eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › co zrobic, zeby bylo lepiej?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 168

  • 21. Data: 2004-11-09 12:21:17
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Józek" <s...@p...onet.pl>


    Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:cmq9uh$tnr$1@amigo.idg.com.pl...
    > Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:cmq232$4mm$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >>
    > Słusznie, bo para idzie albo w gwizdek, albo w tłoki, a państwo i jego
    > agendy rozrywane partykularyzmami nie potrafi zmniejszyć zapotrzebowania
    > na
    > gwizdanie.
    >
    Ja tyko dodam że najwyższy czas aby przestać się czarować i podać
    prawdziwą przyczynę 20% bezrobocia.
    To co się tu pisze jest tylko zamazywaniem rzeczywistości, w nawet
    powiedziałbym próba zrzucenie winy za kryzys na biednych i bezrobotnych.
    Bezrobotny to : leń, nieuk, młody, niedoświadczony, próżny,
    nieprzystosowany, za stary, mało mobilny, niechętny i trzy miliony innych
    wad.

    Józek



  • 22. Data: 2004-11-09 12:28:55
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Immona" <n...@z...com.pl>


    Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:cmq9b4$p5m$1@amigo.idg.com.pl...
    > Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:cmq38i$clk$1@atlantis.news.tpi.pl...

    >
    > > Owszem. I o tym kandydat musi przekonac pracodawce. Proces przekonywania
    > to
    > > wlasnie autoprezentacja.
    > >
    > Nie zgadzam się. Kandydat nie ma przekonywać pracodawcy, to pracodawca ma
    > sprawdzić przydatność nowej osoby do swoich celów. Inaczej proces
    rekrutacji
    > zaczyna koncentrować się na pozorach.

    W obecnych warunkach rekrutacja jest zwykle konkursem. nie przychodzi jeden
    kandydat, zeby pracodawca binarnie sprawdzil czy sie nadaje - "tak/nie", ale
    kilku, kilkunastu, czasem wiecej. Zwykle, od biedy wiekszosc z nich robote
    wykona, ale pracodawca chce wybrac z nich tego najlepszego, a oni konkuruja
    ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
    wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego zakresu,
    umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza, kogo
    sie wybierze, sa cechy osobowosciowe - wsrod wykwalifikowanych chce sie
    najbardziej pracowitego, samodzielnego, zaangazowanego, zorganizowanego,
    umiejacego sie dogadywac z innymi ludzmi, pasujacego do kultury firmowej. Te
    "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach jak
    programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
    zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie nazwal
    "umiejetnosc pracy".

    > > Nie sprawimy, ze ktos w mig opanuje jakas umiejetnosc lub stanie sie
    > > czlowiekiem latwo uczacym sie, jesli nim nie byl - ale osobom
    posiadajacym
    > > te cechy mozna pomoc w opanowaniu przekonywania innych, ze sie je
    posiada.
    > >
    > Powtarzam, wykwalifikowany kadrowiec sam potrafi rozpoznać możliwości
    > kandydata, przecież to nie jest żadna umiejętność z dziedziny magii.
    Amator
    > musi zwracać uwagę na pozory, do których owa "autoprezentacja" należy.

    Hm. Przychodzi ktos w obciagnietym swetrze i rozespany do kadrowca, a ten
    niech sie meczy i rozpoznaje jego kwalifikacje? Tak nie ma i nie bedzie.
    Obie strony musza wspolpracowac. Jesli ktos bedzie bardziej z kadrowcem
    wspolpracowal, to znaczy lepiej mu zaprezentuje, ze sie nadaje, to dostanie
    punkty za umiejetnosc wspolpracy i komunikatywnosc.

    Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
    czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
    kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
    "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
    czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie nadaje.

    >
    > > Czyli: uczyc tez przedsiebiorcow, jak zatrudniac. I co by mialo zawierac
    > > takie szkolenie? (wiem, co zawieraja istniejace szkolenia na ten temat -
    > > ciekawe, co powinno zawierac wedlug Ciebie).
    > >
    > Nie my pierwsi borykamy się z tym problemem, wiec myślę, że jest jakaś
    > literatura na ten temat. Jako zwolennik uczenia się z książek a nie na
    > błędach najchętniej odesłałbym Ciebie do literatury, niestety to nie moja

    Ja akurat znam literature i wiele historii z praktyki. Pytanie brzmialo: co
    wedlug Ciebie pracodawcy/kadrowi robia nagminnie zle w procesie rekrutacji,
    jakich bledow by ich nalezalo oduczac? Wedlug Ciebie. Wyraziles swoja
    opinie, ze te bledy popelniaja, tak mocno, ze przypuszczam, ze masz
    wyrobiona opinie na temat szczegolow i chetnie te opinie poznam.

    I.



  • 23. Data: 2004-11-09 12:46:08
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Józek" <s...@p...onet.pl>


    Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
    news:cmqd46$q0k$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > W obecnych warunkach rekrutacja jest zwykle konkursem. nie przychodzi
    > jeden
    > kandydat, zeby pracodawca binarnie sprawdzil czy sie nadaje - "tak/nie",
    > ale
    > kilku, kilkunastu, czasem wiecej. Zwykle, od biedy wiekszosc z nich
    > robote
    > wykona, ale pracodawca chce wybrac z nich tego najlepszego, a oni
    > konkuruja
    > ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
    > wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego
    > zakresu,
    > umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza,
    > kogo
    > sie wybierze, sa cechy osobowosciowe - wsrod wykwalifikowanych chce sie
    > najbardziej pracowitego, samodzielnego, zaangazowanego, zorganizowanego,
    > umiejacego sie dogadywac z innymi ludzmi, pasujacego do kultury
    > firmowej. Te
    > "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach
    > jak
    > programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
    > zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie
    > nazwal
    > "umiejetnosc pracy".

    > Hm. Przychodzi ktos w obciagnietym swetrze i rozespany do kadrowca, a
    > ten
    > niech sie meczy i rozpoznaje jego kwalifikacje? Tak nie ma i nie bedzie.
    > Obie strony musza wspolpracowac. Jesli ktos bedzie bardziej z kadrowcem
    > wspolpracowal, to znaczy lepiej mu zaprezentuje, ze sie nadaje, to
    > dostanie
    > punkty za umiejetnosc wspolpracy i komunikatywnosc.
    >
    > Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
    > czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
    > kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
    > "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
    > czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie
    > nadaje.

    > Ja akurat znam literature i wiele historii z praktyki. Pytanie brzmialo:
    > co
    > wedlug Ciebie pracodawcy/kadrowi robia nagminnie zle w procesie
    > rekrutacji,
    > jakich bledow by ich nalezalo oduczac? Wedlug Ciebie. Wyraziles swoja
    > opinie, ze te bledy popelniaja, tak mocno, ze przypuszczam, ze masz
    > wyrobiona opinie na temat szczegolow i chetnie te opinie poznam.
    >
    > I.
    >
    >
    I z tej to właśnie deklaracji już jasno wynika że Tobie wcale nie zależy
    na zmniejszenie bezrobocia. Że szukasz jakich jeszcze metod można użyć aby
    Twoje łowienie dało lepsze efekty. Szkoda że nie napisałaś że jeszcze że
    kandydaci mają wymagania.

    Józek



  • 24. Data: 2004-11-09 13:14:03
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>

    On 2004-11-08, Immona <n...@z...com.pl> wrote:
    >
    > Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
    > news:slrncov2au.jid.arturcz@blabluga.hell.pl...
    > > Lepsze i skuteczniejsze będzie pobudzenie gospodarki tak, aby drobna
    > > (i nie tylko) przedsiębiorczość była bardziej opłacalna. Czyli
    > > zmniejszenie obciążeń pt. ZUS i podatki. Czyli polityka. Wszelkie inne
    > > działania to nawet nie protezy, tylko zwykłe mydlenie oczu i udawanie,
    > > że rząd coś robi. Bo od takiego czy innego programu miejsc pracy nie
    > > przybędzie.
    > Masz sporo racji. Tyle, ze ja nie zadaje tego pytania po to, zeby sobie po
    > prostu podyskutowac
    Mam tego świadomość. Co nie wpływa na moją opinię. Ale żeby nie było,
    że wiecznie marudzę, to rzucę kilka pomysłów. Niektóre nieco utopijne,
    ale niech tam... Może coś się z tego urodzi.

    Mamy cel: zmniejszenie bezrobocia. Środek: trzeba tych ludzi gdzieś
    zatrudnić. Zatrudnić można w Polsce lub za granicą.

    Zacznijmy od tego drugiego.
    Ktoś pisał o kursach językowych. Fajny pomysł, ale jaka gwarancja(*) na to,
    że taki ktoś po kursie faktycznie przynajmniej spróbuje poszukać pracy
    za granicą? Druga kwestia, to wiedza fachowa. Czy polskie uprawnienia - różne,
    od operatorów wózków widłowych począwszy, na uprawnieniach budowlanych czy
    elektrycznych (SEP) skończywszy są uznawane za granicą? Jeżeli tak, to
    można pomyśleć o tym, żeby pokrywać koszta(*) takich szkoleń/egzaminów.
    Wydaje mi się, że sensowne byłoby nawiązanie pracy z agencjami pośrednictwa
    pracy zza granicy (dalej będę pisał a.z. - agencja zagraniczna). Począwszy
    już od zweryfikowania takiej agencji (co już wykluczy możliwość oszwabienia
    bezrobotnego przez "lewą" agencję).
    Znów, wróćmy do uprawnień. Jeżeli nie są uznawane, to można pomyśleć
    o tym, żeby wysłać takiego potencjalnego pracownika na szkolenie zagraniczne
    aby przeszedł stosowny kurs i miał uprawnienia tam. Oczywiście wymagana jest
    znajomość sytuacji na rynku pracy, aby wiedzieć, czy po ukończeniu
    ichniejszego kursu i zdaniu egzaminu człowiek ma szansę dostać pracę.
    Ewentualnie inne szkolenia organizowane (nawet u nas, nie tak dawno
    było ogłoszenie o rzeźnikach) w razie potrzeby.

    (*) tę kwestię rozwinę szerzej przy omawianiu sytuacji w Polsce.

    Przejdźmy do sytuacji w Polsce.
    Uważam, że tutaj szkolenia podnoszące kwalifikacje mają średni sens.
    Nowe miejsca pracy są tworzone stosunkowo rzadko. Częściej zdarza się
    sytuacja, że dane miejsce pracy jest zwalniane. Szkolenia podnoszące
    kwalifikacje czy aktywizujące sprawią tylko tyle, że zamiast Kowalskiego
    dostanie pracę Iksiński. Co niewątpliwie jest dobre dla Iksińskiego,
    ale bezrobocia jako takiego nie zmniejszy.

    Myślę, że warto rozważyć przypadek, gdy osoba z rejonu o dużym bezrobociu
    znalazła pracę w odległym miejscu. Można by pomóc jej (i rodzinie)
    w przeprowadzce. Na zasadzie zapomogi, albo kredytu na preferencyjnych
    warunkach.

    Można spróbować polepszyć jakość kanału komunikacyjnego pomiędzy pracodawcą
    a szukającym pracy. Serwis ze skatalogowanymi ofertami pracy, dostępny
    za darmo terminal w każdym urzędzie pracy (tia... to mi trochę przypomina
    "celem naszego perspektywicznego planu jest mieszkanie dla każdej polskiej
    rodziny" - czyje to hasło, pamięta ktoś?). Po to, aby umożliwość migrację
    z regionów o wysokim bezrobociu tam, gdzie pracę znaleźć łatwiej.

    Jeżeli przyjęcie do pracy wymaga specjalistycznego szkolenia, to gdy
    pracownik pochodzi z rejonu o wysokim bezrobociu refundacja kosztów
    szkolenia, gdy pracownik przepracuje więcej niż ileśtam.

    Można opłacić moderatora pl.praca.oferowana, który w ramach obowiązków
    służbowych miałby dostosowanie ogłoszenia do warunków technicznych
    i merytorycznych :)

    Ponownie, można pomyśleć o dotacjach lub preferencyjnych kredytach
    dla tworzących nowe miejsa pracy.

    Więcej pomysłów nie mam.

    > A na soc.polityka nie podoba mi sie atmosfera,
    Nie dziwię się :) Tutaj czasem bywa gorąco, ale w porównaniu z psp to mamy
    piknik :)

    Pozdrawiam
    Czesiu
    --
    [...] ja też od czasu do czasu kupuję w knajpie małże tylko po to,
    żeby jeszcze raz się przekonać, że nadal ich nie lubię ;)
    /Wrota/


  • 25. Data: 2004-11-09 13:15:36
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "MC" <m...@g...pl>

    Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
    news:cmqd46$q0k$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    > ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
    > wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego
    zakresu,
    > umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza, kogo

    To nie tak. Kadrowa ocenia te osoby po równo, bo się zwyczajnie nie zna. Nie
    mówię, że to łatwe, ale nie wierzę, że nie można po kilku fachowych
    pytaniach czy testach utworzyć rankingu.

    > "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach jak
    > programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis

    Ale miękkie nie powinny przeważyć nad "twardymi". A to zdajesz się
    sugerować.

    > zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie
    nazwal
    > "umiejetnosc pracy".
    >
    Nie wszyscy muszą pracować według jednego wzorca.

    > Hm. Przychodzi ktos w obciagnietym swetrze i rozespany do kadrowca, a ten
    > niech sie meczy i rozpoznaje jego kwalifikacje? Tak nie ma i nie bedzie.

    Co nieco przegiełąś z tym przykładem. Kandydat nie ma, bo nie będzie
    współpracować z kadrowcem. To tylko wygodni kadrowcy tak sądzą
    dowartościowując przy okazji swoje ego.

    > Obie strony musza wspolpracowac. Jesli ktos bedzie bardziej z kadrowcem
    > wspolpracowal, to znaczy lepiej mu zaprezentuje, ze sie nadaje, to
    dostanie
    > punkty za umiejetnosc wspolpracy i komunikatywnosc.
    >
    Nie wystarczy współpracować, trzeba jeszcze mieć coś od siebie do dodania.

    > Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
    > czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
    > kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
    > "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
    > czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie nadaje.
    >
    Dobrze opisałaś typową procedurę , następuje formalna ocena tych "twardych"
    i szczegółowa analiza "miękkich". W efekcie przewagę w ocenie uzyskują te
    drugie. Dokładnie odwrotnie niż powinno być. Nie wycofuje żadnego z
    negatywnych określeń, to amatorska i przypadkowa kwalifikacja.
    > >
    > Ja akurat znam literature i wiele historii z praktyki. Pytanie brzmialo:
    co
    > wedlug Ciebie pracodawcy/kadrowi robia nagminnie zle w procesie
    rekrutacji,
    > jakich bledow by ich nalezalo oduczac? Wedlug Ciebie. Wyraziles swoja

    Dziękuję już za samą zmianę orientacji, wcześniej chyba miałaś na myśli
    programy dla bezrobotnych, być może udało mi sie zwrócić uwagę na błedy
    drugiej strony. Myślę, że jak na dyletanta wystarczajaco precyzyjnie
    wyraziłem swoją opinię. Kadrowym brakuje rzetelnej wiedzy i mam wątpliwości
    czy nauczanie w trybie kursów wieczorowych będzie w stanie wypełnić tę lukę.
    Trzeba wrócić na studia, przestać być zaufaną dyrektora i zaczać mieć coś od
    siebie do powiedzenia. Amen.


  • 26. Data: 2004-11-09 13:21:17
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Immona" <n...@z...com.pl>


    Użytkownik "Józek" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:cmqe52$s3i$1@news.onet.pl...

    > I z tej to właśnie deklaracji już jasno wynika że Tobie wcale nie zależy
    > na zmniejszenie bezrobocia. Że szukasz jakich jeszcze metod można użyć aby
    > Twoje łowienie dało lepsze efekty. Szkoda że nie napisałaś że jeszcze że
    > kandydaci mają wymagania.

    Ja nie zatrudniam nikogo. Nie jestem kadrowcem ani szefem. Juz kiedys
    tlumaczylam, ze jestem pracownikiem najemnym.

    Fajna teoria spiskowa.

    I.



  • 27. Data: 2004-11-09 13:28:24
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>

    On 2004-11-09, Józek <s...@p...onet.pl> wrote:
    > Po tym "relikcie" już nic nie zostało, i zrzucanie po 15 latach winy na
    > socjalizm jest co najmniej jakąś paranoją.
    > Podobnie wygląda wysokość tych danin, to równie ma marginalne znaczenie na
    > bezrobocie. Policz jaka jest różnica międzi podatkiem 15 a 20%.
    > Co można z taką różnicą zrobić, iści na piwo?
    5% "fte czy wefte", co za różnica - oto typowo polskie podejście.
    To ja mam dla Ciebie propozycję. Skoro 5% nic dla Ciebie nie znaczy, to
    oddaj mi co miesiąc 5% Twoich dochodów. Tak przez rok.

    A skoro już o piwie mowa. Za zaoszczędzone na zmniejszonym podatku kupisz
    sobie to jedno piwo. Podobnie, jak wielu Tobie podobnych (no well, mnie też
    można tu wliczyć). Będzie to oznaczało zwiększenie ruchu w lokalnej knajpie.
    Zwiększone zyski knajpy, w pewnym momencie zatrudnią kogoś do pomocy barmanowi.
    I nawet przy tym przysłowiowym piwie można stworzyć jedno miejsce pracy.

    Sam piszesz:
    > Choć bym niewiem jak pragnął skosztować twojego produktu, chociażby ten
    > produkt nie był obciążony żadnym podatkiem a będzie kosztował więcej od
    > przysłowiowego grosza to jak go nie skosztuje bo nie mam tegoż grosza.
    Jak Ci zmniejszą obciążenia o te 5%, to będziesz miał. Niewiele, ale zawsze
    coś. Choćby pójdziesz na piwo. Albo kupisz czekoladę dziecku.

    Pozdrawiam
    Czesiu
    --
    [17:14] <Sirocco_> Usilowalam przejrzec lastloga ale pogubilam sie
    w dlugosciach penisa dobrze odzywionych szacunkow...


  • 28. Data: 2004-11-09 13:37:06
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>

    On 2004-11-09, Józek <s...@p...onet.pl> wrote:
    > Ja tyko dodam że najwyższy czas aby przestać się czarować i podać
    > prawdziwą przyczynę 20% bezrobocia.
    > To co się tu pisze jest tylko zamazywaniem rzeczywistości, w nawet
    > powiedziałbym próba zrzucenie winy za kryzys na biednych i bezrobotnych.
    > Bezrobotny to : leń, nieuk, młody, niedoświadczony, próżny,
    > nieprzystosowany, za stary, mało mobilny, niechętny i trzy miliony innych
    > wad.
    Czy to ostatnie zdanie odnosi się do pierwszego? Jeżeli tak, to w takiej
    sytuacji pozostało nam tylko gorzko zapłakać nad losem społeczeństwa
    i całe fundusze na walkę z bezrobociem przeznaczyć na siły policyjne,
    aby było komu tłumić zamieszki bezrobotnych.
    Jeśli nie, to oświeć nas, proszę, i podaj nam prawdziwą przycznę 20%
    bezrobocia.

    Pozdrawiam
    Czesiu
    --
    Obyś webmasterem został
    /przekleństwo Czesia/


  • 29. Data: 2004-11-09 13:58:23
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Immona" <n...@z...com.pl>


    Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
    news:slrncp1gkr.94j.arturcz@blabluga.hell.pl...

    > Mam tego świadomość. Co nie wpływa na moją opinię. Ale żeby nie było,
    > że wiecznie marudzę, to rzucę kilka pomysłów. Niektóre nieco utopijne,
    > ale niech tam... Może coś się z tego urodzi.

    Dziekuje Ci za wysilek :) cos z tego powyciagam do przekazania.

    >
    > Mamy cel: zmniejszenie bezrobocia. Środek: trzeba tych ludzi gdzieś
    > zatrudnić. Zatrudnić można w Polsce lub za granicą.
    >
    > Zacznijmy od tego drugiego.

    widzisz, odplyw kadr za granice nie jest mile widziany przez panstwo i
    dlatego trudno jest oczekiwac wsparcia w programach majacych spowodowac
    utrate kapitalu ludzkiego, w ktory panstwo zainwestowalo (bezplatne
    wyksztalcenie). Taka propozycja raczej nie przejdzie jako niepatriotyczna i
    niepoprawna, a kursy jezykowe trzeba organizowac pod szyldem zwiekszenia
    mozliwosci zatrudnienia na miejscu.


    > Myślę, że warto rozważyć przypadek, gdy osoba z rejonu o dużym bezrobociu
    > znalazła pracę w odległym miejscu. Można by pomóc jej (i rodzinie)
    > w przeprowadzce. Na zasadzie zapomogi, albo kredytu na preferencyjnych
    > warunkach.

    B. dobry pomysl. Polskie spoleczenstwo jest malo mobilne.

    >
    > Można spróbować polepszyć jakość kanału komunikacyjnego pomiędzy
    pracodawcą
    > a szukającym pracy. Serwis ze skatalogowanymi ofertami pracy, dostępny
    > za darmo terminal w każdym urzędzie pracy (tia... to mi trochę przypomina
    > "celem naszego perspektywicznego planu jest mieszkanie dla każdej polskiej
    > rodziny" - czyje to hasło, pamięta ktoś?). Po to, aby umożliwość migrację
    > z regionów o wysokim bezrobociu tam, gdzie pracę znaleźć łatwiej.

    Maja byc na pocztach w malych miasteczkach zainstalowane terminale z
    dostepem do bazy ofert WorkService. Pomysl Work Service'u, ministerstwo
    dofinansowuje. Mam nadzieje, ze to pojdzie szybko i sprawnie. Praca czasowa
    nie kazdego urzadza, ale to ma pozwolic jechac do miasta juz nie w ciemno,
    tylko od razu z zarobkiem, dzieki czemu mozna sie "zaczepic", co jest
    najtrudniejsze w wiekszosci przypadkow.

    Problem moze lezec w strachu przed komputerem u czesci spoleczenstwa. (nie
    zartuje, zjawisko wystepuje).

    >
    > Jeżeli przyjęcie do pracy wymaga specjalistycznego szkolenia, to gdy
    > pracownik pochodzi z rejonu o wysokim bezrobociu refundacja kosztów
    > szkolenia, gdy pracownik przepracuje więcej niż ileśtam.

    uhm.

    > Można opłacić moderatora pl.praca.oferowana, który w ramach obowiązków
    > służbowych miałby dostosowanie ogłoszenia do warunków technicznych
    > i merytorycznych :)

    Kasa dla moderatora-osoby fizycznej nie przejdzie, pieniadze dla instytucji,
    ktora cos doklada do swoich zadan, przejdzie. Wiec by trzeba, zeby moderator
    zostal pracownikiem odpowiedniej instytucji lub jednostki. Watpie, zeby sie
    zgodzil, bo to bedzie znaczylo, ze bedzie sie musial rozliczac z wykonywania
    obowiazkow, a to moze byc trudne do przelkniecia dla obecnej moderacji.
    Jesli nie bedzie moderowac dobrze i sprawnie, to co - wylatuje z roboty? Ale
    przeciez pl.praca.oferowana nie jest wlasnoscia tego urzedu czy instytucji,
    dla ktorej by pracowal, wiec pozbywajac sie go instytucja sie pozbywa takze
    pozytywnego wplywu na ppo. Chyba, zeby instytucja zyskala takze prawo do
    zatrudnienia moderatora wedle wlasnego uznania, na przejrzystych zasadach
    oczywiscie. Ale tego chyba obecna "grupa trzymajaca wladze" nie odstapi.

    wiem, ze pytanie bylo zartobliwe,ale gdybanie jest ciekawe.

    I.



  • 30. Data: 2004-11-09 14:26:15
    Temat: Re: co zrobic, zeby bylo lepiej?
    Od: "Immona" <n...@z...com.pl>


    Użytkownik "MC" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:cmqg3g$76h$1@amigo.idg.com.pl...
    > Użytkownik "Immona" <n...@z...com.pl> napisał w wiadomości
    > news:cmqd46$q0k$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > >
    > > ze soba. Zakladamy, ze wszyscy zaproszeni na rozmowe spelniaja "twarde"
    > > wymagania typu znajomosc jezyka czy programu, wiedza z okreslonego
    > zakresu,
    > > umiejetnosc wykonania zadan, wiec "wartoscia dodana", ktora przewaza,
    kogo
    >
    > To nie tak. Kadrowa ocenia te osoby po równo, bo się zwyczajnie nie zna.
    Nie
    > mówię, że to łatwe, ale nie wierzę, że nie można po kilku fachowych
    > pytaniach czy testach utworzyć rankingu.

    A kto ma na to czas? Wiekszosc rekrutacji to nie rekrutacje na stanowisko
    Wybitnego Specjalisty, ale na stanowisko zwiazane z praca, ktora setki osob
    sa w stanie wykonac. Np.: obsluga klienta albo prace biurowe. Jesli dajmy na
    to pracownik ma umiec
    - przygotowac w Wordzie oferte handlowa
    - odpowiedziec sensownie na telefon z zapytaniem o oferte
    - zalatwiac sprawy zwiazane z dawaniem ogloszen, odpowiadaniem na
    korespondencje, przekazywaniem informacji komu trzeba

    (czyli typowe biuro handlowe)

    to jesli on poza tym ma jakies inne, niesamowite kwalifikacje, to to nie
    jest atut, bo osoba nadkwalifikowana bedzie sfrustrowana na stanowisku nie
    odpowiadajacym jej ambicjom i bedzie szukac innej pracy nie angazujac sie w
    pelni w te. Madra firma nie zatrudnia osoby majacej za wysokie kwalifikacje
    na stanowisku, z ktorego nie ma sciezki rozwoju mogacej swoimi perspektywami
    zapewnic odpowiednia motywacje temu pracownikowi.
    Mamy wiec 20 osob, ktore umieja zrobic wszystko powyzsze i nie ma miedzy
    nimi duzych roznic w doswiadczeniu. Nie ma sensu robic konkursu, kto ladniej
    odpowie na telefon, bo roznice beda niewielkie. Kazdy sie nadaje, kogo
    wziac?

    Rozmawia sie z nimi i bierze sie tego, kto zrobi najlepsze wrazenie. Jesli
    szef czy kadrowa ma z tym czlowiekiem sie regularnie widywac, miec kontakt,
    komunikowac sie, to wybiera tego, z kim ten kontakt bedzie najbardziej
    przyjemny i sprawnie przebiegajacy.

    > > "miekkie" cechy maja olbrzymie znaczenie nawet w tak scislych pracach
    jak
    > > programista, gdy projekt jest zespolowy (a wiekszosc projektow jest dzis
    >
    > Ale miękkie nie powinny przeważyć nad "twardymi". A to zdajesz się
    > sugerować.

    W wiekszosci przypadkow ma sie n ofert osob, ktore maja te twarde wymagania
    spelnione, przy czym nadkwalifikacje, jak we wspomnianym przykladzie, nie sa
    atutem, tylko przeciwnie. Wtedy wygrywa ten z lepszymi "miekkimi".

    >
    > > zespolowa). I to nie sa "pozory", tylko czesc tego, co Fotech ladnie
    > nazwal
    > > "umiejetnosc pracy".
    > >
    > Nie wszyscy muszą pracować według jednego wzorca.

    Tak i w roznych branzach jest rozna kultura rekrutacji. Jak do znajomej
    agencji reklamowej na rozmowe przyszedl facet w garniturze, to wszyscy na
    niego spojrzeli jak na idiote i z gory wiedzieli, ze on tam nie pasuje. Sa
    firmy, w ktorych z gory odpada ten, kto nie przyjdzie w garniturze. Tak wiec
    wzorce sa bardzo rozne, ale zawsze sa.


    > > Nie da sie nie zwracac uwagi na "autoprezentacje", bo ona jest czescia
    > > czlowieka, a przyjmuje sie do pracy czlowieka. Na etapie rozmowy
    > > kwalifikacyjnej natomiast wszyscy zaproszeni zwykle spelniaja zas juz
    > > "twarde" warunki, bo pod tym katem sie selekcjonuje cefalki - nie tracac
    > > czasu na rozmowe z kims, kto na pewno albo prawie na pewno sie nie
    nadaje.
    > >
    > Dobrze opisałaś typową procedurę , następuje formalna ocena tych
    "twardych"
    > i szczegółowa analiza "miękkich". W efekcie przewagę w ocenie uzyskują te
    > drugie. Dokładnie odwrotnie niż powinno być. Nie wycofuje żadnego z
    > negatywnych określeń, to amatorska i przypadkowa kwalifikacja.

    Bo "miekkie" zdolnosci maja olbrzymie znaczenie dla sukcesu firmy i HRowcy
    to wiedza. Tak juz jest. Sukces to "twarde" + "miekkie". Pracuje sie w
    zespole, ma sie kontakt z ludzmi, chocby ze swoim szefem. Komunikatywnosc,
    umiejetnosc postepowania w sytuacjach konfliktowych, zdolnosc zorientowania
    sie w sytuacji, odpowiednie podejscie do ludzi sa potrzebne wszedzie i na
    pracowniku posiadajacym te cechy firma wiecej zarabia niz na takim, ktory ma
    te same "twarde" umiejetnosci, ale nie umie sie poruszac wsrod ludzi.
    Wydajnosc cierpi na nieporozumieniach, konfliktach i niedobrej atmosferze.
    Tylko wtedy, gdy masz takie "twarde" umiejetnosci, ktore sa rzadkie i
    poszukiwane, mozesz sobie olac "miekkie".

    I.


strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1