eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › sposób na nicnierobienie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 132

  • 101. Data: 2002-12-11 06:37:40
    Temat: Re: sposób na nicnierobienie
    Od: "mer" <b...@n...pl>

    >
    > No i nareszcie wiemy co jest przyczyną tego, że niektórzy mają w głowie
    > taki a nie inny wizerunek polskiego bezrobotnego - mianowicie oglądanie
    > głupawego serialu telewizyjnego. Trudno oczekiwać, żeby ktoś taki
    > przejął się sytuacją ludzi bez pracy, jeśli na sam dźwięk słowa
    > "bezrobotny" staje mu przed oczami pan Kiepski ze swoim
    > Waldusiem i z nieodłącznym "browarem" :-))
    > Ale mówiąc bardziej poważnie, uważam, że (...)

    Tu uciąłem reszte tekstu, ale sam wiesz ile napisałeś. Czy chociaż w jednym zdaniu
    tego tasiemca
    napisałeś co bezrobotny może zrobić, aby znaleść prace?
    Nie.
    Jesteś kolejną osobą, która przywołuje do porządku wszystkich poza sobą.
    Powodzenia.

    mer



  • 102. Data: 2002-12-11 09:28:53
    Temat: Re: Odp: sposób na nicnierobienie
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 10 gru 2002, "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> zapodal(a):


    > Natomiast Wy dajecie do zrozumienia, że sytuacja ogólna jest
    > zupełnie OK, tylko bezrobotnym nie chce się ruszyć tyłka
    > z kanapy. I bez przerwy ich upominacie, żeby niczego od nikogo
    > nie wymagali (m.in. od państwa), a tylko od siebie.

    Nie jest i szybko nie bedzie. W zwiazku z tym, ze wydajnosc pracy mimo
    wszystko wzrasta (dla mnie to oczywiste dla niektorych moze to byc szok)
    szybciej niz wzrost gospodarczy miejsc pracy maleje. A ludzi w wieku
    produkcyjnym przybywa. Wniosek z tego, ze obiektywnie jest prace znalezc
    trudniej, a dopoki nie osiagniemy wzrostu ok 5% miejsc pracy bedzie
    ubywac. W tej sytuacji nawet jakby wszyscy wstali z kanap to i tak dla
    wiekszosci miejsca nie starczy. Wiec mowienie, ze bezrobotni sa sobie
    winni, bo im sie tylka ruszyc nie chce jest demagogia i absurdem. Podobnie
    jak twierdzenie odwrotnie czyli, ze to wina tylko panstwa i pracodawcow.

    > A dlaczego np. Amerykanie 70 lat temu, mieli prawo wymagać
    > od Roosevelta, żeby zastosował nadzwyczajne środki
    > (m.in. wielkie roboty publiczne) i radykalnie zmniejszył
    > bezrobocie. A przecież to "straszne" bezrobocie z czasów Wielkiego
    > Kryzysu było tylko trochę większe od obecnego polskiego
    > (wynosiło dwadzieścia parę procent).

    Jakbysmy liczyli wedlug systemu BAEL to byloby mniej wiecej tyle.

    > Dlaczego amerykański FED musi prowadzić taką politykę pieniężną,
    > żeby walczyć nie tylko z inflacją, ale również z recesją i
    > bezrobociem, a nasza Rada Polityki Pieniężnej może mieć bezrobocie
    > serdecznie w nosie, i może spokojnie zbijać inflację o kolejny
    > procent nawet za cenę zwiększenia bezrobocia o 5%.

    Bo polityka RPP ma bardzo male znaczenie dla stop kredytow w bankach. Po
    prostu bankom sie nie oplaca udzielac kredytow. Lepiej kupic obligacje
    emitowanie przez rzad. Kredytu moze ktos nie splacic, z obligacji czysty,
    pewny zysk.

    > Ale jeśli konkretne powody do niechęci do walki z bezrobociem
    > mają tylko pracodawcy (np. jeśli są one rzeczywiście bezbolesne
    > dla ogółu społeczeństwa, jak twierdzi Paweł Pollak, to związki
    > zawodowe nie powinny mieć takich powodów)

    Z punktu widzenia zwiazkow zawodowych, podobnie jak z punktow widzenia
    Samoobrony i LRP oraz podobnych demagogow im gorzej, tym lepiej. Latwiej
    uzyskac poparcie ludzi niezadowolonych, niz samemu cos zrobic i przekoanac
    , ze to ich zasluga.


    Pozdr. Shrek.


  • 103. Data: 2002-12-11 10:22:35
    Temat: Re: sposób na cośrobienie
    Od: No Name <v...@w...pl>


    >> Obawiam sie jednak ze chetnych do podzielenia sie swoim sukcesem nie bedzie.
    >> Ania tez nie che poweidziec czym tak dobrze zarabia na siebie, procz
    >> enigmatycznych wypowiedzi. Mysle ze nie dojrzelismy jeszcze do tego by
    >> chciec pomoc innym, ale za to swietnie umiemy skrytykowac tych ktorym sie
    >> nie udalo, lub nic nie wymyslili.
    >
    > nie, nie dojrzelismy jeszcze do tego, zeby umiec skorzystac z takich
    > informacji i wypowiedzi tych, ktorym sie udalo.
    >
    > zgadzam sie, niewiele ludzi zdecyduje sie napisac - bo zaraz obrzuca
    > ich blotem, czego niedawno tutaj byl przyklad.

    Nie miałem "stałego" zajęcia przez półtora roku. W tym czasie
    proponowano i różne prace - mogę potwierzdić opinię, że sytuacja na
    rynku pracy jest dużo gorsza niż kilka lat temu - firmy albo nie wiedzą,
    kogo chcą, a jak wiedzą, to proponują żenujące wynagrodzenia.

    Dysponowałem informacją, że jeden z moich byłych konkurentów będzie
    szukał nowego przedstawiciela na Polskę. W swojej branży (urządzenia dla
    przemysłu) jest to firma z "pierwszej piątki", cześć jej produktów jest
    uważana za nr1 na świecie. Skontaktowałem się z szefostwem, napisałem
    biznes plan i mam wyłaczność na Polskę - jednocześnie jestem
    właścicielem firmy. Ograłem kilku konkurentów, którym wydawało się, że
    są mocni.
    Ryzyko było duże - niewiele brakowało, a straciłbym wszystko - dom,
    rodzinę. Miałem takie dni, że gdyby ktoś zaproponowł mi, że pójdę
    siedzieć, byle nie płacić długów, to bym się zgodził.
    Było warto, z każdym dniem rośnie liczba tych, którzy mogą pocałować
    mnie w dupę.
    Co mi pomogło? Na pewno doświadczenie (10 lat w branży), głebokie
    przekonanie o tym, że warto i wiara w to, że zrobienie tego, co chcę
    jest możliwe (większości z moich kolegów, z którymi pracowałem, nie
    przyszło to do głowy). Była okazja, a ja ją wykorzystałem.

    Pzdr: Dogbert



  • 104. Data: 2002-12-11 11:47:01
    Temat: Odp: sposób na nicnierobienie
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl>


    Użytkownik <w...@e...org.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:5...@n...onet.pl...
    [...]
    > To teraz sobie odpowiedz na pytanie: jak wygląda system gospodarczy USA,
    czym
    > się różni od naszego i czy jego potęga to wynik regulacji i państwowego
    > interwencjonizmu, czy też ich braku.

    No dobrze, porównajmy. W Europie jest duże większe bezrobocie
    (np. w Niemczech 10%, w USA 6%), jednocześnie w USA są niższe
    podatki i mniej regulacji. I oczywiście entuzjaści jak najmniejszej roli
    państwa wiążą ze soby tylko te fakty. Ale to nie są jedyne cechy różniące
    gospodarkę amerykańską od europejskiej. Inną cechą są bez porównania
    wyższe wydatki USA na zbrojenia. Czy na pewno ten dodatkowy popyt
    ze strony państwa nie odgrywa również b. ważnej roli w zmniejszaniu
    bezrobocia i nakręcaniu koniunktury? A z ekonomicznego p. widzenia
    spełnia on dokładnie taką samą rolę jak roboty publiczne (np. budowa
    autostrad). Albo czy w Niemczech Hitler dał Niemcom pracę (chyba
    zresztą głównie dzięki temu stał się ich bożyszczem, a nie z powodu swych
    wojowniczych planów) poprzez wolny rynek, czy też dzięki zbrojeniom,
    budowie autostrad. itp? Oczywiście tu nie chodzi o ograniczanie wolnego
    rynku, tylko żeby na tym rynku pojawił się duży dodatkowy popyt
    ze strony państwa.


    > > a nasza Rada Polityki Pieniężnej może mieć bezrobocie serdecznie
    > > w nosie, i może spokojnie zbijać inflację o kolejny procent nawet
    > > za cenę zwiększenia bezrobocia o 5%.
    >
    > RPP nie ma bezrobocia w nosie. Zastanów się, czemu miałaby mieć? Jaki cel
    ma
    > Balcerowicz i reszta Rady w zwiększaniu bezrobocia? Spisek?


    Nie pisałem, że RPP ma cel w zwiększaniu bezrobocia, tylko że,
    w odróżnieniu od amerykańskiego FED-u, nie ma konstytucyjnego
    obowiązku dbania o jego poziom, ani obowiązku przeciwdziałania
    recesji. Jedynym jej zapisanym obowiązkiem jest dbanie o wartość pieniądza.
    No i efekty (inflacja już dużo niższa niż w Europie, a bezrobocie
    co najmniej 2 razy wyższe) świadczą o tym, że te konstytucyjne zapisy
    chyba jednak przekładają się na praktykę.


    > > Jedynym racjonalnym
    > > wytłumaczeniem pozostaje wpływ uwielbiających obecną sytuację
    > > na rynku pracy pracodawców, którzy potrafią skutecznie torpedować
    > > nawet szerszą dyskusję na ten temat (no bo niby po co podejmować
    > > jakiekolwiek działania w skali kraju, jeśli zamiast tego wystarczy,
    > > żeby bezrobotni ruszyli się ze swoich kanap).
    >
    > ROTFL! Cierpisz na paranoję. Obecny system najbardziej obciąża pracodawców
    > właśnie! Oczywiście pracodawców nie cieszących się niezrozumiałymi
    > przywilejami, które są udziałem branż pozostajacych w znacznym stopniu pod
    > kuratelą państwa. Pochodną tych obciążeń jest sposób, w jaki firmy
    traktują
    > pracowników. Chcesz wiedzieć, co sądzą pracodawcy? Posłuchaj wypowiedzi
    > przedstawicieli BCC czy PKPP. Wszyscy w kółko powtarzają to samo, wszyscy
    > domagają się od państwa by się od nich odp.......ło i dało gospodarce
    > odetchnąć. Recepty, które zalecają, wypisałem wyżej.


    Dlaczego nazywasz paranoją stwierdzenie oczywistego faktu?
    Przecież ja nie pisałem, że im odpowiada obecny system,
    tylko taki poziom bezrobocia jak obecnie. A to jest chyba oczywiste.
    Tak jak każdy sprzedawca marzy o tym, żeby do jego sklepu ustawiały się
    kolejki, a z kolei każdy konsument, żeby być obskakiwanym przez
    setki sprzedawców konkurujących ceną i jakością, tak samo teraz
    pracodawcy cieszą się, że nie muszą "chuchać" na pracowników,
    dawać im bez przerwy podwyżek żeby tylko nie odeszli do konkurencji,
    albo żeby nie urządzili strajku. Nie mówiąc już o komfortowej sytuacji
    przy przyjmowaniu nowego pracownika, kiedy mogą postawić dowolne
    wymagania już nie tylko np. na wiek, ale również kolor włosów
    i długość nosa, i mają prawie 100-procentowe szanse na spełnienie
    tych wymagań.

    Pozdrawiam
    Artur






  • 105. Data: 2002-12-11 14:19:48
    Temat: Re: sposób na nicnierobienie
    Od: "Leszek Wilczek" <w...@w...edu.pl>


    Użytkownik "Shrek" <l...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:Xns92E16A468F26EShrek@127.0.0.1...
    > Dnia 10 gru 2002, "Artur Lato" <a...@p...onet.pl> zapodal(a):

    > > Ale jeśli konkretne powody do niechęci do walki z bezrobociem
    > > mają tylko pracodawcy (np. jeśli są one rzeczywiście bezbolesne
    > > dla ogółu społeczeństwa, jak twierdzi Paweł Pollak, to związki
    > > zawodowe nie powinny mieć takich powodów)
    >
    > Z punktu widzenia zwiazkow zawodowych, podobnie jak z punktow widzenia
    > Samoobrony i LRP oraz podobnych demagogow im gorzej, tym lepiej. Latwiej
    > uzyskac poparcie ludzi niezadowolonych, niz samemu cos zrobic i przekoanac
    > , ze to ich zasluga.


    Tylko pytanie czy to jest ich celowe dzialanie, czy tez nei wiedza co
    czynia, niczym bakterie i wirusy powodujace smierc nosiciela??



  • 106. Data: 2002-12-11 14:26:16
    Temat: Odp: sposób na nicnierobienie
    Od: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl>


    Użytkownik mer <b...@n...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:at6rcs$1r7$...@n...onet.pl...
    [...]
    > Tu uciąłem reszte tekstu, ale sam wiesz ile napisałeś. Czy chociaż w
    jednym zdaniu tego tasiemca
    > napisałeś co bezrobotny może zrobić, aby znaleść prace?
    > Nie.
    > Jesteś kolejną osobą, która przywołuje do porządku wszystkich poza sobą.
    > Powodzenia.


    Bo celem tego "tasiemca" nie było udzielanie rad ludziom
    jak *przystosować się* do absurdalnej rzeczywistości,
    tylko przekonywanie, że trzeba tę rzeczywistość zmienić
    (a w demokracji zależy to tylko od woli większości).
    Czy do działaczy opozycji w PRL-u też miałbyś pretensje,
    że nie doradzają ludziom jak poprawić swój własny byt
    (np. przez zapisanie się do PZPR i robienie tam kariery),
    tylko przekonują, że trzeba zmienić absurdalną komunistyczną
    rzeczywistość?
    A ja uważam, że obecna sytuacja na rynku pracy jest prawie tak
    absurdalna jak rzeczywistość PRL-u, i chyba prawie każdy inny
    kraj mając 18-procentowe bezrobocie podejmowałby jakieś
    b. poważne działania w skali kraju, a nie udawał, że wszystko
    jest OK, tylko bezrobotnym nie chce się szukać pracy.

    Pozdrawiam
    Artur






  • 107. Data: 2002-12-11 15:25:08
    Temat: Re: sposób na nicnierobienie
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 11 gru 2002, "Leszek Wilczek" <w...@w...edu.pl> zapodal(a):

    >> Z punktu widzenia zwiazkow zawodowych, podobnie jak z punktow
    >> widzenia Samoobrony i LRP oraz podobnych demagogow im gorzej, tym
    >> lepiej. Latwiej uzyskac poparcie ludzi niezadowolonych, niz samemu
    >> cos zrobic i przekoanac , ze to ich zasluga.
    >
    >
    > Tylko pytanie czy to jest ich celowe dzialanie, czy tez nei wiedza co
    > czynia, niczym bakterie i wirusy powodujace smierc nosiciela??

    Przeciez pierwsze primo to nie oni tylko do wyboru kapitalisci-krwiopijcy,
    rzad (tu akurat jest duzo racji, tyle ze rzady Solidarnosci jakos sytuacji
    nie poprawily), Unia Europejska, masoni, cyklisci i Al Kaida. Po drugie
    primo, jak narazie niewiele osob przez ich polityke umarlo (a ze zyja w
    nedzy to dla populistow tylko lepiej). Jak ludzie sie skapna to sie nowa
    partie zalozy. A ze ludkowie u nas niekumaci to juz tak drugie
    dziesieciolecie leci:(

    Pozdr. Shrek.


  • 108. Data: 2002-12-11 18:06:38
    Temat: Re: sposób na nicnierobienie
    Od: "mer" <b...@n...pl>

    > A ja uważam, że obecna sytuacja na rynku pracy jest prawie tak
    > absurdalna jak rzeczywistość PRL-u, i chyba prawie każdy inny
    > kraj mając 18-procentowe bezrobocie podejmowałby jakieś
    > b. poważne działania w skali kraju, a nie udawał, że wszystko
    > jest OK, tylko bezrobotnym nie chce się szukać pracy.

    Przy ilu procentach bezrobocia bezrobotny ma prawo już nic nie robić w celu
    znalezienia pracy?





  • 109. Data: 2002-12-11 19:09:01
    Temat: Re: sposób na nicnierobienie
    Od: Paweł Pollak <s...@m...pl>

    Użytkownik "Artur Lato" napisał w wiadomości
    > Ale mówiąc bardziej poważnie, uważam, że zarówno Ty Aniu,
    > jak i wcześniej ci co rozpoczynali wątki np. "Co to są znajomości"

    To ja. Zresztą z tego postu widzę, że moje nazwisko zapadło Ci w pamięć.
    Dlaczego nie kontynuujesz dyskusji w rzeczonym wątku, tylko uciekłeś do
    tego, powtarzając swoje tezy, zamiast odnieść się kontrargumentów, które Ci
    przedstawiłem? W ilu jeszcze wątkach kontynuujesz tamtą dyskusję, licząc na
    to, że adwersarze nie zorientują się, że polemizujesz z nimi gdzie indziej,
    w bezpiecznym oddaleniu od ich argumentów? Na dodatek fałszywie
    przedstawiasz treść moich wypowiedzi. Albo nie rozumiesz, co się do Ciebie
    pisze, albo świadomie nimi manipulujesz.


    > i "Coś w rodzaju podsumowania", robicie po prostu "złą robotę".
    > Dlatego, że odwracacie uwagę od tego, że sytuacja na rynku pracy
    > nie tylko, że nie jest normalna, ale jest po prostu absurdalna i musi
    > być zmieniona, i to szybko.

    Kłamliwa sugestia, że twierdziłem coś przeciwnego. Nie zgadzałem się z Tobą,
    co do sposobów zaradzenia tej nienormalnej sytuacji. Co więcej, podałem jej
    przyczyny. Ty, jak na razie, nie ujawniłeś nam, jakie, Twoim zdaniem, są
    przyczyny tak wysokiego bezrobocia.


    > Natomiast Wy dajecie do zrozumienia, że sytuacja ogólna jest
    > zupełnie OK, tylko bezrobotnym nie chce się ruszyć tyłka
    > z kanapy.

    Kłamstwo. Nawet napisałem wprost, że sytuacja jest chora. To że twierdzę, że
    bezrobotnym nie chce się ruszyć tyłka z kanapy, nie oznacza wcale, że uważam
    obecny stan bezrobocia za właściwy.


    >I bez przerwy ich upominacie, żeby niczego od nikogo
    > nie wymagali (m.in. od państwa), a tylko od siebie.

    To drugie tak. Czy mógłbyś jednak wskazać cytaty dowodzące prawdziwości
    pierwszej tezy? To że należy najpierw wymagać od siebie, nie znaczy, że nie
    można wymagać od państwa (ale oczywiście nie by państwo dało pracę, tylko
    stwarzało warunki rozwoju).


    > A dlaczego np. Amerykanie 70 lat temu, mieli prawo wymagać
    > od Roosevelta, żeby zastosował nadzwyczajne środki
    > (m.in. wielkie roboty publiczne) i radykalnie zmniejszył
    > bezrobocie. A przecież to "straszne" bezrobocie z czasów Wielkiego
    > Kryzysu było tylko trochę większe od obecnego polskiego
    > (wynosiło dwadzieścia parę procent). A w ostatnich dniach

    Już w poprzednim wątku udowodniono Ci, że te nadzwyczajne działania okazały
    się nieefektywne. Nie podjąłeś z tym polemiki, tylko powtarzasz swoje w tym
    wątku.


    > Amerykanie już zaczynają podnosić alarm, że bezrobocie osiągnęło
    > nie notowany od lat poziom, mianowicie 6%, i że trzeba
    > jakoś temu przeciwdziałać. A przecież my mamy 3 razy większe!

    Czy ktoś z Tobą polemizował w kwestii, jakie jest bezrobocie albo że trzeba
    mu przeciwdziałać? Tyle że Twoje pomysły na jego ograniczenie skutkowałyby
    podwojeniem tego bezrobocia. Do krytyki tych niewydarzonych pomysłów już się
    nie odniosłeś, zasłaniając się brakiem czasu. Ale jakoś czasu nie brakuje
    Ci, żeby powtarzać swoje tezy w innym wątku.


    > Rozpowszechnianie przez Was takich poglądów

    Przypomnę tylko, że są to poglądy, które Ty nam przypisujesz, a których
    wcale nie reprezentowaliśmy.


    >jest bardzo na rękę
    > rządzącym, bo rozgrzesza ich z nieróbstwa, ale najbardziej jest na rękę
    > pracodawcom. Trudno wyobrazić sobie bardziej komfortową sytuację,
    > niż taką kiedy można przebierać w kilkuset kandydatach na jedno miejsce
    > jak w ulęgałkach, stawiać warunki, że wiek ma być od 25 do 30 lat, itp.
    > Ale jeszcze ważniejsze, żeby obecni pracownicy nie byli już tacy
    > pewni siebie, nie upominali się o podwyżki, a zamiast tego podlizywali
    > się na wyścigi szefowi. Tak, wysokie bezrobocie jest tak bardzo
    > na rękę wpływowej grupie jaką stanowią pracodawcy, że poważnie się
    > zastanawiam, czy te mnożące się ostatnio jak króliki głosy, zwalające
    > całą winę na bierność i lenistwo bezrobotnych, rodzą się tak zupełnie
    > spontanicznie.

    Stek nonsensów, okraszony jeszcze wizją spisku. Wysokie bezrobocie nie jest
    pracodawcom na rękę, bo przede wszystkim bezrobotni to potencjalni
    konsumenci, i o tyle ten pracodawca ma mniejszy rynek zbytu. Dobrego
    pracownika można wybrać z dwudziestu kandydatów, następnych dwustu to tylko
    problem logistyczny, a zysk z niego żaden. Wysokie bezrobocie powoduje, że
    pracownik nie nadający
    się do danej firmy wykorzysta wszystkie sztuczki prawne, byle tylko nie
    zostać zwolnionym. Pracownik skupiony na tym, by podlizywać się szefowi
    zamiast pracować, jest nieefektywny.


    > Do niedawna myślałem, że zlikwidowanie plagi bezrobocia, jak zresztą
    > wszystko w życiu (a zwłaszcza w tym ustroju), musi kosztować
    > - w tym wypadku, że musi to być opłacone zaciśnięciem pasa przez
    > całe społeczeństwo. I myślałem, że to jest główną przyczyną milczenia
    > polityków, a zwłaszcza rządzących, na ten temat. Że wolą spisać na straty
    > bezrobotnych wyborców, niż narazić się kilkakrotnie liczniejszym
    > wyborcom jeszcze mającym pracę. Ale znacznie lepiej ode mnie
    > znający się na ekonomii człowiek, mianowicie Paweł Pollak
    > (ten, który rozpoczął wątek "Co to są znajomości") twierdzi,
    > że są łatwe i bezbolesne sposoby osiągnięcia tego celu

    Trudno to uznać za jakiś komplement, bo lepiej od Ciebie na ekonomii zna się
    nawet świnka morska. Poza tym znowu kłamiesz, bo nigdzie nie pisałem o
    "bezbolesnych" sposobach. Kwestia tylko, dla kogo są bolesne. Wprowadzenie
    wolnego handlu było niewątpliwie bolesne dla naburmuszonych ekspedientek.
    Ale zyskali na tym konsumenci. Odcięcie budżetowej pępowiny będzie bolesne
    dla górników, ale gdy dzięki tym pieniądzom powstaną trzy nowe miejsca pracy
    na
    miejsce jednego zlikwidowanego w górnictwie, to społeczeństwo na tym zyska.


    > (podaje np. przykład Hiszpanii). Jeśli to prawda, to na początku
    > wydaje się zupełnie niezrozumiałe dlaczego nie tylko nic się robi,
    > ale nawet prawie nic się nie mówi nt. zastosowania u nas tych
    > sprawdzonych i prostych rozwiązań. Jedynym racjonalnym
    > wytłumaczeniem pozostaje

    Pozwolisz, że wytnę to kuriozalne uzasadnienie, które zamieściłeś. Mówić się
    mówi, tylko trzeba słuchać. A wytłumaczenie, czemu się nie robi, jest
    proste. Przede wszystkim znaczna część polityków jest wybrana przez takich
    wyborców jak Ty, nie ma zielonego pojęcia o ekonomii i nie umie łączyć
    zdarzeń w gospodarce w ciąg przyczynowo-skutkowy. Poza tym te rozwiązania
    naruszają interesy potężnych (a nie słabych) grup społecznych. I tacy
    górnicy mogą urządzić awanturę pod URM. A to źle wygląda w telewizji. A
    telewizję oglądają przygłupi wyborcy, którzy będą potakiwać, że tak, tak,
    zły rząd nie chce dać górnikom, ale nie zaświta im, że rząd daje z ich
    własnej kieszeni.


    > Ale jeśli konkretne powody do niechęci do walki z bezrobociem
    > mają tylko pracodawcy (np. jeśli są one rzeczywiście bezbolesne
    > dla ogółu społeczeństwa, jak twierdzi Paweł Pollak, to związki
    > zawodowe nie powinny mieć takich powodów),

    To właśnie związki zawodowe przyczyniają się do zwiększenia bezrobocia.
    Związki nie reprezentują społeczeństwa ani bezrobotnych, tylko konkretne
    grupy zawodowe. Zamknięcie kurka z pieniędzmi dla górnictwa spowoduje, że
    pracę stracą górnicy, a działacze związkowi ciepłe posadki. Tymczasem
    powstałe dzięki tym pieniądzom nowe miejsca pracy (których będzie znacznie
    więcej niż tych zlikwidowanych) nic związkowcom nie dadzą, bo będą to
    miejsca w małych i średnich firmach, czyli rozproszone. Oczywiście, górnikom
    nie można się dziwić, bo oni biją się o swoje i logiczne, że taki
    górnik nie zgodzi się dobrowolnie oddać miejsca pracy w zamian za to, że
    pracę znajdzie trzech bezrobotnych na terenach popegeerowskich. I póki ma
    środki nacisku będzie walczył o to, by podatnicy płacili mu pensję (ostatnio
    przedstawiciel górniczej Solidarności podał, ile to jest: przedstawiciele
    tej "poszkodowanej" grupy społecznej dostają średnio 3300 złotych pensji).
    Tyle że rząd nie powinien takiemu terrorowi ulegać.


    >(okazuje się, że niektórzy ludzie znają sposoby wyjścia
    > z kryzysu, ale zaczynają o nich mówić dopiero pod naciskiem,
    > np. wspomniany Paweł Pollak opisał swój sposób dopiero
    > "przyciśnięty" polemiką ze mną, a na początku, jak wielu innych,
    > nawoływał tylko i wykpiwał bezrobotnych siedzących biernie
    > na kanapie).

    Podałem sposoby na obniżenie bezrobocia nie pod żadnym naciskiem, tylko
    kiedy o nie zapytałeś. Wcześniej temat był zupełnie inny, dotyczył kwestii
    znajomości, i
    wypowiadałem się w tej sprawie.

    Paweł
    --
    www.szwedzka.pl




  • 110. Data: 2002-12-11 23:50:06
    Temat: Re: sposób na nicnierobienie
    Od: "TS" <f...@o...pl>

    > > Święte słowa, ale odwróć to.
    > > Taki bezrobotny, jutro może zostać dyrektorem, albo ministrem...
    >
    > W to akurat wątpię..Nie widziałam jeszcze bezrobotnego dyrektora,czy
    > ministra.

    A ja znam dyrektora, który wcześniej był bezrobotny.

    > >Dzisiaj ktoś
    > > jest nieszczęśliwy, ale jutro może mieć świetnie prosperującą
    firmę...Nikt
    > > nie jest prorokiem, nikt nie powinien być tak niepewny siebie, niepewny
    > > jutra.
    >
    > Jak wygra w toto-lotka,czy jakiś spadek mu kapnie,to jest to realne.

    Dlaczego uparcie twierdzisz, że się nie da?
    Firmy nie spadają z nieba. Ktoś musi je założyć. Dlaczego nie bezrobotny?

    > > Ty starasz się być prorokiem, ale przewidujesz jedynie klęski i zmory
    > > okrutne. Nie jesteś DOBRĄ wróżką :-(
    >
    > Postaram się myśleć pozytywnie.

    O!, to, to


    --
    ______________________
    Pozdrawiam
    TS


strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 14


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1