eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › godziny nadliczbowe w upale
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 240

  • 171. Data: 2010-07-15 15:55:40
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1mf31$8r3$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    >>>> Jak kto dobrze wyczuje sytuację to zwolnienie lekarskie, urlop
    >>>> macierzyński - są sposoby
    >>> I Ty masz czelność pisać o braku moralności u pracodawców?
    >> Bez żadnych stresów.
    > Czyli jesteś po prostu zwykłym trollem? Trzeba było tak od razu.
    To ja ci miałem otwartym tekstem powiedzieć, że jesteś zwykłym tępakiem?
    Delikatne aluzje nie miały szans się do resztek mózgu dodrapać.

    --
    Jotte


  • 172. Data: 2010-07-15 16:13:28
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "entroper" <entroper-pocztaonetpeel>

    Użytkownik "Krzysztof" <k...@i...pl> napisał w wiadomości
    news:i1n12v$8q3$1@news.onet.pl...

    > > ale czemu by nie ponarzekać. Standard :)
    >
    > Następny ;-) Co Wy z tym narzekaniem?
    > Nie narzekam ani nie jęczę - opisuję po prostu suche fakty, jakie
    miewają
    > miejsce w mojej firmie.
    > Nijak się to ma do narzekania.

    "Ja pracuję od rana do wieczora, czasem non-stop tydzień, gdy taka jest
    potrzeba.
    W czasie, gdy moi pracownicy byczą się nad wodą albo na grillach."


    "A rzeczywistość skrzeczy, bo z reguły ludzie po studiach
    nie potrafią KOMPLETNIE nic. A płacić za to "nicnieumienie" zgodnie z KP
    trzeba i już. Plus dodatkowo przyuczać takiego młodzika, poświęcać swój i
    innych pracowników czas."

    :/

    e.


  • 173. Data: 2010-07-15 16:16:23
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1miki$lnq$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    >> A może kłamczuszek??
    > Ejże, nie mierz innych swoją miarą.
    Nie mierzę cię swoja miarą. Ty na niej jesteś niemierzalny - w granicach
    błędu pomiaru.

    >> Nie. Czerpie zarobek ze _swojej_ pracy i to potężnie pomniejszony o zysk
    >> pracodawcy, bowiem jego praca jest znacznie więcej warta niż za nią
    >> otrzymuje. Inaczej pracodawca nie miałby sensu, on żeruje na cudzej
    >> pracy z definicji, taki pasożyt w pewnym sensie.
    > Ekonomia na poziomie przedszkola. Wybacz, ale straciłbym jedynie czas
    > wyjaśniając Ci dokładnie, w którym miejscu popełniasz zasadnicze błędy w
    > swoich tezach.
    Ja cię o żadne "wyjaśnienia" nie prosiłem, choć głupoty twoje czytam, bo
    plonki to dobre dla gówniarzy.
    Sam niczego też nie będę ci niczego wyjaśniał, bo ani nie zrozumiesz, ani
    nie ma po co.

    > Mały hint - jeśli Twoim zdaniem praca pracownika jest więcej warta, niż
    > za nią otrzymuje, to proste pytanie - dlaczego nie pracuje on na własny
    > rachunek, z pominięciem tego pazernego pośrednika, jakim jest jego
    > pracodawca z całym swoim zapleczem? Może jak się trochę pogłowisz, to
    > zrozumiesz, o czym mówię.
    U ciebie nie ma co rozumieć - prymitywne i wyjątkowo powierzchowne
    rozumienie zjawisk socjologiczno-społecznych, a także psychologicznych.
    Wypowiedzi wskazujące na ubogość pojmowania i skłonność do fantazjowania. Do
    tego prymitywne wkładanie interlokutorowi słów i poglądów, których nie
    wypowiedział. Badziew. Nad czym tu dywagować?
    Mały hint - ty przeczytaj to, coś powyżej napisał i zastanów się gdzie jest
    największa bzdura. Albo niech ci ktoś pomoże, mnie się w tej chwili nie
    chce.

    >> Ale może chociaż zawodówa jakaś albo egzamin czeladniczy?
    > A owszem, nawet wyższa zawodówa.
    Znaczy masz licencjacik?
    Ile kosztowało kupno dyplomiku?

    >>>> Do czasu, zadufany chłopcze, do czasu...
    >>> Do czasu CZEGO?
    >> Do czasu kontroli.
    >> Na początek...
    > Miałem po drodze 3 kontrole z UKS, kilkanaście krzyżówek i inną
    > drobnicę, w tym z PIP.
    A cóż innego mógłbyś napisać?

    > Sanepid w ogóle nie dotyczy mojej branży.
    Jesteś śmieszny w swej niewiedzy.
    Sanepid "dotyczy" każdego, kto zatrudnia pracowników w lokalu pracodawcy
    (zresztą nie tylko ich).

    > Obawiam się, że masz jakieś złudne pojęcie o zakresie kompetencji
    > powyższych instytucji.
    A ja się nie obawiam, bo jest dokładnie odwrotnie.

    >>> Zadaję proste pytanie - co mają powyższe instytucje do sposobu
    >>> realizacji moich zysków?
    >> Twoja "firma" to chyba sprzedaż warzyw z bagażnika 14-letniego kombiaka
    >> na parkingu skoro tego nie rozumiesz.
    > Nie, to Ty nie chcesz zrozumieć, że sposób realizacji zysków z
    > otrzymanego wynagrodzenia pracowniczego czy też dywidendy właściciela
    > nie podlega kontroli organów państwowych.
    Ty piszesz po pijanemu czy naprawdę tak kompletnie się nie znasz?

    > Na szczęście nie żyjemy w
    > państwie do tego stopnia policyjnym, by jakiś urzędniczyna miał
    > dyktować mi, w jaki sposób mógłbym dysponować własną kasą.
    To już twój kolejny wymysł i mnie to nie dziwi.

    > Wymyśliłeś
    > po prostu totalną bzdurę przy założeniach, że biznesu nie da się
    > prowadzić bez przekrętów i teraz kurczowo się jej trzymasz, usiłując
    > mnie przekonywać, że na pewno kiedyś po mnie przyjdą nocą i pięścią w
    > drzwi załomocą. No weź ...
    Chłopie, przecież ty jesteś kompletnie bez sensu - "polemizujesz" z własnymi
    wymysłami, które bezskutecznie i po prostu głupio usiłujesz mi przypisać.
    Naprawdę nie rozumiesz czytanego prostego tekstu?

    --
    Jotte


  • 174. Data: 2010-07-15 16:22:44
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1mguj$gaj$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    >> Powtórzę pytanie zasadnicze - na czym wg ciebie polega wylecenie z
    >> hukiem?
    > Na rozwiązaniu umowy o pracę bądź nie przedłużeniu jej.
    > Nie przypuszczałem, że będziesz miał problemy z rozszyfrowaniem tej mało
    > skomplikowanej konstrukcji.
    Ty wielu rzeczy nie przypuszczasz. Nawet nie przypuszczasz, gdy cię
    podpuszczam.
    Ale skoro to się tak łatwo udaje, to mam kilka innych pytań, bazarowy
    mędrcze.

    1. Czy jeśli rozwiązanie umowy nastąpi ze strony pracownika, to pracodawca
    wylatuje z hukiem?
    2. Czy jeżeli to pracownik nie zgodzi się na "przedłużenie umowy" to
    pracodawca wylatuje z hukiem?
    3. A jak się wylatuje nie z hukiem? Za porozumieniem stron? Wtedy obie
    strony wylatują?

    Doprawdy - bawisz mnie, chłopcze - dzięki.

    --
    Jotte


  • 175. Data: 2010-07-15 16:48:48
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1mgqd$foa$1@news.onet.pl Krzysztof
    <k...@i...pl> pisze:

    >> Słyszałem, że jak byle bałwan zarejestruje sobie działalność, dostanie
    >> regon, załatwi jeszcze prę innych papierkowych spraw i już jest
    >> gównianym byznesmenkiem.
    >> To łatwiejsze niż skończyć zawodówkę.
    > No proszę. Zatem w czym widzisz problem?
    Nie dostrzegasz nonsensu tego pytania?

    >> Potem jednak kombinuje, często łamiąc prawo.
    > Podobnie jak pracownik, który załatwia sobie lewe zwolnienie na
    > wypowiedzeniu.
    A co w tym dziwnego? Przecież on broni podstaw swego utrzymania wszelkimi
    dostępnymi środkami.

    >> A tu, na tej grupce jednak jęczą, jesteś przecież koronnym przykładem.
    > Może powtórzę
    Darujemy sobie te bzdety.

    >>> Odnoszę jednak wrażenie, że to raczej niektórzy
    >>> pracownicy mają spore problemy z oceną realiów pracy
    >> To prawda. Nawet nie znają swoich uprawnień i nie umieją (albo się boją)
    >> ich na pracodawcach egzekwować.
    > Doskonale wiesz, że nie to miałem na myśli.
    Na czym???!

    >>> i nie wiedzieć czemu marzy się im komuna.
    >> ?
    > Jeśli nie wiesz, o czym mówię
    Nie, nie... mnie po prostu zastanowiło co trzeba sobie zrobić z mózgiem,
    żeby takie debilizmy wypisywać.

    > Nie wiem czy się jeszcze śmiać czy już płakać.
    Z mojego punktu widzenia to obojętne.

    >>>> Bzdura. Spieprzają z firmy _na_ _którą_ _pracowali_ przez ileś tam lat
    >>> Przez te lata mogli przecież pracować na SWOJĄ, prawda? Kto im tego
    >>> zabronił?
    >> Nikt. Bezsensowne bredzenie.
    > Żadne bredzenie.
    Ależ owszem, synku, bezsensownie bredzisz.

    > Po prostu nie potrafisz, a raczej nie chcesz przyjąć na klatę zwykłej,
    > banalnej prawdy.
    Twoje "prawdy" mają swoje miejsce w nieco innej części ciała...

    >> Broni ci ktoś mieć dużą, doskonale prosperującą firmę o zasięgu
    >> międzynarodowym?
    >> Nie.
    >> To czemu nie masz?
    > A kto powiedział, że nie mam?
    Ja.

    > To jedno. A drugie - problem w tym, że ja w odróżnieniu od innych, nie
    > narzekam na swój obecny status.
    No to co? Czym się chwalisz? Chcesz, to narzekaj.

    > Gdyby było inaczej, gwarantuję Ci, że dążyłbym do jego poprawienia, do
    > stopnia, jaki by mnie satysfakcjonował.
    Bohater. Prawdziwy bohater.

    > Ale uwaga - dążył nie wykazując postawy roszczeniowej i narzekając, jak
    > to inni burżuje mają lepiej, tylko dążył ciężką harówą.
    Tak też można próbować, to prawda.
    A inni też mają ciężką harówę (np. pielęgniarki). I one ciężką harówą bytu
    swego nie poprawią. One muszą się o swoje dochrapać strajkiem. No, ale na to
    może się jaki głupek (szermujący nic nieznaczącym hasełkiem "postawa
    roszczeniowa") odezwać - to niech pielęgniarka zostawi zawód i założy sobie
    FIRMĘ.
    Tak swoją drogą czemu ty jako jedyna drogę polepszenia swojego bytu widzisz
    ciężką harówę? Niektórzy to czynią mając dobry pomysł. Nie wierzysz w swój
    intelekt?

    > Dla wielu taka harówa to frajerstwo.
    Harówa jako taka nie jest frajerstwem, cokolwiek pod tym pojęciem rozumiesz.

    > Mnie na szczęście życie nauczyło, że "bez pracy
    > nie ma kołaczy", a liczyć najlepiej jest na siebie. Dzięki temu, że się
    > kiedyś tak "sfrajerowałem", mam dziś to co mam.
    No jak pisałem - bohater, prawdziwy bohater. I do tego z fantazją...

    > A zapewniam, że nie jestem jakimś szczególnie wyjątkowym przypadkiem
    To z pewnością.

    --
    Jotte


  • 176. Data: 2010-07-15 17:19:16
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1medj$rb8$1@node1.news.atman.pl Jackare
    <j...@i...pl> pisze:

    >> Ale idź powiedzieć swoje właścicielom linii lotniczych, kopalń, kolei i
    >> tam się poinformuj czy się da.
    > To są przedsiębiorstwa o rodowodzie państwowym, zresztą w państwo nadal
    > ma w nich udziały lub jest ich właścicielem.
    Niekoniecznie. A nawet jeśli w jakiejś części tak - to co z tego?

    > Śmiem twierdzić że
    > reprezentujący państwo jako właściciel minister skarbu ma głęboko
    > gdzieś los i wyniki tych przedsiębiorstw.
    Wręcz odwrotnie. Odwrotnie proporcjonalnie do terminu wyborów.
    Zwykle w takich sytuacjach podejmuje się starania ukierunkowane na
    zantagonizowanie strajkujących z resztą społeczeństwa i skanalizowanie na
    tym kierunku negatywnych emocji, których podłożem są oczywiście uciąliwości.

    > Sytuacja jest nich dość marna
    > m.in. dlatego, że duża ilość związków jaka w nich funkcjonuje nie
    > potrafi się dogadać między sobą blokując w ten sposób wszelkie próby
    > zmian.
    Bez sensu. Skoro blokują to pewnie się dogadują.
    Poza tym nie blokują wszystkich, tylko niekorzystne dla pracowników.

    > Marne to prawo skoro właściciel nie może zrobić ze swą
    > własnością tego co chce
    Facet, my się diametralnie różnimy podejściem do kwestii prawa pracy oraz
    oceny zasad stosunku pracy, i nie szkodzi. Ale takiej bzdury to się nie
    spodziewałem u ciebie przeczytać. Qrwa - w tej jego własności (jak to
    nazywasz) pracują _ludzie_ , są jej częścią i tylko dlatego ta jego własność
    istnieje i funkcjonuje. Ale ci ludzie nie są jego własnością! Ty naprawdę
    jesteś tak wyprany czy tylko mnie prowokujesz?

    >, ale utyskiwaniem prawa nie zmienię, więc niech
    > się dalej męczą. Nie moje konie, nie mój wóz. Koleją nie jeżdżę ani nie
    > przewożę nią towarów, z wegla osobiście nie korzystam, jeżeli tylko
    > absolutnie nie muszę - nie latam,
    No proszę, wszystko pod siebie, pępek świata...

    > choć w liniach lotniczych sytuacja z punktu widzenia klienta jest
    > względnie najlepsza. W końcu i tak coś będą
    > musieli zrobić z tymi przedsiębiorstwami. Im później tym większe
    > dramaty będą przeżywać pracownicy a wtedy związki i tak będą dbac
    > przede wszystkim o swój własny interes i lwią część załóg poświęcą.
    i do tego prorok...

    >>> Naprawdę nie musze być rekinem wielkiego biznesu
    >> Nie nie musisz, tylko nie możesz.
    >> To jest taki mechanizm obronny: słodka cytryna, kwaśne winogrona, znasz?
    > Masz jakąś obsesję na punkcie wmawiania ludziom kompleksów ? Ja ich nie
    > mam
    Nie ma ludzi bez kompleksów (z wyjątkiem może wariatów).

    > i to co robię jest moim wyborem.
    Wielu ludzi dokonuje tak skutkującego wyparcia.
    BTW - wyparcie to jeden z najczęściej stosowanych mechanizmów obronnych.

    > Z dużym biznesem miałem do
    > czynienia jako pracownik etatowy.
    Znaczy co? Szef był hojnie przez naturę obdarzony? :))

    > Mój biznes jest mały i dobrze mi z
    > tym.
    Istnieją opinie, że nie rozmiar się liczy, a technika.

    > Nie pamiętam kiedy ostatni raz denerwowałem się sytuacją związaną
    > z pracą.
    Jeśli to prawda, a nie zwykły kit, to pewnie dlatego wypisujesz takie
    nieludzkie opinie. Nie rozumiesz już ludzi.
    Ale ja specjalnie nie wierzę w takie enuncjacje, to też jest pewien rodzaj
    mechanizmu obronnego.

    > Robienie kariery przypłacane zdrowiem i brakiem czasu dla
    > rodziny mnie nie pociąga. Robienie pieniędzy na własny rachunek - tak.
    Masz dobry sprzęt poligraficzny pewnie?

    > W przeciwieństwie do Ciebie szanuję ludzi którzy mają jeden czy dwa
    > warzywniaki lub zajmują się jakąkolwiek inną formą włąsnej działalności
    > gospodarczej.
    Na szacunek trzeba zasłużyć. Łajdak pozbawiający pracownika materialnych
    podstaw bytu tylko dlatego bo ten ma związkową przeszłość szacunku mego nie
    doświadczy. A jednocześnie szanować mogę gościa sprzedającego uczciwie jajka
    z bagażnika rozsypującego się kombiaka na osiedlowym parkingu.
    Ale nie sądzę i nie oczekuję abyś mnie zrozumiał.

    > Pójść na etat a potem na to narzekać jest najlatwiej.
    Schodzisz takimi opiniami jak Tu-154M...

    --
    Jotte


  • 177. Data: 2010-07-15 18:00:32
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1lc1h$lug$1@node2.news.atman.pl Jackare
    <j...@i...pl> pisze:

    >>> A firma upadła bo jej zarząd zbyt mocno się zaangażował w walkę o
    >>> ochronę miejsc pracy pracowników zamiast skupić sie na doglądaniu
    >>> interesu spółki i swiadczeniu np większej ilości usług przewozowych.
    >> A to już tylko jednostronna interpretacja, obliczona na potwierdzenie z
    >> góry założonej teorii i pozbawiona jakichkolwiek możliwości sprawdzenia
    >> prawdziwości.
    >> Taka sobie opowieść, po prostu...
    > Nie. Przybliżę szczegóły.
    [cut]
    Dobra. Załóżmy, że to wszystko prawda.
    Świadczyć to będzie głównie o daleko idących patologiach w prawie.

    Po pierwsze - wynagrodzenia pracowników powinny mieć z mocy prawa najwyższy
    priorytet, zaspokajany natychmiast. I to nie ze sprzedaży majątku upadającej
    firmy, lecz z jakiejś instytucji na wzór UFŚG w dziedzinie OC. Po
    przeprowadzeniu postępowania upadłościowego, działań syndyka i śledztwa
    należności powinien otrzymać najpierw ten fundusz (aby mógł obsługiwać
    następnych poszkodowanych). Wspomniene śledztwo powinno ustalić zakres
    odpowiedzialności osób pozostających na decyzyjnych stanowiskach i ustalić
    zakres ich odpowiedzialności. Odpowiedzialność ta winna rozciągać się na
    cały ich majątek (tu konieczność stworzenia mechanizmów prawnych
    zapobiegających lub chociaż znacznie utrudniających uniki typu "dom na byłą
    żonę", "dacza na teściową", "auto na wujka" itp.).
    I - jako kara dodatkowa - możliwość otrzymania czasowego zakazu prowadzenia
    działalności gospodarczej, zajmowania stanowisk kierowniczych na terenie
    kraju (bez względu na formę własności zakładu pracy)

    Po drugie - jeśli z majątku firmy i łajdaków nią zarządzających zaspokojono
    należności pracownicze i nic lub nieiwle zostało, to inna firma, która była
    kontrahentem może nie otrzymnać należności i także upaść. Tym samym nie
    płacąc pracownikom. No to wtedy ta sama procedura i sięgamy do kieszonek
    tych, którzy w tej firmie są odpowiedzialni za śmiertelny dla niej kontrakt.
    I konsekwencje podobne.

    Po trzecie - ubezpieczenia umów i kontraktów. Obowiązkowe jak OC. Musisz
    mieć OC aby jeździć autem. A czemu? Aby ten, komu z własnej winy poczynisz
    szkodę nie musiał czekać na zadośćuczynienie finansowe.

    Po czwarte. Ktoś powie - to będzie państwo policyjne, może nawet
    totalitarne. To niech sobie mówi. Są kraje na świecie, gdzie i dzisiaj za
    kradzież odcina się dłoń, a za cudzołóstwo kamienuje. Mało tam takich
    przestępstw jakoś...
    Ten sam baran powie może - to kraje nie nadążające za nowoczesną
    cywilizacją, zapyziałe, zacofane, rządzone przez fanatyków. Może. A kraj, w
    którym można obywatela oszukać, wyzyskać i nie ponieść za to żadnej kary to
    jest niby cywilizowany?

    --
    Jotte


  • 178. Data: 2010-07-15 20:12:45
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    Użytkownik "entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał

    > "Ja pracuję od rana do wieczora, czasem non-stop tydzień, gdy taka jest
    > potrzeba. W czasie, gdy moi pracownicy byczą się nad wodą albo na
    > grillach."

    > "A rzeczywistość skrzeczy, bo z reguły ludzie po studiach
    > nie potrafią KOMPLETNIE nic. A płacić za to "nicnieumienie" zgodnie z KP
    > trzeba i już. Plus dodatkowo przyuczać takiego młodzika, poświęcać swój i
    > innych pracowników czas."

    Nie no bez przesady.
    Od tego, co wyżej, do narzekania to jeszcze naprawdę dłuuuuga droga.

    Pozdrawiam
    K.


  • 179. Data: 2010-07-15 20:16:31
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>

    "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w

    > To ja ci miałem otwartym tekstem powiedzieć, że jesteś zwykłym tępakiem?
    > Delikatne aluzje nie miały szans się do resztek mózgu dodrapać.

    A nawet nie tyle trollem, co zwykłym sfrustrowanym prymitywem, czego dowody
    widzę w twoich kolejnych wypocinach.
    Najwyraźniej Animka trafiła w samo sedno ;-)
    Pa!


  • 180. Data: 2010-07-15 20:19:40
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Krzysztof" <k...@i...pl>


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał

    [cut]

    Idź wytrzeźwiej, bo najwyraźniej gubisz się już w tej dyskusji.
    No chyba, że u ciebie to norma. Wówczas tylko psychiatra pozostaje.

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1