eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 26

  • 11. Data: 2005-04-21 07:52:52
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: "Maciej Sobczyk" <m...@o...pl>


    Użytkownik "Kira" <c...@e...pl> napisał w wiadomości
    news:d46ntv$on5$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    > Wez Ty z tym facetem pogadaj po ludzku, bo moze toto
    > jest tworczosc radosna jakiegos jego nadgorliwego
    > przypupaska, ktoremu sie wydaje ze tak bedzie dobrze.
    > Juz takie widywalam...

    A ja myslę, że facet ma paranoicznie wysokie poczucie lęku przed
    odrzuceniem. Takie połączenie choroby sierocej z małżeńskimi rogami, więc
    jeśli jego pracownik przejawi jakąkolwiek formę aktywności poza pracą {np.
    zechce pomóc żonie w pieczeniu ciasta ;-) } to będzie to prawie zdrada stanu
    i brak lojalności.

    Nie chciałbym pracować u takiego kogoś. Tak sobie wyobrażam ewentualne
    sytuacje:
    "
    - szefie, mogę dziś wyjść wcześniej?
    - przecież wiesz że Firma cię potrzebuje! Ja cię potrzebuję, ale proszę
    bardzo idź sobie. IDŹ!
    - ale szefie jest już 21, o 17 miałem skończyć, dzieci umierają mi z głodu.
    - proszę bardzo, nikt cie nie trzyma - idź sobie do cholery niewdzięczny
    gnoju!!!
    "
    etc. etc. etc.

    pozdrawiam
    m.




  • 12. Data: 2005-04-21 08:51:18
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>

    On 2005-04-21, Maciej Sobczyk <m...@o...pl> wrote:
    > - szefie, mogę dziś wyjść wcześniej?
    > - przecież wiesz że Firma cię potrzebuje! Ja cię potrzebuję, ale proszę
    > bardzo idź sobie. IDŹ!
    > - ale szefie jest już 21, o 17 miałem skończyć, dzieci umierają mi z głodu.
    > - proszę bardzo, nikt cie nie trzyma - idź sobie do cholery niewdzięczny
    > gnoju!!!
    > "
    W takiej sytuacji należy sobie sprawić szczeniaka i ze dwa kociaki.
    Każde żerte jak diabli. Co pójdziesz sobie zrobić kanapkę to masz
    trio siedzące przed lodówką i patrzące w Ciebie wielkimi oczami: "no zobacz,
    jaki jestem głodny, zobacz; o, prawie umieram z głodu; a ta czubata[1] miska
    żarcia, którą zjadłem 5 minut temu to ja już dawno o niej zapomniałem; no
    nie bądź świnia, daj kawałek kanapki".

    A morał jest następujący: albo człowiek się nauczy odporności na manipulację,
    albo zbankrutuje :)

    Pozdrawiam
    Czesiu

    [1] jak wczoraj w nocy przygotowywałem żarcie dla szczeniaka na dziś rano
    (wsypać suche, zalać wodą, żeby zamokło) to mi się "sypło" tak ze dwa
    razy więcej; pies zeżarł pół, poszedł na spacer, wrócił, zeżarł resztę,
    usiadł przed lodówką wyrażając całą swoją postawą "jeszcze!". O kocie
    sępiącym jedzenie nie będę tu pisał, bo to wszak nie pl.rec.zwierzaki :)
    --
    "Ja lubię kulki, czajniki i biathlon"
    /Croolik The Kibic/


  • 13. Data: 2005-04-21 08:59:33
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: Kira <c...@e...pl>


    Re to: Maciej Sobczyk [Thu, 21 Apr 2005 09:52:52 +0200]:


    > A ja myslę, że facet ma paranoicznie wysokie poczucie lęku
    > przed odrzuceniem. Takie połączenie choroby sierocej z
    > małżeńskimi rogami, więc jeśli jego pracownik przejawi
    > jakąkolwiek formę aktywności poza pracą {np. zechce pomóc
    > żonie w pieczeniu ciasta ;-) } to będzie to prawie zdrada
    > stanu i brak lojalności.

    A nie przecze, tacy tez sa. Zasadniczo zazwyczaj to ci,
    ktorzy placa malo, robote proponuja denna i boja sie jak
    diabli ze pracownik moglby trafic na cos lepszego i, o
    zgrozo! nie musiec u nich pracowac!!! ;)

    I od tych nalezy wiac gdziekolwiek, byle daleko.

    Znam tez jednak takich, ktorzy zwyczajnie maja na glowie
    wazniejsze rzeczy (albo tak sadza) i do wypisywania umow
    wzieli sobie kogostam. I ten ktostam przejawia postawe
    tak "profirmowa" ze az dolki pod firma kopie z zapalem.

    Stad propozycja pogadania z przyszlym szefem jak czlowiek
    z czlowiekiem. Metoda w sumie chyba ostatnio zapomniana...

    > Nie chciałbym pracować u takiego kogoś. Tak sobie wyobrażam
    > ewentualne sytuacje:

    Hehehe no moze nie az tak, ale faktycznie smiertelne
    oburzenie ze istnieje jakies zycie poza firma pare razy
    juz widzialam :> I mimo ze smieszne z zewnatrz, znalezc
    sie w srodku tego cyrku to ja bym nie chciala...


    Kira


  • 14. Data: 2005-04-21 09:16:48
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: HERAKLES <h...@b...pl>

    gostek napisał :

    > Wlasnie dostalem do podpisania umowe o prace. W jednym z jej punktow jest
    > nastepujacy zapis:
    >
    > "Pracownik zobowiazuje sie do nie podejmowania w trakcie stosunku pracy
    > jakiegokolwiek innego zatrudnienia (umowa o prace, umowa zlecenie, umowa o
    > dzielo, wlasna dzialalnosc gospodarcza i inne formy). Zobowiazanie to
    > obejmuje zarowno dzialalnosc zarobkowa jak i niezarobkowa."
    >
    > I masz babko placek. Pomijajac juz to ze ten punkt jest napisany lekko
    > dziwnie, mam pytanie - na ile taki zakaz zobowiazuje. Zupelnie rozumiem
    > zakaz podejmowania pracy w firmie konkurencyjnej, ale taka dziwna klauzla,
    > czy ma jakas moc prawna, czy to tylko straszak.W koncu jakos to ogranicza
    > np. moje zycie prywante. Dodatkowo nie wiaze sie z zadnym odszkodowaniem.
    >
    > Porad prawnych dotyczacych umow o zakazie konkurencji (w trakcie pracy i
    > po) jest mnostwo. Ten temat wielokrotnie pojawial sie na grupach. Ale co z
    > takim bezwglednym zakazem podejmowania jakiejkolwiek pracy (oczywiscie
    > mowimy tu o jakis drobnych zajeciach, bo np. drugi etat to wiadomo ze nie
    > wchodzi w gre).

    a jak nie są tam określone kary umowne, to najwyżej stracisz posadę, jak się
    szef dowie, że pracowałeś na um. o dzieło gdzieś indziej. Tak więc olej ten
    zapis i kryj się z pracą dodatkową tak żeby się szef nie dowiedział!!!!
    --
    _____________________________


  • 15. Data: 2005-04-21 09:31:26
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: "Maciej Sobczyk" <m...@o...pl>


    Użytkownik "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
    news:slrnd6eqc6.7on.arturcz@blabluga.hell.pl...
    > On 2005-04-21, Maciej Sobczyk <m...@o...pl> wrote:
    > > - szefie, mogę dziś wyjść wcześniej?
    > > - przecież wiesz że Firma cię potrzebuje! Ja cię potrzebuję, ale
    proszę
    > > bardzo idź sobie. IDŹ!
    > > - ale szefie jest już 21, o 17 miałem skończyć, dzieci umierają mi z
    głodu.
    > > - proszę bardzo, nikt cie nie trzyma - idź sobie do cholery
    niewdzięczny
    > > gnoju!!!
    > > "
    > W takiej sytuacji należy sobie sprawić szczeniaka i ze dwa kociaki.
    > Każde żerte jak diabli. Co pójdziesz sobie zrobić kanapkę to masz
    > trio siedzące przed lodówką i patrzące w Ciebie wielkimi oczami: "no
    zobacz,
    > jaki jestem głodny, zobacz; o, prawie umieram z głodu; a ta czubata[1]
    miska
    > żarcia, którą zjadłem 5 minut temu to ja już dawno o niej zapomniałem; no
    > nie bądź świnia, daj kawałek kanapki".
    >
    > A morał jest następujący: albo człowiek się nauczy odporności na
    manipulację,
    > albo zbankrutuje :)

    Znam ten ból (sam mam zachłannego psa).

    Znałem kiedyś taką szefową, której priorytety zmieniały się 20 razy
    dziennie, w zależności od chwilowego kaprysu. Na porządku dziennym były
    sytuacje: konsultant (Romek) rozmawia z klientem przez telefon, gdy wtem z
    pokoju dyrektora wypada rozjuszona szefowa z wrzaskiem: "Roooooomek!!!!!!
    Obiecałeś że pójdziesz kupisz mi landrynki!!". Koniec rozmowy, klient musi
    zaczekać, gwaltu rety - Romek, co za niesubordynacja!

    To była taka pro-rodzinna firma. Pracownicy traktowani jak dzieci i "tykani"
    per "Iwonka - dziecko drogie". W rolach głownych:

    1. Pani-Dyrektor-Dobra-Mama, czyli instancja najwyższa, mózg operacyjny,
    szef sztabu, składającego się z Pani Dyrektor oraz Dobrej Mamy. Jedyna osoba
    w firmie

    /pracownicy/:

    1. Romek - sprinter biegacz (rekord prędkości na trasie firma - sklep z
    landrynkami - firma).

    2. Ilonka - kierowca rajdowy, specjalista ds. termodynamiki (nikt tak szybko
    jak ona nie potrafił dowieźć do domu szefowej gorącej pizzy, gdy 22 letni
    syn szefowej był rano głodny).

    3. Tzw. krewni i znajomi królika (wspomniany syn, niedoszła synowa, siostra
    wisząca na telefonie, kontrahenci rodzaju "kup pan cegłę", rozmaita
    szarlataneria, połamani wizjonerzy, sprzedawcy ziół na odchudzanie, kuzyni
    do czwartego pokolenia wstecz) - cała hałastra, z ktorymi pani dyrektor
    dziennie konferowała telefonicznie, blokując telefony w firmie i nabijając
    rachunki tudzień poczucie motywacji. Poczucie motywacji do cięcia kosztów w
    firmie (znaczy się pensji pracowników, no bo kurcze pieczone - nigdzie
    indziej nie było gdzie kosztów zbijać).

    4. Komornik sądowy nachodzący panią dyrektor - miły gośćm napędzał poczucie
    motywacji pani dyrektor.

    Ilekroć tam byłem zadawałem sobie pytanie - jak można mieć takiego pecha???
    Kobieta robi wszystko, żeby zajechać firmę, narobić milionowych długów, gdy
    inni wdrażają "zarządzanie przez cele", ona wdraża "zarządzanie przez
    głupotę" - a tu dupa blada (pardon) - firma zdechnąć nie chce. A to pech!

    Aha, hasło naczelne p. dyrektor: "starość ma przyszłość", co oznaczało, iż
    zawodem przyszłościowym w Polsce jest opiekunka do osób starszych, bo
    społeczeństwo się starzeje i nawet ją łupie w krzyżach.

    Może ktoś się teraz ze mną podzieli??

    pozdrawiam
    Maciek


  • 16. Data: 2005-04-21 10:17:34
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: HERAKLES <h...@b...pl>

    [ciach]
    > Może ktoś się teraz ze mną podzieli??

    !!!!WARTO PRZECZYTAĆ!!!!

    To jedziemy z tym koksem!
    W rolach głównych:
    1) Ja.
    2) opiekunka do dzieci szefa.
    3) Szef, nazywał się dyrektorem, szkoleniowiec jakieś tam pierdoloty z
    zarządzaniem.
    4) Matka jego dzieci (specjalista od edukacji HAAAAA HA HA HA, pedagog).
    5) Brat matki dzieci szfa - jarek.
    6) dzieci szefa (jakieś 3 i 5 lat).

    Firma w rozpadającym się domku w radości, na dole część mieszkalna firmy, na
    górze po stromych schodkach zamknięte za kratą tak, żeby dzieci nie weszły
    biuro+pokój opiekunki z czasem zamiast schodzić chodziłem do opiekunki na
    papierosa.
    Jeżeli dzieci nie było w przedszkolu cały dzień ujadanie z dołu mamo, tato
    beeee. Ale rodzice są twardzi prawie nigdy nie zchodzą (średnio raz na
    tydzień). Szef wizjoner tonący w długach, raz nawet wyłączyli prąd ale był
    numer HAAAAAAAAHAHAAHA. Na telefon komurkowy tzw. biurowy przychodzą
    pogróżki w stylu: "ty warchlaku w tym domku na kurzej nóżce". Matka dzieci
    jak jej już ujadanie za bardzo przeszkadza w godzinnych rozmowach
    prowadzonych o dupie maryni z jakąś koleżnaką wychyla się i wrzeszczy do
    dzieci "zamknij się". (opiekunka pracuje od 8-20).
    Matka dzieci szefa doi szefa z każdej zarobionej złotówki, do tego szef
    spłaca chyba z 10 kredytów zaciągniętych przez matkę jego dzieci i z tego
    co mu zostanie musi jeszcze zapłacić mi i rachunki, po prostu pełna
    dominacja kobiety nad facetem. Ale najlepsze było to:
    Oczywiście matka dzieci dyrektora ma najlepszy komputer w firmie i nikomu
    nie wolno go dotykać, potzrebowałem szybkiej maszyny z monitorem na którymś
    coś widać. Uzgodniłem z dyrektorem że użyje jej komputera. Nagle za moimi
    plecami rozgorzała taka awantura, że ja siedze przy tym komputerze, w życiu
    nie słyszałem, żeby baba tak zwyzywała faceta. Szef spóścił głowę i kazał
    odejść od komputera.
    Do tego uważają się za superbyznesmenów i lepszych od swoich sąsiadów
    chociaż mają ruderę w okolicy gdzie każdy dom jest za min pół miliona a ich
    jest wart max 40 000 (pomijam ceny działek).
    Jarek siedzi nic nie robi na utrzymaniu siostry tzn. dyrektora, przepraszam,
    siedzi i pisze maile do swojej panienki O.
    Aha i jeszcze pies nigdy nie myty wilk śmierdziało jak przeszedł dwa metry
    dalej, ale cóż jaki pan taki pies.

    Jak tak patrze z perspektywy czasu to można było się tam ubawić po pachy,
    tylko szkoda mi dzieci i psa.

    Aha i zabrałem stamtąd opiekunkę (To znaczy ona pracowała tam 2 mies krócej)
    zajefajna dziewczyna nie wiem po co tam pracowała chyba tylko po to żeby
    mnie poznać planujemu się pobrać (nie obeszło się bez wątku romantycznego
    jak w każdym dobrym filmie)!


    Dobre co?
    --
    _____________________________


  • 17. Data: 2005-04-21 10:21:42
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: HERAKLES <h...@b...pl>

    HERAKLES napisał :

    > [ciach]
    >> Może ktoś się teraz ze mną podzieli??
    >
    > !!!!WARTO PRZECZYTAĆ!!!!
    >
    > To jedziemy z tym koksem!
    > W rolach głównych:
    > 1) Ja.
    > 2) opiekunka do dzieci szefa.
    > 3) Szef, nazywał się dyrektorem, szkoleniowiec jakieś tam pierdoloty z
    > zarządzaniem.
    > 4) Matka jego dzieci (specjalista od edukacji HAAAAA HA HA HA, pedagog).
    > 5) Brat matki dzieci szfa - jarek.
    > 6) dzieci szefa (jakieś 3 i 5 lat).
    >
    > Firma w rozpadającym się domku w radości, na dole część mieszkalna firmy,
    > na górze po stromych schodkach zamknięte za kratą tak, żeby dzieci nie
    > weszły biuro+pokój opiekunki z czasem zamiast schodzić chodziłem do
    > opiekunki na papierosa.
    > Jeżeli dzieci nie było w przedszkolu cały dzień ujadanie z dołu mamo, tato
    > beeee. Ale rodzice są twardzi prawie nigdy nie zchodzą (średnio raz na
    > tydzień). Szef wizjoner tonący w długach, raz nawet wyłączyli prąd ale był
    > numer HAAAAAAAAHAHAAHA. Na telefon komurkowy tzw. biurowy przychodzą
    > pogróżki w stylu: "ty warchlaku w tym domku na kurzej nóżce". Matka dzieci
    > jak jej już ujadanie za bardzo przeszkadza w godzinnych rozmowach
    > prowadzonych o dupie maryni z jakąś koleżnaką wychyla się i wrzeszczy do
    > dzieci "zamknij się". (opiekunka pracuje od 8-20).
    > Matka dzieci szefa doi szefa z każdej zarobionej złotówki, do tego szef
    > spłaca chyba z 10 kredytów zaciągniętych przez matkę jego dzieci i z tego
    > co mu zostanie musi jeszcze zapłacić mi i rachunki, po prostu pełna
    > dominacja kobiety nad facetem. Ale najlepsze było to:
    > Oczywiście matka dzieci dyrektora ma najlepszy komputer w firmie i nikomu
    > nie wolno go dotykać, potzrebowałem szybkiej maszyny z monitorem na
    > którymś coś widać. Uzgodniłem z dyrektorem że użyje jej komputera. Nagle
    > za moimi plecami rozgorzała taka awantura, że ja siedze przy tym
    > komputerze, w życiu nie słyszałem, żeby baba tak zwyzywała faceta. Szef
    > spóścił głowę i kazał odejść od komputera.
    > Do tego uważają się za superbyznesmenów i lepszych od swoich sąsiadów
    > chociaż mają ruderę w okolicy gdzie każdy dom jest za min pół miliona a
    > ich jest wart max 40 000 (pomijam ceny działek).
    > Jarek siedzi nic nie robi na utrzymaniu siostry tzn. dyrektora,
    > przepraszam, siedzi i pisze maile do swojej panienki O.
    > Aha i jeszcze pies nigdy nie myty wilk śmierdziało jak przeszedł dwa metry
    > dalej, ale cóż jaki pan taki pies.
    >
    > Jak tak patrze z perspektywy czasu to można było się tam ubawić po pachy,
    > tylko szkoda mi dzieci i psa.
    >
    > Aha i zabrałem stamtąd opiekunkę (To znaczy ona pracowała tam 2 mies
    > krócej) zajefajna dziewczyna nie wiem po co tam pracowała chyba tylko po
    > to żeby mnie poznać planujemu się pobrać (nie obeszło się bez wątku
    > romantycznego jak w każdym dobrym filmie)!
    >
    >
    > Dobre co?
    dodam jeszcze, że jak wiało ze strony budy psa to było bardzo nieprzyjemnie!
    --
    _____________________________


  • 18. Data: 2005-04-21 11:03:39
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: "gostek" <g...@w...pl>


    > a jak nie są tam określone kary umowne, to najwyżej stracisz posadę, jak
    się
    > szef dowie, że pracowałeś na um. o dzieło gdzieś indziej. Tak więc olej
    ten
    > zapis i kryj się z pracą dodatkową tak żeby się szef nie dowiedział!!!!

    generalnie zrobilo sie wesolo ;), ale jasnej odpowiedzi brak - czy taki
    zapis rzeczywiscie jest obowiazujacy i czy ewentualne go naruszenie moze byc
    podstawa do np. zwolnienia dyscyplinarnego?




  • 19. Data: 2005-04-21 11:48:32
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: HERAKLES <h...@b...pl>

    gostek napisał :

    >
    >> a jak nie są tam określone kary umowne, to najwyżej stracisz posadę, jak
    > się
    >> szef dowie, że pracowałeś na um. o dzieło gdzieś indziej. Tak więc olej
    > ten
    >> zapis i kryj się z pracą dodatkową tak żeby się szef nie dowiedział!!!!
    >
    > generalnie zrobilo sie wesolo ;), ale jasnej odpowiedzi brak - czy taki
    > zapis rzeczywiscie jest obowiazujacy i czy ewentualne go naruszenie moze
    > byc podstawa do np. zwolnienia dyscyplinarnego?
    myślę, że jak w warunkach wypowiedzenia umowy takie coś będzie to raczej
    tak, tak na chłopski rozum, ale przecież możesz się dobrze z tym kryć!!
    --
    _____________________________


  • 20. Data: 2005-04-21 11:51:12
    Temat: Re: zakaz podejmowania jakiekolwiek pracy
    Od: "Maciej Sobczyk" <m...@o...pl>

    Użytkownik "gostek" <g...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:d4812b$l60$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    > > a jak nie są tam określone kary umowne, to najwyżej stracisz posadę, jak
    > się
    > > szef dowie, że pracowałeś na um. o dzieło gdzieś indziej. Tak więc olej
    > ten
    > > zapis i kryj się z pracą dodatkową tak żeby się szef nie dowiedział!!!!
    >
    > generalnie zrobilo sie wesolo ;), ale jasnej odpowiedzi brak - czy taki
    > zapis rzeczywiscie jest obowiazujacy i czy ewentualne go naruszenie moze
    byc
    > podstawa do np. zwolnienia dyscyplinarnego?
    >

    Tutaj nie chodzi o sam zapis, ale o typ pracodawcy. Bez wględu na zapis
    podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego może być cokolwiek, na zasadzie:

    "Ja i Pan Bóg uzgodniliśmy Drogi Gostku, że pracujesz dla konkurencji. Co
    prawda nie mamy na to dowodów, że pracujesz dla konkurencji, ale masz ładną
    i seksowną siostrę, której mąż pracuje w konkurencji, więc możesz niechcący
    coś mu wychlapać. Co prawda mąż Twojej siostry nie pracuje w konkurencji,
    ale mieszka w Szczecinie, a tam są firmy konkurencyjne. Co prawda w
    Szczecinie nie ma firm konkurencyjnych, ale mogą powstać, gdy wejdą na rynek
    nasi sąsiedzi zza Odry - Chińczycy. Co prawda za Odrą mieszkają Niemcy, ale
    Chińczycy mogą ich podbić. Tak więc widzisz sam, iż jesteś winien! Winien!
    WINIEN! Niniejszym w trybie doraźnym zwalniam CIę z pracy i skazuję na
    śmierć. Co prawda za konkurencję nie skazuje się na śmierć, ale jak mi
    doradził Pan Bóg (i wyjątkowo stwierdzam, że ma rację) - zasługujesz na
    śmierć. Amen."

    To plagiat (bodajże z W.Łysiaka), ale często się sprawdza, na zasadzie
    "łańcuszka odpowiedzialności".

    Pozdrawiam
    M.

    PS. Strzeż się szefów paranoików.

strony : 1 . [ 2 ] . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1