eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Apel do 30-35 latkow.
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 41

  • 31. Data: 2003-04-14 14:33:55
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: "mer" <b...@i...pl>

    > Jeżli chodzi o przerost ambcji moge się zgodzić, ze nie powinno się oczekwić
    > odrazu po studiach supr pensji ale przynajmjej takiej która by pozwalała na
    > zycie i konsekwentą relizaje zyciwych palnow.

    Świetnie! Jestem za!
    Czy mógłbyś mi więc zapewnić środki na realizację moich planów?
    Dla zasady spiszemy jakąś umowe o prace. Moge na przykład ścierać kurz z monitora.
    Wypłata będzie w gotówce czy przelewem?
    Wolałbym tygodniówki, ale od biedy może być też raz na miesiąc.

    mer



  • 32. Data: 2003-04-14 14:43:20
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: "Krzysztof Gil" <m...@N...gazeta.pl>

    Osobiście zaliczam się do tej grupy (33 lata). Skończyłem studia na
    Politechnice Wrocławskiej w 1994 (z wyróżnieniem) i studia dzienne na
    Akademii Ekonomicznej (półtora roku później). Zaczynałem od różnych zleceń i
    praktyk (prawie za darmo - np. w Urzędzie Skarbowym), byłem nauczycielem,
    prowadziłem kursy, aż w 1996 zostałem zatrudniony w firmie produkcyjnej
    jako "jedyny informatyk - od wszystkiego" - za 70% średniej krajowej. Robota
    była ciężka - zwłaszcza w kontaktach z ludźmi, którzy uważali mnie za główne
    zagrożenie ich miejsc pracy. Nerwy, brak funduszy, ale robić trzeba.
    Uczelnie, mimo wszelkich zalet, nie przygotowały mnie praktycznie, abym sobie
    bez problemu radził. Dobrze, że zawsze byłem entuzjastą programowania i
    informatyki, sam nauczyłem się dużo więcej, niż inni koledzy. Zdrowy
    rozsądek, łączenie wielu dziedzin (socjologia, ekonomia, informatyka,
    zarządzanie), praca po kilkanaście godzin dała wkrótce efekt, podchodzenie do
    problemów jako do wyzwania, a nie jak do "obowiązku" dały w wyniku efekty, z
    którymi nikt nie mógł już dyskutować, wkrótce miałem kilku pracowników do
    pomocy, musiałem przejść przykre etapy typu zwalnianie itp. W efekcie
    ruszyła "komputeryzacja", czyli restrukturyzacja firmy , wsparta silnie
    decyzjami zarządu (po dwóch latach produkcja o 20% większa przy 30% mniejszej
    załodze).
    Zarobki rosły dużo wolniej, niż dodatmni efekt, jaki przysparzałem firmie.
    Przy przekształceniach firmy zdałem egzamin na członków do Rad Nadzorczych
    (najlepszy wynik) - myśle, że jako jedyny kandydat zdałem go uczciwie, ale
    jak się można domyśleć nie zostałem wybrany, gdyż byłem za bardzo "pro
    dyrektorski", czyli tworzyłem bezrobocie. Zapewne wówczas pracowałem i
    potrafiłem dużo więcej niż Pana kuzyn, ale zarobki ledwo doczołgały się do
    dwóch krajowych po 4 latach.
    Po odejściu z firmy miałem już wystarczającą pozycję, by starać się o dobrą
    pracę w innych firmach. Finansowo nie narzekam, ale myślę, że jeżeli przez 10
    lat będzie Pan pracował średnio po 12 godzin dziennie, i ciągle się rozwijał,
    to też Pan do czegoś dojdzie. Ci którzy są przed Panem w kolejce do awansu
    potrzebują spektakularnych sukcesów aby się dzisiaj wybijać, pracodawca
    szybko wyłapie osobę niekompetentną. Nie należy się więc zrażać, tylko ostro
    brać się do roboty. Wygrają lepsi (chyba, że pracuje Pan w budżetówce, lub
    firmie przesiąkniętej układami, w takim razie szybko trzeba szukać innej)

    A co do dzisiejszych studentów, to wygląda to tak, że Ci, którzy liczą na
    dobre wykształcenie z uczelni mogą się srodze zawieść, gdyż większość uczelni
    nie jest w stanie dobrze przygotować do współczesnych zadań. Np. w
    informatyce podstawowe umiejętności z baz danych już nikogo w poważnej firmie
    nie zadowolą. Trzeba biegle się poruszać w narzędziach, językach, mieć zmysł
    i doświadczenie w projektowaniu itp. Znajoma poszukiwała ostatnio kilku
    programistów (bazy danych) - i nawet ci z najwyższymi ocenami nie spełniali
    podstawowych wymagań; często za to wymagania spełniają osoby bez oficjalnego
    wykształcenia w tej dziedzinie. Nic dziwnego, że absolwenci są zfrustrowani -
    5 lat nauki i nie spełniają podstawowych wymogów. Rynek dla informatyków się
    specjalizuje. Wielu takich, którzy zaszli wysoko bez podstaw, teraz kombinują
    jak się utrzymać na stanowisku, lub też zostają "zredukowani". Frustracja
    jest na porządku dziennym. Jednak proszę mi wierzyć - pradziwi fachowcy są w
    cenie i nie muszą się przejmować, że mają wielu konkurentów w firmie. Efekty
    pracy w informatyce świadczą o pracowniku i wybić się można stosunkowo łatwo.
    (Obecnie pracuję na stanowisku i zajmuję się zadaniami, które jeszcze 4 lata
    temu realizowało 5-6 osób, dzisiaj zajmuję się tym tylko ja).

    Zaczynając pracę szacowałem, że pierwszą kawalerkę będę miał po 65 latach (a
    więc znacznie później niż to Pan wyliczył obecnie). Przez pierwsze 3 lata
    miałem tylko "papierowy urlop", większość środków inwestowałem w siebie.
    Dzisiaj mam dwa mieszkania, dobry samochód i dosyć drogie hobby. Nie uważam
    jednak, by dzisiejsi zdolni absolwenci mieli mniejsze szanse.




    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 33. Data: 2003-04-14 16:49:40
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: "Piotr" <p...@N...gazeta.pl>

    TMK <t...@p...onet.pl> napisał(a):
    > z mojej studenckiej paczki biologia Uj i medycyna wyglada to tak-Same
    > dziewczyny 10 lat temu koniec studiow
    > -jedna jest lekarzem ale nie miala z czego zyc i jest przedstawicielem
    > firmy farmaceutycznej 12 godzin pracy 3-4 tys
    > jedna dentystka dzierzawi gabinet ma dziecko pracuje na 3/4 ok 2500
    > jedna pracuje jako nauczycielka biologii w szkole dla zaocznych 12 i wiecej
    > godzin (dziennie) ok 3000
    > jedna w zwyklej szkole 800zl
    > dwie na uczelni 700 i 850 zl
    > jedna w anglii jest sprzataczka

    Jak to czytam to naprawdę żal mi tych "młodych, wykształconych, ambitnych".
    Ja zaraz po technikum podjąłem pracę, głównie dlatego żeby uniezależnić się
    finansowo od rodziców. Studia olałem (tzn. chodziłem na zaoczne dopóki WKU
    nie dało mi spokoju ;-)) Po kilku latach (cały czas w jednej branży) zdobyłem
    na tyle doświadczenia że teraz bez problemu mogę znaleźć pracę a także
    pracować samodzielnie i zarabiać więcej niż jak tu piszecie ludzie z dobrym
    wykształcenie. Bez stresu, wyścigu szczurów, przepychanek o awans zarabiam
    tyle że starcza mi na wygodne życie. BTW: pierwszą pracę zacząłem w 1996 i
    wtedy też nie było łatwo.

    pozdrawiam i życzę wszystkim sukcesów w tym co robią
    Piotr


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 34. Data: 2003-04-14 16:50:37
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: "Arkadiusz Oleszczuk" <a...@N...gazeta.pl>

    Przemek <h...@g...pl> napisał(a):

    > Chcialbym zwrocic sie z malym apelem do wszystkich 35-35 latkow, a dokladnie
    > do osob, ktore ukonczyly studia w latach 90, powiedzmy do 1998 roku.
    >
    > Zanim zaczniecie krytykowac dzisiejszych absolwentow, ze nic nie robia
    > podczas studiow, ze za malo ucza sie jezykow, ze sa leniwi i tak dalej
    > usiadzcie spokojnie w kaciku i przypomnijcie sobie jak wygladal rynek pracy,
    > gdy wy konczyliscie studia. Z opowiesci mojego kuzyna (32 lata) i danych
    > "historycznych" bezrobocie wsrod absolwentow praktycznie nieistnialo

    Za Gierka bylo jeszcze lepiej, wtedy bezrobocie w ogole nieistnialo
    pozdrowka
    aron

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 35. Data: 2003-04-14 23:55:52
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "Daniel_I" <danielei@/tnij/poczta.onet.pl> writes:

    > "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> wrote in message =
    > news:m27k9z4c9b.fsf@pierdol.ninka.net...
    >
    > > nie zyles wtedy doroslym zyciem to ci sie najwyrazniej wydaje, ze
    > > wtedy manna z nieba leciala albo co... a pracodawcy blagali na
    > > kolanach wszystkich absolwentow zeby ich prace przyjeli :))
    >
    > Ale przecie=BF tak w=B3a=B6nie wygl=B1da=B3o: w 1997 wystarczy=B3o =
    > po=B6wi=EAci=E6=20
    > np. 2-3 godziny, =BFeby znale=BC=E6 sobie now=B1 prac=EA w charakterze=20
    > programisty (Wroc=B3aw). Bez LM, bez CV, odwiedzaj=B1c osobi=B6cie klika =

    zauwaz, ze tak bylo i bedzie zawsze w dziedzinie, ktora jest nowa i
    nie ma w ogole na rynku ludzi o tym zawodzie.

    podobnie kiedys dawno mozna bylo dostac niezle platna prace jako
    skladacz tekstow, byle sie wiedzialo jak venture otworzyc czy inny
    kombajn do skladania. potem sie rynek nasycil i tyle...

    podobnie bylo z managerami: jak sie wszystko zaczelo prywatyzowac,
    firmy nowe otwierac, to okazalo sie iz potrzeba na gwalt duzej liczby
    kadry zarzadzajacej sredniego szczebla (a nie kierownikow z partyjnego
    obsadzenia). i sie ludzie rzucili na szkoly zarzadzania, marketingu
    etc. zrobila sie nadprodukcja.

    teraz zaczyna byc nadprodukcja informatykow, w wyniku podobnego rzutu
    :)

    nie twierdze, ze w polsce sie nie pogarsza, bo niestety to
    prawda. trzeba jednak umiec oddzielic pewne zjawiska od siebie. nie
    wszystko mozna zwalic na bezrobocie.

    w usa na przyklad, gdzie bezrobocie jest male NIE MA TAK ze czlowiek
    po studiach, obojetnie jakich, wkracza do firmy na zasadzie "tiepier
    ja", dostaje sper pensje, komorke, samochod i niech sie wszyscy
    klaniaja w pas.

    wszedzie jest konkurencja a pracodawcy na wejsciu swierzym po collegu
    placa naprawde niewiele; ludzie poczas studiow w wakacje pracuja,
    najczesciej na stazu; potem po studiach na swoj sukces naprawde musza
    ciezko zapracowac, staraja sie byc najlepszym w tym co robia,
    doszkalaja sie, siedza po godzinach i zdobywaja dswiadczenie.

    w polsce mam zas wrazenie ze ogromna wiekszosc ludzi po studiach ma
    wielkie aspiracje, oczekiwania i wymagania, a z siebie jakos niewiele
    umie dac i nie ma ochoty po prostu pracowac.

    za to w narzekaniu sa mistrzami i w szukanbiu wymowek :)
    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 36. Data: 2003-04-15 07:21:57
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: "boniedydy" <b...@z...pl>

    Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> napisał w wiadomości
    news:

    > nie twierdze, ze w polsce sie nie pogarsza, bo niestety to
    > prawda.

    No nie wiem, ja nie zauważyłam. Zależy pod jakim kątem. A od czasów PRL-u
    bardzo się polepszyło.

    pozdrawiam
    boniedydy



  • 37. Data: 2003-04-17 11:16:41
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: Maciej Koziński <m...@w...pl>

    Przemek wrote:
    > Teraz slucham wypowiedzi roznych takich . Siedza sobie w fotelach prezesow,
    > kierownikow, a ich ulubionym zajeciem jest dawanie rad mlodym ludziom. Dwa

    Zastanów się co napisałeś. Jeśli Twój potencjalny pracodawca (prezes,
    kierownik) daje rady - to chyba należałoby przeczytać i zastanowić się,
    co ma do powiedzenia? Lepiej iść na rozmowę z potencjalnym pracodawcą
    wiedząc, czego oczekuje, niż w ciemno.

    > kierunki to bylo by dobrze, dwa jezyki to minimum. Kumple po informatyce
    > stoja w kolejkach, zeby dostac prace serwistanta sprzetu komputerowego w
    > malej firmie, ktorej nazwy i tak nikt nie zna. Zeby dostac prace w jakies

    Ale to kwestia popytu i podaży na rynku pracy, a nie dobrej woli
    prezesów czy kierowników firm. Jak nie ma w firmie pieniędzy na
    inwestycje, szans na rozwój - to i miejsca pracuy nie powstaną.

    > lepszej firmie trzeba zachrzaniac za darmo, a do tego organizowane sa
    > konursy, ktory jelonek jest bardziej zdesperowany. Przykladem jest Grasz o
    > staz. Siedzisz na niektorymi przykladami po kilka dni tylko po to zeby

    Niestety, o pracę trzeba walczyć z potencjalnymi konkurentami. Trzeba
    dostosować się do istniejącej sytuacji. Można oczywiście próbowac
    zmienić sytuację, ale w tym celu należy zmienić sytuację gospodarczą w
    całym kraju - a to chyba zadanie przekraczające możliwości absolwenta?
    Chyba nieco łatwiej zmienić siebie i stosunek do rzeczywistości?

    > Dzisiejsze pensje dla przecietnego absolwenta nie przekraczaja 1400 brutto
    > nawet w duzych firmach i bankach. - jest to okolo 900 zl na reke. Wiem ze
    > inni maja jeszcze mniej, albo w cale. Kwota ta i tak nie pozwala na normalne
    > zycie (550 zl za wynajem :-( ) nie mowiac juz o kupieniu mieszkania (za 32
    > lata moze kupie kawalerke z wychodkiem w podworku :-). Bylbym bez wiekszych
    > problemow w stanie przelknac tak drobne pieniadze, gdybym mial sznase na
    > awans. Niestety ich nie mam. Nie dlatego, ze sie nie staram, jestem glupi,
    > czy leniwy. Przede mna w kolejce jest jeszcze 10 kumpli, ktorzy dostali te

    Spytam retorycznie: a na wyborach byłeś? Na kogo głosowałeś? Może
    przypomnij sobie, na kogo glosowałeś i jak się to ma do Twojej
    dzisiejszej sytuacji?

    > prace rok wczesniej, a nade mna ........ Wy 30-35 latkowi. Trzymacie sie
    > swoich foteli z calych sil - nie winie Was sytuacja jest jaka jest. Prosze
    > Was tylko NIE KRYTYKUJCIE NAS.

    30-35 latkowie ponoszą dziś ciężary "dobrobytu" gierkowskiego dla
    dzisiejszych 45-60 latków. O polityce gospodarczej decydują dziś ludzie,
    którzy wchodzili w dorosłe życie w latach 70-tych - czyli właśnie za
    Gierka. W znacznej części myślą kategoriami tamtej epoki. Zobacz sobie,
    kto zajmuje kierownicze stanowiska w administracji państwowej, na którą
    wszyscy łożymy podatki. Jeśli naprawdę chcesz konfliktu pokoleń - to
    trafiłeś pod niewłaściwy adres.

    > Dlatego prosze Was 30-35 latkowi nie gadajcie glupot, kazdy z mojego
    > pokolenia chcialby zyc

    Nie gadamy głupot. Ludziom po trzydziestce też nic z nieba samo nie
    spadło. Niewielu jest dziś w Polsce ludzi, którzy mogą powiedzieć, że
    jest im lekko. Wielu z nas przetrenowało różne sytuacje na własnej
    skórze i po prostu dzieli się własnym doświadczeniem.

    M.
    --
    Maciej Koziński
    http://strony.wp.pl/wp/maciej_kozinski/


  • 38. Data: 2003-04-17 11:22:45
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: Maciej Koziński <m...@w...pl>

    Nina M. Miller wrote:
    > studia skonczylam w 1994 roku.

    1995.


    >>Politechnice Wroclawskiej po informatyce dostal na dzien dobry w IBM 3500
    >>brutto, a nie mial zadnego doswiadczenia, a jezyk angielski nie byl jego
    >>mocna strona :-)
    >
    >
    > mial fuksa i tyle, skonczyl odpowiednie studia.
    > niech ci sie nie wydaje, ze wszyscy tak mieli.

    Dokładnie tak jak piszesz, Nina. Dowcip polega na tym, że ci, którym się
    udało, chętnie opowiadają o tym, jakie mieli szczęście. Rzadko kto
    głośno mówi, jak było trudno, i rzadko kto chce o tym słuchać. Dlatego
    część ludzi ma błędne wrażenie jakie to inni mają szczęście, a jak to
    mnie los źle traktuje.
    Jeszcze jedno - opowieści ile kto zarabia należy traktować z
    przymrużeniem oka. Zazwyczaj opowiadający zawyżają swoje zarobki albo
    zapominają dodać, że podana kwota jest brutto.

    M.
    --
    Maciej Koziński
    http://strony.wp.pl/wp/maciej_kozinski/


  • 39. Data: 2003-04-17 11:30:50
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: Maciej Koziński <m...@w...pl>

    sviodo wrote:
    > przczytalem to ale w to nie wierze,

    Właśnie. Wierzysz tylko w to, co chcesz wierzyć?

    > moj padre zawsze mawial ze przegrywaja ci o ktorych sie nie slyszy...

    Dlatego słyszy się o tych, co bajecznie awansowali. O tych, którzy nie
    mieli szczęścia, ale poradzili sobie mimo "braku perspektyw" już nie.

    M.
    --
    Maciej Koziński
    http://strony.wp.pl/wp/maciej_kozinski/


  • 40. Data: 2003-04-17 11:33:14
    Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
    Od: Maciej Koziński <m...@w...pl>

    sviodo wrote:
    > a ja twierdze ze zalezy od szczescia i twierdze ze znajdujesz dziwna
    > przyjemnosc z dokopywania ludziom ktorych juz kopnelo zycie :>

    Cóż - można nie odpowiadać w ogóle na posty typu "co ja zrobię po moich
    studiach - nigdzie nie ma pracy".
    Jeśli oczekiwałeś jałmużny albo tego, że po takim poście ktoś nagle
    Cię zatrudni - to sam wymierzyłeś sobie kopniaka.

    > otoz powiadam wam - zycie nie jest proste jak niektorzy staraja sie pokazac!

    Rzeczywiście - nie jest proste. Dyplom nie gwarantuje otrzymania pracy i
    pensji wystarczającej od razu na zakup willi, mercedesa i coroczne
    wakacje na Hawajach.

    --
    Maciej Koziński
    http://strony.wp.pl/wp/maciej_kozinski/

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1