eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Głośny pracownik w pracy...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 73

  • 51. Data: 2007-01-13 11:18:05
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>

    Dnia Sat, 13 Jan 2007 10:58:00 +0100, Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>
    w <eoaaf7$epm$1@inews.gazeta.pl> napisał:

    > Immona napisał(a):
    >> Maciek Sobczyk wrote:
    [ ... ]
    >> Chodzilo mu, jak sadze, o to, ze zdroworosadkowe proste rzeczy ubierasz
    >> w naukowy, hermetyczny jezyk i przedstawiasz je jako wiedze wyzszego
    >> rzedu, co moze dawac komiczny efekt.
    > Dzięki Ci wielkie za tą konstruktywną krytykę. Od jakiegoś czasu się
    > zastanawiam, na ile to co mówię przystaje do tego, w jaki sposób to
    > mówię. I zauważam niepokojące zjawisko, że popadam w manierę ciągłego
    > pieprzenia ex cathedra. Do pewności brakowało mi właśnie czyjejś, wprost
    > wyrażonej krytyki.
    > Mógłbym owo pieprzenie ex cathedra zwalić na chorobę zawodową, ale skoro
    > pieprzę ex cathedra o zdrowej komunikacji, to najlepiej jak zwalę winę
    > na samego siebie i coś z tym zrobię.

    IMO nie o to chodzi.
    Rzeczy 'zdroworozsądkowe' czasem trudno ubrażw słowa zrozumiałe dla
    osób, które nie posługują się hermetycznym językiem.
    I jak się je w końcu ubierze, to brzmią banalnie.

    Po prostu wpadłeś w żargon :))

    > Maciek

    ja czyli jakub
    --
    Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
    Revoke.


  • 52. Data: 2007-01-13 11:50:21
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Jotte napisał(a):
    >> Stosuje się i działa.
    > Nie twierdziłem, że się nie stosuje, ani że nie działa, tylko że nie
    > daje gwarancji zadziałania bo ludzie są różni.
    Jak to ludzie. Nie ma rzeczy 100% pewnych. To banał.

    > A i sytuacje też.
    > Z drugiej strony nie zdziwyłbym się, że grożąc komuś bojącemu się szefa
    > czy nawet utraty pracy naskarżeniem na niego to tegoż szefa można
    > oczekiwany efekt osiągnąć.
    > Albo narobić sobie kłopotów.
    Albo tysiąc innych. Z powodów, o których pisałeś wyżej - ludzie są
    różni. Reszta też j.w.

    >> Mam wrażenie, że bardziej postrzegasz to jako niehonorowe, w sensie:
    >> potrafiłbyś i wolał załatwić sprawę samemu a zwrócenie się do kogoś
    >> innego byłoby dla Ciebie dyshonorem. Ale to tylko moja spekulacja
    > W pewnym stopniu słuszna. Chociaż sam fakt, iż ktoś sobie nie radzi z
    > napotkanym problemem jeszcze "skarżypyctwa" nie musi powodować. Do tego
    > potrzeba jeszcze innych cech.
    Dla mnie skorzystanie z pomocy szefa jest sposobem poradzenia sobie, dla
    Ciebie dowodem, że ktoś sobie z problemem nie radzi. Myślę, że dalsza
    dysputa nie ma sensu. Zgadzamy się co do tego, że z problemem warto coś
    zrobić, że opisana metoda może zadziałać (albo i nie), że ludzie są
    różni. A co do oceniania pkt. 3 metody nie przekonamy się nawzajem.

    >> Praca szkoleniowca cholernie psychicznie i emocjonalnie drenuje.
    > Nie odczuwałem tego tak bardzo w ciągu lat przepracowanych jako
    > wykładowca. Uważam, że to niezły zawód jeśli ktoś lubi.
    Pytanie, czy wykładowca = szkoleniowiec. Czy warsztat to to samo co
    wykład. Możesz napisać coś więcej na temat swojej pracy wykładowcy?

    >>>> To mało dojrzały sposób komunikowania się z ludźmi.
    >>> To tylko jedna z możliwych opinii. Mam inną. Zresztą takie działanie
    >> nie ma
    >>> na celu komunikowania SIĘ Z człowiekiem, tylko komunikowanie JEMU.
    >> Nie wprost i w sposób sprowadzający komunikację do podziemia. Grupa
    >> komentujących porozumiewająca się poza denerwującym osobnikiem.
    > I bardzo dobrze. Poczucie izolacji to dodatkowy bodziec skłaniający do
    > zastanowienia się - co jest nie tak. Teraz ja Cię zapewniam, że to działa.
    Jasne, że działa. Tylko jak bardzo zgodnie z zamierzeniami? Może ów
    hałaśliwiec zastanowi się i znajdzie odpowiedź, że jego kumple z pracy
    to buraki. I żeby się od nich odciąć, nastawi sobie np. radio na full :)


    >>>> To dobry sposób, by zepsuć atmosferę w pracy.
    >>> Zepsutą atmosferę nie zawsze widać na pierwszy rzut oka.
    >>> Czasem ktoś uważa aby jej nie zepsuć, a tam już psuć nie bardzo jest co.
    >> I zwykle od tego zaczyna się ona psuć. Od polaryzowania się grupy.
    > Chyba każda grupa prędzej czy później się spolaryzuje. A już szczególnie
    > w pracy, gdzie o okazję łatwo.
    Polaryzuje się tam, gdzie występuje konflikt. Póki jest ukryty (jak w
    Twoim sposobie - zamiast komunikowania wprost - dawanie do zrozumienia)
    rozwiązać się go nie da. Dopiero ujawnienie daje szansę, by go
    rozwiązać. I poprawić atmosferę w pracy.

    pozdr.
    M.

    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 53. Data: 2007-01-13 16:06:43
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eoah1s$7q7$1@inews.gazeta.pl Maciek Sobczyk
    <m...@d...doPLer> pisze:

    > Dla mnie skorzystanie z pomocy szefa jest sposobem poradzenia sobie, dla
    > Ciebie dowodem, że ktoś sobie z problemem nie radzi.
    Nie, nie tylko. Jak pisałem - moim zdaniem do popędzenia ze skargą potrzeba
    jeszcze czegoś innego, ale zostawmy to.

    > Myślę, że dalsza dysputa nie ma sensu.
    Raczej nie ma.

    > Zgadzamy się co do tego, że z problemem warto coś zrobić, że opisana
    > metoda może zadziałać (albo i nie), że ludzie są różni.
    Zawsze to coś.

    > A co do oceniania pkt. 3 metody nie przekonamy się nawzajem.
    Z pewnością. Próżny trud.
    Będziemy się, przypuszczam, różnić na spokojnie.
    Nie rozmawiamy wszak ze sobą tak "specyficznie" jak Hosowicz z Lisowskim w
    wątku o Korwinie, który nieopatrznie popełniłem.
    Ja też umiem bluzgnąć kiedy uważam że trzeba (no, może nie aż tak, ale będę
    ćwiczył ;)), niemniej ciekawe swoją drogą czemu tak się nie lubią - gatunek,
    jakość i poziom takie same, winni sobie łapę podać. :-)

    > Możesz napisać coś więcej na temat swojej pracy wykładowcy?
    Nic nadzwyczajnego - sprawy informatyczne. Bardzo różne, od podstawowych po
    dość zaawansowane, certyfikowane szkolenia. Co chciałbyś wiedzieć?

    >> I bardzo dobrze. Poczucie izolacji to dodatkowy bodziec skłaniający do
    >> zastanowienia się - co jest nie tak. Teraz ja Cię zapewniam, że to
    >> działa.
    > Jasne, że działa. Tylko jak bardzo zgodnie z zamierzeniami?
    Z moich doświadczeń i rozmów ze znajomymi wynika, że raczej zgodnie.
    Innych źródeł nie mam.

    >>> I zwykle od tego zaczyna się ona psuć. Od polaryzowania się grupy.
    >> Chyba każda grupa prędzej czy później się spolaryzuje. A już szczególnie
    >> w pracy, gdzie o okazję łatwo.
    > Polaryzuje się tam, gdzie występuje konflikt.
    Bądź przeciwstawność interesów. Co zresztą może na jedno wychodzić.
    Czyli w realiach osób współzatrudnionych jest to tylko kwestia czasu.

    > Póki jest ukryty (jak w Twoim sposobie - zamiast komunikowania wprost -
    > dawanie do zrozumienia) rozwiązać się go nie da.
    Zaraz, zaraz. Komunikowanie się wprost już zaszło - wątkoczyńca mu przecież
    wprost powiedział i nie zadziałało. To na ten stan proponowałem komentowanie
    z wyłączeniem czynnego uczestnictwa "głośnego".
    To oczywiste dla mnie, że najpierw należy położyć kawę na ławę w _prywatnej_
    rozmowie.
    Powiem truizm, ale dziś może nie dla wszystkich oczywisty: mężczyźni powinni
    załatwiać sprawy po męsku. Ale - mężczyźni.

    --
    Jotte


  • 54. Data: 2007-01-13 22:23:06
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: o`rety <o`rety@pl.pl>

    Użytkownik Krzysztof 'kw1618' z Warszawy napisał:

    > Jak oduczyć uciązliwego pracownika w pracy jego uciązliwości ?
    ...


    inny przypadek to kolega/kolezanka "zobacz, tu licze i mi sie nie
    zgadza, spojrzysz na to?" spogladasz i okazuje sie ze wszystko sie
    pieknie zgadza, tylko kolezanka cos pomylila i nawet nie chcialo jej sie
    drugi raz tego sprawdzic/policzyc. z doswiadczenia wiem, ze najlepsze sa
    teksty "wez no sie kobieto/chlopie w garsc i patrz uwaznie nie zawracaj
    innym gitary" drugim razem sie zastanowi, zanim komus za przeproszeniem
    dupe zawroci...

    pozdrawiam


  • 55. Data: 2007-01-15 10:48:55
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: "Tomek P." <a...@y...pl>

    Dnia 13-01-2007 o 10:53:50 Immona <c...@n...gmailu> napisał(a):

    > Maciek Sobczyk wrote:
    >> Tomek P. napisał(a):
    >>
    >>> I nadal nazywamy to nauką? :D :D :D :D
    >>> A ja piszę prozą...
    >> I wstrząsnęło to Tobą, tak jak panem Jourdainem?
    >> Mógłbyś zatem prozą (lub poezją, jak wolisz) sprecyzować o co Ci
    >> właściwie chodzi?
    >>
    >
    > Chodzilo mu, jak sadze, o to, ze zdroworosadkowe proste rzeczy ubierasz
    > w naukowy, hermetyczny jezyk i przedstawiasz je jako wiedze wyzszego
    > rzedu, co moze dawac komiczny efekt.

    Pal sześć język, osobiscie nie mam problemu ze zrozumieniem (choć inni
    moga mieć... ale co mnie to obchodzi?).
    Piłem bardziej do tego, że o ile jeszcze piramida Maslowa może być
    uznawana za coś naukowego (bo, być może, do statystycznej większości
    badanych jakoś tam pasuje), to ubieranie tytułowego przypadku w cztero-
    (lub w innych ujęciach "naukowych" sześcio-) stopniową skalę poziomów
    perswazji to już nie naukowość i hermetyczność, tylko zwykły bełkot.

    Ale wierzę, że są na rynku klienci, którzy za to płacą i to płacą dobrze.

    Wierzę tym chetniej, że jak widać znajdują się osoby (jak inicjator
    watku), które wysyłają pytanie na grupę, bo nie potrafią sobie _same_ dać
    rady z czymś tak trywialnym.

    --
    "Może i te wasze kontuzje są bolesne, ale tysiące krów będą cierpieć
    znacznie bardziej, kiedy NBA przywróci skórzane piłki".
    Jeden z prezesów PETA Dan Shannon w liście otwartym do koszykarzy NBA.


  • 56. Data: 2007-01-15 14:57:43
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: "grom@x" <gromax@_skasuj_.interia.pl>

    > ubieranie tytułowego przypadku w cztero-
    > (lub w innych ujęciach "naukowych" sześcio-) stopniową skalę poziomów
    > perswazji to już nie naukowość i hermetyczność, tylko zwykły bełkot.

    IMHO istotne jest, zebyśmy sobie zdawiali sprawę z tego co robimy. Podział na
    poszczególne etapy może pomóc we własnym rozwoju i lepszym kontrolowaniu sytuacji.
    Jest sporne, czy są to podziały słuszne, czy własciwie rozłozony srodek ciezkosci
    itd.

    I swoją drogą, to czemu uważasz to za bełkot? Nie zawsze da się przeprowadzić dowody
    w rozumieniu strikte matematycznym, czasem potrzeba byc bardziej rzyziemnym i mniej
    abstrakcyjnym :)



    --

    to tylko moje zdanie, taki skrót myślowy
    *G*R*O*M*A*X*


  • 57. Data: 2007-01-15 16:25:21
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: "Tomek P." <a...@y...pl>

    Dnia 15-01-2007 o 15:57:43 grom@x <gromax@_skasuj_.interia.pl> napisał(a):

    >> ubieranie tytułowego przypadku w cztero-
    >> (lub w innych ujęciach "naukowych" sześcio-) stopniową skalę poziomów
    >> perswazji to już nie naukowość i hermetyczność, tylko zwykły bełkot.
    >
    > IMHO istotne jest, zebyśmy sobie zdawiali sprawę z tego co robimy.

    IMHO nie zostanie nam wtedy już dużo czasu, na zastanawianie się, co robić
    i po co :)

    > Podział na poszczególne etapy może pomóc we własnym rozwoju i lepszym
    > kontrolowaniu sytuacji.

    "Klapa, rąsia, buźka, goździk..."

    > Jest sporne, czy są to podziały słuszne, czy własciwie rozłozony srodek
    > ciezkosci itd.

    Ale mówimy o projektowaniu miasta średniej wielkości czy problemie typu
    "co zrobić, gdy lata mucha koło ucha?"
    >
    > I swoją drogą, to czemu uważasz to za bełkot?

    Ponieważ uznałem, że było pisane serio. W przeciwnym razie uważałbym to za
    żart.


    --
    "Może i te wasze kontuzje są bolesne, ale tysiące krów będą cierpieć
    znacznie bardziej, kiedy NBA przywróci skórzane piłki".
    Jeden z prezesów PETA Dan Shannon w liście otwartym do koszykarzy NBA.


  • 58. Data: 2007-01-15 19:50:51
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Tomek P. napisał(a):
    > Dnia 13-01-2007 o 10:53:50 Immona <c...@n...gmailu> napisał(a):
    >
    >> Maciek Sobczyk wrote:
    >>> Tomek P. napisał(a):
    >>>
    >>>> I nadal nazywamy to nauką? :D :D :D :D
    >>>> A ja piszę prozą...
    >>> I wstrząsnęło to Tobą, tak jak panem Jourdainem?
    >>> Mógłbyś zatem prozą (lub poezją, jak wolisz) sprecyzować o co Ci
    >>> właściwie chodzi?
    >>>
    >>
    >> Chodzilo mu, jak sadze, o to, ze zdroworosadkowe proste rzeczy
    >> ubierasz w naukowy, hermetyczny jezyk i przedstawiasz je jako wiedze
    >> wyzszego rzedu, co moze dawac komiczny efekt.
    >
    > Pal sześć język, osobiscie nie mam problemu ze zrozumieniem (choć inni
    > moga mieć... ale co mnie to obchodzi?).
    > Piłem bardziej do tego, że o ile jeszcze piramida Maslowa może być
    > uznawana za coś naukowego (bo, być może, do statystycznej większości
    > badanych jakoś tam pasuje),
    Do statystycznej większości, heh. Spróbuj nie sikać przez 5 dni to się
    przekonasz, jak bardzo pasuje do wszystkich ludzi.

    > to ubieranie tytułowego przypadku w cztero-
    > (lub w innych ujęciach "naukowych" sześcio-) stopniową skalę poziomów
    > perswazji to już nie naukowość i hermetyczność, tylko zwykły bełkot.
    >
    > Ale wierzę, że są na rynku klienci, którzy za to płacą i to płacą dobrze.
    A co sądzisz o E=mc2?
    Proste i trywialne co nie? Czy to dowód, że teoria względności, to jak
    ująłeś zwykły bełkot?

    pozdr.
    M.

    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 59. Data: 2007-01-15 19:53:35
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Tomek P. napisał(a):
    > Ale mówimy o projektowaniu miasta średniej wielkości czy problemie typu
    > "co zrobić, gdy lata mucha koło ucha?"
    Mówimy o asertywności lub jej braku. Rozumiem, że traktujesz temat
    ślizgając się po powierzchni - "mucha lata kolo nosa", ale temat jest
    niestety (a raczej stety) sporo głębszy.

    Pisanie, że coś jest bełkotem, nie znając się na tym czymś, to przejaw
    ignorancji kolego.

    pozdr.
    M.


    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 60. Data: 2007-01-15 19:58:05
    Temat: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Od: "Tomek P." <a...@y...pl>

    Dnia 15-01-2007 o 20:50:51 Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>
    napisał(a):

    > Tomek P. napisał(a):
    >> Dnia 13-01-2007 o 10:53:50 Immona <c...@n...gmailu> napisał(a):
    >>
    >>> Maciek Sobczyk wrote:
    >>>> Tomek P. napisał(a):
    >>>>
    >>>>> I nadal nazywamy to nauką? :D :D :D :D
    >>>>> A ja piszę prozą...
    >>>> I wstrząsnęło to Tobą, tak jak panem Jourdainem?
    >>>> Mógłbyś zatem prozą (lub poezją, jak wolisz) sprecyzować o co Ci
    >>>> właściwie chodzi?
    >>>>
    >>>
    >>> Chodzilo mu, jak sadze, o to, ze zdroworosadkowe proste rzeczy
    >>> ubierasz w naukowy, hermetyczny jezyk i przedstawiasz je jako wiedze
    >>> wyzszego rzedu, co moze dawac komiczny efekt.
    >> Pal sześć język, osobiscie nie mam problemu ze zrozumieniem (choć inni
    >> moga mieć... ale co mnie to obchodzi?).
    >> Piłem bardziej do tego, że o ile jeszcze piramida Maslowa może być
    >> uznawana za coś naukowego (bo, być może, do statystycznej większości
    >> badanych jakoś tam pasuje),
    > Do statystycznej większości, heh. Spróbuj nie sikać przez 5 dni to się
    > przekonasz, jak bardzo pasuje do wszystkich ludzi.

    To tylko dolne piętro, zupełnie oczywiste. Cała reszta juz taka oczywista
    nie jest.

    btw, dla rozładowania atmosfery:

    Zaphod rozwalił się pod niedużą palmą, przywracając swój umysł do stanu
    używalności za pomocą kuracji wstrząsowej składającej się z kilku wielkich
    szklanek Pangalaktycznego Dynamitu Pitnego; Ford i Trillian siedzieli w
    kącie, dyskutując o życiu i wynikających z niego problemach, a Artur wziął
    ze sobą do łóżka przewodnik "Autostopem przez Galaktykę". Doszedł do
    wniosku, że skoro ma tu żyć, lepiej zacząć dowiadywać się czegoś na jej
    temat.
    Napotkał następujące hasło:
    "Historia każdej głównej Cywilizacji Galaktycznej zwykle przechodzi przez
    trzy oddzielne i łatwe do rozpoznania fazy: przetrwanie, pytania i
    wyrafinowanie, znane także jako fazy: jak, dlaczego i gdzie.
    Na przykład faza pierwsza charakteryzuje się pytaniem: Jak możemy jeść?
    druga - Dlaczego jemy? a trzecia - Gdzie pójdziemy na lunch?"

    (Douglas Adams, Autostopem przez galaktykę)

    >> to ubieranie tytułowego przypadku w cztero- (lub w innych ujęciach
    >> "naukowych" sześcio-) stopniową skalę poziomów perswazji to już nie
    >> naukowość i hermetyczność, tylko zwykły bełkot.
    >> Ale wierzę, że są na rynku klienci, którzy za to płacą i to płacą
    >> dobrze.
    > A co sądzisz o E=mc2?

    To jest odkrycie nowej zależności.

    Natomiast stwierdzenie, że transport dzieli się na (baczność, będzie
    "naukowo") "bliski, średni i daleki" (spocznij) to właśnie jest bełkot.


    --
    "Może i te wasze kontuzje są bolesne, ale tysiące krów będą cierpieć
    znacznie bardziej, kiedy NBA przywróci skórzane piłki".
    Jeden z prezesów PETA Dan Shannon w liście otwartym do koszykarzy NBA.

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1