eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo to są znajomości? › Re: Co to są znajomości?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
    ews.man.poznan.pl!news.task.gda.pl!news.ipartners.pl!news.nask.pl!news.us.edu.p
    l!newsfeed.silweb.pl!news.onet.pl!not-for-mail
    From: "Artur Lato" <a...@p...onet.pl>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Co to są znajomości?
    Date: Thu, 28 Nov 2002 15:19:03 +0100
    Organization: news.onet.pl
    Lines: 155
    Sender: a...@p...onet.pl@kat01226142.visp.energis.pl
    Message-ID: <as58p0$e3v$1@news.onet.pl>
    References: <arh76a$jvf$1@cs.magma-net.pl> <arnqfq$nv4$1@cs.magma-net.pl>
    <art205$7ki$1@news.onet.pl> <arv62f$egi$1@cs.magma-net.pl>
    <as0ce8$t6h$1@news.onet.pl> <as0o09$feq$1@cs.magma-net.pl>
    <as2clm$q48$1@news.onet.pl> <as41bm$rnt$1@news.tpi.pl>
    NNTP-Posting-Host: kat01226142.visp.energis.pl
    X-Trace: news.onet.pl 1038493280 14463 62.29.226.142 (28 Nov 2002 14:21:20 GMT)
    X-Complaints-To: a...@o...pl
    NNTP-Posting-Date: 28 Nov 2002 14:21:20 GMT
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:64362
    [ ukryj nagłówki ]


    Użytkownik Leszek Wilczek <w...@w...edu.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:as41bm$rnt$...@n...tpi.pl...
    [...]
    > Dobra tyle podatkow, ale ja
    > jesszcze raz chce cie zapytac jaki masz pomysl na reglamentacje pracy:
    > -podniesc podatki(skad trza wyplaca bezrobotne) i placic nie pracujacym
    przy
    > okazji ich degenerujac(tak sie dzieje w Niemczech)
    > -a moze system wachadlowy, miesiac ten miesiac tamten ;))(ciekawe jaka
    > bedzie wydajnosc pracy skoro pracownik juz po dluzszym urlopie ma przez
    > kilka dni mniejszcza wydajnosc ;)
    > -a moze tez zrobic jak za komuny ze na stanowisko ktore mogl obslugiwac
    > jeden osobnik pracowalo 2 lub 3 i dostawali rownie kiepskie
    > apanaze(rozwiazanie prawie idealne tylko ze jeden robil a dwoch lezalo).
    >
    > Podaj jakies ciekawe rozsadne rozwiazanie.


    Muszę się uczciwie przyznać, że w międzyczasie zniechęciłem się
    do pomysłu reglamentacji pracy (pocieszam się tym, że "tylko
    krowa nie zmienia poglądów":-)). Duża w tym zasługa kolegów
    "leszka" i "TS", którzy w wątku "Cos w rodzaju podsumowania"
    zwrócili uwagę na cały szereg trudności praktycznych
    (diabeł, jak wiadomo tkwi w szczegółach:-)).
    Na poziomie ogólnym wydaje się to proste i oczywiste,
    no bo jeśli zabronimy ludziom pracować dłużej niż np. 32 godz.
    w tygodniu, to powstanie tak duże zapotrzebowanie na dodatkowych
    pracowników, że wszyscy bezrobotni zostaną wchłonięci.
    I chyba taki efekt musiałby nastąpić, czyli podstawowy cel
    byłby chyba osiągnięty, ale za cenę olbrzymich kosztów
    i dezorganizacji pracy firm.

    Ale najbardziej zniechęciło mnie do tego uzmysłowienie sobie,
    że w obecnej sytuacji, kiedy chcielibyśmy w rozsądnym czasie
    dorównać cywilizacyjnie przynajmniej takim krajom jak
    Portugalia czy Grecja, absurdem jest godzenie się z faktem,
    że piąta część narodu "odpoczywa", i zastanawianie się
    tylko jakby ten przymusowy odpoczynek sprawiedliwie
    podzielić pomiędzy wszystkich.
    Czyli, że potrzebne jest wytworzenie takiej sytuacji,
    w której wszyscy (no, prawie) pracują, i to nie tylko nie mniej,
    ale nawet więcej i wydajniej niż teraz, a Polska
    rzeczywiście zmniejsza dystans do krajów wyżej rozwiniętych.
    Ponieważ od początku przemian podstawową zasadą naszych
    ekonomistów jest "nie eksperymentowanie, tylko trzymanie się
    sprawdzonych na świecie rozwiązań", to zastanówmy się,
    czy w tym wypadku nie moglibyśmy zastosować sprawdzonego
    70 lat temu w USA rozwiązania w postaci "new deal" Roosevelta.
    Czy nie dałoby się jednocześnie osiągnąć obu celów
    - zatrudnienia bezrobotnych, i zbudowania autostrad, wodociągów,
    kanalizacji, szerokopasmowego Internetu w każdej wsi,
    a nawet zbudowania fabryk zarzucających świat najnowocześniejszą
    techniką, tak jak to zrobił Tajwan, czy Południowa Korea.

    Oczywiście, prawie każdy zaraz mi na to odpowie, że przecież
    na to wszystko nie ma pieniędzy, bo Polska jest biedna
    i zdecydowana większość Polaków ledwo wiąże koniec z końcem.
    Ja jednak uważam, że taki pogląd to hipokryzja podtrzymywana
    również przez polityków, bo nie ma wśród przywódców
    i mężów stanu na miarę np. Piłsudskiego. Wszyscy, z lewa
    i z prawa, przymilają się do wyborców i starają się mówić tylko to
    co wyborcy chcą usłyszeć. A prawda jest taka, że chociaż
    znaczna część Polaków rzeczywiście żyje na granicy minimum
    socjalnego, a wielu nie ma pracy i środków do życia, to na pewno
    nie jest to zdecydowana większość. Większość ma pracę,
    często nieźle płatną, i nie umarłaby z głodu, gdyby nawet 20%
    swoich obecnych zarobków musiała oddawać w postaci
    zwiększonych podatków na finansowanie wielkich
    robót publicznych.
    W ten sposób koszty kryzysu ponosiliby solidarnie wszyscy
    (no, przynajmniej ci, których na to stać), a nie tylko ta mniejsza
    część społeczeństwa, która teraz jest bez pracy.
    Zgadzam się, że nie mogłyby to być podatki zwiększające
    koszty działania firm, ani nie mogłyby dotyczyć ludzi,
    których już teraz nie stać np. na wykupywanie leków,
    a z tego wynika, że musiałby to być po pierwsze, podatek
    od dochodów osobistych, a po drugie, że musiałby być
    progresywny.
    Boję się, że w tym momencie rozpęta się burza, a ja znowu
    spotkam się z zarzutem, że "znam się na ekonomii jak papież
    na środkach antykoncepcyjnych":-)), lub nawet, że
    "wyciągam łapy po cudze pieniądze", ale bez trudu mogę
    sobie wyobrazić, że podobnie reagowała w XVIII w. szlachta
    nie chcąc zgodzić się na uchwalenie podatków na wystawienie
    porządnej armii, i wiadomo czym to się skończyło.
    Jestem głęboko przekonany, że obecnie dominujące teorie,
    że podatki powinno się tylko zmniejszać (najlepiej do 0),
    że jeśli już to liniowy, itp. są lansowane "na zamówienie"
    wpływowych, zamożnych grup społecznych, które chciałyby
    się jeszcze szybciej bogacić.
    Odsądza się od czci i wiary rolę państwa w gospodarce,
    a tymczasem pomijając już przykład new deal Roosevelta,
    i trzymając się własnego podwórka, przedwojenną gospodarkę
    pamiętamy głównie dzięki takim państwowym przedsięwzięciom
    jak Gdynia i COP. A cała sterowana "niewidzialną ręką rynku"
    prywatna gospodarka dreptała sobie przez cały ten czas w miejscu,
    chociaż podatki (włączając w to inne obciążenia, w rodzaju ZUS)
    były na pewno bez porównania mniejsze niż teraz
    (tak przypuszczam, ale jeśli ktoś może podać dokładne dane
    na ten temat, to chętnie się dowiem).

    Warto jeszcze zwrócić uwagę na jedną ciekawą sprawę.
    Mianowicie, największym zarzutem w stosunku do
    progresywnego podatku dochodowego było zawsze to,
    że zniechęca do pracy. Że ludzie przestają rozglądać się
    za dodatkowymi zajęciami, itp. Ale to jest właśnie to czego
    nam teraz potrzeba do zwalczania bezrobocia! Podatek
    zniechęcający do pracy, czyli zachęcający do dzielenia się
    nią z innymi. Zamiast administracyjnie reglamentować pracę
    można do niej zniechęcać bodźcami ekonomicznymi.
    I mający jeszcze tą dodatkową zaletę, że jest przeznaczany
    na tworzenie nowych miejsc pracy.
    Np. wiele pracujących pań może stwierdzić, że warto
    przejść na pół etatu, i bardziej zająć się dziećmi, bo
    czas pracy zmniejszy się dwukrotnie, a zarobki "na czysto"
    dużo mniej, a prywatny przedsiębiorca, który starał się
    wszystko robić sam, może stwierdzić, że przy tak
    progresywnym opodatkowaniu osobistego zysku
    to się nie opłaca, i lepiej podzielić się pracą z wynajętym
    handlowcem (którego wynagrodzenie pójdzie w koszty).
    Nie wierzę również w to, by w odpowiedzi na to
    przedsiębiorcy zaczęli masowo likwidować działalność,
    ponieważ nie wpływa to ani na koszty, ani na popyt
    (jedni ludzie będą mieli mniej pieniędzy, ale za to inni
    - obecnie bezrobotni - więcej). A i sam przedsiębiorca,
    pomimo zmniejszonego nawet o 20-30% osobistego zysku
    raczej będzie się cieszył, że może nadal prowadzić firmę,
    bo to nie PRL, gdzie mógł w każdej chwili wrócić
    na państwową posadkę i popijać kawkę.
    Oczywiście, w praktyce takie prawo musiałoby być
    dość skomplikowane, i przewidywać ulgi, lub znacznie
    mniejsze stawki, dla tych nielicznych zawodów, w których
    nawet teraz brakuje ludzi do pracy. Ponadto, żeby nie hamować
    rozwoju małych firm, których właściciele ponoszą inwestycje
    z zysku po opodatkowaniu, powinno chyba pozwalać
    na zaliczanie ich w koszty. I tu znowu pewnie
    narażę się na zarzuty, że uznaniowość, korupcja, itp.
    Ale, po pierwsze, można tu nic nie pozostawiać uznaniowości,
    tylko uzależnić od czynników obiektywnych, a po drugie,
    tak zaostrzyć sankcje, żeby ryzyko przestało się opłacać.
    A jeśli komuś się to kojarzy z powrotem do komunistycznych
    praktyk, to zwracam uwagę, że również taki kraj jak USA
    ma prawo bez porównania surowsze od naszego.
    A ponadto, jeśli nawet takie rozwiązanie rzeczywiście
    nie jest pozbawione bardzo wielu wad, to może mimo
    wszystko jest jednak mniejszym złem od tolerowania
    obecnej sytuacji?

    Pozdrawiam
    Artur




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1