eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Praca po szkole prywatnej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 98

  • 71. Data: 2006-03-14 23:12:06
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: mgl <a...@f...email.com>

    Aleksander Galicki wrote:
    > No dobra, niech bedzie ze pyskowanie w Twoim przypadku jest oznaka
    > przynaleznosci kulturowej, a nie nerwow ;-)

    > No ale wiesz jaka wage przypisuje Twoim przekonaniom? ;-)

    Tak czytam ten nieskrępowany autorefleksją słowotok... no kultura nie
    jest Twoją silną stroną, bez dwóch zdań.

    Ułatwię Ci zadanie, bo chyba nie rozumiesz tego, o czym pisze M.
    Kojarzysz taką firmę, jak Motorola Kraków? Jeśli zajmujesz się zawodowo
    J2EE to masz z całą pewnością znajomych albo znajomych znajomych w tej
    firmie, wiesz więc też pewnie, jak wygląda tam proces rekrutacyjny.

    A teraz uwaga, będzie podpowiedź, żeby zamknąć ten beznadziejnie
    niezwiązany z tematem wątek: M, jak mogę przypuszczać, pisze właśnie o
    Motoroli. Czy wszystko stało się jasne? Czy Twoja troska o krajowe firmy
    została zaspokojona? Czy nie będziesz już opowiadał o tym, kto ma zyski,
    kto dolary i dlaczego świat jest bez sensu wszędzie tam, gdzie nie ma
    Ciebie? Dziękujemy Ci, o boski, za Twoje, jak rozumiem, co najmniej 20+
    letnie doświadczenie w branży upoważniające do tonu ex cathedra, złote
    rady i bezcenne krytyki. W dodatku za darmo. Altruizm pochwały godny.

    pozdrawiam,
    --
    mgl


  • 72. Data: 2006-03-14 23:47:44
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: "Muchomor" <m...@g...pl>


    "Aleksander Galicki" <t...@N...gazeta.pl> wrote in message
    news:dv7h8e$525$1@inews.gazeta.pl...
    > Muchomor <m...@g...pl> napisał(a):
    >
    >> Wyciaganie wnioskow zostaw madrzejszym i nie wkladaj
    >> ...Kulturalni ludzi takie zachowanie
    >
    >> Nie goraczkuje sie. Po prostu pokazuje Ci gdzie sie mylisz.
    >
    > No dobra, niech bedzie ze pyskowanie w Twoim przypadku jest oznaka
    > przynaleznosci kulturowej, a nie nerwow ;-)

    Ja bym to raczej nazwal idealistycznym przekonaniem, ze warto ludziom
    uswiadamiac, ze to do czego przywykli to nie jest idealny przepis na
    doskonalosc. Rownolegle funkcjonuja niegorsze rozwiazania.
    A co do przynaleznosci kulturowej to widze, ze nie zdradzadz oznak zadnej.

    >> > zawsze przeciez
    >> > mozesz napisac jak naprawde wyglada rekrutacja w Twej firmie.
    >>
    >> odglszenie, screening, test/rozmowa techniczna , rozmowa z HR, rozmowa z
    >> ewentualnym menedzerem.
    >>
    >> >Poprostu strasznie niejasnie piszesz.
    >>
    >> Toc napisalem, ze tak samo tylko bez dolcow!
    >
    > I bez agentow. Juz sie zgubilem - kto jest naprawde odpowiedzialny za
    > wstepna
    > selekcje?

    napisalem wyraznie - zewnetrznych agentow. W firmie sa zatrudnieni ludzie,
    ktorzy koordynuja caly proces rekrutacji biorac aktywny udzial we wszystkich
    etapach poza rozmowa techniczna. Taki dzial nazywa sie HR. Mozesz ich nazwac
    "wewnetrznymi agentami rekrutacyjnymi" jesli Ci to ulatwi rozumienie.

    >
    >> >>
    >> >> * sprawdzac sie == przynosic duze zyski
    >> >
    >> > Gosciu, nie gadaj glupot. Polskie oddzialy zagranicznych firm maja
    >> > przynosic
    >> > straty a nie zyski.
    >>
    >> Jak juz wstalem z podlogi to przeczytalem sobie to jeszcze kilka razy bo
    >> moze gdzies zgubilem ukryty sens. Ale chyba nie. Moglbym prosic o
    >> rozwiniecie tematu? Najlepiej z przykladami.
    >
    > Nikt nie chce placic w Polsce podatkow, nie wiedziales?

    Placenie podatkow, to nie jest kwestia checi. Puki co to obowiazek.
    Doskonale wiem, ze sporo wysilku kladzie sie w to by te podatki byly jak
    najmniejsze. Widac brak mi zyciowej zaradnosci bo pracuje w firmie, ktora
    rokrocznie dekaruje zyski, co wydatnie przeklada sie na moje zarobki.

    > Ksiegowosc i rozliczenie z firmami powiazanymi z koncernem jest zwykle
    > zorganizowane tak by
    > na koncu wykazywac straty, a nie zyski - wtedy podatkow sie nie placi. Nie
    > mowiac o tym, ze polskie oddzialy zagranicznych koncernow zwykle (nie
    > zawsze)
    > nie sprzedaja uslug na polskim rynku, sa wykonawcami i podwykonawcami -
    > nie
    > maja zatem zadnych zyskow.

    To w tej Australii Ci takich rzeczy naopowiadali, czy znajomy z Polski,
    ktory w trosce o glowe bedzie do konca zycia wyrzucal pieniadze? Ostatnie
    zdanie to majstersztyk! Pojecie "polskie oddzialy zagranicznych koncernow"
    jest juz mocno nieaktualne. Pracowalem w kilku "polskich oddzialach
    zagranicznych koncernow". Bez wzgledu na to czy koncern byl maly czy duzy
    zawsze byly to polskie firmy dzialajace na wlasny rachunek. Tylko nazwy byly
    podobne. Relacje z "glownymi oddzialami koncernow" to byly normalne relacje
    producent-klient, z ta tylko roznica, ze tego klienta nie trzeba bylo
    szukac.

    >> > Moj znajomy do niedawna pracowal w polskim oddziale duzej
    >> > europejskiej firmy. W pewnym kwartale ow oddzial zanotowal niewielki
    >> > zysk -
    >> > byla wielka awantura i chyba jakies glowy polecialy.
    >> >
    >> Utwierdzasz mnie w przekonaniu, ze wnioskowanie to nie jest Twoja
    >> najmocniejsza strona.
    >
    > No ale wiesz jaka wage przypisuje Twoim przekonaniom? ;-)
    >
    heh, gdybys w mlodosci przykladal wieksza wage do tego co Ci ludzie mowia to
    moze bys sie teraz publicznie nie wyglupial.

    pzdr
    Muchomor



  • 73. Data: 2006-03-14 23:49:50
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Muchomor napisał(a):
    > Potrafisz wskazac gdzie napisalem, ze sam pytam te 100 osob?
    > Przepytanie 100 osob trwa ~3 tygodnie i jest realizowane przez ~30
    > rekruterow.
    A jak dbacie o zachowanie spójności oceny w owym 30osobowym zespole
    rekruterow?

    pozdr.
    m.


  • 74. Data: 2006-03-14 23:51:34
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Aleksander Galicki napisał(a):
    > Gosciu, nie gadaj glupot. Polskie oddzialy zagranicznych firm maja
    przynosic
    > straty a nie zyski. Moj znajomy do niedawna pracowal w polskim oddziale duzej
    > europejskiej firmy. W pewnym kwartale ow oddzial zanotowal niewielki zysk -
    > byla wielka awantura i chyba jakies glowy polecialy.
    To ciekawe. Bo ja mam zwykle awantury jak przeszkolę takie zagraniczne
    firmy i wymaganego wzrostu zysku nie ma. Skad masz te informacje? Bo
    biorąc rzecz na logikę - kłócą się ze zdrową ekonomią.

    pozdr.
    m.


  • 75. Data: 2006-03-15 00:01:21
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: mgl <a...@f...email.com>

    Maciek Sobczyk wrote:

    > Muchomor napisał(a):
    >
    >> Potrafisz wskazac gdzie napisalem, ze sam pytam te 100 osob?
    >> Przepytanie 100 osob trwa ~3 tygodnie i jest realizowane przez ~30
    >> rekruterow.
    >
    > A jak dbacie o zachowanie spójności oceny w owym 30osobowym zespole
    > rekruterow?

    Dba o to, jak się domyślam, dział HR, a nie techniczni.
    Poza tym to korporacja, duża. Wypracowane zasady i podręczniki
    rekrutacji w każdym kącie świata takie same.

    pozdrawiam,
    --
    mgl


  • 76. Data: 2006-03-15 00:18:14
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: "Aleksander Galicki" <t...@N...gazeta.pl>

    Muchomor <m...@g...pl> napisał(a):

    > >> Wyciaganie wnioskow zostaw madrzejszym i nie wkladaj
    > >> ...Kulturalni ludzi takie zachowanie
    > >
    > >> Nie goraczkuje sie. Po prostu pokazuje Ci gdzie sie mylisz.
    > >
    > > No dobra, niech bedzie ze pyskowanie w Twoim przypadku jest oznaka
    > > przynaleznosci kulturowej, a nie nerwow ;-)
    >
    > Ja bym to raczej nazwal idealistycznym przekonaniem, ze warto ludziom
    > uswiadamiac, ze to do czego przywykli to nie jest idealny przepis na
    > doskonalosc. Rownolegle funkcjonuja niegorsze rozwiazania.

    Wiesz, dzielenie sie z ludzmi przemysleniami nt rownoleglych doskonalosci nie
    musi isc w parze z dzieleniem sie z ludzmi swoimi przemysleniami nt ich
    "madrosci". Ale to, jak juz napisalem, jest cecha szczegolna pewnej
    przynaleznosci kulturowej.

    > A co do przynaleznosci kulturowej to widze, ze nie zdradzadz oznak zadnej.

    No jesli swoja przynaleznosc kulturowa uwazasz za jedynie sluszna... ;-)

    > >> Toc napisalem, ze tak samo tylko bez dolcow!
    > >
    > > I bez agentow. Juz sie zgubilem - kto jest naprawde odpowiedzialny za
    > > wstepna
    > > selekcje?
    >
    > napisalem wyraznie - zewnetrznych agentow. W firmie sa zatrudnieni ludzie,
    > ktorzy koordynuja caly proces rekrutacji biorac aktywny udzial we wszystkich
    > etapach poza rozmowa techniczna. Taki dzial nazywa sie HR. Mozesz ich nazwac
    > "wewnetrznymi agentami rekrutacyjnymi" jesli Ci to ulatwi rozumienie.

    OK - wewnetrzny dzial HR. Wtedy te CV, ktore dostajesz sa juz po preselekcji.
    Wiesz na czym bazuje preselekcja w Twojej firmie? (No bo czesto jest taka jaka
    ja opisalem - szybka i przywiazana do takich formalnosci, jak lata
    doswiadczenia i formalne wyksztalcenie).

    > >
    > > Nikt nie chce placic w Polsce podatkow, nie wiedziales?
    >
    > Placenie podatkow, to nie jest kwestia checi. Puki co to obowiazek.
    > Doskonale wiem, ze sporo wysilku kladzie sie w to by te podatki byly jak
    > najmniejsze. Widac brak mi zyciowej zaradnosci bo pracuje w firmie, ktora
    > rokrocznie dekaruje zyski, co wydatnie przeklada sie na moje zarobki.

    Twoje chwalenie sie zarobkami (juz drugie w tym watku) jest rozczulajace :-)

    > > Ksiegowosc i rozliczenie z firmami powiazanymi z koncernem jest zwykle
    > > zorganizowane tak by
    > > na koncu wykazywac straty, a nie zyski - wtedy podatkow sie nie placi. Nie
    > > mowiac o tym, ze polskie oddzialy zagranicznych koncernow zwykle (nie
    > > zawsze)
    > > nie sprzedaja uslug na polskim rynku, sa wykonawcami i podwykonawcami -
    > > nie
    > > maja zatem zadnych zyskow.
    >
    > To w tej Australii Ci takich rzeczy naopowiadali, czy znajomy z Polski,
    > ktory w trosce o glowe bedzie do konca zycia wyrzucal pieniadze? Ostatnie
    > zdanie to majstersztyk! Pojecie "polskie oddzialy zagranicznych koncernow"
    > jest juz mocno nieaktualne. Pracowalem w kilku "polskich oddzialach
    > zagranicznych koncernow". Bez wzgledu na to czy koncern byl maly czy duzy
    > zawsze byly to polskie firmy dzialajace na wlasny rachunek. Tylko nazwy byly
    > podobne. Relacje z "glownymi oddzialami koncernow" to byly normalne relacje
    > producent-klient, z ta tylko roznica, ze tego klienta nie trzeba bylo
    > szukac.

    To oczywiscie zalezy od konkretnej firmy, ale zwykle nie ma mowy o "normalnych
    relacjach producent-klient". Ceny na wzajemne uslugi sa ustalane zwykle tak by
    wyzerowac zysk polskiego oddzialu. To sie czasem nazywa transfer zyskow. Jesli
    Twoja firma dziala inaczej i placi spore podatki w Polsce, to chwala jej. Taka
    informacja jest publiczna i do zobaczenia w sieci?

    > >> > Moj znajomy do niedawna pracowal w polskim oddziale duzej
    > >> > europejskiej firmy. W pewnym kwartale ow oddzial zanotowal niewielki
    > >> > zysk -
    > >> > byla wielka awantura i chyba jakies glowy polecialy.
    > >> >
    > >> Utwierdzasz mnie w przekonaniu, ze wnioskowanie to nie jest Twoja
    > >> najmocniejsza strona.
    > >
    > > No ale wiesz jaka wage przypisuje Twoim przekonaniom? ;-)
    > >
    > heh, gdybys w mlodosci przykladal wieksza wage do tego co Ci ludzie mowia to
    > moze bys sie teraz publicznie nie wyglupial.

    Alez ja przykladam: do zdania znajomych, krewnych.. Ale zdanie anonimowego
    Muchomora z sieci sam wiesz czego jest warte - nie jest to chec pokazania
    niepowazania, a zdrowe podejscie do tresci przeczytanych w usenecie.


    A.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 77. Data: 2006-03-15 00:33:00
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: "Aleksander Galicki" <t...@N...gazeta.pl>

    Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer> napisał(a):

    > Aleksander Galicki napisał(a):
    > > Gosciu, nie gadaj glupot. Polskie oddzialy zagranicznych firm maja
    > przynosic
    > > straty a nie zyski. Moj znajomy do niedawna pracowal w polskim oddziale duzej
    > > europejskiej firmy. W pewnym kwartale ow oddzial zanotowal niewielki zysk -
    > > byla wielka awantura i chyba jakies glowy polecialy.
    > To ciekawe. Bo ja mam zwykle awantury jak przeszkolę takie zagraniczne
    > firmy i wymaganego wzrostu zysku nie ma. Skad masz te informacje? Bo
    > biorąc rzecz na logikę - kłócą się ze zdrową ekonomią.
    >


    Ja pisalem o pewnej specyficznej dzialce - polskich oddzialach firm IT. Te
    firmy powstaja ze wzgledu na stosunkowo niskie koszty polskich
    specjalistow/programistow. To pozwala by np. wywalic drogich pracownikow z
    Wiednia i zatrudnic takich samych, ale tanszych we Wroclawiu. Taki dzial IT
    moze np przejac utzymywanie/developowanie duzego systemu(ow) - za te usluge
    ten dzial i dostanie kasy tyle by pokryc biezace koszty i na koniec wyjsc na zero.



    A.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 78. Data: 2006-03-15 14:58:44
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Aleksander Galicki napisał(a):
    > Taki dzial IT
    > moze np przejac utzymywanie/developowanie duzego systemu(ow) - za te usluge
    > ten dzial i dostanie kasy tyle by pokryc biezace koszty i na koniec wyjsc na zero.
    Sugerujesz, że taki dział jeszcze przed przystąpieniem do pracy ma
    wyliczony budżet co do grosz i w pełni go wykorzystuje i nie przekracza?
    Bo rozumiem, że najpierw ustalany jest budżet a potem się pracuje a nie
    na odwrót - najpierw się pracuje a potem informuje ile co kosztowało.
    A co, jeżeli budżet się np. niedoszacuje? Na siłę robi koszty i
    podwyższa ludziom wynagrodzenie?

    pozdr.
    m.


  • 79. Data: 2006-03-15 15:34:04
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: gromax <gromax@WYTNIJ_TO_interia.pl>

    > Bo rozumiem, że najpierw ustalany jest budżet a potem się pracuje a nie
    jak ktoś ma doświadczenie jesynie w firmach państwowych, to ma jedynie taki
    obraz sytuacji.
    Pamiętam, jak kiedyś (na szczęscie krótko) pracowałem w szpitalu, stanowisko
    referent ds. informatyki (ładna nazwa, nomen omen). Jedno z pytań - jaka
    jest procedura zamawiania nowego sprzętu przy tworzeniu nowego stanowiska
    pracy. I pamiętam ten zdziewiony wzrok kolegów - jak to, przecież budżet
    jest ustalany na początku roku i w zalezności od tego ustala się ile
    komputerów może być zakupione... i z tego co wiem, to w "państwowych" tak
    właśnie planuje się rozwój - ile mi dadzą, za tyle bedę mógł coś zrobić
    --
    ---- to tylko moje zdanie ---
    -- G -- R -- O -- M -- A -- X --
    -> komputer już od 250 zł <-
    _/\z/\a/\p/\r/\a/\s/\z/\a/\m/\_


  • 80. Data: 2006-03-15 20:43:50
    Temat: Re: Praca po szkole prywatnej
    Od: "Muchomor" <m...@g...pl>


    "Aleksander Galicki" <t...@N...gazeta.pl> wrote
    > Wiesz, dzielenie sie z ludzmi przemysleniami nt rownoleglych doskonalosci
    > nie
    > musi isc w parze z dzieleniem sie z ludzmi swoimi przemysleniami nt ich
    > "madrosci". Ale to, jak juz napisalem, jest cecha szczegolna pewnej
    > przynaleznosci kulturowej.

    Zaczales mnie atakowac, wyciagac ogolne "wnioski" na podstawie pojedynczych,
    patologicznych przypadkow, wkladac w moje usta slowa, ktorych nie
    wypowiedzialem i do tego byles niemily. W sumie powinienem Ci wybaczyc bo to
    pewnie manifest Twojej przynaleznosci kulturowej.

    >> napisalem wyraznie - zewnetrznych agentow. W firmie sa zatrudnieni
    >> ludzie,
    >> ktorzy koordynuja caly proces rekrutacji biorac aktywny udzial we
    >> wszystkich
    >> etapach poza rozmowa techniczna. Taki dzial nazywa sie HR. Mozesz ich
    >> nazwac
    >> "wewnetrznymi agentami rekrutacyjnymi" jesli Ci to ulatwi rozumienie.
    >
    > OK - wewnetrzny dzial HR. Wtedy te CV, ktore dostajesz sa juz po
    > preselekcji.

    bingo :)

    > Wiesz na czym bazuje preselekcja w Twojej firmie?

    wiem, ale nie mam zamiaru sie tym dzielic.

    > (No bo czesto jest taka jaka
    > ja opisalem - szybka i przywiazana do takich formalnosci, jak lata
    > doswiadczenia i formalne wyksztalcenie).

    widze, ze zaczynasz lapac o co mi chodzi w tym watku. Swiadczy o tym slowo
    kluczowe "czesto".

    >> >
    >> > Nikt nie chce placic w Polsce podatkow, nie wiedziales?
    >>
    >> Placenie podatkow, to nie jest kwestia checi. Puki co to obowiazek.
    >> Doskonale wiem, ze sporo wysilku kladzie sie w to by te podatki byly jak
    >> najmniejsze. Widac brak mi zyciowej zaradnosci bo pracuje w firmie, ktora
    >> rokrocznie dekaruje zyski, co wydatnie przeklada sie na moje zarobki.
    >
    > Twoje chwalenie sie zarobkami (juz drugie w tym watku) jest rozczulajace
    > :-)

    znow klamiesz.

    >> > Ksiegowosc i rozliczenie z firmami powiazanymi z koncernem jest zwykle
    >> > zorganizowane tak by
    >> > na koncu wykazywac straty, a nie zyski - wtedy podatkow sie nie placi.
    >> > Nie
    >> > mowiac o tym, ze polskie oddzialy zagranicznych koncernow zwykle (nie
    >> > zawsze)
    >> > nie sprzedaja uslug na polskim rynku, sa wykonawcami i podwykonawcami -
    >> > nie
    >> > maja zatem zadnych zyskow.
    >>
    >> To w tej Australii Ci takich rzeczy naopowiadali, czy znajomy z Polski,
    >> ktory w trosce o glowe bedzie do konca zycia wyrzucal pieniadze? Ostatnie
    >> zdanie to majstersztyk! Pojecie "polskie oddzialy zagranicznych
    >> koncernow"
    >> jest juz mocno nieaktualne. Pracowalem w kilku "polskich oddzialach
    >> zagranicznych koncernow". Bez wzgledu na to czy koncern byl maly czy duzy
    >> zawsze byly to polskie firmy dzialajace na wlasny rachunek. Tylko nazwy
    >> byly
    >> podobne. Relacje z "glownymi oddzialami koncernow" to byly normalne
    >> relacje
    >> producent-klient, z ta tylko roznica, ze tego klienta nie trzeba bylo
    >> szukac.
    >
    > To oczywiscie zalezy od konkretnej firmy, ale zwykle nie ma mowy o
    > "normalnych
    > relacjach producent-klient".
    > Ceny na wzajemne uslugi sa ustalane zwykle tak by
    > wyzerowac zysk polskiego oddzialu. To sie czasem nazywa transfer zyskow.

    cieszy mnie, ze zaczales uzywac slow "zalezy" i "zwykle", choc bylbym w
    pelni usatysfakcjonowany dopiero gdybys "zwykle" zastapil "czasami". byloby
    blizej polskich realiow.
    Z drugiej strony mam wrazenie, ze wiesz o czym piszesz. Domyslam sie, ze
    tego typu interesy robicie w tej Australii z Chinczykami i/lub Hindusami i
    stad ta wiedza. Nie wiem tylko czemu przyszlo Ci do glowy przenoszenie tego
    typu numerow jako norme na polski grunt. Niech to moze zostanie Twoja
    tajemnica.

    Ucinajac dalsza dyskusje chcialbym zaznaczyc, ze dziwia mnie ludzie, ktorzy
    nie majac pojecia o czym mowie staraja sie za wszelka cene udowodnic mi, ze
    nie mam racji. To sie tyczy nie tylko Ciebie niestety...

    Apelujac o rozsadek prosze o powstrzymanie sie od pisania odpowiedzi.

    zdrowia zycze,
    Muchomor


strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 . 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1