eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje"wtyczka"/"kabel" w firmie › Re: "wtyczka"/"kabel" w firmie
  • Data: 2003-03-15 23:22:51
    Temat: Re: "wtyczka"/"kabel" w firmie
    Od: Roman Kubik <r...@p...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > A dlaczego miałbyś nie pisać?
    bo juz nic nowego w temacie zasadniczym nie dodaje.

    > Jeżeli jest miejsce, gdzie zarobię więcej i lepiej, to tam idę, bez
    > względu, czy ktoś kabluje na mnie czy nie,
    ... ale tez nie mozna sie _nieustannie_ rozgladac za nowa praca.
    taki ,,kopniaczek'' w tym kierunku czasem jest niezbedny.
    Jak mi sie pali grunt pod nogami, to szukam. Nie znaczy to, ze trzaskam
    w pysk albo drzwiami i zaczynam szukac bedac juz na lodzie.
    Ani tez, ze odrzucam z gory kazda propozycje jaka sie trafia,
    kiedy ,,nie szukam''.

    > Coś mi się wydaje, że nie dostałeś jeszcze dobrze w dupę, bo masz pogląd
    > na życie jak ja sam kilka lat temu.
    nie wiem co to znaczy ,,dobrze''. byc moze ,,dobrze'' jeszcze nie dostalem.
    Moze dlatego, ze jak mi sie nie podoba, to sobie zmieniam. Najpierw probuje
    wplynac na otoczenie, a jak nic z tego nie wychodzi, to zmieniam otoczenie.
    Czasem udaje mi sie wplynac na otoczenie, a czasem zmienam otoczenie.
    Moze dlatego, ze trudno mi przykopac ,,dobrze'' - jestem asekurantem w kazdych
    warunkach, nawet jak ktos inny puka sie w czolo i mowi, ze w mojej sytuacji
    asekuracja jest niemozliwa [bo jest tak zle] lub bezsensowna [bo jest
    tak dobrze]. No a obgadanie mnie, niesluszne posadzanie czy wyrolowanie
    jako zyranta :-| jakos nie jest dla mnie nieszczesciem natury kosmicznej.
    To tylko problemy. Zdarzaja sie. Najpierw dopieka, potem jakos sie rozwiazuja.
    Jak sie daje, to przed nimi _uciekam_, bo zycie jest za krotkie, zeby marnowac
    je na walke z wiatrakami ,,w imie zasad''. Jesli walka ma konstruktywny cel,
    to mozna walczyc, ale tak na zlosc komus - na pewno nie.
    Jakis smiec ma wyrwac mi kawal zycia i nerwow? Przeciez to smiec
    i nie zasluguje na takie *poswiecenie z mojej strony*. Smiec sie omija.
    Przed dzikiem w lesie sie ucieka a nie dyskutuje z nim o pryncypiach.
    Wlazi sie na drzewo, zeby za dwie godziny zlesc a nie bije z nim, zeby
    potem lezec miesiac w szpitalu.

    > Jeżeli wykluczysz możliwośc karania osób, które są zdeprawowane
    > i złe, to uczynisz je bezkarnymi.
    karanie - jak najbardziej. ale nie linczowanie.
    karac ma sad ktory *nie jest strona konfliktu*.
    to bardzo podstawowe i bardzo wazne. Strony konfliktu _zawsze_
    maja spaczony obraz sytuacji, zwykle tez kazda ma jakies swoje racje
    niedostrzegalne dla drugiej strony. czasem strona konfliktu zle identyfikuje
    ,,przeciwnika'' (druga strone) i nieszczescie gotowe.
    strona moze sie *bronic*. zemsty nie zaliczam do dzialan obronnych.
    mimo, ze mialem juz przyjemnosc wrocic do niespodziewanie nieco
    ,,wyczyszczonego'' mieszkania. Ze innym razem rano po wstaniu nie stwierdzilem
    samochodu, ktory jeszcze wieczorem mialem (pozdrowienia dla PZU :-D).
    Mimo, ze zdarzylo mi sie kiedys obudzic i zauwazyc, ze moja owczesna
    dziewczyna (ofiara gwaltu) stoi nade mna z nozem i wyraznie zastanawia sie,
    czy wetknac mi go w serce (nie obwiniam jej za to zeby nie bylo watpliwosci)
    - to mocniejsze (psychicznie) niz dostac lancuchem po zebrach od jakiegos
    fajansa w ciemnym zaulku.

    > W zestawieniu ze zwykłym kablarstwem to brzmi mocno, ale jedna zakała
    > jest w stanie wyprodukować w firmie taki ferment, że parę osób wylatuje
    > lub odchodzi na gorsze. W skrajnym wypadku puści firmę z torbami.
    > Miałem przyjemność wyprowadzać z tarapatów firmę kolegi, w której
    (...)
    no ale z tego wynika, ze byl to kiepski szef i to _on_ doprowadzil firme
    na skraj upadku, zle dobral sobie wspolpracownikow i wybral sobie
    niewlasciwych ,,konsultantow''. rozsadni pewnie uciekli co predzej
    jak sie zorientowali jak to funkcjonuje. Nie ma co zwalac winy
    na fermenciarza. Fermenciarz moze tylko tyle, na ile mu szefowie pozwola,
    bo sam z siebie moze tylko _sobie_ (i swoim podwladnym) fermentowac...
    Jesli zas fermenciarz jest glownym szefem, to krzyzyk na droge jego firmie.
    nie widze miejsca na konstruktywna dyskusje (z perspektywy pracownika
    tej firmy)

    > Sorry, mam ciągoty do tematów pobocznych, postaram się poprawić.
    no wlasnie z powodu takiego samego problemu mialem siedziec cicho
    w tym watku - my juz dawno oderwalismy sie od istoty watku i dyskutujemy
    o jakichs pryncypiach zyciowych 8-D.

    > No tak, przecież wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną.
    Praca to nie rodzina. Emocje na bok. Idzie sie wypisac i zawsze sie da.

    > Nie siedź tyle przy komputerze, bo na zewnątrz też jest fajnie.
    ciemno i mokro to fajnie?
    na *zewnatrz*? hmm...
    ;-)

    Ojca Chrzestnego tez lubie, ale poczytac czy poogladac. Kierowac sie w zyciu
    zbyt doslownie zrozumianym przeslaniem (niby to bardzo idealistycznym)
    nie zamierzam. Rodzina Corleone - z zasadami czy bez - to zwykli mordercy.
    Ani Puzo ani Pacino nie przekonali mnie, ze jest inaczej.

    pozdrawiam

    romekk

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1