eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › godziny nadliczbowe w upale
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 240

  • 191. Data: 2010-07-15 21:28:01
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>

    "entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał

    > Dupa byłeś. Właściwa odpowiedź brzmi: OK szefie, szczęscie Bolka i sp.
    > jest dla nas najwyższym dobrem, terminu dotrzymamy, to jak rozliczamy
    > nadgodziny?

    Tyle, że ja nie musiałem tego tak dobitnie sugerować, ponieważ w firmach, w
    których pracowałem, to była oczywista oczywistość (z jednym niechlubnym
    wyjątkiem). Tak jak dla mnie oczywistą oczywistością było to, że trzeba
    zrobić projekt "na wczoraj", bo nikt za nas tego nie zrobi. Argumenty "to
    nie moja sprawa, jest 16 a ja wychodzę" uważałem i nadal uważam, za zwykłą
    dziecinadę. Choć oczywiście je respektuję, przy czym rzecz jasna nie widzę
    wówczas powodu, by takiego pracownika w jakiś szczególny i ponadnormatywny
    sposób doceniać i nagradzać.

    > No właśnie ja ich nie mieszam. Obydwie te sprawy są sprawami szefa -
    > jedna
    > prywatną, druga służbową.

    Ale sprawy służbowe związane z działalnością firmy dotyczą całego zespołu -
    szefa, zastępców, pracowników wyższego, niższego szczebla.
    To nie jest tylko i wyłącznie problem jednej czy dwóch osób z zarządu.

    > Bo widzisz, utarło się jakieś takie przekonanie, że dla dobra tego
    > kontraktu "trzeba" to i tamto (w domyśle trzeba za darmo)

    I tutaj się nie zgadzam.
    Żadne "w domyśle za darmo", bo ja osobiście nigdzie tego nie sugerowałem.
    Wręcz przeciwnie - cały czas daję do zrozumienia, że szanuję zaangażowanie
    i potrafię to docenić.
    Między innymi dlatego, że kiedyś doceniano mnie dokładnie z tych samych
    powodów.

    > Czyli niczyim, czy pracowników może? Albo może budynku? Wyimaginowanego
    > bytu kryjącego się pod logo i nazwą? Ktoś musi być odpowiedzialny

    Np. zarząd, który składa się z kilku osób i żadna z nich nie ma oddzielnej
    mocy decyzyjnej.

    >> > Pytanie: jak się zapatrujesz
    >> > na bardzo obecnie popularną sytuację, gdy pracodawca notorycznie coś
    >> > kaszani albo zwyczajnie robi przekręty a całą nienawiść klientów
    > kieruje
    >> > na Bogu ducha winnych pracowników z biura/obsługi klienta/itp, którzy
    >> > niemalże fizycznie muszą odpierać ataki wkurzonych ludzi?
    >>
    >> Zwalniam się z takiej firmy najszybciej jak potrafię.
    >> Tylko co to ma wspólnego z omawianą sytuacją?

    > nienienie, pytałem co byś zrobił jako szef takiej firmy - takie sytuacje
    > są właśnie konsekwencją rozpraszania odpowiedzialności i wysuwania
    > pracowników na najbardziej zaognione pozycje, gdzie powinien stać szef i
    > naprawiać co spieprzył.

    Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałem, ale jeśli ja - jako szef - coś
    kaszanię, to sam osobiście naprawiam błędy i nie zwalam winy na osoby
    trzecie. Przekrętów nie robię.

    > kurczę, przecież postuluję dokładnie to samo. To sprawa szefa.

    W takim razie źle Cię zrozumiałem.

    > Tak samo
    > jak inne sprawy, które również powinny pozostać sprawami szefa, a które
    > szef chętnie by na kogoś niżej zwalił.

    Uważam jednak, że nie jest taką sprawą tylko i wyłącznie szefa, choćby
    wspominany już projekt prowadzony przez cały zespół ludzi.
    I tutaj chyba dochodzimy do punktu, że zasadniczo każdy przypadek
    należałoby rozpatrywać oddzielnie, ponieważ zgadzam się, że mogą być
    sytuacje, gdy ewidentne zaniedbania czy niedopatrzenia "naczalstwa" zwalane
    są beztrosko na niższy personel, co absolutnie nie powinno mieć miejsca.
    Jeśli do tego dołożyć brak jakiejkolwiek gratyfikacji, to robi się
    podwójnie niesmacznie.

    > j.w. (gdzie ja postulowałem inaczej??)

    Wybacz, widocznie mi się pomerdało z kimś innym :)

    > Nigdzie nie twierdzę, że pracownik ma prawo i potrzebę wnikać
    > w dochody szefa. Ale również strategiczne problemy firmy powinny
    > pozostawać w bagażu szefa (chyba, że inaczej się on z pracownikami
    > dogada). Wszystko.

    Amen ;-)


  • 192. Data: 2010-07-15 21:43:14
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1nuhr$62b$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    > dla mnie oczywistą oczywistością było
    > to, że trzeba zrobić projekt "na wczoraj", bo nikt za nas tego nie
    > zrobi. Argumenty "to nie moja sprawa, jest 16 a ja wychodzę" uważałem i
    > nadal uważam, za zwykłą dziecinadę.
    W ten właśnie sposób nabyłeś naturę sługusa, którą odreagowujesz teraz, gdy
    wydaje ci się (albo bajdurzysz), że stoisz po drugiej stronie.
    Ale sługusem nadal jesteś. I jak ci firemka padnie i będziesz się musiał
    zatrudnić to znów się ta natura ujawni.

    > Choć oczywiście je respektuję, przy
    > czym rzecz jasna nie widzę wówczas powodu, by takiego pracownika w
    > jakiś szczególny i ponadnormatywny sposób doceniać i nagradzać.
    Prawo nakazuje byznesmenkowi jak ma to robić.
    Ale ta część prawa chyba jednak ciebie nie dotyczy.

    --
    Jotte


  • 193. Data: 2010-07-15 21:43:25
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1ntb7$104$1@node2.news.atman.pl Jackare
    <j...@i...pl> pisze:

    > To co piszesz jest nierealne
    Widzisz, czasem jest tak, że wszyscy wiedzą, że coś jest nierealne i nie da
    się zrobić.
    Aż znajduje się ktoś, kto tego nie wie i on to po prostu robi.
    Historia da ci wiele tego przykładów. Czy kiedyś niewolnikowi w Egipcie
    śniło się o demokracji?

    > Prowadzenie działalności gospodarczej wiąże się z ryzykiem ale i z
    > dobrowolnością.
    Przecież ja to sto razy pisałem. Po co po mnie powtarzasz?

    > Wszyscy uczestnicy procesu gospodarczego zgadzają się nań dobrowolnie i są
    > świadomi ryzyka.
    Nie, absolutnie nie wszyscy. Większość nie ma wyboru.

    > Także pracownicy, a jeżeli nie są tego świadomi, to powinni się raczej
    > nazywać niewolnikami.
    Tu właśnie popełniasz potężny błąd.

    > Oszustwo o którym piszesz ma w prawie swą definicję i jak każda wina wiąże
    > się z
    > celowością i zamierzeniem leżącym już u podstaw działania.
    > To że interes się nie powiódł i wszyscy na tym ucierpieli nie oznacza z
    > automatu że było to oszustwo
    My się chyba nie rozumiemy. To oczywiste, że jak się biznes nie powiódł to
    nie znaczy z automatu, że to było oszustwo. I jak się kraksa zdarzyła to nie
    znaczy z automatu, że jej sprawca zrobił to specjalnie.
    Ale za nią odpowiada.

    > Te wszystkie szykany o których piszesz niczego by nie zmieniły.
    Znów się w tobie prorok odezwał?

    > Zwiększyłaby się niewyobrażalnie szara strefa i korupcja (patrz
    > przykład prohibicji w USA w latach 20 tych).
    O tak.
    Przykładem Al Capone. Jak go nie mogli przyskrzynić za nielegalny handel i
    morderstwa, to go załatwili z ustawy podatkowej.
    I kilka lat po wyjściu zdechł.

    > W krajach w których
    > obowiązuje kara śmierci, ludzie nadal świadomie popełniają przestępstwa
    > zagrożone tą karą.
    Mógłbyś swym zmysłem jasnowidzenia wyprorokować o ile byłoby ich więcej,
    gdyby nie obowiązywała?

    > Uprzywilejowaną stroną w upadłości przedsiębiorstw
    > jest państwo.
    Państwo, jako szczególny aparat przymusu, ma uprzywilejowaną stronę
    praktycznie we wszystkim.

    > Zaspokojenie należności skarbu państwa ma bezwzględny
    > priorytet, zatem to państwo powinno wytworzyć mechanizmy
    > zabezpieczające najsłabszą ekonomicznie stronę procesu gospodarczego
    > czyli pracownika najemnego - przynajmniej tyle mogłoby mu dać przy
    > ciężarach jakie mu zabiera.
    A co państwu po tym?
    Państwo to nie dobroczyńca, a wsądach jest prawo, nie sprawiedliwość.
    Pracownicy, jako najliczniejsza grupa społeczna, mająca broń tylko w postaci
    kartki wyborczej i strajku mają tyle, ile sobie uszarpią.

    > Pracodawcy który straci wszystko w pewnym
    > momencie nie robi różnicy czy jest winien komornikowi 20 czy 120
    > milionów złotych. I tak ich nie spłaci.
    I dlatego powinien na poczet swojego długu pracować w zakładzie karnym.
    Nawet nie dla kasy - raczej dla zasady.

    --
    Jotte


  • 194. Data: 2010-07-15 21:55:58
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1ns9h$v2a$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    >> Nie dostrzegasz nonsensu tego pytania?
    > Nie, to raczej ty nie łapiesz ironii. Po raz kolejny zresztą.
    Tobie naprawdę trzeba prosto i po chłopsku...
    Dobra, niech będzie - jesteś głu..., no, może nie aż tak wprost, jesteś
    lotny inaczej.

    >>>> Potem jednak kombinuje, często łamiąc prawo.
    >>> Podobnie jak pracownik, który załatwia sobie lewe zwolnienie na
    >>> wypowiedzeniu.
    >> A co w tym dziwnego? Przecież on broni podstaw swego utrzymania
    >> wszelkimi dostępnymi środkami.
    > Dokładnie tak samo, jak właściciel firmy.
    A nie pisałem, że to wojna, chłopcze?

    >> A inni też mają ciężką harówę (np. pielęgniarki). I one ciężką harówą
    >> bytu swego nie poprawią. One muszą się o swoje dochrapać strajkiem.
    > A od kiedy bycie pielęgniarką w budżetówce jest obowiązkiem każdej młodej
    > dziewczyny z ambicjami na życie o wysokim standardzie?
    Słuchaj no, baranie - wystarczy tego. Pielęgniarki nie wszystkie są młode,
    nie walczą o wysoki standard tylko o godne życie, a nie w nędzy. Za swoja
    ciężką pracę. Za to, że tobie, albo komuś z twoich bliskich za te nędzne
    grosze dupę podmywały.
    Jeśli tego nie rozumiesz, farmazonie, to po prostu zamilcz..
    I won, bo po prostu wzbudzasz obrzydzenie.

    --
    Jotte


  • 195. Data: 2010-07-15 22:03:31
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>

    "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał

    > W ten właśnie sposób nabyłeś naturę sługusa, którą odreagowujesz teraz,
    > gdy wydaje ci się (albo bajdurzysz), że stoisz po drugiej stronie.
    > Ale sługusem nadal jesteś. I jak ci firemka padnie i będziesz się musiał
    > zatrudnić to znów się ta natura ujawni.

    Mała sugestia - skup się bardziej na dokładnym zrozumieniu cudzego tekstu,
    aniżeli na bajkopisarstwie i dorabianiu jakichś pokręconych teoryjek.

    >> Choć oczywiście je respektuję, przy
    >> czym rzecz jasna nie widzę wówczas powodu, by takiego pracownika w
    >> jakiś szczególny i ponadnormatywny sposób doceniać i nagradzać.

    > Prawo nakazuje byznesmenkowi jak ma to robić.
    > Ale ta część prawa chyba jednak ciebie nie dotyczy.

    Jak wyżej - postaraj się choć raz zrozumieć to, co czytasz.
    Bo na razie po raz kolejny w tej dyskusji stawiasz tezy od czapy, a potem
    sam z nimi zażarcie polemizujesz.

    Właściwie to żal mi ciebie.
    Musisz się czuć cholernie skopany przez życie i nie tylko.


  • 196. Data: 2010-07-15 22:06:33
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1o0kd$bco$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    [cut]
    Spadaj trollu-fantasto i tumanie.

    --
    Jotte


  • 197. Data: 2010-07-15 22:11:30
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>

    "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał

    > A nie pisałem, że to wojna, chłopcze?

    W której prawo do obrony (w dodatku niezgodnej z prawem) ma tylko
    pracownik?
    Kupa śmiechu z przewagą kupy.

    > Słuchaj no, baranie - wystarczy tego. Pielęgniarki nie wszystkie są
    > młode,

    I znów pała z czytania ze zrozumieniem.
    Za to celujący z wyrywania zdań z kontekstu.

    > nie walczą o wysoki standard tylko o godne życie, a nie w nędzy. Za swoja
    > ciężką pracę. Za to, że tobie, albo komuś z twoich bliskich za te nędzne
    > grosze dupę podmywały.

    I pewnie robiły to przywiązane do grzejników albo z przystawionym do głowy
    rewolwerem.
    Daruj sobie tę tanią demagogię albo zachowaj ją na związkowe wiece i tym
    podobne efekciarskie imprezki.


  • 198. Data: 2010-07-15 22:14:23
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:i1nvd9$iqd$2@news.dialog.net.pl...

    > I dlatego powinien na poczet swojego długu pracować w zakładzie karnym.
    > Nawet nie dla kasy - raczej dla zasady.
    >

    tylko że w tym kraju za długi się nie siedzi - to byłby prawny i ekonomiczny
    absurd.

    Z mojej strony: przez trzy dni pospieraliśmy się , pogadaliśmy i było
    fajnie. Ja idę spać. Przede mną pracowity weekend.
    Upały się skończyły i chyba już nie ma tematu do dyskusji więc jeżeli chodzi
    o mnie to EOT i dobrej nocy wszyskim życzę,


  • 199. Data: 2010-07-16 06:33:27
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    Krzysztof pisze:
    > "entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał
    >
    >> Dupa byłeś. Właściwa odpowiedź brzmi: OK szefie, szczęscie Bolka i sp.
    >> jest dla nas najwyższym dobrem, terminu dotrzymamy, to jak rozliczamy
    >> nadgodziny?
    >
    > Tyle, że ja nie musiałem tego tak dobitnie sugerować, ponieważ w
    > firmach, w których pracowałem, to była oczywista oczywistość (z jednym
    > niechlubnym wyjątkiem). Tak jak dla mnie oczywistą oczywistością było
    > to, że trzeba zrobić projekt "na wczoraj", bo nikt za nas tego nie
    > zrobi. Argumenty "to nie moja sprawa, jest 16 a ja wychodzę" uważałem i
    > nadal uważam, za zwykłą dziecinadę. Choć oczywiście je respektuję, przy
    > czym rzecz jasna nie widzę wówczas powodu, by takiego pracownika w jakiś
    > szczególny i ponadnormatywny sposób doceniać i nagradzać.

    Wiesz - przypadkiem usłyszałem rozmowę jednego z mądrych dyrektorów
    (mądrych, bo wyprowadził jedną firme na prostą i z podupadającej stała
    się dobrze prosperującą) z jednym, świeżo upieczonym kierownikiem, który
    pod koniec marca mówił, że ma tyle urlopu, bo nie ma kiedy iść na urlop.
    Tamten mu odpowiedział - jeśli nie potrafisz planować swojego czasu
    pracy, to jak chcesz zarządzać czasem pracy innych pracowników.

    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 200. Data: 2010-07-16 08:18:21
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>

    "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> napisał

    > Wiesz - przypadkiem usłyszałem rozmowę jednego z mądrych dyrektorów
    > (mądrych, bo wyprowadził jedną firme na prostą i z podupadającej stała
    > się dobrze prosperującą) z jednym, świeżo upieczonym kierownikiem, który
    > pod koniec marca mówił, że ma tyle urlopu, bo nie ma kiedy iść na urlop.
    > Tamten mu odpowiedział - jeśli nie potrafisz planować swojego czasu
    > pracy, to jak chcesz zarządzać czasem pracy innych pracowników.

    Bardzo słuszna uwaga, tyle, że nie ma kompletnie nic wspólnego z tym, o
    czym w tych ostatnich postach pisałem.
    Spróbuj "zarządzić" sobie czasem w sytuacji, gdy zmiany w harmonogramie
    powstają niezależnie od Ciebie.

    Pozdrawiam
    K

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ] . 21 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1