eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 76

  • 31. Data: 2002-11-21 07:54:20
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "Rybinka" <T...@p...fm>

    Ponieważ kapitalizm trwa tam trochę dłużej niż tu, to nie są do tego
    potrzebne żadne przepisy federalne, gdyż jest to najczęściej przedmiotem
    konkretnej umowy z pracodawcą.
    Czyli praktyka zwyczajowa załatwia coś co u nas jest wynikiem prawa
    stanowionego.
    To coś jak różnica pomiędzy kodeksami pisanymi od nowa raz na jakiś czas a
    common law wytworzonym w ciągu stuleci, a jak wiadomo kultura USA wywodzi
    się z kręgu anglosaskiego.
    Podobnie rzecz ma się z urlopami - bardzo często są one po prsotu określone
    przed dodatkowy punkt umowy o pracę.
    Nota bene przepisy federalne są uzupełniane przez stanowe, a te różnią się w
    zależności od stanu do stanu...


    ------- Pierdol Ninkę ---------



    Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> napisał w wiadomości
    news:m2d6ozoful.fsf@pierdol.ninka.net...
    > "Dante" <i...@g...pl> writes:
    >
    > > Użytkownik Nina M. Miller <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup
    > > dyskusyjnych napisał:m...@p...ninka.net...
    > >
    > > > w usa na przyklad nie ma czegos takiego jak "placa za nadgodziny".
    > >
    > > wiekszych bzdur w zyciu nie czytalem
    >
    > no to podaj mi przepis federalny, ktory stanowi, ze czlowiekowi
    > zatrudnionemu na etacie placi sie za nadgodziny.
    >
    > --
    > Nina Mazur Miller
    > n...@p...ninka.net
    > http://pierdol.ninka.net/~ninka/



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 32. Data: 2002-11-21 08:39:36
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "Astucci" <A...@p...onet.pl>

    > Tak, tyle że jedni bardziej, inni mniej. Jak byłem studentem, jadłem
    > kajzerki, piłem jogurt i żyłem. Pieniądze nie były dla mnie najważniejsze,
    > pracowało się niejednokrotnie "dla idei" (nie mylić z Ideą :-)
    > Teraz mam małe dziecko, które ma potrzeby. I już nie pracuję za "Bóg
    > zapłać". Zrozumiesz, jak dorośniesz.

    Ja nie pracuję, nie pracowałem i nie będę pracował za "Bóg zapłać".... no
    chyba że będę miał wyjątkową na to ochotę.
    Dzieci nie mam, fakt, ale nie oznacza to że nie mam potrzeb. Wydaj ci się że
    jestem gówniarzem, po szkole średniej
    który dopiero co zaczyna pracować ? Otóż nie. Muszę płacić za studia,
    spłacać kredyt na mieszkanie, mam setkę
    innych wydatków, które z mojej perspektywy są nie mniej ważne nię Twoje małe
    dziecko.
    Podkreślam że z MOJEJ perspektywy, bo zaraz pewnie usłyszę, że nie muszę
    płacić za studia, a Ty dziecku jeść dać musisz.
    Tak więc z całym szacunkiem ale uważam że jestem wystarczająco dorosły.


    > > Dopiero teraz jak pracuję w małej firemce, widzę że wcale nie jest aż
    tak
    > > różowo. Jak masz do wyboru, albo iść na urlop bezpłatny i wsiąść tą samą
    kasę
    > tylko nie na siebie, albo za dwa miesiące szukać pracy u kogoś innego ? to
    co
    > byś wybrał ?
    >
    > Nie martw się. Pracowałem w różnych miejscach i wszędzie pracodawcy
    jęczeli,
    > że nie ma pieniędzy, że kiepska sprzedaż i muszą obniżyć wypłaty. A za
    > tydzień przyjeżdżali nowiutkimi samochodami. Niech szukają innych
    sponsorów.
    > Jeżeli się kogoś zatrudnia, trzeba się wywiązywać z umów. Ja pracuję, on
    > płaci. Proste.

    Jeżeli miałbym ponosić koszty zakupu nowego samochodu dla szefa, NA PEWNO
    bym się nie zgodził na taki układ.
    Ale w tym okresie, to mój szef skasował swój prywatny samochód (w firmie nie
    było wtedy służbowych)
    i ja jeździłem samochodem a on tłukł się po mieście autobusami :)


    > > Ja wolę pomóc swojemu pracodawcy nawet swoim kosztem, bo wiem że dzięki
    temu oboje zyskamy.
    >
    > Rozumiem że może się zdarzyć trudna sytuacja w firmie. Mogę nawet
    popracować
    > za darmo przez jakiś czas.

    Bardzo mi przykro, ja za darmo pracować nie mogę przez żaden czas. Po prostu
    mnie na to nie stać.


    Pozdr. A



  • 33. Data: 2002-11-21 08:48:10
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: Robert Drozd <r...@y...iqNOSPAMPLEASE.pl>

    Stało się to Wed, 20 Nov 2002 23:52:04 +0100, gdy flyer
    <f...@p...onet.pl> napisał:

    >Ja tak robilem przez kilka lat - w koncu nie widzac konca tej zabawie,
    >sam sobie dalem kopa w d... . Fakt jestem berobotny, ale chyba nie
    >zaluje swojej decyzji. Co najzabawniejsze byla to jedna z firm
    >wybieranych przez studentow jako Pracodawca Roku ;)

    Ależ to jest jeden i wspaniały pic na wodę :)
    Wszak czy studenci pracowali w którejkolwiek z firm, które są do tego
    tytułu nominowane? Na SGH głosowanie wygląda tak: są dni Konsultingu, w
    Auli Spadochronowej rozstawiają się wielkie firmy konsultingowe.
    Piękne widoki: PWC przysyła wciąż jakieś dzieciaki, co to się ładnie
    uśmiechają, ale czasami coś im się zacina podcas recytacji; jedyni
    sensowni ludzie są z D&T - ale generalnie jest to salon piękności i
    "budowanie wizerunku".

    Studenci, którzy (przypadkowo idąc na zajęcia) przechodzą przez Aulę
    Spadochronową namawiani są do wypełnienia ankiety (można wygrać palmtopa
    czy coś takiego), więc wypełniają :) Ja, zdaje się, głosowałem ostatnio
    na Boston Consulting Group ;-)) Niestety nic nie wygrałem :(

    >
    >A OT - jezeli w KIZ jest tak pieknie, to sorry - mialem odruch
    >bezwarunkowy. Ale naprawde nie lubie takich tekstow jak na ich stronach.

    Nie byłem tam ostatnio, ale podobne w treści (lekceważenie KP) oferty
    widziałem już ze 2 lata temu. Jakoś chyba mają dużą rotację :)

    pzdr
    Robert


  • 34. Data: 2002-11-21 08:51:51
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: Robert Drozd <r...@y...iqNOSPAMPLEASE.pl>

    Stało się to Wed, 20 Nov 2002 20:19:14 +0100, gdy "Rybinka"
    <T...@p...fm> napisał:

    >Sądzę, że gdyby moja pensja była na poziomie amerykańskim, to ja bym się aż
    >tak bardzo nie domagał płacy za nadgodziny, bo gołe 5000 USD by mi
    >wystarczyło, a tyle zarabia informatyk i to całkiem przeciętny, a ja
    >przecież jestem nieprzeciętny.

    Ano. Rozmaite formy omijania KP (kontrakty menadżerskie, umowy zlecenia)
    opłacalne są i w Polsce, ale dopiero przy mniej więcej porównywalnych ze
    Stanami zarobkach - 10-15kzł.

    >
    >Jak widać płacimy więcej, zarabiamy mniej, zatem różnica rośnie do kwadratu,
    >albo i sześcianu.. I tyle... Na nic mądre rady głupiej Ninki.....

    Ta pani na wielu grupach udowadnia swoją wyższość intelektualną nad
    otoczeniem. Szcęśliwie od dawna nie zmienia adresu i można ją ładnie
    odfiltrować :)

    >
    >
    >---- Pierdol Ninkę ----

    Eee ja bym się brzydził.

    r.


  • 35. Data: 2002-11-21 10:05:58
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "Yonnie" <r...@g...pl>


    > > Ale chyba tam w Usa odpowiednio się zarabia?
    >
    > zalezy gdzie i co robisz.
    > jak pracujesz na etacie w safeway (taka ichniejsza siec superarketow)
    > to nie spodziewaj sie ze dostaniesz wiecej jak $20 000 rocznie.

    To jest ok. 81 000 zł. Ja zarabiam rocznie 12 000 zł.
    Chyba Ci się wartości pomyliły:
    100 000 zł to jest w Polsce mieszkanie, 400 zł czynsz + ok 250 pozostałe
    opłaty
    Zarabiam ok 1000 zł miesięcznie - jestem informatykiem.
    Pracodawca ma ze mnie tylko wymierne korzyści
    jestem dyspozycjna i niębędna nawet; jest zadowolony.
    Chętnie pójdę pracować do sklepu nawet za $10 000 rocznie....


    > > A u nas najczęściej siedzisz na maxa i g... z tego masz.
    >
    > a to juz niestety nie tyle problem wrednych pracodawcow co gownianej
    > ekonomii: pracodawca zawsze, jesli bedzie mogl zaplacic mniej, to
    > zaplaci mniej.
    > czemu mialby przeplacac? im mniej miejsc pracy, tym mniejsze place bo
    > wieksza konkurencja.

    OK. Ale poracuj trochę w Polsce za 1000 zł miesięcznie po 12 dziennie.
    1000 zł - 650 zł na mieszkanie tj 350 zł na pozostałe wydatki.
    Buty kosztują u nas (najtańsze na jeden sezon) najmniej 100 zł.
    Zapraszam do kraju...


    > nie ma co winic "tych wrednych pracodawcow".
    > jakby sie nagle totalnie ekonomia w usa zawalila, to tez by tak bylo.
    > cudow nie ma.

    Pewnie. Tylko po co się wymądrzać?
    Bogaty dla biednego ma mnóstwo darmowych rad...

    > i bedzie tak robic dopoty, dopoki z ulicy od reki bedzie mogla
    > zatrudnic dziesieciu takich rownie dobrych jak ty.
    > proste?

    Nie musisz mi tego tłumaczysz. Jestem również z wykształcenia
    ekonomistką, to akurat rozumiem. Niestety u nas nie tylko
    płaci się b. mało, ale upokarza się ludzi na maxa.


    > > Czy macie tam 20% bezrobocie?
    > > Bo Ty chyba w ogóle nie rozumiesz problemu.
    >
    > rozumiem lepiej niz ci sie wydaje i zdaje sie lepiej niz tysiace
    > polakow, ktorym sie wydaje ze batem i grozba mozna zmusic pracodawcow
    > do przestrzegania wyjatkowo dla nich niekorzystnego kodeksu pracy.

    Bardzo niekorzystny, bo każe płacić za nadgodziny, przestrzegać zasad BHP
    itd. To boli b. wielu pracodawców.

    > btw: w usa nie ma zadnego kodeksu pracy. i co?
    > jak koniunktura sie kreci, to jest o niebo lepiej niz w kraju, gdzie
    > ekonomia kiepska, bezrobocie za to kodeks restrykcyjny.

    Czy w Usa można kazać ludziom pracować za darmo po kilka godzin
    dodatkowo dziennie?
    Jak również - pracować w soboty, niedziele?
    Wszystko to za darmo oczywiscie.
    Czy dlatego "wszystko się kręci" bo nie ma kodeksu?
    Nie pomyślałaś o innych czynnikach?

    Ja od kilku lat pracuję po 12, 14 godzin dziennie
    za tą samą pensję, bez premii, darmowych obiadków i innych rzeczy.
    Alternatywą jest dla mnie zrezygnować z pracy; czekać na śmierć głodową
    i eksmisję z mieszkania za niepłacenie czynszu.
    O ile się orientuję w Usa istnieje płaca minimalna i można dochodzić swoich
    praw
    sądownie.

    R.













  • 36. Data: 2002-11-21 10:14:46
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "Yonnie" <r...@g...pl>

    > no to podaj mi przepis federalny, ktory stanowi, ze czlowiekowi
    > zatrudnionemu na etacie placi sie za nadgodziny.

    Tzn. w USA nie płaci się w ogóle za nadgodziny?
    I też każe się pracować po 12 godzin dziennie?

    A zresztą nawet jeżeli to ja chętnię podejmę pracę nawet za skromne
    $20 000 i mogę pacowac po 12 godz. dziennie bo to jest
    6700 zł. To jest niesamowita kasa, którą zarabiaja w miom regionie
    dyrektorzy!

    Zapraszam do Polski! Zakwateruję Cię nawet u mnie w domu
    i pokaż co potrafisz.
    Będziesz mogła sobie popracować w Polsce (o ile prace znajdziesz)
    i pożyć o chlebie i wodzie.
    A kodeksem się nie przejmuj bo u nas nikt i tak go nie przestrzega.
    SERDECZNIE ZAPRASZAM.

    R.



  • 37. Data: 2002-11-21 10:24:23
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "SławekM" <m...@p...USUN.onet.pl>


    > Bardzo mi przykro, ja za darmo pracować nie mogę przez żaden czas. Po
    prostu
    > mnie na to nie stać.
    >

    Wyraźnie napisałem, że można popracować jakiś czas "za darmo", ale później
    należy to uwzględnić w rozrachunkach. Tego już nie zacytowałeś, bo nie
    pasuje do tekstu, który chciałeś napisać.
    Mnie też nie stać na pracę za darmo i nie robię tego.

    pzdr.
    SławekM



  • 38. Data: 2002-11-21 10:43:32
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "Astucci" <A...@p...onet.pl>

    > Mnie też nie stać na pracę za darmo i nie robię tego.

    No to chociaż jest jedna kwestia w której się zgadzamy :)

    Pozdrw. A



  • 39. Data: 2002-11-21 15:28:15
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: "MerlinXP" <M...@p...onet.pl>


    > Zarabiam ok 1000 zł miesięcznie - jestem informatykiem.
    > Pracodawca ma ze mnie tylko wymierne korzyści
    > jestem dyspozycjna i niębędna nawet; jest zadowolony.

    To bardzo mało jak na informatyka. Cym sie zajmujesz ? jaka twoja
    specjalnosc ? w jakim miescie ?
    Dlaczego nei poszukasz sobie lepiej platnej pracy ?

    I u nas w Polsce informatyk - profesjonalista moze zarobic kilk arazy tyle
    co Ty (nawet 80k zł rocznie).

    M.




  • 40. Data: 2002-11-21 21:49:50
    Temat: Re: Kanadyjski Instytut Zarzadzania :(
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "Yonnie" <r...@g...pl> writes:

    > > > Ale chyba tam w Usa odpowiednio się zarabia?
    > >
    > > zalezy gdzie i co robisz.
    > > jak pracujesz na etacie w safeway (taka ichniejsza siec superarketow)
    > > to nie spodziewaj sie ze dostaniesz wiecej jak $20 000 rocznie.
    >
    > To jest ok. 81 000 zł. Ja zarabiam rocznie 12 000 zł.
    > Chyba Ci się wartości pomyliły:

    nie, nie pomylimy mi sie.

    nie popelniaj tego bledu polegajacego na _bezwzglednym_ porownywaniu
    cen z usa z cenami w polsce.
    bo utrzymanie w polsce jest o niebo tansze.

    zwlaszcza, w temacie czynszow.

    > 100 000 zł to jest w Polsce mieszkanie, 400 zł czynsz + ok 250 pozostałe
    > opłaty

    w dolinie krzemowej jak znajdziesz tzw. 'studio' (cos jak nasza
    kawalerka) za mniej niz $900 dolarow miesiecznie to sie mozesz uwazac
    za wielkiego szczesliwca.


    > > a to juz niestety nie tyle problem wrednych pracodawcow co gownianej
    > > ekonomii: pracodawca zawsze, jesli bedzie mogl zaplacic mniej, to
    > > zaplaci mniej.
    > > czemu mialby przeplacac? im mniej miejsc pracy, tym mniejsze place bo
    > > wieksza konkurencja.
    >
    > OK. Ale poracuj trochę w Polsce za 1000 zł miesięcznie po 12 dziennie.

    w 1995 roku pracowalam za 650 zl brutto, mieszkajac w warszawie. cos o
    tym wiem.


    > Bardzo niekorzystny, bo każe płacić za nadgodziny, przestrzegać zasad BHP
    > itd. To boli b. wielu pracodawców.

    bardzo niekorzystny, bo np. za miesiac choroby pracownika musza ONI
    placic.
    w normalnych krajach jest tak, ze za okres choroby placi ci
    ubezpieczalnia - jak sie ubezpieczysz.

    > > btw: w usa nie ma zadnego kodeksu pracy. i co?
    > > jak koniunktura sie kreci, to jest o niebo lepiej niz w kraju, gdzie
    > > ekonomia kiepska, bezrobocie za to kodeks restrykcyjny.
    >
    > Czy w Usa można kazać ludziom pracować za darmo po kilka godzin
    > dodatkowo dziennie?

    zalezy od tego, jaka sobie umowe podpiszesz.

    > Jak również - pracować w soboty, niedziele?

    zalezy od tego, jaka sobie umowe podpiszesz.

    > Wszystko to za darmo oczywiscie.

    takie prace tez sa, nazywaja sie wolontariat.

    > Czy dlatego "wszystko się kręci" bo nie ma kodeksu?
    > Nie pomyślałaś o innych czynnikach?

    nie napislaam, ze wszystko.


    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1