eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjegodziny nadliczbowe w upale › Re: godziny nadliczbowe w upale
  • Data: 2010-07-13 17:20:08
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:i1gu92$vtl$1@node1.news.atman.pl Jackare
    <j...@i...pl> pisze:

    > Pracownicy coś rzadko ostatnio widzą związek pomiędzy ich własną pracą a
    > kondycją lub istnieniem firmy.
    Pracodawcy jakoś nie widzą często związku pomiędzy godziwą płacą (tj.
    pozwalającą godnie żyć w danych realiach ekonomicznych).

    > To może zbyt wielka zależność w kontekście jednego pracownika ale praca
    > całej załogi ma niewątpliwy wływ na firmę
    > jako taką. Niestety szef musi to widzieć i wiedzieć oraz reagować nawet
    > na poziomie pojedynczego pracownika.
    Każda władza deprawuje, nawet najmniejsza. Dlatego powstało prawo pracy, aby
    takim draniom nałożyuć choćby luźny, ale jednak kaganiec. I dlatego on tak
    bardzo uwiera neoliberalnych łajdaków, różnych lewiatanistów, korwinistów
    (no, ci na szczęście nic nie mogą) i inne dziadostwo.

    > Osoby jątrzące i podburzające zespół należy eliminować bo mają negatywny
    > wpływ na jego pracę.
    Co to znaczy jątrzące i podburzające? To takie np., co uświadamiają
    współpracownikom nieprawidłowości funkcjonujące w pracy i wskazujące
    możliwości zmuszenia pracodawcy do ich zaniechania i ukarania go?

    > "Gwiazdy" roztaczające wokół siebie nimb
    > tajemniczości i niezastąpioności też należy eliminować jeżeli ich
    > działanie jest niekorzystne dla pracy zespołu lub uzależnia osiągane
    > przez cały zespół wyniki od jednej osoby.
    Osoby propagujące - ba! - gloryfikujące przeszczepianie na grunt stosunku
    pracy relacje rodem z czasów feudalizmu należy eliminować. Są szkodliwe
    społecznie. Bez społeczeństwa nie ma firm.

    > I nie ma w tym żadnych emocji. Emocje są tylko po stronie pracownika
    > który buduje w sobie jakieś tam poczucie osobistej krzywdy itp.
    Domorosły posycholog się znalazł. Trener z Amwaya...
    Emocji wyeliminować się nie da. Próba ich wyeliminowania (u siebie) jest
    właśnie emocją i to w dodatku na zaburzonym gruncie. Takim jednostkom nie
    powinno się dawać żadnych prerogatyw decyzyjnych mogących mieć wpływ na
    innych ludzi.

    > Nawet jeżeli krótkookresowo rozstanie się z pracownikiem może wydawać się
    > "nieopłacalne" bo pracownik wystąpi z jakimiś roszczeniami i zdarzy się
    > że je uzyska, to i tak w dłuższym okresie takie decyzje są dla firmy
    > korzystne. Oczywiście pracownik nie musi tego wiedzieć i znów reaguje
    > emocjonalnym poczuciem krzywdy.
    Tobie nawet nie przyjdzie do głowy (nie wiem czym przenicowanej), że
    pracodawcy-łajdacy po prostu łamią prawo, wykorzystują pracowników, stosują
    mobbing, nieformalne naciski i wiele innych łajdactw - bo są w ogromnej
    większości wypadków na pozycji silniejszego (głównie ekonomicznie). A ty
    bezczelnie piszesz o eliminowaniu _ludzi_ ze względu na interes _firmy_ ?

    > Jest też czasami tak że decyzja o rozstaniu z pracownikiem jest związana
    > z potrzebą zdyscyplinowania pozostałych pracowników i "pokazania kto tu
    > rządzi".
    Pisałem o tym rodzaju skurwysyństwa. Po co po mnie powtarzasz?

    > Wierzcie mi jednak że emocje w takiej rozgrywce znów są przede wszystkim
    > po stronie pracownika. Wg niego znów jego dotyka nieuzuasdniona niczym
    > krzywda. Szef lub pracodawca zazwycaaj po prostu podejmuje taką decyzję,
    > potem przechodzi nad nią do porządku dziennego, na drugio czy trzeci dzień
    > o tym zapomina. Pracownik zaś potrafi w sobie pielęgnować poczucie krzywdy
    > latami, jatrząc swe wyimaginowane rany. Więc tak
    > naprawdę gdzie tu emocje?
    Jesteś dziecinny i/lub do cna zakłamany. Zwalniany pracownik traci źródło
    utrzymania, podstawę życia. Trudno, żeby nie wchodziły w grę emocje.
    Pracodawca, jeśli może go łatwo zastąpić (rynek pracodawcy), nawet o tym nie
    pomyśli, bo jest burakiem. Ale jeśli nie może (rynek pracownika), a tu
    kontrahenci czekają, terminy gonią, to go nie ruszy dopóty, dopóki to się
    nie zmieni. Bo się boi utraty zysków. I to nie są emocje? Potem się zemści.
    I to też nie są emocje, w dodatku bardzo niskie?
    Wiesz co (przerysuję trochę abyś łatwiej zrozumiał) - ja np. idąc sobie nocą
    ciemną ulicą wpadam na pomysł dania komuś w ryj. Bez emocji, aby sprawdzić
    czy padnie od razu. Masz pecha, padło na ciebie. Ja o tym jutro zapominam,
    zero emocji. Ciekawe jak ty sobie poradzisz ze swoimi.

    >>> Potocznie nazywamy to buractwem.
    >> Bo tym jest.
    > Pracownicy nazywają to na wiele różnych sposobów, ale niezależnie jak
    > jest to nazywane, jest to dbaniem o interes firmy czy to dużej czy
    > dwuosobowej. Kto ma o to dbac jeżeli pracownicy tego raczej na pewno
    > nie robią zajmując się jątrzeniem, stawianiem oporu, kombinowaniem
    > zamiast po prostu pracować ?
    A co to oszukiwanego pracownika obchodzi? On firmy _używa_ do zdobycia
    środków utrzymania siebie i swojej rodziny.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1