eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje"wtyczka"/"kabel" w firmie › Re: "wtyczka"/"kabel" w firmie
  • Data: 2003-03-15 12:46:21
    Temat: Re: "wtyczka"/"kabel" w firmie
    Od: No Name <v...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > 1. co to znaczy powiedziec jednej osobie?
    > masz 100% pewnosci ze nikt nie mogl przypadkiem uslyszec?
    > przeczytac notatki na twoim prywatnym komputerze? przejzec Twoich
    > papierow?

    Powiedzieć jednej osobie znaczy to zrobić to w cztery oczy w parku
    ściszonym głosem. Założenie, że osoby z normalnej firmy są w takiej
    sytuacji podsłuchiwane przez osobę trzecią jest mało realistyczne.

    > 2. znajomosci z konkurencja i kontakty pozasluzbowe sa normalne jesli nie
    > jest sie calkowitym ,,newbie'' w jakiejkolwiek branzy.
    > w koncu ludzie zmieniaja prace czesciej niz znajomych.

    No kolego, widzę, że nadajesz się na stanowisko kierownicze w spółce
    Skarbu Państwa. Dla Ciebie przekazanie rejestru sprzedaży, listy
    odbiorców, stanu magazynu, etc. a więc spraw ewidentnie objętych
    tajemnicą handlową to normalne kontakty pozasłużbowe z konkurencją. Ja
    nie piszę, że się ktoś wygadał, tylko, że świadomie w celu szkodzenia
    firmie donosił do dostawcy, by odebrać swemu pracodawcy umowę na
    dystrybucję dobrego produktu. Ujawnianie tajemnic firmy, potwierdzone
    obiegiem dokumentów jest winą ewidentną.
    Istniała możliwość, motyw - sprawca przyciśnięty do muru przyznał się, a
    metody pytania nie były jak na gestapo.
    >
    > Opisane przez Ciebie fakty zdecydowanie _uprawdopodobniaja_ wine, ale
    > nie gwarantuja w 100% ze masz racje w ocenie sytuacji.
    > Po prostu zdarzaja sie rzeczy o ktorych nie snilo sie komisjom sledczym ;-)

    Np. takie, że prezes dużej firmy z nikim się nie zna, a jeżeli nawet się
    zna, to rozmawia tylko o sposobie grillowania steków i niebieskich
    migdałach. Jest to prawdopodobne, w totolotka również ludzie wygrywają.
    >
    > ale opisana w tym watku sytuacja jakos nie przystaje mi nawet do sledzenie
    > bilingow czy wyplywania ,,tajnych'' danych wysylanach testowo roznymi kanalami.
    >
    > Raczej widze tu chec zemsty na kims za to, ze _prawdopodobnie_ doniosl szefowi,
    > ze ktos w godiznach pracy robi rzeczy, ktorych robic nie powinien.
    > Czyli w kontekscie Twojego przykladu - obmyslanie zemsty na komisji sledczej
    > za to, ze sprawdzila bilingi i cos tam wynalazla.
    > Oczywiscie i takie odwrocenie sytuacji nie powoduje, ze zaczynam w 100% ufac
    > zlej komisji ;-).

    Billingi to mój przykład (dowodu) - nie wiąże się ze sprawą autora
    inicjującego wątek.

    Trudno posyłać na grupę skany dokumentów czy nagrania. Dojdziemy do
    tego, że żeby tu coś napisać wiarygodnie, trzeba będzie wysłać do
    Zwierzchnika Listy wypis z rejestru i kopię DO.
    >
    > Niemniej moim celem nie jest dowodzic _czy_ i _na ile_ ktos jest winny czy nie,
    > jest swinia czy nie. Trzeba sie probowac dogadywac, czyli wplynac na
    > jakosc/przyjaznosc swojego otoczenia; jak sie nie udaje - jak radzi ninka
    > - zmienic prace (otoczenie).

    Tak, to prawda, że należy zamknąć oczka, jak kogoś jebią jak psa i
    powiedzieć, że gdzie indziej jest tak samo, jak się nie podoba, to zmień
    pracę.
    Ja też uważam, że trzeba być pięknym i bogatym.

    Po co meczyc sie i knuc? Ktos Tobie _moze_
    > podlozyl swinie (a moze tylko Ci sie wydaje, a moze to nie ta osoba), Ty
    > podkladasz swienie. Do czego to prowadzi? Kazdy chyba umie sobie odpowiedziec
    > na to pytanie.

    Są ludzie, dla których konflikt jest formą istnienia. Taka osoba nie
    spocznie, dopóki Ciebie nie zniszczy. A pytam, jak Polak Polaka -
    dlaczego to ja mam ustąpić i pozwolić, by niszczono kolejną osobę?

    Wyobraź sobie, że firma, to łódź płynąca po wzburzonych falach biznesu.
    Propozycje są różne: - panie dyrektorze, proszę polecić Krysi, by
    wysiadła i nazbierała owoców na brzegu (to jak Krysia zaczyna ochlapywać
    wiosłujących)
    inna: - panie dyrektorze, proszę na chwilę do brzegu - potem wysiadasz
    i mówisz, że dalej pójdziesz piechotą, lub przesiadasz się do innej
    łodzi (to w odpowiedzi na kołysanie przez Krysię łodzią) - odpowiednik
    zmiany racy.
    Jeżeli jednak Krysia na środku akwenu próbuje wypchnąc Cię z łódki, lub
    buja nią bez umiaru, to rada jest tylko jedna - przypierdolić woisłem,
    byle skutecznie.

    Nie jestem zwolennikiem gier, nie lubie taplać się w gównie - interesują
    mnie rozwiązania, nie konflikty, bo wojna wyniszcza obie strony.
    Często jest jednak tak, że ty idziesz na współpracę/kompromis i
    wykonujesz dobrze swoją robotę, a druga strona/kolega/szef/inny_fiut
    stara się to wykorzystać i prowadzi grę, bo ma na to czas i to np. lubi.
    Wierz mi, że wtakiej sytuacji najlepsza jest zasada z polityki: on/ona
    do Ciebie z nożem, to ty z siekierą. Praca w XXI w to nie klub
    towarzyski - wygrywa ten, kto ma władzę, pieniądze i kogo się boją. Ten,
    co jest "dobry" jest dobry do jednego: do roboty.

    Pzdr: Dogbert

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1