eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Prawo pracy a kwestie rekrutacji
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 78

  • 61. Data: 2005-09-29 17:50:46
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Koziorozec" <b...@n...pl>

    Użytkownik "Immona" napisał w wiadomości

    > > Oczywiście, powyższe pytania były skrajne.
    > > Chociaż ja się już spotkałam z pytaniami od pracodawcy:
    > > "Czy jest pani w ciąży?", "Czy ma pani narzeczonego?"
    > > - co to k.... pracodawcę obchodzi???
    >
    > Niestety finansowo go obchodzi. Jesli zajdziesz w ciaze
    > bedac u niego zatrudniona, wynikaja z tego rozne przywileje
    > dla Ciebie, z ktorych sporo dotyka finansowo jego
    > bezposrednio, a nie urzedy panstwowe, ktore to wymyslily.

    Nie tłumacz mi rzeczy oczywistych - ja o tym wiem, dlaczego
    tak jest, co nie znaczy, że jest normalnie.

    Według Twojego rozumowania to żadna kobieta, która nie
    urodziła co najmniej dwójki dzieci nie powinna pracować.
    Zakładasz też, że przychodząc do pracy tylko myślę, jak
    tu wyrolować pracodawcę i zajść sobie w ciążę, żeby się
    'byczyć', gdy on będzie na mnie 'bulił'?
    Uważasz, że kobiety w ciąży chodzą szukać pracy, żeby
    znaleźć 'tanie utrzymanie'?
    Ciekawe, jak byś się czuła, gdyby pracodawcy nie chcieli
    Cię zatrudniać tylko dlatego, że jesteś kobietą w wieku,
    w którym w każdej chwili możesz zajść w ciążę (pomiędzy
    18 a 30 rokiem życia)?

    > Generalnie dotyczy to silniej nudnych, niskoplatnych i malo
    > perspektywicznych prac, gdzie rachunek zyskow i strat kobiety
    > moze ja zaprowadzic do decyzji, ze wiecej zyska (w sensie
    > kombinacji korzysci psychicznych i finansowych) rodzac
    > i korzystajac ze zwiazanych z tym przywilejow, niz pracujac.

    Zastanawiasz się czasem nad tym co piszesz?
    Uważasz, że bycie w ciąży i urodzenie dziecka to tak, jak
    pójście do sklepu i kupienie jogurtu???
    Myślisz, że kalkulacja kobiety jest taka, że jak słabo płacą,
    to lepiej zajdę w ciążę???
    Większość kobiet myśli o tym, że po wypadnięciu z rynku
    pracy na okres odchowania dziecka itp. będą miały problemy
    ze znalezieniem pracy ze względu na przerwę w życiorysie
    i to, że będą miały małe dziecko na wychowaniu - i dlatego
    odwlekają decyzję o zajściu w ciążę do tzw. 'ostatniego dzwonka',
    żeby tylko jakoś ustawić się w życiu/pracy. Dlatego mamy teraz
    niż demograficzny, co jest pestką w porównaniu z tym, co będzie
    za kilka lat.

    > Na stanowiskach lepiej platnych, perspektywicznych, gdzie
    > mozna osiagac coraz wiecej w zaleznosci od swoich wynikow
    > i na ktore przyjmuje sie osoby ewidentnie ambitne, po ktorych
    > CV widac, ze byly od dawna ukierunkowane na kariere zakres
    > takiej dyskryminacji jest znacznie mniejszy

    Nawet i na tych lepiej płatnych, ambitnych stanowiskach
    w którymś momencie (tak koło trzydziestki) dziewczyna/kobieta
    stwierdza, że jak teraz nie urodzi dziecka, to nie będzie go miała
    nigdy. I wtedy nawet na tym lepiej płatnym stanowisku też może
    zajść w ciążę.

    > > A może raczej dyskryminacja, bo facetowi nie zadają
    > > takich pytań: "Czy niedługo urodzi się panu dziecko?",
    > > "Czy ma pan żonę w ciąży?".
    >
    > Nawet jesli wyrownac urlopy wychowawcze i cala reszte,
    > to kobieta w ciazy bedzie miala mdlosci o poranku, a ojciec
    > jej dziecka nie bedzie w tym samym czasie funkcjonowal gorzej
    > z powodow biologicznych zwiazanych z dzieckiem.

    Nie każda kobieta ma mdłości i nie każdej to przeszkodzi w pracy.
    Wiele kobiet zaraz po urodzeniu chce wrócić do pracy oddając
    dziecko do żłobka, przedszkola itp.
    Niektórzy więksi pracodawcy znajdują sposób na to, aby młoda
    mama mogła pracować i mieć pewność, że jej dziecko jest
    pod właściwą opieką - przyzakładowe przedszkola itp.

    > Choc IMHO tego typu biologiczne fakty stanowia w motywacji
    > do dyskryminacji na tym tle mala czesc; czesc zasadnicza nalezy
    > przypisac rozdmuchanym przywilejom zapisanym w KP.

    O! I znowu widać Twoje przebywanie między 'wronami',
    do tego w towarzystwie w większości męskim!

    Ty jak się wypowiadasz na grupie, to wypowiadasz własne zdanie,
    czy nawet tutaj reprezentujesz interesy przedsiębiorców?

    Tak a propos, to się zastanawiam, czy jest jakaś dziedzina,
    w której nie wypowiadałabyś się (tak samo jak i koleżanka
    Kira) - autorytatywnie?
    Wy we dwie to już chyba się na wszystkim znacie. :>>>

    --
    Koziorozec


  • 62. Data: 2005-09-29 18:06:46
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: Tomasz Płókarz <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.>

    Dnia 29-09-2005 o 19:50:46 Koziorozec <b...@n...pl> napisał:

    > Użytkownik "Immona" napisał w wiadomości
    >
    >> > Oczywiście, powyższe pytania były skrajne.
    >> > Chociaż ja się już spotkałam z pytaniami od pracodawcy:
    >> > "Czy jest pani w ciąży?", "Czy ma pani narzeczonego?"
    >> > - co to k.... pracodawcę obchodzi???
    >>
    >> Niestety finansowo go obchodzi. Jesli zajdziesz w ciaze
    >> bedac u niego zatrudniona, wynikaja z tego rozne przywileje
    >> dla Ciebie, z ktorych sporo dotyka finansowo jego
    >> bezposrednio, a nie urzedy panstwowe, ktore to wymyslily.
    >
    > Nie tłumacz mi rzeczy oczywistych - ja o tym wiem, dlaczego
    > tak jest, co nie znaczy, że jest normalnie.
    >
    > Według Twojego rozumowania to żadna kobieta, która nie
    > urodziła co najmniej dwójki dzieci nie powinna pracować.

    Możesz przedstawić dokładniej rozumowanie Immony?

    > Zakładasz też, że przychodząc do pracy tylko myślę, jak
    > tu wyrolować pracodawcę i zajść sobie w ciążę, żeby się
    > 'byczyć', gdy on będzie na mnie 'bulił'?
    > Uważasz, że kobiety w ciąży chodzą szukać pracy, żeby
    > znaleźć 'tanie utrzymanie'?
    > Ciekawe, jak byś się czuła, gdyby pracodawcy nie chcieli
    > Cię zatrudniać tylko dlatego, że jesteś kobietą w wieku,
    > w którym w każdej chwili możesz zajść w ciążę (pomiędzy
    > 18 a 30 rokiem życia)?

    Kupujesz samochód. Identyczny model, w identycznej cenie, oferuje Ci dwóch
    dilerów. Oferty różnią się tylko jednym drobiazgiem: diler A dorzuca
    gratis ubezpieczenie od kradzieży, a diler B nie. Jest JASNE, że wybierasz
    ofertę A, mimo że nigdzie nie jest powiedziane, że Ci ukradną ten
    samochód. Może nie ukradną, prawda?

    >
    > Zastanawiasz się czasem nad tym co piszesz?
    > Uważasz, że bycie w ciąży i urodzenie dziecka to tak, jak
    > pójście do sklepu i kupienie jogurtu???
    > Myślisz, że kalkulacja kobiety jest taka, że jak słabo płacą,
    > to lepiej zajdę w ciążę???

    Ze dwa dni temu było na tej grupie, pytanie kobiety w drugim miesiącu,
    kiedy powiedzieć pracodawcy o ciąży.

    --
    The man who doesn't read good books has no advantage over the man who
    can't read them.
    Mark Twain


  • 63. Data: 2005-09-29 19:19:08
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>


    Użytkownik "Koziorozec" <b...@n...pl> napisał w wiadomości
    news:dhh9i0$8ra$1@inews.gazeta.pl...
    > Użytkownik "Immona" napisał w wiadomości

    >>
    >> Niestety finansowo go obchodzi. Jesli zajdziesz w ciaze
    >> bedac u niego zatrudniona, wynikaja z tego rozne przywileje
    >> dla Ciebie, z ktorych sporo dotyka finansowo jego
    >> bezposrednio, a nie urzedy panstwowe, ktore to wymyslily.
    >
    > Nie tłumacz mi rzeczy oczywistych - ja o tym wiem, dlaczego
    > tak jest, co nie znaczy, że jest normalnie.

    Dyskutuje sie zawsze z grupa, nie tylko z osoba, z ktora sie prowadzi
    bezposredni dialog. Dlatego warto niektore rzeczy w kolko uswiadamiac. Ja
    kiedys nie mialam pojecia, jak rozdmuchane sa te przywileje.

    > Według Twojego rozumowania to żadna kobieta, która nie
    > urodziła co najmniej dwójki dzieci nie powinna pracować.

    Absolutnie nie potrafie zobaczyc w moim rozumowaniu takiego absurdalnego
    wniosku.

    > Zakładasz też, że przychodząc do pracy tylko myślę, jak
    > tu wyrolować pracodawcę i zajść sobie w ciążę, żeby się
    > 'byczyć', gdy on będzie na mnie 'bulił'?

    Mysle, ze istnieje pewna ilosc pracodawcow, ktorzy maja takie obawy.
    Dyskutujemy o obawach, a nie o tym, na ile sa one sluszne statystycznie lub
    w odniesieniu do danej osoby.

    > Uważasz, że kobiety w ciąży chodzą szukać pracy, żeby
    > znaleźć 'tanie utrzymanie'?

    Post tej tresci byl nawet tu na ppd. Jakis sfrustrowany zlymi
    doswiadczeniami pracodawca krzyczal wielkimi literami, ze "nie zatrudni osob
    z kregu podwyzszonego ryzyka", bo przez kobiety w ciazy mu malo firma nie
    padla. Byly tez tu na ppd zapytania odnosnie wlasnie zatrudnienia sie na
    poczatku ciazy lub przed planowana ciaza, zeby potem siedziec na zwolnieniu
    dostajac kase zamiast bez kasy. Tacy ludzie po prostu sa na swiecie. Nie
    wszyscy, zapewne nawet mniejszosc, ale strasznie daja w kosc tym, ktorzy na
    nich trafia i takie osoby potem dostaja uprzedzen.

    > Ciekawe, jak byś się czuła, gdyby pracodawcy nie chcieli
    > Cię zatrudniać tylko dlatego, że jesteś kobietą w wieku,
    > w którym w każdej chwili możesz zajść w ciążę (pomiędzy
    > 18 a 30 rokiem życia)?

    Alez ja jestem w tym wieku.

    >> Generalnie dotyczy to silniej nudnych, niskoplatnych i malo
    >> perspektywicznych prac, gdzie rachunek zyskow i strat kobiety
    >> moze ja zaprowadzic do decyzji, ze wiecej zyska (w sensie
    >> kombinacji korzysci psychicznych i finansowych) rodzac
    >> i korzystajac ze zwiazanych z tym przywilejow, niz pracujac.
    >
    > Zastanawiasz się czasem nad tym co piszesz?
    > Uważasz, że bycie w ciąży i urodzenie dziecka to tak, jak
    > pójście do sklepu i kupienie jogurtu???
    > Myślisz, że kalkulacja kobiety jest taka, że jak słabo płacą,
    > to lepiej zajdę w ciążę???

    Jesli kobieta marzy o dziecku, a widzi, ze w pracy nie ma perspektyw awansu
    i praca jej sie generalnie malo podoba, to wniosek, ze satysfakcja
    psychiczna z bycia matka plus swiadczenia z tego tytulu (zagwarantowane, a
    zwolnic jej w czasie tego urlopu nie mozna) sa korzystniejsze niz harowka w
    nieperspektywicznej pracy jest bardzo logicznym wnioskiem. A decyzja o
    urodzeniu dziecka zawiera w sobie zwykle element kalkulacji ekonomicznej -
    umowmy sie, ze pomijamy przypadek szybkich numerkow na dyskotece i wpadki z
    tego tytulu. Wiekszosc kobiet w pewnym wieku mysli o dziecku, jest to
    biologicznie zaprogramowane. Okolicznosci moga powstrzymywac poddanie sie
    temu pragnieniu, ale gdy zajscie w ciaze nie bedzie oznaczalo wielkiego
    pogorszenia sie warunkow ekonomicznych, to bariera czesto znika.

    >> Na stanowiskach lepiej platnych, perspektywicznych, gdzie
    >> mozna osiagac coraz wiecej w zaleznosci od swoich wynikow
    >> i na ktore przyjmuje sie osoby ewidentnie ambitne, po ktorych
    >> CV widac, ze byly od dawna ukierunkowane na kariere zakres
    >> takiej dyskryminacji jest znacznie mniejszy
    >
    > Nawet i na tych lepiej płatnych, ambitnych stanowiskach
    > w którymś momencie (tak koło trzydziestki) dziewczyna/kobieta
    > stwierdza, że jak teraz nie urodzi dziecka, to nie będzie go miała
    > nigdy. I wtedy nawet na tym lepiej płatnym stanowisku też może
    > zajść w ciążę.

    Zawsze moze. Ale dzietnosc wsrod robiacych kariere w prawdziwym sensie tego
    slowa (czyli dobra kasa lub realizacja prawdziwych zainteresowan) jest
    znacznie nizsza niz wsrod tych, ktore uwazaja swoja robote za przykry
    obowiazek. Mysle, ze nie doceniasz tego, jak wielkim przezyciem/satysfakcja
    jest macierzynstwo (nie mam tego doswiadczenia, ale duzo mialam do czynienia
    z mlodymi matkami bedacymi na haju z tego powodu). W pewnych sytuacjach,
    biorac pod uwage korzysc psychiczna, to sie po prostu bardziej oplaca niz
    praca. Oplaca nie w sensie finansowym, tylko rachunku uwzgledniajacego stan
    psychiki :)

    >> Nawet jesli wyrownac urlopy wychowawcze i cala reszte,
    >> to kobieta w ciazy bedzie miala mdlosci o poranku, a ojciec
    >> jej dziecka nie bedzie w tym samym czasie funkcjonowal gorzej
    >> z powodow biologicznych zwiazanych z dzieckiem.
    >
    > Nie każda kobieta ma mdłości i nie każdej to przeszkodzi w pracy.
    > Wiele kobiet zaraz po urodzeniu chce wrócić do pracy oddając
    > dziecko do żłobka, przedszkola itp.
    > Niektórzy więksi pracodawcy znajdują sposób na to, aby młoda
    > mama mogła pracować i mieć pewność, że jej dziecko jest
    > pod właściwą opieką - przyzakładowe przedszkola itp.

    Oczywiscie i to bardzo dobrze, ze nie wszyscy maja uprzedzenia. Jest to
    warte promowania.

    >
    >> Choc IMHO tego typu biologiczne fakty stanowia w motywacji
    >> do dyskryminacji na tym tle mala czesc; czesc zasadnicza nalezy
    >> przypisac rozdmuchanym przywilejom zapisanym w KP.
    >
    > O! I znowu widać Twoje przebywanie między 'wronami',
    > do tego w towarzystwie w większości męskim!

    Rzeczywiscie przebywam w wiekszosci w towarzystwie meskim, poniewaz
    najwieksza czesc doby spedzam w domu. Natomiast w pracy zawodowej mialam do
    czynienia wiecej z kobietami. Tylko nie rozumiem, co to meskie lub kobiece
    towarzystwo ma do rzeczy?

    >
    > Ty jak się wypowiadasz na grupie, to wypowiadasz własne zdanie,
    > czy nawet tutaj reprezentujesz interesy przedsiębiorców?

    Wlasne. Nie wierze w walke klasowa.

    >
    > Tak a propos, to się zastanawiam, czy jest jakaś dziedzina,
    > w której nie wypowiadałabyś się (tak samo jak i koleżanka
    > Kira) - autorytatywnie?
    > Wy we dwie to już chyba się na wszystkim znacie. :>>>
    >

    Taka reakcje na siebie spotykam u osob, ktore nie maja pewnosci siebie.
    Po prostu nie boje sie mowic, co mysle i nie opatruje tego "umniejszajacymi"
    zastrzezeniami.

    I.


  • 64. Data: 2005-09-30 17:57:37
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: Tomasz Płókarz <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.>

    Dnia 01-10-2005 o 19:39:31 Koziorozec <b...@n...pl> napisał:

    > I o czym to świadczy? Że wszystkie kobiety są takie?
    >

    Memo (do wszystkich): Możecie mnie zwymyślać od najgorszych, i nie spotka
    się to z cieniem protestu z mojej strony, gdy jeszcze raz podejmę polemikę
    z idiotką.

    --
    The man who doesn't read good books has no advantage over the man who
    can't read them.
    Mark Twain


  • 65. Data: 2005-09-30 18:08:37
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>


    Użytkownik "Koziorozec" <b...@n...pl> napisał w wiadomości
    news:dhjt20$8j5$1@inews.gazeta.pl...
    > Użytkownik "Immona" napisał w wiadomości

    > Z Twojej wypowiedzi wynika, że rozumiesz takiego pracodawcę
    > i że według Ciebie - ma on rację. A i jeszcze piszesz o 'rozbuchanych'
    > przywilejach w KP.

    Ze ja kogos rozumiem, to nie znaczy, ze on ma racje i slusznie postepuje.

    >> Nie wszyscy, zapewne nawet mniejszosc, ale strasznie daja
    >> w kosc tym, ktorzy na nich trafia i takie osoby potem dostaja
    >> uprzedzen.
    >
    > No widzisz - pracownik też może 'dostać uprzedzeń' :>
    >

    Tak. I mamy uprzedzenia po obu stronach. I co w zwiazku ze stwierdzeniem
    tego faktu?


    >> > 18 a 30 rokiem życia)?
    >>
    >> Alez ja jestem w tym wieku.
    >
    > Wiem i dlatego to napisałam.
    > Dlatego powinnaś spojrzeć na to z perspektywy osoby,
    > która chce się zatrudnić i nie planuje urodzenia dziecka,
    > a mimo to pracodawca nie chce zatrudnić jej, bo jest
    > kobietą i zawsze może jej się 'odwidzieć'.

    Mialam w zyciu sytuacje, gdy odrzucono moja aplikacje na stanowiska, na
    ktore uwazam, ze sie swietnie nadaje. Nie jestem w stanie sprawdzic, czy
    wynikalo to z obecnosci lepszych kandydatow wsrod aplikujacych, czy z
    plciowo-wiekowego uprzedzenia. Moze wystapilo gdzies to plciowo-wiekowe
    uprzedzenie. Jedynym wyjsciem jest wtedy, sorry, szukac kogos, kto tego tego
    uprzedzenia nie ma, a ilosc pracujacych mlodych kobiet swiadczy o tym, ze sa
    firmy bez tych uprzedzen. Istnienie tego uprzedzenia nie jest dobra rzecza,
    ale jednostka moze co najwyzej poszukac sobie kogos nie uprzedzonego, dopoki
    rynek nie da w kosc tym, ktorzy na swoich uprzedzeniach traca.

    >> Jesli kobieta marzy o dziecku, a widzi, ze w pracy nie ma
    >> perspektyw awansu i praca jej sie generalnie malo podoba,
    >> to wniosek, ze satysfakcja psychiczna z bycia matka plus
    >> swiadczenia z tego tytulu (zagwarantowane, a zwolnic jej
    >> w czasie tego urlopu nie mozna) sa korzystniejsze niz harowka
    >> w nieperspektywicznej pracy jest bardzo logicznym wnioskiem.
    >
    > Ile jest takich kobiet? Które tak właśnie myślą i zrobią, jak napisałaś?
    > Masz jakieś statystyki? Czy opierasz się na kilku przypadkach,
    > o których słyszałaś od znajomych znajomych i przedsiębiorców?

    Sa to statystyki dzietnosci wsrod roznych grup spolecznych. Im biedniej i
    mniej perspektyw, tym wiecej dzieci. Przykladem tego jest wyz demograficzny
    poczatku lat osiemdziesiatych, gdy bylo naprawde szaro i ponuro. Jak
    czlowiek sobie nie jest w stanie zapewnic satysfakcji w zyciu poza domem,
    niezaleznie od przyczyny, to znacznie atrakcyjniejszy staje sie wybor
    satysfakcji w domu i z domu.

    >
    > Właśnie dlatego jest i będzie niż demograficzny.
    > Kiedyś kobieta mogła 'robić karierę' i mieć dziecko, właśnie dzięki
    > takim przepisom w KP. Dzisiaj - boi się, że straci pracę i odkłada
    > założenie rodziny.

    Dawniej bylo odgorne pelne zatrudnienie i wiele stanowisk utrzymywanych
    fikcyjnie.

    Wyjasnie Ci, co mysle o KP w tej kwestii. Otoz podstawowa bariera wystepuje
    przy zatrudnianiu. Jak jakas osoba jest juz zatrudniona, wykazala sie, firma
    jej potrzebuje, jest ona cennym pracownikiem, to firma najczesciej jest
    sklonna w wysokim stopniu wspolpracowac w laczeniu kariery i
    urodzenia/wychowania dzieci. Mysle, ze wobec cenionych pracownic firmy
    bylyby sklonne do takiej wspolpracy nawet bez odgornego przymusu, zwlaszcza
    ze ta wspolpraca czesto wychodzi poza ten przymus.
    Firma ryzykuje przy zatrudnianiu, ze potencjalny ogolny koszt ciazy
    pracownicy przekroczy to, co ona dla firmy wypracuje, czyli firma na calej
    operacji zatrudnienia poniesie strate. Przy zatrudnianiu nie mozna okreslic,
    czy i jaki zysk pracownik przyniesie firmie, jest to podejmowanie ryzyka.
    Kiedy firma juz danego pracownika przez iles czasu zna i wie, ile jest dla
    niej wart, kalkulacja jest dokonywana na podstawie prawdziwych danych, a nie
    obaw i w tej drugiej kalkulacji pracownica ma znacznie lepsze szanse.
    Trzeba by wiec sprawic, zeby nie bano sie zatrudniac kobiet w wieku
    rozrodczym. Jak taka kobieta jest juz zatrudniona i dobrze pracuje,
    pracodawcy nie robia z ciazy wielkiej sprawy. Ustalaja rozwiazania typu
    telepraca, dopasowanie godzin pracy do potrzeb itp. Znam kobiety, ktore przy
    pelnej wspolpracy pracodawcy lacza dziecko z kariera.
    Wystarczyloby zdjac z pracodawcy czesc ponoszonych przez niego ciezarow i
    przeniesc je np. na panstwo, skoro juz musza byc, a obawa przy zatrudnianiu
    by zmalala. A to ona jest problemem; kobietom nie daje sie szansy wykazac,
    ze sa warte tego, zeby pomagac im laczyc dziecko z kariera, bo gdyby sie
    okazalo, ze nie sa tego warte, straty sa za duze.

    I.


  • 66. Data: 2005-10-01 10:47:19
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Sat, 1 Oct 2005 19:39:31 +0200, "Koziorozec" wrote:

    >He, he. Nie kupuję samochodu! Jeżdżę rowerem - bo lubię.

    Czytam i oczom nie wierzę, chyba zwidy z przemęczenia mam, albo
    przegapiłem jakąś rewolucję na grupie!

    http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?wid=8013657&k
    at=1342
    Ha, ha, ha!

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 67. Data: 2005-10-01 17:29:51
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Koziorozec" <b...@n...pl>

    Użytkownik "Immona" napisał w wiadomości

    > > Według Twojego rozumowania to żadna kobieta, która nie
    > > urodziła co najmniej dwójki dzieci nie powinna pracować.
    >
    > Absolutnie nie potrafie zobaczyc w moim rozumowaniu takiego
    > absurdalnego wniosku.

    Szkoda.

    > > Zakładasz też, że przychodząc do pracy tylko myślę, jak
    > > tu wyrolować pracodawcę i zajść sobie w ciążę, żeby się
    > > 'byczyć', gdy on będzie na mnie 'bulił'?
    >
    > Mysle, ze istnieje pewna ilosc pracodawcow, ktorzy maja takie
    > obawy. Dyskutujemy o obawach, a nie o tym, na ile sa one
    > sluszne statystycznie lub w odniesieniu do danej osoby.

    Z Twojej wypowiedzi wynika, że rozumiesz takiego pracodawcę
    i że według Ciebie - ma on rację. A i jeszcze piszesz o 'rozbuchanych'
    przywilejach w KP.

    > > Uważasz, że kobiety w ciąży chodzą szukać pracy, żeby
    > > znaleźć 'tanie utrzymanie'?
    >
    > Byly tez tu na ppd zapytania odnosnie wlasnie zatrudnienia
    > sie na poczatku ciazy lub przed planowana ciaza, zeby \
    > potem siedziec na zwolnieniu dostajac kase zamiast bez kasy.

    Były też posty o nieuczciwych pracodawcach, o niepłacących
    wcale, albo nie w terminie itd. O tych, którzy zatrudniają
    co miesiąc kogoś nowego i żadnemu nie płacą.

    > Tacy ludzie po prostu sa na swiecie.

    No właśnie - tacy też są na świecie.

    > Nie wszyscy, zapewne nawet mniejszosc, ale strasznie daja
    > w kosc tym, ktorzy na nich trafia i takie osoby potem dostaja
    > uprzedzen.

    No widzisz - pracownik też może 'dostać uprzedzeń' :>

    > > Ciekawe, jak byś się czuła, gdyby pracodawcy nie chcieli
    > > Cię zatrudniać tylko dlatego, że jesteś kobietą w wieku,
    > > w którym w każdej chwili możesz zajść w ciążę (pomiędzy
    > > 18 a 30 rokiem życia)?
    >
    > Alez ja jestem w tym wieku.

    Wiem i dlatego to napisałam.
    Dlatego powinnaś spojrzeć na to z perspektywy osoby,
    która chce się zatrudnić i nie planuje urodzenia dziecka,
    a mimo to pracodawca nie chce zatrudnić jej, bo jest
    kobietą i zawsze może jej się 'odwidzieć'.

    > Jesli kobieta marzy o dziecku, a widzi, ze w pracy nie ma
    > perspektyw awansu i praca jej sie generalnie malo podoba,
    > to wniosek, ze satysfakcja psychiczna z bycia matka plus
    > swiadczenia z tego tytulu (zagwarantowane, a zwolnic jej
    > w czasie tego urlopu nie mozna) sa korzystniejsze niz harowka
    > w nieperspektywicznej pracy jest bardzo logicznym wnioskiem.

    Ile jest takich kobiet? Które tak właśnie myślą i zrobią, jak napisałaś?
    Masz jakieś statystyki? Czy opierasz się na kilku przypadkach,
    o których słyszałaś od znajomych znajomych i przedsiębiorców?

    > Wiekszosc kobiet w pewnym wieku mysli o dziecku, jest to
    > biologicznie zaprogramowane. Okolicznosci moga powstrzymywac
    > poddanie sie temu pragnieniu, ale gdy zajscie w ciaze nie bedzie
    > oznaczalo wielkiego pogorszenia sie warunkow ekonomicznych,
    > to bariera czesto znika.

    Więc sama widzisz, że dopóki tylko kobiety rodzą dzieci ;)
    to mają przechlapane. Ale czy z tego powodu powinny siedzieć
    w domu i szukać pracy?

    > Zawsze moze. Ale dzietnosc wsrod robiacych kariere w prawdziwym
    > sensie tego slowa (czyli dobra kasa lub realizacja prawdziwych
    > zainteresowan) jest znacznie nizsza niz wsrod tych, ktore uwazaja
    > swoja robote za przykry obowiazek.

    Właśnie dlatego jest i będzie niż demograficzny.
    Kiedyś kobieta mogła 'robić karierę' i mieć dziecko, właśnie dzięki
    takim przepisom w KP. Dzisiaj - boi się, że straci pracę i odkłada
    założenie rodziny.

    > Mysle, ze nie doceniasz tego, jak wielkim przezyciem/satysfakcja
    > jest macierzynstwo (nie mam tego doswiadczenia, ale duzo mialam
    > do czynienia z mlodymi matkami bedacymi na haju z tego powodu).
    > W pewnych sytuacjach, biorac pod uwage korzysc psychiczna, to
    > sie po prostu bardziej oplaca niz praca. Oplaca nie w sensie
    > finnansowym, tylko rachunku uwzgledniajacego stan psychiki :)

    Doceniam. Tylko oprócz kobiet, które świetnie czują się _wyłącznie_
    jako matki i gospodynie domowe oraz kobiet, dla których kariera
    zawodowa jest najważniejsza, są jeszcze i takie, które chcą mieć
    rodzinę, dzieci i spełniać się zawodowo.
    Da się to zrobić, zapewniam Cię.

    > Tylko nie rozumiem, co to meskie lub kobiece towarzystwo ma
    > do rzeczy?

    Oj, ma!

    > > Tak a propos, to się zastanawiam, czy jest jakaś dziedzina,
    > > w której nie wypowiadałabyś się (tak samo jak i koleżanka
    > > Kira) - autorytatywnie?
    > > Wy we dwie to już chyba się na wszystkim znacie. :>>>
    > >
    >
    > Taka reakcje na siebie spotykam u osob, ktore nie maja
    > pewnosci siebie.
    > Po prostu nie boje sie mowic, co mysle i nie opatruje tego
    > "umniejszajacymi" zastrzezeniami.

    Ja to raczej odnoszę wrażenie, że niedowartościowane w realu
    osoby chcą zaistnieć jakoś w sieci i dlatego wypowiadają się
    na każdy temat (autorytatywnie), w którym potrafią chociaż
    przeczytać wszystkie literki :>


    --
    Koziorozec


  • 68. Data: 2005-10-01 17:39:31
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Koziorozec" <b...@n...pl>

    Użytkownik "Tomasz Płókarz" napisał w wiadomości

    > Kupujesz samochód. Identyczny model, w identycznej cenie,
    > oferuje Ci dwóch dilerów. Oferty różnią się tylko jednym drobiazgiem:
    > diler A dorzuca gratis ubezpieczenie od kradzieży, a diler B nie. Jest
    > JASNE, że wybierasz ofertę A, mimo że nigdzie nie jest powiedziane,
    > że Ci ukradną ten samochód. Może nie ukradną, prawda?

    He, he. Nie kupuję samochodu! Jeżdżę rowerem - bo lubię.

    Twoja wypowiedź jest w stylu: chcesz być pięknym, mądrym
    i bogatym, czy mądrym i pięknym.

    > Ze dwa dni temu było na tej grupie, pytanie kobiety
    > w drugim miesiącu, kiedy powiedzieć pracodawcy o ciąży.

    I o czym to świadczy? Że wszystkie kobiety są takie?

    Gdybym patrzyła na zachowanie i poglądy JK-M, to też miałabym
    ciekawą opinię o wszystkich facetach. Ale potrafię odróżnić
    ziarno od plew...

    --
    Koziorozec


  • 69. Data: 2005-10-06 01:03:26
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Koziorozec" <b...@n...pl>

    Użytkownik "Bremse" napisał w wiadomości

    > >He, he. Nie kupuję samochodu! Jeżdżę rowerem - bo lubię.
    >
    > Czytam i oczom nie wierzę, chyba zwidy z przemęczenia mam, albo
    > przegapiłem jakąś rewolucję na grupie!
    >
    > http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?wid=8013657&k
    at=1342
    > Ha, ha, ha!

    Oj, Bremse!
    Przecież już dawno deklarowałam się jako cyklistka ;)))

    --
    Koziorozec


  • 70. Data: 2005-10-06 01:10:04
    Temat: Re: Prawo pracy a kwestie rekrutacji
    Od: "Koziorozec" <b...@n...pl>

    Użytkownik "Tomasz Płókarz" napisał w wiadomości

    > > I o czym to świadczy? Że wszystkie kobiety są takie?
    > >
    >
    > Memo (do wszystkich): Możecie mnie zwymyślać od najgorszych,
    > i nie spotka się to z cieniem protestu z mojej strony, gdy jeszcze raz
    > podejmę polemikę z idiotką.

    Cytat z JK-M (z Trójki): [czym się różni kobieta od mężczyzny?]
    "[...] inteligencją [...]" :>>>
    A wg JK-M społeczeństwo jest i tak głupie, bo głosowało
    nie na niego... :>>> A swoim wyborcom on nie będzie dziękował, że go
    wybierali, bo to oni powinni mu dziękować, że zgodził się
    na kandydowanie na tak odpowiedzialną funkcję - szczyt bezczelności!


    A dlaczego już nie masz w sygnaturce, że: "odkąd myślisz... " i takie
    tam ble ble? :>> Przecież jeszcze prezydenta nie wybrało to
    zaciemnione społeczeństwo?

    --
    Koziorozec (należąca do 'głupiego społeczeństwa')

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1