eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 221

  • 201. Data: 2005-09-24 20:21:58
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    Użytkownik "Kira" napisał w wiadomości

    > Tak? To Twoim zdaniem w rzadzie siedzi wiekszosc
    > spoleczenstwa i wszelkie decyzje sa podejmowane
    > kolektywnie, przez referenda?

    Rząd to władza _wykonawcza_, a Sejm - ustawodawcza
    - bez ustaw, rozporządzeń nic rząd nie zwojuje - może tylko
    proponować.
    W SEJMIE siedzi 'mniejszość', która na pewno reprezentuje
    _większość_ społeczeństwa, a nie mniejszość.

    > > Raczej wybiera się wycieczkę do Hiszpanii, Grecji, w Alpy.
    >
    > Na to sie nadwyzki przeznacza, a nie srodki firmowe.

    Ostatnio tu robił taki jeden borutę medialną, że bank go okradł,
    bo on wziął kredyt, a że mu interes z makaronem nie wyszedł,
    to nie miał z czego spłacać. A teraz bank, od niego 'biednego
    człowieka' domaga się spłaty i jeszcze mu jego posiadłość zabrał.
    A on przecież tylko tyle skorzystał z tego kredytu, że raz z rodziną
    pojechał do Hiszpanii ;>

    > W zasadzie, to raczej w markecie bo tam taniej. Ale mniejsza
    > o szczegoly, bo rozumienie i tak jest bledne: temu lokalnemu
    > przedsiebiorcy korzysci to nie przysparza, bo to, co wydaje
    > u niego bezrobotny z wiekszym zasilkiem jest mniejsze niz to,
    > co musi odprowadzic do budzetu zeby ten bezrobotny wiekszy
    > zasilek dostal.

    Ok, jakby bezrobotny nie wydawał swojego zasiłku u niego wcale,
    to byłoby lokalnemu przedsiębiorcy lżej - czysta 'logika'.

    > >>> zwłaszcza jak słyszę, że "zarobione _przeze_mnie_ pieniądze
    > >>> wydaję tylko JA i nie mam zamiaru dzielić się z nikim".
    > >> Jak Cie to tak mierzi, to rozdawaj cala swoja pensje.
    > >> Zakazu niet.
    > > Żaden argument.
    >
    > A owszem, argument, bo z dzikim upodobaniem probujesz mowic
    > ze nie nalezy zwracac uwagi na siebie tylko na innych. No to
    > sama pokaz jak to sie robi.

    I robię. Pracuję dla innych, bez żądania zapłaty.
    I z 'dzikim upodobaniem' powtarzam, że nie należy zwracać uwagi
    TYLKO NA SIEBIE, ale również na innych.
    To taka subtelna różnica, jak postawienie w odpowiednim miejscu
    przecinka w jakiejś ustawie, ale jednak bardzo istotna.

    > >> Wez tylko pod uwage, ze te pieniadze sie zazwyczaj wydaje na
    > >> dalsza poprawe swoich warunkow materialnych. Czyli w przypadku
    > >> przedsiebiorcy powaznie traktujacego swoja firme -- na ta firme.
    > > Ale <> inwestycjom w pracowników. Pracownika można zawsze
    > > zmobilizować do poświęcania więcej czasu na pracę i stresu
    > > z powodu możliwości utraty tego, co już ma.
    >
    > Bylabys wyjatkowo wrednym pracodawca :))

    Wredna to Ty teraz jesteś! ;>
    Ja pisałam z doświadczeń swoich i innych u pracodawców.

    Nie pracowałaś na etacie, a przynajmniej teraz nie pracujesz
    i nie wiesz jak to jest.
    Czy naprawdę nie dotarły do Ciebie informacje o tym, jak pracodawca
    zmniejszył pracownikowi zatrudnienie z całego etatu do 3/4 albo 1/2,
    tylko po to, aby zaoszczędzić na kosztach? Obowiązków mu nie zmienił,
    a rozliczany jest z wykonanej pracy. Więc co? Pracownik musi wykonać
    tę samą pracę, którą robił do tej pory w ciągu 8h - w ciągu 6 lub 4h.
    W większości wypadków nie da się tego zrobić (np. praca administratora
    sieci+helpdesk), więc i tak pracuje się 8h (lub więcej).

    A przejdź się albo zapytaj, ilu informatyków pracuje teraz w różnych
    urzędach, instytucjach i firmach prywatnych? Teraz wynajmuje się firmę
    z zewnątrz, która wpada raz w tygodniu i robi kopie, załatwia sprawy
    na bieżąco i leci do następnego klienta - nawet ryzykując, że nie będzie
    robiona kopia dla sporego działu księgowości codziennie, co dla mnie
    jest głupotą, bo jeśli taka księgowa w kilkuosobowym dziale mówi,
    że w razie czego to one sobie to wklepią, to znaczy, że w takim razie
    nie potrzeba im aż tyle księgowych ;)

    Firmy mające oddziały rozsiane po całym kraju zwalniają
    informatyków i robią jedno wielkie centrum helpdesku w Warszawie
    (ale nie znaczy to, że zatrudniają tych z oddziałów do centrali).
    Śmiesznie jest, jak trzeba jednak zrobić coś osobiście - wtedy
    przyjeżdża tzw. 'Lotna Brygada', ale zanim do tego dojdzie, mija
    kilka dni, a sprzęt w tym czasie stoi i nie można pracować!

    A zobacz, że w niektórych miastach (w tym i w moim) polikwidowano
    oddziały TePSY, dzięki czemu klient z reklamacją musi występować
    do miasta położonego 100 km dalej. Odprawiono wszystkich
    pracowników oddziału (znam osobiście dwie takie osoby z TePSY).

    A jak myślisz, dlaczego wprowadzono zakaz zwalniania pracowników
    na 4 lata przed odejściem na emeryturę?

    W moim banku zwolniono 800 osób w całej Polsce.
    To nie wszystko. Była to już trzecia 'reorganizacja' w ciągu 2 lat.
    Zwolniono wszystkich ze średnim i tych po czterdziestce.
    W sumie zwolniono ponad 2/3 pierwotnych pracowników.
    Z oddziału typu B stali się oddziałem C.
    Myślisz, że było ich za dużo? Dziwnym trafem zaraz po zwolnieniach
    zatrudnili stażystów, oczywiście z wyższym wykształceniem.

    Itd., itd. ... Można dalej wyliczać.

    Ludzie, nawet na bardzo dobrze płatnych stanowiskach (a może
    przede wszystkim) boją się stracić pracę. Są w stanie wykonywać
    jeszcze więcej pracy, żeby tylko nikt nie pomyślał o zwolnieniu ich.
    A czymże jest to dłuższe przesiadywanie w pracy, bycie
    na telefon i na każde zawołanie nawet podczas urlopu?

    Poczytaj trochę o wielkich firmach w Polsce typu LG, Biedronka.
    Niby takie wielkie, a zobacz co się działo tam z pracownikami.
    Ile pracowali, ile dostawali wynagrodzenia i czy nie bali się
    o utratę pracy.

    Pisałam o realiach większości współczesnych pracowników.

    > Moze to i lepiej, ze nie zakladasz niczego swojego :))

    A skąd ta pewność? ;>

    [EOT]
    --
    Koziorozec


  • 202. Data: 2005-09-24 20:48:45
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    Użytkownik "Paweł 'Styx' Chuchmała" napisał w wiadomości

    > Tylko nie rozumiem dlaczego potępiasz kogoś kto ma więcej
    > kasy niż Ty i miga się od podatku w ten sam sposób.
    > Kali kraść krowy to dobrze, ale Kalemu kraść to źle?

    Ja rozumiem, że ktoś może wynajdować sposoby na obejście
    płacenia wyższego podatku - o ile to _jest_zgodne_z_prawem_.
    To tak, jak np. wspólne rozliczanie się ze współmałżonkiem,
    bo wychodzi korzystniej.

    Kiedyś Kluska tak zrobił z komputerami - skoro zrobił to
    zgodnie z prawem, to ok. Chociaż nie wszyscy tak sądzili :]

    Z drugiej strony, jeśli pracodawca mówi Ci, że może Cię dalej
    zatrudniać tylko, jeśli przejdziesz na samozatrudnienie, co nawet
    nie przy wszystkich pracach jest możliwe, dzięki czemu Ty
    dostajesz tyle samo, ale po opłaceniu podatku, ubezpieczeń
    - zarabiasz mniej? No niby można zawsze zmienić pracodawcę,
    ale w niektórych zawodach doszło już do swoistej 'mody' na takie
    działanie. Mam znajomego, który jest mechanikiem i pracował
    w Stoczni Gdańskiej. Musiał przejść na własną działalność, bo
    nikt nie chciał go zatrudnić inaczej. Dlatego może tylko pomarzyć
    o urlopie, bo 'zusik' trzeba płacić. Urlop ma wtedy, gdy nie może
    znaleźć chętnego na swoją pracę - gdy jest bezrobotny :>

    Jeżeli pracodawca oficjalnie zatrudnia pracownika na pół etatu,
    a faktycznie pracuje on na cały i nawet ma płacone za cały (sic!),
    to coś tu jest nie tak. 'Oszczędność' pracodawcy, a co się stanie,
    jak ulegnę wypadkowi poza 'oficjalnymi' godzinami pracy?
    Nie wiem, czy wiesz, ale tak robią nawet duże firmy, np. sieć
    sklepów Rossmann.

    Jestem ZA sposobami na płacenie niższego podatku, ale o ile to
    jest _zgodne_z_prawem_.
    Warto też jednak zastanowić się, czy wszystkie takie działania
    są sprawiedliwe.
    Jeśli wszyscy pracodawcy raptem wymagaliby od pracownika
    przejścia na samozatrudnienie?
    Bo niezależnie od tego, jakie są koszty zatrudnienia pracownika
    dla pracodawcy, to i tak pracodawcy zawsze będą płakać,
    że to za dużo. Jakby nawet wszyscy przeszli na samozatrudnienie,
    to będą płakać, że za drodzy itp.

    --
    Koziorozec


  • 203. Data: 2005-09-24 20:53:54
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    Użytkownik "camel" napisał w wiadomości

    > Ty to z pewnością urzędasek jesteś, prawda?

    Nieprawda ;>

    > Wytłumacz mi więc proszę, jaki zysk dla nas wywodzi się
    > z faktu, że skarb państwa ściąga z nas ciężkie podatki, by
    > płacić pensje urzędasom, od których "pobiera podatek".
    > Gdzie tu zysk? Przecież ten zurzędniczały "podatek" pochodzi
    > z budżetu państwa i tamże wraca. Coś się pojawia po drodze?
    > Perpetuum mobile?

    A gdzie tu zysk z zatrudniania nauczycieli i pielęgniarek,
    wykładowców wyższych uczelni, którzy dostają pieniądze
    z podatków, a potem podatek jest potrącany z ich pensji??? ;>>>
    A informatycy w urzędach? Oni coś produkują? Tworzą?

    A sprzątaczka? Dozorca? Jakaś praca twórcza?

    --
    Koziorozec


  • 204. Data: 2005-09-24 21:15:06
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "vertret" <vertret@@@op.pl>

    Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:dh4a76$622$1@news.dialog.net.pl...

    > Nie ma sensu podniecać się statystykami.
    > Zabić jedną, dwie, trzy osoby to morderstwo. Zabić milion - to statystyka.
    > Poza tym statystyka jest jak latarnia dla pijanego - niczego nie oświetla,
    > służy
    > do podparcia.
    > Podpierają się ułomni.

    Szczególnie ułomni są ci, których cała wiedza o statystyce pochodzi z
    durnych powiedzonek.

    vertret



  • 205. Data: 2005-09-24 21:19:53
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: Piotr <s...@r...com>

    złoty napisał(a):

    > hmm.....niech mnie ktoś poprawi ew., ale jedna z teorii ekonomicznych
    > mówi: "wraz ze wzrostem dochodów spadają wydatki na dobra podstawowe"

    Prawdopodobnie masz na myśli prawo Engla - mówi ono że wraz ze wzrostem
    dochodów konsumenta spada *procentowy* udział wydatków na żywność w jego
    ogólnych wydatkach. Sens jest taki że człowiek potrzebuje ograniczoną
    ilość dóbr podstawowych czyli obrazowo - ktoś zarabia 600zł i wydaje z
    tego na jedzenie 300zł czyli 50% swoich dochodów. Natomiast dla Kulczyka
    czy Gatesa wydatki na żywność będą stanowiły ułamek procenta ich
    ogólnych wydatków.

    pozdrawiam
    Piotr


  • 206. Data: 2005-09-24 21:22:44
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    W wiadomości news:dh4fhg$9gs$1@news.onet.pl vertret <vertret@@@op.pl>
    pisze:

    > Szczególnie ułomni są ci, których cała wiedza o statystyce pochodzi z
    > durnych powiedzonek.
    Na szczęście to tylko twoja opinia, ergo: bez znaczenia.
    Zapodam kolejne powiedzonko: ecce kretyn. Może być?

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 207. Data: 2005-09-24 21:26:41
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    Użytkownik "camel" napisał w wiadomości

    > Powody były inne, głupsze od wymienionych wyżej
    > a do tego samo wykonanie zostało zmodyfikowane
    > po drodze "w celu stworzenia mętnego środowiska dla swoich".

    Mała teoria spiskowa??? ;>>

    > To JEST olbrzymi problem. Tylko urzędniczyna tego nie
    > dostrzega.
    > To nasz czas, nasze pieniądze a wasze obowiązki.

    Kolego: nie ten adres! ;>

    > Powoli polskie biurwy przerzucają na nas całą swoją robotę:
    > biurwom skarbowym przelicz PITy, biurwom ZUSowskim
    > ich idiotyczne papierki. A nie daj boże się pomylisz!
    > Tylko biurwa ma prawo do mylenia się. Ty nie! Ale, żeby nie
    > było ci za łatwo, biurwa gmatwa i mota przepisy, zapętla je,
    > dodaje takie, które wzajemnie sobie przeczą
    > BY MIEĆ PEŁNĄ WŁADZĘ!

    Nie. Pomyliłam się.

    To jednak WIELKA teoria spiskowa.

    Poważniej: urzędniczki w US i ZUS bardzo często nie znają się
    na przepisach albo znają je słabo. Spróbuj ich zapytać o coś
    konkretnego - jeśli nie będzie tego wprost napisane w ustawie,
    to ona Ci odpowie, np. czytając Ci całą ustawę, a to TY masz
    sobie sam zdecydować. Jeśli nawet powiesz, że w takim razie
    'masz to rozumieć tak i tak, prawda?', to _nigdy_ nie dostaniesz
    jednoznacznej odpowiedzi. Ale potem zawsze mogą Cię zgarnąć
    za jakiś przepis.
    Spróbuj zapytać urzędniczkę o coś przez telefon. Jeszcze nie
    spotkałam się z tym, żeby mi się któraś przedstawiła przed
    rozmową (chociaż ja to robię, zanim ją zacznę).
    He, he - jaki popłoch można wywołać u takiej osoby, gdy
    najpierw o coś pytasz, słuchasz odpowiedzi, a na koniec
    zapytasz o nazwisko tej osoby. Zdarzył mi się przypadek, kiedy
    urzędniczka odmówiła podania swojego nazwiska (ale i tak jej
    to nie uszło na sucho ;)) ). Boją się odpowiedzialności
    za własne słowa! ;))

    > Że nie wiesz o tym, to tylko świadczy o Twojej niewiedzy.
    > Np. ciuchy powyżej 140 cm są opodatkowane wyższą stawką,
    > stąd kupujemy spodnie dla córki na 1.60 m wzrostu z metką
    > 1.40... Tak to mądry Polak nie daje się wrednej biurwie ograbiać...

    A to akurat może wynikać z tego, że ciuchy na wzrost kobiecy
    1,60 m mogą być uznawane jako ciuchy na dorosłą kobietę
    - pomyślałeś o tym? Jeśli ujednolicimy wszystkie stawki podatkowe,
    to będziesz drożej kupował ciuszki nawet dla takiego 2 miesięcznego
    dziecka. Droższe będą zeszyty i inne przybory szkolne (teraz 7%).
    Pomyśl też o podręcznikach - teraz stawką jest 0%, a mógłbyś
    płacić o 15% lub 22% więcej.
    Żywność jest w dużej części z niższą stawką podatku.
    Jeśli wyrównamy te stawki i wzrośnie cena żywności, to wzrosną
    również ceny innych artykułów, bo u nas to tak jest, że jak coś
    tak podstawowego idzie w górę, to inni też podnoszą, choć nie
    zawsze wynika to z faktycznie wyższych kosztów produkcji.

    > A wolna amerykanka w wykonaniu przekupnych biurw,
    > to sam mniód, prawda?
    > Każda kolejna kontrola wyciąga brudne, urzędnicze łapsko
    > po łapówkę i to jest w porządku. To jest cywilizacja.
    > Przeciwieństwem jest ...co wg Ciebie?

    SAMI nauczyliśmy urzędników, lekarzy brania łapówek.
    Popatrz, ile osób biegnie z kopertą do lekarza przed operacją,
    bo uważają, że wtedy zoperuje _lepiej_.
    Ile osób biegnie z kopertą, kwiatkami, bombonierkami
    dla pielęgniarek?
    Przyzwyczailiśmy tych ludzi do tego, więc mamy to co mamy.

    > Kontrole SĄ narzędziem do walki z przedsiębiorcami.
    > Politycy lubią głupich, ciemnych i niezaradnych, bo tacy są
    > posłusznymi klientami urzędów. I starają się narodek w tym
    > stanie utrzymać. Sądząc po ilości bezrobotnych i ilości klientów
    > opieki społecznej - mają sukcesy.

    Przedsiębiorcy będą narzekać ZAWSZE.
    A to zatrudnienie pracownika za drogie, a to ten bierze łapówki,
    a to tamten ma układy, a to przetarg był ustawiony,
    a to tamto, a to sramto...

    Co 5 lat każda firma jest kontrolowana przez US.
    Mój przedostatni pracodawca, jak się dowiedział, że taka kontrola
    właśnie będzie u niego, to stwierdził, że wie, kto mu ją nasłał :DD
    Dziwił się, że urzędnik policzył nawet obrazy w firmie - czy zgadzają
    się z fakturą. Tymczasem niektórzy wyposażają sobie własne
    mieszkanie, a fakturę wliczają w koszty firmy.

    > Ja proponuję: odciąć urzędników od budżetu - niech pozdychają
    > z głodu lub wyemigrują do Korei Północnej. Wiesz co to cała
    > obsada Urzędu Skarbowego na dnie Bałtyku? Ja też nie wiem,
    > ale warto spróbować!

    Masz coś przeciwko informatykom pracującym w US, ZUS? ;))
    A przeciw sprzątaczkom?

    Może powinieneś przenieść się do któregoś z krajów UE?
    Tam nie będzie urzędników, prawda? ;>>>

    Brzmisz jak anarchista = zwykły krzykacz.

    --
    Koziorozec


  • 208. Data: 2005-09-24 21:29:03
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    W wiadomości news:dh4e3d$9sf$1@inews.gazeta.pl Koziorozec
    <k...@T...pl> pisze:

    > Z drugiej strony, jeśli pracodawca mówi Ci, że może Cię dalej
    > zatrudniać tylko, jeśli przejdziesz na samozatrudnienie,
    To tylko nazwa, obiegowy termin. Bez prawnego umocowania. Proceder ten
    polega na próbie (nie zawsze udanej i prawie zawsze zawierającej groźbę
    utraty pracy) skłonienia pracownika do zaakceptowania rozwiązania umowy o
    pracę, założenia własnej działalności gospodarczej i wykonywania
    dotychczasowych czynności wykonywanych w ramach kodeksowej umowy o pracę na
    podstawie umowy cywilno-prawnej. Jednak istnieje zapis KP art. 22 §1^1 oraz
    § 1^2, którego umiejętne zastosowanie daje spore możliwości dania nauczki
    pracodawcom-oszustom.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 209. Data: 2005-09-24 21:40:27
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: Piotr <s...@r...com>

    Koziorozec napisał(a):

    >>Do obslugi PITow i calej tej papierkowosci na styku obywatel-urzad
    >>zatrudnia sie przerzucaczy papierkow za 1000 zl czy 1500 zl na reke.
    >
    > To należy zrozumieć, że zwolnienie tych ludzi spowodowało
    > by zmniejszenie bezrobocia w Polsce?

    Ci ludzie i tak w większości za jakiś czas zostaną bezrobotnymi.
    Niezależnie od układów politycznych technika idzie do przodu i nawet w
    takim zadupiu jak Polska elektroniczne rozliczenia i wymiana dokumentów
    z urzędami w końcu stanie się standardem a wtedy zapotrzebowanie na
    przerzucaczy papierków znacznie zmaleje. Zresztą identyczna sytuacja
    jest już teraz w bankach. Na miejscu "przerzucaczy" myślałbym o
    przekwalifikowaniu się bo praca robotników biurowych nie ma perspektyw
    na przyszłość.

    pozdrawiam
    Piotr


  • 210. Data: 2005-09-24 22:08:53
    Temat: Re: Bezrobocie w polsce - wielka fikcja...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    Użytkownik "Bremse" napisał w wiadomości

    > Jakie przydatne dla mnie usługi oferuje większość urzędników?

    Akceptują lub nie Twoje wnioski o dotacje, np. z UE.
    Powiedzą Ci, jakie formalności musisz spełnić, aby założyć,
    a potem prowadzić własną firmę.
    Itd. itd. - nie jestem urzędnikiem, więc nie mam zamiaru się
    za nich tłumaczyć.

    > Jego podatek to podatek od podatku, podatku, podatku itd.

    Tak samo jak nauczyciela, wykładowcy wyższej uczelni,
    pielęgniarek, lekarzy...

    > Dokładnie, wredoty. Jeśli to jest takie potrzebne i opłacalne
    > to może zaoferujmy ten system Anglikom? W ramach bratniej
    > pomocy moglibyśmy wyeksportować te hordy urzędników
    > na Wyspy i niech tam sobie swój ekosystem stworzą.

    To jak Ci tu źle, to jedź gdzieś za granicę, np. do Anglików ;>
    albo do innych krajów UE. Tam z pewnością 'nie ma' ;>>
    biurokracji ;>>

    > No jeszcze było cudo "nie podlega VAT". Jeśli sądzisz że
    > nie jest to taki problem, to spróbuj wyjaśnić bardzo upierdliwemu
    > klientowi, który akurat przy zakupach zainteresował się sposobami
    > rozliczania VATu (i oczywiście to wina sprzedawcy, że są takie,
    > a nie inne stawki) że stawka 22% (15/7/3/0 czy co tam jeszcze
    > wymyślą) jest dla przedsiębiorcy korzystniejsza niż "zwolniony
    > z VAT", przez co towar ze stawką 0% najprawdopodobniej
    > będzie tańszy, niż ten zwolniony z podatku.

    Z tego, co się orientuję, to docelowo podatek ma być ujednolicony.
    Te różne stawki są w okresie przejściowym. Jeśli byś ich nie miał,
    to nie płaciłbyś powiedzmy 1,50 za chleb tylko 1,83 a może nawet
    więcej, bo składniki do jego wytworzenia też byłyby droższe.
    To niby 33 grosze, ale zobacz, jak dużo żywności ma teraz niższy
    VAT. Jak wszystko wyrównamy, to nie tylo żywność pójdzie
    w górę, ale i energia (teraz 12%), książki (teraz 0%) - co zwłaszcza
    może się odbić na rodzicach wyposażających swoje pociechy
    w podręczniki.

    Ale ja nie jestem specem od podatków.
    Nie ja je tworzyłam, więc nie ja się muszę tłumaczyć.

    Ja tylko uważam, że jak już coś istnieje i jakoś funkcjonuje, to
    trzeba bardzo ostrożnie z wszelkimi radykalnymi zmianami.
    Osobiście byłam przeciwna nowemu podziałowi administracyjnemu,
    ale jak teraz słyszę głosy, żeby utworzyć dodatkowe województwa,
    to mnie wkurza, bo znowu generacja jakiś kosztów, które raczej
    nie przyniosą nic pożytecznego.

    > Bo byłem sprzedawcą butów.

    Wiem, pisałeś kiedyś o tym ;))

    > Jasne, wszystkie buty do jakiegoś tam rozmiaru mają cenę X,
    > a powyżej cenę Y. To co proponujesz, czyli różne ceny
    > za każdy rozmiar buta, jest nieopłacalne. Zastanów się o ile
    > większy jest koszt produkcji buta o numer większego i czy
    > warto jest stosować różne ceny na każdy rozmiar? - ile to pozycji
    > na fakturach potem by było i jaki byłby koszt przetworzenia tych
    > danych (jakby mi kazali ceny ustalać i naklejać na podstawie
    > takich faktur to bym chyba ocipiał).

    Sam dobrze wiesz, że ceny tych butów mogłyby być takie same.
    To producent - chcąc przebić konkurencję - wykorzystywał
    przepisy podatkowe, aby coś sprzedać korzystniej.
    Wystarczyło tak ustalić cenę, aby wszystkie były takie same.
    To nawet mógł zrobić właściciel sklepu.

    Wyobraź sobie, że podręczniki szkolne mają różne ceny
    w zależności od tego, czy jest to czerwiec czy wrzesień
    (tak kombinują producenci). Znajomy sprzedawał wszystkie
    w jednej cenie i nikt mu tego prawa nie mógł odmówić.

    > A jeśli chodzi o tą "normalność" cen to muszę Cię oświecić,
    > że Twoje wyjaśnienie ma mało wspólnego z rzeczywistością
    > - chodziło o podciągnięcie danego towaru pod niższą stawkę
    > VAT (obuwie dziecięce było opodatkowane niższą stawką niż
    > obuwie dla dorosłych) i przez to towar dla końcowego klienta
    > był atrakcyjniejszy ze względu na niższą cenę. Gdzie zaczyna się
    > biurokracja tam kończy się logika.

    Tylko to nie biurokracja, ale wykorzystywanie przepisów
    podatkowych przez PRODUCENTA, aby odpowiednie towary
    były konkurencyjne wobec innych.
    Czy wiesz, że jeśli wyprodukujesz zeszyt 32k i nazwiesz go zeszyt,
    to musisz naliczyć 22% VAT? Ale wystarczy, że nazwiesz go
    zeszyt szkolny i możesz liczyć 7% VAT-u.
    Artykuły szkolne są objęte niższą stawką - jeśli Ci tak zależy,
    aby kupować dla swojego dziecka drożej wszystkie ubrania,
    przybory szkolne i podręczniki, to nie widzę problemu -
    płać więcej.

    > I są. Używane jest to szczególnie w bardzo konkurencyjnych
    > branżach.
    [...]

    No cóż, zapewne konkurencja była skuteczna w 'mobilizowaniu'
    tych urzędników do kontroli ;) :(
    A może komuś nie pasowało, że taki lokal istnieje w dzielnicy
    (bo to rozpusta, pijaństwo itd.)?

    Ale czy zawsze tak jest? Czy pojedyńcze przypadki to już ogół?
    To tak samo, jak ja bym stwierdziła, że wszyscy pracodawcy
    to szuje i oszukują pracowników - ale nie to nie prawda.

    > >A jednak!
    > >A jednak jest w Tobie jeszcze trochę normalności ;>
    >
    > Wow, jesteś pierwszą kobietą, która mi to mówi!

    Ach! Czuję się zaszczycona! ;)))

    > Sama sobie zrób lepiej, a że im przy okazji to co za różnica?

    Oj! ;))
    Od robienia lepiej, to ja tu mam takiego 'robotnika' ;)))))

    > Najpierw popraw swoją sytuację, a potem się martw o całą Polskę.
    > Chyba lepiej na tym wyjdziesz.

    Jakoś tak mi się jedno z drugim - nierozerwalnie wiąże.

    > Poza tym po przeanalizowaniu programów poszczególnych partii,
    > przypomnieniu sobie obietnic w poprzednich kampaniach i efektów
    > dotychczasowych rządów, wyszło mi że powinienem głosować na
    > Samoobronę* - to ja już lepiej zostanę w domu ;-)

    Chyba tak! ;)))

    > * AWS już rządził, a teraz do władzy dorwą się uciekinierzy stamtąd,

    Przecież to oni mówią o ujednoliceniu i zmniejszeniu podatku,
    zmniejszeniu biurokracji itp. Wypisz wymaluj - Twoja postawa.

    --
    Koziorozec

strony : 1 ... 10 ... 20 . [ 21 ] . 22 . 23


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1