eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › tajne zarobki
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 96

  • 81. Data: 2006-04-27 08:03:43
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>

    zasit wrote:
    > no tak
    > branza IT to jedyna w ktorej sa dobre zarobki i dosyc duze zapotrzebowanie
    > reszta lezy
    > :]

    Dobre zarobki jak masz szczescie i mieszkasz w miescie gdzie jest akurat
    bum. Teraz bum jest na slasku... Nie wiadomo na jak dlugo, ale tam
    rzeczywiscie teraz mozna znalezc prace dobrze platna... Mieszkajac w
    innym duzym miescie nie jest tak latwo.

    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl


  • 82. Data: 2006-04-27 08:12:20
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>

    Mateusz Szczyrzyca wrote:
    > 26.04.2006: Tomasz Kaczanowski wrote:
    >
    >>> Nie można w takim przypadku generalizować, ale pozwolę sobie na
    >>> przypuszczenie, że w zdecydowanej większości przypadków takowy inżynier jest
    >>> sam sobie winien. O karierę zawodową należy również dbać i nie powinno się
    >>> czekać z założonymi rękami aż wszystko podadzą na tacy.
    >> Czyli jednak uwazasz ze nalezy wyjechac z tego kraju
    >
    > Bzdurzysz koleś i to równo. Pozwolę sobie podać swój przykład - ja oddałem
    > pół życia komputerom, gdy reszta balowała, imprezowała, ja siedziałem i
    > z ciekawości uczyłem się różnych rzeczy. To była moja pasja, zamiast
    > chodzenia na piwo czy imprezy. Oddałem pół życia, bo się tym interesowałem.

    Jak i wielu innych...

    > CCNA mi wypadło tak, że chodziłem 2 lata w weekendy, 14:00 - 17:00, znajomi
    > w tym czasie mówili mi, żebym się puknął w czoło i sobie czas wolny marnuje.
    > W technikum już pracowałem - przylatywałem do domu i do 4 w nocy przed kompem,
    > administracja, strony, sieci - te rzeczy. Nawet za darmo - ale referencje
    > dostałem.

    No i sie ciesze... Dalej jednak nie wiem w czym problem

    > Zdarzały się wakacje (pare lat temu), że całe przesiedziałem przed kompem.
    > Tak serialnie - upały, deszcze itp - przed kompem. Nie na grach. Na
    > odkrywaniu nowych rzeczy.

    Wspolczuje, choc sam wiele pieknych dni przesiedzialem, ale jednak
    uwazam, ze spacer itp tez sa istotne.

    > I teraz to wszystko się zwraca - ja studiów nie zacząłem, a mam zaproszenie
    > na co drugą wysłaną aplikacje i nieraz zapraszają mnie firmy, których
    > pierwszym wymaganiem jest ,,wykształcenie wyższe informatyczne/techniczne''
    > Poza tym, ja już jestem w trakcie pracy, do tego mam dorywcze na boku, typu
    > tworzenie stron. I nie narzekam, bo ja mam los w swoich rękach.

    Zaproszen to czlowiek ma duzo... Ale co z tego. Jak ew. przyszly
    kierownik na place 4000 brutto (i to nie od zaraz, ale po okresie
    probnym) robi wielkie oczy twierdzac, ze tyle to nawet on nie zarabia.

    > Ale to co ja umiem, to wciąż za mało. Za mało i zawsze dla mnie będzie to
    > za mało, w tej dziedzinie. Angielskiego muszę się jeszcze nauczyć na poziom
    > komunikatywny, ale nie, aby spierdzielić z kraju - ale, aby tutaj zostać
    > właśnie i zgarniać robotę sprzed nosa dyplomowanym nierobom.

    To zgarniaj.

    > Rozumiesz teraz, co Nixe miała na myśli mówiąc praca i wyrzeczenia? To mniej
    > więcej. Generalnie spora część ,,inżynieróf'' informatyków z polibud, co
    > poszli sobie na ten kierunek z mody, tudzież innego, równie idiotycznego
    > powodu, później pisują tu na grupach, jak to inżynierom źle w Polsce, jakie
    > to marne zarobki, jak sami gówno umieją.

    Przede wszystkim mody nie bylo jak szedlem na studia, a jak nawet ktos
    poszedl dla mody to po roku byl w tych 60% co zmienili kierunek studiow.


    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl


  • 83. Data: 2006-04-27 08:15:07
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>

    Nixe wrote:
    > W wiadomości <news:e2n6g1$juf$1@news.onet.pl>
    > Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl> pisze:
    >
    >> natomiast to co oferuje wiekszosc (nie
    >> wszyscy) firm to na prawde smiech na sali.
    >
    > A co Ty sam oferujesz, oprócz dyplomu i tytułu?
    >

    7 letnie doswiadczenie w pracach nad oprogramowaniem zarobkowo i wiele
    innych lat poswieconych na programowanie niezarobkowe, pare artykulow w
    prasie specjalistycznej. Nie wiem czy to duzo... Ale chyba nie
    tragicznie malo?

    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl


  • 84. Data: 2006-04-27 08:34:16
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: Mateusz Szczyrzyca <a...@p...onet.pl>

    27.04.2006: Tomasz Kaczanowski wrote:

    >> Bzdurzysz koleś i to równo. Pozwolę sobie podać swój przykład - ja oddałem
    >> pół życia komputerom, gdy reszta balowała, imprezowała, ja siedziałem i
    >> z ciekawości uczyłem się różnych rzeczy. To była moja pasja, zamiast
    >> chodzenia na piwo czy imprezy. Oddałem pół życia, bo się tym interesowałem.
    >
    > Jak i wielu innych...

    Tylko tych wielu co znam, nie ma problemów ze znalezieniem dobrze płatnej
    pracy. W ogóle nie mam takich znajomych, którzy interesują się tematem i nie
    pracują już, bez względu na to, czy są przed, po czy w trakcie studiów.

    >> Zdarzały się wakacje (pare lat temu), że całe przesiedziałem przed kompem.
    >> Tak serialnie - upały, deszcze itp - przed kompem. Nie na grach. Na
    >> odkrywaniu nowych rzeczy.
    >
    > Wspolczuje, choc sam wiele pieknych dni przesiedzialem, ale jednak
    > uwazam, ze spacer itp tez sa istotne.

    No teraz już zmieniłem przyzwyczajenia, ale tamto marnowanie pięknych dni,
    teraz już się zwraca. ;-)

    >> I teraz to wszystko się zwraca - ja studiów nie zacząłem, a mam zaproszenie
    >> na co drugą wysłaną aplikacje i nieraz zapraszają mnie firmy, których
    >> pierwszym wymaganiem jest ,,wykształcenie wyższe informatyczne/techniczne''
    >> Poza tym, ja już jestem w trakcie pracy, do tego mam dorywcze na boku, typu
    >> tworzenie stron. I nie narzekam, bo ja mam los w swoich rękach.
    >
    > Zaproszen to czlowiek ma duzo... Ale co z tego. Jak ew. przyszly
    > kierownik na place 4000 brutto (i to nie od zaraz, ale po okresie
    > probnym) robi wielkie oczy twierdzac, ze tyle to nawet on nie zarabia.

    No słuchaj, zaczyna się od małych płac. Ja sam zaczynałem dosłownie od zera,
    za te zera miałem referencje już. Później coraz wyżej i wyżej. Więc jak ktoś
    nie ma doświadczenia i strzela sobie cene 2000-3000 na ręke na start, w
    firmie, w której tyle zarabiają doświadczeni już ludzie, to ma lekko pomylone
    w garze i nie dziwię się, że mu drzwi pokazują.

    >> Ale to co ja umiem, to wciąż za mało. Za mało i zawsze dla mnie będzie to
    >> za mało, w tej dziedzinie. Angielskiego muszę się jeszcze nauczyć na poziom
    >> komunikatywny, ale nie, aby spierdzielić z kraju - ale, aby tutaj zostać
    >> właśnie i zgarniać robotę sprzed nosa dyplomowanym nierobom.
    >
    > To zgarniaj.

    Właśnie to robię.

    --
    { OpenPGP: 0xA03A4C4C + JID: m...@j...org }
    { <http://www.abstynenci.pl> - Internetowy Serwis Abstynentów Od Alkoholu }
    { <http://www.bikertrzebinia.pl> - Trzebińska grupa rowerowa }


  • 85. Data: 2006-04-27 08:39:08
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>

    Mateusz Szczyrzyca wrote:
    > 27.04.2006: Tomasz Kaczanowski wrote:
    >
    >>> Bzdurzysz koleś i to równo. Pozwolę sobie podać swój przykład - ja oddałem
    >>> pół życia komputerom, gdy reszta balowała, imprezowała, ja siedziałem i
    >>> z ciekawości uczyłem się różnych rzeczy. To była moja pasja, zamiast
    >>> chodzenia na piwo czy imprezy. Oddałem pół życia, bo się tym interesowałem.
    >> Jak i wielu innych...
    >
    > Tylko tych wielu co znam, nie ma problemów ze znalezieniem dobrze płatnej
    > pracy. W ogóle nie mam takich znajomych, którzy interesują się tematem i nie
    > pracują już, bez względu na to, czy są przed, po czy w trakcie studiów.

    Niech zgadne, mieszkaja w warszawie, czy na slasku?


    >>> I teraz to wszystko się zwraca - ja studiów nie zacząłem, a mam zaproszenie
    >>> na co drugą wysłaną aplikacje i nieraz zapraszają mnie firmy, których
    >>> pierwszym wymaganiem jest ,,wykształcenie wyższe informatyczne/techniczne''
    >>> Poza tym, ja już jestem w trakcie pracy, do tego mam dorywcze na boku, typu
    >>> tworzenie stron. I nie narzekam, bo ja mam los w swoich rękach.
    >> Zaproszen to czlowiek ma duzo... Ale co z tego. Jak ew. przyszly
    >> kierownik na place 4000 brutto (i to nie od zaraz, ale po okresie
    >> probnym) robi wielkie oczy twierdzac, ze tyle to nawet on nie zarabia.
    >
    > No słuchaj, zaczyna się od małych płac. Ja sam zaczynałem dosłownie od zera,
    > za te zera miałem referencje już. Później coraz wyżej i wyżej. Więc jak ktoś
    > nie ma doświadczenia i strzela sobie cene 2000-3000 na ręke na start, w
    > firmie, w której tyle zarabiają doświadczeni już ludzie, to ma lekko pomylone
    > w garze i nie dziwię się, że mu drzwi pokazują.

    Jesli ludzie doswiadczeni tyle zarabiaja w takiej firmie, to kiepska to
    firma. I wiem, ze 7 lat doswiadczenia zawodowego to moze niewiele, ale
    jednak jest to jakis juz dorobek?


    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl


  • 86. Data: 2006-04-27 08:43:10
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>

    CZYŚCIWO wrote:
    > Użytkownik "zasit" <z...@w...pl> napisał w wiadomości
    > news:e2ptlj$5jf$1@news.wp.pl...
    >> tak jasne pracodawca zawsze ma racje
    >> :]
    >
    > Racje ma zawsze płacący.
    > Przekrzykiwanie się nawzajem, kto powinien więcej zarabiać ma podobny "sens" jak
    > wycenianie przez dziadków na ławce pod blokiem "rozkradzionego majątku
    > narodowego".
    > Robota każdego z nas jest warta DOKŁADNIE i TYLKO tyle ile jest gotowy za nią
    > zapłacić aktualny klient. Tego klienta nic nie obchodzi ile wysiłku nas
    > kosztowało nauczenie się tego co on potrzebuje.

    Wszystko prawda, tylko z drugiej strony nie powinien sie dziwic, ze nie
    ma zainteresowania jego ogloszeniem, jesli placi za malo z punktu
    widzenia tego co mialby sie zatrudniac.


    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl


  • 87. Data: 2006-04-27 08:44:17
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: CZYŚCIWO <czysciwo@@op.pl>

    Użytkownik "zasit" <z...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:e2ptlj$5jf$1@news.wp.pl...
    > tak jasne pracodawca zawsze ma racje
    > :]

    Racje ma zawsze płacący.
    Przekrzykiwanie się nawzajem, kto powinien więcej zarabiać ma podobny "sens" jak
    wycenianie przez dziadków na ławce pod blokiem "rozkradzionego majątku
    narodowego".
    Robota każdego z nas jest warta DOKŁADNIE i TYLKO tyle ile jest gotowy za nią
    zapłacić aktualny klient. Tego klienta nic nie obchodzi ile wysiłku nas
    kosztowało nauczenie się tego co on potrzebuje.


    --
    CZYŚCIWO
    W Niemczech taka bieda, że już polskie szmaty piorą www.mewa.prv.pl


  • 88. Data: 2006-04-27 08:52:05
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: "zasit" <z...@w...pl>

    polscy pracodawcy musza sie jeszcze wiele nauczyc

    polscy pracownicy zdaje sie juz dawno ta lekcje odrobili

    a niech jeszcze raz w tv uslysze ze w Polsce brakuje specjalistow
    grrr....
    :]



  • 89. Data: 2006-04-27 13:34:34
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: m...@v...pl

    [...ciach...]

    Panie Bicz,

    Ładnie Pan piszesz. Doceniam. Cztery z malutkim plusikiem. Sprawne, schematyczne
    wypracowanie, teza z góry do przewidzenia, sposób argumentacji takoż. Niestety
    nic nowego dla mnie z niego nie wynika. Oklepane frazesy.

    Zgadzam się częściowo z Panem. Cieszę się, że opisuje Pan zjawiska, a nie czepia
    się ludzi (mnie konkretnie). Sprostujmy: nie jestem już młody i nie jest to
    *zwykłe* chamstwo. Moje chamstwo jest *nadzwyczajnym* chamstwem. Jest chamstwem
    z wyrachowania.

    Mamy następującą sytuację: zdzwienie, dlaczego nie ma pracowitych, bystrych
    fachowców do roboty w 4 RP, skoro jest 20% bezrobocie. Mój chamski głos jest
    odpowiedzią na pytanie dlaczego. To co inni myślą, ale boją się przyznać
    wyartykułowałem w mój chamski sposób bo mi to zwisa. Być może dzięki temu mojemu
    chamstwu do niektórych dotrze, że muszą dać więcej kasy, żeby chcieli u nich
    pracować. Takie są nastroje społeczne - bystry wysłucha mojego "chamstwa" i
    wyciągnie wnioski. Ćwok nie szanujący swoich pracowników się oburzy (Uderz w
    stół...)

    Na Pańskie szczeście tylko zwyzywałem parę miernot (anonimowo) i już grzecznie
    wylatuję i nie będę Panu przeszkadzał. Gdybym był naprawdę złym i sfrustrowanym
    człowiekiem, to spróbowałbym wyprowadzić na ulice ludzi i zrobić rewolucję.
    Przyznam, że... kusząca wizja i to mogłoby być nawet zabawne. Nie mam jednak
    zamiarów destrukcyjnych, wolę coś budować.

    Pozdrawiam, życzę sukcesów w pracy.

    Bez odbioru.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 90. Data: 2006-04-27 13:38:19
    Temat: Re: tajne zarobki
    Od: m...@v...pl

    > m...@v...pl wrote:



    > Jesli myslisz, ze z Polski wyjada wszyscy, a pracodawcy beda plakac, to
    > sie mylisz - a rozkoszowanie sie taka perspektywa w kontekscie "zemsty"
    > jest po prostu infantylne.


    Rozwiewam Twoje wątpliwości - nie myślę, że wyjadą wszyscy.

    To nie jest żadna zemsta.
    To jest dbanie o swoje własne interesy.

    A tak a propos - czy Ty przypadkiem aby nie wyjechałaś z RP ?
    I co? Czy to była jakaś zemsta?




    > W Polsce jest duza nadprodukcja mgr czy inz pewnych specjalnosci w
    > stosunku do zapotrzebowania rynku, bo rynek jest malo zaawansowany
    > technologicznie (i nie tylko) i ludzi o pewnych kwalifikacjach po prostu
    > w wiekszych ilosciach nie potrzebuje.


    Zgadzam się.
    Tylko, że ja nie jestem "jakimśtam" magistrem z niepotrzebną specjalnością.

    Poza tym nie widzę powodów, dla których miałbym pracować TUTAJ dla kogoś.

    Ostatnio przyszło mi do głowy, że przecież, skoro mam dosyć *uniwersalne*
    zarówno pomysły, jak i predyspozycje, to wcale nie muszę w 4 RP startować ze
    swoim interesem.

    Polecam dwa artykuły z GW (prywatnie nie cierpię tej gazety za "subtelne"
    wtłaczanie do głowy czytelnikom jedynie słusznych prawd, no cóż - mają takie
    prawo) o Wrocławiu. Ze względu na komentarze pod nimi. Wyszukaj te, które
    napisali emigranci pracujący tam zgodnie ze swoim wykształceniem. Wszyscy
    zgodnie twierdzą, że wyjechali ze względu na chamstwo, bezczelność i prostactwo
    "pracodawców" - zarówno jeżeli chodzi o stawki, jak i traktowanie. To może
    jednak ja mam rację, co? Czy może sądzisz, że to ja napisałem w GW te wszystkie
    posty z różnych IP?




    > A poniewaz to jest zalezne od
    > poziomu rozwoju gospodarczego, to zadną polityczną czy inną akcją nie da
    > sie tego z dnia na dzien zmienic. Wiec wyjezdzaja "nadmiarowi", a tej
    > nadmiarowosci jest tyle, ze rynek pracy jeszcze dlugo tego nie odczuje.


    Ja nie jestem nadmiarowy. Nie mam problemu ze znalezieniem pracy.
    Ustępuję niniejszym łaskawie moje miejscA pracy mniej wymagającym i mniej
    szanującym się obywatelom 4 RP.




    > Niektorzy nie wyjada nigdy, bo nie znaja jezyka obcego dostatecznie
    > dobrze,


    No i co z tego, że nie znają dosyć dobrze języka?

    Porównajmy efektywność dwóch metod "nauki języka":
    1) zostać w RP chodzić na kurs do szkoły językowej 2 x w tygodniu (i jeszcze
    bulić za to kasę)
    2) wyjechać - pracować na początek nawet ciężko na przysłowiowym zmywaku czy
    budowie do której wymagana jest znajomość może 15 słów, ale za to po pracy mieć
    możliwość codziennego wielogodzinnego kontaktu z obcojęzyczną rzeczywistością?

    Która z metod jest lepsza ?




    > maja rodzine i np. zona ma kwalifikacje nieprzydatne za granica
    > lub trudno dostosowywalne (nauczycielka, prawnik...).


    Nie widzę powodów najmniejszych, dla których "żona nauczycielka, czy też
    prawnik" nie mogły sobie znaleźć pracy biurowej lepiej płatnej w dodatku, niż w
    4 RP. Tu mała uwaga, że większość prawników nie dostanie się na aplikacje.




    >, bo - jest taka
    > grupa - zostali docenieni i zarabiaja duzo, wreszcie w gre wchodzi
    > przywiazanie do przyjaciol i znajomych miejsc. Te czynniki powstrzymaja
    > przed wyjazdem bardzo duza ilosc osob.


    No widzisz...
    Zależy jakich kto ma przyjaciół i znajomych.
    Moi albo już stąd wyjechali, albo właśnie wyjeżdżają, albo planują - przy czym
    zaznaczam, że nie rozmawiamy o bezrobotnych (!). Względnie przerejestrują firmy
    (ci którzy mają swoje) np. na Słowację.




    > Wyjezdzasz - ok - poszukiwanie dla siebie lepszej oferty, lepszego
    > kawalka rynku i lepszego zycia to sensowna rzecz. Tylko ze naiwnoscia
    > jest fantazjowac, ze komukolwiek z rynku, ktory opuszczasz, bedzie Cie
    > szkoda. Nie ma ludzi o niezastepowalnych kwalifikacjach, chyba ze na
    > bardzo, bardzo wysokiej polce.


    Jeszcze raz proszę o wskazanie mi, w którym miejscu napisałem, że będzie
    komukolwiek mnie szkoda? (abstrahując chwilowo od tego, że wszystkim pracodawcom
    od których oodchodziłem było szkoda - ja nie mam do nich żadnych pretensji
    absolutnie, bardzo dobrze wspominam, sam chciałem u nich pracować i godziłem się
    na takie a nie inne warunki). Dlaczego na siłę jakieś swoje urojenia na mój
    temat forsujesz?

    Nie no jasne, że nie ma niezastąpionych ludzi. Doskonale to zaobserwowałem na
    swoim przykładzie. Zgadzam się w 100% z Tobą. W mojej ostatniej pracy do "nic
    nierobienia", po tym jak się zwolniłem zatrudnili 2 ludzi. Sporo, sporo lat temu
    wcześniej we 2-ch obsadzaliśmy 7 etatów. Po "reorganizacji" naszą robotę
    przejęły 3 działy... Oczywiście przestało iść sprawnie. Prosty z tego wniosek,
    że jestem do zastąpienia. Hehehe.

    Rozumiesz o co mi chodzi?
    Nie mam zamiaru cierpieć za to, że jestem lepszy, wydajniejszy i chcę więcej
    pracować. Chcę pracować dla siebie i na swoim. Doszedłem do takiej konkluzji po
    dobrych kilku latach pracy. Potrzeba mi kasy na start. Ze względu, na to, że
    głównie chcę wykorzystać swój "potencjał intelektualny", to nie muszą to być
    ciężkie miliony. Uwzględniając wyższe koszty utrzymania np. w UK, to jakkolwiek
    bym nie podszedł do sprawy, to nie opłaca mi się na ŻADNYM równorzędnym
    stanowisku w 4 RP pracować. Wolniej będzie mi się kasa odkładać.
    Rozumiesz?
    Proszę powiedz, że rozumiesz, dopóki mam o Tobie dobre zdanie ;-)




    > Strzez sie tez choroby emigranta, bo wydajesz sie na nia podatny, a ona
    > bardzo niszczy czlowieka. Choroba emigranta to materialistyczne
    > przeniesienia srodka ciezkosci zainteresowan na kase, pogarda dla tych,
    > ktorzy nie wyjechali w pogoni za nia, obnoszenie sie wobec obcych z
    > niechecia do Polski lub wypieranie sie jej i ogolne rozgoryczenie
    > poczuciem bycia "odrzuconym" przez ojczyzne przy jednoczesnym czuciu sie
    > lepszym z powodu samego faktu wyjazdu, a nie osiagniec.


    Zabawne, że przywiązujesz tak dużą wagę do jakiejś listy dyskusyjnej, że na jej
    podstawie chcesz dokonywać psychoanaliz.

    Nigdy nie wypierałem się Polski i nie zamierzam, choć było mi cięzko, czasem
    bardzo. Natomiast zawsze będę gardził ćwokami.




    > Przeczytaj uwaznie te madre slowa, ktore Ci W. Bicz napisal i ochlon
    > troche.


    Skreśliłem parę słów Panu Biczowi. Nie cierpię na jakiś niedosyt autorytetów.
    Spotkałem w swoim "krótkim" życiu naprawdę wielu i to niebanalnego formatu
    ludzi. W tym mędrców. Prawdziwych, życiowych mędrców.

    Za długo natomiast znosiłem poklepywanie po ramieniu i sugestie, żebym ochłonął;
    dlatego dziękuję, nie skorzystam z tej rady.




    Zresztą. Wróćmy do tego, w czym problem.

    Napisałem rzecz oczywistą gościowi.
    O tym ile jest wart.
    I napisałem, co myślę o polskich rekinach biznesu.

    Jakaś niedorżnięta cipka i palancik z małym fiutem (tak, "mszczę się" za
    "chłopczyka") narobili jazgotu, jak stado kundelków odwracając kota ogonem.

    Argumentów przy tym zero. Zero, bo JA PODAŁEM KONKRETNE LICZBY i linki.
    Oczywiste, że skoro nie mogą z faktami polemizować, to przysrali się do mnie
    prawiąc mi morały.

    Dlatego uważam, że są zerami. Totalnymi zerami. I będą nimi niezależnie od
    swojej pozycji materialnej, społecznej, naukowej czy jakiejkolwiek innej.

    "Dyskusja" z takimi zerami, to mniej więcej tak, jakbym chciał bakteriom
    wytłumaczyć teorię względności...




    p.s.
    Mam coraz mniej czasu, nie będę więcej tu "trolował".

    Co oczywiście nie zmienia moich poglądów i obiecuję każdej miernocie, która mnie
    będzie próbowała pouczać, że zawsze napluję jej prosto w pysk.


    żegnam ;)

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1