eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeprzyszłośc etatu › Re: przyszłośc etatu (przesadziłem z długością postu)
  • Data: 2005-04-12 10:11:11
    Temat: Re: przyszłośc etatu (przesadziłem z długością postu)
    Od: "Jotte" <t...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:db1m51lcr7366bdgdhle7utv0hufo4v24j@4ax.com Bremse
    <bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:

    > >Twój pogląd niekoniecznie jest
    > >możliwy do przyjęcia i zastosowania przez wszystkich.
    > Nikogo nie zmuszam. I o to właśnie mi chodzi, żeby nikt nikogo nie
    > zmuszał.
    To nie musi być "ktoś". To najczęściej jest "coś". I nazywa się czynsz,
    rachunki, jedzenie itd. słowem - przymus ekonomiczny.

    >Dlaczego to pracownik (związki zawodowe, jakaś instytucja
    > itd.) miałby decydować o tym ile ma zarabiać?
    Państwo (jako instytucja), nie decyduje ile kto ma zarabiać, tylko ile
    najmniej można zapłacić pełnozatrudnionemu. Jest to słuszne, gdyż u podłoża
    takiej regulacji leżą nie tylko względy ekonomiczne lecz także społeczne.
    Tych ostatnich ekonomiści-hobbyści w ogóle nie biorą pod uwagę i dlatego są
    sfrustrowani.
    Swoją drogą nie rozumiem czemu nikogo nie dziwi, że np. do kierowania autem
    trzeba mieć prawo jazdy, a podczas jazdy obowiązują zakazy i nakazy,
    natomiast za nieznośne ograniczenie uważają zakazy i nakazy związane z
    zatrudnianiem _ludzi_ i korzystaniem z efektów ich pracy. Przecież do tego
    nie potrzeba nawet żadnych uprawnień, które można by stracić. ;)
    A może oszołomstwo nie tylko KP i ZZ, ale PoRD, policję, państwo i diabli
    wiedzą co jeszcze ma na liście do likwidacji? ;))

    > Uważam, że powinna to
    > być kwestia indywidualnych negocjacji
    Do negocjacji potrzebne są mniej więcej równe siły. Tak nigdy nie jest -
    pracodawca jest w sposób naturalny stroną silniejszą. A w obecnej sytuacji w
    kraju to już w ogóle tragedia - ponad 20% bezrobocie (jedź na ścianę
    wschodnią, a zobaczysz miejscowości o bezrobociu rzędu 60%) - pracodawca
    staje się panem i władcą bez względu na kodeksy, ustawy itp.
    Dlatego czasem ludzie sie organizują i negocjują zbiorowo (niekoniecznie
    jako ZZ). Mają wtedy silny argument przetargowy - strajk. Ale i tak z reguły
    są słabsi.

    > Możliwa jest też oferta "będę pracował za 5zł/godz., a jak nie to
    > spadam" - co w tym złego?
    W tym nic.

    > >I jeszcze jedno - jesteś pewien, że tak będzie zawsze?
    > Chodzi o te zmiany prac najemnych? Mam nadzieję że nie, że uda mi się
    > zdobyć coś w pełni mnie zadowalającego lub znaleźć jakąś inną formę
    > zdobywania pieniędzy.
    Dopóki jesteś sam, można żyć taką nadzieją. Czy uznasz ją za wystarczającą
    chcąc założyć lub już mając rodzinę? I czy rodzina podzieli ten pogląd, czy
    też wolałaby stały dochód zapeniający bezpieczeństwo?

    > >A jak nie, to co?
    > Zapewne chodzi o to, że mogę nie mieć możliwości swobodnej zmiany prac
    > (jeśli miałeś coś innego na myśli to napisz), czy to z powodu zmiany
    > sytuacji na rynku pracy, czy też choroby, kalectwa, sytuacji rodzinnej
    O to mi własnie chodziło, sorry, niejasno napisałem.

    > Jeśli chodzi o trudną sytuację na rynku pracy, to wówczas będę starał
    > się zaistnieć na innym rynku, o ile będzie taka możliwość (np.
    > emigrując)
    Dość często wśród przyczyn trudności ze znalezieniem zatrudnienia wymienia
    się tzw. "brak mobilności" bezrobotnych. Nie ma pracy tu gdzie mieszkasz?
    Kopnij się 400 dalej tam, gdzie być może jest.
    W większości jest to nonsens w kontekście kosztów wynajmu lokalu, pracy dla
    współmałżonka, o zerwaniu z rodziną i środowiskiem nie wspomniawszy. Ale
    przyjmując na moment ten "argument" mam niezły pomysł dla niezadowolonych
    pracodawców. Po co narzekać na KP, podatki. ZUS-y, kombinować, jęczeć i
    pyskować na newsach? Wystarczy znaleźć kraj, w którym jest lepiej i "być
    mobilnym", goodbye. ;))

    > Jeśli chodzi o wypadki
    > losowe to staram się obecnie jakoś zminimalizować ewentualne (tfu)
    > efekty zagrożeń (po to opłacam te składki na ubezp., oprócz tego mam
    > dwie polisy ubezp., trochę oszczędności (mało)).
    Też tak robię, ale do tego trzeba zarabiać trochę więcej niż 2 zł/h. Marne
    rowiązanie dla tych, co to "od 1-ego do 1-go", albo wręcz żywność "na
    zeszyt" kupują.

    > Jestem świadomy, że
    > te spadochrony mogą zawieść, nie kryję że wówczas zwróciłbym się o
    > pomoc do rodziny,
    Co mają zrobić nie mający rodzin oraz ci, których rodziny są w podobnej
    sytuacji?

    > a gdyby to nie pomogło to z prośbą do organizacji
    > charytatywnych i państwowych instytucji.
    Nie da rady, bo w międzyczasie niektórzy użytkownicy tej grupy mający
    poglądy, hmm, skrajne, sprywatyzowali "wszystko"
    (news:d261ot$sal$1@news.onet.pl), więc instytucji państwowych nie ma.
    Istnieją tylko firmy, a firmy są po to by przynosić zyski
    (news:d397at$pua$1@news.onet.pl), więc nie ma także instytucji
    charytatywnych. ;))

    Przepraszam za obfitą wypowiedź.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1