eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › godziny nadliczbowe w upale
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 240

  • 31. Data: 2010-07-13 07:45:21
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "jcm" <j...@1...pl>

    Użytkownik "Jackare" <j...@i...pl> napisał w wiadomości
    news:i1gu92$vtl$1@node1.news.atman.pl...
    > Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w
    > wiadomości news:i1g1pt$90m$1@news.dialog.net.pl...
    >> W wiadomości news:4c3b83cd$0$2600$65785112@news.neostrada.pl entroper
    >> <entroper-pocztaonetpeel> pisze:
    >>>>> Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    >>>>> takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    >>>>> (nawet jeśli per saldo to się nie opłaci)
    >>>> Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?
    >>> chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    >>> roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    >>> który z definicji nie negocjuje.
    > Pracownicy coś rzadko ostatnio widzą związek pomiędzy ich własną pracą a
    > kondycją lub istnieniem firmy.

    Być może nawet lepiej, że nie widzą.
    Pracownik powinien widzieć przede wszystkim związek między własną pracą, a
    wysokością wynagrodzenia, choćby w postaci premii.
    Ludzie pracują przede wszystkim dla pieniędzy, a kondycja firmy, w której
    pracują, jest postrzegana właśnie przez pryzmat tego, co otrzymują pracownicy za
    swoją pracę.

    > Osoby jątrzące i podburzające zespół należy eliminować bo mają negatywny wpływ
    > na jego pracę. "Gwiazdy" roztaczające wokół siebie nimb
    > tajemniczości i niezastąpioności też należy eliminować jeżeli ich
    > działanie jest niekorzystne dla pracy zespołu lub uzależnia osiągane
    > przez cały zespół wyniki od jednej osoby.

    Z tego wynikałoby, że kwalifikacje reszty zespołu odbiegają znacząco od
    "gwiazdy" - lidera.
    Może należałoby małe przetasowanie na stanowiskach, zamiast od razu zwalniać?
    Może gwiazda potrzebuje innych motywacji, np. awansu?

    > I nie ma w tym żadnych emocji. Emocje są tylko po stronie pracownika
    > który buduje w sobie jakieś tam poczucie osobistej krzywdy itp.

    Nic dziwnego, skoro człowiek przeznacza na pracę przeciętnie 1/3 czasu swojego
    życia.
    Trudno, żeby nie podchodził emocjonalnie do ważnych spraw w swoim zyciu.

    > Nawet jeżeli krótkookresowo rozstanie się z pracownikiem może wydawać się
    > "nieopłacalne" bo pracownik wystąpi z jakimiś roszczeniami i zdarzy się
    > że je uzyska, to i tak w dłuższym okresie takie decyzje są dla firmy
    > korzystne. Oczywiście pracownik nie musi tego wiedzieć i znów reaguje
    > emocjonalnym poczuciem krzywdy.

    Dobrze jeśli wie.
    Im więcej jasności w relacjach pracodawca-pracownik, tym mniej roszczeń.

    > Jest też czasami tak że decyzja o rozstaniu z pracownikiem jest związana
    > z potrzebą zdyscyplinowania pozostałych pracowników i "pokazania kto tu
    > rządzi". Wierzcie mi jednak że emocje w takiej rozgrywce znów są przede
    > wszystkim po stronie pracownika. Wg niego znów jego dotyka nieuzuasdniona
    > niczym krzywda. Szef lub pracodawca zazwycaaj po prostu podejmuje taką
    > decyzję, potem przechodzi nad nią do porządku dziennego, na drugio czy trzeci
    > dzień o tym zapomina. Pracownik zaś potrafi w sobie pielęgnować poczucie
    > krzywdy latami, jatrząc swe wyimaginowane rany. Więc tak
    > naprawdę gdzie tu emocje?

    Reaguje prawidłowo. Dotknęła go krzywda (uzasadniona lub nie), więc ma prawo w
    ten sposób przeżywać.

    >>> Potocznie nazywamy to buractwem.
    >> Bo tym jest.
    > Pracownicy nazywają to na wiele różnych sposobów, ale niezależnie jak
    > jest to nazywane, jest to dbaniem o interes firmy czy to dużej czy
    > dwuosobowej. Kto ma o to dbac jeżeli pracownicy tego raczej na pewno
    > nie robią zajmując się jątrzeniem, stawianiem oporu, kombinowaniem
    > zamiast po prostu pracować ?

    Tzw. jątrzenie, kombinowanie i stawianie oporu, nie bierze się z niczego.
    A brak jasnych zasad i brak przygotowania tzw. kadry zarządzającej do kierowania
    zespołami ludzi, tym właśnie skutkuje.
    Powstaje błędne koło.


    j.


  • 32. Data: 2010-07-13 10:14:42
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    BRAWO! Nic dodać, nic ująć.

    Pozdrawiam
    Krzysztof


  • 33. Data: 2010-07-13 10:19:05
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    > Widzisz. Pracowałem w wielu firmach i w działach, gdzie były układy
    > partnerskie wydajność była dużo lepsza (i zyskownośc takiego działu
    > również), niż tam, gdzie burak dowartościowywał się, że może wydać
    > polecenie...

    Czy te partnerskie układy dotyczyły także troski (ale takiej uczciwej i
    rzetelnej) pracowników o dobro firmy w godzinach "po pracy"?
    Bo fajnie się marzy o partnerskim szefie i partnerskich układach, ale o
    dziwo tylko do momentu, gdy zaczyna się obszar trochę większej
    odpowiedzialności za firmę, niźli tylko wynikającej z obowiązków pracownika
    zawartych w umowie.
    Zatem krótko - nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. A bardziej
    dobitnie - albo rybka albo pipka.

    Pozdrawiam
    Krzysztof.


  • 34. Data: 2010-07-13 10:24:36
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    Użytkownik "niusy.pl" <f...@o...pl.invalid> napisał w wiadomości
    news:i1h46m$sv9$1@news.net.icm.edu.pl...

    > Szeregowy pracownik nie ma powodu przejmować się firmą bardziej niż
    > pieniędzmi jakie mu firma płaci bo nie jest ani jej udziałowcem ani nią
    > nie zarządza.

    Oczywiście!
    Zatem z jakiego powodu pracownik rości sobie prawo do wspomnianych tutaj
    wcześniej partnerskich układów z szefostwem?
    Partnerowanie nie polega na tym, że tylko jedna strona respektuje warunki
    drugiej.

    > Jak komuś upały nie przeszkadzają w pracy to może "po prostu" pracować.

    Upały u nas są nie większe, niż rokrocznie w całej południowej Europie, a
    jakoś nie przypominam sobie, by w okresie letnim Hiszpania czy Włochy brały
    "hurtowe" urlopy.

    Pozdrawiam
    Krzysztof.


  • 35. Data: 2010-07-13 10:27:52
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    > Nic dziwnego, skoro człowiek przeznacza na pracę przeciętnie 1/3 czasu
    > swojego
    > życia.

    A pracodawca najczęściej jeszcze więcej.

    > Trudno, żeby nie podchodził emocjonalnie do ważnych spraw w swoim zyciu.

    > Tzw. jątrzenie, kombinowanie i stawianie oporu, nie bierze się z niczego.

    Owszem, czasami bierze się z charakteru, niewyleczonych kompleksów i
    przerostu formy nad treścią.



  • 36. Data: 2010-07-13 10:48:11
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    Krzysztof pisze:
    >
    >> Widzisz. Pracowałem w wielu firmach i w działach, gdzie były układy
    >> partnerskie wydajność była dużo lepsza (i zyskownośc takiego działu
    >> również), niż tam, gdzie burak dowartościowywał się, że może wydać
    >> polecenie...
    >
    > Czy te partnerskie układy dotyczyły także troski (ale takiej uczciwej i
    > rzetelnej) pracowników o dobro firmy w godzinach "po pracy"?
    > Bo fajnie się marzy o partnerskim szefie i partnerskich układach, ale o
    > dziwo tylko do momentu, gdy zaczyna się obszar trochę większej
    > odpowiedzialności za firmę, niźli tylko wynikającej z obowiązków
    > pracownika zawartych w umowie.

    Nie rozumiem, znaczy się, partnerskie, znaczy się niewolnicze?

    Nie - partnerskie - oznacza, że to co jest po za umową dogadywane jest
    osobno. Pracownikowi zależy jednocześnie na rozwoju firmy, bo po za
    przebywaniem w dobrej atmosferze w pracy, premie uzależnione są od
    wyników firmy.


    > Zatem krótko - nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. A bardziej
    > dobitnie - albo rybka albo pipka.

    A kto pisał, że ma potrzebę zjeść ciastko i mieć ciastko?

    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 37. Data: 2010-07-13 11:14:39
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>

    "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> napisał w
    wiadomości news:i1hg9b$9bh$1@news.onet.pl...

    > Nie rozumiem, znaczy się, partnerskie, znaczy się niewolnicze?

    Teraz to ja i Ciebie nie rozumiem ;-)

    > Nie - partnerskie - oznacza, że to co jest po za umową dogadywane jest
    > osobno. Pracownikowi zależy jednocześnie na rozwoju firmy, bo po za
    > przebywaniem w dobrej atmosferze w pracy, premie uzależnione są od
    > wyników firmy.

    Czyli rozumiem, że w takich układach nie ma lewych zwolnień, nagłych udarów
    czy urlopu na żądanie, gdy szef-partner mówi, że trzeba posiedzieć w pracy
    po godzinach, bo sytuacja tego wymaga? A jeśli pracownik mimo to odmówi
    tłumacząc się upałem (skoro tego dotyczy temat), to rozumiem, że w razie
    zaistniałych potem problemów (np. projekt niewykonany na czas), weźmie na
    siebie odpowiedzialność z tym związaną?

    > A kto pisał, że ma potrzebę zjeść ciastko i mieć ciastko?

    Wynika to pośrednio z tego, co piszą niektórzy na temat swoich oczekiwań
    odnośnie układów z szefostwem.
    To jest trochę tak z jak z nastolatkiem, który strrrasznie chciałby być
    dorosły (w sensie posiadania praw), ale jednocześnie jakoś nie bardzo jest
    skłonny przyjąć na siebie również dorosłe obowiązki.

    Pozdrawiam
    Krzysztof


  • 38. Data: 2010-07-13 11:22:52
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "jcm" <j...@1...pl>

    Użytkownik "Krzysztof" <k...@i...pl> napisał w wiadomości
    news:i1hf3v$50u$1@news.onet.pl...
    >> Nic dziwnego, skoro człowiek przeznacza na pracę przeciętnie 1/3 czasu
    >> swojego
    >> życia.
    > A pracodawca najczęściej jeszcze więcej.

    Jego biznes, firma, czas, pieniądze, ryzyko.


    >> Trudno, żeby nie podchodził emocjonalnie do ważnych spraw w swoim zyciu.
    >> Tzw. jątrzenie, kombinowanie i stawianie oporu, nie bierze się z niczego.
    > Owszem, czasami bierze się z charakteru, niewyleczonych kompleksów i przerostu
    > formy nad treścią.


    To też. Po prostu, ludzie są tylko ludźmi.


    j.



    --- news://freenews.netfront.net/ - complaints: n...@n...net ---


  • 39. Data: 2010-07-13 11:28:21
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    Krzysztof pisze:
    > "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> napisał w
    > wiadomości news:i1hg9b$9bh$1@news.onet.pl...
    >
    >> Nie rozumiem, znaczy się, partnerskie, znaczy się niewolnicze?
    >
    > Teraz to ja i Ciebie nie rozumiem ;-)
    >
    >> Nie - partnerskie - oznacza, że to co jest po za umową dogadywane jest
    >> osobno. Pracownikowi zależy jednocześnie na rozwoju firmy, bo po za
    >> przebywaniem w dobrej atmosferze w pracy, premie uzależnione są od
    >> wyników firmy.
    >
    > Czyli rozumiem, że w takich układach nie ma lewych zwolnień, nagłych
    > udarów czy urlopu na żądanie, gdy szef-partner mówi, że trzeba
    > posiedzieć w pracy po godzinach, bo sytuacja tego wymaga?


    Tak właśnie jest. Nikt nie wnioskuje urlopów na żądanie, bo jeśli
    rzeczywiście potrzebuje nagle - to dostanie go jako urlop wypoczynkowy.
    Partnerstwo polega na tym, że jeśli nie ma takiej potrzeby, to się o
    taki urlop nie wnioskuje, a jeśli się wnioskuje, to oznacza, że
    rzeczywiście jest sytuacja podbramkowa. Proste, ale działa. Tak samo z
    nadgodzinami. Jeśli rzeczywiście w wyjątkowych okolicznościach trzeba
    posiedzieć dłużej - nie ma problemu zazwyczaj (chyba, że ktoś
    rzeczywiście ma jakieś ważne umówione spotkanie - np wizytę u lekarza),
    tyle, że i tu pracodawca w drugą stronę zazwyczaj nie wymaga takowych -
    tylko w sytuacjach "awaryjnych", a sam za takowe uważa takie, które się
    nie powtarzają się cyklicznie. Bo to by oznaczało, że jest coś źle
    rozplanowane.

    > A jeśli
    > pracownik mimo to odmówi tłumacząc się upałem (skoro tego dotyczy
    > temat), to rozumiem, że w razie zaistniałych potem problemów (np.
    > projekt niewykonany na czas), weźmie na siebie odpowiedzialność z tym
    > związaną?

    Przede wszystkim coś takiego jak projekt niewykonany na czas, bo ktoś
    nie pracował w nadgodzinach być nie powinno. Ktoś źle oszacował czas
    wykonania projektu. Jeśli będzie to pojedyncze wydarzenie, to nie sądzę,
    że ten raz ktoś by odmówił zostania, gorzej jeśli to samo występuje przy
    kolejnym projekcie.


    >
    >> A kto pisał, że ma potrzebę zjeść ciastko i mieć ciastko?
    >
    > Wynika to pośrednio z tego, co piszą niektórzy na temat swoich oczekiwań
    > odnośnie układów z szefostwem.

    Tzn? jakich?

    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 40. Data: 2010-07-13 12:15:15
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    Użytkownik "jcm" <j...@1...pl> napisał

    > Jego biznes, firma, czas, pieniądze, ryzyko.

    Oczywiście. A zatem i jego prawo
    do_takiego_a_nie_innego_sposobu_zarządzania (w tym ludźmi).
    Sposobu, który niestety nie zawsze musi się podobać komuś, kto tego nie
    chce albo nie potrafi zrozumieć (trafnie to opisał Jackare).
    Pomijam tu oczywiście sytuacje ewidentnego łamania prawa, bo nie o tym
    mówimy.


strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1