eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 36

  • 1. Data: 2007-07-19 16:05:29
    Temat: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: "HawkEye" <H...@g...pl>

    Witam

    Temat zapewne byl juz poruszany na grupie...
    Wiele osob spotkalo sie z glupim zwyczajem, ze po przejsciu rekrutacji, lub
    pod koniec spotkania padalo to pytanie dot. oczekiwan zarobkowych. Jak sie
    bronic przed takimi praktykami? Wiem, ze mozna odpowiedziec: "Jak
    najwiecej", bo wiadome jest, ze kazdy z nas chcialby tyle zarabiac, ale jak
    sie wlasnie bronic przed glupimi pytaniami, by nie podawac rownie glupich
    odpowiedzi?

    Bardzo mi sie marzy, gdy pracodawca juz w ogloszeniu podaje kwote zarobkow i
    wowczas kazdy z nas albo decyduje sie, by aplikowac do danej firmy, lub
    szuka dalej, jesli uznaje ze to za malo. U nas jest natomiast tak, ze firmy
    wciaz organizuja konkurs frajerow-czyli kto zaproponuje mniejsza kwote, to
    zastanowimy sie nad nim, niz nad tym, co ma wieksze kompetencje, ale chce
    wiecej/nie powiedzial ile chce/chce za malo. Drazni mnie to pytanie rowniez
    dlatego, ze mam powiedzmy ustalone swoje min. (np. te 2500zl), ale z checia
    rozwazylbym znacznie nizsza kwote. Niestety nie jestem jasnowidzem i nie
    wiem ile pracodawca ma wyznaczone na to dane stanowisko. Czesto na
    spotkaniach o prace odbijalem paleczke i pytaniem na pytanie (moze malo
    kulturalnie) pytalem: a ile jestescie panstwo gotowi mi zaplacic? jakie sa
    Panstwa propozycje? itp. Coz, RAZ jedyny trafilem na kompetentnych
    rekrutujacych, ktorzy podali kwote, w innych wypadkach blondynki byly tak
    twarde i uparte, ze nadal gnebily mnie o podanie minimum-one nie podaly
    nic...


    Bylo by wszystko ok i wcale nie frustrowalo by mnie to tak, nawet jesli
    odrzucany bylbym po 5min takiej rozmowy kwalifikacyjnej, tyle, ze ja nie
    mieszkam w Warszawie, Krakowie, Poznaniu itd... Dojazd do jakiegos wiekszego
    miasta do dla mnie wydatek min 100zl oraz poswiecenie calego dnia i to mnie
    najbardziej denerwuje, ze w tym kraju nie ma poszanowania dla drugiej
    osoby... Jadac na pierwsze spotkanie, mam zawsze ta swiadomosc, ze jade
    tylko na probe, a moze mi sie poszczesci... Ot taka loteria...


    Kiedys byla tu dyskusja nt. ze polscy profesjonalisci, jesli sa dobrzy, to
    nie powinni sie obawiac o brak pracy, chyba ze sa tak kiepscy, ze musza
    wyjezdzac na zachod by tam pracowac na zmywaku. Ja szczerze powiedziawszy
    nie czuje sie mega mozgiem i siebie oceniam jako zwyklego szaraczka, bo
    wiem, ze zawsze znajdzie sie ktos lepszy, ale nie cenie sie tez zbyt nisko i
    wiem, ze np. wiedza przewyzszam niejednego swierzo upieczonego absolwenta, a
    nawet wielu tzw ekspertow etc... Do czego zmierzam? Otoz niedawno mialem
    zabawna sytuacje, gdy stawilem sie na pierwszym etapie rekrutacji, na ktorym
    to bylo ponad 60 osob na to stanowisko... Sami wyksztalceni fachowcy etc...
    Jadac tam, nawet nie liczylem na to, by kto kolwiek chcial ze mna
    rozmawiac-pojechalem, by nabrac praktyki w pozniejszych rekrutacjach (akurat
    bylo blisko mojego miejsca zamieszkania, choc gdybym dostal ta prace, to
    bylo by milo, bo bardzo odpowiadalo mi to stanowisko). Zdziwienie moje bylo,
    gdy po kilku godzinach zadzwoniono do mnie, bym przyjechal na kolejne
    spotkanie.. Jak sie okazalo, w pierwszym etapie mialo byc wybranych 6
    najlepszych osob, a wybrano 4. Dowiedzialem sie rowniez, ze z tej czworki
    tylko dwie osoby byly kompetentne i ze w tej wlasnie dwojce jestem ja O_o
    Ale najwiekszym zaskoczeniem dla mnie bylo, gdy powiedziano mi, ze bylem po
    prostu najlepszy etc...Bylo by wszystko ok, gdyby nie fakt, ze na to
    stanowisko "mam za duze kompetencje i za duza wiedze" a co za tym idzie, za
    szybko zechce opuscic ta firme, by poszukac sobie z takimi kwalifikacjami
    lepiej platnej pracy... Bylo to dla mnie naprawde zabawne, bo gdybym chcial
    szybko sobie poszukac lepiej platnego zajecia, to albo bym juz dawno
    pracowal wlasnie na takim stanowisku, albo zwyczajnie nie zawracal sobie
    glowy ich oferta....Po co to pisze? Bo i tu wydaje mi sie, ze bardziej
    liczylo sie to, ze firma szukala kogos mniej kopetentnego, ale zwyczajnie
    tanszego... Pomimo, ze swoja stawke opuscilem do 2000zl, by dopasowac sie do
    maksimum pracodawcy, to widocznie ktos byl gotow za 1900zl... Moim zdaniem
    powinno sie na wstepie robic konkurs-"kto zaproponuje najmniej", cos na
    zasadzie aukcji... A dopiero pozniej faktycznie przeprowadzac rekrutacje.

    Co do powyszej firmy, to akurat nie mam zalu, ze nie pracuje u nich, bo
    przynajmniej dowiedzialem sie co nieco o sobie i swoich umiejetnosciach, ale
    to obrazuje, ze w PL nie licza sie wiedza, doswiadczenie a liczy sie wlasnie
    frajerstwo i jawny wyzysk...

    Mam nadzieje, ze ktos doczytal do tego momentu. Otoz niedawno znowu zaczalem
    rozsylac CV... W zadnym ogloszeniu na jakie odpowiadalem nie znalazlem
    wzminaki o zarobkach... i naszla mnie taka refleksja-czy w mailu zaczac
    zalaczac po prostu informacje, ze bede odpowiadal na dalsze propozycje
    rekrutacji tylko i wylacznie wtedy, gdy zostanie spelniony warunek podania
    kwoty za jaka bede pracowal... Wowczas moge faktycznie jezdzic nawet na
    drugi koniec swiata na spotkania, bo przynajmniej bede wiedzial, ze w takiej
    firmie licza sie faktycznie albo kompetencje, albo traktuje sie powaznie
    ludzi lub ze jest to, tak jak sie w ogloszeniu przeczytalo, "firma
    miedzynarodowa przestrzegajaca zachodnich standardow".

    Czy ktos z Was ma jakis pomysl, by bronic sie przed "konkursem frajerow"?
    Bylbym b. wdzieczny za jakie kolwiek podpowiedzi, bo niestety nie mam
    legitymacji studenckiej, bym mogl oszczedzac na podrozowaniu i zwiedzaniu
    naszego pieknego kraju....

    Pozdrawiam
    M.K.

    PS. Zeby nie bylo, ze dlugo jestem bezczynny zawodowo-aktualnie mam dz.
    gosp. ale ze wzgledow osobistych nie chce jej dalej kontynuowac i dlatego
    szukam pracy.


  • 2. Data: 2007-07-19 16:19:45
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: "konto" <k...@o...pl>

    ...
    odp:. miesięcznie metr mieszkania ,na co Pani z rekrutacji o wie Pan w
    Warszawie to nwaet po 20.000 jest metr .
    Ja: ale my nie o wawie rozmawiamy , wiec oczekuje 4 000
    odp: ok , mieści się w widełkach klienta

    wazne abys mial przygotowana odp. , i podał dobrze uzsadanioną kwotę ,a nie
    1/10 samochodu

    pozdrawiam
    rafal



  • 3. Data: 2007-07-19 16:21:45
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: MarcinF <m...@i...pl>



    HawkEye wrote:

    > Czy ktos z Was ma jakis pomysl, by bronic sie przed "konkursem frajerow"?
    > Bylbym b. wdzieczny za jakie kolwiek podpowiedzi, bo niestety nie mam
    > legitymacji studenckiej, bym mogl oszczedzac na podrozowaniu i zwiedzaniu
    > naszego pieknego kraju....

    gdzie lezy problem?
    bo mnie sie wydaje ze kwestje wynagrodzenia porusza sie przed taka
    podroza, nawet gdyby jej cel byl oddalony o 2 ulice


  • 4. Data: 2007-07-19 16:23:02
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: Gienek <g...@s...pl>

    > Temat zapewne byl juz poruszany na grupie...
    > Wiele osob spotkalo sie z glupim zwyczajem, ze po przejsciu rekrutacji,
    > lub pod koniec spotkania padalo to pytanie dot. oczekiwan zarobkowych. Jak
    > sie bronic przed takimi praktykami? Wiem, ze mozna odpowiedziec: "Jak
    > najwiecej", bo wiadome jest, ze kazdy z nas chcialby tyle zarabiac, ale
    > jak sie wlasnie bronic przed glupimi pytaniami, by nie podawac rownie
    > glupich odpowiedzi?

    Za zwyczaj pracodawca jest w stanie sporo zapłacić jeśli kogoś potrzebuje
    lecz nie zrobi tego skoro ktoś zgodzi się pracować za mniej. Dlatego
    większość z pracodawców nigdy nie podadzą kwoty jako pierwsi. Niestety
    zawsze odpowiadam na pytanie "Jakie są pana oczekiwania finansowe" tak jak
    ty napisałeś. Czyli "Jak największe" co zresztą jest zgodne z prawdą.

    Na głupie pytanie ale jakże ważne istnieje tylko głupia odpowiedź, która
    może przesądzić o naszym stanie majątkowym przez najbliższe kilka lat.


  • 5. Data: 2007-07-19 17:02:19
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:f7o25r$gsd$1@atlantis.news.tpi.pl HawkEye
    <H...@g...pl> pisze:

    > Temat zapewne byl juz poruszany na grupie...
    > Wiele osob spotkalo sie z glupim zwyczajem, ze po przejsciu rekrutacji,
    > lub pod koniec spotkania padalo to pytanie dot. oczekiwan zarobkowych.
    > Jak sie bronic przed takimi praktykami? Wiem, ze mozna odpowiedziec:
    > "Jak najwiecej", bo wiadome jest, ze kazdy z nas chcialby tyle
    > zarabiac, ale jak sie wlasnie bronic przed glupimi pytaniami, by nie
    > podawac rownie glupich odpowiedzi?
    Można np. tak - państwo poszukują pracownika/oferują zatrudnienie, państwo
    proponują wynagrodzenie.
    To jest poczatek negocjacji, a ty uczestniczysz w procesie mającym zakończyć
    się umową o pracę, a nie w przetargu.

    > Mam nadzieje, ze ktos doczytal do tego momentu. Otoz niedawno znowu
    > zaczalem rozsylac CV... W zadnym ogloszeniu na jakie odpowiadalem nie
    > znalazlem wzminaki o zarobkach... i naszla mnie taka refleksja-czy w
    > mailu zaczac zalaczac po prostu informacje, ze bede odpowiadal na
    > dalsze propozycje rekrutacji tylko i wylacznie wtedy, gdy zostanie
    > spelniony warunek podania kwoty za jaka bede pracowal...
    Raczej oferowanego wynagrodzenia. Czy bedziesz za tyle pracował, to sie
    jeszcze okaże.
    A sam pomysł dobry - po co tracić czas i kasę na frajerstwo?

    > Czy ktos z Was ma jakis pomysl, by bronic sie
    > przed "konkursem frajerow"?
    Myślę, że przede wszystkim nie należy dopuścić do sytuacji, że jest aplikant
    który o pracę się "stara", a z drugiej strony pracodawca, który może mu ja
    łaskawie dać.
    Próby spolaryzowania rozmowy w taki sposób należy IMO natychmiast
    storpedować.
    Nie mam wielkiego doświadczenia w takich rozmowach z uwagi na to, że nie
    musiałem ich często prowadzić (kilka razy w sumie), niemniej uważam że
    inaczej rozmawia się bezpośrednio z ew. pracodawcą, a inaczej z jakimś
    rekruterem-pajacem.

    --
    Jotte


  • 6. Data: 2007-07-19 17:38:12
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: "szomiz" <s...@k...dostawac.reklamy.przez.net>

    Użytkownik "HawkEye" <H...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:f7o25r$gsd$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Witam
    >
    > Temat zapewne byl juz poruszany na grupie...
    > Wiele osob spotkalo sie z glupim zwyczajem, ze po przejsciu rekrutacji,
    > lub pod koniec spotkania padalo to pytanie dot. oczekiwan zarobkowych. Jak
    > sie

    Zebrac odpowiednia liczbe podpisow pod projektem ustawy, ktory tego zabroni?

    A na powaznie - to jest _rynek_ pracy...

    sz.



  • 7. Data: 2007-07-19 18:50:39
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: "HawkEye" <H...@g...pl>

    >> Temat zapewne byl juz poruszany na grupie...
    >> Wiele osob spotkalo sie z glupim zwyczajem, ze po przejsciu rekrutacji,
    >> lub pod koniec spotkania padalo to pytanie dot. oczekiwan zarobkowych.
    >> Jak sie
    >
    > Zebrac odpowiednia liczbe podpisow pod projektem ustawy, ktory tego
    > zabroni?
    >
    > A na powaznie - to jest _rynek_ pracy...
    >
    Na zachodzie istnieje rowniez _rynek_pracy_ a jednak zasady na nim panujace
    sa jednak inne.


  • 8. Data: 2007-07-19 19:07:18
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: "HawkEye" <H...@g...pl>

    ....
    > inaczej rozmawia się bezpośrednio z ew. pracodawcą, a inaczej z jakimś
    > rekruterem-pajacem.
    >
    Tu sie zgodze w 100%, ale co poradzic na to, gdy firmy coraz czesciej
    zlecaja pozyskanie pracownikow firmom zewnetrznym? I siedzi sobie blondi za
    biurkiem, ktora nie umie nawet Worda porzadnie obsluzyc, ale to ona
    decyduje, czy Cie przedstawic pracodawcy na np. programiste/administratora
    itp. Ma kartke z pytaniami, ktora dostala od jakiegos madrali z firmy
    zleceniodawcy i zamiast nawet przy pierwszym kontakcie, ktory to jest
    zazwyczaj telefoniczny zadac te pytania, to kaze Ci sie wlec na drugi koniec
    kraju, tylko po to, by Cie sobie obejzec... Czasem mysle, ze one tez szukaja
    sobie facetow, bo pytania na takim spotkaniu w wiekszosci sa wrecz
    podstawowe a czesto w ogole nie zwiazane ze stanowiskiem w ktorym mialo by
    sie pracowac. Szczytem glupoty jest sa dla mnie pytania o osiagniecia, albo
    marzenia i cele. A juz najbardziej chamskie jest to, ze po takim krotkim
    spotkaniu, gdzie poruszano bezsensowne tematy nikt do Ciebie nawet maila nie
    przesle, ze "przepraszamy, ale ...bla bla ba". Jakze milo by bylo uslyszec,
    gdy sie nie dostalo tej pracy, ale z sensownym wytlumaczeniem, dlaczego,
    albo chociaz z podziekowaniem za poswiecony czas.


    Niedawno byla zagorzala dyskusja, gdy jakas firma holendersa placila za
    rozmowe kwalifikacyjna. Ja bym to wrecz ustawowo u nas wprowadzil, bo jak na
    razie, to to co widze, to jawna dyskryminacja i w niektorych przypadkach
    pogwalcenie godnosci czlowieka. Wiele krzyczy sie o prawach pracownika, ale
    nikt nie wpadl na to, by chronic tez osoby szukajace pracy.

    A pozniej dziwia sie politycy, ze mlodzi i wyksztalceni ludzie uciekaja z
    tego cyrkowego kraju.. Nie dziwie sie, bo nie tylko kwota zarobkow jest
    wazna... Sam sie nad tym gleboko zaczalem zastanawiac, bo zaczyna mi sie tu
    juz nudzic ta dziwna sytuacja....


  • 9. Data: 2007-07-19 19:07:23
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: Gienek <g...@s...pl>

    > Na zachodzie istnieje rowniez _rynek_pracy_ a jednak zasady na nim
    > panujace
    > sa jednak inne.

    Nie rozumiem. Czyli na zachodzie jak zachodzi się na rozmowę kwalifikacyjną
    to nikt nie pyta się jakie są oczekiwania kandydata na pracownika?


  • 10. Data: 2007-07-19 19:26:18
    Temat: Re: Jakie sa Pana/Pani oczekiwania finansowe...
    Od: Gienek <g...@s...pl>

    > Szczytem glupoty jest sa dla mnie pytania o
    > osiagniecia, albo marzenia i cele.


    Mówisz dla takiej blondi, że twoim największym marzeniem jest spędzenie choć
    jednej krótkiej chwili z nią i masz pracę ;)

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1