eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 21. Data: 2005-07-13 05:50:08
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: czarny <m...@f...art.pl>

    Stanislaw Chmielarz napisał(a):
    > W takiej sytuacji pozycja wdrozeniowca jest nie do
    > pozazdroszczenia. Zbiera ciegi za wszystkich :-((((

    A dlaczego to wdrozeniowiec dostaje? Przecież to wina analityka;
    zle zdefiniował potrzeby biznesowe firmy i jej oczekiwania i dostarczyl
    programstom belkot, ktory oni przelozyli na kod...

    Rozumiem, ze wdrozeniowiec dostal w tym konkretnym przypadku w łeb, bo
    stal najblizej...?


    --
    czarny
    [:::: usun xxx z adresu :: mystique at free.art.pl ::::]
    [::: MYSTIQUE GALLERY http://free.art.pl/mystique ::]


  • 22. Data: 2005-07-13 07:50:46
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: Stanislaw Chmielarz <s...@u...com.PL>

    czarny wrote:

    > Stanislaw Chmielarz napisał(a):
    >> W takiej sytuacji pozycja wdrozeniowca jest nie do
    >> pozazdroszczenia. Zbiera ciegi za wszystkich :-((((
    >
    > A dlaczego to wdrozeniowiec dostaje? Przecież to wina analityka;
    > zle zdefiniował potrzeby biznesowe firmy i jej oczekiwania i
    > dostarczyl programstom belkot, ktory oni przelozyli na kod...
    >
    > Rozumiem, ze wdrozeniowiec dostal w tym konkretnym przypadku w
    > łeb, bo stal najblizej...?

    Dokladnie, bo reszta sie nie pokazala :-(((




  • 23. Data: 2005-07-13 08:40:00
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: "konto" <k...@g...pl>

    ciach[]

    - wszystko zależy od wielkości firmy IT
    - od wielkości systemu
    - od poziomu klienta

    Wdrozeniowiec w duzezj firmie to konsultant , ktory nie wie co to baza.
    Wdrozeniowiec w male firmie - instaluje,konfiguruje,szkoli,modyfikuje,..... .

    "Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony" = od której strony ?

    p.s.
    za 800 zl po co sie meczyc ...... w sklepie z komputerami lepiej placai praca
    na miejscu.

    pozdrawiam
    rafal

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 24. Data: 2005-07-13 12:05:18
    Temat: ochrona własych czterech liter ?
    Od: "Pegaz" <k...@p...onet.pl>

    [...]
    > Program powstal w umyslach
    > decydentow zdala od stanowisk pracy ludzi, ktorzy mieli sie tym
    > poslugiwac. W takiej sytuacji pozycja wdrozeniowca jest nie do
    > pozazdroszczenia. Zbiera ciegi za wszystkich :-((((

    W takim przypadku wdrożeniowiec powinien się zabezpieczyć :)
    - nic nie wdrażać "na gębę",
    - ze spotkań robić notatki do akceptowania przez klienta,
    - na rozbudowę/zmianę funkcjonalności żądać papieru,
    - dopiero po papierze (zaakceptowanym) realizować sprawę.

    Jedyne co należy rozważyć to proporcje, aby nie utopić wszystkiego
    w papierach i kwestiach formalnych. Wszak to klient ma kasę i płaci.
    Należy o niego dbać :)

    -----
    Amatorzy zbudowali Arkę, a profesjonaliści Titanic-a.


  • 25. Data: 2005-07-13 15:56:11
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: Archi <i...@o...pl>

    Stanislaw Chmielarz napisał(a):
    > jaspis wrote:
    >
    >
    >>W takim razie czym sie trzeba wykazać by dostac sie do dzialu
    >>wdrozen firmy softwerowej? Bylam na 2 rozmowach i na jednej
    >>podano mi powod odrzucenia mojej oferty jako brak doswiadczenia
    >>(mam tylko 3 miesieczny staz w dziale wdrozen) a w drugiej
    >>zaproponowali wpierw praktyki 1-2 miesieczne, na ktorych bede
    >>uczyc sie, beda mnie ze zdobytej wiedzy egzaminowac itd a na
    >>koniec szef oceni czy sie nadaje czy nie. I wszystko oki tyle ze
    >>na dzien dziesiejszy maja juz praktykanta i do pracy zostanie
    >>przyjeta osoba "lepsza". Ja nie jestem za rywalizacja, roznie to
    >>bywa (moze to jakis lizus) i 2 miesiace przepracuje za friko i
    >>nic z tego nie bede miala. Czy takie "praktyki" sa stosowane
    >>rowniez w innych firmach? Mnie juz rece opadaja ....
    >
    >
    > Bylem na takiej rozmowie "egzaminie" w pewnej firmie produkujacej
    > oprogramowanie. Osoba zajmujaca sie tematem powiedziala, ze bede
    > pytany z funkcjonowania programu, opcji uzytkownika i
    > administratora (konfiguracja parametrow, urzadzen zewnetrznych,
    > pracy w srodowisku sieciowym itp.) wiec zebym sobie sciagnal
    > wersje DEMO i sie tego nauczyl. Na moje pytanie o to czy bede
    > pytany ze struktury baz danych i skad ewentualnie mam sie
    > postarac o materialy stwierdzila, ze pytan ze struktury baz nie
    > bedzie. Po stawieniu sie na egazamin w wyznaczonym terminie
    > okazalo sie, ze tej pani nie ma w firmie i po dluzszym
    > oczekiwaniu zaprosil mnie ktos w zastepstwie najpierw do jednego
    > pokoju gdzie mnie przepytano na okolicznosc ogolnej znajomosci
    > programu i konfiguracji do pracy w sieci a potem skierowano do
    > innego pokoju gdzie zaczely sie pytania ze struktury baz danych.
    > Poniewaz zdarzalo mi sie poprawiac cos w bazach Clipper'a przy
    > pomocy DBU i w bazach FoxPro jakos z tematu wybrnalem.
    > Efekt byla taki, na razie nie potrzebujemy wdrozeniowca a jak beda
    > jakies zlecenia to zadzwonimy.
    >
    >
    >

    Tak to zwykle bywa - mam wrażenie, że baby z kadr robią sobie po prostu
    jaja (sprawdzają rynek albo co?).
    Z moich doświadczeń wynika, że jak ktoś (i to w Polsce!!!) rzeczywiście
    szuka pracownika to nie zadaje mu kretyńskich pytań w rodzaju:
    - Czemu chciałby Pan/Pani u nas pracować? (Bo mam do was k... blisko! Bo
    chcę mieć za co żyć! Bo .... itd.)
    - Co wie Pan/Pani o naszej firmie?
    - Ile chciałby Pan/Pani zarabiać? (Ja ok. 20000 PLN/miesiac ale wiem, że
    nikt mi tyle zapłaci :), więc może mój szanowny nibyposzukującypacownika
    podasz ile chcesz zapłacić tak jak ma to miejsce na CAŁYM cywilizowanym
    świecie?)
    - itd. itp.
    Więc jak już napisałem, jak kto szuka pracownika to mowi mniej więcej
    tak: "Praca jest taka i taka. Dyplomy sobie możesz wsadzić. Gówno
    potrafisz ale cię tu wszystkiego nauczymy. (W moim przypadku zrobili i
    owszem sprawdzian ze znajomości różnych techonologii komp. - dodam że
    wiele było dla mnie zupełnie nowych rzeczy, ale patrzyli czy potrafię
    myśleć, skorzystać z "helpa", wybrnąć szybko i skutecznie z sytuacji).
    Płacimy tyle i tyle. Podpisujemy papiery, my cię nie kręcimy, ty nie
    kręcisz nas."
    Ja po wielu takich "ciotowskich" (głównie we Wrocławiu) rozmowach
    trafiłem parę lat temu na firmę (Poznań), która w ten sposób ze mną
    rozmawiała. Bardzo jasno i konkretnie (choć praca łatwa nie była, oj nie
    była :) i od razu wiedziałem, że to jest to.
    Nie dajmy się bujać - po drugiej stronie siedzą tylko ludziem i to
    często o wątpliwych kompetencjach, wypaleni i bez polotu.

    Inną sprawą jest że z Twojego (jaspis) opisu wynika żeś kobietą. Mam
    niestety wrażenie, że może ci być na tym polu z tego powodu jeszcze
    trudniej, choć życzę Ci powodzenia i dodam, że znam baardzo dobre
    kobitki (w IT), no ale bycie wykształconym i dobrze wytresowanym
    szczurem w Polsce wciąż jeszcze nie popłaca.

    Pozdrawiam wszystkich

    Archi


  • 26. Data: 2005-07-13 17:16:02
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: " jaspis" <j...@g...pl>

    > Inną sprawą jest że z Twojego (jaspis) opisu wynika żeś kobietą. Mam
    > niestety wrażenie, że może ci być na tym polu z tego powodu jeszcze
    > trudniej, choć życzę Ci powodzenia i dodam, że znam baardzo dobre
    > kobitki (w IT), no ale bycie wykształconym i dobrze wytresowanym
    > szczurem w Polsce wciąż jeszcze nie popłaca.
    >
    > Pozdrawiam wszystkich
    >
    > Archi

    :) tak kobieta i przyznam Ci ze tez mam takie wrazenie. Nie wiem doprawdy jak
    to jest jest ze co niektorzy koledzy nie maja problemu ze znalezieniem pracy a
    ja szukam juz prawie rok :/ I zyby nie bylo - nie zabieram sie za cos w czym
    nie jestem dobra (np programowanie) - szukam pracy tam w czym dam sobie rade i
    bede mogla sie wykazac. I mimo to jej nie mam. Owszem jestem zapraszana na
    rozmowy ale na tym koniec. Zaczynam sie powoli zalamywac cala ta chora
    sytuacja :( Dobrze zdaje sobie sprawe z tego ze moje doswiadczenie jest
    niewielkie ale rowniez dobrze wiem o tym, ze jesli ktos mi da szanse to pokaze
    co potrafie i wykarze sie! ... :)

    jaspis

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 27. Data: 2005-07-14 07:52:05
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>

    >
    > Nie bedzie dobrym wdrozeniowcem ten, kto nie programowal w technologii,
    > w ktorej jest napisany instalowany program ....
    >
    BZDURA na resorach

    a co z integratorami systemów, co z systemami mieszanymi (soft + specyficzny
    sprzet + sieci + media).

    IMHO nie ma uniwersalnej recepty. Trzeba "to coś" mieć i lubić. przede
    wszystkim trzeba szybko "lapac" wiedze i umiec rozkochac w sobie klienta.
    Bywa tak ze nie trzeba byc nawet osoba techniczna, ale ile firm tyle modeli
    wdrazania systemow. Im wiecej roznych systemow jednoczesnie obejmuje
    wdrozenie tym mniej szczegolowej wiedzy musi miec wdrozeniowec bo do pewnych
    zadan delegowani sa konsultanci-specjalisci a wdrozenie czuwa ogolnie nad
    procesem. To praca na styku trzech swiatow: jasnie wielmoznego Klienta,
    jego eminencji Handlowca i jasnie wielmoznych programistow. Oczywiscie im
    wiecej wiedzy sie posiada tym lepiej. Przykladowo w obszarze systemow FK
    lepszym wdrozeniowcem bedzie osoba z gleboka znajomoscia zagadnien FK
    (ksiegowosc, rachunkowosc, procesy zachodzace w w/w obszarach) niz po prostu
    "informatyk" lub "programista".

    Osobiscie wdrazalem badz kierowalem wdrozeniami m.in:
    - System Utrzymania Sieci Abonenckiej SUSA ARCTUS na terenie TPSA Region
    Gdańsk (5 dawnych wohjewództw, blisko 2 mln abonentów, serwery SUN, wlasnej
    produkcji glowice do pomiarow linii telefonicznych, serwery polaczen VoIP,
    serwery dla CallCentre, sieci LAN, WAN , telefoniczne, ISDN, konwergencja
    sieci)
    - j.w na terenie TPSA ZT Płock
    - rozbudowy central telefonicznych U10L
    - system FK-KP w Halach Banacha w Warszawie
    - System Zarządzania Jakością zg z ISO 9001:200 (opracowanie, wdrożenie,
    certyfikacja)
    - wdrazanie urzadzen teleinformatycznych do produkcji i kierowanie produkcja
    - inspekcja wdrozen w/w urzadzen u klientow

    Nigdy nie bylem zawodowym programista, choc potrafie programowac w zakresie
    sobie potrzebnym (Delphi, Access +VBA itp) i nigdy jako programista nie
    pracowałem. Nie bylem tez analitykiem ani projektantem.
    Jezeli potrafi sie objac organizacyjnie caly proces wdrozenia - mozna dac
    sobie rade i byc dobrym :)

    Pozdro
    --
    Jackare
    Bytom



  • 28. Data: 2005-07-14 10:50:45
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: Archi <i...@o...pl>

    KrzysiekPP napisał(a):
    >>- dostosowuje program do użytkownika/firmy (jeśli program to umożliwia)
    >
    >
    > Generalnie dostosowuje konfiguracje, bo zmiany w programie robi nadal
    > produkcja.
    >
    >
    >>Jaka wiedza jest potrzebna? Taka, żeby pasowała do branży, w której działa firma
    >>wdrażająca. Do tego cierpliwość, użyszkodnikoodporność ;), łatwość uczenia się,
    >>jak to się ładnie nazywa - umiejętności interpersonalne itp. Wiedzę techniczną
    >
    >
    > Nie bedzie dobrym wdrozeniowcem ten, kto nie programowal w technologii,
    > w ktorej jest napisany instalowany program ....
    >
    > Najgorzej mają ci, ktorzy instalują systemy wielomodułowe, ktore
    > komunikują się z urządzeniami, bazami danych, są uniwersalnie napisane
    > pod rózne systemy operacyjne.
    >
    > Najprosciej mają wdrożeniowcy, ktorych robota ogranicza się do odpalenia
    > jednego pliku exe i wpisaniu po drodze konfiguracji ;)
    >

    Często jest tak, że tzw. wdrożeniowcy (przy okazji: jak takie stanowisko
    nazywa się po angielsku albo jaki jest ang. odpowiednik?) po prostu nie
    chcą pracować jako programiści, bo np. lubią jak im sie krajobraz
    zmienia :) Ja lubię programować choć robić to i tylko to, to raczej nie.

    Rzeczywiście wdrożeniowcy muszą być "przekrojowi". Byle by tylko byli
    (coraz bardziej) potrzebni (więcej klientów => więcej miejsc pracy =>
    większe zapotrzebowanie na coraz lepszych wdrożeniowców => lepsze
    wynagrodzenia => normalniejsze warunki życia)

    Archi


  • 29. Data: 2005-07-15 00:00:37
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: "gromax" <gromax@NOSPA_M.interia.pl>

    > (przy okazji: jak takie stanowisko
    > nazywa się po angielsku albo jaki jest ang. odpowiednik?)

    wdrożenie = initiation.
    tak przynajmniej ja się spotkałem w literaturze i póki co tego słowa się
    trzymam
    (e.g. I was working as ERP initiator). Ale co do szczegółów to zawsze można
    się zapytać osób bardziej obeznanych językowo, np. na grupie dyskusyjnej

    > Archi
    gro


  • 30. Data: 2005-07-15 07:16:53
    Temat: Re: Wdrożeniowiec - jak to wygląda od drugiej strony
    Od: Kaizen <x...@c...sz>

    Pięknego dnia Fri, 15 Jul 2005 02:00:37 +0200, "gromax"
    <gromax@NOSPA_M.interia.pl> zakodował:

    >wdrożenie = initiation.

    Ciekawe - ja się z tym nie spotkałem. Zazwyczaj było to
    implementation.

    >tak przynajmniej ja się spotkałem w literaturze i póki co tego słowa się
    >trzymam

    W jakiej literaturze?

    --
    Pozdrawiam,
    Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
    GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
    If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1