eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 13

  • 1. Data: 2010-04-04 09:47:31
    Temat: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: " SNK" <t...@N...gazeta.pl>

    Tuż przed świętami dowiedziałem się o dwóch interesujących przypadkach.

    1. Kumpel dostał zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko
    konsultanta w helpdesku dla klientów dużego domu wydawniczego. Praca w
    regularnych godzinach (9-17), 2300 zł netto. Wymagania: wykszt. wyższe,
    znajomośc rynku wydawniczego w Polsce (czasopisma, multimedia, książki),
    doświadczenie min. 1 rok na podobnym stanowisku. Skłamał 2 razy. Ma zerową
    znajomość rynku, nie interesuje go to, nie ma doświadczenia - pracował w
    firmie kuzyna jako kierowca (sic!), ale w papiery poświadczającycyh
    zatrudnienie wpisano mu "analityk" na jego prośbę a z firmy dostał
    odpowiednio napisane referencje. Dostał tę pracę, kandydatów było 26 w tym
    gość, który wcześniej pracował na podobnym stanowisku.

    2. Siostra nie dostała pracy w renomowanym gabinecie kosmetycznym, jako
    recepcjonistka bo napisała prawdę. Był test osobowościowy i pytania "twój
    stosunek do alkoholu", "czy czasami się denerwujesz", "czy zdarza ci się
    podnieść głos" itp. Pytania, na które 95% ludzi odpowie (jeśli będą
    odpowiadać szczerze): "piję towarzysko - czasami piję piwo lub dwa na
    imprezie", "czasami się denerwuję", "czasami podnoszę głos", normalka. Ona
    tak odpowiedziała. Pracę dostała jej przyjaciółka po tym samym studium
    kosmetologicznym, z IDENTYCZNYMI kwalifikacjami, która przyznała się, że na
    wszystkie pytania ściemniała "nigdy nie piję", "nigdy się nie denerwuję",
    "niegdy nie podnoszę głosu".

    I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się sprawdzić?
    Bo z dotychczasowych moich obserwacji a chyba nie tylko moich, że wszędzie
    tam gdzie można, trzeba kłamać jak najęty. Jak to podsumował mój kumpel (ten
    co dostał pracę w helpesku): "mam to gdzieś, najwyżej mnie zwolnią a wtedy
    poszukam sobie czegoś nowego i znowu naściemniam".

    SNK

    PS. Nie użalam się, pytam o Wasze przemyślenia / doświadczenia i zachęcam do
    dyskusji na ten temat.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 2. Data: 2010-04-04 10:21:26
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: Lemat <#@lemat.priv.pl>

    SNK wrote:

    > 2. Siostra nie dostała pracy w renomowanym gabinecie kosmetycznym, jako
    > recepcjonistka bo napisała prawdę. Był test osobowościowy i pytania "twój
    > stosunek do alkoholu", "czy czasami się denerwujesz", "czy zdarza ci się
    > podnieść głos" itp. Pytania, na które 95% ludzi odpowie (jeśli będą
    > odpowiadać szczerze): "piję towarzysko - czasami piję piwo lub dwa na
    > imprezie", "czasami się denerwuję", "czasami podnoszę głos", normalka. Ona
    > tak odpowiedziała. Pracę dostała jej przyjaciółka po tym samym studium
    > kosmetologicznym, z IDENTYCZNYMI kwalifikacjami, która przyznała się, że
    > na wszystkie pytania ściemniała "nigdy nie piję", "nigdy się nie
    > denerwuję", "niegdy nie podnoszę głosu".

    Szukali pracownika, który będzie umiał kłamać klientom. Dość popularne
    obecnie.
    --
    Pozdrawiam
    Lemat


  • 3. Data: 2010-04-04 10:33:33
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: "B.Z." <bolivar @ CosTamJeszcze autograf.pl>

    > I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    > kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się
    > sprawdzić? Bo z dotychczasowych moich obserwacji a chyba nie tylko
    > moich, że wszędzie tam gdzie można, trzeba kłamać jak najęty. Jak to
    > podsumował mój kumpel (ten co dostał pracę w helpesku): "mam to gdzieś,
    > najwyżej mnie zwolnią a wtedy poszukam sobie czegoś nowego i znowu
    > naściemniam".
    > SNK
    > PS. Nie użalam się, pytam o Wasze przemyślenia / doświadczenia i
    > zachęcam do dyskusji na ten temat.

    Tak, opłaca się pisać i mówić prawdę. Na swojej ostatniej rozmowie
    kwalifikacyjnej nie wiedziałem nawet na jakie stanowisko aplikuję - nie
    kojarzyłem firmy z wysłanego CV (nie miałem ich w mailach), na ich stronie nie
    było ogłoszeń o pracę, w portalach też zero. I co? Lekkie zdziwienie menadżera,
    przedstawienie stanowiska i pytanie czy jestem dalej zainteresowany. Pracuję już
    w tej firmie od prawie dwóch lat.

    B.Z.


    --
    Trzy słowa o mnie: http://bolivar.cal.pl


  • 4. Data: 2010-04-04 10:58:40
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: MarcinF <m...@i...pl>

    SNK wrote:

    > I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    > kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się sprawdzić?


    to chyba najbardziej zalezy od tego czy osoba odpowiedzialna za rekrutacje
    ma choc odrobine pojecia na temat swojej pracy


  • 5. Data: 2010-04-04 12:02:32
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: konsultant <k...@g...pl>

    > I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    > kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się sprawdzić?
    > Bo z dotychczasowych moich obserwacji a chyba nie tylko moich, że wszędzie
    > tam gdzie można, trzeba kłamać jak najęty. Jak to podsumował mój kumpel (ten
    > co dostał pracę w helpesku): "mam to gdzieś, najwyżej mnie zwolnią a wtedy
    > poszukam sobie czegoś nowego i znowu naściemniam".
    >

    Ja 2 lata temu z polecenia HRK pojechałem do Krakowa na rozmowy w
    sprawie pracy w jednym z Centrów Finansowych. Mówiłem prawdę. Nie miałem
    testów, jedynie 2 rozmowy-jedna około godzinna, druga telefoniczna.
    Dostałem propozycję, 8000zł brutto (5300 netto) plus jednorazowa pensja
    na przeprowadzkę. Obśmiałem się i stwierdziłem: za mało, poproszę 9000zł
    brutto. Tyle mi zaproponowali, po czym propozycję odrzuciłem bo w pracy
    w moim mieście dostałem powyżkę z 5 do ponad 6 tys.zł brutto. Poprostu
    nie opłacało mi się przeprowadzac do Krakowa. Koszty najmu mieszkania
    zjadłyby całkowicie proponowaną "podwyżkę". Na rozmowie trzeba dziś być
    aktorem i najlepiej tak bardzo ambicjonalnie nie podchodzić do samej
    rozmowy. Trzeba trochę poudawac jak to sobie radzisz w pracy i czego to
    nie dokonujesz, ale z umiarem. Wychodze z załozenia że lepiej czasami
    sprawdzić się na rozmowie kwalifikacyjnej i dla przyjemności
    podyskutowac z firmą która szuka pracownika, a przyjmować oferty które
    finansowo bardzo Ci odpowiadają. Dziś trzeba umieć się sprzedać. Niestety.


  • 6. Data: 2010-04-05 05:47:17
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: "Konto" <k...@o...pl>

    > > I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    >> kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się
    >> sprawdzić?

    Kłamać nie należy ponieważ kłamstwo może wyjść podczas wykonywania kolejnych
    zadań w pracy.
    Każdy trochę koloryzuje, firma chwali się i obiecuje wiec pracownikowi też
    wolno koloryzować .
    Wiele zależy od stanowiska na jakie się aplikuje a tutaj raz pisze się o
    pracy za 1000 a raz za 10 000 i od stanowiska.


    pozdrawiam

    konto


  • 7. Data: 2010-04-06 06:52:42
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    SNK pisze:
    > Tuż przed świętami dowiedziałem się o dwóch interesujących przypadkach.
    >
    > 1. Kumpel dostał zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko
    > konsultanta w helpdesku dla klientów dużego domu wydawniczego. Praca w
    > regularnych godzinach (9-17), 2300 zł netto. Wymagania: wykszt. wyższe,
    > znajomośc rynku wydawniczego w Polsce (czasopisma, multimedia, książki),
    > doświadczenie min. 1 rok na podobnym stanowisku. Skłamał 2 razy. Ma zerową
    > znajomość rynku, nie interesuje go to, nie ma doświadczenia - pracował w
    > firmie kuzyna jako kierowca (sic!), ale w papiery poświadczającycyh
    > zatrudnienie wpisano mu "analityk" na jego prośbę a z firmy dostał
    > odpowiednio napisane referencje. Dostał tę pracę, kandydatów było 26 w tym
    > gość, który wcześniej pracował na podobnym stanowisku.
    >
    > 2. Siostra nie dostała pracy w renomowanym gabinecie kosmetycznym, jako
    > recepcjonistka bo napisała prawdę. Był test osobowościowy i pytania "twój
    > stosunek do alkoholu", "czy czasami się denerwujesz", "czy zdarza ci się
    > podnieść głos" itp. Pytania, na które 95% ludzi odpowie (jeśli będą
    > odpowiadać szczerze): "piję towarzysko - czasami piję piwo lub dwa na
    > imprezie", "czasami się denerwuję", "czasami podnoszę głos", normalka. Ona
    > tak odpowiedziała. Pracę dostała jej przyjaciółka po tym samym studium
    > kosmetologicznym, z IDENTYCZNYMI kwalifikacjami, która przyznała się, że na
    > wszystkie pytania ściemniała "nigdy nie piję", "nigdy się nie denerwuję",
    > "niegdy nie podnoszę głosu".
    >
    > I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    > kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się sprawdzić?

    Dużo zależy... Od tego jaka firma i jakie pytania. Te drugie (Twojej
    siostrze) wymyśliła osoba, której się wydaje, że potrafi coś wyczytać z
    takiego testu. Robi tak na prawdę cyrk, bo nie wie kogo wybrać, a
    wybierając i tak losuje. Natomiast sa sytuację, że jest kilka ważnych
    umiejętności, oraz kilka dodatkowych, które dobrze by było, by ktoś
    umiał, ktoś chwali się znajomością umiejętności z drugiej grupy i na
    rozmowie przypadkiem wychodzi, że kłamał co do takowych umiejętności.
    Mimo być może lepszej umiejętności podstawowych (bo często i tak jest to
    nie do sprawdzenia i tak podczas rozmowy, chyba, że różnica miedzy
    kandydatami jest znaczna), przyjęty w większości firm nie zostanie.


    > Bo z dotychczasowych moich obserwacji a chyba nie tylko moich, że wszędzie
    > tam gdzie można, trzeba kłamać jak najęty.

    Wszędzie tam, gdzie pracowałem ja i moi znajomi, gdzie można było kłamać
    i dzięki temu dostawało się dobre stanowisko, albo w ogóle pracę,
    pracować w danym miejscu nie było dobrze pracować...


    > Jak to podsumował mój kumpel (ten
    > co dostał pracę w helpesku): "mam to gdzieś, najwyżej mnie zwolnią a wtedy
    > poszukam sobie czegoś nowego i znowu naściemniam".

    W wielu miejscach podobnych sam się zwolni.... Okaże się że atmosfera
    pracy jest chora....

    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 8. Data: 2010-04-06 08:10:11
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: "jcm" <j...@1...pl>

    Użytkownik " SNK" <t...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:hp9n7i$go3$1@inews.gazeta.pl...
    > Tuż przed świętami dowiedziałem się o dwóch interesujących przypadkach.
    > 1. Kumpel dostał zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko
    > konsultanta w helpdesku dla klientów dużego domu wydawniczego. Praca w
    > regularnych godzinach (9-17), 2300 zł netto. Wymagania: wykszt. wyższe,
    > znajomośc rynku wydawniczego w Polsce (czasopisma, multimedia, książki),
    > doświadczenie min. 1 rok na podobnym stanowisku. Skłamał 2 razy. Ma
    > zerową znajomość rynku, nie interesuje go to, nie ma doświadczenia -
    > pracował w firmie kuzyna jako kierowca (sic!), ale w papiery
    > poświadczającycyh zatrudnienie wpisano mu "analityk" na jego prośbę a z
    > firmy dostał odpowiednio napisane referencje. Dostał tę pracę,
    > kandydatów było 26 w tym gość, który wcześniej pracował na podobnym
    > stanowisku.

    Długo nie popracuje.
    Zwolni się sam, albo jego zwolnią, bo szydło samo wyjdzie z worka.
    Trudno na takim stanowisku nadrobić zaległości z wiedzy w ciągu kilku miesięcy.
    Jego jedyna zaleta - potrafi ściemniać i bajerować, ale to ma krótkie nogi.
    Pół biedy, gdyby miał kwalifikacje i wiedzę z dziedziny pokrewnej.
    A twój kumpel jak czytam, to kompletny ignorant w tym zakresie.

    Np. ktoś skłamał, że zna Oracle, natomiast tak naprawdę z bazami O. nie miał
    nigdy do czynienia, ale bardzo dobrze zna MSSQL i braki w wiedzy z zakresu O.
    mogłby szybko nadrobić "w praniu" + z podręczników.


    > 2. Siostra nie dostała pracy w renomowanym gabinecie kosmetycznym, jako
    > recepcjonistka bo napisała prawdę. Był test osobowościowy i pytania "twój
    > stosunek do alkoholu", "czy czasami się denerwujesz", "czy zdarza ci się
    > podnieść głos" itp. Pytania, na które 95% ludzi odpowie (jeśli będą
    > odpowiadać szczerze): "piję towarzysko - czasami piję piwo lub dwa na
    > imprezie", "czasami się denerwuję", "czasami podnoszę głos", normalka.
    > Ona tak odpowiedziała. Pracę dostała jej przyjaciółka po tym samym
    > studium kosmetologicznym, z IDENTYCZNYMI kwalifikacjami, która
    > przyznała się, że na wszystkie pytania ściemniała "nigdy nie piję",
    > "nigdy się nie denerwuję", "niegdy nie podnoszę głosu".

    Przypuszczam, że gabinet kosmetyczny skorzystał z usług "specjalisty" od HR.
    Jeśli rzeczywiście głupawy test zadecydował o przyjęciu do pracy jednej
    kandydatki, a odrzuceniu drugiej, świadczyłoby to o bezgranicznym kretyniźmie i
    braku kwalifikacji osoby rekrutującej.
    Nawet nie chce mi się w to wierzyć.
    Raczej zadecydowały inne czynniki: koleżanka siostry lepiej zaprezentowała się
    na rozmowie (to b. ważne), no i być może miała niższe oczekiwania finansowe
    (znając polskich pracodawców, oczekiwania finansowe to najistotniejszy czynnik,
    najczęściej decydujący ;-).


    > I powiedzcie sami: czy opłaca się mówić (pisać) prawdę na rozmowach
    > kwalifikacyjnych, w przypadku rzeczy, których de facto nie da się
    > sprawdzić? Bo z dotychczasowych moich obserwacji a chyba nie tylko
    > moich, że wszędzie tam gdzie można, trzeba kłamać jak najęty. Jak to
    > podsumował mój kumpel (ten co dostał pracę w helpesku): "mam to gdzieś,
    > najwyżej mnie zwolnią a wtedy poszukam sobie czegoś nowego i znowu
    > naściemniam".

    Nie ma świętych.
    Każdy ubarwia i ubiera w ładne słówka swoje oferty, zarówno kandydaci, jak i
    pracodawcy.
    Ale to trzeba umieć, aby zachować wrażenie wiarygodności.

    Pytanie, kto ma więcej do stracenia:
    kłamca poszukujacy pracy, czy pracodawca, który nie potrafi kłamcy zweryfikować?


    j.



  • 9. Data: 2010-04-06 14:02:14
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: "Wohnyn" <w...@o...pl>

    > Długo nie popracuje.
    > Zwolni się sam, albo jego zwolnią, bo szydło samo
    > wyjdzie z worka. Trudno na takim stanowisku nadrobić
    > zaległości z wiedzy w ciągu kilku miesięcy. Jego
    > jedyna zaleta - potrafi ściemniać i bajerować, ale to
    > ma krótkie nogi. Pół biedy, gdyby miał kwalifikacje i
    > wiedzę z dziedziny pokrewnej. A twój kumpel jak czytam,
    > to kompletny ignorant w tym zakresie.

    Moim zdaniem ma realną szansę utrzymać się w robocie.
    Nie wolno porównywać pracy w wydawnictwie, marketingu
    i innych głupotkach do wymagających PRAWDZIWEJ wiedzy
    pracy inżyniera czy informatyka. Inżynier czy informatyk
    ignorant nie ma szans, natomiast w pracy, gdzie wiedza
    konkretna nie istnieje (np. właśnie marketing, zarządzanie)
    itp. można jechać na kłamstwie całe dekady i nikt się
    nie połapie. Wystarczy tupet, pewność siebie i minimum
    szczęścia.

    Poza tym dlaczego twierdzisz, że atmosfera w pracy ma
    być zła? Przepraszam, ale co ma wspólnego nakłamanie jak
    z nut na rozmowie kwalifikacyjnej ze złą atmosferą w pracy?
    Nie widzę tu jakiegokolwiek związku :)

    > Pytanie, kto ma więcej do stracenia:
    > kłamca poszukujacy pracy, czy pracodawca, który nie potrafi
    > kłamcy zweryfikować?

    Bardzo dobre pytanie. Wszystko zależy od okoliczności, ale
    moim zdaniem, w większości przypadków to młody pracownik
    jest, wbrew pozorom, górą. O ile nie stoi pod ścianą pod
    względem finansowym, może sobie pozwolić na zmienianie
    prac jak rękawiczek w nadziei, że coś fajnego dla siebie w
    końcu znajdzie a nawet jeśli nie, to będzie miał imponujące
    CV - praca w 30 firmach w czasie 2 lat :)

    Tak zupełnie na serio, to niestety kłamstwo popłaca w życiu
    i w pracy (za wyjątkiem konkretnych prac dla inżynierów,
    informatyków, lekarzy itp.). Smutne, ale prawdziwe.

    Wohnyn

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 10. Data: 2010-04-06 14:57:57
    Temat: Re: Prawda w czasie rozmowy kwalifikacyjnej
    Od: "jcm" <j...@1...pl>

    Użytkownik "Wohnyn" <w...@o...pl> napisał w wiadomości

    > Bardzo dobre pytanie. Wszystko zależy od okoliczności, ale
    > moim zdaniem, w większości przypadków to młody pracownik
    > jest, wbrew pozorom, górą. O ile nie stoi pod ścianą pod
    > względem finansowym, może sobie pozwolić na zmienianie
    > prac jak rękawiczek w nadziei, że coś fajnego dla siebie w
    > końcu znajdzie a nawet jeśli nie, to będzie miał imponujące
    > CV - praca w 30 firmach w czasie 2 lat :)

    Nie wiem, czy jest powodem do dumy niezwykle bogate CV w młodym wieku?





strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1