eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo to są znajomości? › Re: Co to są znajomości?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!mimuw.edu.pl!news.mi
    muw.edu.pl!news.internetia.pl!news.ipartners.pl!news.tkmedia.pl!news-1.feed.trz
    epak.pl!news.magma-net.pl!not-for-mail
    From: Paweł Pollak <s...@m...pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Co to są znajomości?
    Date: Tue, 26 Nov 2002 22:08:20 +0100
    Organization: Magma Systemy Komputerowe http://www.magma-net.pl
    Lines: 156
    Message-ID: <as0o09$feq$1@cs.magma-net.pl>
    References: <arh76a$jvf$1@cs.magma-net.pl> <arnqfq$nv4$1@cs.magma-net.pl>
    <art205$7ki$1@news.onet.pl> <arv62f$egi$1@cs.magma-net.pl>
    <as0ce8$t6h$1@news.onet.pl>
    NNTP-Posting-Host: nervosol.magma-net.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: cs.magma-net.pl 1038345033 15834 62.233.143.246 (26 Nov 2002 21:10:33 GMT)
    X-Complaints-To: u...@n...magma-net.pl
    NNTP-Posting-Date: Tue, 26 Nov 2002 21:10:33 +0000 (UTC)
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2720.3000
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:64126
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik "Artur Lato" napisał w wiadomości:
    > Oj, coś mi się wydaje, że masz zbyt idealistyczne poglądy na życie.
    > Ja spokojnie mogę wyobrazić sobie sytuację, w której np. polski
    > menedżer jest panem i władcą w firmie, której właściciele znajdują
    > się w Paryżu lub Londynie. Albo jeszcze gorzej - jest spółką akcyjną,
    > w której zarząd do spółki z radą nadzorczą główkują tylko jakby tu ją
    > jeszcze wydoić (jak skuteczny jest nadzór właścicielski w takich spółkach,
    > i to tych najbardziej renomowanych, mogliśmy niedawno zobaczyć
    > na przykładzie Enronu i innych, a kilka lat wcześniej na przykładzie
    > najbardziej szacownego banku na świecie, w którym trzymała swoje
    > pieniądze królowa angielska, a który potrafił doprowadzić do bankructwa
    > dwudziestokilkuletni smarkacz).

    No właśnie, brak odpowiedniego nadzoru i zła polityka kadrowa prowadzi do
    bankructwa. Jak ktoś chce podcinać gałąź, na której siedzi, jego
    zmartwienie.


    > Gdyby kapitalistyczne firmy tak bardzo dbały o swoje wyniki i finanse,
    > to nie byłoby tej niesłychanej rozrzutności w wynagradzaniu
    > menedżerów (słyszałeś chyba o prezesach banków zarabiających
    > kilkaset tysięcy złotych miesięcznie) i fundowaniu im wielu innych
    > pozapłacowych bonusów. Przy takich kosztach pensje dla nawet
    > kilkudziesięciu blondyn znaczą tyle co kropla w morzu.

    Na jakiej podstawie żywisz przekonanie, że prezes banku nie jest wart dla
    banku kilkaset tysięcy złotych miesięcznie i że ten bank chce zatrudniać
    kogoś, kto nic nie umie robić?


    > Napiszesz pewnie: "no to jest świetna okazja, żeby wykosić
    > taką niefrasobliwą firmę z rynku". Tak, w teorii. A w praktyce
    > weź po uwagę ich przewagę kapitału, markę znaną
    > od kilkudziesięciu lat i prawdopodobne powiązania z politykami.
    > Niestety, tak jak życie nie chciało podporządkować się ideałom
    > socjalizmu, tak samo nie bardzo respektuje zasady
    > czystego kapitalizmu.

    Masz denerwującą manierę przewidywania, co napiszę i polemizowania z tym.
    Zaczekaj, co rzeczywiście odpowiem, przytaczanie moich poprzednich
    argumentów w miejscach, gdzie te argumenty nie mają sensu, jest nadużyciem.


    > > Nikt z tu biadolących nie żalił się, że nie dostał pracy, bo było za
    dużo
    > > kandydatów, tylko że nie miał znajomości. Odniosłem się do tej tezy.
    >
    >
    > Ale to jest związane. Uważają po prostu, że przy kilkuset kandydatach
    > na jedno miejsce bez znajomości nie mają szans.

    No przecież cały czas udowadniam, że te znajomości można sobie wyrobić.

    > Wyobraź sobie, że ktoś Cię namawia, żebyś zdawał na studia,
    > gdzie jest kilkuset kandydatów na jedno miejsce. I oczywiście
    > podaje przykłady ludzi, którzy się dostali. Mówi: "widzisz,
    > przecież jest to możliwe, trzeba tylko bezustannie próbować".
    > I jeszcze wyobraź sobie, że już kilka razy próbowałeś z negatywnym
    > skutkiem. Czy na pewno Ty też nie będziesz się opierał
    > i reprezentował postawy "nie da się"? Czy nie powiesz:
    > "przecież to tylko zawracanie głowy i strata czasu, no chyba,
    > żeby ktoś mi jakoś to ułatwił po znajomości" ?

    Porównanie całkowicie chybione. Przy egzaminie na studiach obowiązuje proste
    kryterium: dostaje się ten, kto ma więcej punktów. Pracę dostaje ten, kto
    przekona pracodawcę. Widzę, że tu jeszcze trzeba obalać kolejny mit, że
    pracodawca rzekomo ma jakiś (moralny?) obowiązek przyjmowania najlepszego
    kandydata (=o najwyższych kwalifikacjach). Nonsens. Pracodawca może przyjąć,
    kogo chce, kierując się dowolnymi kryteriami. Ma święte prawo uznać, że woli
    młodą dziewczynę - którą wprawdzie trzeba będzie jeszcze douczyć, ale za to
    zapewni ona miłą atmosferę w pracy (bez seksualnych podtekstów) - od
    zgorzkniałej baby po pięćdziesiątce czy faceta, który wprawdzie wszystko
    umie, ale jest skończonym chamem.


    > > Co rozumiesz przez zmianę ogólnej sytuacji? Jak ma ona wyglądać? Rząd ma
    > > zadekretować, że ma być lepiej?
    >
    >
    > Nie zadekretować, że ma być lepiej, tylko w sytuacji, gdy pracy
    > nie wystarcza dla wszystkich zdolnych i chętnych do jej wykonywania,
    > zadekretować jakieś cywilizowane zasady dostępu do niej.

    Oho, kolejny, który na ekonomii zna się jak papież na środkach
    antykoncepcyjnych. Można prosić o jakieś szczegóły? Podpowiedz rządowi.


    > Uważam, że obecne bezrobocie można porównać z klęską żywiołową.
    > Ludzie, tak jak podczas powodzi, tracą mieszkania i dorobek
    > całego życia (bo muszą go przejadać). A przecież podczas klęski
    > żywiołowej nie godzimy się na to, żeby jedni zagarniali (albo nawet
    > kupowali) tyle żywności ile chcą i potrafią, a drudzy umierali z głodu.
    > A podczas tej klęski takim deficytowym, a jednocześnie niezbędnym
    > do życia towarem, jest praca. Czyli potrzebny jest jakiś sposób jej
    > racjonowania.

    Praca na kartki? Czemu nie, skoro i mięso było na kartki? Bo przecież
    wprowadzanie takich reform, żeby ani praca, ani mięso nie było deficytowym
    towarem, jest bez sensu.


    > > Żadna gospodarka nie zapewnia pełnego zatrudnienia. Tyle że im więcej
    > > kapitalizmu, tym mniejsze bezrobocie.
    >
    >
    > No nie wiem, czy w Polsce, gdzie tyle osób pamięta jeszcze czasy PRL-u,
    > znalazłbyś wielu zwolenników tej tezy. Większość zgodzi się,
    > że prawie pod każdym względem kapitalizm jest lepszy od tego
    > co było, ale z tym jednym, jedynym wyjątkiem - wtedy nie było
    > bezrobocia! Odbieranie ś.p. socjalizmowi ten jedynej (ale jakże istotnej
    > dla przeciętnego człowieka) przewagi nad kapitalizmem przypomina
    > doprawdy kopanie leżącego.
    > I nie mów mi, że wtedy bezrobocie też było, tylko ukryte.
    > Bo właśnie o to chodzi, że jeśli już (jak sam piszesz) bezrobocie
    > musi być w każdej gospodarce, to niech przynajmniej będzie
    > ukryte. Bo różnica między bezrobociem jawnym a ukrytym
    > jest taka jak między zającem pożeranym przez wilka,
    > a zającem bezpiecznie ukrytym w swojej norze :-))

    Skąd Ty bierzesz te idiotyczne porównania? Z powyższej wypowiedzi wynika, że
    kompletnie nie wiesz, co to jest ukryte bezrobocie. Oczywiście, każdy może
    pleść dowolne banialuki, ale jak bierzesz się za dyskusję o ekonomii, to
    może zapoznaj się z jej podstawami. Ukryte bezrobocie to de facto zasiłek
    socjalny w horrendalnej wysokości. Ktoś za utrzymywanie takich miejsc pracy
    musi zapłacić, za to socjalistyczne ukryte bezrobocie do dziś spłacamy
    długi. Obecnie też mamy ukryte bezrobocie, a przyczynia się ono do wzrostu
    bezrobocia jawnego.
    Ukryte bezrobocie masz np. w górnictwie. Te miejsca pracy będą przez
    najbliższych parę lat kosztowały podatników 5 mld* złotych wyłożonych w
    gotówce, nie licząc niepłaconych podatków i zusowskich składek. Dzięki tym
    pieniądzom można by np. obniżyć podatki czy usprawnić pracę wymiaru
    sprawiedliwości, co w dłuższej perspektywie zmniejszyłoby bezrobocie
    (przejściowo pozostałoby bez zmian, bo w statystykach nowe miejsca pracy
    zniwelowaliby bezrobotni górnicy). Tylko że w długofalowej perspektywie np.
    sprawny wymiar sprawiedliwości sprzyja rozwojowi gospodarczemu, a
    utrzymywanie jakiejś grupy zawodowej przez podatników (zresztą z jakiego
    tytułu?) nie.
    A propos górników, bardzo mnie zaskoczyła ich samokrytyczna postawa w czasie
    ostatniej demonstracji, kiedy to krzyczeli "złodzieje". Czyżby wreszcie do
    nich dotarło, że od lat żyją (i to dobrze) na koszt podatników?

    *5 mld to abstrakcyjna liczba. Policz to tak: na statystycznego Polaka wedle
    ostatniego spisu wypada 130 zł. Jeśli masz żonę i dziecko, Twoja rodzina
    funduje takiemu górnikowi przynajmniej 390 zł (przynajmniej, bo przecież
    trzeba by odjąć tych, którzy z tej hojności podatników korzystają). Stać Cię
    na to? Chcesz im płacić? To weź na swoje barki z łaski swojej i moją część,
    bo mnie ani nie stać, ani nie mam ochoty ich utrzymywać.

    Paweł
    --
    www.szwedzka.pl





Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1