eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeprzyszłośc etatu › Re: przyszłośc etatu (przesadziłem z długością postu) - ja też
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!nemesis.news.
    tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
    From: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: przyszłośc etatu (przesadziłem z długością postu) - ja też
    Date: Tue, 12 Apr 2005 14:53:32 +0200
    Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
    Lines: 265
    Message-ID: <9...@4...com>
    References: <d3c0s8$3pb$1@inews.gazeta.pl> <d3c27m$idu$1@news.onet.pl>
    <d3cc19$fo1$1@inews.gazeta.pl> <opso13b0ak4iukdk@krzysztofc>
    <d3dkgj$igl$1@news.dialog.net.pl>
    <d3dp82$rpk$8@213-238-102-52.adsl.inetia.pl>
    <d3edqj$8ec$1@news.dialog.net.pl>
    <d3eq7p$61o$3@213-238-105-29.adsl.inetia.pl>
    <d3erts$mc3$1@news.dialog.net.pl>
    <8...@4...com>
    <d3ev41$p65$1@news.dialog.net.pl>
    <d...@4...com>
    <d3g6u3$m3q$1@news.dialog.net.pl>
    NNTP-Posting-Host: dcr235.neoplus.adsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
    Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
    X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1113310694 23286 83.23.69.235 (12 Apr 2005 12:58:14 GMT)
    X-Complaints-To: u...@t...pl
    NNTP-Posting-Date: Tue, 12 Apr 2005 12:58:14 +0000 (UTC)
    X-Newsreader: Forte Free Agent 2.0/32.652
    X-No-Archive: yes
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:146718
    [ ukryj nagłówki ]

    >> Nikogo nie zmuszam. I o to właśnie mi chodzi, żeby nikt nikogo nie
    >> zmuszał.
    >To nie musi być "ktoś". To najczęściej jest "coś". I nazywa się czynsz,
    >rachunki, jedzenie itd. słowem - przymus ekonomiczny.

    Dlatego uważam, że człowiek powinien ruszyć tyłek i poszukać sobie
    pracy (o przydatności urzędu bezrobocia w tym przypadku już się
    przekonałem), a nie siedzieć na dupie i twierdzić że się nie opłaca
    pracować za 2zł/godz. na krwiopijców.
    Koszt wynajęcia mieszkania można zmniejszyć ruszając dupę i szukając
    tańszej oferty, koszt jedzenia można też zminimalizować (np. chodząc
    po sklepach po pracy (czy też po zakończeniu poszukiwania pracy w
    danym dniu), lub pytając się np. znajomych/obrotnej sąsiadki o
    najtańsze oferty).

    >Państwo (jako instytucja), nie decyduje ile kto ma zarabiać, tylko ile
    >najmniej można zapłacić pełnozatrudnionemu.

    No i po co to? A jeśli ktoś chciałby zarabiać mniej to co? Nie ma
    takiej możliwości, bo "państwo" postanowiło że musi zarabiać więcej.

    >Jest to słuszne, gdyż u podłoża
    >takiej regulacji leżą nie tylko względy ekonomiczne lecz także społeczne.
    >Tych ostatnich ekonomiści-hobbyści w ogóle nie biorą pod uwagę i dlatego są
    >sfrustrowani.

    Niektórzy biorą je pod uwagę i dlatego postulują zniesienie
    niektórych/wszystkich zapisów w kodeksie pracy lub wprowadzenie innych
    form zatrudnienia. Dzięki temu ludzie, którzy mają małe szanse na
    znalezienie zatrudnienia mogliby skorzystać z tymczasowych form
    zarobkowania.

    >Swoją drogą nie rozumiem czemu nikogo nie dziwi, że np. do kierowania autem
    >trzeba mieć prawo jazdy, a podczas jazdy obowiązują zakazy i nakazy,
    >natomiast za nieznośne ograniczenie uważają zakazy i nakazy związane z
    >zatrudnianiem _ludzi_ i korzystaniem z efektów ich pracy. Przecież do tego
    >nie potrzeba nawet żadnych uprawnień, które można by stracić. ;)
    >A może oszołomstwo nie tylko KP i ZZ, ale PoRD, policję, państwo i diabli
    >wiedzą co jeszcze ma na liście do likwidacji? ;))

    To już blisko anarchii. Ja jestem zwolennikiem jak najmniejszego
    udziału państwa (przepisów) w państwie. Tam gdzie regulacje nie są
    potrzebne po co je wprowadzać? Nie wiem dlaczego chcąc zostać
    notariuszem/adwokatem trzeba pytać się związku zawodowego o zgodę? Gdy
    kogoś nie stać na skorzystanie z usługi prawnej to co ma zrobić? Pójść
    do wszechobecnej konkurencji?
    Tak samo jest z KP - nie powoduje on zwiększenia konkurencyjności
    firmy, czemu te przepisy służą? Może związkom zawodowym?
    Nie neguję możliwości istnienia związków zawodowych (każdy powinien
    mieć prawo sobie nawet dwuosobowy (jeśli ma rozdwojenie jaźni to nawet
    jednoosobowy) ZZ założyć). Tylko dlaczego jako członek/prezesZZ
    miałby mieć inne prawa niż człowiek przychodzący z ulicy do pracy?
    Jeśli prezes ZZ wynegocjował sobie z firmą dożywotni etat to proszę
    bardzo, ale jeśli nie negocjował, to dlaczego ktoś (państwo) zmusza
    firmę do trzymania etatowca, którego chcą zwolnić?

    >Do negocjacji potrzebne są mniej więcej równe siły. Tak nigdy nie jest -
    >pracodawca jest w sposób naturalny stroną silniejszą.

    Możesz to rozwinąć? Dlaczego tak uważasz?

    >A w obecnej sytuacji w
    >kraju to już w ogóle tragedia - ponad 20% bezrobocie (jedź na ścianę
    >wschodnią, a zobaczysz miejscowości o bezrobociu rzędu 60%)

    Niedawno stamtąd wróciłem. I jakie wnioski? Jeśli trzeba ruszyć dupę
    do większej miejscowości w poszukiwaniu pracy to nie ma na bilet.
    Jeśli zaś trzeba się "odhaczyć" w urzędzie bezrobocia to pieniądze na
    bilet się znajdują. Można spędzić kilka godzin na drodze (pozostałości
    po tzw. "mleku" - parę lat temu ludzi szli z bańkami i czekali na
    samochód firmy odbierającej mleko) dyskutując z sąsiadami.
    Nie opłaca się hodować kurczaków (wiesz ile kosztuje żarcie? Ile to
    trzeba się nachodzić przy tym? A za 2zł można kupić od prywaciarza!).
    Na pytanie dlaczego w kurniku są dwie kury i pies odpowiedź jest
    oczywista - Bo na więcej kur nie ma pieniędzy, a pies jest po to żeby
    w nocy kuna nie zadusiła kur (te kuropodobne stworzenia pochodzące z
    fermy mają łyse dupy i niosą się raz na ruski rok).
    Krów, cieląt, świń nie opłaca się hodować, bo to tyle żre co koń. W
    stajni stoi dwudziestoparoletnia kobyła, bo na więcej koni nie ma
    pieniędzy.
    W zeszłym roku nie opłacało się dorwać mapek potrzebnych do
    wypełnienia wniosków o unijne dopłaty (ja miałem je wypełnić), bo:
    1) nie wiem skąd, a łunia i tak nie da
    2) aha, ale ja nie mam czym dojechać, a łunia i tak nie da
    3) rowerem? Rower jest popsuty (od roku), a łunia i tak nie da
    4) naprawić? Nie wiem jak, a łunia i tak nie da
    5) pożyczyć? Nie mam od kogo, a łunia i tak nie da
    6) znaczy jak? Ja mam podać twój numer konta, ty pojedziesz po mapki i
    wypiszesz wszystko, a ja mam się tylko podpisać? -> mapa ewidencyjna
    całej wsi leżała przed moim nosem jakieś 5 godz. później - a jednak
    się dało.
    Nie opłaca się pracować w tartaku za 3zł za godzinę.
    Te książki są niedobre, bo zamokły, bierz te suche, bo inaczej nie
    rozpalisz ognia.

    Kuzyn mieszka w tej samej miejscowości. Pięć dni w tygodniu dojeżdża
    kilkadziesiąt kilometrów do pracy (rowerem do stacji kolejowej, dalej
    pociągiem). Pracuje w restauracji. W domu stoi tv, odtwarzacz CD,
    komputer ze stałym dostępem do internetu, co jakiś czas kupuje książki
    (w bibliotece nie ma nowości). Czasami pomaga finansowo siostrze i
    rodzicom. Jak się chce to można.

    >- pracodawca
    >staje się panem i władcą bez względu na kodeksy, ustawy itp.
    >Dlatego czasem ludzie sie organizują i negocjują zbiorowo (niekoniecznie
    >jako ZZ). Mają wtedy silny argument przetargowy - strajk. Ale i tak z reguły
    >są słabsi.

    Strajk? Czyli porzucenie pracy. Jak ktoś nie chce pracować to nie
    musi, przynajmniej ja nikogo nie zmuszam. Tylko niech się ludzie nie
    dziwią, że jak nie pracują to nie zarabiają pieniędzy.

    (...)
    >Dopóki jesteś sam, można żyć taką nadzieją. Czy uznasz ją za wystarczającą
    >chcąc założyć lub już mając rodzinę?

    Ja nie opieram się w życiu wyłącznie na nadziei.

    > I czy rodzina podzieli ten pogląd, czy
    >też wolałaby stały dochód zapeniający bezpieczeństwo?

    Stały dochód? Tzn. w KP powinien znaleźć się zapis gwarantujący
    dożywotni etat? Wszyscy siedzieliby na etatch - jeśli nie można by
    było ich zwolnić to nie byłoby bezrobocia!
    Mimo wszystko nie uważam, że taki zapis sprawiłby, że bezrobocie
    spadłoby do 0%.

    >Dość często wśród przyczyn trudności ze znalezieniem zatrudnienia wymienia
    >się tzw. "brak mobilności" bezrobotnych. Nie ma pracy tu gdzie mieszkasz?
    >Kopnij się 400 dalej tam, gdzie być może jest.
    >W większości jest to nonsens w kontekście kosztów wynajmu lokalu, pracy dla
    >współmałżonka, o zerwaniu z rodziną i środowiskiem nie wspomniawszy.

    Jak się chce to można jakoś to zorganizować.

    >Ale przyjmując na moment ten "argument" mam niezły pomysł dla niezadowolonych
    >pracodawców. Po co narzekać na KP, podatki. ZUS-y, kombinować, jęczeć i
    >pyskować na newsach? Wystarczy znaleźć kraj, w którym jest lepiej i "być
    >mobilnym", goodbye. ;))

    I sądzisz, że tak się nie dzieje? W styczniu rozmawiałem z byłym już
    wówczas właścicielem firmy, któremu znudził już się ten kraj. Rozmowa
    trwała kilka godzin i zorientowałem się, że prawdopodobieństwo tego,
    że mówi prawdę jest bardzo duże.
    Wcześniej jeszcze rozmawiałem z gościem, który prowadził DG, ale
    zwiększające się koszty i zmniejszające przychody sprawiły że
    wyemigrował. Rodzinę z Polski już ściągnął.
    Inny przykład. Przynajmniej raz do roku część ekipy z liceum spotyka
    się na piwie. Większość najambitniejszych i najbardziej obrotnych
    siedzi na zachodzie (potencjalni przedsiębiorcy), jeśli dla kogoś ma
    to znaczenie to ludzie ci kończyli liceum z bardzo dobrymi notami.
    Większość z nich jest studentami (wzięli dziekanki), ciekawe czy
    wrócą? Z jednym z nich zastanawialiśmy się nad rozpoczęciem DG, ze
    względu na możliwość wystawiania faktur. Po wyliczeniu kosztów daliśmy
    sobie spokój.

    >> Jeśli chodzi o wypadki
    >> losowe to staram się obecnie jakoś zminimalizować ewentualne (tfu)
    >> efekty zagrożeń (po to opłacam te składki na ubezp., oprócz tego mam
    >> dwie polisy ubezp., trochę oszczędności (mało)).
    >Też tak robię, ale do tego trzeba zarabiać trochę więcej niż 2 zł/h. Marne
    >rowiązanie dla tych, co to "od 1-ego do 1-go", albo wręcz żywność "na
    >zeszyt" kupują.

    Bezrobotni niech zaczną pracować (niekoniecznie na etacie). Pracujący
    niech zaczną szukać lepszej pracy lub zdobywać dodatkowe umiejętności.

    >> Jestem świadomy, że
    >> te spadochrony mogą zawieść, nie kryję że wówczas zwróciłbym się o
    >> pomoc do rodziny,
    >Co mają zrobić nie mający rodzin oraz ci, których rodziny są w podobnej
    >sytuacji?

    Wziąć się do roboty i zacząć szyć spadochrony?

    >Nie da rady, bo w międzyczasie niektórzy użytkownicy tej grupy mający
    >poglądy, hmm, skrajne, sprywatyzowali "wszystko"
    >(news:d261ot$sal$1@news.onet.pl), więc instytucji państwowych nie ma.

    Eee, chyba tylko sprywatyzowali państwowe firmy (tak wynika z
    kontekstu, może źle zrozumiałem).

    >Istnieją tylko firmy, a firmy są po to by przynosić zyski
    >(news:d397at$pua$1@news.onet.pl), więc nie ma także instytucji
    >charytatywnych. ;))

    Ależ są, bo jest wolność i swoboda i nikt nie broni prowadzić
    organizacji charytatywnych.

    >Przepraszam za obfitą wypowiedź.

    A co ja mam powiedzieć? ;-)

    --
    pozdrawiam
    Bremse

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1