eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Nadchodzi normalność
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 161

  • 101. Data: 2009-02-17 20:12:49
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jurek M" <m...@1...pl>


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:gnenqs$e32$1@news.dialog.net.pl...

    > Co to znaczy "mną zarządzać"?

    Gdzieś słyszałem taki termin jak "zarządzanie zasobami ludzkimi" ;)
    Pracodawca zawsze będzie postrzegał pracownika jako "zasób", pod kątem
    przydatności...


    > I nie zatrudnienie mnie interesuje tylko forsa na życie. Jakbym był bogaty

    Po co Ci forsa?
    Będziesz ją jadł?


    > do obrzydliwości z domu, to u żadnego frajera roboty bym nie brał.
    > Nie żyje się by pracować, tylko pracuje by żyć.

    Żeby konsumować. Jakoś wszyscy to pomijają.
    Cały mechanizm, relacje typu pracodawca-pracownik też napędza konsumpcja.
    Od tego wszystko się zaczyna.
    W sumie życie opiera się na konsumpcji.
    Bez sensu to wszystko...


    Jurek M.



  • 102. Data: 2009-02-17 20:21:29
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gnf5s6$8sv$1@atlantis.news.neostrada.pl Jurek M
    <m...@1...pl> pisze:

    >> Co to znaczy "mną zarządzać"?
    > Gdzieś słyszałem taki termin jak "zarządzanie zasobami ludzkimi" ;)
    > Pracodawca zawsze będzie postrzegał pracownika jako "zasób", pod kątem
    > przydatności...
    Wiesz, mnie jakby mało obchodzi co on postrzega i pod jakim kątem.
    Będzie trzeba, to się podejmie działania i tyle.
    Jakbym sie przejmował co byle kto sądzi/myśli/postrzega/uważa/itp. to bym
    nic nie robił tylko przejęty cały czas chodził. ;))

    >> I nie zatrudnienie mnie interesuje tylko forsa na życie. Jakbym był
    >> bogaty
    > Po co Ci forsa?
    > Będziesz ją jadł?
    A jak myślisz? ;)

    >> do obrzydliwości z domu, to u żadnego frajera roboty bym nie brał.
    >> Nie żyje się by pracować, tylko pracuje by żyć.
    > Żeby konsumować. Jakoś wszyscy to pomijają.
    > Cały mechanizm, relacje typu pracodawca-pracownik też napędza konsumpcja.
    > Od tego wszystko się zaczyna.
    > W sumie życie opiera się na konsumpcji.
    > Bez sensu to wszystko...
    Czemu?

    --
    Jotte


  • 103. Data: 2009-02-17 20:32:34
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>

    Jurek M pisze:
    > A czyje? Pracodawcy?

    Tak.

    > Przecież to wynagrodzenie za świadczoną pracę wg umowy, która jasno i
    > wyraźnie określa wynagrodzenie miesięczne BRUTTO.
    > To są pieniądze wypracowane przez PRACOWNIKA.

    I nadal są pieniędzmi firmy. Szczególnie te wypracowane przez
    pracownika. Po to został zatrudniony.
    Do pracownika należą pieniądze wypłacone przez pracodawcę jako
    wynagrodzenie, a nie te, które pracownik wypracował.

    >> Nadal całe 100% płaci pracodawca. Ani centa nie płaci pracownik.
    >
    > Przelewa do stosownych instytucji w imieniu pracownika.

    A jakby to się nazywało "podatek _od_ zatrudnionego pracownika", a w
    umowie o pracę była dzisiejsza kwota netto? Czy to coś by zmieniło z
    punktu widzenia pracownika?
    "Na rękę" dostałby tyle samo co teraz.
    Nie wiem po co ta zabawa w zamydlanie oczu terminologią, chyba tylko po
    to, żeby pracownik miał lepsze samopoczucie myśląc, że zarabia więcej i
    żeby trudniej mu było PITa rocznego wypełnić :)

    Jak zwał, tak zwał - pieniędzmi pracownika są tylko te pieniądze, o
    których może samodzielnie decydować.

    > Tak po prostu sprawniej i szybciej.

    Dla kogo? Pracownika czy pracodawcy? :P

    > Jestem na własnym rozrachunku, wystawiam faktury klientom i sam
    > odprowadzam należne świadczenia.
    > Mógłby to robić za mnie z automatu bank, w którym mam konto firmowe,
    > gdyby był taki wymóg.

    Ale tego nie robi. I właśnie dlatego, dopóki masz możliwość samodzielnie
    zdecydować co z należnymi świadczeniami zrobisz (zapłacisz czy
    uciekniesz za granicę) to są Twoje pieniądze.
    Pracownik nie ma takiej możliwości.

    > Za pracownika robi to pracodawca (dział finansowo-księgowy itp).

    To niech sobie pracownik sam to zrobi :)
    Niech pójdzie do pracodawcy i powie, że chce do ręki ZUS i podatek,a on
    sobie sam już to rozliczy ze skarbówką. W końcu to jego pieniądze, nie?
    Poproś kogoś znajomego, kto pracuje na etacie żeby tak zrobił i napisz
    jaki był wynik :)


    > No właśnie, więc o co chodzi?
    > To, że obowiązek spoczywa na pracodawcy, nie znaczy, że to pieniądze
    > pracodawcy.

    Co równocześnie nie oznacza, że należą do pracownika.

    > Jeśli chory sąsiad poprosi Cię o przysługę, przekaże Ci rachunek za prąd
    > i odliczoną gotówkę, abyś zapłacił na Poczcie, to kto ureguluje
    > należności, Ty czy sąsiad? ;)

    Oczywiście, że sąsiad. Miał kasę w ręku i zdecydował, że zapłaci
    rachunek zamiast ją przepić (i słusznie :)).
    Pracownik, już pisałem, nie ma możliwości zdecydować.
    Co to za własność, o której nie można samodzielnie decydować?

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 104. Data: 2009-02-17 20:34:38
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jurek M" <m...@1...pl>


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:gnf65e$q1p$1@news.dialog.net.pl...

    > Wiesz, mnie jakby mało obchodzi co on postrzega i pod jakim kątem.
    > Będzie trzeba, to się podejmie działania i tyle.
    > Jakbym sie przejmował co byle kto sądzi/myśli/postrzega/uważa/itp. to bym nic
    > nie robił tylko przejęty cały czas chodził. ;))

    I słusznie z tym, że czasmi dobrze wiedzieć, co np myślą o nas inni, jak nas
    postrzegają, choćby po to, żeby podjąć stosowne działania...

    >>> I nie zatrudnienie mnie interesuje tylko forsa na życie. Jakbym był
    >>> bogaty
    >> Po co Ci forsa?
    >> Będziesz ją jadł?
    > A jak myślisz? ;)

    Czyli dobrze myślę.

    >>> do obrzydliwości z domu, to u żadnego frajera roboty bym nie brał.
    >>> Nie żyje się by pracować, tylko pracuje by żyć.
    >> Żeby konsumować. Jakoś wszyscy to pomijają.
    >> Cały mechanizm, relacje typu pracodawca-pracownik też napędza konsumpcja.
    >> Od tego wszystko się zaczyna.
    >> W sumie życie opiera się na konsumpcji.
    >> Bez sensu to wszystko...
    > Czemu?

    A widzisz w tym sens?
    Tzn ja widzę w tym jakiś logiczny porządek, ale sensu nie.

    Jurek M.


  • 105. Data: 2009-02-17 20:43:01
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gnf74o$bqo$1@atlantis.news.neostrada.pl Jurek M
    <m...@1...pl> pisze:

    > Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w
    > wiadomości news:gnf65e$q1p$1@news.dialog.net.pl...

    >> Wiesz, mnie jakby mało obchodzi co on postrzega i pod jakim kątem.
    >> Będzie trzeba, to się podejmie działania i tyle.
    >> Jakbym sie przejmował co byle kto sądzi/myśli/postrzega/uważa/itp. to
    >> bym nic nie robił tylko przejęty cały czas chodził. ;))
    > I słusznie z tym, że czasmi dobrze wiedzieć, co np myślą o nas inni, jak
    > nas postrzegają, choćby po to, żeby podjąć stosowne działania...
    W sumie tak. Ale nie wszyscy zasługują, żeby na nich zwracać uwagę i
    działać.

    >>>> I nie zatrudnienie mnie interesuje tylko forsa na życie. Jakbym był
    >>>> bogaty
    >>> Po co Ci forsa?
    >>> Będziesz ją jadł?
    >> A jak myślisz? ;)
    > Czyli dobrze myślę.
    Skoro tak.. to tak... (Jan Nowicki, "Wielki Szu").

    >>>> do obrzydliwości z domu, to u żadnego frajera roboty bym nie brał.
    >>>> Nie żyje się by pracować, tylko pracuje by żyć.
    >>> Żeby konsumować. Jakoś wszyscy to pomijają.
    >>> Cały mechanizm, relacje typu pracodawca-pracownik też napędza
    >>> konsumpcja. Od tego wszystko się zaczyna.
    >>> W sumie życie opiera się na konsumpcji.
    >>> Bez sensu to wszystko...
    >> Czemu?
    > A widzisz w tym sens?
    > Tzn ja widzę w tym jakiś logiczny porządek, ale sensu nie.
    Widzę sens.
    Jest nim przyjemność życia.

    --
    Jotte


  • 106. Data: 2009-02-17 21:24:30
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jackare" <...@s...uk.de.pl>

    > Normalna sytuacja. Nie ma żadnej uzasadnionej argumentacji
    >> aby utrzymywać coś
    > Dojechałem dotąd, choć było to męczące.
    > Ale wiesz, tu chyba pora skończyć.
    > Coś???
    > Człowiek to dla ciebie COŚ???
    > Jesteś obrzydliwy.
    > Lepiej mi nie stań na drodze, bo mogę COŚ potrącić albo przejechać.
    > A niech sobie nawet spoiler porysuję czy reflektor zbiję.
    >
    Jotte czepiasz się słów. COŚ to zasób. W tym konkretnym przykładzie zasobem
    jest stanowisko pracy na które składa się pracownik lub kilku pracowników i
    całe wyposażenie tego stanowiska.
    Zauważ że nigdzie nie napisałem że taka redukcja ma nastąpić z pominięciem
    praw przysługujących pracownikom.
    --
    Jackare


  • 107. Data: 2009-02-17 21:56:49
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jackare" <...@s...uk.de.pl>


    > Skala mikro to co innego. Gdyby w którymś z miejsc pracy, które
    > wykorzystuję
    > do pozyskiwania pieniędzy (czyt. jestem zatrudniony) wprowadzono takie
    > pomysły, a kierujący kierując się tylko i wyłącznie wskazanymi kryteriami
    > które możemy tu
    > nazwać "dobrem firmy" naruszył _moje_ zasadniecze kryteria, to po jednym
    > ostrym ostrzeżeniu słownym dostałby ode mnie publicznie w mordę. Stać mnie
    > na utratę jednego źródła dochodu i grzywnę za wykroczenie. Raz już zresztą
    > kiedyś o mało do tego nie doszło.
    >

    Ja trochę nie rozumiem o ci Ci chodzi.
    Podpisując umowę o pracę nikt nie obiecywał szczęścia na wieczność ani nawet
    na krótki czas. Nikt też nie obiecywał happy endu i jedna strona drugiej
    niczego nie ślubowała.
    Nikt nie obiecuje ciąglego wzrostu uposażenia i niezmienności warunków
    stosunku pracy. Ze strony pracownika nikt nie obiecuje ciągłego podnoszenia
    wydajności pracy i dbałości o interesy pracodawcy wykraczającej poza granice
    wynikające z zakresu obowiązków. Dawania w mordę nie komentuję.

    Może to nienormalne, ale ja nie oczekuję od pracownika niczego ponad
    wykonywanie obowiązków wynikających z zapisanego zakresu. Wszystko co ponad
    jest premiowane.
    Jeżeli ktoś coś zawala jest o tym informowany i zastanawiamy się co z tym
    zrobić.
    Jeżeli ktoś się z założenia obija i robi tyły innym jest o tym informowany i
    jeżeli trzeba, współpraca z taką osobą jest rozwiązywana nim leserstwo
    stanie się normą i zarażą się nim kolejne osoby.
    Jeżeli sytuacja zewnętrzna sprawia że nie ma szans na utzrymanie współpracy
    z jakimś pracownikiem - jest on o tym informowany i rozwiązanie współpracy z
    nim jest planowe. W swojej dość prostej filozofii toleruję, akceptuję i
    raczej nie wyciągam konsekwencji za błędy, ale zupełnie nie toleruję
    głupoty, bezmyślności i niefrasobliwości.

    Nie wiem jak Ty, ale ja będąc pracownikiem dostałem od życia kilka razy
    ostrzegawczego kopa w tyłek, który uświadomił mi że nie ma niczego stałego i
    na tyle pewnego by na tym opierać wszelkie plany życiowe. Kilka razy
    zostałem nieładnie potraktowany przez pracodawcę. Na tyle nieładnie aby
    pozostał niesmak do takiego traktowania, może na tyle mało nieładnie aby
    wzbudzić we mnie chęć dawania w mordę. Nie traktuję tego jako krzywdy, a
    raczej nauki życia. Jak już wielokrotnie pisałem kieruję się bardzo prostą
    maksymą: "traktuj innych tak jakbyś sam chciał być traktowany" dlatego
    wszystkie moje działania w relacji z pracownikami są otwarte i jawne. Póki
    co nikt nie "odwdzięczył" mi się ucieczką na zwolnienie czy złośliwym
    urlopem na żądanie w jakimś kluczowym momencie. Z drugiej strony nie
    przeskoczę i nie odmienię podstawowych praw ekonomii i racjonalnego
    kalkulowania. Jeżeli ktoś oczekuje ode mnie że będę mu płacił więcej niż on
    wypracowuje dla firmy (lub nawet całość tego) to niestety dowiaduje się że
    mnie na niego nie stać i będę musiał sobie poradzić bez niego. Takie życie i
    nie obwiniam i nie szykanuję go za to.

    Jeżeli zgodnie z Twoim postulatem dwukrotnie wzrosłaby płaca minimalna
    (czyli coś co każdy pracownik MUSI dostać za przychodzenie do pracy), to jak
    myslisz: w jakiej proporcji wzrosłyby ceny i jaka byłaby wartość nabywcza
    nowej płacy minimalnej ? Ja sobie myślę że w sensie wartości nabywczej
    niewiel by się zmieniło, wzrosłyby tylko wartości którymi operujemy.
    --
    Jackare


  • 108. Data: 2009-02-17 21:59:47
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: Piotr Curious Gluszenia Slawinski <c...@m...ip.tpnet.pl>

    Emka wrote:

    >
    > Użytkownik "Piotr Curious Gluszenia Slawinski" <c...@m...ip.tpnet.pl>
    > napisał w wiadomości
    >
    >> czyli, chcemy hamowac produkcje spalin, podatkujemy emisje, chcemy
    >> ograniczyc lapowkarstwo - 'podatkujemy' czynnosc lapowkarstwa
    >> nakladajac 'kary' pieniezne (grzywny) jak i fizyczne (pozbawienie
    >> wolnosci).
    >> podobnie z dochodem. jesli ludzie za duzo zarabiaja, to nakladamy
    >> podatek. zabieranie blisko 19% (prawie 1/5!) dochodu bardzo szybko
    >> ogranicza mozliwosc zarobkowania, jest to bowiem dzialalnosc gosp.
    >> oblozona bardzo wysokim podatkiem.
    >> po co dorabiac do tego wieksza filozofie?
    >
    > Jasne, a podatek dochodowy firmy to pewnie po to, żeby sukcesywnie spadało
    > PKB, bo przecież powszechnie wiadomo, że mamy tak zaje...ście wysoki
    > wskaźnik, że trzeba go jakoś wyhamować ;-)

    Jesli dasz za niski to bedziesz miec wieksza produkcje niz zbyt, to tez nie
    jest dobrze, zwlaszcza jesli nie za bardzo da sie eksportowac albo sie nie
    da (np. uslug).



    --


  • 109. Data: 2009-02-17 22:01:20
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: "Jackare" <...@s...uk.de.pl>


    >
    >> Czy to się komu podoba czy nie, zatrudnieni ludzie są jednym z zasobów
    >> firmy używanych do generowania zysku i nie ma się co oszukiwac że tak
    >> nie jest. Jotte, sam nie dalej niż dwa lata temu napisałeś w jakiejś
    >> dyskusji ze mną, że "używasz pracodawców" do osiągania dochodów.
    > I nadal tak czynię. Ale przecież nie chodzi mi o pracodawcę w sensie
    > osoby, lecz instytucji/firmy.
    >

    Ale nie zawsze pracodawca jest bezosobowy. Czasem a nawet całkiem często
    jest to konkretna fizyczna osoba i co wtedy ? Instytucja czy firma też
    gdzieś tam ma jakichś właścicieli, nawet jeżeli to są akcjonariusze czy
    wojewoda.
    --
    Jackare


  • 110. Data: 2009-02-17 22:02:15
    Temat: Re: Nadchodzi normalność
    Od: mihau <m...@g...com>

    On Feb 17, 7:02 pm, "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> wrote:

    > Chodzi o poszanowanie i przestrzeganie cywilizowanych zasad współżycia
    > społecznego, szacunek dla godności ludzkiej, nie wkraczanie w obszar
    > prostactwa

    Nazywanie przedsiębiorców "gównianymi byznesmenkami":
    a) jest zgodne z cywilizowanymi normami współżycia społecznego,
    b) wykazuje szacunek dla godności ludzkiej,
    c) nie wkracza w obszar prostactwa,
    d) winno być wygłoszone publicznie i kilkukrotnie podkreślone
    odpowiedzią "moja sprawa i nic ci do tego" na pytania o przyczynę
    takiego osądu,
    e) wszystkie z powyższych

    --
    mihau

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1