eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeRóżnice: koordynator vs kierownik vs specjalista › Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
  • Date: Wed, 23 Jul 2008 22:20:27 -0400
    From: Jasek <j...@p...onet.pl>
    User-Agent: Thunderbird 2.0.0.9 (Windows/20071031)
    MIME-Version: 1.0
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Różnice: koordynator vs kierownik vs specjalista
    References: <g5v168$n7k$1@news.onet.pl> <48833e44$1@news.home.net.pl>
    <g5vght$ntj$1@news.onet.pl> <4...@n...home.net.pl>
    <g6023d$3p3$1@news.onet.pl> <4...@n...home.net.pl>
    <g60d9t$5sm$1@news.onet.pl>
    In-Reply-To: <g60d9t$5sm$1@news.onet.pl>
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    NNTP-Posting-Host: 74.73.17.118
    Message-ID: <4...@n...home.net.pl>
    X-Trace: news.home.net.pl 1216866032 74.73.17.118 (24 Jul 2008 04:20:32 +0200)
    Organization: home.pl news server
    Lines: 190
    X-Authenticated-User: agatka.post
    Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!nf1.ipartners.pl!ipartners.pl!news.hom
    e.net.pl!not-for-mail
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:222852
    [ ukryj nagłówki ]

    Magieer wrote:

    >> Dokladnie wiem co masz na mysli. Przyklad wprost ksiazkowy.
    >
    > Książkowy, ale IMO w wielu przypadkach zbędny i znacznie spowalniający
    > pracę.

    To nie tak latwo przewidziec przed zakonczeniem projektu.

    > Swego czasu robiliśmy stronę korporacyjną. Każdy miał określić swoje
    > potrzeby i oczekiwania. Koordynator, czy raczej w tym wypadku szef
    > projektu, miał spiąć całość klamrą i dalsze rozmowy prowadzić już z
    > podmiotem wykonującym zlecenie. Ale gdzie tam! Cała papierkowa robota
    > trwała... 2 miesiące, czyli jakieś 10 razy więcej dni roboczych niż
    > robilibyśmy to na polskich warunkach. Podkreślam jedną rzecz.
    > Biurokracja jest zbędna w _wielu_ przypadkach, co nie znaczy we
    > _wszystkich_.

    Poziom biurokracji zalezy od wiedzy i doswiadczenia osoby kierujacej, a
    takze od obowiazujacych przepisow. Akurat tworzenie strony korporacyjnej
    dla duzej firmy (nie wiem czy o takiej piszesz) jest szalenie klopotliwe
    ze wzgledu na sinusoidalne widzimisie szefow poszczegolnych dzialow.
    Dokumentacja w takim miejscu ma kluczowe znacznie, gdyz kazda zmiana
    moze miec spore konsekwecje finansowe i czasowe.
    Ja nigdy nie zalatwiam niczego na "gebe", ba nawet bez kopletnej
    dokumentacji, od czasu kiedy budujac pewien system dla firmy w Polsce
    okazalo sie ze szef dzialu zakupow przemilczal dosyc istotny przypadek.
    Zaakceptowal nawet wersje testowa. Kiedy zycie wylapalo braki systemu,
    oczywiscie nie bylo winnych. Wszyscy wyparli sie testowania systemu, a
    ow kierownik bijac sie w piersi przekonywal ze od samego poczatku
    podkreslal jak wazny ow przypadek dla firmy jest.

    > Znajmości, czy umiejętność znalezienia się w kryzysowej sytuacji mają
    > się nijak do "chłopca od ksero", chyba zgodzisz się ze mną?

    Zapominamy o umiejetnosci dostosowywania sie do wymogu sytuacji...

    > Te dwa elementy można uprzednio przetestować i odpowiedzieć na pytanie,
    > czy pan X będzie odpowiednią osobą do skoordynowania projektu CRM dla
    > dużej firmy kurierskiej, czy sieci hurtowni. Czy od takiego osbnika
    > będziesz oczekiwał umiejętności prostego i szybkiego naklejania
    > znaczków? :)

    Od takej osoby bede oczekiwal elastycznosci. Kropka. Jezel naklejenie
    kilkudziesieciu znaczkow bedzie sprawa zycia i smierci, a jedyna wolna
    osoba bedzie X, ktory pokaze mi gest Kozakiewicza, to dlugo razem nie
    popracujemy.

    >>> Czasy pana Henia, który na język sprawdza, gdzie "+" a gdzie "-" się
    >>> skończyły. Złota rączka z młotkiem i śrubokrętem nie naprawi auta,
    >>> tak jak x-lat temu miało miejsce w przypadku malucha, czy innego
    >>> poloneza.
    >>
    >> Owszem. Nawiazujac do Twojego przykladu, udajac sie do wpolczesnej
    >> samochodowej zlotej raczki oczekuje odpowiedzi "ok, naprawie to za x
    >> godzin", albo "to jest wina elektryki; niestety wykracza to poza moje
    >> kompetencje, ale przed chwila dzwonilem do Z. Z to zaprzyjazniony
    >> mechanik, powiedzial ze prawdodpobnie to costam, ale musi to
    >> sprawdzic. On pracuje do godziny 20 dzisiaj i jezeli chce, to mnie
    >> zaraz umowi. Tymczasem czesto trafialem "mechanikow" mowiacych, "400
    >> PLN sie nalezy. To nie jest silnik, ja na reszcie sie nie znam, prosze
    >> zabrac sobie ten samochod". Podobnie jak oddaje samochod do zmiany
    >> opon pytam sie oponiarza, w jakim stanie sa okladziny hamulcowe i
    >> oczekuje takowej odpowiedzi, nie zas formulki "udzielanie odpowiedzi
    >> klientowi dotyczacych stanu jego okladzin nie lezy w moim zakresie
    >> obowiazkow". To jest ta elastycznosc o ktorej pisalem wczesniej.
    >
    > Znowu ZONK. Oddajesz auto do pania Henia a nie do ASO. Jeżeli mógłbyś
    > pozwolić sobie na serwisowanie auta, obchodziłbyś warsztaty złotyc
    > rączek szerokim łukiem. Oczywiście nie piję do Ciebie a do milionów
    > rodaków. W ASO takich problemów _teoretycznie_ nie powinieneś mieć.

    Dam Ci przyklad ze swojego podworka (sadze ze mieszkam kawalek od
    Ciebie). Dwa zdania wprowadzenia. Primo - jestem osoba ktora samochod
    traktuje jak kuchenke mikrofalowa. Ma dzialac kiedy potrzeba i sluzyc do
    czego jest przeeznaczona. Uczuc zadnych do tego ustrojstwa nie mam.
    Secundo - podobnie jak na kuchenkach mikrofalowych, sa samochodach sie
    nie znam. Wiem co zrobic by grzac. Kropka.
    Autoryzowanych warsztatow marki swojego samochodu mam w rozsadnej
    odleglosci 2. Bylem w kazdym z nich, kiedy samochod byl jeszcze na
    gwarancji. Trzeciej takiej bandy bezuzytecznych, zadufanych fagasow
    ciezko gdzie indziej znalesc. Gamonie Ci maja horrendalne stawki
    godzinowe (ale to nic), w dzialaniu podobni sa do hindusow z helpdesku
    Microsoftu, TimeWarner czy innych takich. Zatem podazaja zawsze wg.
    jakiegos glupkowatego schematu, bez wzgledu na to co sie dzieje, a
    zegareczek cyka. Efekt koncowy jest taki, ze zanim dojda do zgloszonego
    modulu, 3/4 czasu poswieconego na naprawe zajmuje im sprawdzenie
    wszystkiego po kolei. Dla takiego gamonia jestem nierospoznawalnym
    numerkiem na kluczykach, zreszta gamon dla mnie takze - przypisani z
    lapanki do zlecenia. By nie byc goloslowny, samochod mial problem z
    ABSem, byl w autoryzowanym serwisie x4. Gamonie (inaczej o nich nie
    powiem) po sprawdzeniu silnika (3/4), dochodzili do wniosku, ze problem
    jest z ABSem, wiec przy kolejnych wizytach wymienili, komputer, costam
    do ABSu, i wiele innych pierdol, po ktorych problem nie zniknal.
    Przy innym problemie (pala sie kontrolka niskiego poziomu plynu
    chlodniczego), gamonie nie potrafili zgianozowac usterki (komputer
    pokazuje, ze malo plynu), a kiedy po obowiazkowym sprawdzeniu silnika
    doszli do tego ze czujnik jest uszkodzony, postanowili wymienic caly
    zbiornik z rurkami, czujnikeim etc, etc.
    Oczywiscie do gamoni trzeba sie umawiac z kilkudniowym wyprzedzeniem.
    Pan Henio, a wlasciwie Chinczyk Patrick, ma stawki o polowe nizsze,
    wystarczy jeden telefon a przyjedzie odebrac samochod z domu, i place mu
    za efekt nie za godzine. Potrafil naprawic ABS, wymienic czujnik, a
    warsztat ma na 4 stanowiska, calkiem niezle wyposazony o ile ja laik
    moge to oceniac. Nie ma za to szyldu "autoryzowany warsztat", nie myje
    samochodu po kazdej wizycie, nie zaklada mi firmowych workow foliowych
    na siedzenia z nadrukowana marka firmy, a na podlodze raz polozyl mi
    kawal gazety, zamiast aliganckich takze firmowych ochraniaczy.
    Jak Patrick czeogs nie ma, zabiera samochod na przejadzke do innego
    warsztatu na diagnozowanie, nie obchodzi mnie to. Grunt ze kiedy jest
    potrzeba, Henio jest; potrafi powiedziec co trzeba bedzie trzeba
    wymienic niedlugo, bez obawy ze mnie orznie ani ja jego. Podobnych jak
    Chinczyk Patrick mechanikow jest w okolicy cale mnostwo. Bo maja to
    czego tym okolicznym gamoniom brakuje - pomyslunek, elastycznosc i
    indywidualne podejscie do klienta.


    >>> Tam, gdzie ja przybywałem (wiem, moje doświadczenia są zdecydowanie
    >>> mniejsze od Twoich) nie było miejsca na prowizorkę. Jeżeli brakowało
    >>> mocy przerobowej w DTP, zatrudniano nowego grafika.
    >>
    >> Owszem, to rozwiazanie najlepsze, ale nie zawsze ma sie czas i
    >> pieniadze by pozyskac nastepna jednostke, prawda?
    >
    > Czasem lepiej postawić dodatkowego kompa, kupić soft, zatrudnić
    > człowieka, niż przepychać się z jakimiś freelancerami, czy agencjami.

    Zasoby nie sa z gumy. Jako osoba odpowiedzialna za finanse nie chcialbym
    zatrudniac osoby "na wszelki wypadek", bo moze sie kiedys przyda.

    > Jako osoba zarządzająca działem marketingu musisz mieć wiedzę na temat
    > programów graficznych.

    Prawda. Wiedza ta jest niezbedna by byc dobrym kierownikiem.

    Nie znaczy to, że będziesz robił skład, ale w
    > bardzo szybko, bez pomocy osób trzecich ocenisz możłiwości kondydata.

    I tak i nie. Mozliwosci to nie wszystko. Moze to leser, albo kawal wala?
    To wszystko czas okaze.

    > Mało tego, będziesz w stanie ocenić ogrom prac, który nieoczekiwanie
    > spada na Ciebie. Pozwoli to, z odpowiednim wyprzedzeniem zaradzić takiej
    > sytuacji.

    Znow i tak i nie. Patrzac po ostatnich moich 2 tygodniach, twierdze
    dalej ze niektore rzeczy spadaja jak grom.

    > A może strach przed zawalonym projektem?

    Heh, mozliwe... Ale i tak projekt poszedl na dno. Kiedys uczono mnie ze
    wielka sztuka jest wiedziec kiedy poddac projekt.


    > Wierz mi. Sposób działania wielu polskich firm przerasta naszych
    > odpowiedników z zagranicy. Z wileu względów możmy być dumni z faktu, iż
    > nam się chce. W krajach rozwiniętych i zamożnych, wielu ludziom po
    > prostu już tak nie zależy na harówie. Dzień upływa w miłej i
    > bezstresowej atmosferze. Robisz tylko to, co masz robić. Nie wpadnie do
    > Ciebie kolejny nawiedzony przełożony manipulując Tobą, abyś zrobił to,
    > czy tamto. Z czymś takim do tej pory "na Zachodzie" się nie spotkałem.

    Kultura insza, prawda? Nie to ze nie zalezy im na ciezkiej pracy. Inny
    sposob zarzadzania i tyle. Paradoksalnie, bardzo efektywny.

    > :) To tak jak z lewoskrzydłowym i bramkarzem. Muszą być nieco pierd*ci,
    > żeby dobrze grać.

    Wybacz nie rozumiem. To ma cos wspolnego z pilka nozna? Nie znam sie na
    tym sporcie zupelnie.

    > Bo przez dłuższy czas byłem/jestem zatrudniony u jednego pracodawcy.
    > Bo dopiero od niedawna zacząłem odpowiadać na telefonu rekruterów.
    > Bo jestem po przeczytaniu kilkunastu ogłoszeń, gdzie nie widzę większych
    > różnic pomiędzy specjalistą, menedżerem(kierownikiem) a koordynatorem.
    > Bo w jednych ogłoszeniach koordynator jawi się niemal jak półbóg, aby w
    > kolejnych warunkiem aplikowania był rok na stanowiku asystenckim.
    >
    > Mówiąc króko:
    > Bo nie wiem, czy praca "koordynatora" jest stanowiskiem, na które chcę
    > aplikować/kontynuować rozmowy.

    Ja obecnie pracuje jako koordynator, wczesniej pracowalem jako
    kierownik, wczesniej jako konsultant, wczesniej jako kierownik,
    wczesniej jako specjalista, itede... az do zuczka malego...
    Zaprawde powiadam Ci (i o czym pisalem w 2 poscie), waznosc stanowiska
    zalezy tylko i wylaczenie od struktury (i widzimisie firmy). Wiec nazwa
    stanowiska wcale nie musi wskazywac miejsce w drzewku firmy...

    Jacek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1