eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › rekrutacja "na niby" - ciut długawe
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 58

  • 21. Data: 2005-05-10 10:15:30
    Temat: Re: rekrutacja "na niby"
    Od: "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl>


    Uzytkownik "CanoE" <c...@n...lubie.spamu.org> napisal w wiadomosci
    news:b11181tu0j4krsttb65c14viess0f5eo12@4ax.com...
    >
    > >Jak juz ktos tu powiedzial, jedynym sensownym wyjasnieniem jest, ze byla
    > >jakas wyzsza wladza (zagraniczna centrala, nie bioracy udzialu w
    > >"zatrudnianiu ziomala" zarzad), przed ktora nalezalo sie rozliczyc z
    > >"wylonienia najlepszego kandydata w procedurze rekrutacyjnej".
    >
    > no tak.. ale to byla mala firma , polska, slownie 10osobowa!!
    > bez zadnej wyzszej wladzy!
    Wiec skoro to taka mala firma bez zadnej wyzszej wladzy, to kogo musza
    omamic, ze zatrudnili najlepszego kandydata?

    Rekrutacja dokonywana albo wsród znajomych albo pólprywatnymi kanalami, to
    dosyc czesto stosowana metoda. Glownymi kryteriami takiej selekcji sa
    rekomendacje, jakie otrzymuje kandydat oraz autorytet osoby udzielajacej
    rekomendacji. Oczywiscie nawet kandydata o niezwykle mocnych referencjach,
    wystawionych przez osobe o niekwestionowanym autorytecie nalezy dokladnie
    sprawdzic, gdyz nie musi on koniecznie sie nadawac. W ten sposób unika sie
    równiez bledu autorytetu ("skoro pan minister mówi ze 2+2 to 5, wiec tak na
    pewno jest." Guzik prawda, pan minister tez moze sie mylic)

    Bez wzgledu na to, jak bardzo potepia sie taka rekrutacje, jest to jedna z
    bardziej skutecznych metod, o czym swiadczy chociazby, iz stosuja ja czesto
    korporacje jako wspomaganie rekrutacji wewnetrznych.

    Gniew, jaki niektórzy czuja, myslac o nierównych szansach tudziez
    ustawionych rekrutacjach moze ukoi (mam nadzieje) refleksja, ze zadaniem
    rekrutacji jest znalezienie najlepszego kandydata dla korporacji a nie
    stworzenie konkursu równych szans dla nieznajomych, anonimowych kandydatów.
    --
    pozdrawiam
    m.


  • 22. Data: 2005-05-10 10:57:16
    Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Uzytkownik "CanoE" <c...@n...lubie.spamu.org> napisal w wiadomosci
    news:b11181tu0j4krsttb65c14viess0f5eo12@4ax.com...
    >
    > >Jak juz ktos tu powiedzial, jedynym sensownym wyjasnieniem jest, ze byla
    > >jakas wyzsza wladza (zagraniczna centrala, nie bioracy udzialu w
    > >"zatrudnianiu ziomala" zarzad), przed ktora nalezalo sie rozliczyc z
    > >"wylonienia najlepszego kandydata w procedurze rekrutacyjnej".
    >
    > no tak.. ale to byla mala firma , polska, slownie 10osobowa!!
    > bez zadnej wyzszej wladzy!
    >

    Skad wiesz. Pozory umieja mylic. Mogla miec chocby udzialowca, ktory mial
    kaprys otrzymywac sprawozdania albo byc pozornie samodzielna, a w
    rzeczywistosci byc oddzialem czy partnerem jakiejs centrali, do ktorej
    trzeba raportowac. Czy "najwyzszy szef" uczestniczyl osobiscie w rekrutacji?
    Jesli nie, to moze trzech pracownikow 10-osobowej firmy potrzebuje zamydlic
    oczy szefowi. Przeciez firma nie musi byc duza, zeby sie takie rzeczy
    dzialy.

    W razie duzego zdenerwowania na bezczelnosc jawnej fikcji (z szacunku do
    kandydatow, nawet, gdy procedura jest fikcja, nalezaloby dbac w takim
    przypadku o to, by nie mieli podstaw tego podejrzewac - jak sama
    przyznajesz, czlowiek czuje sie wtedy wystrychniety na dudka) mozna odnalezc
    te centrale, dla ktorej bylo wykonywane przedstawienie i opisac jego
    przebieg. Tylko bez nerwow, pretensji i zlosliwosci, w tonie "sposob
    przeprowadzenia rekrutacji przez Panski personel niestety nie wplywa dobrze
    na wizerunek firmy". Wtedy masz szanse, ze ktos tam oberwie za to - gdyby Ci
    to mialo dac satysfakcje.

    I.



  • 23. Data: 2005-05-10 11:13:41
    Temat: Re: rekrutacja "na niby"
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Uzytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl> napisal w wiadomosci
    news:d5q1dq$et2$1@inews.gazeta.pl...

    >
    > Rekrutacja dokonywana albo wsród znajomych albo pólprywatnymi kanalami, to
    > dosyc czesto stosowana metoda. Glownymi kryteriami takiej selekcji sa
    > rekomendacje, jakie otrzymuje kandydat oraz autorytet osoby udzielajacej
    > rekomendacji. Oczywiscie nawet kandydata o niezwykle mocnych referencjach,
    > wystawionych przez osobe o niekwestionowanym autorytecie nalezy dokladnie
    > sprawdzic, gdyz nie musi on koniecznie sie nadawac. W ten sposób unika sie
    > równiez bledu autorytetu ("skoro pan minister mówi ze 2+2 to 5, wiec tak
    na
    > pewno jest." Guzik prawda, pan minister tez moze sie mylic)
    >
    > Bez wzgledu na to, jak bardzo potepia sie taka rekrutacje, jest to jedna z
    > bardziej skutecznych metod, o czym swiadczy chociazby, iz stosuja ja
    czesto
    > korporacje jako wspomaganie rekrutacji wewnetrznych.

    Najlepiej radzace sobie srednie i male firmy, jakie znam, stosuja niemal
    wylacznie te metode.

    Mialam wczoraj okazje wysluchac HRowego horror story. HRka przyjela do pracy
    osobe, ktora sie zaprezentowala swietnie. Niestety, osoba ta cierpiala na
    psychoze maniakalno-depresyjna, w sensie scisle psychiatrycznym. Rozmowa
    rekrutacyjna odbywala sie na "gorce", czyli w stadium maniakalnym, gdy
    czlowiek jest jak po amfie, pewny siebie, nakrecony, dynamiczny,
    hurraoptymistyczny (przez co czesto dokonuje nie przemyslanych inwestycji i
    zakupow lub lekcewazy negatywne objawy, ktorymi by sie nalezalo zajac).
    Potem nadchodzi epizod depresyjny, gdzie czlowiek nie jest w stanie zrobic
    nic, najprostsze czynnosci go przerastaja i z wstaniem rano do pracy i
    utrzymaniem higieny ciala ma problemy. Oszczedze opisu tego, jak na tej
    chorobie pracownicy ucierpiala firma, zreszta niektore momenty byly tak
    groteskowe, ze ciezko by bylo Wam uwierzyc. HRka popelnila ten jeden blad,
    ze nie zadzwonila do poprzedniego miejsca pracy pogadac tam i wypytac o te
    osobe. Bledu w wywiadzie nie bylo - czlowiek w epizodzie maniakalnym ma
    dobre szanse przekonania nawet doswiadczonego HRa, ze jest dynamiczny, pewny
    siebie, przebojowy i odporny na stres, bo wtedy rzeczywiscie taki jest, a
    nie udaje. Moze jakies glebsze testy psychologiczne by to wykryly, ale tam
    takich nie stosowano.

    Slyszac takie historie czlowiek naprawde docenia wartosc tego obnizenia
    ryzyka, jakie daje fakt znania kogos osobiscie albo przez kogos, na czyim
    rozsadku w ocenie mozna polegac.

    I.



  • 24. Data: 2005-05-10 12:14:20
    Temat: Re: rekrutacja "na niby"
    Od: "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl>


    Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w wiadomości
    news:d5q5l1$59h$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > Mialam wczoraj okazje wysluchac HRowego horror story. HRka przyjela do
    pracy
    > osobe, ktora sie zaprezentowala swietnie. Niestety, osoba ta cierpiala na
    > psychoze maniakalno-depresyjna, w sensie scisle psychiatrycznym.
    [...]
    To faktycznie horror, tym gorszy, że po "górce" niestety musi nastąpić
    "dół". Pal licho straty dla firmy, czasami nie obywa się bez ofiar w takich
    przypadkach.

    > Moze jakies glebsze testy psychologiczne by to wykryly, ale tam
    > takich nie stosowano.
    Są takie testy, stosowane czasami w HR. Np. test Catella dosyć dobrze
    identyfikuje psychozy, schizofrenie, dość dobrze określa też skłonności do
    paranoi. EPQ-R to indykator psychotyzmu i zaburzeń zdrowia na tle nerowowym
    (choroby wieńcowej, zawału serca).

    Warto połączyć czasem kilka testów w jedną "baterię", badającą wiele
    elementów osobowości, nie tylko te istotne z punktu widzenia ZZL. Wyniki
    niepokojące powinno się wówczas potwierdzać testami projekcyjnymi, chociażby
    drzewem Kocha. Bardzo łatwo jest zidentyfikować drzewo schizofrenika albo
    maniaka, nawet przez niewprawnego obserwatora.


    > Slyszac takie historie czlowiek naprawde docenia wartosc tego obnizenia
    > ryzyka, jakie daje fakt znania kogos osobiscie albo przez kogos, na czyim
    > rozsadku w ocenie mozna polegac.
    No właśnie! To działa! jak drze się Pani od wybielacza co więcej znaczy od
    chlorowych wybielaczy, choć istnieją tez pewne niebezpieczeństwa. Sam się
    tak raz dałem nabrać na poleconego mi trenera - z akademickiej rodziny,
    wielki umysł, doskonały teoretyk, wykładowca akademicki, stary wyga -
    praktyk, wnuczek rektora.
    Żeby dopełnić działania autorytetów - imiennik pewnego znanego dziennikarza
    o "prezydenckich manierach" ;-)
    Ów prezydencki trener w ciągu 4 godzin zniszczył całą historię dobrych
    kontaktów z pewną szacowną śląską uczelnią i skompromitował mnie w oczach
    rektora tejże (mnie - żaka-absolwenta owej uczelni!!!!!!!!). I to był ten
    ostatni raz, kiedy zawierzyłem na ślepo refrencjom i ostatni raz, gdy
    zawierzył nam rektor uczelni :(
    --
    pozdrawiam
    m.


  • 25. Data: 2005-05-10 12:36:51
    Temat: Re: rekrutacja "na niby"
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:d5q8ck$muq$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w
    wiadomości
    > news:d5q5l1$59h$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > > Moze jakies glebsze testy psychologiczne by to wykryly, ale tam
    > > takich nie stosowano.
    > Są takie testy, stosowane czasami w HR. Np. test Catella dosyć dobrze
    > identyfikuje psychozy, schizofrenie, dość dobrze określa też skłonności do
    > paranoi. EPQ-R to indykator psychotyzmu i zaburzeń zdrowia na tle
    nerowowym
    > (choroby wieńcowej, zawału serca).
    >
    > Warto połączyć czasem kilka testów w jedną "baterię", badającą wiele
    > elementów osobowości, nie tylko te istotne z punktu widzenia ZZL. Wyniki
    > niepokojące powinno się wówczas potwierdzać testami projekcyjnymi,
    chociażby
    > drzewem Kocha. Bardzo łatwo jest zidentyfikować drzewo schizofrenika albo
    > maniaka, nawet przez niewprawnego obserwatora.

    Madre to, ale jak sadzisz, w ilu firmach maja czas, pieniadze i know how na
    takie testowanie? Zwlaszcza, ze moga je zastapic z dobrym skutkiem slowa
    znajomego: znam go od lat - jest pracowity i zrownowazony.

    A co do tych wszystkich testow - czy istnieje gdziekolwiek mozliwosc, zeby
    czlowiek z ulicy przyszedl, zaplacil, dal je sobie zrobic i dostal wyniki?
    Interesowaloby mnie skonfrontowanie wlasnego obrazu swojej osoby z tym, jak
    by mnie opisaly wyniki takich testow, a to co piszesz o zakresie informacji,
    jakich moga dostarczyc, bardzo pobudza moja ciekawosc.

    I.



  • 26. Data: 2005-05-10 14:54:27
    Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
    Od: CanoE <c...@n...lubie.spamu.org>


    >W razie duzego zdenerwowania na bezczelnosc jawnej fikcji (z szacunku do
    >kandydatow, nawet, gdy procedura jest fikcja, nalezaloby dbac w takim
    >przypadku o to, by nie mieli podstaw tego podejrzewac - jak sama
    >przyznajesz, czlowiek czuje sie wtedy wystrychniety na dudka) mozna odnalezc
    >te centrale, dla ktorej bylo wykonywane przedstawienie i opisac jego
    >przebieg. Tylko bez nerwow, pretensji i zlosliwosci, w tonie "sposob
    >przeprowadzenia rekrutacji przez Panski personel niestety nie wplywa dobrze
    >na wizerunek firmy". Wtedy masz szanse, ze ktos tam oberwie za to - gdyby Ci
    >to mialo dac satysfakcje.

    az taka msciwa nie jestem.. :)
    ale co zrobic gdy to jest posadka panstwowa i plecy ida nie z dolu a z
    gory?? i pracownicy danego dzialu ktorzy maja przeprowadzic rekrutacje
    pod koniec dowiaduja sie ze byla to fikcja??
    spotkalam sie z czyms takim tez...(nie osobiscie ale znajomy
    "uczeszczal" na 4 etapy rekrutacji i z tego co sie dowiedzial mial
    najlepszy wynik w decydujacym tescie)
    i w tym wypadku pracownice ktore przygotowaly testy i przeprowadzily
    kupe rozmow poczuly sie jakby dostaly policzek.. bo ostatecznie
    zostala wybrana osoba nie z najlepszymi wynikami a taka z polecenia z
    gory :(
    z drugiej strony nie zazdroszcze tej osobie wepchnietej z gory do tego
    dzialu ktory prowadzil rekrutacje... ladne wejscie na samym poczatku
    nie?

    Canoe
    "mielahisvuohta - a state of mind where your mind is disconnected"


  • 27. Data: 2005-05-10 15:17:32
    Temat: Re: rekrutacja "na niby"
    Od: "Maciek Sobczyk" <m...@o...pl>


    Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w wiadomości
    news:d5qajc$ha6$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > Madre to, ale jak sadzisz, w ilu firmach maja czas, pieniadze i know how
    na
    > takie testowanie? Zwlaszcza, ze moga je zastapic z dobrym skutkiem slowa
    > znajomego: znam go od lat - jest pracowity i zrownowazony.


    > A co do tych wszystkich testow - czy istnieje gdziekolwiek mozliwosc, zeby
    > czlowiek z ulicy przyszedl, zaplacil, dal je sobie zrobic i dostal wyniki?
    > Interesowaloby mnie skonfrontowanie wlasnego obrazu swojej osoby z tym,
    jak
    > by mnie opisaly wyniki takich testow, a to co piszesz o zakresie
    informacji,
    > jakich moga dostarczyc, bardzo pobudza moja ciekawosc.

    mam plana więc odezwę się na priv ;-)

    pozdrawiam
    m.


  • 28. Data: 2005-05-12 01:37:37
    Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
    Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>

    >> Istnieje spore prawdopodobienstwo, ze zaden z kandydatow
    >> nie sprostal oczekiwaniom pracodawcy.
    > Jeżeli by tak było to znaczy, że HR-owców mieli kiepskich, niepotrafiących
    > wybrać z pośród kilkudziesięciu osób (przypuszczam, że tyle mogło być
    > podań).
    Zartujesz?
    Po prostu podchodzisz do sprawy emocjonalnie, bo jestes zawiedziony - i
    tyle.
    Bywa i tak, ze i z kilkudziesieciu kandydatow trudno wybrac kogos na wcale
    nie wyszukane stanowisko - po prostu oczekiwania sa dosc konkretne i nikt
    zbyt dobrze "nie pasuje".
    Normalna sprawa - nie wiem, czym tu sie ekscytowac...

    PiotrG


  • 29. Data: 2005-05-12 20:20:14
    Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
    Od: lukasz sczygiel <g...@n...tw>

    PiotrG napisał(a):

    > Zartujesz?
    > Po prostu podchodzisz do sprawy emocjonalnie, bo jestes zawiedziony - i
    > tyle.
    > Bywa i tak, ze i z kilkudziesieciu kandydatow trudno wybrac kogos na wcale
    > nie wyszukane stanowisko - po prostu oczekiwania sa dosc konkretne i nikt
    > zbyt dobrze "nie pasuje".
    > Normalna sprawa - nie wiem, czym tu sie ekscytowac...
    >
    A ja sadze ze na nie wyszukane stanowisko pasuje co najmniej kilku tyle
    ze jak w firmie bajzel to "nikt nie pasuje".
    Pracowalem w wielu firmach. W wiekszosci szefostwo mialo glowe na karku
    i potrafilo zorganizowac prace swoich pracownikow tak aby nawet
    "pierwszy lepszy" byl w stanie prace wykonac. Ale zlej balerinie nawet
    rabek u spodnicy przeszkadza.
    Nie twierdze ze pracodawcy powinni dawac prace byle komu, to ich sprawa
    kogo zatrudniaja. Ale marnowanie czasu i zasobow wielu ludzi po to zeby
    w koncu nikogo nie przyjac to co najmniej nieporozumienie , by nie
    powiedziec chamstwo.
    Osobiscie watpie, by w tych gorach aplikacji, ktore przechodza przez
    rece biednych HR-owcow nie mozna bylo znalezc kogos, kto po 2-3
    tygodniowym przyuczeniu nie stal sie by sie tytanem pracy na danym
    stanowisku.
    Rece opadaja jak sie patrzy jak masy ludzi odrabiaja swoj kawalek roboty
    piszac swoje aplikacje tak aby biednym HR-owcom latwo bylo je czytac. A
    mimo to po przejrzeniu tych 10-100-1000 aplikacji ci ludzie nie moga
    znalezc kogos odpowiedniego.

    A tak nawiasem. Kiedys sie mowilo ze na bezrybiu i rak ryba. Chyba
    jednak oni nie potrzebuja ryb...


  • 30. Data: 2005-05-13 17:11:01
    Temat: Re: rekrutacja "na niby" - ciut długawe
    Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>


    > A tak nawiasem. Kiedys sie mowilo ze na bezrybiu i rak ryba. Chyba
    > jednak oni nie potrzebuja ryb...
    Mylisz sie - potrzebuja ryb. Ale ryb - a nie rakow ;-)

    PiotrG

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1