eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 30

  • 21. Data: 2004-06-12 20:02:39
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>

    slimak; <cafd2a$1pm6$1@news2.ipartners.pl> :

    > > Myślę że wielu starszych z chęcią by wzięło taką pracę. Ja rozumiem że to
    > > żadna praca ale na początek nawet taka jest dobra. Nasz kraj to nie USA
    > > gdzie każdy może zostać kim chce i robić co chce.
    >
    > nie poruszaj stanow bo to zupelnie inna bajka - tam jest inna mentalnosc
    > ludzi - jak u nas nastolatkowie w wieku maturalnym chodza tylko do
    > szkoly a reszte czasu spedzaja albo na przyjemnosciach albo nad nauka i
    > pozniej jak trzeba isc do pracy to sa zieloni tak w stanach jest
    > zupelnie inaczej tam mlodzi ludzie w wiekszosci przypadkow juz zaczynaja
    > prace czy to w Mc czy innych barkach i taki czlowiek juz ma jakies
    > pojecie o zyciu a u nas... no coz...

    Ślimak nie p.... - w moim liceum za socjalizmu było tzw. OHP - w drugiej
    i trzeciej klasie łaziłem sprzątać szpitale, w wakacje robiłem w
    drukarni, czasami próbowałem roboty u rolnika. Na studiach robiłem w
    spółdzielni studenckiej, ale też w innych robotach [głównie wożenie
    taczką gruzu, mieszanie zaprawy, rozwalanie murów, albo podobne itd.].
    Nie byłem jakimś samotnym mutantem.

    Z drugiej strony syn znajomej z pracy, za kapitalizmu, próbował dorobić
    na ulotkach - oprócz straconej komórki i odcisków niewiele zyskał.

    MZ. nie odstajemy od USA tylko zachowaniem młodzieży, ale także
    wartością nabywczą tego, co można przy tym zarobić - popatrz na
    ogłoszenia w GW - przy 20% [mz. 30%] bezrobociu dorosli zgadzają się na
    stawki, za które w USA robią tylko dzieci i emigranci.

    Flyer
    --
    Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
    ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)


  • 22. Data: 2004-06-13 09:30:24
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "KrzysztofM" <p...@m...pfmpfffpm.pfmpmf>


    Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:cafnm8$a5r$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > slimak; <cafd2a$1pm6$1@news2.ipartners.pl> :
    >
    > >
    > MZ. nie odstajemy od USA tylko zachowaniem młodzieży, ale także
    > wartością nabywczą tego, co można przy tym zarobić - popatrz na
    > ogłoszenia w GW - przy 20% [mz. 30%] bezrobociu dorosli zgadzają się na
    > stawki, za które w USA robią tylko dzieci i emigranci.
    >
    > Flyer
    > --
    > Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
    > ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)

    Obawiam się, ze w przeliczeniu na dolary kwoty 800 zł - czyli jakieś 200 USD
    to nikt w USA nie dostaje tak mało:)
    Ale co tu dużo mówić - sam obecnie szukam pracy - i wiem, że jak znajde to
    raczej nie mam szans na zarobki podobne jak dotychczas (czyli ok. 2000
    brutto).
    Raczej będzie połowa tej kwoty. A nie jestem na rynku pracy od miesiąca,
    tylko od 9 lat.
    Z kolei, wiele osób mówi - że trzeba się cenić... Niestety, "cenienie się"
    nie zawsze się sprawdza..

    pozdr

    --
    Krzysiek


  • 23. Data: 2004-06-13 09:40:36
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Jarek" <p...@n...polbox.com>

    A ciekawe co powiesz na propozycje pracy w Warszawie, od 8 rano do oporu, za
    850 brutto. Dodam, ze chodzi o firme spoza mojej branzy, a ja jestem po
    SGGW. Powinienem pewnie wziac i w mankiet cmokac.

    PS. Nie wspomne juz o aluzjach do nadwagi i religii (mam troche pierwszego i
    nie mam wcale drugiego, w przeciwienstwie do pracownikow owej firmy).



  • 24. Data: 2004-06-13 12:09:16
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Reksio" <m...@p...onet.pl>


    > Z tego wynika, ze pytasz o to jakie on musialby poniesc koszty. Moim
    > zdaniem bilet miesieczny za 38 zl. Posilkow nie wliczam, bo gdyby siedzial
    > w domu to tez jesc by musial.
    > P.S. Zleceniodawce umowa kosztuje o ile sie nie myle okolo 1300-1400 zl.

    Moze niezbyt jasno wyraziłem swoją wątpliwość. Miałem na myśli koszt
    odprowadzania składek na obowiązkowe ubezpieczenie przez zatrudnionego, ale
    w swoim Post Scriptum rozwiałeś moją wątpliwość (może nawet nieświadomie)
    :-)

    Pozdrrr... Reksio



  • 25. Data: 2004-06-13 13:54:38
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Greg" <o...@o...op.pl>

    Reksio w news:cahg3g$gap$1@news.onet.pl napisał(a):
    >
    > Moze niezbyt jasno wyraziłem swoją wątpliwość. Miałem na myśli
    > koszt odprowadzania składek na obowiązkowe ubezpieczenie przez
    > zatrudnionego, ale w swoim Post Scriptum rozwiałeś moją wątpliwość
    > (może nawet nieświadomie) :-)

    Niezbyt jasno napisales o co tak naprawde Ci chodzi, ale sie domyslilem i
    dlatego P.S. ;-)



    --
    pozdrawiam
    Greg


  • 26. Data: 2004-06-13 14:06:49
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Greg" <o...@o...op.pl>

    Jarek w news:oiVyc.70109$vP.49774@news.chello.at napisał(a):
    >
    > A ciekawe co powiesz na propozycje pracy w Warszawie,
    > od 8 rano do oporu, za 850 brutto. Dodam, ze chodzi o firme
    > spoza mojej branzy, a ja jestem po SGGW. Powinienem pewnie
    > wziac i w mankiet cmokac.

    Czy brac taka oferte sam powinienes wiedziec. Stac Cie na to aby ja
    odrzucic? Jakie masz szanse na to, aby znalezc cos lepszego? Czy na lepsza
    oferte mozesz poczekac na bezrobociu, czy tez potrzebujesz nawet marnego
    grosza, aby jakos przezyc? Bardziej oplaca Ci sie miec wolny czas i sie
    doksztalcac, inwestowac w siebie jakos inaczej, czy jednak zdobywac pewne
    doswiadczenia?

    > PS. Nie wspomne juz o aluzjach do nadwagi i religii (mam troche
    > pierwszego i nie mam wcale drugiego, w przeciwienstwie do pracownikow
    > owej firmy).

    Wyglada na to, ze jednak uznales, iz to bedzie dla Ciebie lepsze. Minusy -
    byc moze lepsza oferta przejdzie Ci z tego powodu pod nosem, za bardzo w to
    wejdziesz i trudno bedzie Ci sie z tego wyrwac, zaczac robic cos innego.
    Plusy - marne bo marne, ale jednak jakies pieniadze masz,
    najprawdopodobniej poznajesz nowych ludzi (masz okazje dyskretnie sie
    reklamowac potencjalnym pracodawcom), nie marnujesz czasu tylko zdobywasz
    doswiadczenie zawodowe.

    W moich przykladach nie bylo nikogo z wyzszym wyksztalceniem. Byli
    studenci, ale takze ludzie po zawodowce. Byli tacy, ktorzy twierdzili, ze
    bardzo pracowac chca, ale pracy nie ma - zadnej pracy, a nie pracy, ktora
    by ich satysfakcjonowala.



    --
    pozdrawiam
    Greg


  • 27. Data: 2004-06-13 15:05:07
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Jarek" <p...@n...polbox.com>

    > Wyglada na to, ze jednak uznales, iz to bedzie dla Ciebie lepsze. Minusy -
    > byc moze lepsza oferta przejdzie Ci z tego powodu pod nosem, za bardzo w
    to
    > wejdziesz i trudno bedzie Ci sie z tego wyrwac, zaczac robic cos innego.
    > Plusy - marne bo marne, ale jednak jakies pieniadze masz,
    > najprawdopodobniej poznajesz nowych ludzi (masz okazje dyskretnie sie
    > reklamowac potencjalnym pracodawcom), nie marnujesz czasu tylko zdobywasz
    > doswiadczenie zawodowe

    Zdecydowalem sie na nie. I moze nawet nie dlatego, ze uwazam, iz to za malo
    na poczatek (chociaz tak uwazam, sa pewne granice), ale dlatego, ze
    skojarzylo mi sie to bardzo zle. Te wlasnie podszczypywania:

    - moglby Pan schudnac troche, moje chlopaki to wszystkie jak szprychy
    - a czy jest Pan religijny? - Nie. - No to nie bedzie Pan tu pasowal, my tu
    wszyscy bardzo religijni.

    I dodam, ze te teksty mialy miejsce na pierwszej rozmowie. Wcale nie
    przyjalem tego, bo wiem, ze bym nic nie zarobil, a jeszcze bym sie zle czul
    w taki nietolerancyjnym towarzystwie. Nie lubie nazistow-katolikow, ktorzy
    chca kazdego zmienac na lepsze, a sami sa po prostu nowobogackimi ze sloma w
    butach. Uwazam, ze skoro moja nadwaga miesci sie w rozsadnym zakresie, nie
    powoduje u mnie problemow z poruszaniem, ani zadnych innych (natury
    zdrowotnej chociazby), to jesto ona moja prywatna sprawa. To czy jestem
    wierzacy, czy nie, takze powinno byc tylko moja sprawa i nikogo nie powinno
    interesowac.

    Reasumujac: dalem sobie na wstrzymanie, gdyz nie uwazam, zeby za takie
    pieniadze i przy takim traktowaniu, warto bylo niejako odrzucac swoje
    wyksztalcenie i, moze nieduzo, ale jednak kierunkowe doswiadczenie zawodowe.
    Poza tym bylem wtedy w trakcie zalatwiania pracy w duzej, miedzynarodowej
    firmie, zgodnej z moim wyksztalceniem. Niestety nie wyszlo, ale staram sie
    nadal. Bylem na jednej rozowie, moj promotor skontaktowal mnie z
    pracownikiem firmy z branzy, na razie czekam. I przegladam ogloszenia.
    Wysylam paiery.



  • 28. Data: 2004-06-13 16:26:27
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Greg" <o...@o...op.pl>

    Jarek w news:D2_yc.70898$vP.16191@news.chello.at napisał(a):
    >
    >> Wyglada na to, ze jednak uznales, iz to bedzie dla Ciebie lepsze.
    > Zdecydowalem sie na nie. I moze nawet nie dlatego, ze uwazam,
    > iz to za malo na poczatek (chociaz tak uwazam, sa pewne granice),
    > ale dlatego, ze skojarzylo mi sie to bardzo zle. Te wlasnie
    podszczypywania:

    W tym przypadku sie nie dziwie - tez bym odmowil :-)

    > Niestety nie wyszlo, ale staram sie nadal. Bylem na jednej rozowie,
    > moj promotor skontaktowal mnie z pracownikiem firmy z branzy,
    > na razie czekam. I przegladam ogloszenia. Wysylam paiery.

    Trzymam kciuki :-)
    Ja po skonczeniu szkoly sredniej poszedlem do policealki i zaczalem "szukac
    pracy". "Szukalem" tak dwa lata. W tym czasie wyslalem... moze dwa komplety
    dokumentow i wykonalem jeden telefon. Nie mowilem, ze pracy nie ma, bo tak
    naprawde jej nie szukalem. Bardziej zapoznawalem sie z pewnymi zasadami -
    jak pisac CV, jak szukac pracy, jakie sa mozliwosci itp. Ojciec naciskal
    abym poszedl chociazby do McDonalda czy na budowe, ale uznalem, ze to nie
    dla mnie. Sytuacja finansowa mnie do tego nie zmuszala, wiekowo rowniez nie
    bylo jeszcze tak tragicznie (wiedzialem, ze wielu na rynek pracy wchodzi
    znacznie pozniej). Niecale dwa lata temu cos zalozylem i powoli
    realizowalem plan. W tym miesiacu sytuacja sie wyjasni i bede wiedzial czy
    udalo mi sie to w pelni zrealizowac, czy tylko polowicznie. Jesli tak...
    nie bede zarabial wiele, ale nie mam duzych wymagan. Jesli nie to bede
    musial szukac nadal. I wiem, ze cos znajde jesli naprawde bede tego chcial.
    A kiedys i tak bede mial domek z basenem ;-)



    --
    pozdrawiam
    Greg


    P.S. W moim zamierzeniu ten watek nie jest wylacznie krytyka postawy
    pewnych ludzi. To takze proba podzielenia sie doswiadczeniami w tym jak
    prace znalezc.


  • 29. Data: 2004-06-13 17:25:58
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>

    KrzysztofM; <cah6mf$2hp$1@inews.gazeta.pl> :

    > Obawiam się, ze w przeliczeniu na dolary kwoty 800 zł - czyli jakieś 200 USD
    > to nikt w USA nie dostaje tak mało:)

    Ja bym przeliczał na przelicznik hamburgerowy - niby z przymróżeniem
    oka, ale jednak jest cytowany. ;)

    A na marginesie, bo nie chce mi się robić nowego wątku.

    Podsumowanie efektów umieszczania ogłoszenia o poszukiwaniu pracy w
    stopce.

    Moja stopka dokładnie nic nie mówi, oprócz tego, że poszukuję pracy.
    Mimo to w okresie roku jej stosowania miałem [z uwagą, że piszę dla
    ułatwienia "oferta", mimo że były to bardziej wstępne rozeznania]:

    - jedną ofertę pracy w antykwariacie;

    - jedną ofertę rozesłania mojego CV po znajomych pytającego;

    - jedną ofertę pracy w agencji nieruchomości;

    - jedną ofertę pracy na maszynie do tynkowania gipsem [agregacie?]

    ZERO spamu [agencji nieruchomości nie liczę jako spam, choć niektórzy
    mogliby ;)] Czyli opłaca się - zapewne efekty byłyby jeszcze lepsze,
    gdyby odpowiadający nie musieli ryzykować i oferować pracę w ciemno -
    czyli gdyby stopka zawierała nazwę zawodu itp.

    Flyer
    --
    Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
    ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)


  • 30. Data: 2004-06-13 22:09:53
    Temat: Re: Kolejny dowod na to, ze "nie ma bezrobocia, sa tylko bezrobotni"
    Od: "Jarek" <p...@n...polbox.com>

    > Ja po skonczeniu szkoly sredniej poszedlem do policealki i zaczalem
    "szukac
    > pracy". "Szukalem" tak dwa lata. W tym czasie wyslalem... moze dwa
    komplety
    > dokumentow i wykonalem jeden telefon. Nie mowilem, ze pracy nie ma, bo tak
    > naprawde jej nie szukalem. Bardziej zapoznawalem sie z pewnymi zasadami -
    > jak pisac CV, jak szukac pracy, jakie sa mozliwosci itp. Ojciec naciskal
    > abym poszedl chociazby do McDonalda czy na budowe, ale uznalem, ze to nie
    > dla mnie. Sytuacja finansowa mnie do tego nie zmuszala, wiekowo rowniez
    nie
    > bylo jeszcze tak tragicznie (wiedzialem, ze wielu na rynek pracy wchodzi
    > znacznie pozniej).

    Oj, tez mam takie rozmowy ostatnio. Ale jestem uparty, szukam w zawodzie.
    Popracowalem, tu i tam, niestety krotko. Raz sam zrezygnowalem, innym razem
    poslizgnalem sie na ukladzikach. Life's a bitch. Mam taki katalog w
    outlooku, nazywa sie "praca", tam przenosze wszystkie wyslane mailem
    aplikacje, jes ich na razie 220 :-( Z tego okolo 5 zakonczylo sie
    rozpoczeciem wspolpracy. 3 okazaly sie pomylka. Raz, niestety, nie
    wytrzymalem pracy poza rodzinnym miastem i nie podpisalem drugiej umowy. Raz
    mialem zatarg z dzialem handlowym, ktory okazal sie miec "plecy" i.... Ale
    jestem dobrej mysli. Teraz jestem w trakcie "rozmyslania" przez pracodawce
    na temat zatrudnienia mnie, jako doradcy technicznego. Moje doswiadczenia w
    firmach produkcyjnych go interesuja. Zobaczymy....

    >Niecale dwa lata temu cos zalozylem i powoli
    > realizowalem plan. W tym miesiacu sytuacja sie wyjasni i bede wiedzial czy
    > udalo mi sie to w pelni zrealizowac, czy tylko polowicznie. Jesli tak...
    > nie bede zarabial wiele, ale nie mam duzych wymagan. Jesli nie to bede
    > musial szukac nadal. I wiem, ze cos znajde jesli naprawde bede tego
    chcial.

    Hmmm. Ja tez caly czas kombinuje nad czyms swoim, ale nie wiem, czy mam
    cohones do tego

    > A kiedys i tak bede mial domek z basenem ;-)

    Powodzenia. Mnie wystarczy nieduze mieszkanie.


strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1