eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 10

  • 1. Data: 2011-12-03 14:24:01
    Temat: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: Peter <p...@p...onet.pl>

    Dzień dobry.

    Zacznę od tego, że w kwestii ubezpieczeń jestem żółtodziobem i nigdy
    się nimi nie zajmowałem. Rozmawiałem z panią dyrektor placówki (jedno
    z miast powiatowych w woj. łódzkim) i niestety nie wszystko wiem -
    może byłem za mało dociekliwy, a może nie wszystko dobrze zrozumiałem.
    Czy ktoś z Was miał do czynienia z ubezpieczeniami i mógłby powiedzieć
    w co tak naprawdę próbuję się pakować? Oto moje wątpliwości:

    1. Praca sprowadza się do pozyskiwania klientów i zawierania z nimi
    umów, system wynagrodzeń jest wyłącznie prowizyjny. Spytam jako laik w
    tej dziedzinie: jak to ma wyglądać od strony praktycznej? Mam wziąć
    książkę telefoniczną, na chybił-trafił wybierać numery do osób
    prywatnych/firm i proponować ubezpieczenie? Jakoś tego nie widzę, tym
    bardziej dziwi mnie rzekoma skuteczność w pozyskiwaniu klientów.
    Naprawdę działa się w taki sposób, bez żadnego punktu zaczepienia, a
    jeśli nie, to gdzie ten punkt zaczepienia znaleźć? Obdzwaniać rodzinę
    i znajomych, a potem znajomych tych znajomych itd.? Krótko mówiąc: jak
    szukać tych klientów jeśli NIKOGO potencjalnie zainteresowanego się
    nie zna? W czasie rozmowy niestety się tego nie dowiedziałem,
    usłyszałem: "to pan decyduje jak pan znajdzie klientów" i na tym
    skończyły się rady praktyczne.

    2. Może nie znam realiów tej branży, ale czy przypadkiem nie jest tak,
    że ewentualni klienci mają głowę na karku i chcąc się ubezpieczać
    raczej robią to sami, nie czekając na ewentualnych "akwizytorów"? Może
    źle rozumiem cały ten mechanizm, ale chcąc się ubezpieczyć raczej bym
    się wybrał do odpowiedniej placówki zamiast czekać, aż przypadkiem
    zadzwoni do mnie przedstawiciel z ofertą.

    3. Czy pozyskiwanie klientów na małym terenie ma w ogóle sens? Zarówno
    moja miejscowość, jak i ta, w której znajduje się odwiedzony przeze
    mnie oddział Allianz, to mieścinki po kilkadziesiąt tys. mieszkańców i
    zatrzęsienia klientów raczej bym się w nich nie spodziewał.
    Zakładając, że w rejonie działa kilkunastu lub więcej agentów
    ubezpieczeniowych, czy w ogóle miałbym jeszcze czego szukać w tym
    interesie, tzn. czy teren nie jest już "oczyszczony"? A może cała
    rzecz polega na tym, że trzeba jeździć jako naganiacz po całym kraju,
    żeby coś na tym ugrać? Czy ma to jakikolwiek sens jeśli dodatkowo
    weźmie się pod uwagę brak samochodu?

    4. Ile bym musiał dokładać do tego interesu? Dzwonić i umawiać się
    mógłbym z ich biura, ale resztę kosztów (np. dojazdów) ponosiłbym sam,
    pytanie tylko - jakich? W tym miejscu niezbyt dokładnie zrozumiałem
    to, co mi ta kobieta powiedziała, ale wyszło na to, że de facto nie
    byłbym agentem, tylko jakimś jego pomocnikiem (dokładnej nazwy
    "stanowiska" nie zapamiętałem). Miałoby to polegać na tym, że
    przydzielają mi któregoś agenta-opiekuna, a potem robię to, co
    wcześniej opisałem. Nie rozumiem tylko czym moja funkcja różniłaby się
    od funkcji samego agenta. Może ktoś z Was umie wywnioskować to z
    kontekstu? Wiem, że jako sam agent musiałbym zakładać działalność
    gospodarczą (nigdy żadnej nie prowadziłem), opłacać ZUS itp. Czy jako
    "doradca klienta" też byłbym do tego zmuszony?

    5. Kilka spraw wydaje mi się podejrzanych. Na spotkaniu wstępnym, na
    które przyszło ok. 15 osób, powiedziano, że każdy z nas może tam
    pracować. Na późniejszej, indywidualnej rozmowie, dowiedziałem się, że
    chcą zrobić jakieś "przyspieszone szkolenie" (w ich biurze), które ma
    się zacząć po tym weekendzie, a 10 grudnia mamy już zdawać egzamin,
    koszt to podobno 220 zł. To całość czy tylko wstęp do kolejnych
    szkoleń i wyciągania pieniędzy (gdzieś czytałem o jakimś ich ośrodku
    szkoleniowym w Ryni i nie wiem jak to się ma do tego pierwszego
    szkolenia). Czy fakt, że biorą każdego chętnego nie świadczy o tym, że
    ta robota to jednak nic fajnego? Pani na rozmowie zaczęła opowiadać o
    tym ile to już świata zwiedziła w ramach wycieczek, które firma jej
    zafundowała za dobre wyniki. Czy to tylko taki wabik na zachętę?

    Krótko mówiąc: czy przypadkiem nie wpakuję się w bagno decydując się w
    poniedziałek na to wszystko?


  • 2. Data: 2011-12-04 18:21:29
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: Sławomir Szyszło <s...@C...pl>

    Dnia Sat, 3 Dec 2011 06:24:01 -0800 (PST), Peter <p...@p...onet.pl>
    wklepał(-a):

    >Dzień dobry.
    >
    >Zacznę od tego, że w kwestii ubezpieczeń jestem żółtodziobem i nigdy
    >się nimi nie zajmowałem. Rozmawiałem z panią dyrektor placówki (jedno
    >z miast powiatowych w woj. łódzkim) i niestety nie wszystko wiem -
    >może byłem za mało dociekliwy, a może nie wszystko dobrze zrozumiałem.
    >Czy ktoś z Was miał do czynienia z ubezpieczeniami i mógłby powiedzieć
    >w co tak naprawdę próbuję się pakować? Oto moje wątpliwości:

    (...)
    Jeśli nie umiesz sprzedawać, to daj sobie spokój. A twoje pytania raczej na to
    wskazują. Tym bardziej jeśli nic nie wiesz o ubezpieczeniach.
    Nie ma nic gorszego niż sprzedawać komuś produkt, o którym się nic nie wie.
    Zamiast zyskać klientów, to tylko ich zniechęcisz.

    --
    Sławomir Szyszło
    FAQ pl.comp.bazy-danych http://www.dbf.pl/faq/


  • 3. Data: 2011-12-04 18:30:50
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: z <z...@g...pl>

    Sławomir Szyszło pisze:

    I jeszcze 200 zł trzeba wydać. Ja nigdy się w akwizycję nie bawiłem.
    Znajomi co próbowali nigdy kariery w takim biznesie nie zrobili. Podobno
    istnieją ludzie którzy mają do tego predyspozycje. :-)

    z


  • 4. Data: 2011-12-06 18:28:39
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: "Jackare" <1...@1...tralala.com>

    Użytkownik "Peter" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:008b55db-16ec-459e-b730-cdbae7a3a0c2@gl2g2000vb
    b.googlegroups.com...
    Dzień dobry.
    Oto moje wątpliwości:

    1. Praca sprowadza się do pozyskiwania klientów i zawierania z nimi
    umów, system wynagrodzeń jest wyłącznie prowizyjny. Spytam jako laik w
    tej dziedzinie: jak to ma wyglądać od strony praktycznej? Mam wziąć
    książkę telefoniczną, na chybił-trafił wybierać numery do osób
    prywatnych/firm i proponować ubezpieczenie?
    (...)
    Obdzwaniać rodzinę
    i znajomych, a potem znajomych tych znajomych itd.?

    System i polityka firmy jest tyleż prosta i skuteczna co niekorzystna dla
    "pracownika"
    Pozyskujesz klientów na systemie prowizyjnym. Nawet jedno sprzedane
    ubezpieczenie to korzyść dla firmy nawet jeżeli odszedłbyś następnego dnia
    po jego sprzedaży. Rzucą ci ochłap w postaci prowizji, Ty odejdziesz z
    niczym, ubezpieczony lient zostanie przy firmie przynosząc zysk jej a nie
    Tobie. A Ty firmy nic nie kosztujesz - zapłacisz nawet im za jakiś tam
    "egzamin". Gdyby poważnie podchodzili do pracownika, zainwestowaliby w niego
    te dwie stówy. Co to za wydatek dla lidera rynków finansowych ?

    Zaczniesz jak w każdym przypadku sprzedaży sieciowej od rodziny i znajomych.
    To taka pierdu pierdu amerykańska recepta na sukces: zrób listę wszystkich
    znajomych i skontaktuj się z nimi. Niestety amerykańskie recepty na sukces
    zupełnie nie działają w Polsce - o tym pewnie Ci nie powiedzieli. W efekcie
    zniechęcisz i rodzinę i znajomych i pozostawisz im niesmak po sobie.

    Mój dobry znajomy był całkiem sporo lat agentem allianz. Ma teraz około 70
    tysięcy długu

    Spójrz jeszcze na sprawę ze swojego punktu widzenia:
    czy kupujesz coś czego nie chcesz, coś czego nie planowałeś kupować - ja
    nie.
    Czy chętnie wydasz swoje pieniądze na ubezpieczenie, np na życie - coś z
    czego Ty nigdy nie skorzystasz (produkt jest dostępny po twej śmierci), a
    firma zrobi wszystko by beneficjentom tego nie wypłacić lub wypłatę
    zminimalizować. Wychodzę z założenia że nie interesuje mnie to co będzie po
    mojej śmierci bo siłą rzeczy nie będzie mnie to dotyczyć, więc co mi z tego.
    Wolę korzystać z życia jako żywy i wydawać pieniądze na dobra i uciechy
    których ja sam doświadczę a nie - być może- moi spadkobiercy. Oni też mają
    dwie ręce, trochę szarych komórek pomiędzy oczami i dadzą sobie radę. To
    bardzo chytra socjotechnika by wydębić od kogoś pieniądze za nic bo tym w
    gruncie rzeczy są ubezpieczenia. Po niemiłych doświadczeniach z różnymi
    ubezpieczeniami majątkowymi ubezpieczeń na życie nie biorę nawet pod uwagę -
    prawnicy różnych TU będą w stanie dowieźć że nagła śmierć w wypadku
    samochodowym była dokonanym z premedytacją samobójstwem co jest zapewne
    wyłączone z ochrony.

    To tylko przykład - produktów ubezpieczeniowych jest milion, ale zastanów
    się czy w dobie kryzysu finansowego łatwo będzie sprzedać wirtualny produkt
    za żywe pieniądze.
    --
    Jackare


  • 5. Data: 2011-12-06 18:53:05
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: zly <b...@N...fm>

    Dnia Sat, 3 Dec 2011 06:24:01 -0800 (PST), Peter napisał(a):

    > 1. Praca sprowadza się do pozyskiwania klientów i zawierania z nimi
    > umów, system wynagrodzeń jest wyłącznie prowizyjny.

    Czyli może być tak, że będziesz zapierdzielał dwa tygodnie, wydawał na
    paliwo, i nic z tego nie dostaniesz. Pasuje ci taki układ?

    > 2. Może nie znam realiów tej branży, ale czy przypadkiem nie jest tak,
    > że ewentualni klienci mają głowę na karku i chcąc się ubezpieczać
    > raczej robią to sami, nie czekając na ewentualnych "akwizytorów"?

    Tak, Ty masz wyłapywać niekumatych i robić im wodę z mózgu tak podpisali
    umowę. Pasuje ci to?


    > a 10 grudnia mamy już zdawać egzamin,
    > koszt to podobno 220 zł.

    Hehe. Zapomnij. Co to za firma, w której musisz wydawać swoje pieniądze, a
    sam nic z tego nie będziesz miał? Poważne firmy tak nie robią. Jak mają cię
    sprawdzić to zrobią to bez kosztów z twojej strony.
    Na takich warunkach, których nawet gównianymi nazwać nie można, to możesz
    sobie założyć własną firmę i nawet opłacając zusy srusy pewnie lepiej na
    tym wyjdziesz.

    > i wyciągania pieniędzy

    O toto. Zgarną od 15 osób po 200 zł, a po tygodniu większość z nich
    odejdzie. A firemka będzie miał zysk.

    > Pani na rozmowie zaczęła opowiadać o
    > tym ile to już świata zwiedziła w ramach wycieczek, które firma jej
    > zafundowała za dobre wyniki. Czy to tylko taki wabik na zachętę?

    Kłamstwa i bzdury. Takie systemy są od lat. Aż dziw bierze, że ludzie się
    na coś takiego nabierają.

    > Krótko mówiąc: czy przypadkiem nie wpakuję się w bagno decydując się w
    > poniedziałek na to wszystko?

    Możesz ich z czystym sumieniem i grubszym portfelem olać. ja bym nawet nie
    podejmował z nimi kontaktu, nieważne, czy to oni zainicjują czy nie.
    --
    marcin


  • 6. Data: 2011-12-07 00:16:17
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: Animka <a...@t...nie.ja.wp.pl>

    W dniu 2011-12-06 19:28, Jackare pisze:
    > Użytkownik "Peter"<p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    > news:008b55db-16ec-459e-b730-cdbae7a3a0c2@gl2g2000vb
    b.googlegroups.com...
    > Dzień dobry.
    > Oto moje wątpliwości:
    >
    > 1. Praca sprowadza się do pozyskiwania klientów i zawierania z nimi
    > umów, system wynagrodzeń jest wyłącznie prowizyjny. Spytam jako laik w
    > tej dziedzinie: jak to ma wyglądać od strony praktycznej? Mam wziąć
    > książkę telefoniczną, na chybił-trafił wybierać numery do osób
    > prywatnych/firm i proponować ubezpieczenie?
    > (...)
    > Obdzwaniać rodzinę
    > i znajomych, a potem znajomych tych znajomych itd.?
    >
    > System i polityka firmy jest tyleż prosta i skuteczna co niekorzystna dla
    > "pracownika"
    > Pozyskujesz klientów na systemie prowizyjnym. Nawet jedno sprzedane
    > ubezpieczenie to korzyść dla firmy nawet jeżeli odszedłbyś następnego dnia
    > po jego sprzedaży. Rzucą ci ochłap w postaci prowizji, Ty odejdziesz z
    > niczym, ubezpieczony lient zostanie przy firmie przynosząc zysk jej a nie
    > Tobie. A Ty firmy nic nie kosztujesz - zapłacisz nawet im za jakiś tam
    > "egzamin". Gdyby poważnie podchodzili do pracownika, zainwestowaliby w niego
    > te dwie stówy. Co to za wydatek dla lidera rynków finansowych ?
    >
    > Zaczniesz jak w każdym przypadku sprzedaży sieciowej od rodziny i znajomych.
    > To taka pierdu pierdu amerykańska recepta na sukces: zrób listę wszystkich
    > znajomych i skontaktuj się z nimi. Niestety amerykańskie recepty na sukces
    > zupełnie nie działają w Polsce - o tym pewnie Ci nie powiedzieli. W efekcie
    > zniechęcisz i rodzinę i znajomych i pozostawisz im niesmak po sobie.
    >
    > Mój dobry znajomy był całkiem sporo lat agentem allianz. Ma teraz około 70
    > tysięcy długu
    >
    > Spójrz jeszcze na sprawę ze swojego punktu widzenia:
    > czy kupujesz coś czego nie chcesz, coś czego nie planowałeś kupować - ja
    > nie.
    > Czy chętnie wydasz swoje pieniądze na ubezpieczenie, np na życie - coś z
    > czego Ty nigdy nie skorzystasz (produkt jest dostępny po twej śmierci), a
    > firma zrobi wszystko by beneficjentom tego nie wypłacić lub wypłatę
    > zminimalizować. Wychodzę z założenia że nie interesuje mnie to co będzie po
    > mojej śmierci bo siłą rzeczy nie będzie mnie to dotyczyć, więc co mi z tego.
    > Wolę korzystać z życia jako żywy i wydawać pieniądze na dobra i uciechy
    > których ja sam doświadczę a nie - być może- moi spadkobiercy. Oni też mają
    > dwie ręce, trochę szarych komórek pomiędzy oczami i dadzą sobie radę. To
    > bardzo chytra socjotechnika by wydębić od kogoś pieniądze za nic bo tym w
    > gruncie rzeczy są ubezpieczenia. Po niemiłych doświadczeniach z różnymi
    > ubezpieczeniami majątkowymi ubezpieczeń na życie nie biorę nawet pod uwagę -
    > prawnicy różnych TU będą w stanie dowieźć że nagła śmierć w wypadku
    > samochodowym była dokonanym z premedytacją samobójstwem co jest zapewne
    > wyłączone z ochrony.
    >
    > To tylko przykład - produktów ubezpieczeniowych jest milion, ale zastanów
    > się czy w dobie kryzysu finansowego łatwo będzie sprzedać wirtualny produkt
    > za żywe pieniądze.

    Ja stracilam tylko czas w tym Whintertourze (czy jak mu tam) kiedyś oraz
    w Compensie. Dostałam certyfikat PUNU i sobie leży w szufladzie, bo
    pieniędzy z tego nie było (żadnych!) Okiwali nas, Jakieś pieniądze
    obiecali. W rezultacie okazalo się, że trzeba sobie założyć działalność
    i osobne konto w banku oraz opłacać składki ZUS. Niezależnie czy był
    zarobek czy nie, a nie było, bo przecież każdy jest gdzieś ubezpieczony
    i o klienta trudno. Szmal to ma dyrektor i menager, są normalnymi
    pracownikami. Na dodatek im więcej pracowników zwerbują to tym lepiej
    dla nich.
    Za to balangi/dyskoteki fajne organizowali, ale to nie cieszyło jak
    zarobku żadnego nie było.

    animka
    --
    Pamiętajmy, że zwierzęta są bezbronne wobec człowieka, cierpią tak jak
    ludzie. "Człowiek jest królem zwierząt, gdyż przewyższa je w
    okrucieństwie, ale przyjdzie czas, kiedy będzie traktował mordowanie
    zwierząt w ten sam sposób, w jaki obecnie traktuje zabijanie ludzi. Ten,
    kto nie szanuje i nie ceni życia, nie zasługuje na to, aby żyć".
    Leonardo da Vinci


  • 7. Data: 2011-12-11 17:54:33
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: "Heinzkalter" <v...@g...com>

    Krótko mówiąc: czy przypadkiem nie wpakuję się w bagno decydując się w
    poniedziałek na to wszystko?

    Nie zarobisz. Wykiwają cię - a koledzy i znajomi ktorym bedziesz probowal
    wcisnąć kit w postaci ubezpieczenia znienawidzą cie


  • 8. Data: 2011-12-11 23:48:59
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: Piotrek <p...@p...onet.pl>

    W ramach uzupełnienia dodam, że niezdecydowanym na rozpoczęcie własnej
    działalności gospodarczej (preferowany przez nich układ)
    są gotowi zaproponować stanowisko "osoby wykonującej czynności
    agencyjne". W takim wypadku pracuje się na umowę-zlecenie
    i ze stałą pensją (w wynegocjowanej z nimi wysokości x), ale uwaga -
    wypłata ma być uzależniona od zrealizowania ustalonego przez
    nich miesięcznego planu. W praktyce ma to wyglądać tak, że jeśli
    wyrobi się podaną przez nich miesięczną normę, wypłacą x zł,
    w przeciwnym razie nie zapłacą ani grosza, w każdym razie tak to
    wstępnie przedstawili. Czy taka "umowa" jest w ogóle
    dopuszczalna (do podpisania 10 umów, zawarłeś 10-zarabiasz, zawarłeś 9-
    powodzenia w następnym miesiącu)?


  • 9. Data: 2011-12-12 00:06:10
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-12-12 00:48, Piotrek pisze:
    > W ramach uzupełnienia dodam, że niezdecydowanym na rozpoczęcie własnej
    > działalności gospodarczej (preferowany przez nich układ)
    > są gotowi zaproponować stanowisko "osoby wykonującej czynności
    > agencyjne". W takim wypadku pracuje się na umowę-zlecenie
    > i ze stałą pensją (w wynegocjowanej z nimi wysokości x), ale uwaga -
    > wypłata ma być uzależniona od zrealizowania ustalonego przez
    > nich miesięcznego planu. W praktyce ma to wyglądać tak, że jeśli
    > wyrobi się podaną przez nich miesięczną normę, wypłacą x zł,
    > w przeciwnym razie nie zapłacą ani grosza, w każdym razie tak to
    > wstępnie przedstawili. Czy taka "umowa" jest w ogóle
    > dopuszczalna (do podpisania 10 umów, zawarłeś 10-zarabiasz, zawarłeś 9-
    > powodzenia w następnym miesiącu)?

    Umowa o świadczenie usług może być wykonywana bezpłatnie, zatem jest to
    legalne.

    --
    Liwiusz


  • 10. Data: 2011-12-12 08:47:31
    Temat: Re: Allianz, "doradca klienta" - pakować się w to?
    Od: "Jackare" <1...@1...tralala.com>

    Użytkownik "Piotrek" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:c9f7ad55-4849-4031-8f9e-b57301c2b80d@y7g2000vbe
    .googlegroups.com...
    W praktyce ma to wyglądać tak, że jeśli
    wyrobi się podaną przez nich miesięczną normę, wypłacą x zł,
    w przeciwnym razie nie zapłacą ani grosza, w każdym razie tak to
    wstępnie przedstawili. Czy taka "umowa" jest w ogóle
    dopuszczalna (do podpisania 10 umów, zawarłeś 10-zarabiasz, zawarłeś 9-
    powodzenia w następnym miesiącu)?
    A dlaczegoby nie. Przedmiot zlecenia to podpisywanie 10 umów na miesiąc. 9
    umów to nie jest realizacja przedmiotu zlecenia, pomimo że jest to wykonanie
    90% planu. A za usługę niewykonaną zapłata się nie należy.
    To oczywiście punkt widzenia zleceniodawcy a Ty jako potencjalny
    zleceniobiorca po prostu się w to nie pakuj. Taka działalność może być OK
    jako dodatkowa: masz jakieś biuro handlowe - rozszerzysz działalność o
    ubezpieczenia, jesteś listonoszem, kominiarzem lub wykonujesz podobne prace
    wymagające stałego kontaktu z ludźmi - możesz włączyć obezpieczenia jako
    działalność dodatkową. Sprzedasz - jesteś na plusie, nie sprzedasz - nic nie
    tracisz.
    --
    Jackare


strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1