eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › PIEPRZONY KRAJ! - TRZEBA UCIEKAC !!!!!!!!!!
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 724

  • 681. Data: 2002-12-18 20:26:41
    Temat: Re: co trzeba umiec zeby znalezc prace (bylo pieprzony kraj..)
    Od: "TS" <f...@o...pl>

    > >No i w sposobach poszukiwania, brakowało mi składania ofert do firm (z
    > >branży) niezależnie od tego, czy kogoś teraz szukają, czy nie. To nic nie
    > >boli, a jak będą szukać, to może zaczną od przejrzenia "oczekujących"
    ofert.
    >
    > W 80% firm takie "niechciane" aplikacje wędrują do kosza.
    >

    No i co z tego?
    Zostaje jeszcze 20%. Wcale nie mówię, że to pewny sposób na znalezienie
    pracy. To po prostu jedna z możliwości. Skoro ja tak dostałem pracę, to
    znaczy, że to czasem działa.

    --
    ______________________
    Pozdrawiam
    TS



  • 682. Data: 2002-12-18 20:34:04
    Temat: Re: co trzeba umiec zeby znalezc prace (bylo pieprzony kraj..)
    Od: "TS" <f...@o...pl>

    > Współczesna sprzedaż opiera się głównie na umiejętności zdobycia
    > zaufania klienta. Najbardziej przydatne są konkretne cechy osobowości i
    > umiejętności (te ostatnie można nabyć). Wiedza o produkcie ma
    > niejednokrotnie znaczenie marginalne i jest zwykle nabywana w trakcie
    > samej pracy. O decyzji zakupu decydują w 80-95% emocje - umiejętność
    > wpływania na nie jest kluczowa dla sprawy. Wiedza nie jest ani warunkiem
    > koniecznym, ani dostatecznym bycia dobrym sprzedawcą.

    Przedstawiciel, kojarzy Ci się wyłącznie z akwizytorem sprzedajacym towary
    "zwykłym" klientom.
    Ale spróbuj w ten sposób sprzedawać np. specjalistyczny sprzęt
    stomatologiczny do gabinetów. Wiedza jest tutaj niezbędna. Nie twierdzę, że
    wiedza wystarczy, ale nie można też powiedzieć że jest nieistotna.

    --
    ______________________
    Pozdrawiam
    TS



  • 683. Data: 2002-12-18 21:30:40
    Temat: Re: co trzeba umiec zeby znalezc prace (bylo pieprzony kraj..)
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 18 gru 2002, Adam Płaszczyca <_...@i...pl> zapodal(a):

    > Shrek <l...@w...pl> wrote:
    >
    >> Sprobuj przewiedziec - doswiadczenie w jakim zawodzie
    >> najlepiej bedzie miec za 10 lat?
    >
    > Piekarz.

    Na kakiej podstawie wnosisz? I co juz terminujesz w piekarni, bo jak sie
    okaze za 10 lat, ze twoja profesja jest nie potrzebna to musialbys sam o
    sobie powiedziec, ze sam jestes sobie winny?

    A i przy okazji nawiazujac do kilku poprzednich postow. Uwazasz, ze byly
    hutnik sam jest sobie winny bo nie ma innych doswiadczen zawodowych? No w
    sumie tak przeciez to bylo takie proste do przewidzenia. Wszyscy
    wiedzieli, ze komunizm upadnie hute zamkna, wejdziemy do Unni i NATO. A
    wiedzieli juz to w latach 70. Jakos nie widze w tym jego winy, ze nie
    uczyl sie innych zawodow w czasie kiedy pracowal.


    >> A tak przy okazji co jest zlego w chodzeniu na imprezki? A
    >> dziewczyny to w pracy poznajesz? Przeciez czlowiek pracuje po to,
    >> zeby go bylo stac na przyjemnosci. Jaka z punktu widzenia rynku
    >> pracy jest roznica czy ktos chodzil na imprezki czy do opery lub
    >> teatru?
    >
    > Ależ nic. Tylko jak się tylko chodzi na imprezki, to się zdobywa
    > doświadczenia w mało rozwojowej dziedzinie.

    A tam. Na przyklad mozna rozwjac doswiadczenia z dziewczynami. Bardzo
    rozwojowe jesli chcesz zalozyc rodzine. Poza tym praca ani studiowanie nie
    wyklucza imprezowania.

    >> Jeszcze jedno. Wiekszosc ludzi uwaza, ze pracuje sie po to, zeby zyc
    >> a nie na odwrot.
    >
    > No i co mnie ta większośc obchodzi? Większośc ludzi ma kłopoty z
    > windowsami na przykład, bo uważają, że to najlepsze co mogą mieć. Ich
    > zdanie mnie też mało obchodzi, ja sobie problemów na głowę nie mam
    > zamiaru ściągać.

    No i wszystko jasne. Uwazasz, ze zyjesz tylko po to, zeby pracowac. Wyrazy
    wspolczucia, to wiele wyjasnia z tego co napisales. Zaczynam tez rozumiec
    czemu sie tak wsciekasz. Bo mimo, ze cie poglady tej wiekszosci nie
    obchodza, to denerwuje cie, ze inni sie bawia. Zreszta dobre stwierdzenie
    co mnie poglady wiekszosci obchodza. Nie musisz sie z nimi zgadzac, ale
    warto sie nad nimi zastanowic.

    Pozdr. Shrek.


  • 684. Data: 2002-12-18 21:56:14
    Temat: Re: PIEPRZONY KRAJ! - TRZEBA UCIEKAC !!!!!!!!!!
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 18 gru 2002, Adam Płaszczyca <_...@i...pl> zapodal(a):

    > Shrek <l...@w...pl> wrote:
    >
    >> I co to ma do tematu dyskusji czyli bezrobotnych. Ci z ZUSu akurat
    >> pracuja:). Zacznij odpowiadac na pytania a nie zadawac w kazdym
    >> poscie kolejne.
    >
    > Naprowadzam Cię na rozwiązanie.

    A to po to cala dyskusja. Zeby naprowadzic mnie na cos o czym wiem:)

    > Brak pracy oznacza, że nie ma
    > chętnych, aby zapłacić za to, co pracą można wytworzyć. Jeżeli ludzie
    > nie mają pieniędzy, to nie kupują, więc nie ma potrzeby wytwarzania,
    > nie ma potrzeby pracy. Jest bezrobocie.

    ok.

    > Więc zabieramy tym, którzy
    > mają pieniądze i dajemy tym, którzy nie mają pracy. W efekcie ludzie
    > mają jeszcze mniej pieniędzy,

    Zonk. Zabieramy jednym - dajemy drugim - kasy nie ubywa (nie to zebym byl
    fanatykiem takiego rozwiazania, ale czesto nie ma innego wyjscia)

    > jeszcze mniej kupują. jeszcze mniej
    > trzeba wyprodukować, jeszcze mniej pracy trzeba i bezrobocie rośnie.
    > W końcu następuje rewolucja, dyktatura, czy inny przewrót, państwo
    > zmniejsza procent kradzieży, ludzie zaczynają wydawać, inni zaczynają
    > produkować, aby zaspokoić potrzeby wydających, trzeba wyprodukować i
    > jest praca.

    Tak od razu? Tak prosto? Chyba cos pominales. Podpowiem - czas - to bedzie
    trwac. I co z tego zapytasz przeciez per saldo wyjdzie na plus. Jasne idz
    powiedz ludziom, ze przez 13 lat wszystko bylo na glowie postawione, ze
    masz pomysl co zrobic, zeby bylo lepiej. Ale jest jeden problem najpierw
    bedzie zle, ale za to za 20 lat bedzie dobrze. Czesc was umrze z glodu bo
    jak kogos na zarcie nie stac to jego problem. Emerytur tez nie dostanieci
    bo kazdy bedzie zarabial na siebie, a wy na razie bedziecie zarabiac tyle
    zeby przezyc. No idz i przekonaj ludzi. Zreszta to nie takie oczywiste z
    ta rewolucja. Bylaby to pierwsza chyba na swiecie rewolucja majaca za
    rzadanie zmiejszenie opieki panstwa. Kto ja urzadzi przedsiebiorcy? Jak
    ludzie nie beda mieli co zjesc to oni ci zrobia rewolocje, ale pod innymi
    haslami. Ja wiem ze twoja teoria jest bardzo ladna - ale na papierku. Nie
    do zrealizowania.


    >> Nie. Zgazdza sie w tym porownaniu USA to twoja mama a ty Polska.
    >> Problem w tym, ze ty mozesz w takim ukladzie chciec co tylko ci sie
    >> podoba. No chyba, ze przekonasz wszystkich emerytow (USA) do tego,
    >> zebysmy my nie musieli splacac pieniedzy, ktore oni kiedys panstwu
    >> pozyczyli. Proste?
    >
    > RAchunek jest prosty - moi rodzice mają wierzytelnośc wobec
    > następnego pokolenia. Więc ja, jako proporcjonalna część tego
    > pokolenia chcę wykupić dług państwa wobec moich rodziców w zamian za
    > dług mój wobec państwa. Inaczej mówiąc - chcę zdjąć z Państwa ciężar,
    > jakim są moi rodzice i ja, a w zamian zostać zwolniony zpłacenia na
    > moich rodziców i mnie.

    Juz tlumaczylem - chciec sobie mozesz. Zmien konstytucje to pogadamy. A ja
    chce prace za 10 000, sluzbowego opla omege i jakas fajna komorke. No i
    oczywiscie kase na reprezentacje firmy. No, to sobie pochcielismy.


    >> Masz rowniez nieograniczona wladze nad losem i jak cos zaplanujesz
    >> to napewno tak bedzie. Zapytaj ojca dowolnego narkomana, czy
    >> dopuszczal mozliwosc, ze jego dziecko zostanie uzaleznionym.
    >> Sluchaj, ty naprawde mozesz sobie planowac wszystko. I calkiem
    >> fajnie sobie planujesz. Tylko to jak prognoza pogody na grodzien
    >> 2003 roku. Nie znasz mnostwa niewiadomych.
    >
    > Akurat rozmawiałem. I nie zam żadnego, który by nie popełnuł rażących
    > błedów.

    A skad przekonanie, ze ty nie popelnisz. Ja sie moge zalozyc, ze popelnisz
    cale mnostwo bledow, jak kazdy. W koncu zawsze dzieci wychowyje sie
    pierwszy raz. Szczytem zadufania w sobie byloby twierdzic, ze doskonale
    wiem jak to robic. Zreszta mam watpliwosci, czy znajdziesz dla nich czas.
    W koncu u ciebie praca, praca, praca. W innym poscie stwierdziles, ze
    ludzie zyja po to, zeby pracowac, a nie na odwrot. Ale naprawde zycze
    powodzenia.

    > Co do pogody, to jest to tylko kwestia zdolności przetwarzania danych
    > - już obecnie można postawić bardzo dokłądną i wiarygodną prognozę,
    > kłopot tylko, że prognozę na miesiąc do przodu liczy się półtora
    > miesiąca.

    Jesli to ten algorytm o ktorym mowil muj profesor to musze cie zmartwic -
    jest niestabilny. Znaczy motyl na Sacharze moze w pewnych okolicznosciach
    wywolac cyklon w Indiach. Ale to juz OT.

    >> Krol placi? Z wlasnej kieszeni? Zartujesz? A kiedy on tyle zarobil?
    >> A moze ta kasa z podatkow... e napewno nie. Krol nie byl warcholem
    >> to zarobil a teraz za ta kase utrzymuje panstwo bo taki z niego
    >> filantrop.
    >
    > Tam nie ma podatków.

    Serio? Gdzie w monarchi czy Emiratach? Jezu daj jakiegos linka bo nie
    uwierze.


    >
    >> No to masz przerabane. Polska ma w konstytucji zapisany ustroj
    >> demokratyczny. W polaczeniu z twoim zdaniem powyzej daje to dowod,
    >> ze leniwym zawsze bedzie tu lepiej. Wiec moze skoro im tak dobrze to
    >> sam sie przenies na zasilek?
    >
    > Mam nieco większe aspiracje. Jakoś podoba mi się bycie aktywnym.


    To fajnie. Ja tez:)

    >> Zostan katolikiem w Arabii Saudyjskiej. Chyba ich tam mniej niz
    >> przedsiebiorcow w Szwecji. I chyba Szwedzi ogolnie nie nazekaja na
    >> swoje panstwo?
    >
    > Wyobraź sobie, że katolikiem w Arabii jest łatwiej być niż
    > mahometaninem w Polsce.

    Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

    >> To jest sprzecznosc. Jak ci dobrze to po co klamiesz bez przerwy jak
    >> ci zle?
    > Zle = mogło by być lepiej.

    Zawsze mogloby. I co z tego. Ty ciagle narzekasz. Tak sie staje pesymista.


    Pozdr. Shrek.


  • 685. Data: 2002-12-18 22:18:34
    Temat: Re: PIEPRZONY KRAJ! - TRZEBA UCIEKAC !!!!!!!!!!
    Od: "Rumcajs" <Z...@L...pl>

    Użytkownik "Adam Płaszczyca" <_...@i...pl> napisał w wiadomości
    news:asggku$hdo$28@news.onet.pl...
    > Shrek <l...@w...pl> wrote:
    >
    > > Nie odpowiedziales na reszte pytan.
    >
    > Zadałeś jedno pytanie.
    >
    > > No jasne, a jak ktos powie do kandydata "ty glupi ch..." to bedzie to
    > > sprawdzenie odpornosci na stres:)
    >
    > I tak niekiedy bywa. Szczególnie, kiedy masz rekrutację do call centers.
    >

    Nie odwracaj kota ogonem, tu chodzi o rozmowe kwalifikacyjna kandydatki
    na asystentke, a nie do pracy w call center, wiec daruj sobie
    usprawiedliwianie pospolitego chamstwa. Z reszta, takich "testow"
    face-to-face w przypadku call center nie prowadzi sie na etapie rozmowy
    kwalifikacyjnej z oczywistych powodow.





  • 686. Data: 2002-12-18 22:38:54
    Temat: Re: co trzeba umiec zeby znalezc prace (bylo pieprzony kraj..)
    Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>

    Adam Płaszczyca wrote:

    >
    > Ciekawe, bo jak ja zaczynałem się bawić komputerami, to o DTP się nikomu
    > nie marzyło. Jednak jakoś całkiem sensownei sięnaumiałem komputerów
    > samodzielnie. I co? Nie da się?
    >
    > P.S. Własny komputer kupiłem sobie jak miałem 25 lat. JUż dawno
    > pracowałem.
    >

    Znow licytowanie? ;)


    Zaczynalem od Atari XE, moim marzeniem bylo najpierw ST, STE a w koncu
    TT i Calamus. Do Amigi jakos nigdy sie nie przekonalem. Pierwszy
    "duzy" komputer kupilem za forse z przeprowadzki instytucji. Mialem 20
    lat ;). Zlozylem sobie IBM PC XT z procesorem klonem 12 MHz i MS DOS 3.0
    - jako jeden z niewielu w grupie na studiach mialem komputer. Coz z tego
    skoro program studiow wymagal poznania TAGa, Chiwritera, WordPerfecta,
    Dbase, Harvard Graphica itd. a nie Assemblera, Pascala i Ventury. od
    tego czasu wszystkie sobie skladam (co nie jest jakims wyczynem w
    dzisiejszych czasach). Mimo to nie moge pochwalic sie jakas wielkimi
    osiagnieciami i praktyka (na papierze) - jak to samouk.


    Znow wroce - niezaleznie od roznych madrych glow - czlowiek nie jest
    wpelni odpowiedzialny za swoj zyciorys, co nie zwalnia go od tej
    odpowiedzialnosci - jakos piszac w CV o absolutorium nie staram sie
    usprawiedliwiac. Chodzi bardziej o uznanie, ze brak osiagniec lub
    tytulow nie oznacza glupoty czlowieka - moze tylko wedlug niektorych
    nieudacznosc, ale nie uwazam tego za grzech smiertelny uniemozliwiajacy
    prace. Dlatego nigdy nie bede sie zgadzal z jednostronnymi
    stwierdzeniami (podkreslam) w stylu - trzeba bylo sie uczyc a nie balowac!

    Flyer


  • 687. Data: 2002-12-18 23:27:38
    Temat: Re: co trzeba umiec zeby znalezc prace (bylo pieprzony kraj..)
    Od: No Name <v...@w...pl>


    >> Współczesna sprzedaż opiera się głównie na umiejętności zdobycia
    >> zaufania klienta. Najbardziej przydatne są konkretne cechy osobowości i
    >> umiejętności (te ostatnie można nabyć). Wiedza o produkcie ma
    >> niejednokrotnie znaczenie marginalne i jest zwykle nabywana w trakcie
    >> samej pracy. O decyzji zakupu decydują w 80-95% emocje - umiejętność
    >> wpływania na nie jest kluczowa dla sprawy. Wiedza nie jest ani warunkiem
    >> koniecznym, ani dostatecznym bycia dobrym sprzedawcą.
    >
    > Przedstawiciel, kojarzy Ci się wyłącznie z akwizytorem sprzedajacym towary
    > "zwykłym" klientom.
    > Ale spróbuj w ten sposób sprzedawać np. specjalistyczny sprzęt
    > stomatologiczny do gabinetów. Wiedza jest tutaj niezbędna. Nie twierdzę, że
    > wiedza wystarczy, ale nie można też powiedzieć że jest nieistotna.

    Mnie się nic nie kojarzy, bo przedstawicielem handlowym/doradcą
    technicznym byłem przez dziesięć lat. Sprzedawałem przetworniki
    pomiarowe, przy których sprzęt stomatologiczny, to bułka z masłem (bez
    urazy, ale pewnie da się tego nauczyć w kilka miesięcy mając za sobą
    studia medyczne). Wykształcenie moi koledzy mieli różne, ja zaczynając
    tą pracę miałem dość mętne pojęcie o tym, co to jest sygnał 4-20mA.
    Gdybym to w tej chwili powiedział któremuś z klientów, nie uwierzyłby.
    Akwizytor stosuje tzw. sztuczki, czego ja nigdy nie robię.
    Wniosek, jaki przedstawiam wynika z mojego doświadczenia. Nie chciałbym
    by był opacznie interpretowany, tzn. że do sprzedaży najlepszy jest
    wyszczekany imbecyl bez żadnej wiedzy. Kluczowe jednak są emocje i zaufanie.

    Pzdr: Dogbert


  • 688. Data: 2002-12-19 00:22:23
    Temat: Re: PIEPRZONY KRAJ! - TRZEBA UCIEKAC !!!!!!!!!!
    Od: "Rumcajs" <Z...@L...pl>


    Użytkownik "Adam Płaszczyca" <_...@i...pl> napisał w wiadomości
    news:asjj03$emj$22@news.onet.pl...
    > Wrangler <a...@i...pl> wrote:
    > > ja się ciskam ?, mam cie w głębokim poważaniu bo tylko w 10 % pisałeś
    > > mądrze, dałeś przykład 4 mln bezrobotnym jak i gdzie ich głęboko masz !!
    >
    > Tak, mam głęboko każdego bezrobotnego, który miast wykorzystać swoje
    > szanse siedzi na tyłku i czeka na moją kasę. A czy jest ich 4, czy 10
    > milionów to naprawdę mi lata.
    >

    Trzeba byc wyjatkowa kanalia i skonczonym idiota, zeby mowic takie brednie.

    Ty sie czlowieku zastanow, zanim zaczniesz udzielac innym dokola dobrych
    rad, albo lepiej zacznij sie juz teraz modlic, zebys nie dozyl czasow, gdy
    te 4 albo 10 milionow bezrobotnych wykorzysta swoja szanse i przyjedzie
    szukac chleba na ulicach Warszawy.





  • 689. Data: 2002-12-19 00:32:43
    Temat: Re: co trzeba umiec zeby znalezc prace (bylo pieprzony kraj..)
    Od: "Krzysztofsf" <K...@p...gazeta.pl>


    Znow wroce - niezaleznie od roznych madrych glow - czlowiek nie jest
    wpelni odpowiedzialny za swoj zyciorys, co nie zwalnia go od tej
    odpowiedzialnosci - jakos piszac w CV o absolutorium nie staram sie
    usprawiedliwiac. Chodzi bardziej o uznanie, ze brak osiagniec lub
    tytulow nie oznacza glupoty czlowieka - moze tylko wedlug niektorych
    nieudacznosc, ale nie uwazam tego za grzech smiertelny uniemozliwiajacy
    prace. Dlatego nigdy nie bede sie zgadzal z jednostronnymi
    stwierdzeniami (podkreslam) w stylu - trzeba bylo sie uczyc a nie balowac!

    Flyer


    Popatruje sobie, tak lekko znudzony, na te pare zblizonych do siebie,
    przydlugich watkow.
    Jest bardzo duze bezrobocie.
    Czesc bezrobotnych ma bardzo duze problemy ze znalezieniem pracy.
    Sa regiony, gdzie jest to wrecz niemozliwe.
    Przewaga ilosci poszukujacych nad iloscia dostepnych miejsc pracy
    spowodowala, ze w wielu wypadkach na dane stanowiska poszukuje sie ludzi o
    parokrotnie "lepszych parametrach" , niz jest to konieczne. Powoduje to
    problemy, czasem wrecz nie do przeskoczenia dla ludzi wypartych z takich
    stanowisk, na ktore wlasnie sie nadawali i szkolili. Niemoznosc zatrudnienia
    tam, gdzie by chcieli w fachu, ktory umieja, wywoluje w wielu marazm
    psychiczny i oslabienie woli poszukiwania pracy.
    Nie kazdy jest w stanie sie przystosowac i przestawic na cos innego.
    Psychiki sa rozne.
    Ktos do tego zauwazyl slusznie, ze przy ograniczonym rynku pracy, aktywne
    poszukiwanie pracy sprowadza sie do wypierania innych...zawsze bedzie ktos,
    komu bedzie mozna powiedziec, ze za slabo sie stara. Jesli jest 50 miejsc
    pracy i 60 chetnych, to 10-u z jakis przyczyn tej pracy nie dostanie. Zawsze
    jest ktos na koncu karawany. Zbierze sie 20 poliglotow i ten co zna tylko 5
    jezykow bedzie tym najgorszym oferma w tym gronie.
    Z kolei czesc osob okresla sie jako "bezrobotni", a naprawde nie sa
    bezrobotnymi. Pracuja na rozne inne sposoby, co sprowadza sie do zarobieenia
    na zycie. Tyle, ze nie ma w tym zus, wyslugi lat, sa to wplywy male i
    okresowe. Nie okresla sie to "praca" bo nie jest to etat, ani inna bardziej
    udokumentowana forma zarobkowania (np ktos 2-3 razy w miesiacu pomoze
    znajomemu kafelkarzowi, i dostanie za to w sumie z 500 zl, do tego skreci
    komus komputer z czesci i komus innemu zrobi strone internetowa). Te osoby
    czesto wegetuja, ale walcza i nie powinny sie nazywac bezrobotnymi, tylko
    dumnie okreslac stan faktyczny..walka o przezycie. A przepisy prawne
    uniemozliwiaja zalegalizowanie i rozwiniecie takiej dzialalnosci (ZUS).

    Sa naturalnie osoby, ktore takiej walki nie prowadza. Albo utrzymuje je
    wspolmalzonek (prowadzenie domu tez moze byc praca...), albo pomaga
    rodzina....albo gdy nie ma juz innych mozliwosci, nic nie mozna sprzedac
    itp...rozne tragedie sie zdazaja dookola, samobojstwa...

    Sa tez ludzie, ktorzy faktycznie, nie sa w stanie dopasowac sie do realiow i
    nie podejma pracy, bo zbyt wysoko sie oceniaja w stosunku do rzeczywistej
    wartosci swojej pracy. Dotyczy to zwlaszcza niektorych pracownikow
    fizycznych, niskowyksztalconych, ktorzy mysla po "komunistycznemu" czyli
    usiluja dopasowac place do potrzeb, a jesli nie...to nie...Wspominali mi
    znajomi, ze na tereny popegeerowskie wozili ludzi do kopania rowow z
    sasiednich miasteczek, bo tam nie bylo chetnych...czyli pewno ograniczyli
    swoje potzreby wybierajac wiecej czasu wolnego, albo ekstensywne
    zarobkowanie...grzyby..jagody?
    Sa tez pracodawcy, ktorzy powyzsze usiluja przeniesc na zawody zwlaszcza
    informatyczne, poniewaz jest duza nadprodukcja pewnych grup informatykow (wg
    mnie, na podstawie postow grupy). Doradzam zmiane zawodu, chociaz ciezko to
    powiedziec komus, kto wlasnie skonczyl studia w tym wymarzonym kierunku.
    I nie wiadomo co doradzic. Mam kolege, ktory pracuje na dzialalnosci i
    ostatnio wiecej niz z informatyki ma w swojej DG wlasnie z kafelkowania
    mieszkan. On akurat tak sie odnajduje.

    Z kolei podnoszenie kwalifikacji szkolenia i zarzuty, ze ktos jest leniwy
    czy nieporadny, bo tego nie robi....
    Tacy ludzi etez sa potrzebni i maja swoje miejsce w swiecie pracy. Nie
    wszedzie potrzeba ludzi blyskotliwych i z inwencja. Sa i prace biurowe
    wymagajace bezmyslnego przekladania dokumentow rozowych na lwa kupke i prace
    fizyczne polegajace na monotonnych ruchach, prostych czynnosciach. I ludzie,
    ktorzy je robia z zadowoleniem, nie podwyzszaja kwalifikacji. Bo to wlasnie
    praca, do ktorej sa stworzeni,predysponowani psychicznie, i cale
    szczescie..bo ktos inny by zwariowal po paru latach. I o co miec do nich
    pretensje, ze akorat teraz ich przystosowanie sie nie sprawdzilo, bo czasowo
    wyparli ich ludzie z wyzszych polek, ktorzy sie mecza przy ich pracy i tylko
    czekaja, zeby uciec? Oni nie podnosza kwalifikacji, bo do tego trzeba miec
    cel..inna praca, inne stanowisko i naturalnie predyspozycje do tego
    innego.Oni po prostu biologicznie sie do tego nie nadaja, i chwala im za to,
    dzieki nim mozna zatrudniac kierownikow i brygadzistow, ktorzy inaczej nie
    byliby potrzebni. A przy biezacym bezrobociu nic nie daje przeszkolenie na
    poziomie rownorzednym...bo w innym zawodzie jest podobnie.

    Tak troche sie podkleilem z tym postem do pierwszego z blizsza pasujacego,
    bo nie mialem juz serca tworzyc kolejnej mutacji wiadomych watkow. Tak
    troche zebralem, troche podsumowalem, ale nie da sie dac jednego wniosku,
    uogolnienia, bo praktycznie ile ludzi, tyle moze byc wniskow...kazdy
    czlowiek jest inny


    Pozdrawiam
    Krzysztof

    Ps: Jestem bezrobotny 19 dzien. Przeszkalam sie w smiesznym fachu, w ktorym
    w zyciu bym nie powiedziel, ze bede pracowal. Naturalnie DG. W lutym
    zaczynam.....boje sie jak cholera...........












    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 690. Data: 2002-12-19 01:27:17
    Temat: Re: PIEPRZONY KRAJ! - TRZEBA UCIEKAC !!!!!!!!!!
    Od: "Rumcajs" <Z...@L...pl>

    Użytkownik "Adam Płaszczyca" <_...@i...pl> napisał w wiadomości
    news:asji15$emj$12@news.onet.pl...
    > Neko <neko@_bez_spamu_gamesweek.pl> wrote:
    >
    > > Jesli dla Ciebie inteligencja = chamstwo to ja
    > > wysiadam.
    >
    > Jeśli kandydatka najpierw nie potrafi się powstrzymać od używania
    > niebezpiecznych biznesowo zwrotów, a potem nie potrafi wybrnąć z
    > sytuacji, to na asystentkę się nie nadaje.
    >

    Rzeczywiscie sie nie nadaje.

    Ta kobieta musialaby miec chyba kregoslup Adama Plaszczycy, zeby nadawac sie
    na asystentke takiego skurwysyna, dla ktorego wieloznaczne slowa sa
    pretekstem, zeby skierowac rozmowe w okolice swojego rozporka






strony : 1 ... 20 ... 60 ... 68 . [ 69 ] . 70 ... 73


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1