eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 104

  • 81. Data: 2003-11-25 05:56:56
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>

    On Mon, 24 Nov 2003 02:30:23 +0100
    "MC" <m...@g...pl> wrote:

    > U?ytkownik "Kuba Florczyk" <c...@p...onet.pl> napisa? w
    > wiadomo?ci news:bpqlof$89q$1@news.onet.pl...
    > >
    > > Doksztz?acanie i samokszta?cenie to jest kwintesencja pracy! To o to
    > > tak naprade chodzi, jesli mozesz uczysz sie od kolegów, jesli juz
    > > ich
    > przerosles
    > > albo nikt nie jest ci w stanie pomóc to masz: helpy, szkolenia,
    > > dokumentacje, www!
    > >
    > Gdyby to by?a prawda ju? dawno wszystkie szko?y zosta?yby zamkni?te. A
    > studia? Po co, skoro "mozesz uczysz sie od kolegów", a potem masz
    > "helpy, szkolenia,
    > dokumentacje, www!". O ich poziomie przez lito?ae nie wspomn?. Studia
    > te? nie imponuj? poziomem, ale przynajmiej masz jakis alternatywny
    > punkt widzenia.

    uczenie sie podstaw w szkole, a doksztalcanie i podnoszenie kwalifikacji
    jak juz sie pracuje to sa dwie rozne rzeczy.

    tego, co ucza w wiekszosci szkol tak naprawde mozna sie samemu nauczyc.
    nieliczni to robia jednak, bo trzeba byc samodzielnym i miec spora
    motywacje;
    wiekszosc ludzi takiej nie ma i gdyby nie _przymus_ chodzenia do szkoly,
    nawet i czytac by sie nie nauczyli - z lenistwa najczesciej i braku
    systematycznosci.

    jesli chodzi o studia wyzsze - to juz roznie bywa. zalezy jakie studia i
    zalezy gdzie.
    w wypadku tych nbaprawde dobrych placi sie po prostu za mozliwosci
    sluchania wykladow i chodzenia na cwiczenia ludzi, ktorzy soba cos
    reprezentuja i do czegos doszli w swojej dzialce.
    tam, gdzie w gre wchodza umiejetnosci czysto praktyczne (medycyna,
    laborki na polibudzie etc.) samemu nauczyc sie nie da - bo i skad osoba
    prywatna mialaby swoje wlasne prosektorium albo dostep do hali
    montazowej etc.

    niemniej, poza tym, w dziedzinach takich jak informa naprawde wiekszosci
    rzeczy mozna sie samemu nauczyc - ma sie ksiazki, ma sie komputer i
    mozna cwiczyc.

    znam bardzo wielu rewelacyjnych programistow, ktorzy studiow nigdy nie
    skonczyli, wszystkiego nauczyli sie sami. najczesciej jednak to sa
    ludzie, dla ktorych komputery i programowanie to jest ich pasja i
    spedzali nad tym tematem kazda wolna chwile od lat szczeniecych i
    nastoletnich, przeczytali kazda dostepna im ksiazke i pisali, pisali,
    pisali...

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net.usun
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 82. Data: 2003-11-25 06:09:21
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>

    On Mon, 24 Nov 2003 01:02:10 +0100
    "MC" <m...@g...pl> wrote:

    > Uzytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisal w
    > wiadomosci
    > news:20031122011040.00079b99.ninka@pierdol.ninka.net
    .usun...
    > > >
    > > > >skutecnzosc rozmowy kwalifikacyjnej w pozniejszym prognozowaniu
    > > > >"dobrosci" pracownika to ledwie kilkanascie procent.
    > > > >test (czyli wykonanie czegos na proboe) - to juz kilkadziesiat
    > > > >procent. najlepsze w ogole jest przyjecie na umowe probna.
    > > > >tak wynika z badan psychologow spolecznych i sa one wiarygodne.
    > >
    > Ano to, ze przyjecie na próbe uwazasz za metode najlepsza a mimo to
    > wychwalasz robienie testów, chociaz ich przydatnosc szacujesz na
    > kilkadziesiat (dalej nie wiem, 20 czy 80) procent. Dla mnie
    > egzaminowanie w

    nie wychwalam.
    napisalam w kolejnosci skutecznosci: rozmowa kwalifikacyjna niewiele
    daje, stosunkowo lepsze sa testy kwalifikacyjne, a najlepsze efekty
    jednak daje zatrudnienie na probe.

    > rodzaju zrób typowe zadanie dla przyszlego stanowiska pracy to
    > szukanie sprawnych wyrobników. Oczywiscie w firmie, gdzie sprawny
    > wyrobnik awansuje

    wszystko zalezy od tego, jak sformulowane jest zadanie.
    jesli dobrze - to mozna przesledzic i dowiedziec sie, w jaki sposob
    kandydat mysli i podchodzi do rozwiazywania problemu.

    to nawet nie musza byc jakies hiper-super testy.

    ja np. zadawalam czesto takie pytanie kandydatom na testerow
    oprogramowania:
    - prosze sobie wyobrazic, ze ma pan/pani napisac testcases do modulu
    jakiegos programu (tutaj mozna sobie wymyslec konkretna sytuacje, ale
    nie ma to w zasadzie znaczenia). od czego pan/pani zaczyna, w jaki
    sposob to robi?

    ktos, kto takie testcases pisal w warunkach 'bojowych' czyli w
    rzeczywistosci a nie czerpie swojej wiedzy z ksiazki, nie ma zadnego
    problemu z odpowiedzia na takie pytanie.

    tymczasem ok. 80% przepytywanych zwykle odpowiadalo tak:
    - zapoznaje sie z produktem, biore dokumentacje, wytyczne projektu i w
    oparciu o to pisze.
    - no dobrze, a co jesli dokumentacja jest szczatkowa, albo w zasadzie
    wcale jej nie ma, poza ogolna roadmap i spisem "features", nie ma nic na
    temat implementacji? co pan/pani wtedy robi?
    - hm.... ide do przelozonego i zglaszam, ze nie moge wypelnic zadania z
    powodu braku dokumentacji.

    no i dupa, bo w wiekszosci firm softwarowych - zwlaszcza startupow -
    dokumentacji nie ma, a testcases musza byc napisane i wykonane. ludzie,
    ktorzy tak odpowiadaja po prostu odpadaja, bo nie beda w stanie robic
    tego, co sie od nich oczekuje.


    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net.usun
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 83. Data: 2003-11-25 07:18:43
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: Piotr Hosowicz <n...@i...domain.net>

    sp6mlz wrote:

    na wstępie : Panie przepraszam za momentami koszarowe słownictwo.

    >>Co do procedur - tak. Oczywiście że tak. Tylko do tego trzeba mieć
    >>porządnie zrobiony dział IT. Dalej nie będę komentował, bo musiał bym
    >>wejść nadmiernie w szczegóły.
    >
    >
    > Ok Piotr, ja musialem zareagowac bo stresu w pracy w wiekszosci sytuacji
    > mozna uniknac (i _trzeba_ , bo praca jest wtedy _mniej_ _efektywna_ !).

    Wojtek, pod tym względem w pełni się z Tobą zgadzam. Ja na przykład mam
    dość "koszmarne" czasy realizacji zleceń na serwery i firewalle. Rzecz
    wygląda typowo tak, że na dzień dobry klient jest speszony czasem
    realizacji i kosztami. Po wdrożeniu są zadowoleni. Po roku uptime'u są
    zachwyceni. Mam taką politykę, że nie stawiam maszyn u klienta (to
    znaczy w 90% konfiguruję, hardenuję itd maszynę u siebie i dopiero
    dokonfigurowuję na miejscu, tak akurat najczęściej można to zrobić).
    Jeśli ktoś mi mówi, ze mam poważną maszynę zrobić w 1.5 godziny - to
    odmawiam, dlatego że nie jest ani w moim interesie 10 razy poprawiać,
    ani w interesie klienta ogłaszać 10 razy pod rząd, że "dzisiaj trwają
    jeszcze prace instalacyjne / konfiguracyjne i w związku z tym cośtam
    cośtam". Od pewnego czasu wyjątek robię w przypadku firewalli, gdzie nie
    trzeba specjalnie mądrować - mam na tę okazję fajnie wysmażone
    dyskietkowe / cdromowe Linuxy, które można skonfigurować na poczekaniu.
    I daje się nimi opędzić praktycznie wszystkie, nawet niespecjalnie
    typowe przypadki.

    Natomiast co do stresu - to tak mi się akurat złożyło, że przejałem
    kilka firm po jednym takim haxorze od siedmiu boleści (hi, hi, żebyście
    zobaczyli jego stronę domową ..., wszystko tam jest : i wirująca czacha,
    i czarne tło, i p0p|34dzielona pisownia, wszystko ... plus mnóstwo
    błędów ortograficznych, zanik interpunkcji itd), podchodzi pod typ
    studenciaka, studentów proszę o nie obrażanie się. Jak zobaczyłem parę
    jego konfiguracji - to mi po prostu włos stanał dęba, przy czym w jednym
    przypadku powiedziałem klientowi, że możemy zrobić kopię systemu czy coś
    i skierować sprawę do prokuratury, a na drugiej linii do pozwu
    cywilnego. Z tym, że po chwili namysłu doszliśmy do wniosku, że to
    więcej zachodu niż to jest warte, innymi słowy : nie ma z czego
    licytować. Ze stresem ma to mniej więcej tyle wspolnego - że owego
    patałacha podejrzewam o wyjątkową odporność na stres ;-). Wg tego
    kryterium pracę znajdzie wszędzie, mogę mu wystawić nawet referencje, bo
    oglądałem jego "wyczyny" ;-) Tak już na serio : więcej ma to wspólnego z
    (żenującym) morale zawodowym i profesjonalizmem, niż z odpornoscią na stres.

    > To ze byles na "interwencji" u klienta wiele tlumaczy, ale....

    To było moje pierwsze i dość nagłe zetknięcie się z tą firmą, więc - że
    tak powiem - na światłe rady było za późno. Serwer domeny leży i nawet
    nie kwiczy, BDC brak. Gdybym tam był wcześniej to bym się wywiedział jak
    jest i z oczywistych względów bym albo powiedział że musi być BDC albo w
    cholerę sam bym go postawił na czymś (akurat sprzętu u nich nie brakowało).

    > Ale zeby nie bylo ze Ci kadze - klienta (skoro Ty do niego jezdzisz tylko na
    > interwencje) Twoja firma powinna "zbadac" dokladnie, poinformowac go
    > o niebezpieczenstwach, oszacowac jego straty w razie wystapienia
    > (nie zawsze mozliwe, choc obrazowo mozna go uswiadomic),
    > zaproponowac rozwiazania od cluster'a po modlitwe o interwencje
    > sil boskich (ostatnie mozna zaproponowac za darmo).

    Jak wyżej. Moje pierwsze zetknięcie z nimi to było 12:05, po ptokach.

    > Nie krytykuje Twojej firmy - dla mnie powyzsze to tylko przyklad jak powinno
    > sie dzialac teoretycznie. W praktyce najlatwiej tnie sie po informatyce
    > (pewnie niektorzy zaczynaja sie niepokoic :-((( ) - w koncu kiedy zdarzyla
    > sie ostatnio awaria? No to po co trzymac X informatykow, mozna X bez trzech,
    > nie?

    Z tym bywa różnie, znam firmy świadome tego, że informatyka to jest
    system nerwowy ich dziaalności i że informatyce nie ma oszczędności.
    Znam też przykłady firm, w których panuje radosna indolencja w tej
    materii. Łącznie na przykąd z firmami softwareowymi, co rzeczywiście
    budzi zdumienie ;-)

    Tak czy inaczej : jak pisałem, z moich hoćby doświadczeń wynika, że
    poziom jakości zarządzania w przeciętnej polskiej firmie jest dość nędzny.

    > Wazniejsze inne dzialy (losowo np. ksiegowosc, nawiasem mowiac
    > w naszym hiperfiskalnym kraju nadwartosciowana)...

    Wiesz, na księgowość to ja mam swoje własne spojrzenie, bo z
    wykształcenia i częsciowo praktyki jestem ekonomistą, specjalizacja
    finanse i bankowość. No i jest tak, że gdyby wykopać wreszcie duporyjów
    i wprowadzić podatek pogłówny albo liniowy na pomiomie max 5% bez ulg
    (co oczywiśćie by wymagało znacznego odsocjalizowania państwa), to
    księgowi nareszcie zajęli by się tym, od czego są. Dziw bierze, że
    początki rachunkowości to XIV wiek, mówię o rozumieniu współczesnym,
    które przetrwało do dziś. Księgowy zajmuje się zgodnie z tym modelem :
    skrupulatnie rozliczeniami, analityką, rachunkowością kosztów,
    rachunkowością finansową itd Bardzo ciekawe zagadnienia. Tymczasem proza
    życia typowego polskiego księgowego - to pierdzielenie się z podatkami i
    ZUSem, jakieś listy płac z tysiącem skłądników i haraczy na duporyjskie
    państwo itd Jest to zresztą jedna z przyczyn dla których odszedłem od
    zawodu wyuczonego - po prostu nie interesuje mnie babranie się w
    odchodach debili / sukinsynów, którzy to wszystko wymyślają. Postawiłem
    na stare dobre komputery, bo to mnie interesowało i interesuje od czasów
    raczej zamierzchłych (ZX Spectrum, kto to jeszcze pamięta :-), a żaden
    duporyj [*] nie jest w stanie zmieć spraw technologicznych, przynajmniej
    przeważnie i na dzisiaj. Co do księgowych to ja im trochę współczuję, bo
    numer polega na tym, że wielu z nich to ludzie naprawdę na poziomie, z
    dużą wiedzą i wyczuciem, ale proza ich zawodu to wiedza o gównie. PITy,
    CITy, ZUSy, srusy itd Krótko mówiąc: rachunkowość w Poslce nie polega na
    sztuce kalkulacji w biznesie, tylko na sztuce lawirowania i wynajdywania
    dziur w tym całym burdelu, stworzonym przez najaranych debili z tzw.
    Papramentu tudzież stworzonym przez niepoczytalnych albo zdegenerowanych
    skurwysynów z rozmaitych ministerstw.

    O, wieści z dzisiaj, to tak dla puenty :

    http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1792126.html

    Przy czym tępy kurwiszon i ubek Kurczuk rzecze tak :

    http://biznes.onet.pl/0,832281,wiadomosci.html?MASK=
    0

    > Co tu duzo gadac - cofamy sie cywilizacyjnie, tniemy glownie po jakosci
    > i bezpieczenstwie zycia (np. sluzba zdrowia etc. i pare ulg podatkowych)
    > oraz przyspieszeniu technologicznym (nauka, oswiata, nowe technologie
    > i rowniez pare ulg podatkowych).

    Wiesz, to jest materiał zapewne na dłuższą dyskusję i chyba nie na tym
    forum, bo to bardziej podchodzi pod pl.sco.polityka czy coś, a tam z
    kolei jest taki bardach, że nawet tam nie zaglądam.

    --
    Pozdrawiam,
    Piotr Hosowicz
    Jacek Piechota, po występie posłanek na pokazie mody :
    Gdyby te posłanki skierować do pracy w przemyśle zbrojeniowym,
    już widzę jak lufy czołgów prężą się na widok Oli Jakubowskiej.


  • 84. Data: 2003-11-25 08:39:55
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: "Mariusz Jankowicz" <m...@e...com.pl>


    "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> wrote in message
    news:20031124215656.2e2c1fca.ninka@pierdol.ninka.net
    .usun...
    On Mon, 24 Nov 2003 02:30:23 +0100

    >> Gdyby to była prawda już dawno wszystkie szkoły zostałyby zamknięte. A
    >> studia? Po co, skoro "mozesz uczysz sie od kolegów", a potem masz
    >> "helpy, szkolenia,
    >> dokumentacje, www!". O ich poziomie przez litość nie wspomnę. Studia
    >> też nie imponują poziomem, ale przynajmiej masz jakis alternatywny
    >> punkt widzenia.

    >uczenie sie podstaw w szkole, a doksztalcanie i podnoszenie kwalifikacji
    >jak juz sie pracuje to sa dwie rozne rzeczy.

    Dokladnie

    >tego, co ucza w wiekszosci szkol tak naprawde mozna sie samemu nauczyc.
    >nieliczni to robia jednak, bo trzeba byc samodzielnym i miec spora
    >motywacje;

    Niestety motywacja nie wystarcza - czesto potrzebujesz
    przewodnika(ow)/mistrza(ow). Ktos musi Ci powiedziec od czego zaczac, bo
    bywa, ze sie schodzi na manowce.

    >niemniej, poza tym, w dziedzinach takich jak informa naprawde wiekszosci
    >rzeczy mozna sie samemu nauczyc - ma sie ksiazki, ma sie komputer i
    >mozna cwiczyc.

    Troche mnie to przeraza, bo tak robi wiekszosc domoroslych programistow.
    Skutki ich dzialan sa czesto oplakane - na szczescie czasami udaje sie
    odsiac od duzych projektow.

    >znam bardzo wielu rewelacyjnych programistow, ktorzy studiow nigdy nie
    >skonczyli, wszystkiego nauczyli sie sami. najczesciej jednak to sa
    >ludzie, dla ktorych komputery i programowanie to jest ich pasja i
    >spedzali nad tym tematem kazda wolna chwile od lat szczeniecych i
    >nastoletnich, przeczytali kazda dostepna im ksiazke i pisali, pisali,
    >pisali...

    Szczerze? Z tych ktorych ja spotkalem to jakos nie umiem sobie przypomniec
    jakiegos geniusza. Ja sie juz nauczylem, ze duze ryzyko jest z ludzmi nie
    majacymi studiow na DOBREJ uczelni. Oczywiscie, nie ma pewnosci, ze po
    DOBREJ uczelni bedzie dobry informatyk - ale jakby prawdopobienstwo znaczaco
    rosnie.






  • 85. Data: 2003-11-25 10:57:04
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: Catbert <v...@w...pl>

    On 2003-11-25 08:18, Piotr Hosowicz wrote:

    > O, wieści z dzisiaj, to tak dla puenty :
    >
    > http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1792126.html
    >
    > Przy czym tępy kurwiszon i ubek Kurczuk rzecze tak :
    >
    > http://biznes.onet.pl/0,832281,wiadomosci.html?MASK=
    0
    >
    >> Co tu duzo gadac - cofamy sie cywilizacyjnie,

    Ostatnimi czasy JTT złożył wnisek o upadłość, potraktowany uprzednio
    identycznie jak Optimus. Widać "aparat" zawziął" się na producentów
    komputerów, które jak powszechnie wiadomo są narzędziem szatana.
    Paliwa też nie są dobre, niedawno bodajże sąd najwyższy zawyrokował, że
    domaganie się 100 mln. VAT od firmy Best Oil było bezzasadne i niezgodne
    z prawem. Znam dwie firmy, którym ww. spółka nie zapłaciła łącznie ok.
    300 tys zł. i raczej nie zapłaci, bo zbankrutowała. Samych kosztów
    postępowania US "wyprodukował" na 100 tys. zł.

    To tak tytułem uzupełnienia, gdyby kogoś interesowało, jak powstają nowe
    miejsca pracy. Bo one powstają, tylko, że ów proces ma znak ujemny - być
    może jest to kwestia wystąpienia tzw. "plusa ujemnego", którego teoria
    rozkwitła po tym, jak plebs zawinszował sobie na głowę państwa
    przypadkowego drobnego przedsiebiorcę z zamorskiego kraju.

    Pzdr: Catbert

    p.s. masz fajne sygnaturki :-)


  • 86. Data: 2003-11-25 12:07:39
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: "d+" <t...@w...pl.invalid>

    Mariusz Jankowicz palnął...:


    > >niemniej, poza tym, w dziedzinach takich jak informa naprawde wiekszosci
    > >rzeczy mozna sie samemu nauczyc - ma sie ksiazki, ma sie komputer i
    > >mozna cwiczyc.
    >
    > Troche mnie to przeraza, bo tak robi wiekszosc domoroslych programistow.
    > Skutki ich dzialan sa czesto oplakane - na szczescie czasami udaje sie
    > odsiac od duzych projektow.

    oczywiście jeśli mowa o osobach którzy mają 1 książkę na dany temat i z niej
    czerpią wszystkei informacje, ale jeśli chodzi o fascynatów to akurat trzeba
    wziąść pod uwagę usenet, forum, irc - rozmowy z fachowcami, studiowanie
    aplikacji (deassembling - czemu nie??) - to sa naprawdę fachowcy a jak wiem
    z doświadczenia to studia nie zapewniają nawet w 30% tak kompleksowego
    przedstawienia danego tematu i wolę osobiście na zajeciach z programowania
    spać a w domu przecyztać ksiażkę na ten temat - taka specyfika tematu.
    Jednocześnie studia narzucają kilka rzeczy z które nie wziąłbym sie nigd w
    życiu (UML brrr...) - to fakt, ale generalnie geniusze bez mgr. istnieją i
    jest ich nie tak mało.

    >
    > >znam bardzo wielu rewelacyjnych programistow, ktorzy studiow nigdy nie
    > >skonczyli, wszystkiego nauczyli sie sami. najczesciej jednak to sa
    > >ludzie, dla ktorych komputery i programowanie to jest ich pasja i
    > >spedzali nad tym tematem kazda wolna chwile od lat szczeniecych i
    > >nastoletnich, przeczytali kazda dostepna im ksiazke i pisali, pisali,
    > >pisali...
    >
    > Szczerze? Z tych ktorych ja spotkalem to jakos nie umiem sobie przypomniec
    > jakiegos geniusza. Ja sie juz nauczylem, ze duze ryzyko jest z ludzmi nie
    > majacymi studiow na DOBREJ uczelni. Oczywiscie, nie ma pewnosci, ze po
    > DOBREJ uczelni bedzie dobry informatyk - ale jakby prawdopobienstwo
    > znaczaco rosnie.


    geniusze lubią wyzwania i odpowiednie gratyfikacje finansowe (chociaz pewnie
    mniej) - moze nie jesteś atrakcyjny dla geniuszy... :)



  • 87. Data: 2003-11-25 12:49:17
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow [długie]
    Od: "O." <c...@p...nosowa.pl>


    Użytkownik "PiotrG" <> napisał w wiadomości
    news:bpllvk$bo9$1@opal.futuro.pl...
    [...]

    > Skad ja to znam (ze mna bylo to samo, moze nie musialem parzyc kawy -
    > chociaz stolek jeszcze nie za wysoki)

    > > I marzy mi się, żeby siedząc na tym stołku nie zapomniał, że
    > > skserowanie dokumentu x zajmuje y czasu ;o)

    > To nie jest latwe, ale da sie. Trzeba sluchac ludzi.

    Uhm, trzeba umieć słuchać i chcieć słuchać.

    [...]
    > Kurcze, wy wszyscy macie jakies straszne doswiadczenia. Ja mam
    > chyba fart, bo w zadnej z firm, w ktorej pracowalem dluzej, tak nie
    > bylo.

    OK, ale że w Twoim przypadku tak nie było, nie oznacza, że nie jest tak w
    przypadku innych ;o)

    > > Nie, nie, nie... Wymagania muszą być jasno sprecyzowane :-)
    > > Jeśli oczekuję kogoś, ze "zmyslem do tworzenia animacji flashowych, 3D"
    > > to nie oczekuję nikogo.
    > Bzdura - oczekuje inwencji kandydata. Jesli on jej nie ma, nie jestem nim
    > zaiteresowany.

    Ale zmysł a inwencja to dwa różne pojęcia, nie uważasz?
    A poza tym - jak jesteś w stanie po 30 minutach rozmowy kwalifikacyjnej(albo
    tylko i wyłącznie
    na podstawie LM i CV?)stwierdzić, że kandydat takową posiada?

    [zmysły prysły]
    > J.w. - doslownie to tekst biora dzieci (wierza np. w czytane przez mamusie
    > bajki). Ty jestes duzy i powinienes rozumiec nie tylko slowa, ale i sens
    > tego, co jest gdziez napisane/mowione.

    Ok.Przesadziłam.Chciałam pokazać, że brak precyzji w formułowaniu
    wymagań może prowadzić do zrozumienia. Wymagasz od kandydata, aby ogłoszenie
    analizował na zasadzie: "co autor miał na myśli"?
    Tak się rodzą nieporozumienia.
    >

    [...]
    > O tym juz pisalem w odpowiedzi na post Asmiry.
    > Krotko: chodzilo mi o forme egzaminu, a nie zrobienie dziela o
    > jakiejkolwiek wartosci handlowej.

    OK. Egzamin konkursowy.
    Tyle, że tutaj znowu zgrzyta mi między zębami
    'precyzja w formułowaniu wymagań' ;o)

    [...]
    > > Nie, to oznacza li i jedynie, że spodziewają się nawału zgłoszeń
    > > i nikt nie będzie się bawił w odbieranie telefonów od pracobiorców
    > > starających się o owe stanowisko.
    > Bzdura. Ja preferuje e-mail i tak podaje w ofertach. Nie mam moze
    > prawa?

    Masz prawo. Tak samo, jak odpowiadający na ogłoszenie ma prawo
    pomyśleć sobie, że e-mail to 'zasłona'.
    A wszystko rozbija się o wasze odmienne doświadczenia.

    [...]
    > Oczywiscie. Ale nie kazdy jest sympatyczny. Niektorzy sa np. gburami ;-)

    Jaaaaasne ;o)
    Przyjmiesz gbura do pracy?

    [emalii cd]
    > Bzdura. Oznacza jedynie - nie chce ujawniac firmy do konca, bo nie chce,
    > zeby ktos wiedzial, ze szukam czlowieka.

    Rozumiem Twoje racje.
    Zrozum tez racje szukających pracy.
    Jak odpowiedzieć na enigmatyczne ogłoszenie, kiedy de facto
    spełnia się warunki wymagane w tymże, a nie mając szans, aby je
    zindywidualizować na potrzeby tej własnie konkretnej firmy?

    [...]
    > Chodzi o to, ze duzo osob tutaj twierdzi, ze pracodawcy co jakis czas
    > sa zmuszani przez jakas blizej nie okreslona sile (przez NICH) do
    > dawania ofert pracy, podczas gdy tak naprawde nikogo nie szukaja.

    Jasne, a pracownicy raz na jakiś czas są zmuszani do szukania pracy - też
    przez
    jakąś bliżej nieokreśloną sprawczą siłę wyższą (żołądek ;D).

    Ja twierdzę, że coraz trudniej o kompromis, bo są takie a nie inne warunki
    na rynku pracy.
    I może czasami warto stanąć po drugiej stronie barykady - w wyobraźni rzecz
    jasna, ale o tym już było:
    umiejetność i chęć słuchania.



    [...]
    > Oczywiscie. Ale na jakiej ty podstawie mozesz stwierdzic nie znajac ani
    > firmy, ani czlowieka, ze jest niekompetentny? Na podstawie 30 minut
    > rozmowy? To powinniscie sie na miejsca chyba zamienic ;-)

    Jeżeli jednym z podstawowych wymagań jest biegła znajomość języka,
    a rozmowę w tymże języku przeprowazda osoba, która ledwo duka to wybacz -
    jest niekompetentna.
    I nie potrzeba do tego 30 minut, czasami wystarczą dwie ;o)
    Niekompetentna ponieważ podejmuje się zadania, któremu nie jest w stanie
    sprostać.

    BTW. odnośnie zamiany miejsc: i wice wersal.


    > Samo zycie. Tak pewnie bylo na codzien w tej firmie i nie
    > widze powodu, dla ktorego mialo by to byc zmieniane;-)

    W ogłoszeniu nie było słowa na temat pracy
    w 'rodzinnej atmosferze';o)

    > Sciagniecie e-maili - niezle ;-) Tzn. p. Dyrektor nie umial?

    Hmmm, przemilczę, co mi się nasuwa na klawiaturę ;o)

    > Wiesz, mam zasade - nigdy nie szukam pracy w firmach-
    > molochach.

    Twoja zasada, Twoje prawo.

    [... łapie za telefon i
    > > konspirancyjnie na przydechu mówi w słuchawkę:
    > > 'to przyślij tą osobę, bo sprawa się wyjaśniła wcześniej niż
    > > przypuszczałem/ałam"]

    A wyobraź sobie, że to akurat nie jest moloch :)


    [...]
    > ;-)))))))) No kurcze, krolewiczem nie jestem, ale moi ludzie
    > nie narzekaja specjalnie ;-)

    OK. Twój pierwszy post uogólniał.
    Teraz indywidualizujesz ;o)

    z pozdrowieniami,
    --
    O.




  • 88. Data: 2003-11-25 14:32:50
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: "Pawel A." <a...@w...pl>

    Też czytuję tą grupę i zdarza mi sie (rzadko) uczestniczyćw zatrudnianiu
    ludzi i nie ma tak radykalnych odczuć. Sądzę, że dużo zależy od tego w jakim
    środowisku zawodowym, działasz.
    Z moich doświadczeń - a także w wypowiedzi moich szfów czy znajomych -
    wynika, że najgorzej dogaduje się ze świerzo upieczonymi informatykami.
    Jakieś 8 - 5 lat temu naprawdę nie trzeba było wiele wiedzieć żeby dostać
    dobrą posadę "informatyka" (jak szumnie nazywno każdego "pana od
    komputerów). Teraz studia kończą niedobitki ludzi, którzy wybierali
    informatykę licząc na kokosy po ich zakonczeniu. Jednak w międzyczasie
    informatyków i "komputerowców" przybyło, a wymagania poważnie wzrosły. Tak,
    że teraz przeciętny absolwent informatyki, nie ma już tak silnej pozycji na
    rynku pracy. Jednak do wielu osób to nie dociera, podobnie jak to, że
    magisterium z zarządaznia nie jest automatyczną przepustką do zostania
    dyrektorem....
    Generalnie jednak sądzę, że twoja konkluzja ma niewiele wspólnego z
    rzeczywistością i stanowi rodzaj intelektualnej prowokacji najbardziej
    narzekających grupowiczów.
    (...ciach....)
    >
    > 4. Niepodanie w ofercie pracy telefonu jednoznacznie
    > wskazuje, ze firma sie ukrywa, a wiec pewnie nie placi.
    (....ciach...)
    > 10. Firma, w ktorej nie chodzi sie na co dzien w
    > garniturze, jest niepowazna.

    A za to to juz zasługaprofesjonalnych HR-owców i speców od zarządzania....
    Pozdrowienia
    Paweł



  • 89. Data: 2003-11-25 16:34:51
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: j...@o...pl

    > Jestem tutaj dosc czestym gosciem,

    Nie tylko Ty czytujesz tę grupę


    z moich ostatnich doswiadczen
    > pracktycznych wynika, ze
    > PRACODAWCY maja nastepujace kryteria oceny ofert pracy:
    >
    > kierownik,

    wymaganiami na tym stamowisku są: znajomość co najmniej dwóch języków obcych w
    tym angielski/niemiecki (niepotrzebne skreślić) w stopniu bardzo dobrym, drugi
    komunikatywny, wykształcenie wyższe kierunkowe, doświadczenie na stanowisku
    kierowniczym w dużej międzynarodowej firmie, prawo jazdy i samochód

    > a jeszcze lepiej dyrektor

    wymaganiami na tym stamowisku są: znajomość co najmniej dwóch języków obcych w
    tym angielski/niemiecki/francuski (niepotrzebne skreślić) w stopniu bardzo
    dobrym, drugi komunikatywny, wykształcenie wyższe kierunkowe, doświadczenie na
    stanowisku dyrektora w dużej międzynarodowej firmie
    stanowiska asystentek,

    wymaganiami na tym stamowisku są: znajomość co najmniej dwóch języków obcych w
    tym angielski/niemiecki (niepotrzebne skreślić) w stopniu bardzo dobrym, drugi
    komunikatywny, wykształcenie wyższe kierunkowe, doświadczenie na stanowisku
    kierowniczym w dużej międzynarodowej firmie, prawo jazdy i samochód
    wiek do 24 lat i (mile widziny 5-cio letni staż pracy na stanowisku
    asystentki/sekretarki/recepcjonistki)

    Wymagania wobec programisty z prawem jazdy:
    wymaganiami na tym stamowisku są: znajomość co najmniej dwóch języków obcych w
    tym angielski/niemiecki (niepotrzebne skreślić) w stopniu bardzo dobrym, drugi
    komunikatywny, wykształcenie wyższe kierunkowe, doświadczenie na stanowisku
    kierowniczym w dużej międzynarodowej firmie, prawo jazdy i samochód
    (niepotrzebne skreślić) w stopniu bardzo dobrym, wykształcenie wyższe
    kierunkowe, doświadczenie


    >
    > 3. Jest wyjatkowym nietaktem sprawdzenie kwalifikacji osoby,
    > ktora w CV napisala, ze takowe kwalifikacje ma.
    > W szczegolnosci absolutnie niedopuszczalne jest poproszenie
    > kandydata o wykonanie probki swojej pracy (kawalek
    > programu, jakas grafika, cokolwiek) - wskazuje to
    > jednoznacznie na nieuczciwosc pracodawcy, gdyz zawsze
    > przywlaszcza on sobie wytworzone dzielo geniuszu,
    > odmawiajac oczywiscie kandydatowi zatrudnienia.

    ???? Nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej, niż praktyczne sprawdzenie
    umiejętności kandydata
    >
    > 4. Niepodanie w ofercie pracy telefonu jednoznacznie
    > wskazuje, ze firma sie ukrywa, a wiec pewnie nie placi.

    Telefon? Raczej nie skorzystałbym w poszukiwaniu pracy z tego narzędzia, jeśli
    dostępna byłaby inna opcja. Myślę, że dziś (doba internetu) umieszczenie adresu
    e-mail jest właściwe
    >
    > 5. Podanie w ofercie kontaktowego adresu e-mail,
    > znajdujacego sie na serwerze darmowym, dowodzi
    > jednoznacznie, ze (niepotrzebne skreslic):
    > - ogloszenie jest lipne,
    > - ze firma nie istnieje,
    > - firma jest niepowazna,
    > - firma to jeden student,
    > - firmy nie stac na serwer pocztowy,
    > - administrator kiepski, bo slabo placa,

    Wiesz, że to prawda!!! Jeśli tak nie jest, to dlaczego firma nie podaje swojego
    adresu? To tak, jakby firma podawała adres skrytki pocztowej. Kto wyśle
    aplikację na adres: skrytka pocztowa 00?
    >
    > 6. 99% ogloszen jest ogloszeniami lipnymi. Pracodawcy
    > musza je co pewien czas dawac, bo inaczej ........ (tu
    > wpisac wlasciwa odpowiedz).

    Takie też się spotyka. Ale większość, tak myślę, jest zgodna z wakującymi
    stanowiskami, tylko że bez względu na charakter i stanowisko wymagania są
    jednoznaczne: znajomość co najmniej dwóch języków obcych w tym
    angielski/niemiecki (niepotrzebne skreślić) w stopniu bardzo dobrym, drugi
    komunikatywny, wykształcenie wyższe kierunkowe, doświadczenie na stanowisku
    kierowniczym w dużej międzynarodowej firmie, prawo jazdy i samochód


    Poza tym
    > problemem pracodawcy nie maja zadnych innych, a
    > w szczegolnosci maja zawsze nadmiar pieniedzy i
    > wolnego czasu.

    Masz rację. Bo jak inaczej skomentować odpowiedź Dyrektora na cv pracownicy
    cytuję "niech sp...dala" Podpowiem, to była duża firma, a odpowiedź usłyszałem
    przypadkiem, oczekując na spotkanie handlowe z rzeczonym dyrektorem.

    > 7. Nalezy natychmiast "skreslic" pracodawce, ktory
    > zarzuca, ze list motywacyjny ma ta sama tresc, co CV.
    > Tak wlasnie powinno byc - wszyscy przeciez tak robia.

    Należy skreślić aplikującego.... Po spotkaniu, bo, a nóż widelec?

    > 8. Wyjatkowym nietaktem jest umowienie na rozmowe
    > jeden-po-drugim dwoch osob, ktorych CV rozni sie
    > tylko imieniem, nazwiskiem, adresem i numerem telefonu
    > (miasto, uczelnia, wydzial, rok ukonczenia studiow takie
    > same).

    Jak wyżej. Skreślić aplikujących. Obu. Po spotkaniu, bo....

    Wszyscy wiedza, ze powinno wystarczyc byle
    > jakie, sztampowe CV i nie ma zadnej potrzeby wkladac
    > w nie jakiejkolwiek inicjatywy

    Fakt

    > 9. Jak najbardziej uzasadnionym powodem do nieufnosci
    > jest pytanie skierowane do pracodawcy o temat pracy
    > magisterskiej lub srednia ocene ze studiow.
    > Przeciez wiadomo, ze absolwent wie absolutnie wszystko,
    > a wiec jego stopnie nie swiadcza o niczym. Pytanie takie
    > oznacza, ze pracodawca wcale nie chce nikogo zatrudnic,
    > tylko zbiera informacje n/t srednich ocen ze studiow albo
    > tematow prac magisterskich, bo sa mu one do czegos
    > niezbedne (prawdopodobnie sprzeda je IM za grube
    > pieniadze).

    Rozumiem, że Twój post miał zawierać 10 punktów, stąd, moim zdaniem,
    bezsensowny punkt 9

    > 10. Firma, w ktorej nie chodzi sie na co dzien w
    > garniturze, jest niepowazna.

    U mnie w firmie tak jest, co nie znaczy, że nie na spotkania również chodze tak
    ubrany.
    Wyjatkowo zas niepowazna
    > jest firma, w ktorej osoba rozmawiajaca z kandydatem
    > ubrana jest luzno

    Jak podchodzisz do rozmowy z kandydatem? Luźno? Ubiór taki jest więc na miejscu

    (mimo, iz jej przelozeni tez tak sie
    > ubieraja). W takim przypadku calkowicie uzasadniona
    > reakcja pracobiorcy bedzie wyjecie pistoletu i
    > zastrzelenie tej osoby - za obraze i zniewage.

    Naprawdę, wierz mi, dałbym takiej osobie do zrozumienia, jak odbieram jej
    ubiór. Nici z pracy? Ano, nici.

    > Dopuszczalne bedzie takze opisanie tej firmy na forum
    > publicznym w sposob jak najbardziej negatywny.

    Zahaczamy o szkalowanie, publiczne psucie wizerunku? Odpowiednie organa
    ścigania będą miały co robić
    >
    >

    > A ja mam wrazenie, ze poszukujacy pracy pogorszaja
    > swoja sytuacje na wlasna prosbe...

    "Przed obliczem przełożonego miej wygląd lilchy i durnowaty...."

    > Czy ktos sie wreszcie obudzi?

    Pracodawcy, czy wreszcie ktoś się obudzi??!!!!


    JacekG


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 90. Data: 2003-11-25 18:24:12
    Temat: Re: Mala konkluzja n/t oczekiwan pracobiorcow
    Od: Piotr Hosowicz <n...@i...domain.net>

    Catbert wrote:

    > On 2003-11-25 08:18, Piotr Hosowicz wrote:
    >
    >> O, wieści z dzisiaj, to tak dla puenty :
    >>
    >> http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1792126.html
    >>
    >> Przy czym tępy kurwiszon i ubek Kurczuk rzecze tak :
    >>
    >> http://biznes.onet.pl/0,832281,wiadomosci.html?MASK=
    0
    >>
    >>> Co tu duzo gadac - cofamy sie cywilizacyjnie,
    >
    >
    > Ostatnimi czasy JTT złożył wnisek o upadłość, potraktowany uprzednio
    > identycznie jak Optimus. Widać "aparat" zawziął" się na producentów
    > komputerów, które jak powszechnie wiadomo są narzędziem szatana.

    W zasadzie sprawa JTT jest chyba jeszcze bardziej oburzająca i dobrze,
    że o tym przypomniałeś. Zresztą takich przypadków (upadłosć w winy
    sukinsynów z US) było i jest w Polsce multum. Swego czasu była głośna
    sprawa firmy X, której urząd skarbowy zajął konta bankowe itd w wyniku
    pomyłki - temu US podlegała firma o tej samej nazwie X, która faktycznie
    zalegała z podatkami. Za takie pomyłki to już nie to, że się powinno
    wsadzać do pierdla i puszczać w ostatnich skarpetkach, tylko po prostu
    wieszać. I to po porządnym nakopaniu do dupy.

    > Paliwa też nie są dobre, niedawno bodajże sąd najwyższy zawyrokował, że
    > domaganie się 100 mln. VAT od firmy Best Oil było bezzasadne i niezgodne
    > z prawem. Znam dwie firmy, którym ww. spółka nie zapłaciła łącznie ok.
    > 300 tys zł. i raczej nie zapłaci, bo zbankrutowała. Samych kosztów
    > postępowania US "wyprodukował" na 100 tys. zł.

    Takich historii jest dużo. Na przykład słynna sprawa różnic kursowych
    Stalexportu, która swego czasu budziła ogromne emocje i chodziło o kwotę
    typu AFAIR 80 mln PLN czy coś takiego.

    > To tak tytułem uzupełnienia, gdyby kogoś interesowało, jak powstają nowe
    > miejsca pracy. Bo one powstają, tylko, że ów proces ma znak ujemny - być
    > może jest to kwestia wystąpienia tzw. "plusa ujemnego", którego teoria
    > rozkwitła po tym, jak plebs zawinszował sobie na głowę państwa
    > przypadkowego drobnego przedsiebiorcę z zamorskiego kraju.

    Wiesz, ja myślę, że taki na przykład Lesio Zmyłer dużo od Tymińskiego
    nie odbiega. Po prostu inny typ kitowego proszku do prania, inaczej
    podane bzdety - i tyle. Tymiński miał mityczną czarną teczkę, Lesio ma
    Tobera, który mu obmyśla odpopwiedniki czarnej teczki, tylko bardziej en
    vogue. A i są istotne przesłanki, żeby przypuszczać, że Tymiński jest z
    tej samej ubecko-nomenklaturowej stajni co Lesio i jego żenująca
    hałastra, zwana żątem.

    > p.s. masz fajne sygnaturki :-)

    Cholercia, jesteś już chyba 3 osobą, która mi to mówi ... Coś w tym
    jest. Lubię moje sygnaturki. Starannie wybrane. Byle czego nie dokładam
    ;-). Metoda doboru co do zasady jest taka, że jak się uśmieję w kułak i
    aż mnie brzuch boli - to dokładam. Niezależnie od tego : lubię moje
    sygnaturki, bo się z nimi zżyłem. Jak chcę podtrenować jakieś
    zagadnienie, albo liznąć na zaczęcie jakiegoś języka programowania - to
    piszę Signature Chooser Subsystem Advanced Proffessional ... ;-) plus
    czasem narzędzie typu Signature Chooser Subsystem Database Migrator
    Wizard Enterprise, żeby przenieść bazę sygnaturek. (Ok, luzik,
    spocznij!, to po prostu losowaczka sygnaturek.). W planach mam właśnie
    przypatentowanie SOAP'a - w PERLu i jednocześnie w Delphi w powiązaniu z
    MySQLem (idea jest taka, żeby miec w LANie centralny serwer sygnaturek
    działający w oparciu o SOAP), więc może już niedługo powstanie taki
    bajer, z tym że oczywiście naciągany, bo można na luzie i na kilka
    sposobów podłączyć się wprost do MySQLa z PERLa i z Delphi. (No, ale z
    kolei jak będzie z SOAP to będą zadowolone wszystkie buzzwordy:
    skalowalność, crossplatformowość, multitier, minimalizacja TCO i tak
    dalej, chyba poza multimedialnością, bo preferuję text/ascii. ;-) Ale
    multimedialność już zpowszedniała, więc mała strata. ;-) )

    BTW ciekawe co można by uzyskać pisząc to w Prologu ? Może by sygnaturka
    automagicznie nawiązywała do treści listu czy coś takiego. Może nawet
    już coś takiego ktoś zrobił. Z tym, że w Mozilli nie bardzo się to da
    zrobić w defaultowej instalacji, to znaczy trzeba by przerobić źródła że
    by Mozilla wysyłała gdzieś tresć listu plus nagłówki do zinterpretowania.

    --
    Pozdrawiam,
    Piotr Hosowicz
    Z ksiazki skarg i zazalen (1983) : "Zamiast 3 kg cukru
    ekspedientka sprzedała mi 3 kg mrówek faraona (podpis
    nieczytelny)". Dopisek kierowniczki: "Klient był w
    stanie nietrzeźwym."

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 . 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1