eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › konsultant IT w Vobis
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 44

  • 21. Data: 2007-11-16 16:09:35
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:xupo2ssyb6n$.dlg@kapselek.net Kapsel
    <k...@p...onet.pl> pisze:

    >> Widzisz, ja w ramach umowy zobowiązałem się do nierozpowszechniania tych
    >> informacji a nie mam w zwyczaju łamać danego słowa. To co napisałem
    >> wystarczy żeby podjąć decyzję - iść na rozmowę czy nie. Resztę niech na
    >> spotkaniach podadzą.
    > To teraz w umowach są zapisy, że nie wolno innym powiedzieć ile się
    > zarabia?
    Bywają. Są to martwe zapisy, bez znaczenia.

    > Czy my żyjemy w normalnym kraju?!?
    Nie. Ale przegięciem w drugą stronę jest np. Szwecja.

    --
    Jotte


  • 22. Data: 2007-11-16 16:36:39
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: Any User <u...@a...pl>

    >>> Widzisz, ja w ramach umowy zobowiązałem się do nierozpowszechniania tych
    >>> informacji a nie mam w zwyczaju łamać danego słowa. To co napisałem
    >>> wystarczy żeby podjąć decyzję - iść na rozmowę czy nie. Resztę niech na
    >>> spotkaniach podadzą.
    >> To teraz w umowach są zapisy, że nie wolno innym powiedzieć ile się
    >> zarabia?
    > Bywają. Są to martwe zapisy, bez znaczenia.

    Czy ja wiem? Ja mam taki zapis w umowie i jest tam też wyraźnie
    napisane, że niedotrzymanie tajemnicy będzie oznaczać ciężkie naruszenie
    (...) i może poskutkować natychmiastowym rozwiązaniem umowy przez
    pracodawcę bez wypowiedzenia, z winy pracownika.


    --
    Czy każdy powinien mieć prawo głosu w wyborach?
    http://pracownik.blogspot.com


  • 23. Data: 2007-11-16 17:06:22
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:fhkgun$ijf$1@opal.icpnet.pl Any User <u...@a...pl>
    pisze:

    >>> To teraz w umowach są zapisy, że nie wolno innym powiedzieć ile się
    >>> zarabia?
    >> Bywają. Są to martwe zapisy, bez znaczenia.
    > Czy ja wiem?
    Tego nie wiem.

    > Ja mam taki zapis w umowie i jest tam też wyraźnie napisane, że
    > niedotrzymanie tajemnicy będzie oznaczać ciężkie naruszenie (...) i może
    > poskutkować natychmiastowym rozwiązaniem umowy przez pracodawcę bez
    > wypowiedzenia, z winy pracownika.
    No i co, boisz się?
    Tak samo można zapisać, że ciężkim naruszeniem będzie poinformowanie osoby
    postronnej gdzie pracujesz, albo na jakim stanowisku, albo nieukłonienie się
    szefowi.
    Istnieje taka instytucja, co się sąd nazywa.
    A tak u podstawy, chociaż w sumie bez większego znaczenia - niech ci
    udowodnią, że to ty ujawniłeś tę strategoczną tajemnicę.

    --
    Jotte


  • 24. Data: 2007-11-16 17:12:39
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: Any User <u...@a...pl>

    >> Ja mam taki zapis w umowie i jest tam też wyraźnie napisane, że
    >> niedotrzymanie tajemnicy będzie oznaczać ciężkie naruszenie (...) i
    >> może poskutkować natychmiastowym rozwiązaniem umowy przez pracodawcę
    >> bez wypowiedzenia, z winy pracownika.
    > No i co, boisz się?
    > Tak samo można zapisać, że ciężkim naruszeniem będzie poinformowanie
    > osoby postronnej gdzie pracujesz, albo na jakim stanowisku, albo
    > nieukłonienie się szefowi.
    > Istnieje taka instytucja, co się sąd nazywa.
    > A tak u podstawy, chociaż w sumie bez większego znaczenia - niech ci
    > udowodnią, że to ty ujawniłeś tę strategoczną tajemnicę.

    No gdybym hipotetycznie powiedział wprost i jawnie komuś z pracy, to by
    raczej nie było problemu z udowodnieniem - a o to właśnie chodzi w tym
    przepisie, aby pracownicy wzajemnie nie wiedzieli, kto ile ma.


    --
    Czy każdy powinien mieć prawo głosu w wyborach?
    http://pracownik.blogspot.com


  • 25. Data: 2007-11-16 17:27:29
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:fhkj27$jlk$3@opal.icpnet.pl Any User <u...@a...pl>
    pisze:

    >> A tak u podstawy, chociaż w sumie bez większego znaczenia - niech ci
    >> udowodnią, że to ty ujawniłeś tę strategoczną tajemnicę.
    > No gdybym hipotetycznie powiedział wprost i jawnie komuś z pracy, to by
    > raczej nie było problemu z udowodnieniem
    To posadź stronkę wuwuwu np. na Kajmanach i tam sobie napisz ile masz.
    Stanie się to wówczas zupełnie jawną i powszechnie dostępną informacją
    upublicznioną przez nieznane źródło. A jajco sprawdzą czyja to strona.
    BTW - masz zatem szlaban na kredyty, bo jak bank zażąda zaświadczenia o
    zarobkach to dać nie możesz.
    A jak dasz, to bardzo poszerza się krąg osób mogących być źródłem wycieku
    tej niezwykle istotnej wręcz strategicznej informacji...
    I z dowodem coraz trudniej, nie?

    > - a o to właśnie chodzi w tym przepisie, aby pracownicy wzajemnie nie
    > wiedzieli, kto ile ma.
    To nie mów koledze z pracy, tylko np. jego pracującej gdzie indziej żonie.
    Wolno ci chyba rozmawiać o swoich prywatnych sprawach (a takową są przecież
    dochody) ze znajomą, czy czujesz się całkiem ubezwłasnowolniony?

    --
    Jotte




  • 26. Data: 2007-11-17 00:53:24
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: "Q" <n...@s...pl>

    > To teraz w umowach są zapisy, że nie wolno innym powiedzieć ile się
    > zarabia?

    to normalna praktyka, ale to nic -
    - teraz coraz czesciej slysze o zapisach w stylu:
    "przez rok po rozwiazaniu umowy o prace nie bede pracowal
    w konkurencyjnej firmie";

    nieraz nawet groza dokladnymi konsekwencjami,
    np. ile to pln'ow przywala;



  • 27. Data: 2007-11-17 07:40:14
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: Kapsel <k...@p...onet.pl>

    Sat, 17 Nov 2007 01:53:24 +0100, Q napisał(a):

    >> To teraz w umowach są zapisy, że nie wolno innym powiedzieć ile się
    >> zarabia?
    >
    > to normalna praktyka, ale to nic -
    > - teraz coraz czesciej slysze o zapisach w stylu:
    > "przez rok po rozwiazaniu umowy o prace nie bede pracowal
    > w konkurencyjnej firmie";
    >
    > nieraz nawet groza dokladnymi konsekwencjami,
    > np. ile to pln'ow przywala;

    No ale taki zapis jest już ustawowo "płatny" ;) Więc sprawa ma nieco
    bardziej zrozumiały wymiar.


    --
    Kapsel
    http://kapselek.net
    kapsel(malpka)op.pl


  • 28. Data: 2007-11-18 03:38:10
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: Jasek <j...@p...onet.pl>

    Jotte wrote:

    > Tak samo można zapisać, że ciężkim naruszeniem będzie poinformowanie
    > osoby postronnej gdzie pracujesz, albo na jakim stanowisku

    Co w tym dziwnego? Znam 2 osoby pracujace w miedzynarodowych
    organizacjach ktore nie moga podawac informacji na jakim stanowisku
    pracuja (lacznie z zakresem obowiazkow). Sam mialem w kontrakcie wpisane
    ze zobowiazuje sie nie udzielac wywiadow mediom. Ot taka ciekawostka.

    > Istnieje taka instytucja, co się sąd nazywa.
    > A tak u podstawy, chociaż w sumie bez większego znaczenia - niech ci
    > udowodnią, że to ty ujawniłeś tę strategoczną tajemnicę.

    Ja traktuje pracodawce po partnersku. Prosi bym czegos nie robil, to
    albo zobowiazuje sie do tego i podpisuje umowe, albo rezygnuje z
    propozycji pracy. Nic mnie tak nie drazni jak cwaniaczenie rodakow -
    malo co nie popuszcza ze szczescia przy podpisywaniu umowy, a nastepnie
    kozacza i wybieraja te paragrafy umowy ktore im sie wydaja za jedynie
    sluszne. Zachowanie w tajemnicy wysokosci wynegocjowanego uposazenia i
    bonusow jest jednym z tych przykladow ktore nie rodza negatywnych
    konsekwencji dla pracownika. Ale oczywiscie, wiekszosc ma w dupie umowe
    ktora podpisali, bo przy pokracznosci polskich sadow i patologii prawa i
    tak nim nic zrobic nie mozna.

    Jacek


  • 29. Data: 2007-11-18 20:56:13
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:473fb3a4$1@news.home.net.pl Jasek
    <j...@p...onet.pl> pisze:

    >> Tak samo można zapisać, że ciężkim naruszeniem będzie poinformowanie
    >> osoby postronnej gdzie pracujesz, albo na jakim stanowisku
    > Co w tym dziwnego?
    Nic, mało to głupot papier przyjmie?

    > Znam 2 osoby pracujace w miedzynarodowych organizacjach ktore nie moga
    > podawac informacji na jakim stanowisku pracuja (lacznie z zakresem
    > obowiazkow). Sam mialem w kontrakcie wpisane ze zobowiazuje sie nie
    > udzielac wywiadow mediom. Ot taka ciekawostka.
    Bardzo interesująca. To udzielaj tych wywiadów (jeśli cię o nie w ogóle ktoś
    poprosi) z zastrzeżeniem anonimowości, często się tak zdarza.
    Właściwie czemu ci od razu nie zakazać mówić gdzie pracujesz?
    Albo że w ogóle pracujesz?

    >> Istnieje taka instytucja, co się sąd nazywa.
    >> A tak u podstawy, chociaż w sumie bez większego znaczenia - niech ci
    >> udowodnią, że to ty ujawniłeś tę strategoczną tajemnicę.
    > Ja traktuje pracodawce po partnersku.
    Twoja rzecz. A on ciebie?

    > Prosi bym czegos nie robil, to albo zobowiazuje sie do tego i podpisuje
    > umowe, albo rezygnuje z propozycji pracy.
    Nad zasadnością i zgodnością z prawem się nie zastanawiasz?

    > Nic mnie tak nie drazni jak cwaniaczenie rodakow
    A cóż ci do tego?

    > malo co nie popuszcza ze szczescia przy podpisywaniu umowy, a nastepnie
    > kozacza i wybieraja te paragrafy umowy ktore im sie wydaja za jedynie
    > sluszne.
    Widzę to inaczej. Jeśli jedna strona zamieszcza w umowie zapisy nie mające
    umocowania prawnego (bez względu na to czy świadomie czy nie), to druga
    wcale nie ma obowiązku jej tego wskazywać. Może natomiast spokojnie to potem
    wykorzystać.

    > Zachowanie w tajemnicy wysokosci wynegocjowanego uposazenia i bonusow jest
    > jednym z tych przykladow ktore nie rodza negatywnych konsekwencji dla
    > pracownika.
    Ad absurdum: zachowanie w tajemnicy koloru majtek noszonych przez pracownika
    w pracy także nie rodzi negatywnych konsekwencji dla niego. Czy to oznacza,
    że pracodawca może zawrzeć w umowie zachowanie tej informacji w tajemnicy i
    dochodzić swoich praw w razie jej niedotrzymania? ;))
    Serio: moje zarobki, moja prywatna sprawa, a o moich prywatnych sprawach
    mówie komu chcę i ile chcę.
    Koniec, kropka.

    > Ale oczywiscie, wiekszosc ma w dupie umowe ktora podpisali, bo przy
    > pokracznosci polskich sadow i patologii prawa i tak nim nic zrobic nie
    > mozna.
    Pokraczność i patologia umów w niczym im nie ustępują.

    --
    Jotte


  • 30. Data: 2007-11-18 23:05:28
    Temat: Re: konsultant IT w Vobis
    Od: Jasek <j...@p...onet.pl>

    Jotte wrote:

    >>> Tak samo można zapisać, że ciężkim naruszeniem będzie poinformowanie
    >>> osoby postronnej gdzie pracujesz, albo na jakim stanowisku
    >> Co w tym dziwnego?
    > Nic, mało to głupot papier przyjmie?

    Nie wiecej niz Usenet.

    >> Znam 2 osoby pracujace w miedzynarodowych organizacjach ktore nie moga
    >> podawac informacji na jakim stanowisku pracuja (lacznie z zakresem
    >> obowiazkow). Sam mialem w kontrakcie wpisane ze zobowiazuje sie nie
    >> udzielac wywiadow mediom. Ot taka ciekawostka.
    > Bardzo interesująca. To udzielaj tych wywiadów (jeśli cię o nie w ogóle
    > ktoś poprosi) z zastrzeżeniem anonimowości, często się tak zdarza.

    Zdaje mi sie ze probujesz nie zauwazac konsekwencji grozacych firmie gdy
    pewne informacje wyciekna np. do prasy dzieki niesfornemu pracownikowi.
    Twierdze, ze taki zapis w umowie jest dosc cenny. Pracodawcy dosc prosto
    bedzie udowodnic ze pracownik, ktory dopuscil sie tego, wiedzial ze
    swiadomie postepuje wbrew woli pracodawcy. Dam Ci 2 przyklady -

    Przyklad 1: Ktoregos dnia dzwoni do Ciebie Twoj znajomy i mowi -
    sluchaj, czy to prawda ze X (badania kliniczne) testuje na tobie nowy
    lek na trypra I ze cos sie rypnelo - efekty uboczne? Napisali tez, ze
    daja ci co najwyzej 12 miesiecy... Niezle!
    Pytanie: Do kogo bedziesz mial pretensje - do pracownika co upublicznil
    te rewelacje? do kliniki? do kumpla? czy do gazety co to wydrukowala?

    Przyklad2:
    Pracownik anonimowo oczywiscie podaje rewelacje, ze podobno dyrektor dal
    lapowke temu i tamtemu z ministerstwa, a na dodatek po firmie chodzi
    pogloska ze kto ma leb na karku ten wyzbywa sie akcji, bo wczesniej czy
    pozniej sie to wszystko rypnie. Dyrektor zostaje zawieszony, na drugi
    dzien przybywaja smutni panowie, akcje leca na leb.

    Nie sadzisz ze stosowny zapis w umowie jest jak najbardziej na miejscu?


    >> Ja traktuje pracodawce po partnersku.
    > Twoja rzecz. A on ciebie?

    Rowniez. Jeszcze sie nie zawiodlem.


    >> Prosi bym czegos nie robil, to albo zobowiazuje sie do tego i
    >> podpisuje umowe, albo rezygnuje z propozycji pracy.

    > Nad zasadnością i zgodnością z prawem się nie zastanawiasz?

    Nie widze tu nic niezgodnego z prawem.

    >> Nic mnie tak nie drazni jak cwaniaczenie rodakow
    > A cóż ci do tego

    Taka slabostka - babranie w szambie nie sprawia mi przyjemnosci. Jakos
    nie zauwazylem by inne nacje z ktorymi przystalo mi pracowac badz
    wspolpracowac kombinowaly - a pracuje juz dobrych pare lat w roznych
    miejscach na swiecie. O ich zachowaniach i cechach, zdawac by sie moglo
    ze narodowych mozna napisac ksiazke a w niej wlasciwie wszystko, ale nie
    to, ze cwaniacza. Ciekawostka jest ze "kodeksy pracy" niektorych panstw
    mozna spisac na serwertce, umowy sa ustne i jakos nie slychac, ze ktos
    kogos wydymal.

    > Widzę to inaczej. Jeśli jedna strona zamieszcza w umowie zapisy nie
    > mające umocowania prawnego (bez względu na to czy świadomie czy nie), to
    > druga wcale nie ma obowiązku jej tego wskazywać. Może natomiast
    > spokojnie to potem wykorzystać.

    Oczywiscie. Dlatego tez pisalem o patologii polskiego prawa i
    sadownictwa. W jednej z firm w ktorej pracowalem kilka lat temu w
    Polsce, przyjeto dziewczyne do buchalterii. Dziewczyna ta na 8 godzin
    pracy (przychodzila punktualnie i wychodzila punktualnie), dzien w dzien
    wiekszosc czasu spedzala w toalecie, o ile wlasnie nie ucinala sobie
    przerwy na obiad. Zaczelo sie to po pierwszych 2 tygodniach pracy, bo
    sie obrazila na wszystkich ("skonczylam studia takie i takie i nie bede
    tego robic"). Tak wiec jej prace musialy wykonywac pozostale osoby z
    dzialu. Po pewnym czasie kierownictwo poprosilo o przedstawienie
    zaswiadczenie od lekarza, ze jej absencja na miejscu pracy ma podloze
    medyczne - dziewczyna tylko sie rozesmiala. Kiedy ja szurneli pare
    _miesiecy_ pozniej, sprawa miala swoj final w sadzie pracy - podobno nie
    mozna limitowac pracownikowi mozliwosci korzystania z toalety.
    Rejestracja tego czasu wiazala by sie z zatrudnieniem dodatkowej osoby
    (pradon, osob, bo firma kilka pietrer zajmowala) a rozwiazania
    alternatywne (kolowrot) nie wchodzily w gre.

    >> Zachowanie w tajemnicy wysokosci wynegocjowanego uposazenia i bonusow
    >> jest jednym z tych przykladow ktore nie rodza negatywnych konsekwencji
    >> dla pracownika.

    Upublicznienie zarobkow w dziale zwykle prowadzi do niezadowolenia osob
    ktore zarabiaja mniej i jakos nie powoduje poczucia szczescia u osob
    zarabiajacych wiecej. Zatem wczesniej czy pozniej jakas osoba zacznie
    psuc atmosfere mowiac np. ze skoro on zarabia wiecej o 30%, to niech o
    30% wiecej pracuje, albo "szefie, nie zostaje po godzinach, bo skoro
    placicie mi tyle i tle mniej to nie mam zamiaru siedziec wiecej, niech
    siedzi on". Kolejny scenariusz to wytykanie bledow,
    rozjatrzanie/podkreslanie Twoich bledow, tworzenia chorej atmosfery i
    szukania argumentow "dlaczego nie ja, przeciez przeciez on". Osoby ktore
    zarabiaja wiecej, beda mialy w nosie interweniowanie w cala sytuacje z
    obawy o wlasny tylek. Tak wiec w dziale szerzyc sie bedzie zgnilizna,
    spirala buntu (niezadowoleni beda gorzej pracowac, tym co jest obojetne
    nie bedzie sie chcialo wysilac bo skoro tamci nie pracuja jak nalezy to
    po co oni maja tyrac), co prowadzi do spadeku wydajnosci. A nad tym
    wcale nie latwo zapanowac nawet dobremu szefowi. Zatem, zamiast uciekac
    sie do radykalnych sposobow rozwiazania problemu (przywrocenia
    wydajnosci), latwiej jest zapobiegac.

    Zatem upubliczanienie wysokosci zarobkow nie lezy w interesie ani
    pracodawcy ani pracownika. Sytuacja nutralna jest w organizacjach np
    panstwowych placacych w oparciu o grafik wynagrodzen.

    > Ad absurdum: zachowanie w tajemnicy koloru majtek noszonych przez
    > pracownika w pracy także nie rodzi negatywnych konsekwencji dla niego.
    > Czy to oznacza, że pracodawca może zawrzeć w umowie zachowanie tej
    > informacji w tajemnicy i dochodzić swoich praw w razie jej
    > niedotrzymania? ;))

    Nie widzialem tego typu zapisu w umowie, wiec nie moge sie wypowiadac. W
    przypadku niejasnych dla mnie zapisow, zazwyczaj prosze o ich
    interpretacje i uzasadnienie i dopiero na tej podstawie podejmuje
    decyzje lub ewentualnie negocjuje (to nie boli) tresc umowy.

    > Serio: moje zarobki, moja prywatna sprawa, a o moich prywatnych sprawach
    > mówie komu chcę i ile chcę.
    > Koniec, kropka.

    Twoja sprawa to bedzie wtedy jak bedziesz prowadzil spozywczak na
    osiedlu lub szczeke na bazarze - lub jesli pracodawca lub kontrahent nie
    ma nic przeciwko temu.


    Jacek

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1