eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeGłośny pracownik w pracy... › Re: Głośny pracownik w pracy...
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Date: Fri, 12 Jan 2007 00:41:47 +0100
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 108
    Message-ID: <eo6hvq$gv5$1@inews.gazeta.pl>
    References: <n...@4...net>
    <enucsb$iof$1@news.dialog.net.pl> <enue9l$dqk$1@inews.gazeta.pl>
    <enug2u$l5e$1@news.dialog.net.pl>
    NNTP-Posting-Host: cbq147.neoplus.adsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1168558906 17381 83.30.114.147 (11 Jan 2007 23:41:46 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Thu, 11 Jan 2007 23:41:46 +0000 (UTC)
    X-User: sobczyk.webdesign
    In-Reply-To: <enug2u$l5e$1@news.dialog.net.pl>
    User-Agent: Thunderbird 1.5.0.9 (Windows/20061207)
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:199924
    [ ukryj nagłówki ]

    Cholera, wysyłam wiadomości i się nie pojawiają. Wysyłam raz jeszcze.


    Jotte napisał(a):
    > Ponieważ nic mi o teorii niejakiej Butler nie było wiadomo, więc zanim
    > napisałem posta przeczytałem sobie tu: http://www.semestr.pl/2,791.html
    > Wiem, że to zapewne tylko maleńki szkic, ale nie przekonał mnie. Zresztą
    > jest to, jak sam piszesz, a i artykulik podaje, tylko teoria czyli bez
    > gwarancji, że zadziała. Ludzie są różni.
    Stosuje się i działa. 4 czynnikowa metoda stawiania granic doczekała się
    różnych modyfikacji. Np. 6-stopniowa, opracowana z myślą o wpływaniu na
    negatywne zachowania klientów przez pracowników sprzedaży (1. Prośba. 2.
    Stwierdzenie faktu. 3. Informacja zwrotna. 4.Żądanie. 5.Zapowiedź
    sankcji. 6. Sankcja, polegająca najczęściej na zakończeniu rozmowy z
    klientem). Wiem, że działa, bo sam ją stosowałem po wielokroć w pracy
    handlowca. Wiem też od uczestników moich szkoleń, że działa. I ma tą
    cudowną zaletę, że w większości przypadków negatywne zachowanie klienta
    kończy przy 3 punkcie. Rzadziej - przy 4. Znam dwa przypadki, w których
    pracownik dotarł do pkt. 6. W pierwszym klient był pijany a w drugim
    nawalony :)

    Oczywiście skuteczność zależy od wielu czynników. Człowiek stosujący tą
    metodę powinien przez cały czas być opanowany i nigdy się nie cofać. No
    i zaplecze musi być realne.

    >> A co jest złego w zwróceniu się do przełożonych, jeśli czyjeś
    zachowanie,
    >> mimo próśb, nie ulega zmianie?
    > Złego, hmm, złego... nie wiem czy taki postępek należy oceniać w
    kategoriach
    > złe/dobre. Jakby Ci to wyłożyć, to jest raczej po prostu niewłaściwe,
    > niehonorowe, o! mam - to jest haniebne. Ale to jest moje zdanie,
    dopuszczam,
    > oczywiście, istnienie odmiennego.
    Mam wrażenie, że bardziej postrzegasz to jako niehonorowe, w sensie:
    potrafiłbyś i wolał załatwić sprawę samemu a zwrócenie się do kogoś
    innego byłoby dla Ciebie dyshonorem. Ale to tylko moja spekulacja i nie
    mam ni prawa ni kompetencji do interpretowania cudzych wypowiedzi.
    Zwłaszcza jawiących mi się jako Times New Roman, 10 pt a nie jako żywa
    mowa w żywym kontakcie.

    >> Zresztą, zapleczem niekoniecznie musi być pójście do szefa.
    > Ale takie podałeś i do tego się odniosłem.
    Pociągnę wątek. W relacjach zawodowych, gdy coś mi się u kogoś nie
    podoba, zwłaszcza u osoby, od której jestem zależny (nie w sensie
    hierarchii tylko organizacyjnie - np. obsługa hotelu, w którym prowadzę
    szkolenie) najczęściej mówię mu o tym wprost. Spokojnie i w celu
    znalezienia wyjścia z sytuacji. Robię to raz. I zwykle raz starcza.
    Za drugim razem wyciągam konsekwencje. Cenię sobie komfort mojej pracy,
    zwłaszcza, że jestem za nią codziennie oceniany. Każdy dzień szkolenia
    kończy się ewaluacją moich poczynań. Dostaję ocenę od uczestników. Każde
    szkolenie kończy się sprawdzeniem, czy uczestnicy nabyli nową wiedzę.
    Czyli, na ile byłem skuteczny. Nie widzę powodu, by przez cudze
    niedociągnięcia dostawać oceny gorsze.
    Inna sprawa: szkolenie to wzajemny kontrakt trzech stron: uczestników,
    że przyjdą na szkolenie, trenera, że zadba o uczestników i nie ośmieszy
    organizatora swoim brakiem kompetencji, organizatora że zapewni
    trenerowi potrzebny mu komfort psychiczny.
    Praca szkoleniowca cholernie psychicznie i emocjonalnie drenuje. Więc
    każde zakłócenie - w postaci źle przygotowanej sali, niewłaściwie
    wydrukowanych materiałów szkoleniowych etc. ów komfort zakłóca. Nie
    widzę powodu, by starając się swoją pracę wykonać dobrze (zadbać o
    uczestników i zrobić dobrą opinię organizatorowi) nie egzekwować
    wszelkimi możliwymi sposobami tego samego od innych.

    >> Może być cokolwiek innego, byle było to realne w realizacji.
    > Nie sądzę aby realność realizacji - jak byłeś to uprzejmy ująć -
    > wystarczyła.
    Wiem, wiem. Przydałoby się przypomnieć przyjemniaczkom o przymusie
    przyzwoitości przy przekładach, jak pisał Waldemar Ł.
    Ale czy musisz się od razu słów czepiać?

    > Musiałoby mieć jeszcze odpowiednią wagę dla "naciskanej"
    > strony.
    > Przecież nie zagrozisz mu, że jak nie przestanie głośno pieprzyć, to
    jutro
    > nie zmienisz bielizny. :)))

    Zgadza się. Dzięki za uzupełnienie.

    >> To mało dojrzały sposób komunikowania się z ludźmi.
    > To tylko jedna z możliwych opinii. Mam inną. Zresztą takie działanie
    nie ma
    > na celu komunikowania SIĘ Z człowiekiem, tylko komunikowanie JEMU.
    Nie wprost i w sposób sprowadzający komunikację do podziemia. Grupa
    komentujących porozumiewająca się poza denerwującym osobnikiem.

    > Jednak lepsza jawna, otwarta agresja, niż rycie za plecami niczym
    kanalia.
    Nie wiem, jak to rozumieć. Czy "rycie za plecami niczym kanalia" to
    nawiązanie do poinformowania szefa, że ktoś utrudnia pracę?

    >> To dobry sposób, by zepsuć atmosferę w pracy.
    > Zepsutą atmosferę nie zawsze widać na pierwszy rzut oka.
    > Czasem ktoś uważa aby jej nie zepsuć, a tam już psuć nie bardzo jest co.
    I zwykle od tego zaczyna się ona psuć. Od polaryzowania się grupy.

    pozdr.
    M.



    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1