eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Bez sensu...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 40

  • 31. Data: 2003-02-11 22:17:57
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    =?iso-8859-2?q?=22Rafa=B3=22?= <k...@g...pl> writes:


    > Spoko :)
    > Widzisz, to nie jets takie proste. Gdyby moja firma, płaciła mi tyle ile
    > powinna, z całą pewnością nie musiałbym poświęcać swojego czasu wolnego na
    > pisanie zaliczeń dla kogoś innego. Pomimo, iż uważam, że to cąłkiem miłe
    > zajęcie.

    to tylko racjonalne usprawiedliwienie tego co robisz.

    rownie dobrze tak samo mozna by usprawiedliwic - i tak ludzie robia -
    kradziez.
    bo jak nie bede kradl, to zbankrutuje, bo jak nie dam lapowki to
    zbankrutuje i tak dalej.

    i mamy takie bydlo jakie mamy.

    tymczasem w innych krajach takie rzeczy jak sciaganie na egzaminach,
    oszukiwanie i pisanie komus prac sa nie do pomyslenia, tego sie po
    prostu nie robi. i w efekcie potem jak pracodawca widzi dyplom danej
    uczelni to wie, ze ta osoba sama go zarobila.
    ma jakiejs minium zaufania, co procentuje w latwiejszym znajdowaniu
    pracy i w mniej upiardliwych procedurach.

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 32. Data: 2003-02-11 22:22:35
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "winetu" <P...@p...onet.pl> writes:

    > > Bo dziwne to trochę obudzić się po studiach z ręką w nocniku, bez żadnego
    > > pomysłu na to, co można po nich robić. Chodzi o zwykłą koncepcję siebie,
    > na
    > > studiach chyba można już zdobyć jakieś pojęcie o tym, w jakim kierunku
    > > człowiek chce się rozwijać.
    > >
    > Trudno się z toba nie zgodzić, ale wyznajac zasadę rób to w czym bedziesz
    > dobry to np. absolwent szkoły średniej wybrał sie na filozofję, bo tym się
    > pasjonował i to dla niego było to, a teraz naprawdę nie mam pojęcia gdzie
    > mógłby szukać roboty i co robić.

    wiesz. ja jestem po filozofii a konczylam ja li tylko i wylacznie dla
    wlasnej przyjemnosci ;)
    pracowac na uczelni nie chcialam.

    ale juz w trakcie studiow doskonale zdawalam sobie sprawe, ze cos
    musze robic i im predzej sie tym zajme tym lepiej. i tak wlasnie
    wyszlo, ze pracuje w zawodzie nie majacym nic zupelnie do filozofii.

    nie wyobrazam sobie zreszta, ze jakikolwiek czlowiek chociaz ciut
    inteligentny jest tak jednotorowy, ze nic go wiecej nie interesuje i
    nic nie umie robic, badz nauczyc sie czegos nowego, poza ta jedna
    jedyna dziedzina.

    i zgadzam sie z michalem, ze to nie tyle czyjakolwiek wina, studiow,
    rynku pracy otoczenia czy czegokolwiek, ile samego delikwenta, ktory
    pojecia nie ma, co chce od zycia i jak sobie siebie w tym swiecie
    wyobraza.

    zrestza ludzie, co nie potrafia odpowiedziec na pytanie "co chcialbys
    robic" (niewazne, co akurat w danej chwili moga) najpewniej nie beda
    robic NIC - i to niezaleznie od tego, czy zyja w polsce czy w kraju
    mlekiem i miodem plynacym.

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 33. Data: 2003-02-12 09:11:21
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: "winetu" <P...@p...onet.pl>


    > wiesz. ja jestem po filozofii a konczylam ja li tylko i wylacznie dla
    > wlasnej przyjemnosci ;)
    > pracowac na uczelni nie chcialam.
    >
    > ale juz w trakcie studiow doskonale zdawalam sobie sprawe, ze cos
    > musze robic i im predzej sie tym zajme tym lepiej. i tak wlasnie
    > wyszlo, ze pracuje w zawodzie nie majacym nic zupelnie do filozofii.
    >

    He, he wiedziałem, że zareagujesz, ale w RP znacząca większość ogłoszeń w IT
    wymaga ukończenia studiów inormatycznych, ew. pokrewnych i co taki taki
    biedny filozof ma się na nie rzucać (do tego dochodzi coś pewnie ze 4 000 za
    semestr)?



  • 34. Data: 2003-02-12 14:11:28
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: "Zenek" <z...@w...pl>



    > IMHO wnioski proste, tak jak szkoly, tak i pracodawcy, w najwiekszym
    > uproszczeniu dziela sie na kategorie A, B, C... itd. Dlatego firmy z
    > kategorii A bija sie o przyszlych absolwentow szkol kategorii A, i
    > maja do tego specjalne sztaby ludzi (do bicia sie o najlepszych
    > rpacownikow). W kategorii B jest mniejsze zaangazowanie, kategoria C
    > to towarzystwa wzajemnej adoracji - kiepskie firmy z kiepskimi ludzmi
    > zastanawiaja sie dlaczego jest tak a nie inaczej.

    Moim zdaniem sytuacja która opisałeś miała miejsce ok. 3-5 lat temu, gdy
    informatycy byli rozchwytywani. Wtedy byle technik informatyk czy inżynier
    po licencjacie szkoły prywatnej mógł liczyć na wiele. Teraz rynek się
    nasycił, firmy mogą przebierać w pracownikach. Nawet dobrego absolwenta
    można zatrudnić za grosze. Dlatego w firmach A,B i C znajdują absolwenci
    szkół A (czytaj. dzienne na uczelniach państwowych) i czasami B(np. mgr. po
    uczelni niepaństwowej). Wiekszość absolwentów szkół B i C po prostu nie
    znajduje pracy albo pracują za prawie za darmo np. w ramach programu
    "pierwsza praca". Takie są realia.





  • 35. Data: 2003-02-12 14:34:52
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: "clockworkoi" <c...@p...onet.pl>


    "Zenek" <z...@w...pl> wrote in message
    news:b2dkku$66h$1@julia.coi.pw.edu.pl...
    >
    >
    <cut>
    Dlatego w firmach A,B i C znajdują absolwenci
    > szkół A (czytaj. dzienne na uczelniach państwowych) i czasami B(np. mgr.
    po
    > uczelni niepaństwowej). Wiekszość absolwentów szkół B i C po prostu nie
    > znajduje pracy albo pracują za prawie za darmo np. w ramach programu
    > "pierwsza praca". Takie są realia.
    >
    A te dane to skad??? Bo wg moich akurat nie jest to takie jasne.
    Naprawde sporo osob ktore znam w tym zawodzie (polowa?), pracujacych z
    reguly w duzych firmach (banki, providerzy itp) nie ma wyzszego, dobrze
    jesli cos wlasnie zaczeli, a i to niekoniecznie z branzy. W dalszym ciagu
    wazne jest doswiadczenie - ostatnio zglosilo sie do mnie dwoch headhunterow
    (po mojej odpisce na ogloszenie) dla ktorych moj brak wyzszego nie stanowil
    zadnych przeszkod. Faktem jest jednak, ze szkola sie przyda i w koncu stanie
    sie totalnym wymogiem, ale to mysle dopiero za jakis czas.
    pozdr
    /p



  • 36. Data: 2003-02-12 14:58:20
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: "Pawel A." <a...@w...pl>

    > Spoko :)
    > Widzisz, to nie jets takie proste. Gdyby moja firma, płaciła mi tyle ile
    > powinna, z całą pewnością nie musiałbym poświęcać swojego czasu wolnego na
    > pisanie zaliczeń dla kogoś innego. Pomimo, iż uważam, że to cąłkiem miłe
    > zajęcie.
    >
    > > ale cos w tym jest nie sadzisz?

    Jest. Przy okazji odpowiedziałeś na pytanie, dlaczego na uczelniach sito
    jest tak rzadkie.
    Na renomowanej uczelni panstwowej adiunkt wyrabjający "gołe" pensum
    dydaktyczne zarabia ok 2K.
    To niewiele, dlatego każdy stara sie dorobić , najprostszą drogą jest
    wzięcie dodatkowych godzin dydaktycznych i opieki nad pracami (licencjaty,
    magisteria). Niestety na te zajęcia musi ktoś uczęszczać, dlatego
    prowadzącemu nie opłaca sie stawiać poprzeczki zbyt wysoko. Co wiecej, żeby
    nie wylecieć z uczelni, musi zajmować się też własnym rozwojem i już nie ma
    czasu na rzetelne pilotowanie prac swoich podopiecznych.

    Jak to już powiedzano prawa ekonomi są bezlitosne. Dlatego dopuki praownikom
    uczelni będzie się opłacało wypuszczanie dużej liczby bylejakich absolwentów
    będą to robić bez większych wyrzutów.
    Jakieś 10 lat temu ktoś "mądry" wykombinował , że MEN za studia doktoranckie
    będzie płacił uczelniom "od głowy". Zaraz potem na niektórych wydziałach
    liczba doktorantów wzroła bardzo istotnie (np 5 do 32). Niestety pojawił
    się problem, bo po jakims czasie okazało się że część z nich nie bardzo
    radzi sobie z pracą naukową, a jakieś doktoraty zrobić muszą. W rezultacie
    zaczyna pojawiać sie sztuczny podział na doktoraty "z etatu" - lepsze, i "ze
    studiów doktoranckich" - gorsze....
    Pozdrawiam
    Paweł



  • 37. Data: 2003-02-12 18:02:40
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: "Zenek" <z...@w...pl>


    > A te dane to skad??? Bo wg moich akurat nie jest to takie jasne.
    > Naprawde sporo osob ktore znam w tym zawodzie (polowa?), pracujacych z
    > reguly w duzych firmach (banki, providerzy itp) nie ma wyzszego, dobrze
    > jesli cos wlasnie zaczeli, a i to niekoniecznie z branzy. W dalszym ciagu
    > wazne jest doswiadczenie - ostatnio zglosilo sie do mnie dwoch
    headhunterow
    > (po mojej odpisce na ogloszenie) dla ktorych moj brak wyzszego nie
    stanowil
    > zadnych przeszkod. Faktem jest jednak, ze szkola sie przyda i w koncu
    stanie
    > sie totalnym wymogiem, ale to mysle dopiero za jakis czas.
    > pozdr

    Mowimy o swiezo upieczonych absolwentach uczelni czy szkol srednich, a nie
    starych wyjadaczach. Jesli ktos ma 35 lat i wiecej wowczas moze pochwalic
    sie ogromym doswiadczeniem, ktore jest cenione wyzej niz dyplom nawet
    najlepszej uczelni. Takze czesto w firmach pracuja ludzie ze srednim, to
    fakt.
    Jezeli pisalem o absolwentach ze szkol "klasy A" to oczywiscie nie
    mialem na mysli tylko dyplomu. Sam dyplom teraz nie wystarczy.Przeciez
    znajomosc jezyka obcego (przynajmniej na poziomie srednio-zaawansowanym)
    oraz okreslone doswiadczenie to minimum, o ktorym nawet nie ma co
    dyskutowac. Co tu duzo mowic: schemat jest taki: firma A,B czy nawet C daje
    ogloszenie w prasie czy w necie. Zglasza sie 50,100 a nawet 300 chetnych. Ci
    bez doswiadczenia na wstepie odpadaja. Potem wyrzuca sie tych z marnym
    wyksztalceniem, bez jezykow. Zostaje 10 absolwetow najlepszych renomowanych
    uczelni, z doswiadczeniem, stazem w firmach zagranicznych, znajacych 2
    jezyki obce. Rozmowa kwalifikacyjna i z 10 zostaje 1. Oczywiscie sa wyjatki,
    w koncu np. do pisania WWW nie potrzeba wielkiego fachowca.








  • 38. Data: 2003-02-13 06:53:15
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "winetu" <P...@p...onet.pl> writes:

    > > wiesz. ja jestem po filozofii a konczylam ja li tylko i wylacznie dla
    > > wlasnej przyjemnosci ;)
    > > pracowac na uczelni nie chcialam.
    > >
    > > ale juz w trakcie studiow doskonale zdawalam sobie sprawe, ze cos
    > > musze robic i im predzej sie tym zajme tym lepiej. i tak wlasnie
    > > wyszlo, ze pracuje w zawodzie nie majacym nic zupelnie do filozofii.
    > >
    >
    > He, he wiedziałem, że zareagujesz, ale w RP znacząca większość ogłoszeń w IT
    > wymaga ukończenia studiów inormatycznych, ew. pokrewnych i co taki taki
    > biedny filozof ma się na nie rzucać (do tego dochodzi coś pewnie ze 4 000 za
    > semestr)?

    nie no nalepiej se strzelic w leb i tyle. po co sie wysilac jakims tam
    zycie i robieniem czegostam.
    przeciez i tak sie nie uda, nie?

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 39. Data: 2003-02-13 10:47:35
    Temat: Odp: Bez sensu...
    Od: "Rafal" <?@?.?>

    Użytkownik Nina M. Miller <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:m...@p...ninka.net...

    > nie no nalepiej se strzelic w leb i tyle. po co sie wysilac jakims tam
    > zycie i robieniem czegostam.
    > przeciez i tak sie nie uda, nie?

    Twoim tropem rozumowania z wątku o kobietach można zrobić coś jeszcze.
    Zarządać wprowadzenia obowiązkowego zatrudniania ludzi po mniej popularnych
    kierunkach (np. po filozofii). Wtedy będzie sprawiedliwie.

    Rafał

    PS: wiem, wiem - zdenerwujesz się na mnie, że przecież to jest zupełnie inna
    sytuacja. Ale ja wciąż nie rozumiem gdzie Ty widzisz różnicę...




  • 40. Data: 2003-02-14 11:12:23
    Temat: Re: Bez sensu...
    Od: "Sengir" <s...@m...icpnet.pl>

    > > Uczysz się 5 lat. Przez pierwsze 3 lata nabywasz wiedzę, która po
    > > dwóch latach może być już całkiem nieaktualna i nieprzydatna,
    >
    > Ona nie "może", ale w dziedzinach komputerowych jest to czysty fakt.
    > Najlepszym tego przykładem, niech będzie choćby system operacyjny
    > sieciowy. W roku 2000 wybrałbyś NT, a dzisiaj spokojnie wybierasz 2000
    > bądź nawet XP. Tak więc umiejętność obsługi NT niczego nie wyrokuje, gdyż
    > jest to umiejętność... przestarzała.
    Ludzie.. przecież jeśli ktoś zna dobrze serwer NT, i przede wszystkim go
    rozumie, to się 2000 czy XP nauczy bardzo szybko - aż takiej rewolucji to te
    systemy nie wprowadziły.
    Nie wiem skąd się biorą te mity o tym, że w informatyce wiedza sprzed 5 lat
    jest juz nieaktualna i bezwartościowa. Podstawy informatyki powstały wiele
    lat temu, i, mimo że pewne zmiany następują, to są one ciągle aktualne.
    Moim zdaniem, jak ktoś twierdzi, że jego wiedza o informatyce sprzed 5-10
    lat jest nieaktualna, to ona chyba nigdy nie była aktualna.


strony : 1 ... 3 . [ 4 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1