eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › nie dałam rady...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 19

  • 11. Data: 2004-12-10 16:45:46
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    W wiadomości news:cpc1eh$1v7h$1@news2.ipartners.pl Pawel Jakusz
    <p...@v...com.wytnij> pisze:

    > 90 km w jedna strone ??
    > To przynajmniej 3500 km miesiecznie.
    > Nawet jezdzac na gazie paliwo bedzie ja kosztowalo przy obecnych cenach
    > minimum 600 pln miesiecznie, plus oczywiste koszta uzywania samochodu.
    No tak, nie zerknąłem do poprzedniego wątku, że to 90 km.
    40, 50 km to jeszcze nie byłby problem.
    Ale faktycznie - nawet jeśli te 3/4 etatu da się wyrobić w mniej niż 5 dni
    tygodniowo, to raczej bez sensu. Pewnie ten zwrot kosztów dojazdu to też
    niewielka kwota.
    Czyli mój pomysł w tym wypadku do kitu.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 12. Data: 2004-12-10 19:23:37
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: ZyX <m...@p...onet.NoSpam.pl>

    Mo napisał(a):
    > [ciach]

    owszem - to naprawde może być męczące. wiele czynników się na to składa
    - monotonia, standard komunikacji, obecność innych ludzi w naszej
    strefie (jeśli to np. autobus miejski), spóźnienia, bezsilność w
    przypadku korków, flegmatycznych kierowców etc. etc...

    ja dojeżdzam tylko 12 km, ale krakowska komunikacja wiezie mnie tam min.
    40min z jedną przesiadką. w tym wypadku największym bólem nie jest nawet
    czas podróży, ale ta nieszczęsna przesiadka: nie cierpię stać na
    przystankach, więc staram się skrócić czas przesiadki do minimum. ale
    spóźnienie czasem pierwszego autobusu o 2min powoduje spóźnienie na
    autobus nr 2, przez co jestem w pracy 20-30 min po czasie. nic sie nie
    dzieje złego w pracy, ale nikt za mnie mojej pracy nie wykona, więc
    zwykle te 30 min zostaje dłużej i przy analogicznej sytuacji powrotnej
    jestem ok. 1h stratny... jest to godzina, podczas której niewiele można
    zrobić, jest praktycznie bezproduktywna (z wyjątkami opisanymi niżej).
    latem jeżdżę rowerem, ale 90km to raczej nie polecam ;-)

    jedyne co mogę poradzić, to inwestycja w przenośny sprzęt grający: na
    początku tygodnia, jak człek jeszcze silny, można język szlifować,
    później pozostaje muzyka czy radio... w każdym razie słuchawki dość
    dobrze izolują od współpasażerów, przez co IMHO podróż jest bardziej
    znośna.

    --
    Pozdrawiam,
    ZyX

    Człowiek, który umie żyć w harmonii z samym sobą jest szczęśliwy.
    (Oscar Wilde)


  • 13. Data: 2004-12-10 20:51:43
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: Mo <l...@g...nie-smiec>

    Ktoś (a&e, a któżby!) wyklepał:
    >
    > "90km w jedną stronę":)wcale sie nie dziwie, kawal drogi to jestzycze
    > nowej posady znacznie blizej miejsca zamieszkania!!!i oczywiscie
    > ciekawszej i bardziej absorbujacej, wedle zyczeniapozdrawiam

    Dzięki! Na pewno znajdę! :)

    --

    Pozdrawiam, autosugestywnie
    M.

    Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
    bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)


  • 14. Data: 2004-12-10 20:51:53
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: Mo <l...@g...nie-smiec>

    Ktoś (Kapsel, a któżby!) wyklepał:

    > Ale nie powinienem sie chyba za autorke posta
    > wypowiadac... ;)
    >

    Jak dobrze gadasz, to możesz. Dać Ci wódki? ;-)

    --

    Pozdrawiam
    M.

    Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
    bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)


  • 15. Data: 2004-12-10 20:53:06
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: Mo <l...@g...nie-smiec>

    Ktoś (ZyX, a któżby!) wyklepał:

    > Mo napisał(a):
    >
    >> [ciach]
    > owszem - to naprawde może być męczące. wiele czynników się na to składa
    > - monotonia, standard komunikacji, obecność innych ludzi w naszej
    [ciach]
    > jedyne co mogę poradzić, to inwestycja w przenośny sprzęt grający: na
    > początku tygodnia, jak człek jeszcze silny, można język szlifować,
    > później pozostaje muzyka czy radio... w każdym razie słuchawki dość
    > dobrze izolują od współpasażerów, przez co IMHO podróż jest bardziej
    > znośna.

    Sprzęt grający mam, i w autobusach też zazwyczaj był :-) Ludzie mi jakoś
    nigdy nie przeszkadzali, a zajęcie miałam - czasem ani się obejrzałam, a
    dwie godzinki zleciały. Ale to na zmęczenie nie pomagało, i właśnie na
    tym polega paradoks - człowiek nic nie robi, a się męczy. Czyżby to
    kołysanie? Jedna pozycja? Powietrze? Nie wiem, są jakieś badania nt.? ;-)
    --

    Pozdrawiam
    M.

    Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
    bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)


  • 16. Data: 2004-12-14 11:28:50
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "ewelina" <e...@v...pl>

    >
    > ...dojeżdżać. Niby nic, siedzi się w autobusie, nic nie robi, można
    > spać, odpoczywać, czytać... A jednak kiedy nadszedł weekend, to nie ma
    > wesela, dla panny biała sala - dom, partner, przyjaciele domagają się
    > uwagi, zmęczony umysł pragnie rozrywki, a ciało domaga się snu i
    > niestety wygrywa, bo tylko na to wystarcza energii...
    >
    > Żeby jeszcze praca była tego warta! Nie jest zła, ale... hm, oczekuję
    > czegoś więcej od zajęcia, które powinno mnie absorbować przez większą
    > część nieprzespanego życia. ;-) A tu - po pierwszym m-cu urok nowości
    > opada, po następnym jego miejsce całkowicie zastępuje rutyna. No, może
    > powinnam się tym zadowolić, ale póki co, szukam czegoś rozwijającego.
    >
    > I przede wszystkim podziwiam wszystkich, którzy dojeżdżają (wątek "Jak
    > daleko dojeżdżacie do pracy?", który sie niedawno przewijał,
    > http://je.pl/21r0). Życzę Wam dużo wytrzymałości i siły, przede
    > wszystkim, żeby korzystać z owoców tej szarpaniny... :)
    >
    > --
    >
    > Pozdrawiam
    > M.
    >
    > Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
    > bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)
    Powiem tak, też dojexdzałam do miasteczka połozonego o 60km od mojego miasta
    do pracy - praca za smieszne pięniadze, rutyna w pewnym momencie taka, ze
    głowa boli, ale za to swietne doswiadczenie i opłaciło sie:)

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 17. Data: 2004-12-15 09:44:11
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>

    >
    > ...dojeżdżać. Niby nic, siedzi się w autobusie, nic nie robi, można
    > spać, odpoczywać, czytać... A jednak kiedy nadszedł weekend, to nie ma
    > wesela, dla panny biała sala - dom, partner, przyjaciele domagają się
    > uwagi, zmęczony umysł pragnie rozrywki, a ciało domaga się snu i
    > niestety wygrywa, bo tylko na to wystarcza energii...

    Swietnie Cie rozumiem. Niedawno dostalam pewna oferte pracy. Dobra kasa ciekawe
    obowiazki. Super praca. Ale ja mieszkam 10 km za polnocna granica Warszawy (jak
    sie jedzie na Gdansk) a siedziba firmy 0.5 km od Al. Krakowskiej, na granicy
    Warszawy... Dojazd ok 2-2,5h w jedna strone.

    Podjelam meska decyzje i wciaz pracuje w 'starej' firmie, za mniejsze pieniadze,
    z ruchomym czasem pracy, znajomymi twarzami i troche mniej rozwijajacymi
    projektami i co najwazniejsze - z gwarancja powrotu do domu nie pozniej, niz o
    17 popoludniu.

    Kania

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 18. Data: 2004-12-16 18:35:51
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: igloo <h...@a...pl>

    Mo napisał:
    > Ktoś (ZyX, a któżby!) wyklepał:
    >
    >> Mo napisał(a):
    >>> [ciach]
    >> owszem - to naprawde może być męczące. wiele czynników się na to składa
    >> - monotonia, standard komunikacji, obecność innych ludzi w naszej
    > [ciach]
    >> jedyne co mogę poradzić, to inwestycja w przenośny sprzęt grający: na
    >> początku tygodnia, jak człek jeszcze silny, można język szlifować,
    >> później pozostaje muzyka czy radio... w każdym razie słuchawki dość
    >> dobrze izolują od współpasażerów, przez co IMHO podróż jest bardziej
    >> znośna.
    >
    > Sprzęt grający mam, i w autobusach też zazwyczaj był :-) Ludzie mi jakoś
    > nigdy nie przeszkadzali, a zajęcie miałam - czasem ani się obejrzałam, a
    > dwie godzinki zleciały. Ale to na zmęczenie nie pomagało, i właśnie na
    > tym polega paradoks - człowiek nic nie robi, a się męczy. Czyżby to
    > kołysanie? Jedna pozycja? Powietrze? Nie wiem, są jakieś badania nt.? ;-)

    Elektrostatyka, jeżeli dobrze pamiętam. Podobno smochód się
    elektryzezuje :) podczas jazdy i powstają jakieś mikroprądy, które
    wpływają męcząco na kierowców i chyba na pasażerów również.

    --
    Wojtek


  • 19. Data: 2004-12-17 21:37:48
    Temat: Re: nie dałam rady...
    Od: Mo <l...@g...nie-smiec>

    Ktoś (igloo, a któżby!) wyklepał:
    >>tym polega paradoks - człowiek nic nie robi, a się męczy. Czyżby to
    >>kołysanie? Jedna pozycja? Powietrze? Nie wiem, są jakieś badania nt.? ;-)
    >
    >
    > Elektrostatyka, jeżeli dobrze pamiętam. Podobno smochód się
    > elektryzezuje :) podczas jazdy i powstają jakieś mikroprądy, które
    > wpływają męcząco na kierowców i chyba na pasażerów również.

    Oooo, o tym nie pomyślałam! Fizyka (jeśli to ta nauka od elektrostatyki
    :-) ) nigdy nie była moją mocną stroną. Dzięki!


    Pozdrawiam
    M.
    --
    Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
    bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1