eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Jak tam z pracą w Warszawie?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 50

  • 31. Data: 2003-05-23 08:08:20
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: "mozgulek" <m...@N...gazeta.pl>

    h...@p...onet.pl napisał(a):

    > Generalnie czy są jakieś ciekawe i wartościowe oferty pracy? Czy warto
    > przyjeżdzać, wynajmować mieszkanie i szukać czegoś? Czy może jest tak samo
    > jak wszędzie, czyli ciężko.
    > Absolwent AE w Krakowie
    > Handel Zagraniczny

    My Polacy dopiero się uczymy wolnego rynku pracy. Jeżeli się znajdzie jakąś
    pracę gdzieś daleko od obecnego miejsca zamieszkania, w dodatku taką, jaką
    chciałoby się mieć, to każdy powinien się zastanowić czym ryzykuje i co
    traci, a co na tym skorzysta. Inaczej zapewne odpowiesz, gdy masz rodzinę,
    mieszkanie, dużo dobrych znajomych etc., inaczej, gdy jesteś na razie sam, i
    szukasz gdzieś swojego miejsca. Praca to jest towar, dzisiaj jest, jutro może
    jej już nie być, może się zespsuć, lub zmienić swoją pierwotną postać. Ja
    staram się wpływać na to co robię i jak robię, staram się grać w otwarte
    karty z pracodawcą. Nie walczę o każdą złotówkę, bo wiem, że pracodawca da mi
    więcej wtedy, gdy będę mu przyspażał większych korzyści; a jeżeli nie będzie
    dawał, a ja będę się ciągle rozwijał, to wkrótce moja rynkowa wartość
    znacznie przekroczy kwotę moich zarobków i wówczas to pracodawca ryzykuje, że
    straci tak "cennego" pracownika. Ja już trzykrotnie zmieniłem pracę, i jak na
    razie nie narzekam. Miałem propozycję przejścia do W-wy, ale się wstrzymałem.
    Dzisiaj nie wiem co by było, gdybym się przeniósł do stolicy. Być może
    większe zarobki, większe koszty itp.

    Dzisiaj mam inny dylemat - właściciel kupił jedną z warszawskich firm, po
    zapoznaniu się z różnicami technologicznymi okazuje się, że "poziom
    technologiczny" w firmie, mimo, że pracownicy zarabiają dużo więcej - jest
    dużo niższy. Przejście na ich "rozwiązania" nie jest możliwe. Okazuje się
    więc, że moim zadaniem staje się "przeniesienie naszej technologi", a w
    konsekwencji zwolnienia w warszawskiej firmie.
    I to już będzie druga firma z Warszawy.

    Dzisiaj w taki sam sposób rozważałbym przejście do innej pracy do większej
    miejscowości, jak też i do mniejszej. Często bardzo dobre polskie firmy mają
    swoją lokalizację daleko poza wielkimi miastami. Do Warszawy firmy ściąga
    magiczne słowo "stolica", dlatego jest ich tam więcej, ale i potencjalnych
    pracowników jest więcej. Dzisiaj firmy liczą koszty, i nie wiadomo co będzie
    dalej.


    Wątek drugi - praca za pieniądze

    Oczywiście w długim okresie czasu należy żądać satysfakcjonującego
    wynagrodzenia za swoją pracę. Ale proszę nie zapominać, że zarabiane
    pieniądze są kosztem dla pracodawcy. Aby dużo zarabiać należy przynosić
    pracodawcy duże korzyści. A to oznacza, że często należy właśnie pracować dla
    samorozwoju, samorealizacji, zwiększenia umiejętności i doświadczenia.
    Rozumiem więc, że czasami trzeba nawet pracować za darmo!!!!. Uważam jednak,
    że trzeba patrzeć na sprawę długookresowo. Ja pracowałem 3 miesiące w
    Urzędzie Skarbowym prawie za darmo, za darmo współpracowałem z firmą
    konsultingową, bez żadnych profitów pisałem zaraz po studiach raporty na
    uczelni. Dzisiaj wiem, że te moje darmowe prace procentują i nigdy nie będę
    odradzał podobnych zachowań innym.
    Mały przykład: ostatnio ze znajomym robiliśmy opracowanie dużych badań
    (wyszło około 800 wykresów i zestawień) - czas zleceniodawca oszacował na 3
    tygodnie dla dwóch osób. Przesiedzieliśmy jeden wieczór zastanawiając się,
    czy się to opłaca, bo według naszych wyliczeń potrzebowaliśmy 5 tygodni.
    Zaczęliśmy wymyślać inne sposoby realizacji, wykorzystywać własne
    doświadczenie. Kolejny dzień, praca przez 14 godzin - i robota skończona !!!
    Nowe technologie, inne podejście do problemu, automaty ...
    Warto czasami pracować za darmo, by być później bardziej wartościowym
    pracownikiem.




    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 32. Data: 2003-05-23 09:09:41
    Temat: Re: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "mozgulek" <m...@N...gazeta.pl> writes:

    [..]

    > Wątek drugi - praca za pieniądze
    >
    > Oczywiście w długim okresie czasu należy żądać satysfakcjonującego
    > wynagrodzenia za swoją pracę. Ale proszę nie zapominać, że zarabiane
    > pieniądze są kosztem dla pracodawcy. Aby dużo zarabiać należy przynosić
    > pracodawcy duże korzyści. A to oznacza, że często należy właśnie pracować dla
    > samorozwoju, samorealizacji, zwiększenia umiejętności i doświadczenia.
    > Rozumiem więc, że czasami trzeba nawet pracować za darmo!!!!. Uważam jednak,
    > że trzeba patrzeć na sprawę długookresowo. Ja pracowałem 3 miesiące w
    > Urzędzie Skarbowym prawie za darmo, za darmo współpracowałem z firmą
    > konsultingową, bez żadnych profitów pisałem zaraz po studiach raporty na
    > uczelni. Dzisiaj wiem, że te moje darmowe prace procentują i nigdy nie będę
    > odradzał podobnych zachowań innym.
    > Mały przykład: ostatnio ze znajomym robiliśmy opracowanie dużych badań
    > (wyszło około 800 wykresów i zestawień) - czas zleceniodawca oszacował na 3
    > tygodnie dla dwóch osób. Przesiedzieliśmy jeden wieczór zastanawiając się,
    > czy się to opłaca, bo według naszych wyliczeń potrzebowaliśmy 5 tygodni.
    > Zaczęliśmy wymyślać inne sposoby realizacji, wykorzystywać własne
    > doświadczenie. Kolejny dzień, praca przez 14 godzin - i robota skończona !!!
    > Nowe technologie, inne podejście do problemu, automaty ...
    > Warto czasami pracować za darmo, by być później bardziej wartościowym
    > pracownikiem.

    generalnie sie zgadzam. tak czytajac jeszcze cos mi sie nasunelo:

    warto w ogole przez caly czas swojjej pracy zawodowej inwestowac w
    siebie i swoje umiejetnosci. czytac prase fachowa, ksiazki,
    interesowac sie na biezaco tym, jka to robia inni, bo moze cos nowego
    wymyslili i sie przyda... probowac nowych rzeczy.

    i nie traktowac tego co powyzej jako obowiazku pracodawcy i czegos, c
    on nam powinien zapewnic za jego pieniadze...

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 33. Data: 2003-05-23 11:20:07
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: s...@p...onet.pl

    >> > Tyle że nie dla każdego praca to tylko ilość złotówek, jakie za nią
    > > dostanie.
    >
    > Zdaje się, że teraz w modzie praca za darmo.
    > Ile osób wierzy (chce wierzyć) w te bajeczki o rozwoju, dążeniu do...,
    > motywacji, itd.? Tak jak napisał Samotnik - pracuje się głównie dla
    > pieniędzy. Ideą i "rozwojem" nie można się najeść.
    > A gdy "rozwój" już nastąpi, to kiedy lepsza pensja? Może wtedy, gdy
    > nadejdzie mityczne lepsze jutro. :-)
    >
    Prawda jak to prawda zwykle leży pośrodku. Tak jak we wszystkim tak i na tym
    polu nalezy szukać kompromisów miedzy szczytnymi ideałami a szrą
    rzeczywistością. Idealnie to byłoby mieć interesującą i absorbującą pracę i
    otrzymywac za to mnóstwo kasy.....ale z jednej strony intersująca praca może
    doprowadzić do pracoholizmu, a wtedy i tak nie starczuy czasu na wydawanie
    masy zarobionych pieniędzy, które to zjawisko czasmi można zaobserwować, a z
    drugiej strony u ludzi, którzy bardzo cenią pieniądze, często powstaje
    zjawisko rosnącego apetytu i po pewnym czasie trudno doprawdy zaspokoić ich
    wymagania finansowe, tak, że i tak żyją niezadowoleni w poczuciu
    niespełnienia, bo w sumie nie mają jeszcze tego, tego i tamtego.
    Dla mnie osobiście wszystko jest względne i sataram się w tym chaosie wartości
    i dodatkowo na wyjątkowo chłonnym :-/ polskim rynku pracy znaleść swoje
    miejsce. Przyjechałąm do Warszawy nafaszerowanan ideałami i rzeczywiście
    znalazłam pracę, która mnie interesuje i chciałbym w niej zostać. Pensja
    wystarcza na pokrycie podstawowych potrzeb czyli tzw wegetację i na poczatku
    kiedy ją dostałąm wcześniej przewijając się przez supermarkety, konsorcja,
    pisanie tekstów i inne zajęcia dorywcze; wydawało mi się, że złapałam Pana
    Boga za nogi. Ale minął rok a ja zyję ....jak studentka w wynajetym pokoju i
    od czau do czasu mogę sobie pozwolic zaledwie na jakiś mały drobiazg i np
    teraz kiedy bardzo chciałabym sobie kupić markowy rower....coraz częściej
    zaczynam się zastanawiać nad szukaniem czegoś mniej idealistycznego. Jednak
    nawet jeżeli znajdę kiedyś lepiej płatne zajęcie będzie mi niezywykle trudno
    stąd odejść. Może wuięc jestem sentymentalna, a może wyzbywanie się idealizmu
    jest za każdym razem takie bolesne.
    Reasumując tak naprawdę to chyba sprawa indywidualnego podejcia i systemu
    wartosci danej osoby nadającego jej motywację do pracy.
    Generalnie idealnych rozwiązań nie ma

    IAE ja pozdrawiam wszystkich pracujących bez względu na motywację a także tych
    poszukujących i zamierzających rozwinąć skrzydłą i obrać kurs na stolicę.

    Pozodzenia
    Kasia

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 34. Data: 2003-05-23 17:55:47
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: Elfka <k...@g...pl.NOSPAM>

    On 2003-05-23 10:08, mozgulek wrote:


    <ciach>


    > Wątek drugi - praca za pieniądze
    >
    > Oczywiście w długim okresie czasu należy żądać satysfakcjonującego
    > wynagrodzenia za swoją pracę. Ale proszę nie zapominać, że zarabiane
    > pieniądze są kosztem dla pracodawcy. Aby dużo zarabiać należy przynosić
    > pracodawcy duże korzyści. A to oznacza, że często należy właśnie pracować dla
    > samorozwoju, samorealizacji, zwiększenia umiejętności i doświadczenia.
    > Rozumiem więc, że czasami trzeba nawet pracować za darmo!!!!. Uważam jednak,
    > że trzeba patrzeć na sprawę długookresowo. Ja pracowałem 3 miesiące w
    > Urzędzie Skarbowym prawie za darmo, za darmo współpracowałem z firmą
    > konsultingową, bez żadnych profitów pisałem zaraz po studiach raporty na
    > uczelni. Dzisiaj wiem, że te moje darmowe prace procentują i nigdy nie będę
    > odradzał podobnych zachowań innym.
    <ciach>

    Masz racje, ale sa sytuacje kiedy to nie mozesz sobie pozwolic na prace
    za darmo, bo nie zawsze masz obok rodzicow, ktorzy Cie utrzymaja, masz
    wlasna rodzine, o ktora musisz zadbac i czasem nawet te 800 zl nie
    starcza, zwlaszcza gdy w gre wchodzi przeprowadzka.

    Ale zgadzam sie z jednym w 100% - inwestowac w siebie trzeba zawsze :)

    Elfka

    --
    pozdrawiam
    Karolina Budzyńska
    "Laudamus veteres, sed nostris utimus annis" - Ovidius
    (Chwalimy dawne lata, lecz żyjemy w naszych)


  • 35. Data: 2003-05-23 19:31:50
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: Carrie <c...@w...pf.pl>

    Dnia 23 May 2003 13:20:07 +0200, s...@p...onet.pl napisał(a):

    [ciach to, z czym się całkowicie zgadzam]

    >Przyjechałąm do Warszawy nafaszerowanan ideałami i rzeczywiście
    >znalazłam pracę, która mnie interesuje i chciałbym w niej zostać. Pensja
    >wystarcza na pokrycie podstawowych potrzeb czyli tzw wegetację i na poczatku
    >kiedy ją dostałąm wcześniej przewijając się przez supermarkety, konsorcja,
    >pisanie tekstów i inne zajęcia dorywcze; wydawało mi się, że złapałam Pana
    >Boga za nogi. Ale minął rok a ja zyję ....jak studentka w wynajetym pokoju i
    >od czau do czasu mogę sobie pozwolic zaledwie na jakiś mały drobiazg i np
    >teraz kiedy bardzo chciałabym sobie kupić markowy rower....coraz częściej
    >zaczynam się zastanawiać nad szukaniem czegoś mniej idealistycznego. Jednak
    >nawet jeżeli znajdę kiedyś lepiej płatne zajęcie będzie mi niezywykle trudno
    >stąd odejść. Może wuięc jestem sentymentalna, a może wyzbywanie się idealizmu
    >jest za każdym razem takie bolesne.
    >Reasumując tak naprawdę to chyba sprawa indywidualnego podejcia i systemu
    >wartosci danej osoby nadającego jej motywację do pracy.

    Ja myślę tak: na razie jestem prawie zielona. Doświadczenie w tym, co
    robię, mam nikłe. Teraz to ja potrzebuję pracy, żeby zarobić na
    utrzymanie, a także żeby się czegoś nauczyć. Kiedy się czegoś
    potrzebuje, to trzeba ponieść koszty zdobycia tegoż - i to mogą być
    np. niewysokie zarobki, albo brak wolnego czasu, albo duży stres czy
    co tam jeszcze.
    Za jakiś czas, mam nadzieję, zdobędę potrzebną wiedzę i doświadczenie.
    Zdobędę je pracując. I możliwe, że wtedy praca [w sensie firmy :)]
    będzie potrzebowała mnie :) A wtedy w jakimś stopniu sama będę mogła
    stawiać warunki.
    Patrzę na siebie krytycznie i zdaję sobie sprawę, że na razie umiem
    bardzo mało. Specjalistą jeszcze długo nie będę. Wydaje mi się, że to
    specjalistów się ceni, a nie ludzi, którzy mają wielkie wymagania i
    wąskie horyzonty w rodzaju "Chcę zarabiać 5 tysięcy i nic więcej mnie
    nie obchodzi" ;)
    I dlatego zgadzam się na warunki, jakie mi zaproponowano, chociaż
    przypuszczam, że mnóstwo osób wzruszyłoby tylko ramionami. To nie jest
    harówka za darmo dla jakichś "ideałów". Pracuję dla siebie, żeby
    zyskać wartość jako pracownik z doświadczeniem, ale także dla ludzi,
    którzy przyjęli kompletnego laika, dając mu szansę na rozwijanie się
    :)

    >Generalnie idealnych rozwiązań nie ma

    Toteż każdy powinien sam sobie odpowiedzieć, co go motywuje.

    Pozdrawiam, Carrie [zadowolona, choć z konieczności oszczędna]


  • 36. Data: 2003-05-26 07:51:51
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: s...@p...onet.pl

    > >jest za każdym razem takie bolesne.
    > >Reasumując tak naprawdę to chyba sprawa indywidualnego podejcia i systemu
    > >wartosci danej osoby nadającego jej motywację do pracy.
    >
    > Ja myślę tak: na razie jestem prawie zielona. Doświadczenie w tym, co
    > robię, mam nikłe. Teraz to ja potrzebuję pracy, żeby zarobić na
    > utrzymanie, a także żeby się czegoś nauczyć. Kiedy się czegoś
    > potrzebuje, to trzeba ponieść koszty zdobycia tegoż - i to mogą być
    > np. niewysokie zarobki, albo brak wolnego czasu, albo duży stres czy
    > co tam jeszcze.

    Zgadzam się, ale kiedy przychodzi taki czas, że czujesz, że w danej firmie już
    zrobiłaś co miałąś do zrobienia i nie ma szans na pogłębienie kwalifikacji, bo
    jest recesja, na dofinansowanie chociaż częściowe szkoleń, ani na podwyżkę; co
    wtedy zrobić, rzeczywiście szukać nowej pracy, czy pozostać w dotychczasowej?

    > Za jakiś czas, mam nadzieję, zdobędę potrzebną wiedzę i doświadczenie.
    > Zdobędę je pracując. I możliwe, że wtedy praca [w sensie firmy :)]
    > będzie potrzebowała mnie :) A wtedy w jakimś stopniu sama będę mogła
    > stawiać warunki.

    Nie zawsze tak jest, bo kiedy w firmie jest kryzys i pracownik jest tego
    świadomy, to szkoda nawet słów, które tylko pognębiaja szefów, a nie mają
    szans przynieść rezultatu.

    > Patrzę na siebie krytycznie i zdaję sobie sprawę, że na razie umiem
    > bardzo mało. Specjalistą jeszcze długo nie będę. Wydaje mi się, że to
    > specjalistów się ceni, a nie ludzi, którzy mają wielkie wymagania i
    > wąskie horyzonty w rodzaju "Chcę zarabiać 5 tysięcy i nic więcej mnie
    > nie obchodzi" ;)

    Ja także patrzę krytycznie, ale ile czasu mozna tak żyć? Nie chodzi o 5
    tysiecy, ale powiedzmy podwyżka do dwóch bardzo satysfakcjonowałaby mnie,
    tymbardziej, że pracuję w nadgodzinach, za które nikt mi nie płaci.

    > zyskać wartość jako pracownik z doświadczeniem, ale także dla ludzi,
    > którzy przyjęli kompletnego laika, dając mu szansę na rozwijanie się
    > :)

    Masz rację, ja także tak do tego podchodzę, ale czasami jest naprawdę trudno.

    Pozdrawiam
    Kate

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 37. Data: 2003-05-26 11:05:12
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: "babla" <n...@s...pl>

    > Patrzę na siebie krytycznie i zdaję sobie sprawę, że na razie umiem
    > bardzo mało. Specjalistą jeszcze długo nie będę. Wydaje mi się, że to
    > specjalistów się ceni, a nie ludzi, którzy mają wielkie wymagania i
    > wąskie horyzonty w rodzaju "Chcę zarabiać 5 tysięcy i nic więcej mnie
    > nie obchodzi" ;)
    Będą z koleżanki jeszcze ludzie! Życzę powodzenia!
    ... wróżę pogodną przyszłość i sukcesy w pracy.

    --
    pozdrawiam...
    Andrzej


  • 38. Data: 2003-05-28 17:05:25
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: Carrie <c...@w...pf.pl>

    Dnia Mon, 26 May 2003 13:05:12 +0200, "babla" <n...@s...pl> napisał(a):

    >> Patrzę na siebie krytycznie i zdaję sobie sprawę, że na razie umiem
    >> bardzo mało. Specjalistą jeszcze długo nie będę. Wydaje mi się, że to
    >> specjalistów się ceni, a nie ludzi, którzy mają wielkie wymagania i
    >> wąskie horyzonty w rodzaju "Chcę zarabiać 5 tysięcy i nic więcej mnie
    >> nie obchodzi" ;)
    >Będą z koleżanki jeszcze ludzie!

    Dużo ludzi? Czy kolega (koleżanka?) życzy mi schizofrenii? ;)

    > Życzę powodzenia!
    >... wróżę pogodną przyszłość i sukcesy w pracy.

    Dziękuję.
    Co do sukcesów, to staram się na nie zapracować.
    Ale tak na ucho - też bym chciała podwyżkę... ;) W ramach motywacji,
    bo to jednak bardzo ważna rzecz.

    Pozdrawiam, Carrie


  • 39. Data: 2003-05-29 12:14:13
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: "babla" <n...@s...pl>

    > >Będą z koleżanki jeszcze ludzie!
    > Dużo ludzi? Czy kolega (koleżanka?) życzy mi schizofrenii? ;)
    Rozmnażanie się nie jest li tylko domeną psychologii ;o)

    > Ale tak na ucho - też bym chciała podwyżkę... ;)
    Bądź cierpliwa. Jak nie dadzą zmień pracę. Z twoim podejściem nie sądzę
    żebyś miała problemy.
    Odpowiedz sobie jednak na pytanie: Czy gdybyś była na miejscu swojego
    pracodawcy to zapłaciłabyś sobie takie pieniądze jakie teraz otrzymujesz?
    Jeśli nie, to musisz podnieść swoje kwalifikacje i być bardziej pracowita -
    wykazać więcej inwencji twórczej.

    P.S.
    Jeśli od czasu do czasu zaproponujesz szefowi - sama od siebie - jakieś
    alternatywne rozwiązanie na którym zaoszczędzi/zyska to wierz mi, będziesz
    awansować - statystyka to potwierdza.

    P.S. II
    Bierz na siebie więcej obowiązków niż inni - nawet te za które Ci nie
    płacą - a w razie redukcji etatów będziesz ostatnia na liście.
    --
    pozdrawiam...
    Andrzej


  • 40. Data: 2003-05-29 21:59:44
    Temat: Re: Jak tam z pracą w Warszawie?
    Od: Carrie <c...@w...pf.pl>

    Dnia Thu, 29 May 2003 14:14:13 +0200, "babla" <n...@s...pl> napisał(a):

    >> >Będą z koleżanki jeszcze ludzie!
    >> Dużo ludzi? Czy kolega (koleżanka?) życzy mi schizofrenii? ;)
    >Rozmnażanie się nie jest li tylko domeną psychologii ;o)

    Ehm, biologię na razie zostawmy na uboczu ;)

    >> Ale tak na ucho - też bym chciała podwyżkę... ;)
    >Bądź cierpliwa.

    Jestem :) Jakieś dwa miesiące temu szef o tym wspomniał. Odczekałam,
    nic się nie działo, dwa razy delikatnie zasugerowałam rozmowę na
    temat. No cóż, mamy remont w firmie, więc urwanie głowy, więc się nie
    narzucam i czekam cierpliwie na dogodny moment...

    > Jak nie dadzą zmień pracę. Z twoim podejściem nie sądzę
    >żebyś miała problemy.

    Kiedy widzisz, mało kto wierzy w taką motywację. Sam czytałeś tutaj
    opinie... Poza tym chyba nieczęsto się trafia, że pracodawca szuka
    laika do przyuczenia, ja się nadal dziwię, że mnie tam zatrudnili 8-)
    I ciekawa jestem, co we mnie dostrzegli takiego, że wybrali spośród
    innych kandydatów, bo w większości przypadków ubiegania się o pracę,
    choć zapału miałam tak samo dużo, a umiejętności wystarczające,
    słyszałam "Nie, dziękujemy".

    >Odpowiedz sobie jednak na pytanie: Czy gdybyś była na miejscu swojego
    >pracodawcy to zapłaciłabyś sobie takie pieniądze jakie teraz otrzymujesz?

    Tak, myślę, że tak.
    No i po 10 miesiącach pracy można już chyba o podwyżce napomknąć,
    prawda? :)

    >Jeśli nie, to musisz podnieść swoje kwalifikacje i być bardziej pracowita -
    >wykazać więcej inwencji twórczej.

    Staram się, chociaż raz mnie zganiono za nadmierną inwencję ;) W mojej
    pracy trzeba być dokładnym, na radosną twórczość własną i "zdawało mi
    się, że tak będzie dobrze" to raczej nie ma tam miejsca.

    >P.S.
    >Jeśli od czasu do czasu zaproponujesz szefowi - sama od siebie - jakieś
    >alternatywne rozwiązanie na którym zaoszczędzi/zyska to wierz mi, będziesz
    >awansować - statystyka to potwierdza.

    Hmm. Wydaje mi się, że mogłabym co najwyżej awansować z pracownika na
    specjalistę, ale to jeszcze długa droga :)

    >P.S. II
    >Bierz na siebie więcej obowiązków niż inni - nawet te za które Ci nie
    >płacą - a w razie redukcji etatów będziesz ostatnia na liście.

    Wiesz, w moim dziale pracują teraz dwie osoby ;) I mnie przyjęto
    właśnie dlatego, że ta pierwsza osoba miała już zbyt dużo obowiązków.
    Myślę więc optymistycznie, że o ile nie będę przynosiła strat, to w
    najbliższym czasie na redukcję tego akurat etatu się nie zanosi.
    Co zaś do brania więcej obowiązków - nie wiem, czy to zawsze jest
    najlepsza metoda. Niebezpieczeństwo polega na tym, że jak się ludzie
    przyzwyczają, że robisz bardzo dużo, to w momencie, kiedy nawał pracy
    okaże się zbyt duży, mogą mieć pretensje, że się nie wyrabiasz...
    Myślę, że najpierw należy się nauczyć doskonale wypełniać własne
    obowiązki, a potem ewentualnie brać na kark więcej. Ale to i tak
    zależy od sytuacji...

    Pozdrawiam, Carrie

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1