-
21. Data: 2008-07-21 15:40:40
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: "Miros/law L. Baran" <b...@h...pl>
Any User kłamie, jak zwykle:
> Dokładnie. Od bogactwa im się w dupach poprzewracało - pisałem o tym już
> w marcu zeszłego roku:
> http://pracownik.blogspot.com/2007/03/jak-si-pracuje
-w-google.html
No i znowu kłamiesz -- przecież nie masz pojęcia, jak się pracuje w
Google i w jaki sposób Google dostaje tę wydajność pracowników, o którą
im chodzi.
Nie będę prostował Twoich przeinaczeń, bo nie ma to sensu, ale
zwrócenie uwagi na to, że jesteś zwykłym kłamcą jest dosyć, IMO,
istotne -- choćby dla tych, którzy czytają Cię po raz pierwszy i
mogliby pomyśleć, że wiesz, o czym piszesz.
Jubal
--
[ Miroslaw L Baran | jabber id: baran-at-hell-pl | key-id: FC494FC4 | 0101010 ]
Newton's Little-Known Seventh Law:
A bird in the hand is safer than one overhead.
-
22. Data: 2008-07-21 15:45:39
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: Any User <a...@o...pl>
>> Dokładnie. Od bogactwa im się w dupach poprzewracało - pisałem o tym już
>> w marcu zeszłego roku:
>
>> http://pracownik.blogspot.com/2007/03/jak-si-pracuje
-w-google.html
>
> No i znowu kłamiesz -- przecież nie masz pojęcia, jak się pracuje w
> Google i w jaki sposób Google dostaje tę wydajność pracowników, o którą
> im chodzi.
>
> Nie będę prostował Twoich przeinaczeń, bo nie ma to sensu, ale
> zwrócenie uwagi na to, że jesteś zwykłym kłamcą jest dosyć, IMO,
> istotne -- choćby dla tych, którzy czytają Cię po raz pierwszy i
> mogliby pomyśleć, że wiesz, o czym piszesz.
Nie kłamię. W polskich firmach pracuje się "w pocie czoła", w Google na
sporym luzie. Owszem, w Google nie pracuję, ale praca tam mnie
interesuje i dużo na ten temat czytam, zatem *coś* wiem.
A to najnowsza rzecz, którą czytałem (w całości):
http://xooglers.blogspot.com/
Może autorzy też nie wiedzą, o czym piszą?
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com
-
23. Data: 2008-07-21 16:07:17
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: "Miros/law L. Baran" <b...@h...pl>
Any User pisze:
> > > Dokładnie. Od bogactwa im się w dupach poprzewracało - pisałem o
> > > tym już w marcu zeszłego roku:
> > > http://pracownik.blogspot.com/2007/03/jak-si-pracuje
-w-google.html
> > No i znowu kłamiesz -- przecież nie masz pojęcia, jak się pracuje w
> > Google i w jaki sposób Google dostaje tę wydajność pracowników, o
> > którą im chodzi.
> > Nie będę prostował Twoich przeinaczeń, bo nie ma to sensu, ale
> > zwrócenie uwagi na to, że jesteś zwykłym kłamcą jest dosyć, IMO,
> > istotne -- choćby dla tych, którzy czytają Cię po raz pierwszy i
> > mogliby pomyśleć, że wiesz, o czym piszesz.
> Nie kłamię. W polskich firmach pracuje się "w pocie czoła", w Google na
> sporym luzie. Owszem, w Google nie pracuję, ale praca tam mnie
> interesuje i dużo na ten temat czytam, zatem *coś* wiem.
Nie będę wchodził w polemiki. Jeśli nie rozumiesz, w jaki sposób to, co
Google oferuje swoim pracownikom zwiększa ich wydajność (jak również
czas, jaki spędzają oni pracując), nie mamy o czym rozmawiać.
Jubal (a że nie jesteś w stanie zrozumieć, czemu nie zawsze należy
żyłować pracowników na 110%, to wiemy)
--
[ Miroslaw L Baran | jabber id: baran-at-hell-pl | key-id: FC494FC4 | 0101010 ]
While your friend holds you affectionately by both your hands you are
safe, for you can watch both of his.
-
24. Data: 2008-07-21 16:30:42
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: "Magieer" <f...@n...pl>
> I na tym stereotypie ASO bazują. Po dokładniejszym przyjrzeniu się,
> sytuacja
> wygląda zgoła odmiennie, w czym ma udział m.in. właśnie sztywne
> zdefiniowanie czynności do wykonania.
To prawda, jednak to w ASO prędzej znajdziesz pomoc niż u pana
Staszka-złota-rączka.
Nie chcę nakręcać koniunktury autoryzowanym stacjom - sam dwa razy nieźle
się przejechałem (uznana marka japońska, z wyższej półki, ale nie Lexus ;) -
jednak w przypadku uszkodzenia, dajmy na to cewki, ASO zorganizuje ją
szybciej i sprawniej. I drożej, ofkorsowo :).
O elektryce, czy elektronice, pan Staszek wie tyle, ze jest. Ale potem jest
problem z podpinaniem do kompa, diagnozie, etc. Szkoda słów, to chyba NTG...
-
25. Data: 2008-07-21 18:02:44
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl>
Użytkownik "Magieer" <f...@n...pl> napisał w wiadomości
news:g62djn$t4g$1@news.onet.pl...
> To prawda, jednak to w ASO prędzej znajdziesz pomoc niż u pana
> Staszka-złota-rączka.
Wszystko zależy od poziomu pana Staszka. Znów - stereotypowo - pan Staszek
może być kowalem, który nie zepsuje tylko Żuka albo Poloneza, ale równie
dobrze pan Staszek może być byłym i całkiem zdolnym pracownikiem ASO, który
przeniósł się na swoje. A na jego miejscu w ASO siedzi szczawik bez żadnego
pojęcia, uczy się dopiero ale jest tani.
> jednak w przypadku uszkodzenia, dajmy na to cewki, ASO zorganizuje ją
> szybciej i sprawniej. I drożej, ofkorsowo :).
Zgadza się tylko, że drożej (dużo drożej). Szybciej tylko główne stacje w
największych miastach - i tylko one mają w miarę sensownie wypełnione
magazyny. Reszta g.. ma, tylko absolutne podstawy, klocki, świece, kilka
popularniejszych elementów zawieszenia, resztę ściągają prawie tak samo
wolno (czy też tak samo szybko) jak dobre sklepy.
> O elektryce, czy elektronice, pan Staszek wie tyle, ze jest. Ale potem
jest
> problem z podpinaniem do kompa, diagnozie, etc. Szkoda słów, to chyba
NTG...
Przy "ambitnym" uszkodzeniu ASO zgaduje tak samo jak pan Staszek, przewaga
taka, że mogą mieć coś na podmianę. Dobry elektryk/elektronik nie posiedzi
długo w ASO :)
BTW, różnice ASO - pan Staszek dość dobrze ilustrują jak to jest z tym
zakresem obowiązków. W ASO każdy robi swoje (i wie co ma robić a czego nie),
panuje Porządek przez duże P (a więc ideał wg. Ciebie), ale módl się, żeby
gość przyjmujący zlecenie dobrze Cię zrozumiał (bo często jest
nietechniczny), majster dobrze to zlecenie odczytał i po skończonej pracy
wszystko poprzykręcał tam gdzie było a pan z zaopatrzenia zamówił co trzeba.
No i żeby samochód wyjechał w lepszym stanie niż wjechał, bo ISO900x w
niewielkim stopniu to zapewnia :)
e.
-
26. Data: 2008-07-21 18:42:40
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: "Magieer" <f...@n...pl>
>> To prawda, jednak to w ASO prędzej znajdziesz pomoc niż u pana
>> Staszka-złota-rączka.
>
> Wszystko zależy od poziomu pana Staszka. Znów - stereotypowo - pan Staszek
> może być kowalem, który nie zepsuje tylko Żuka albo Poloneza, ale równie
> dobrze pan Staszek może być byłym i całkiem zdolnym pracownikiem ASO,
> który
> przeniósł się na swoje. A na jego miejscu w ASO siedzi szczawik bez
> żadnego
> pojęcia, uczy się dopiero ale jest tani.
Ale zapominamy, że pan Staszek musi odłożyć kawał 0,01zł żeby postawić
zakłąd, zatrudnić pomoc, _zakupić sprzęt diagnostyczny_, zapełnić magazynek
choćby podstawowymi elementami eksploatacyjnymi. Naprawdę nieźle musiałby
zarobić w tym ASO :)
>> jednak w przypadku uszkodzenia, dajmy na to cewki, ASO zorganizuje ją
>> szybciej i sprawniej. I drożej, ofkorsowo :).
>
> Zgadza się tylko, że drożej (dużo drożej).
Ojej, nie generalizuj, bardzo Cię proszę.
Z własnego poletka - ASO ściągało cewkę 1 dzień (pan Staszek proponował
wyprawę na szrot i ewentualną podmianę), natomiast na wymianę ogrzewanej
przedniej szyby czekałem 4h. Ile szyb na stanie ma pan Staszek?
> Szybciej tylko główne stacje w
> największych miastach - i tylko one mają w miarę sensownie wypełnione
> magazyny.
I znowu ten drugi typ prawdy. Chołota wyrwała mi ramię wycieraczki. Kielce.
15 minut. Niedaleko położony serwis (przez duże S, jakiś sieciowy punkt)
grzecznie rozłożył ręce.
> Reszta g.. ma, tylko absolutne podstawy, klocki, świece, kilka
> popularniejszych elementów zawieszenia, resztę ściągają prawie tak samo
> wolno (czy też tak samo szybko) jak dobre sklepy.
Skąd ty czerpiesz taką wiedzę? :)
>> O elektryce, czy elektronice, pan Staszek wie tyle, ze jest. Ale potem
> jest problem z podpinaniem do kompa, diagnozie, etc. Szkoda słów, to
> chyba
> NTG...
>
> Przy "ambitnym" uszkodzeniu ASO zgaduje tak samo jak pan Staszek, przewaga
> taka, że mogą mieć coś na podmianę. Dobry elektryk/elektronik nie posiedzi
> długo w ASO :)
Jeżeli mówimy o Dełu, Ładzie, czy innym Zaporożcu - tak.
W każdym innym przypadku Zonk! Zabawę z autem zaczynają od podłaczenia
końcówki do komputera (ile Staszków pozowli sobie na hard- oraz software?).
Zczytanie numeru błędu. Lokalizacja usterki. Naprawa. Proste do bólu.
> BTW, różnice ASO - pan Staszek dość dobrze ilustrują jak to jest z tym
> zakresem obowiązków. W ASO każdy robi swoje (i wie co ma robić a czego
> nie),
> panuje Porządek przez duże P (a więc ideał wg. Ciebie), ale módl się, żeby
> gość przyjmujący zlecenie dobrze Cię zrozumiał (bo często jest
> nietechniczny), majster dobrze to zlecenie odczytał i po skończonej pracy
> wszystko poprzykręcał tam gdzie było a pan z zaopatrzenia zamówił co
> trzeba.
> No i żeby samochód wyjechał w lepszym stanie niż wjechał, bo ISO900x w
> niewielkim stopniu to zapewnia :)
I znowu dwa bieguny. W czasach prehistorycznych, w mojej Lagunie trzeba było
wymienić pasek rozrządu. Pan Staszek wymienił rozrząd, jednak po 17 kkm
samochód odmówił posłuszeństwa. Powód? Zerwany rozrząd (czy jak to fachowcy
określają). Koszt niemały. Pan Staszek zrzuca na producenta pasków, ten
stuka się w czoło - nie mam paragonu, wpisu do książki, etc. bo przecież pan
Staszek bez paragonu załatwia(ł) taniej. Młody byłem i głupi. Potem do pana
Staszka jeździłem tylko na wymianę ogumienia. Jednak po jakimś czasie
poprzesiadałem się na dużo lepsze auta, gdzie precyzja wyważenia opony
wymagała niewyobrażalnie czułej wyważarki. Oczywiście takie zapewnia tylko
ASO. No fakt, kosztuje 3 razy więcej, ale za to możesz napić się kawy i
przeczytać gazetę w spokoju - w razie stwierdzenia innych problemów,
wypożyczysz auta.
To ten jeden biegun.
Jest jeszcze drugi biegun.
Po latach okazało się, że p. Staszek miał układ z chłopcami z ASO. Ci
najnormalniej w świecie kradli. Wpisywali w książkę wymianę rzeczy X, a w
praktyce wkładali "używkę", albo wręcz nie wymieniali części, do której Jan
Kowalski i tak dostepu nie miał (np. wspomniany pasek rozrządu). Oryginały,
za przysłowiową flaszkę, spieniężali sprytnemu Staszkowi.
Po wprowadzeniu podwójnej kontroli, czy tak przez Ciebie wysmianego ISO9001,
kradzież oraz ilość reklamacji spadła bardzo znacznie. Wiem, gdyż mój kolega
parał się wprowadzaniem jakiegoś softu do dużego dilera Renault. Chwalił
się, że to za jego sprawą. Coś w tym jest. Polak potrzebuje bata nad głową.
Straszne NTG się robi. Zaraz będą krzyczeć... :)
-
27. Data: 2008-07-22 07:35:48
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: " " <f...@g...pl>
kierownik - kieruje i raportuje (raczej nie zarządza tylko wykonuje polecenja
przełożonego dyrektora)
koordynator : jedno-osobowe stanowisko związane z wspołpracą z innymi
działami lub zewnętrznymi podwykonawcami
specjalista - wykonuje co kierownik zlecił
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
28. Data: 2008-07-23 22:59:39
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: "Jackare" <j...@p...pl>
> Bzdura. Nie ma partnerstwa w sytuacji istnienia zwirzchnictwa i
> podległości.
> To są antagoniści, ale mogą mieć chwilowo wspólny interes w zawieszeniu
> broni.
>
Ale dlaczego nie ma partnerstwa ? Nie każdy nadaje się do bycia przełożonym
i nie każdy nadaje się do bycia podwładnym. Hierarchiczna struktura nie jest
przeszkodą w partnerskim układzie.
Przedsiębiorstwo realizuje jakieś cele za pomocą swoich zasobów, w
szczególności zasobów ludzkich.
Jeżeli wszyscy członkowie załogi są świadomi tych celów, to są świadomi tego
że jadą na jednym wózku a sukces przedsiębiorstwa będzie sukcesem zbiorowym
wypracowanym w oparciu o partnerstwo.
W skrajnym przypadku pracownik może w ogóle nie znać celów przedsiębiorstwa
i być zainteresowanym tylko i wyłącznie zarabianiem pieniędzy w zamian za
wykonywanie swej pracy, polegającej np na przenoszeniu dokumentów z miejsca
A do miejsca B.
Nie znając celu nigdy nie będzie miał punktu odniesienia do oceny swej pracy
pod kątem jej przydatności i wartości dla przedsiębiorstwa. Jeżeli
przenoszone dokumenty lub sam proces ich przenoszenia przestanie być
przydatny - nieprzydatny również stanie się pracownik. Dojdzie do konfliktu
interesów i antagonizmów pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Teoretycznie
wystaczy znać cel swej pracy w przedsiębiorstwie i cele przedsiębiorstwa aby
umieć reagować na zachodzące zmiany i na partnerskich zasadach budować
relacje z pracodawcą, chyba że pracownik całe życie chce tylko i wyłącznie
przenosić te dokumenty niezależnie od zmian w otoczeniu, ale wtedy to
problem tylko pracownika i braku umiejętności przystosowania się.
Przystosowani żyją dłużej.
--
Jackare
-
29. Data: 2008-07-24 01:24:51
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: Jasek <j...@p...onet.pl>
Any User wrote:
> Nie kłamię. W polskich firmach pracuje się "w pocie czoła",
Chlopie, pojdz do pierwszej lepszej galerii handlowej czy butiku w III
czy IV RP i zobacz jak wyglada ten pot z czola i profesjonalizm panienek
i/lubi dzendelmenow co tam pracuja. Miny maja takie jakby im ktos pol
rodziny wymordowal lub zostalo im 3 dni zycia. Kultura, chec pomocy i
obeznanie mizerne. Usmiechu zasadniczo brak.
Nastepnie pojdz sobie do dowolnego sklepu z butami czy odzieza w
dowolnej czesci cywilizowanej Europy, lub USA (polecam Macy's) -
zobaczysz jak wyglada profesjonalna obsluga.
w Google na
> sporym luzie. Owszem, w Google nie pracuję, ale praca tam mnie
> interesuje i dużo na ten temat czytam, zatem *coś* wiem.
Ja tez w pracy ustalam wlasny rytm pracy i rozrywek. Jak mam ochote ide
na spacer do parku, na zakupy, posiedziec w knajpie, urwac sie wczesniej
albo zostac w domu i pracowac zdalnie. Jakos szefostwo nie zarzuca mi
brak efektywnosci. A moze powinni mi wyznaczyc liczbe pomyslow czy
usprawnien na dzien?
Jacek
-
30. Data: 2008-07-24 02:20:27
Temat: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
Od: Jasek <j...@p...onet.pl>
Magieer wrote:
>> Dokladnie wiem co masz na mysli. Przyklad wprost ksiazkowy.
>
> Książkowy, ale IMO w wielu przypadkach zbędny i znacznie spowalniający
> pracę.
To nie tak latwo przewidziec przed zakonczeniem projektu.
> Swego czasu robiliśmy stronę korporacyjną. Każdy miał określić swoje
> potrzeby i oczekiwania. Koordynator, czy raczej w tym wypadku szef
> projektu, miał spiąć całość klamrą i dalsze rozmowy prowadzić już z
> podmiotem wykonującym zlecenie. Ale gdzie tam! Cała papierkowa robota
> trwała... 2 miesiące, czyli jakieś 10 razy więcej dni roboczych niż
> robilibyśmy to na polskich warunkach. Podkreślam jedną rzecz.
> Biurokracja jest zbędna w _wielu_ przypadkach, co nie znaczy we
> _wszystkich_.
Poziom biurokracji zalezy od wiedzy i doswiadczenia osoby kierujacej, a
takze od obowiazujacych przepisow. Akurat tworzenie strony korporacyjnej
dla duzej firmy (nie wiem czy o takiej piszesz) jest szalenie klopotliwe
ze wzgledu na sinusoidalne widzimisie szefow poszczegolnych dzialow.
Dokumentacja w takim miejscu ma kluczowe znacznie, gdyz kazda zmiana
moze miec spore konsekwecje finansowe i czasowe.
Ja nigdy nie zalatwiam niczego na "gebe", ba nawet bez kopletnej
dokumentacji, od czasu kiedy budujac pewien system dla firmy w Polsce
okazalo sie ze szef dzialu zakupow przemilczal dosyc istotny przypadek.
Zaakceptowal nawet wersje testowa. Kiedy zycie wylapalo braki systemu,
oczywiscie nie bylo winnych. Wszyscy wyparli sie testowania systemu, a
ow kierownik bijac sie w piersi przekonywal ze od samego poczatku
podkreslal jak wazny ow przypadek dla firmy jest.
> Znajmości, czy umiejętność znalezienia się w kryzysowej sytuacji mają
> się nijak do "chłopca od ksero", chyba zgodzisz się ze mną?
Zapominamy o umiejetnosci dostosowywania sie do wymogu sytuacji...
> Te dwa elementy można uprzednio przetestować i odpowiedzieć na pytanie,
> czy pan X będzie odpowiednią osobą do skoordynowania projektu CRM dla
> dużej firmy kurierskiej, czy sieci hurtowni. Czy od takiego osbnika
> będziesz oczekiwał umiejętności prostego i szybkiego naklejania
> znaczków? :)
Od takej osoby bede oczekiwal elastycznosci. Kropka. Jezel naklejenie
kilkudziesieciu znaczkow bedzie sprawa zycia i smierci, a jedyna wolna
osoba bedzie X, ktory pokaze mi gest Kozakiewicza, to dlugo razem nie
popracujemy.
>>> Czasy pana Henia, który na język sprawdza, gdzie "+" a gdzie "-" się
>>> skończyły. Złota rączka z młotkiem i śrubokrętem nie naprawi auta,
>>> tak jak x-lat temu miało miejsce w przypadku malucha, czy innego
>>> poloneza.
>>
>> Owszem. Nawiazujac do Twojego przykladu, udajac sie do wpolczesnej
>> samochodowej zlotej raczki oczekuje odpowiedzi "ok, naprawie to za x
>> godzin", albo "to jest wina elektryki; niestety wykracza to poza moje
>> kompetencje, ale przed chwila dzwonilem do Z. Z to zaprzyjazniony
>> mechanik, powiedzial ze prawdodpobnie to costam, ale musi to
>> sprawdzic. On pracuje do godziny 20 dzisiaj i jezeli chce, to mnie
>> zaraz umowi. Tymczasem czesto trafialem "mechanikow" mowiacych, "400
>> PLN sie nalezy. To nie jest silnik, ja na reszcie sie nie znam, prosze
>> zabrac sobie ten samochod". Podobnie jak oddaje samochod do zmiany
>> opon pytam sie oponiarza, w jakim stanie sa okladziny hamulcowe i
>> oczekuje takowej odpowiedzi, nie zas formulki "udzielanie odpowiedzi
>> klientowi dotyczacych stanu jego okladzin nie lezy w moim zakresie
>> obowiazkow". To jest ta elastycznosc o ktorej pisalem wczesniej.
>
> Znowu ZONK. Oddajesz auto do pania Henia a nie do ASO. Jeżeli mógłbyś
> pozwolić sobie na serwisowanie auta, obchodziłbyś warsztaty złotyc
> rączek szerokim łukiem. Oczywiście nie piję do Ciebie a do milionów
> rodaków. W ASO takich problemów _teoretycznie_ nie powinieneś mieć.
Dam Ci przyklad ze swojego podworka (sadze ze mieszkam kawalek od
Ciebie). Dwa zdania wprowadzenia. Primo - jestem osoba ktora samochod
traktuje jak kuchenke mikrofalowa. Ma dzialac kiedy potrzeba i sluzyc do
czego jest przeeznaczona. Uczuc zadnych do tego ustrojstwa nie mam.
Secundo - podobnie jak na kuchenkach mikrofalowych, sa samochodach sie
nie znam. Wiem co zrobic by grzac. Kropka.
Autoryzowanych warsztatow marki swojego samochodu mam w rozsadnej
odleglosci 2. Bylem w kazdym z nich, kiedy samochod byl jeszcze na
gwarancji. Trzeciej takiej bandy bezuzytecznych, zadufanych fagasow
ciezko gdzie indziej znalesc. Gamonie Ci maja horrendalne stawki
godzinowe (ale to nic), w dzialaniu podobni sa do hindusow z helpdesku
Microsoftu, TimeWarner czy innych takich. Zatem podazaja zawsze wg.
jakiegos glupkowatego schematu, bez wzgledu na to co sie dzieje, a
zegareczek cyka. Efekt koncowy jest taki, ze zanim dojda do zgloszonego
modulu, 3/4 czasu poswieconego na naprawe zajmuje im sprawdzenie
wszystkiego po kolei. Dla takiego gamonia jestem nierospoznawalnym
numerkiem na kluczykach, zreszta gamon dla mnie takze - przypisani z
lapanki do zlecenia. By nie byc goloslowny, samochod mial problem z
ABSem, byl w autoryzowanym serwisie x4. Gamonie (inaczej o nich nie
powiem) po sprawdzeniu silnika (3/4), dochodzili do wniosku, ze problem
jest z ABSem, wiec przy kolejnych wizytach wymienili, komputer, costam
do ABSu, i wiele innych pierdol, po ktorych problem nie zniknal.
Przy innym problemie (pala sie kontrolka niskiego poziomu plynu
chlodniczego), gamonie nie potrafili zgianozowac usterki (komputer
pokazuje, ze malo plynu), a kiedy po obowiazkowym sprawdzeniu silnika
doszli do tego ze czujnik jest uszkodzony, postanowili wymienic caly
zbiornik z rurkami, czujnikeim etc, etc.
Oczywiscie do gamoni trzeba sie umawiac z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Pan Henio, a wlasciwie Chinczyk Patrick, ma stawki o polowe nizsze,
wystarczy jeden telefon a przyjedzie odebrac samochod z domu, i place mu
za efekt nie za godzine. Potrafil naprawic ABS, wymienic czujnik, a
warsztat ma na 4 stanowiska, calkiem niezle wyposazony o ile ja laik
moge to oceniac. Nie ma za to szyldu "autoryzowany warsztat", nie myje
samochodu po kazdej wizycie, nie zaklada mi firmowych workow foliowych
na siedzenia z nadrukowana marka firmy, a na podlodze raz polozyl mi
kawal gazety, zamiast aliganckich takze firmowych ochraniaczy.
Jak Patrick czeogs nie ma, zabiera samochod na przejadzke do innego
warsztatu na diagnozowanie, nie obchodzi mnie to. Grunt ze kiedy jest
potrzeba, Henio jest; potrafi powiedziec co trzeba bedzie trzeba
wymienic niedlugo, bez obawy ze mnie orznie ani ja jego. Podobnych jak
Chinczyk Patrick mechanikow jest w okolicy cale mnostwo. Bo maja to
czego tym okolicznym gamoniom brakuje - pomyslunek, elastycznosc i
indywidualne podejscie do klienta.
>>> Tam, gdzie ja przybywałem (wiem, moje doświadczenia są zdecydowanie
>>> mniejsze od Twoich) nie było miejsca na prowizorkę. Jeżeli brakowało
>>> mocy przerobowej w DTP, zatrudniano nowego grafika.
>>
>> Owszem, to rozwiazanie najlepsze, ale nie zawsze ma sie czas i
>> pieniadze by pozyskac nastepna jednostke, prawda?
>
> Czasem lepiej postawić dodatkowego kompa, kupić soft, zatrudnić
> człowieka, niż przepychać się z jakimiś freelancerami, czy agencjami.
Zasoby nie sa z gumy. Jako osoba odpowiedzialna za finanse nie chcialbym
zatrudniac osoby "na wszelki wypadek", bo moze sie kiedys przyda.
> Jako osoba zarządzająca działem marketingu musisz mieć wiedzę na temat
> programów graficznych.
Prawda. Wiedza ta jest niezbedna by byc dobrym kierownikiem.
Nie znaczy to, że będziesz robił skład, ale w
> bardzo szybko, bez pomocy osób trzecich ocenisz możłiwości kondydata.
I tak i nie. Mozliwosci to nie wszystko. Moze to leser, albo kawal wala?
To wszystko czas okaze.
> Mało tego, będziesz w stanie ocenić ogrom prac, który nieoczekiwanie
> spada na Ciebie. Pozwoli to, z odpowiednim wyprzedzeniem zaradzić takiej
> sytuacji.
Znow i tak i nie. Patrzac po ostatnich moich 2 tygodniach, twierdze
dalej ze niektore rzeczy spadaja jak grom.
> A może strach przed zawalonym projektem?
Heh, mozliwe... Ale i tak projekt poszedl na dno. Kiedys uczono mnie ze
wielka sztuka jest wiedziec kiedy poddac projekt.
> Wierz mi. Sposób działania wielu polskich firm przerasta naszych
> odpowiedników z zagranicy. Z wileu względów możmy być dumni z faktu, iż
> nam się chce. W krajach rozwiniętych i zamożnych, wielu ludziom po
> prostu już tak nie zależy na harówie. Dzień upływa w miłej i
> bezstresowej atmosferze. Robisz tylko to, co masz robić. Nie wpadnie do
> Ciebie kolejny nawiedzony przełożony manipulując Tobą, abyś zrobił to,
> czy tamto. Z czymś takim do tej pory "na Zachodzie" się nie spotkałem.
Kultura insza, prawda? Nie to ze nie zalezy im na ciezkiej pracy. Inny
sposob zarzadzania i tyle. Paradoksalnie, bardzo efektywny.
> :) To tak jak z lewoskrzydłowym i bramkarzem. Muszą być nieco pierd*ci,
> żeby dobrze grać.
Wybacz nie rozumiem. To ma cos wspolnego z pilka nozna? Nie znam sie na
tym sporcie zupelnie.
> Bo przez dłuższy czas byłem/jestem zatrudniony u jednego pracodawcy.
> Bo dopiero od niedawna zacząłem odpowiadać na telefonu rekruterów.
> Bo jestem po przeczytaniu kilkunastu ogłoszeń, gdzie nie widzę większych
> różnic pomiędzy specjalistą, menedżerem(kierownikiem) a koordynatorem.
> Bo w jednych ogłoszeniach koordynator jawi się niemal jak półbóg, aby w
> kolejnych warunkiem aplikowania był rok na stanowiku asystenckim.
>
> Mówiąc króko:
> Bo nie wiem, czy praca "koordynatora" jest stanowiskiem, na które chcę
> aplikować/kontynuować rozmowy.
Ja obecnie pracuje jako koordynator, wczesniej pracowalem jako
kierownik, wczesniej jako konsultant, wczesniej jako kierownik,
wczesniej jako specjalista, itede... az do zuczka malego...
Zaprawde powiadam Ci (i o czym pisalem w 2 poscie), waznosc stanowiska
zalezy tylko i wylaczenie od struktury (i widzimisie firmy). Wiec nazwa
stanowiska wcale nie musi wskazywac miejsce w drzewku firmy...
Jacek