nie
    Polski, nie socjalistyczny. Tak jest z ZUSem (choc osobiscie uwazam ten
    system za niezbyt udany i prawde powiedziawszy lekko zlodziejski - patrz
    stosunek funduszu emerytalnego do calej skladki), tak jest z innymi
    podatkami.

    Zaloze sie, ze gdyby na moim osiedlu (a nie jest to najgorsze z
    mozliwych osiedli) zrobic referendum, czy mieszkancy chca dostac podatek
    "idacy" na policje do wlasnej reki, to gro mieszkancow widzac cash
    powiedzialaby tak. W efekcie policji by tu nie bylo. Oczywiscie wszyscy
    "wiedza" jaka ta policja jest niezaradna, ale nikt nie wie jak
    wygladalaby ta okolica gdyby nie dzialania i lek przed ta "niezaradna"
    policja.

    Liberalowie przyjmuja dosyc naiwna zasade, ze Wolna Wola Czlowieka jest
    wpelni zdroworozsadkowa (nie mylic z logiczna), ze mozna wplynac na
    wszystkie mechanizmy zycia spolecznego/rynkowego
    i poprzez to je idealnie zmienic.
    Dla mnie jest to Utopia. Po pierwsze czlowiek ze swej natury jest
    egoista, dodatkowo jak donosila pewien czas temu GW (artykul dot.
    badania naukowego a nie gdybania) w trakcie badania na "zaklamanie"
    pewnej grupy osob, wyszlo ze wiekszosc z nich oszukuje na wlasna
    korzysc, w celu zdobycia wymiernej korzysci.
    Druga sprawa to to, ze ilosc mechanizmow spolecznych i rynkowych
    jest na
    tyle duza, ze ludzie nie sa w stanie nad nimi efektywnie zapanowac.
    Nawet w naszej Demokracji istnieje jednak furtki do wplywania na
    wybranych tzw. przedstawicieli narodu - o tym pisalem wczesniej.

    Z drugiej strony nadmierny fiskalizm i centralizacja rowniez nie
    spelniaja swej roli, o czy mogla sie przekonac w swoim czasie Szwecja, o
    panstwach socjalistycznych nie wspominajac.

    Problem w tym, ze jak na razie nikt nie wymyslil pomostu pomiedzy
    liberalnym podejsciem do rynku a nadmiernym fiskalizmem i regulacja, bo
    oba kierunki sa tylko pojeciami jakosciowymi, dodatkowo nieostro
    zdefiniowanymi. Pomine juz to, ze "swietnych" pomyslow na dzialanie
    gospodarki jest chyba tyle ile ich autorow - i zaden tak naprawde nie
    okazal sie idealny.

    W zwiazku z tym - moge sie klocic o logike zachowan rynkowych, o ich
    wymiar spoleczny, ale w zadnym wypadku o typ ustroju rynkowego, bo na
    ten temat mozna pisac baaaaardzo dlugo. Co najwyzej - jezeli ktos
    doskakuje do mnie ze skrajnymi pogladami to moge odpowiedziec mu tym
    samym - dzialam jak lustro wzbudzone promieniem swiatla ;).
    I jezeli ktos probuje mnie dezawuowac poprzez nazywanie socjalista, to
    juz jest jego problem ;).

    Flyer




  • 246. Data: 2002-12-03 18:16:29
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl>


    Użytkownik Paweł Pollak <s...@m...pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:asbghc$kc8$...@c...magma-net.pl...
    [...]
    > Użytkownik "Artur Lato" napisał w wiadomości:
    > > To ja dziękuję, to ja już wolałbym tracić czas na wystawanie
    > > w kolejkach w PRL-u (bo wtedy można jednocześnie wykonywać
    > > pożyteczną pracę myślową) niż tracić znacznie więcej czasu
    > > (i może pieniędzy na prywatnego detektywa) na badanie
    > > jacy ludzie i jakie stosunki panują w kierownictwie banku,
    > > w którym mam zamiar trzymać pieniądze
    >
    > No cóż, sam sobie jestem winien, że muszę prowadzić dyskusję na takim
    > poziomie, powinienem był odpuścić sobie od razu, jak tylko zobaczyłem
    Twoje
    > koncepcje gospodarcze.


    No to mogę Cię pocieszyć i uspokoić, że jest to już moja ostatnia
    polemika, ponieważ przekroczyłem już wszelkie możliwe limity czasu,
    jaki mogłem poświęcić na te dyskusje.
    A poza tym, z jakiej racji, w tym twardym kapitalizmie, mam Ci za darmo
    pomagać w zwiększaniu oglądalności Twojej stronki
    nt. literatury szwedzkiej? :-))


    > Zupełnie poważnie chcesz stawiać znak równości między
    > poniżającym staniem w kolejce po artykuły pierwszej potrzeby (nie
    > wspominając o ich jakości), a przeglądaniem w wygodnym fotelu np.
    branżowej
    > prasy czy Internetu w celu ustalenia, gdzie najlepiej zainwestować
    nadwyżkę
    > finansową, żeby zarobić?


    A żebyś wiedział. Po pierwsze, stanie w kolejce nie absorbuje umysłu,
    w odróżnieniu od lokowania nadwyżek finansowych,a potem martwienia
    się, czy się dobrze zrobiło (ciekawe czy straty czasu jakie ponieśli Polacy
    podczas szaleństwa giełdowego w latach 1993-94 (nie mówiąc już
    o stracie pieniędzy) nie są porównywalne ze stratami czasu
    w PRL-owskich kolejkach). Po drugie, przeglądanie prasy w wygodnym
    fotelu nie wystarcza (ile razy mam Ci przypominać, że nawet
    królowej angielskiej nie wystarczyło). Po trzecie, takie badanie
    kondycji i wiarygodności firm trzeba by przeprowadzać nie tylko
    przy inwestowaniu nadwyżek finansowych, ale np. przy każdym
    poważniejszym zakupie, na który sprzedawca udziela gwarancji.
    Zdaje się, że któryś z dyskutantów zwracał Ci uwagę, że rynek dlatego
    nie działa tak jak to usiłują przedstawiać skrajni liberałowie,
    ponieważ jego uczestnicy nie są w stanie zdobyć (za rozsądną cenę)
    informacji niezbędnej do prawidłowego podejmowania decyzji,
    i z konieczności często podejmują je na chybił-trafił.
    W rezultacie rynek zbyt często nagradza wszelkiego rodzaju naciągaczy.


    > A że inwestycja może okazać się chybiona, to jest
    > inna sprawa, dlatego pierwszy lepszy poradnik zaleca, by nie lokować
    > pieniędzy w jednym miejscu. Ale jak nie chcesz ryzykować, możesz w ogóle
    nie
    > trzymać pieniędzy w banku, tylko w skarpecie.


    O, tego na pewno nie mogę robić, bo kolejną "przewagą" kapitalizmu
    nad socjalizmem jest drastyczny wzrost przestępczości.

    [...]
    > > Znowu dosłownie potraktowałeś przejaskrawione porównanie.
    >
    > Albo traktujemy je dosłownie, albo jako argument nie ma sensu, bo jeśli
    > życie ludzkie nie jest zagrożone (jak w przypadku kataklizmu), to nie ma
    > potrzeby stosowania środków nadzwyczajnych (abstrahując już od tego, że te
    > proponowane przez Ciebie tylko pogłębiłyby katastrofę).


    Przejaskrawienie polegało na tym, że może życie nie jest zagrożone,
    ale często zagrożony jest dorobek całego życia i zdrowie.
    A jednak podczas różnych klęsk żywiołowych (np. powodzi)
    jest to uznawane za wystarczający powód do stosowania
    środków nadzwyczajnych.


    > Jesteśmy chyba rekordzistami świata, jeśli chodzi o część budżetu
    > przeznaczaną na pomoc społeczną, ale Twoim zdaniem mamy płacić jeszcze
    > więcej?


    I tak i nie. Tzn. tak, ale nie na pomoc społeczną, tylko na stworzenie
    bezrobotnym realnych możliwości pracy (i to nie dowolnej, tylko takiej
    naprawdę potrzebnej takiemu zacofanemu krajowi jak nasz).

    [...]
    > > Nikt nie musiał jawnie formułować. Ale czym jest spokojne mówienie
    > > o tym, że narazie sukcesem jest to, że bezrobocie przestało rosnąć,
    > > a potem może będzie malało o kilka promili rocznie, jak nie godzeniem
    > > się z koniecznością ponoszenia ofiar dla świetlanej przyszłości
    > kapitalizmu?
    >
    > A przepraszam, jaki rząd chwali się takimi "sukcesami"? Przecież lewicowy,
    a
    > nie prawicowy.


    Daj spokój. Ten rząd jest tak samo "lewicowy", jak poprzedni był
    "prawicowy". Jeden doprowadził do takiego bezrobocia, a drugi
    nie potrafi narazić się większości wyborców proponując środki,
    które mogłyby go radykalnie ograniczyć (po co narażać się większości,
    jeśli bardziej opłacalne politycznie jest spisanie na straty mniejszości).
    W każdym razie oba, nawet jeśli nie mówią tego jawnie, to dają
    do zrozumienia, że są to niezbędne ofiary dla "świetlanej przyszłości
    kapitalizmu", których nie da się uniknąć.

    [...]
    > No cóż, dowody nazywają się USA, Tajwan, Hiszpania, ale przy Twoim
    > zaburzonym postrzeganiu rzeczywistości (teza w jakimś innym poście, że to
    > Solidarność doprowadziła do załamania się kwitnącej komunistycznej
    > gospodarki) wątpię, by do Ciebie dotarły.


    Rozczarowałeś mnie. Uważałem Cię za wyższej klasy dyskutanta.
    Żeby tak tendencyjnie przeinaczyć moją wypowiedź!
    Jeśli nie dotarło do Ciebie to co tam napisałem, to wyjaśniam,
    że nie zarzucałem Solidarności załamania "kwitnącej komunistycznej
    gospodarki", tylko doprowadzenie do załamania rynku poprzez
    z jednej strony wymuszanie podwyżek płac, a z drugiej, blokowanie
    podwyżek cen. I, jak zaznaczyłem, nie była to moja opinia, tylko
    Jacka Kuronia.
    Czy to właśnie nie Wy, liberałowie, uważacie drukowanie
    pustych pieniędzy za największą zbrodnię, a zapobieganie
    tej zbrodni za znacznie ważniejszy cel od likwidowania
    bezrobocia?
    I żeby jeszcze bardziej wyjaśnić, dodam, że nie mam
    o to do Solidarności pretensji. Mogła wymuszanie
    drukowania pustych pieniędzy uznawać za równie dobry
    sposób walki z reżymem jak np. partyzanci wysadzanie
    torów kolejowych.
    Ale na litość boską, wbijanie teraz ludziom do głowy,
    że te spustoszenia w sklepach, które sama spowodowała,
    to była stała i nieodłączna cecha tamtego ustroju,
    to już lekka przesada.
    A jeśli ktoś uważa, że przecież władza nie musiała
    poddawać się tym naciskom, i zamiast tego mogła
    podać się do dymisji, to przypominam, że wtedy
    żył jeszcze Breżniew (i jego doktryna też), i takie
    posunięcie na pewno spowodowałoby interwencję.

    [...]
    > Przecież ja nie twierdzę, że obecny stan jest właściwy. Tylko Twoje
    pomysły
    > na zapobieganie spowodowałyby jeszcze większą katastrofę. Bezrobocie można
    > łatwo zmniejszyć, zrobiło to wiele krajów (ostatnio np. Hiszpania) i są
    > sprawdzone recepty, problem w tym, że większość rodaków - podobnie jak
    Ty -
    > ma jakieś cudowne pomysły na uzdrowienie, za to zielonego pojęcia o
    > mechanizmach ekonomicznych.


    Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale dlaczego nikt poważny
    nie proponuje zastosowania u nas tych sprawdzonych rozwiązań?
    Czy Ty myślisz, że ja bym się wygłupiał z tymi swoimi pomysłami,
    gdybym słyszał ze wszystkich stron, że oto są takie to a takie
    rozsądne i sprawdzone rozwiązania (i nawet, jak piszesz, łatwe
    do przeprowadzenia), tylko takie to a takie siły (np. związki
    zawodowe) nie chcą się na nie zgodzić?
    Przecież mamy pluralizm, wolność słowa, więc wszystkie
    takie głosy powinny być słyszalne, jeśli nie ze strony ekspertów
    rządowych to opozycji.
    A zamiast tego słyszy się tylko (tak zresztą jak i od Ciebie
    na początku tego wątku) nawoływania bezrobotnych, żeby
    ruszyli się ze swoich kanap i raczyli rozejrzeć się za pracą,
    sugerujące, że żadne specjalne działania likwidujące
    bezrobocie nie są potrzebne, bo prawie każdy znalazłby
    pracę, gdyby tylko naprawdę chciał.

    Artur






  • 247. Data: 2002-12-03 20:10:41
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl>


    Użytkownik Rafal <?@?.?> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:ashtk1$ll2$...@n...tpi.pl...
    [...]
    > Tak więc przytoczę Ci jeszcze jedną kwestię.
    > Jeżeli redystrybucja pieniędzy na konsumpcję odbywa się w formie podatku
    > zamiast w formie dobrowolnej, wtedy marnotrawstwo tych pieniędzy jest dużo
    > większe.
    > To jest oczywisty mechanizm - jeżeli ja mam wpływ na to gdzie daję
    > pięniądze, ile ich daję i czy wogóle daję, to wtedy mniej ich
    "przecieknie"
    > poprzez nieefektywne ich wydawanie.
    > Natomiast jeżeli nikt nie ma wpływu na to gdzie idą jego pieniądze, to
    duża
    > większa częśc z nich ucieknie w błoto.
    > I nie mówię tutaj nawet o korupcji, ale o zwykłej niegospodarności - która
    > jest wyjątkowo duża w przypadku publicznych pieniędzy.
    > I nie mów mi, że są tutaj takie mechanizmy jak NIK i inne instutucje
    > kontrolujące. Bo nigdy, ale to nigdy publiczne pieniądze nie będą tak
    dobrze
    > gospodarowane jak prywatne.


    Jeśli jesteś taki pewien swoich twierdzeń, to wytłumacz mi
    taki oto fakt:
    Jest sobie państwowa instytucja o nazwie Narodowy Bank Polski
    zatrudniająca, na stanowisku prezesa, światowej sławy ekonomistę
    prof. Leszka Balcerowicza. I ta państwowa instytucja uważa, że
    tej światowej sławie wystarczy płacić ok. 50 tys. zł miesięcznie.
    Natomiast niektóre prywatne banki uważają za stosowne płacić
    swoim nieznanym szerzej, nie tylko na świecie ale nawet w Polsce,
    prezesom po kilkaset tysięcy miesięcznie z pieniędzy, które
    wpłacili im klienci bądź akcjonariusze, którzy, używając Twoich słów,
    sami dobrowolnie zdecydowali "gdzie przynieść pieniądze,
    ile ich przynieść i czy w ogóle przynieść".
    No i wg Ciebie gdzie jest większe marnotrawstwo?

    Artur






  • 248. Data: 2002-12-03 22:29:18
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Plonk" <...@o...pl.invalid>


    >"Paweł Pollak" <s...@m...pl>
    >...Po pierwsze napisałem, że w Polsce mamy
    >socjalistyczno-kapitalistyczną hybrydę, a nie kapitalizm, ergo - zaczyna
    >świtać? - jesteśmy biedniejsi, niż gdybyśmy mieli kapitalizm. I to nie jest
    >kwestia tylko zarobków, lecz także wydatków. Np. gdyby nie socjalistyczna
    >struktura rynku telekomunikacyjnego, wydawalibyśmy dużo mniej na rozmowy
    >telefoniczne, toteż nawet przy tych samych zarobkach więcej pieniędzy
    >zostałoby nam w kieszeni.
    Sieci komórkowe ? Gdzieś na świecie jest inaczej ?

    --
    Wielki Plonk na Ciebie patrzy !


  • 249. Data: 2002-12-03 23:10:39
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Leszek Wilczek" <w...@w...edu.pl>


    Użytkownik "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:asi8oo$l1n$1@news.onet.pl...
    >
    > Użytkownik Leszek Wilczek <w...@w...edu.pl> w wiadomości do grup
    > dyskusyjnych napisał:asgvq0$dge$...@n...tpi.pl...
    > >
    > > Użytkownik "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    > > news:asg4eu$h2n$1@news.onet.pl...
    > [...]
    > > > Nowy podatek nie może mieć negatywnego wpływu na
    > > > gospodarkę, bo jest tylko redystrybucją konsumpcji.
    > > > Powinien mieć nie większy wpływ, niż teraz np. dawanie
    > > > na tacę.
    > >
    > > To w takim razie ile by to bylo pieniedzy bo ja optymistycznei
    zakladajac
    > > uwazam ze nie uzbieralbys nawet 100mln zl, a za te pieniadze to nawet
    > kilku
    > > km autostrady nie wybudujesz, no moze kilkunastu
    >
    >
    > Porównując z dawaniem na tacę miałem na myśli
    > nie porównywanie wpływów, tylko to, że byłaby to tylko
    > redystrybucja konsumpcji nie hamująca działalności gospodarczej
    > (zmniejsza się popyt ludności, ale o tyle samo zwiększa się
    > popyt ze strony księży).
    Ja tez.

    >Zrobiłem to, żeby uzmysłowić,
    > że wbrew utartemu poglądowi, nie każdy rodzaj podatku
    > musi dusić gospodarkę.
    > Natomiast oczywiście chodzi tu o dużo większe pieniądze.
    > Np. zakładając, że 5mln podatników mających dochody
    > wyraźnie powyżej minimalnych, zapłaci średnio
    > po ok. 300 zł miesięcznie, daje to prawie 20 mld zł rocznie.

    Cos masz dziwne kalkulacje. W Polsce pracuej cos ponad 10mln osob, z czego
    90% z hakiem jest w najnizszej stawce podatkowej. Tak wiec widac ze mamy
    tylko 10% osob w wyzszych stawkach. Jezeli obnizysz podatki firmom o
    osobowosci fizycznej( a to postulujesz bo chcesz zeby firmy placily male
    podatki), to liczba osob w najnizszym wzrosnie do co najmniej 95-99%.
    Optymistycznie zakladajac ze 5% populacji by musiala placic owy podatek to
    wplywy spadaja 10krotnie do 2mld. Nie wiem skad wziales ta kwote 300zl,
    uwazam ja za procentowy podatek od dochodu, czyli oponujesz za zwiekszeniem
    podatkow lub wprowadzenie nowych stawek. Oczywiscie wplywy ktore podalem sa
    i tak pewne optymistyczne. Zauwaz ze firmy ztrudniajace dobrze platnych
    pracownikow szybko przezuca wysoko opodatkowne wyplaty na roznego rodzaju
    benefity lub w przypadku koncernow miedzynarodowych na projekty poza
    granicami naszego kraju(opodatkowane w kraju w ktorym beda sie odbywaly),
    nie wspominajac o wzroscie kosztow firm, poniewaz pracowniyc patrza na
    pensje netto, a nie brutto. Na wzrost kosztow firmy zastanowia sie czy nie
    lepiej bedzie przeniesc np. zarzadzanie za granice, przeciez nie jestesmy
    rynkiem zamknietym. Tak wiec uwazam ze z duza doza jak uzyskasz 2mld to
    GORA, a to nie sa wielke pieniadze w porownaniu ze szkodami jaki taki system
    wywola.


    >
    > [...]
    > > >Pieniądze od jednych konsumentów (bogatszych)
    > > > przypłyną do innych (byłych bezrobotnych). Globalny popyt
    > > > powinien się zwiększyć, bo ci pierwsi wiele pieniędzy
    > > > odłożyliby w banku, a ci drudzy muszą je natychmiast wydać.
    > > > Poza tym, wiele z tego, co wydane by zostało na import
    > > > pójdzie na tańsze produkty krajowe.
    > >
    > > Popyt by sie zminil i to fatalnie bo pieniadze zamiast na
    > inwestycje(kredyty
    > > bankowe z oszczednosci bogatych), poszedlby na prosta konsumcje(tv,
    pralka
    > > fajne ciuchy).
    >
    > Czy rzeczywiście uważasz, że działalność gospodarcza jest w obecnej
    > sytuacji hamowana głównie przez słabą dostępność kredytów, wysokie
    > stopy procentowe, itp., a nie brak popytu? I co z tego, że mógłbym
    > łatwo dostać niskooprocentowany kredyt, jeśli boję się, że nie sprzedam
    > swoich towarów (usług) ?

    Najwidocznej nigdy nie byles pracodawca, kredyt pozwala obnizyc koszty
    produkcji lub ja znaczaca zwiekszyc.

    Tu nie chodzi o wysokosc stop procentowych tylko o brak kapitalu w bankach
    poniwaz rzad zaporzycza sie jak glupi wysysajac kapital z rynku. Gdyby banki
    mialy tyle kasy zeby sie nimi dlawily to by o kredyt konsumpcyjny czy tez
    inwestycyjny nie trzeba bylo tyle walczyc.



  • 250. Data: 2002-12-03 23:14:12
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Leszek Wilczek" <w...@w...edu.pl>


    Użytkownik "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:asi8ql$l6t$1@news.onet.pl...
    >
    > Użytkownik Rafal <?@?.?> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    > napisał:ashtk1$ll2$...@n...tpi.pl...
    > [...]
    > > Po prosty użyteczność z tej pracy (czyli jego subiektywne odczucia
    > > zadowolenia) jest niższa. A skoro jest niższa, to będzie też mniej
    > pracował.
    >
    >
    > I w ten sposób więcej pracy zostanie dla obecnych bezrobotnych.

    No nie wiem, firma w ktorej tak opodatkowany pracownik pracuje musi wydac w
    tym momencie 2x wiecej kasy na koszty osobowe, co moze oznaczac wzrost ceny
    produktu, co z kolei moze pociagnac mniejsza konkurencyjnosc lub jej brak,
    spowolnienie rozwoju zakladu na wskutek malejacyhc zyskow, az w czarnym
    przypadku upadlosc lub zamkniecie malo efektywnej dzialanosci.


strony : 1 ... 10 ... 20 ... 24 . [ 25 ] . 26 ... 29


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1