eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › powód odejśćia
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 25

  • 21. Data: 2006-03-09 04:58:17
    Temat: Re: powód odejśćia
    Od: "Immona" <c...@n...gmailu>

    Bremse napisal:
    >
    >Wydaje mi się że dzwoniący zachowywali się w sposób poprawny. Z tego
    >co pamiętam to szukałaś budowlańców, więc w moim odczuciu nieformalny
    >styl wypowiedzi był jak najbardziej na miejscu.

    Vide to, co napisalam w odpowiedzi do Marka, biorac mylnie Twoj zacytowany
    przez niego post za jego post: budowlaniec nie oznacza cham i takie zalozenie
    jest krzywdzace dla tego zawodu, ktorego wielu przedstawicieli, majacych dobry
    poziom kultury osobistej, znam. Zreszta i wsrod zgloszen w tamtej rekrutacji
    tacy byli, tylko ze w zastraszajacej mniejszosci.

    >Im niższy "poziom", czyli
    >budowlańcy, sprzedawcy (pracownicy fizyczni) tym bardziej naturalne
    >jest mówienie sobie po imieniu i nie wynika z braku szacunku*.

    Miedzy soba - ok. Ale widzisz, ja nie bylam budowlancem :) i bylam osoba
    calkowicie nieznajoma. Zreszta, mnie zupelnie nie bulwersuje zwracanie sie

    rzez "ty". Mozna odezwac sie do kogos per "Ty" w sposob niezwykle uprzejmy.


    ulwersuje mnie raczej naduzywanie slangu w sytuacji oficjalnej ("siema" itp.)

    i niedbala forma, ktora zawsze oznacza brak szacunku. Prawde piszesz -
    wycielam ten kawalek - ze rekruterzy w krajach anglojezycznych dzwonia/pisza i

    owia "Hi, Matt", ale ich ton glosu, slownictwo i tresc calosci jest taka, ze

    nie byloby zgrzytu, jakby wstawic zamiast tego "Szanowny Panie" przy
    tlumaczeniu tego na polski :).

    >Żeby jeszcze bardziej to zobrazować - pomyśl o takiej sytuacji w
    >czasie której spotyka się grupa osób, w tym 2 Polaków. Polacy nie
    >powinni rozmawiać między sobą po polsku, ponieważ jest to w tym
    >momencie niegrzeczne, bo cała reszta rozmówców nie zna tego języka
    >(pomijam już że często, gęsto...). Wszyscy mówią po imieniu, zatem
    >naturalnym wydaje się, że rodacy też powinni. I w tym momencie ludzie
    >się rozchodzą i zostaje dwóch Polaków, którzy przechodzą na polski - i
    >co? Mają mówić teraz sobie na Pan/Pani tylko dlatego że zmienili
    >język? Zatem najprostsze jest mówienie zgodnie z panującymi w danej
    >grupie zwyczajami.


    azdy jezyk ma swoje sposoby wyrazania dystansu/poufalosci. Odpowiedniki "ty"

    i
    "pan" po polsku, angielsku i niemiecku wyrazaja zupelnie inny poziom jednego

    i drugiego. Nie mam problemu z mowieniem do tej samej osoby "you" w sytuacji
    anglojezycznej i "pan" po polsku - lub "ty" po polsku, a "Herr/Frau" po
    niemiecku, gdy w sytuacji niemieckojezycznej inni mieliby sie czuc skrepowani
    poufaloscia miedzy mna a ta osoba (Niemcy sa z kolei bardziej oficjalni).
    Pierwotna jest relacja miedzy osobami, a jezyk jest narzedziem do jej
    wyrazenia i rozne jezyki maja inne odcienie znaczeniowe form, ktore slownikowo
    sa rownowazne. Nie powinno byc priorytetem to, zeby dla ulatwienia odzywac sie
    do tej samej osoby w tej samej formie we wszelkich jezykach, bo to znacznie
    bardziej komplikuje zycie niz dobieranie formy, ktora w danym jezyku najlepiej
    odzwierciedla rzeczywista relacje.

    Zreszta, juz tu wspominalam - nie lubie, jak ktos na newsach "panuje" innym,
    bo w jezyku newsow to oznacza dystans wrecz obrazliwy :) ale to nie znaczy, ze
    spotykajac w realu kogos z newsow bede mu mowila na "ty", bo na newsach tak
    mowilam.

    >Analogicznie - w Polsce w niektórych firmach i korporacjach jest to
    >też przyjęte i uważam że dobrze. Rozwiązuje to szereg problemów - np.
    >związanych z komunikacją z cudzoziemcami (p. grupa osób), integracją
    >zespołu (zapobieżenie podziałom i tworzeniem się wyróżniających się
    >grup, których członkowie są ze sobą na "Ty"; trudności z integracją

    Wymuszenie bycia na "ty" ze wszystkimi nie zapobiegnie tworzeniu sie grup i

    lik. Co za marketoid cos takiego wymyslil? :D Widzialam wiele "wyrozniajacych

    sie grup" i nie zauwazylam wplywu form grzecznosciowych lub ich braku na ich
    tworzenie sie.

    I.

    --
    ============= P o l N E W S ==============
    archiwum i przeszukiwanie newsów
    http://www.polnews.pl


  • 22. Data: 2006-03-11 22:35:30
    Temat: Re: powód odejśćia
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Thu, 09 Mar 2006 05:58:17 +0100, "Immona" wrote:

    >Vide to, co napisalam w odpowiedzi do Marka, biorac mylnie Twoj zacytowany
    >przez niego post za jego post: budowlaniec nie oznacza cham i takie zalozenie
    >jest krzywdzace dla tego zawodu, ktorego wielu przedstawicieli, majacych dobry
    >poziom kultury osobistej, znam. Zreszta i wsrod zgloszen w tamtej rekrutacji
    >tacy byli, tylko ze w zastraszajacej mniejszosci.

    Ale mi nie chodziło o to, że budowlańcy to chamy. Chciałem tylko
    uświadomić, że w agencjach pośrednictwa "dla mas", w kręgach
    niewykwalifikowanych pracowników fizycznych normalne jest bycie
    domyślnie na "Ty".
    Aha, za super ukulturalnionego człeka się nie uważam, szczególnie że
    nieczęsto przeszkadza mi towarzystwo osób o dość... wyrafinowanym
    słownictwie i stylu bycia.

    >Miedzy soba - ok. Ale widzisz, ja nie bylam budowlancem :) i bylam osoba
    >calkowicie nieznajoma.

    Byłaś w tym momencie rekruterem "dla mas", z tą różnicą że mówiłaś po
    polsku, a nie po angielsku.

    >Zreszta, mnie zupelnie nie bulwersuje zwracanie sie
    >
    >rzez "ty". Mozna odezwac sie do kogos per "Ty" w sposob niezwykle uprzejmy.
    >
    >
    >ulwersuje mnie raczej naduzywanie slangu w sytuacji oficjalnej ("siema" itp.)
    >
    >i niedbala forma, ktora zawsze oznacza brak szacunku. Prawde piszesz -
    >wycielam ten kawalek - ze rekruterzy w krajach anglojezycznych dzwonia/pisza i
    >
    >owia "Hi, Matt", ale ich ton glosu, slownictwo i tresc calosci jest taka, ze
    >
    >nie byloby zgrzytu, jakby wstawic zamiast tego "Szanowny Panie" przy
    >tlumaczeniu tego na polski :).

    No zależy :-)

    >azdy jezyk ma swoje sposoby wyrazania dystansu/poufalosci. Odpowiedniki "ty"
    >
    >i
    >"pan" po polsku, angielsku i niemiecku wyrazaja zupelnie inny poziom jednego
    >
    >i drugiego. Nie mam problemu z mowieniem do tej samej osoby "you" w sytuacji
    >anglojezycznej i "pan" po polsku - lub "ty" po polsku, a "Herr/Frau" po
    >niemiecku, gdy w sytuacji niemieckojezycznej inni mieliby sie czuc skrepowani
    >poufaloscia miedzy mna a ta osoba (Niemcy sa z kolei bardziej oficjalni).
    >Pierwotna jest relacja miedzy osobami, a jezyk jest narzedziem do jej
    >wyrazenia i rozne jezyki maja inne odcienie znaczeniowe form, ktore slownikowo
    >sa rownowazne. Nie powinno byc priorytetem to, zeby dla ulatwienia odzywac sie
    >do tej samej osoby w tej samej formie we wszelkich jezykach, bo to znacznie
    >bardziej komplikuje zycie niz dobieranie formy, ktora w danym jezyku najlepiej
    >odzwierciedla rzeczywista relacje.

    Zgadza się - odnosząc się do kogoś przez "Ty" w języku angielskim
    można to robić w oficjalny sposób. Jednak już pewne spoufalenie może
    spowodować, że przechodząc na polski możesz czuć się niezręcznie, bo
    nie wiadomo czy mówić "pan" czy "ty". W większości przypadków w
    środowisku emigrantów przyjęte jest mówienie na "ty".

    >Zreszta, juz tu wspominalam - nie lubie, jak ktos na newsach "panuje" innym,
    >bo w jezyku newsow to oznacza dystans wrecz obrazliwy :) ale to nie znaczy, ze
    >spotykajac w realu kogos z newsow bede mu mowila na "ty", bo na newsach tak
    >mowilam.

    Wyobraź sobie zatem, że w pewnych środowiskach emigranów w UK bycie na
    "ty" jest przyjęte jako norma. Czy już Pani zrozumiała jak zbyt duża
    uprzejmośc może zostać odebrana? ;-)
    Aha, wydaje mi się że to, że Ty jako rekruterka byłaś "oficjalna"
    (tzn. na pan/pani) było jak najbardziej poprawne. To że Twoi klienci
    byli z Tobą na "ty" (mimo że mówiłaś do nich "pan/pani") też jakoś
    niepoprawne nie było.
    Naprawdę ciężko jest to wytłumaczyć, często się to po prostu "czuje".
    Dlatego następnym razem będąc w obcym środowisku nie odbieraj takich
    rzeczy jako nieuprzejmości. Więcej otwartości :-)

    >Wymuszenie bycia na "ty" ze wszystkimi nie zapobiegnie tworzeniu sie grup i
    >
    >lik.

    Nie zapobiegnie, ale będzie utrudniało.

    >Co za marketoid cos takiego wymyslil? :D Widzialam wiele "wyrozniajacych
    >
    >sie grup" i nie zauwazylam wplywu form grzecznosciowych lub ich braku na ich
    >tworzenie sie.

    Pisałem na podstawie swoich obserwacji, możliwe że błędych. Wydaje mi
    się, że nowy człowiek w zespole szybciej się integruje jeśli do ludzi
    z grupy, w której wszyscy oprócz niego są na "ty" nie musi mówić
    "pan/pani". Zresztą przypomnij sobie jak wyglądał początek Twojej
    pracy w firmach gdzie polityka bycia na "ty" była i w miejscach gdzie
    jej nie było.

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 23. Data: 2006-03-11 22:38:56
    Temat: Re: powód odejśćia
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Thu, 09 Mar 2006 01:13:28 +0100, Marek wrote:

    >Masz rację, jednak mając na mysli stosunki przyjete w Polsce,
    >przyjście na pierwszy kontakt do pracodawcy i mówienie na ty
    >z inicjatywy kandydata (lub wysłanie w tym tonie zgłoszenia)
    >jest własnie wyrazem braku szacunku.

    Masz rację :-), _w Polsce_

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 24. Data: 2006-03-11 23:05:37
    Temat: Re: powód odejśćia
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Thu, 09 Mar 2006 05:36:42 +0100, "Immona" wrote:

    >Wplywy kulturowe - coz, emaile tego typu
    >przychodzily takze z Polski, co tylko swiadczy o tym, ze nie przeczytali
    >ogloszenia, bo ogloszenie bylo w poniedzialek, a praca byla od srody i
    >krotkoterminowy kontrakt - nikomu by sie nie oplacalo przyjezdzac z Polski na
    >niecaly tydzien.

    Oj, nie wiesz jak polscy pracownicy potrafią być elastyczni jeśli
    chodzi o pracę w UK. Niecały tydzień - całkiem dobry początek jeśli
    można to potem wpisać w CV, lub powiedzieć w agencji że ma się pracę u
    brytyjskiego pracodawcy (doświadczenie na Wyspach) i od następnego
    tygodnia będzie się wolnym, więc jak chcą to niech coś zaoferują ;-)
    Ci ludzie na pewno nie chcieli przyjechać na tydzień, chcieli od
    czegoś zacząć.
    Jest też druga możliwość - to nie oni pisali, a ich rodziny
    przeszukujące internet w poszukiwaniu pracy dla bezrobotnych krewnych
    (bardziej opłaca się zadzwonić (3p/min), niż pójść do kafejki i
    zapłacić kilka funtów za godz. i to pod warunkiem, że umie się
    obsługiwać komputer).

    >Przyznam, ze nie udalo mi sie utrzymac zawsze milego i sympatycznego glosu,
    >gdy 20-sta osoba danego dnia dzwonila w sprawie ogloszenia, z ktorego tresci
    >wynikalo, ze jest juz po dacie rozpoczecia tej pracy. A przeciez potrafie miec
    >dobry glos, dzwoniac do kolejnego potencjalnego klienta po kilku, ktorzy mnie
    >potraktowali wysoce nieuprzejmie. Wyglada na to, ze w rekrutacji potrzebny
    >jest wyzszy poziom cierpliwosci :D

    Sądzę że wynikało to z desperacji, coś w stylu "a może mogą mi
    zaoferować jakąś inną pracę?". W moim przekonaniu jest to zjawisko
    pozytywne. Coś z czymś mogłaś się nie spotkać w Polsce - bardzo
    aktywne poszukiwanie pracy. To jest właśnie ta zaradność,
    przedsiębiorczość, może i kombinatorstwo. Ci ludzie łażą dzień w dzień
    po agencjach pracy, dzwonią wszędzie gdzie się da, odpowiadają na
    ogłoszenia i szukają, szukają... .
    Doświadczenie wyniesione w ten sposó na pewno zaprocentuje w
    przyszłości. Po kilkunastu odpowiedziach "nie" lub braku
    jakiegokolwiek odzewu człowiek się zaczyna przejmować. Po setce ma już
    to kompletnie gdzieś i obchodzą go tylko odpowiedzi na "tak" - taki
    akwizytor pracujący wyłącznie dla i na siebie.

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 25. Data: 2006-03-12 18:40:37
    Temat: Re: powód odejśćia
    Od: "Aleksander Galicki" <n...@n...com>

    >>Vide to, co napisalam w odpowiedzi do Marka, biorac mylnie Twoj zacytowany
    >>przez niego post za jego post: budowlaniec nie oznacza cham i takie
    >zalozenie
    >>jest krzywdzace dla tego zawodu, ktorego wielu przedstawicieli, majacych
    >dobry
    >>poziom kultury osobistej, znam. Zreszta i wsrod zgloszen w tamtej rekrutacji
    >
    >>tacy byli, tylko ze w zastraszajacej mniejszosci.
    >
    >Ale mi nie chodziło o to, że budowlańcy to chamy. Chciałem tylko
    >uświadomić, że w agencjach pośrednictwa "dla mas", w kręgach
    >niewykwalifikowanych pracowników fizycznych normalne jest bycie
    >domyślnie na "Ty".
    >Aha, za super ukulturalnionego człeka się nie uważam, szczególnie że
    >nieczęsto przeszkadza mi towarzystwo osób o dość... wyrafinowanym
    >słownictwie i stylu bycia.

    Mozna nie byc "super ukulturalniona" osoba, a jednoczesnie umiec czytac ze

    rozumieniem. Zreszta polecam - czytanie ze zrozumieniem ma ogromna przyszlosc.


    oze jeszcze raz: jest roznica pomiedzy "byciem na Ty" a uzywaniem "pozdro",

    "siema" itd. Dotarlo?



    A.
    --
    ============= P o l N E W S ==============
    archiwum i przeszukiwanie newsów
    http://www.polnews.pl

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1