eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › angielski - odwieczny problem
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 30

  • 21. Data: 2003-11-27 23:20:27
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>

    On Thu, 27 Nov 2003 11:07:13 +0000 (UTC)
    "Konrad Inglot" <k...@g...pl> wrote:


    > > 7. S?uchanie telewizji angielsko j?zycznej. Moim zdaniem s?uchanie
    > > bez rozumienia nic nie daje - szkoda czasu. To jest dobre dopiero
    > > jak co? umiesz - rozpoznajesz wyrazy i struktury gramatyczne.
    > > Po?ytek jednak z tego niewielki - nic nowego si? nauczysz.
    > >
    > > 8. Ogólna uwaga: bierne metody nauki - czyli s?uchanie - nic ci nie
    > > dadz?. Nie ma nauki bez wysi?ku czy stara?.
    >
    > Z tymi punktami si? nie zgodz?. Pami?tam jak zacz??em s?uchaae BBC - na
    > pocz?tku prawie nic nie rozumia?em. Min??y 2 czy 3 tygodnie i
    > rozumia?em wi?kszo?ae mimo, ?e nic innego w tym kierunku nie robi?em.
    > Wszystko przez to,?e moja znajomo?ae angielskiego jest totalnie bierna
    > - od paru lat ze wzgl?du na studia musia?em sobie radziae z
    > angloj?zyczn? literatur? techniczn? (i z przeczytaniem 99% ksi??ek z
    > zakresu IT nie mam problemu) to z s?uchaniem/mówieniem/pisaniem by?o
    > (i niestety wci?? jest) u mnie bardzo kiepsko. Ale wystarczy?o
    > os?uchanie si?, przyzwyczajenie do wymowy, akcentu itp ?eby nagle
    > znale 1/4 ae si? po drugiej stronie lustra. Oczywi?cie nie zadzia?a to na
    > samym pocz?tku nauki ale nawet bierne s?uchanie generalnie jest
    > polecane przez ucz?cych.

    pewnie, ze tak.
    ja sama jak przyjechalam do USA to na poczatku nic ale to nic nie
    rozumialam - mimo, ze z jezykiem mialam kontakt w Polsce. Tyle, ze ten
    jezyk ktorego mnie uczono to byl... brytyjski angielski.
    On ma inna wymowe, melodie zdania... po prostu inaczej brzmi.

    dopiero po jakims czasie biernego osluchania sie z amerykanskim i jego
    brzmieniem moj mozg zaskoczyl i zaczal rozrozniac slowa, ktore napisane
    na papierze co prawda rozumialam, ale wypowiadane przez kogos brzmialy
    zupelnie obco i nic mi nie mowily.

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net.usun
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 22. Data: 2003-11-27 23:27:51
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>

    On Thu, 27 Nov 2003 13:43:52 +0100
    "Gazeta" <s...@g...pl> wrote:


    > Ju? od dawna tak planujemy, ale ko?czy si? na tym, ?e ca?y czas mówi
    > mój m??, a jak ja zaczynam si? "j?kaae" to si? ?mieje (nie na z?o?ae,
    > ale tak jako?) i na tym si? ko?czy :)


    coz, on robi ci w ten sposob ogromna krzywde.
    na poczatku kazdy sie jaka i duka - nikt nie rodzi sie geniuszem
    gadajacym plynnie w ilus tam obcych jezykach.
    wyrozumialy nauczyciel, ktory pomaga - daje ci miedzy innymi ten
    komfort, ze nie stresujesz sie, nie przejmujesz, nie wstydzisz - nie
    masz emocjonalnych _zahamowan_ przed mowieniem. to bardzo wazne - wtedy
    sama zaczynasz pytac, szukac, agladac do slownika i probojesz,
    probojesz....

    jesli zas ktos na poczatku sie z ciebie smieje, to sie zrazisz i
    bedziesz sie wstydzic mowic.
    potem strasznie trudno takie 'zaciecie sie w sobie" przezwyciezyc.
    czesto ludzie jak sie "zatna" to obiecuja sobie, ze jeszcze jeden kurs,
    jeszcze to, tamto i jak juz beda sie czuc na silach i naprawde znac ten
    jzyk bez zarzutu, to wtedy zaczna mowic ;)))

    nie ma bardziej blednego przekonania :)

    ja tez kiedys mialam uchodowane takie zaciecie, starannie podtrzymywane
    przed kretynki-anglistki w szkole.

    trzeba mi bylo dopiero potwornej traumy i sytuacji, ze absolutnie MUSZE
    sie z kims dogadac (wyjazd za granice i koniecznosc kupienia biletu,
    zapytania o droge etc.), zeby to w sobie przezwyciezyc.

    potem juz poszlo latwo.
    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net.usun
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 23. Data: 2003-11-27 23:48:26
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>

    On 27 Nov 2003 11:59:56 +0100
    "MIr" <m...@p...onet.pl> wrote:


    > A tak powa?nie, to moim skromnym i pewnie odosobnionym zdaniem trzeba
    > znaae jaki? j?zyk obcy, niekoniecznie angielski. Na zachodzie Polski,
    > gdzie jest du?o firm niemieckich, jak dobrze znasz ten j?zyk, te?
    > prac? znadziesz. Niedoceniany przez lata j. rosyjski powraca do ?ask.

    angielski jest miedzynarodowym jezykiem biznesu i komputerow oraz
    Internetu.
    po angielsku dogadasz sie z chinczykiem (oczywiscie tym bardziej
    ksztaconym a nie chlopem ze wsi), japonczykiem, niemcem, hindusem,
    tajem.
    nie wspominajac juz w ogole o reszcie europy.

    juz samo to swiadczy, ze warto angielski znac.

    angielski to taka nowozytna lacina...

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net.usun
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 24. Data: 2003-11-28 09:16:40
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: " leszek" <s...@g...pl>

    Asia Witek <a...@b...pl> napisał(a):

    >
    > Użytkownik " leszek" <s...@g...pl> napisał w wiadomości
    > news:bq4kia$lkb$1@inews.gazeta.pl...
    > [ciach]
    >
    > wszystko ok, ale chyba mam jedno "ale" ;)
    >
    > > 4. Cały czas czytałem i czytam literaturę po angielsku. Przynajmniej
    kilka
    > > stron dziennie. Czytam bardzo dokładnie - wyraz po wyrazie, wszystko
    > > sprawdzam w słowniku (patrz punkt 3), dokładnie przyglądam się zdaniom,
    > > staram się dobrze rozpoznawać struktury gramatyczne. Czytanie idzie
    > powoli,
    > > ale uczysz się więcej. Najlepiej czytać klasykę - w moim przypadku to
    > Twain
    > > i Orwell. Zauważyłem, że Tomek Sawyer lepiej wychodzi po angielsku niż po
    > > polsku.
    >
    > no wlasnie. Czy uczenie sie angielskiego na Tomku Sawyerze (z cala sympatia
    > dla Twaina) nie przyniesie podobnych efektow jak uczenie sie polskiego np.
    > na "Lalce" Prusa? ;)
    > Znajomy, jednoczesnie nauczyciel angielskiego, jak najbardziej doradza
    > czytanie po angielsku, ale sugeruje sieganie po nowsze pozycje. Za klasyke
    > mozna sie zabrac jak sie jezyk pozna nieco lepiej, celem uzupelnienia i
    > rozszerzenia slownictwa ;))
    >

    Wybacz złośliwą uwagę, ale mam wrażenie, że tutaj tkwi twój problem. Zamiast
    pytać się różnych ludzi co masz robić, to po prostu weź się do roboty. Jak
    się nie zaczniesz uczyć, to się niczego nie nauczysz. Bez wątpienia jest
    różnica między językiem mówionym i pisanym, między jezykiem literackim i
    potocznym (podobnie jak w polskim), ale najważniejsze to wziąć się do nauki,
    a nie pytać się bez końca co robić. Angielski literacki XIX wieczny nie
    różni sie tak bardzo od angielskiego literackiego współczesnego.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 25. Data: 2003-11-28 09:25:17
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: " leszek" <s...@g...pl>

    Nina M. Miller <n...@p...ninka.net.usun> napisał(a):

    > On Thu, 27 Nov 2003 11:07:13 +0000 (UTC)
    > "Konrad Inglot" <k...@g...pl> wrote:
    >
    >
    > > > 7. S=B3uchanie telewizji angielsko j=EAzycznej. Moim zdaniem
    s=B3uchanie
    > > > bez rozumienia nic nie daje - szkoda czasu. To jest dobre dopiero
    > > > jak co=B6 umiesz - rozpoznajesz wyrazy i struktury gramatyczne.
    > > > Po=BFytek jednak z tego niewielki - nic nowego si=EA nauczysz.
    > > >=20
    > > > 8. Og=F3lna uwaga: bierne metody nauki - czyli s=B3uchanie - nic ci nie
    > > > dadz=B1. Nie ma nauki bez wysi=B3ku czy stara=F1.
    > >=20
    > > Z tymi punktami si=EA nie zgodz=EA. Pami=EAtam jak zacz=B1=B3em s=B3ucha=
    > =E6 BBC - na
    > > pocz=B1tku prawie nic nie rozumia=B3em. Min=EA=B3y 2 czy 3 tygodnie i
    > > rozumia=B3em wi=EAkszo=B6=E6 mimo, =BFe nic innego w tym kierunku nie
    rob=
    > i=B3em.
    > > Wszystko przez to,=BFe moja znajomo=B6=E6 angielskiego jest totalnie
    bier=
    > na
    > > - od paru lat ze wzgl=EAdu na studia musia=B3em sobie radzi=E6 z
    > > angloj=EAzyczn=B1 literatur=B1 techniczn=B1 (i z przeczytaniem 99%
    ksi=B1=
    > =BFek z
    > > zakresu IT nie mam problemu) to z s=B3uchaniem/m=F3wieniem/pisaniem
    by=B3o
    > > (i niestety wci=B1=BF jest) u mnie bardzo kiepsko. Ale wystarczy=B3o
    > > os=B3uchanie si=EA, przyzwyczajenie do wymowy, akcentu itp =BFeby nagle
    > > znale=BC=E6 si=EA po drugiej stronie lustra. Oczywi=B6cie nie zadzia=B3a
    =
    > to na
    > > samym pocz=B1tku nauki ale nawet bierne s=B3uchanie generalnie jest
    > > polecane przez ucz=B1cych.
    >
    > pewnie, ze tak.
    > ja sama jak przyjechalam do USA to na poczatku nic ale to nic nie
    > rozumialam - mimo, ze z jezykiem mialam kontakt w Polsce. Tyle, ze ten
    > jezyk ktorego mnie uczono to byl... brytyjski angielski.
    > On ma inna wymowe, melodie zdania... po prostu inaczej brzmi.
    >
    > dopiero po jakims czasie biernego osluchania sie z amerykanskim i jego
    > brzmieniem moj mozg zaskoczyl i zaczal rozrozniac slowa, ktore napisane
    > na papierze co prawda rozumialam, ale wypowiadane przez kogos brzmialy
    > zupelnie obco i nic mi nie mowily.
    >

    A to ciekawe, gdyż mi lepiej idzie rozumienie CNN niż BBC. Wynika to chyba z
    tego, że BBC mówią wyraźniej, ale z kolei uzywają jakiegoś bardziej
    wyrafinowanego słownictwa. Busha też rozumiem lepiej niż Blaira pomimo tego
    że gada, jakby miał kluski w gębie.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 26. Data: 2003-11-28 11:42:11
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Mir" <m...@p...onet.pl>

    > angielski jest miedzynarodowym jezykiem biznesu i komputerow oraz
    > Internetu.
    > po angielsku dogadasz sie z chinczykiem (oczywiscie tym bardziej
    > ksztaconym a nie chlopem ze wsi), japonczykiem, niemcem, hindusem,
    > tajem.
    > nie wspominajac juz w ogole o reszcie europy.
    >
    > juz samo to swiadczy, ze warto angielski znac.
    >
    > angielski to taka nowozytna lacina...

    Tak, zgadzam się jest językiem międzynardowym. Tylko nie każdy będzie miał w
    życiu w ogóle możliwość współpracować z firmą w Chinach, Australii czy jeździć
    na wakacje na Kajmany.
    Ale lepiej jest go znać niż nie znać, choć osobiście bardziej mnie irytuje jak
    ktoś myli Szczecin ze Szczecinkiem, Starogard Gdański ze Stargardem
    Szczecińskim niż niż nie umie przedstawić się po angielsku. Ale to już inna
    sprawa.
    Chcę pocieszyć jednak tych, którzy zainwestowali w inny język - znając inny
    język też można być specjalistą i to czasem unikalnym w czasach, gdzie wszyscy
    chcą uczyć się angielskiego. Znając np. węgierski można znaleźć firmę, w której
    taka umiejętność będzie z pewnością ceniona, a że specjalstów z płynnym
    węgierskim brak, pracownik ów będzie ceniony bardziej niż ten, co zna angielski
    (bo takiego łatwiej zamienić).


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 27. Data: 2003-11-28 14:51:16
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Gazeta" <s...@g...pl>


    Użytkownik " leszek" <s...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:bq73po$au5$1@inews.gazeta.pl...
    > Asia Witek <a...@b...pl> napisał(a):
    >
    > >
    > > Użytkownik " leszek" <s...@g...pl> napisał w wiadomości
    > > news:bq4kia$lkb$1@inews.gazeta.pl...
    > > [ciach]
    > >
    > > wszystko ok, ale chyba mam jedno "ale" ;)
    > >
    > > > 4. Cały czas czytałem i czytam literaturę po angielsku. Przynajmniej
    > kilka
    > > > stron dziennie. Czytam bardzo dokładnie - wyraz po wyrazie, wszystko
    > > > sprawdzam w słowniku (patrz punkt 3), dokładnie przyglądam się
    zdaniom,
    > > > staram się dobrze rozpoznawać struktury gramatyczne. Czytanie idzie
    > > powoli,
    > > > ale uczysz się więcej. Najlepiej czytać klasykę - w moim przypadku to
    > > Twain
    > > > i Orwell. Zauważyłem, że Tomek Sawyer lepiej wychodzi po angielsku niż
    po
    > > > polsku.
    > >
    > > no wlasnie. Czy uczenie sie angielskiego na Tomku Sawyerze (z cala
    sympatia
    > > dla Twaina) nie przyniesie podobnych efektow jak uczenie sie polskiego
    np.
    > > na "Lalce" Prusa? ;)
    > > Znajomy, jednoczesnie nauczyciel angielskiego, jak najbardziej doradza
    > > czytanie po angielsku, ale sugeruje sieganie po nowsze pozycje. Za
    klasyke
    > > mozna sie zabrac jak sie jezyk pozna nieco lepiej, celem uzupelnienia i
    > > rozszerzenia slownictwa ;))
    > >
    >
    > Wybacz złośliwą uwagę, ale mam wrażenie, że tutaj tkwi twój problem.
    Zamiast
    > pytać się różnych ludzi co masz robić, to po prostu weź się do roboty. Jak
    > się nie zaczniesz uczyć, to się niczego nie nauczysz. Bez wątpienia jest
    > różnica między językiem mówionym i pisanym, między jezykiem literackim i
    > potocznym (podobnie jak w polskim), ale najważniejsze to wziąć się do
    nauki,
    > a nie pytać się bez końca co robić. Angielski literacki XIX wieczny nie
    > różni sie tak bardzo od angielskiego literackiego współczesnego.
    >
    > --
    > Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
    http://www.gazeta.pl/usenet/

    Skąd wiesz, że nic nie robię?
    Przecież napisałam, że uczę się go bardzo długo i nic. Ucząc się z płyt czy
    rozwiązując zadania z książki wszystko jest ok, ale gdy tylko trzeba coś
    powiedzieć to klapa.



  • 28. Data: 2003-11-29 05:55:23
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>

    On Fri, 28 Nov 2003 09:16:40 +0000 (UTC)
    " leszek" <s...@g...pl> wrote:


    > Wybacz z?o?liw? uwag?, ale mam wra?enie, ?e tutaj tkwi twój problem.
    > Zamiast pytaae si? ró?nych ludzi co masz robiae, to po prostu we 1/4 si? do
    > roboty. Jak si? nie zaczniesz uczyae, to si? niczego nie nauczysz. Bez
    > w?tpienia jest ró?nica mi?dzy j?zykiem mówionym i pisanym, mi?dzy
    > jezykiem literackim i potocznym (podobnie jak w polskim), ale
    > najwa?niejsze to wzi?ae si? do nauki, a nie pytaae si? bez ko?ca co
    > robiae. Angielski literacki XIX wieczny nie ró?ni sie tak bardzo od
    > angielskiego literackiego wspó?czesnego.

    rozni sie i to bardzo.
    jak sie nauczysz angielskiego na literaturze dziewietnastowiecznej, to
    ni diabla nie zrozumiesz codziennego slangu amerykanskiego.


    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net.usun
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 29. Data: 2003-12-02 09:30:43
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "dx" <d...@f...com.pl>


    > Kluczem do sukcesu jest przełamanie emocjonalnej bariery mówienia -
    > nawet, jeżeli nie robi sie tego poprawnie.
    >
    > Pzdr: Catbert

    Dokladnie.Pod tym zdaniem podpisuje sie szczegolnie.
    Przeczytalem caly ten watek i kazdy z postujacych ma racje. Kazde
    wspomaganie np audycjami w TV czy radio ma jak najbardziej sens, dla naszego
    mozgu nie ma czegos takiego jak "bierna nauka", czesto nie zdajemy sobie
    sprawy jak wiele informacji trafia podswiadomie....
    Przelamanie bariery wspomniane przez Catbert'a jest jednak najistotniejsze.
    Sam sie lapie w pracy na tym, ze zupelnie innym angielskim posluguje sie w
    stosunku do osob, ktore juz znam ( czytaj: oswoilem sie z nimi ) niz w
    stosunku do "nowych". Poza wiec samodzielna nauka ( we wszystkich formach
    opisanych tutaj) konieczna jest zywa konwersacja, metoda Callana ze wzgledu
    na jej bezposredniosc i zmiane lektorow ( patrz wyzej -"nowi") daje
    oczekiwany rezultat, pozbywamy sie strachu, obawy przed ocena "jakosci"
    naszego jezyka, mamy mowic i juz! Pomijam oczywiste zalety wspomnianego
    puszczenia w samopas za granice....
    pzdr,
    darek



  • 30. Data: 2006-08-30 19:44:58
    Temat: Re: angielski - odwieczny problem
    Od: "Ewa" <e...@p...onet.pl>

    > Witam, podzielcie się ze mną jakąś sprawdzoną metodą na samodzielną naukę
    > angielskiego. Wiem, że w dzisiejszych czasach nieznajomość tego języka to
    > prawie grzech, ale niestety ja uczę się tyle lat i nic. W szkole i na
    > studiach wiadomo jak to było aby tylko odwalić. Potem było poszukiwanie
    > pracy i zapisanie się na kurs, ale po znalezieniu pracy - brak czasu na
    > naukę. Obecnie chcę zmienić pracę i wychodzi szydło z worka. Byłam na
    > rozmowie kwalifikacyjnej i zapytali mnie z angielskiego, ale wstyd ...
    > Może gdzieś przez IT można się uczyć?
    > Już zmuszam się do samodzielnej nauki w domu, ale nie ma efektów. Pomocy
    > ........
    >
    > Pozdrawiam Renata
    >
    >
    ESKK, drogi kurs korespondencyjny, z przydzielonym osobistym nauczycielem,potem
    masz mozliwośczdawania oficjalnego egzaminu CELT jak ktos ma nawyk
    samodyscypliny i potrafi sobie organizowacczas, może. Ja tak zrobiłam 2 kursy
    włoskiego i niemieckiego, 3 chce jeszcze skończyć. Aha, mają wersje internetowe
    tradycyjnych kursów.

    ------------------------
    Ewa
    It's useful to know foreign languages:D
    http://tinyurl.com/mn33w


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1