eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › to moze byc prawda
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 251

  • 131. Data: 2005-10-14 07:34:31
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: Paweł 'Styx' Chuchmała <s...@t...ds.pwr.wroc.pl>

    Jotte napisał(a):

    >>> Zyjesz w jakiejs wyidealizowanej wizji swiata.
    >> Każdy sobie żyje dokładnie w takim świecie, jaki sobie stworzy.
    >> Nie ma inaczej. I nie będzie.
    > Bzdurzysz. W świecie jaki sam sobie stworzył to żyje schizofrenik. ;)
    > Na ogół człowiek, któremu pozostało choć trochę zdrowych zmysłów żyje w
    > świecie w jakim przyszło mu żyć, dostosowuje się do niego, a tam gdzie się
    > da stara się dostosować świat do siebie.

    A nie lepiej najpierw poszukać sobie miejsca które pasuje? No jak się nie
    chce to nie pozostaje nic innego jak się dostosować.

    Pozdr,

    --
    Paweł 'Styx' Chuchmała
    styx at irc pl


  • 132. Data: 2005-10-14 07:36:42
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: Paweł 'Styx' Chuchmała <s...@t...ds.pwr.wroc.pl>

    macko42 napisał(a):

    > Co do prac magisterskich pisanych 'pod firmy'. Jaki to problem?
    > Moi koledzy tak robili.

    Problem taki, że nie każdy pomyśli o tym, tylko złapie temat z wywieszonej
    listy, a potem marudzi.

    Pozdr,

    --
    Paweł 'Styx' Chuchmała
    styx at irc pl


  • 133. Data: 2005-10-14 07:50:35
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: "Jotte" <t...@W...pl>

    W wiadomości news:dinn22$ghq$1@panorama.wcss.wroc.pl Paweł 'Styx'
    Chuchmała <s...@t...ds.pwr.wroc.pl> pisze:

    >> Na ogół człowiek, któremu pozostało choć trochę zdrowych zmysłów żyje w
    >> świecie w jakim przyszło mu żyć, dostosowuje się do niego, a tam gdzie
    >> się da stara się dostosować świat do siebie.
    > A nie lepiej najpierw poszukać sobie miejsca które pasuje?
    W każdym razie można spróbować.

    > No jak się nie
    > chce to nie pozostaje nic innego jak się dostosować.
    Jak się nie chce albo jak się nie może. Albowiem slogan "chcieć to móc" jest
    mniej więcej tak samo mądry i prawdziwy jak "praca czyni wolnym".

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 134. Data: 2005-10-14 07:55:50
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>


    Użytkownik "Paweł 'Styx' Chuchmała" <s...@t...ds.pwr.wroc.pl> napisał w
    wiadomości news:dinn66$gjk$1@panorama.wcss.wroc.pl...
    > macko42 napisał(a):
    >
    >> Co do prac magisterskich pisanych 'pod firmy'. Jaki to problem?
    >> Moi koledzy tak robili.
    >
    > Problem taki, że nie każdy pomyśli o tym, tylko złapie temat z wywieszonej
    > listy, a potem marudzi.

    We Wroclawiu funkcjonuje gielda tematow prac, tzn. firmy zglaszaja, na jakie
    prace i badania maja zapotrzebowanie i ktos moze sobie obejrzec i wybrac cos
    z tej listy, za co zglaszajaca temat firma go niewatpliwie polubi. Ale
    wiekszosc tego to "zamowienia" na prace doktorskie, czyli wnoszace cos
    nowego do dziedziny. Magisterki sa zazwyczaj dosc odtworcze i jesli juz sa
    "rynkowe", to najczesciej jako pokazanie swojej bieglosci w dziedzinie, z
    ktora sie wiaze swoja zawodowa przyszlosc.

    Troche sie nasiedzialam swego czasu na konferencjach poswieconych m.in.
    tematowi wspolpracy przemyslu z nauka i przedstawiciele firm powszechnie
    narzekali na trudnosci w tej wspolpracy. Po pierwsze, wydzialy tych nauk, w
    ktorych jest najwiekszy popyt na prowadzone badania (biologia, chemia,
    farmacja, inzynieryjne) zazwyczaj nie maja tak wyposazonych laboratoriow, by
    byc w stanie wziac takie outsourcingowe zlecenie na przeprowadzenie badan.
    Poniewaz same firmy takie laboratoria czasem maja, jedyna mozliwoscia jest
    sciagniecie do nich naukowcow i przez to drenaz mozgow z nauki do przemyslu,
    choc firmy czesto (tam, gdzie nie ma scisle tajnych tajemnic firmowych)
    wolalyby zlecac te badania na zewnatrz, bo to tansze, a do tego takie
    projekty sa ograniczone w czasie. Drugie powszechnie wystepujace
    zastrzezenie jest bardziej zaskakujace: uczelnie nie reaguja z otwartymi
    ramionami na propozycje przeprowadzenia badan dla przemyslu. zastanawiaja
    sie, czy wolno im taka dzialalnosc gospodarcza prowadzic, zaplatuja sie w
    swoja wewnetrzna biurokracje (takie zarzuty padaly m.in. wobec PWr),
    traktuja to jako instytucja jako klopot, firmy musza sie same dogadywac z
    konkretnymi naukowcami chetnymi do takiej pracy, uczelnia jest pomijana... i
    nie dostaje kasy za posrednictwo w tym kontakcie ani za wykorzystanie w
    badaiach ich sprzetu i pomieszczen. Ponoc istnieje jakies niechetne
    ideologicznie podejscie do wszystkiego, co traci taka komercjalizacja nauki.

    I.


  • 135. Data: 2005-10-14 08:08:42
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: fabio <b...@e...pl>

    In article <dink9f$3ae$1@atlantis.news.tpi.pl>, T...@o...pl says...

    > Dawno nie slyszalem tak idealistycznej wizji swiata. Przyznaj sie -
    > pracujesz w firmie rodzinnej a twoj ojciec jest dyrektorem.

    Nie. Pracuje w normalnej, prywatnej firmie w Wawie, gdzie przyjechalem
    bez zadnych znajomosci i z kasa na miesiac przezycia. Pojawilem sie na
    rozmowie o prace w firmie, ktora pierwszy raz widzialem na oczy.
    Zaczynalem od odbierania telefonow jako pracownik telefonicznego centrum
    obslugi klienta, a wiec ktos kto zarabial wtedy najmniejsze pieniadze.

    > Niestety w tych
    > zalozeniach tkwi podstawowy blad, bo awans dostaja nie ci lepsi, ale ci co
    > maja lepsze uklady lub bardziej wejda w tylek szefowi. Tak niestety jest w
    > wiekszosci firm - znam to z autopsji niestety.

    To dziwne. Nie mialem zadnych ukladow i juz pracujac jako telemarketer
    prawie co miesiac dostawalem bonusy - glownie za wysokie oceny
    prowadzonych rozmow oraz za podejscie do pracy. Zdziwienie na twarzy
    niektorych agentow wzbudzila sytuacja, kiedy w wolny dzien przyszedlem
    na chwile do pracy, aby oddzwonic do jednego czlowieka, ktory wczesniej
    dzwonil na infolinie i ktoremu obiecalem zalatwienie sprawy. Jedni byli
    zdziwieni, ale szefowie to zauwazyli i juz wiedzieli, ze maja do
    czynienia z kims, kto powaznie podchodzi do czegos, czym sie zajmuje.

    Ktos wiec zajrzal w moje CV i zobaczyl, ze pasjonowalem sie informatyka
    i robilem strony WWW. Zaproponowal mi wiec mozliwosc aktualizacji
    firmowej bazy wiedzy. Zaczalem to robic i zaczalem sie tez zastanawiac,
    co zrobic lepiej niz jest do tej pory. Zaczalem wiec wprowadzac nowe
    moduly, nowe usprawnienia i nowe funkcjonalnosci. Przy tej okazji
    zawracalem tez glowe ludziom z jednego z Dzialow IT, aby dali mi dostep
    do bazy. Zaczalem im podsylac skrypty generujace tabele i procedury,
    ktorych potrzebowalem. Przy okazji podpytywalem, co trzeba umiec, aby u
    nich pracowac. I to zostalo zauwazone.

    Ktoregos razu nadarzyla sie okazji - dzial ten byl calkowicie oblozony,
    a musial sobie ktos poradzic z pewna baza, ktora miala byc przeslana
    klientowi. Wiec pomoglem. Nastepnego razu zaczalem wspolpracowac po
    godzinach z jednym czlowiekiem, ktory pracowal nad aplikacja. On
    zajmowal sie programowaniem po stronie bazy danych, a ja tworzeniem
    aplikacji. I to tez zostalo zauwazone. Zgadnij, komu zaproponowali prace
    w tym dziale, gdy juz wiedzieli, ze potrzebuja dodatkowego czlowieka?

    Dalej sie nie bede juz rozpisywal, bo przykladow moglbym wymienic wiele.
    Najwazniejsze jest to, ze nie mialem zadnych znajomosci, zadnych
    ukladow, a w firmie rozpoczynalem prawie od zera. I do prezesa nie
    mowilem 'tato,' ani nikomu w dupe nie wchodzilem, jak sugerujesz.

    > Znowu blad. Motywacja i starania nie maja nic wspolnego z wysokoscia
    > zarobkow. Zyjesz w jakiejs wyidealizowanej wizji swiata.

    Nie. Zyje w takim swiecie, jaki mnie otacza. Jak go postrzegasz, to
    zalezy od Ciebie. Jesli postrzegasz go jako swiat ukladow, to nie
    bedziesz mial motywacji do dzialania. Jesli zaczniesz go postrzegac jako
    swiat nadarzajacych sie okazji, to zaczniesz dzialac w kierunku, ktory
    sobie obrales. Zastanawiam sie, czy zadales sobie juz w ogole pytanie -
    co Ty chcesz robic w zyciu? Co Cie pasjonuje? I co zamierzasz osiagnac w
    ciagu najblizszych 5, 10 lat - krok po kroku? Czy znasz odpowiedzi na te
    pytania?

    > Obudz sie i zrozum
    > ze dzisiejszy swiat pracy to uklady i wchodzenie w tylek, a nie awanse w
    > nagrode za wlozony wysilek.

    Ale ja sie nie chce z niczego budzic. Ja dostrzegam mozliwosci i tak juz
    pozostanie. Nie zaczne nagle dzieki Twoim namowom dostrzegac przeszkod,
    gdyz to by bylo samobojstwo, kolego. Zapewniam Cie, ze wiele zalezy
    wlasnie od tego jak postrzegasz swiat wokol Ciebie.

    > tyle ze wszystko powyzsze mozna osiagnac tytlko dzieki kasie

    Nie. Mialem taki okres, w ktorym zapieprzalem od rana do wieczora dla
    kasy. Zaczalem byc coraz bardziej zmeczony, niewyspany i zestresowany. I
    zadalem sobie wtedy pytanie - co z tego, ze zarabiam kase, skoro nie mam
    kiedy jej wydawac? Uswiadomilem sobie, ze kasa to dobra rzecz, bo
    pozwala na wygodne i przyjemne zycie. Wlasnie. Celem nie jest kasa, ale
    wygoda i niezaleznosc w zyciu, ktora gwarantuje. Ale wazne jest tez
    wlasnie normalne zycie.

    > > Kasa to nie wszystko.
    >
    > no nie ---- ale prawie wszystko

    Nie sadze tak. Na brak kasy nie narzekam i wiem, ze to nie wszystko.
    Jest ona warunkiem koniecznym do bezstresowego, niezaleznego i wygodnego
    zycia, ale to jednak nie wszystko.

    ..:: fabio


  • 136. Data: 2005-10-14 08:15:23
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: fabio <b...@e...pl>

    In article <dinkp2$r19$1@inews.gazeta.pl>, c...@W...pl
    says...

    > Wiekszosc =/= wszystkie. Znajdz sobie normalna i nie marudz.

    Dokladnie. Jako gowniarz rozpoczynalem od pracy w radiu w malym
    miasteczku. Firma rodzinna, wiec szanse na osiagniecie czegokolwiek byly
    zerowe. Wiec, gdy skonczylem szkole srednia, to juz po roku wynioslem
    sie stamtad i przenioslem do Wawy, bo wiedzialem, ze tam beda wieksze
    szanse na osiagniecie czegokolwiek. Podstawa to znalezienie miejsca,
    ktore bedzie przyjazne rozwojowi, a nie siedzenie tam, gdzie sie nie da
    i narzekanie, ze wszedzie jest do bani.

    > Widzisz, wlasnie dlatego zespól dobieram sobie przede wszystkim
    > pod katem charakteru, a dopiero sposród tych, którzy charakterem
    > pasuja, wybieram najlepszych merytorycznie. Bo ci, nawet jesli
    > nie sa jeszcze idealni, wiem ze beda mieli motywacje rozwijac sie
    > nadal -- tacy co to pracy nie lubia tylko o kase im chodzi, jak
    > juz ta kase maja to spoczywaja na laurach.

    Zgadza sie. Dlatego ja lubie miec w dziale ludzi, ktorzy pasjonuja sie
    tym, co robia. Naleza do grupy tych, ktorzy wiedza, czego chca od zycia
    i kim chca zostac w przyszlosci. Z optymizmem patrza w swoja przyszlosc
    i wierza, ze wlasne cele uda im sie osiagnac. Wierza w zasade 'jak sobie
    poscielesz, tak sie wyspisz,' a nie 'nalezy mi sie, bo swiat to uklady i
    spisek masonow.' Marudzacych i pesymistow mi nie potrzeba, bo wciaz
    szukaja dziury w calym i stwarzaja nieprzyjazna do pracy atmosfere. Do
    charakteru pracownika przyklada sie jednak duza uwage, bo pozniej
    bedziemy spedzac z nimi polowe zycia.

    > Kazdy sobie zyje dokladnie w takim swiecie, jaki sobie stworzy.
    > Nie ma inaczej. I nie bedzie.

    Lepiej tego nie mozna ujac.

    ..:: fabio


  • 137. Data: 2005-10-14 08:19:33
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: fabio <b...@e...pl>

    In article <dinm24$uat$1@news.dialog.net.pl>, t...@W...pl says...

    > Bzdurzysz. W swiecie jaki sam sobie stworzyl to zyje schizofrenik. ;)
    > Na ogól czlowiek, któremu pozostalo choc troche zdrowych zmyslów zyje w
    > swiecie w jakim przyszlo mu zyc, dostosowuje sie do niego, a tam gdzie sie
    > da stara sie dostosowac swiat do siebie.

    To nie bzdura. Bardzo duzo zalezy wlasnie od tego jak postrzegasz swiat.
    Wygrywaja ci, ktorzy potrafia dostrzec szanse tam, gdzie inni widza same
    przeszkody. Grunt to umiec znalezc miejsce dla siebie i wplywac na
    swiat, ktory nas otacza, a nie poddawac sie jego kazdemu dzialaniu jak
    piorko na wietrze. A nawet, jesli jest cos, na co nie masz wplywu -
    zawsze masz wybor, jaka bedzie na to Twoja reakcja i co z tym zrobisz.

    ..:: fabio


  • 138. Data: 2005-10-14 08:24:35
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: fabio <b...@e...pl>

    In article <dinh7b$ed5$1@panorama.wcss.wroc.pl>,
    s...@t...ds.pwr.wroc.pl says...

    > I pracujesz na etat? I pracodawca Cie nie wykorzystuje? I praca Ci sie
    > podoba? I Zarabiasz wiecej niz 849 brutto? I masz umowe o prace? I jestes
    > szczesliwy? I jestes cyklista? - wszystko jasne.

    Ano dziwne, co? Pewnie klamie i zaraz napisze, ze szukam
    wspolpracownikow do fantastycznego biznesu emailowego ;)

    ..:: fabio


  • 139. Data: 2005-10-14 08:32:28
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>


    Użytkownik "Kira" <c...@W...pl> napisał w wiadomości
    news:dinkp2$r19$1@inews.gazeta.pl...

    >
    > Widzisz, właśnie dlatego zespół dobieram sobie przede wszystkim
    > pod kątem charakteru, a dopiero spośród tych, którzy charakterem
    > pasują, wybieram najlepszych merytorycznie. Bo ci, nawet jeśli

    Pewnie to wywola wsrod niektorych niesluszne oburzenie, ale moja obecna
    pracodawczyni zwolnila ostatnio czlowieka, ktory merytorycznie byl dobry,
    ale, cytuje, "wszystko, co mowil, mowil pelnym pretensji i zaplakanym tonem
    skrzywdzonej osoby". Ludzie o bardziej pozytywnym nastawieniu zaczeli byc
    zdenerwowani jego stylem bycia i zaczeli w roznych drobnych i mniej drobnych
    sprawach odmawiac udzielenia pomocy, spychac na siebie nawzajem rzeczy
    wymagajace blizszego kontaktu z nim itd., wplyw na ogolna wydajnosc byl
    oczywiscie negatywny i merytoryka nic nie pomogla.

    I.


  • 140. Data: 2005-10-14 08:32:33
    Temat: Re: to moze byc prawda
    Od: " Marek" <m...@g...pl>

    Immona <c...@n...googlemailu> napisał(a):

    > > Nie wierzę, żeby na zachód od Odry, jakikolwiek sektor usług był opanowany
    > > przez wędrownych w takim stopniu jak w Polsce.
    > >
    >
    > a ja Ci powiem, ze Polska cechuje sie mala elastycznoscia na tle starej UE,
    > a zwlaszcza USA. W USA przeprowadzki za praca, przekwalifikowywanie sie,
    > czeste zmienianie pracy to w bardzo wielu branzach chleb powszedni
    > traktowany jako cos normalnego.
    >
    Po pierwsze ktoś, kto się przeprowadził i tam pracuje, to nie to samo co
    pracownik wędrowny, który ma stałe miejsce zamieszkania, ale codziennie
    jeździ po mieście, lub po całym kraju świadcząc usługi różne :)
    Po drugie w Polsce ceny wynajmu mieszkań nijak się mają do poziomu dochodów
    zwłaszcza, gdy trzeba się przeprowadzić całą rodziną.
    Po trzecie jeżeli nawet dostanę pracę gdzie indziej, to co zmieni
    przeprowadzka jeżeli tam żona będzie bezrobotna - to jeszcze gorzej, bo tu
    okresowo można zalegać z opłatami, a w wynajętym juz nie.

    Przekwalifikować się można - jasne - tylko, że w ciągu ostatnich kilku
    miesięcy potencjalni pracodawcy nie chcieli mnie nawet do prac prostych
    typu obsługa ksero czy skanera. Bezrobocie ciągle duże, a do tego na każde
    wezwanie zgłasza się cała armia studentów i rencistów.

    W lokalnej prasie co rusz pojawiają się sygnały czytelników, że nieliczne
    wakaty są tylko dla studentów, rencistów lub po znajomości, więc to nie
    jest mój wymysł z niemoznością zatrudnienia się - zwłaszcza powyzej pewnego
    wieku.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 20 ... 26


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1