eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Wspomnienia z lat '80 i początku lat '90
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 92

  • 91. Data: 2011-04-22 22:19:40
    Temat: Re: Wspomnienia z lat '80 i początku lat '90
    Od: AMX <r...@b...cy>

    On Fri, 22 Apr 2011 20:09:52 +0200,
    Songo <s...@p...onet.pl> wrote:

    >> kreowaniu swojej przyszlosci i zacznij zmieniac
    >> swoje zycie wdrazajac zasady, ktore doprowadza do stanu oczekiwanego.
    >>
    > Odpowiedz czy jak wszyscy wykażą się kreatywnością to zniknie bezrobocie?

    To zależy od tego, jak rozumiesz bezrobocie. Jeśli jako stan
    pełnego zatrudnienie, to zaraz musisz sprecyzować z jaką płacą
    minimalną. I zaraz dojdziemy do pytania, na co wystarcza ta płaca
    mninimalna.

    Dla mnie samo pojęcie bezrobocia jest trochę niewłaściwe. Zakłada
    ono, że istnieje grupa kapitalistów i rzesza robotników
    (bez-)robo-(cie/tnik). Tymczasem mamy XXI wiek i era wielkich
    zakładów przemysłowych przeżywa swój zmierzch. Większość zajęć da
    się sprowadzić do działań jednoosobowych bądź małych grupek.

    Dosyć klarowne jest kryterium: jeśli warsztat pracy nie może być
    stworzony przez wykorzystującego ten warsztat, to musi być
    pracodawca, który ten warsztat stworzy. Pracownik fabryki
    samochodów sam sobie tej fabryki nie postawi.

    Ale drugą skrajnością jest np. sprzątaczka, która nie potrzebuje
    nikogo aby mieć kubeł i ścierkę, aby tym ,,wyposażeniem''
    zarabiać na swoje utrzymanie. Po co więc miałaby by przez kogoś
    zatrudniana? (Odpowiedź wszyscy znamy, ale chwilowo to pominę.)

    Według mnie właściwsze byłoby pytanie: czy dojdziemy do stanu,
    kiedy każdy będzie mógł się utrzymać z własnej pracy?

    Zanim się z tym zmierzymy, trzeba wrócić do ważnych pytań.

    > Bo dla mnie ludzie dzielą się [..] a wszyscy chcą jeść.
    > Kraje zachodnie socjalistyczne i kapitalistyczne pomimo braku kontaktu z
    > wojnami i komunizmem nie potrafiły zlikwidować biedy

    Jeśli biedę rozumiesz jako głód, to takie stwierdzenie nie jest
    prawdą. Moi dziadkowie znali z własnego doświadczenia pojęcie
    przednówek, moi rodzice już tylko z opowiadań a mój syn nie
    bardzo wie o co chodzi. Nikt w krajach rozwiniętych nie doświadcza
    prawdziego głodu. Z dwoma wyjątkami. Pierwszy: lodówka pełna ale
    nie ma w niej tego co lubię, więc nie ma nic do zjedzenia -
    jestem głodny. Druga: dotyczy w większości pań, które w imię
    zasady ,,cierp i bądź piękna'', doświadczają prawdziwego a nie
    udawanego głodu.

    Zwróć uwagę, że społeczeństwo żywi wszystkich mieszkających na
    ulicy. I zaspokojenie ich potrzeb na poziomie minimum
    biologicznego nie sprawia żadnych problemów, to są marginalne
    koszta.

    > i ubóstwa

    Kiedy zaczynamy mówic o likwidacji ubóstwa, (załóżmy że
    rozumianego jako życie poniżej standardu) to rozróżnie ubóstwa
    jest czysto subiektywne. Jestem ubogi bo nie mam tego, co wszyscy
    inni. Jestem ubogi bo mam gorszy samochód. Jestem ubogi, bo nie
    mam willi z basenem? Walka z tak rozumianym ubóstwem to pogoń za
    horyzontem. Nigdy nikomu się nie uda. A przy okazji wyrządza
    więcej szkody niż pożytku, przecież to tylko inna odmiana
    urawniłowki.


    > ani wykreować
    > takiego
    > człowieka który by nie dał się zdołować.

    Wybacz ale tu zupełnie zbłądziłeś. Kreowanie człowieka to nie
    jest zadanie dla państwa, ustroju czy społeczeństwa. Każda próba
    kreowania, czy też poprawiania, człowieka kończyła się masową
    eksterminacją tych, którzy do ideału nie pasowali.

    Ludzie są jacy są, ze wszystkimi jasnymi i ciemnymi stronami.
    To, co można zrobić, to starać się wykorzystać te dobre i złe
    cechy na pożytek społeczeństwa. To się w większym czy mniejszym
    stopniu udaje ale to inna bajka.....


    Pozdrawiam

    AMX

    --
    adres w rot13
    Nyrxfnaqre Znghfmnx r...@b...cy


  • 92. Data: 2011-04-22 23:47:05
    Temat: Re: Wspomnienia z lat '80 i początku lat '90
    Od: AMX <r...@b...cy>

    On Fri, 22 Apr 2011 12:02:48 +0200,
    Adam Koltowski <a...@w...onet.pl> wrote:

    >>> Powiem wam dlaczego w Polsce jest taka sytuacja. Funkcjonuje takie
    >>> okreslenie "polskie piekielko". Otoz winni sa tylko i wylacznie ludzie.
    >>> Sami
    >>> sobie jestesmy winni (niestety ja rowniez). Polacy to swietni
    >>> kombinatrorzy
    >>> i niestety szalenie nieuczciwi i cwaniakowaci ludzie. Ktos kiedys
    >>> powiedzial, ze Polacy to wspanialy narod i kompletnie nieurzyteczne
    >>> spoleczenstwo. I taki jest efekt. Swietnie sie jednoczymy w obliczu np.
    >>> powodzi, ale juz tydzien pozniej mamy ochote wyslac sie na wzajem w
    >>> kosmos.
    >>> Patrzac na inne narodowosci widzi sie roznice od razu. I z tego to
    >>> wynika.
    >>
    >>
    >>
    >> Trzy kluczowe elementy: praca, szacunek dla innych i poszanowanie
    >> prawa. Są dosyć mocno splecione, więc trudno je tak naprawdę
    >> oddzielić.
    >>
    >> Zgadzam się, że winni są ludzie, prawie wyłącznie. My, Polacy
    >> jesteśmy tacy nie dlatego, że są to nasze cechy narodowe,
    >> przekazywane genetycznie, tylko skutki wręcz wieków doświadczeń
    >> naszego społeczeństwa. To te doświadczenia tak nas ukształtowały
    >> i postaram się uzasadnić, że jest to do odwrócenia i wcale nie
    >> trzeba na to pokoleń.
    [..]

    > Pozwol, ze podsumuje.
    >
    > Od chyba 20 lat w zasadzie ciaglke sluchamy, ze mamy przesrane, bo historia
    > do tego doprowadzila. Owszem. To wszystko jest wynikiem historii i na pewno
    > mamy znacznie utrudnione zadanie.

    Zacznijmy od młotka. Młotek jaki jest każdy wie. Nie jest ani
    dobry ani zły. Jeśli jest użyty do wbijania gwoździ przy budowie
    domu, to wszyscy są zadowoleni. Jeśli jest użyty jako narzędzie
    zbrodni, to jest to raczej niewłaściwe użycie młotka.

    Z historią jest jak z młotkiem, krytycznie ważne jest do czego
    jest wykorzystywana. W uproszczeniu mamy trzy podstawowe
    możliwości:

    - szukania winnych: Hitler przekonał Niemców, że wszystkie
    nieszczęścia, które ich spotkały są winą Żydów. Ciąg dalszy
    znamy.

    - usprawiedliwienia się: Skoro zawsze w historii mojego życia
    kiedy wypiłem pierwszy kieliszek, to już musiłem pić tak długo
    aż spadłem ze stołka, więc historia uczy mnie, że inaczej być
    nie może. Taka karma.

    - wyciągania wniosków: Powodzie są nieprzewidywalne. Ale jakoś
    dziwnie regularnie występują zawsze po gwałtownym stopnieniu
    śniegów. Więc jeśli topnieje śnieg, to trzeba zbierać manatki i
    przenieść się na pobliską górkę. A jeśli się jeszcze
    systematycznie mierzy wysokość przyboru wody to można - z
    pewnym marginesem błędu - przewidzieć jak wysoki wał ochroni
    przed zalaniem.

    Mnie interesuje wyłącznie ostatni sposób użycia (historii, nie
    młotka).

    > ALE ALE
    >
    > Mamy 21 wiek. Mamy super dostep do informacji. Mamy obserwacje tego co
    > dzieje sie na swiecie. Jestesmy bardzo dobrze wyedukowani. Kazdy potrafi
    > czytac, pisac, liczyc. Uwazam, ze dawno powinnismy przestac zwalac wine na
    > historie oraz sie rozczulac nad soba a niestety po prostu zaczac pracowac i
    > nadal sie uczyc.
    [..]
    > prosty wybor. Siedz i umartwiaj sie nad soba, albo
    > przeczytaj kilka ksiazek o kreowaniu swojej przyszlosci i
    >
    Jak dotąd, piszemy to samo, tylko innymi słowami.
    *ale*

    > zacznij zmieniac
    > swoje zycie wdrazajac zasady, ktore doprowadza do stanu oczekiwanego.
    >

    Jakie zasady doprowadzą mnie do stanu oczekiwanego?
    Każdy zapytany udzieli innej odpowiedzi.

    Do tego nie można eksperymentalnie sprawdzić różnych wariantów.
    Ponieważ jednak - jak mawiają - historia kołem się toczy,
    wystarczy przyglądać się historii, kiedy coś podobnego próbowano
    stosować i co z tego wyszło.

    Rewelacje z tego nie wychodzą, raz: historia jest mocna
    niekompletna, dwa: świat się zmienia (ludzie mniej).

    Jak z wałem przeciwpowodziowym, zapisy historyczne nie
    gwarantują, że nie przyjdzie wyższa woda ale przynajmniej dają
    orientację.

    Wracając do głównej myśli: dlaczego Polak w Szkocji może się
    zrealizować a tenże sam Polak pozostawszy w kraju nie osiągnie
    zbyt wiele?

    Przekraczając granicę nie zmienił się jego poziom inteligencji,
    nie zmieniło się wykształcenie, nie zmieniły się proporcje
    pracowitości i skłonności do lenistwa.

    Musi istnieć zatem jakiś powód albo powody. Jeśli odrzucimy ruch
    lewostronny czy noszenie nieco innych spodni to szukamy czegoś,
    co mają Szkoci i inne społeczeństwa pierwszego świata ale też
    przyczyn dla których myśmy tego nie byli w stanie wytworzyć u
    siebie. Bo jedni małpują drugich a jak się to sprawdza, to
    zostaje przyswojone na trwałe.

    Wydaje mi się, że ten zestaw: brak egzekwowania prawa i przyczyny
    dla których to się dzieje w Polsce ale nie w Szkocji, spełnia oba
    warunki.

    Pozdrawiam serdecznie z Polski
    Smacznego jajka i mokrego dyngusa

    AMX

    PS. Proszę, staraj się wycinać niepotrzebne cytaty, bardzo
    ułatwia to czytanie.

    --
    adres w rot13
    Nyrxfnaqre Znghfmnx r...@b...cy

strony : 1 ... 9 . [ 10 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1