eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 74

  • 11. Data: 2008-04-21 21:29:08
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "jaQbek" <j...@s...eu>


    Użytkownik "Ghost" <g...@e...pl> napisał w wiadomości
    news:fuj0s1$saf$1@nemesis.news.neostrada.pl...
    > To znaczy ze miales duzo szczescia. Firme ten koles po malutku porzewroci. Nie
    > pierwszy to przypadek. Zbieg dwoch elementow niekompetenty prezes plus
    > kierownik karierowicz.
    Moim zdaniem prezes jest akurat kompetentnym facetem. Sam wyszedł od robienia
    projektów, do czego teraz zatrudnia ludzi, więc pojęcie o tym ma. Jak
    przyszedłem do tej firmy jakies 3 lata temu, w firmie pracowało ze mną z 12,
    może 13 osób, i atmosfera była iście domowa. Potem zaczął się gwałtowny wzrost
    firmy, przyjmowane były po 2 - 3 nowe osoby tygodniowo, często zupełnie
    przypadkowe, studenci, i to bez kwalifikacji. Teraz zostało kilka osób ze starej
    gwardii, która jest nie do ruszenia. Natomiast kto kompetentny przyszedł
    później, to już raczej nie pracuje w tej firmie. Zaczęła się duża rotacja, szef
    wymyśla co rusz nowe koncepcje firmy. Wydaje mi się, że zaczyna się czkawką
    odbijac to, że chce, by w firmie prawie 50-osobowej dalej wszyscy byli "równi",
    tak jak było za starych czasów, jak było kilkanaście osób w firmiw, co IMO jest
    niemożliwe.
    Problem w tym, ze prezes okazał się strasznie podatny na to, że ktoś go chwali,
    co ON perfidnie wykorzystuje


  • 12. Data: 2008-04-21 21:44:24
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "Bronek Kozicki" <b...@s...net>

    jaQbek <j...@s...eu> wrote:
    > Ja tylko po cichu liczę na to, że beze mnie sobie w projekcie nie
    > poradzą. Tylko ja prowadziłem analizę wymagań z klientem - niby jakaś
    > była spisana, ale spisana była przez poprzedników, którzy, jak
    > pisałem, projekt zjebali, na kolanie, i w międzyczasie duuuużo
    > szczegółów trzeba było ustalać. Niby zrobiłem zakres wymagań do
    > ostatniego modułu, który został do zrobienia, ale wiem, że kilka
    > innych jest skopanych, o czym mówiłem głośno, obrywając po głowie za
    > "konfliktowość".

    jeżeli już nie pracujesz, to umów się kiedyś prywatnie do prezesa i mu
    powiedz. Firma będzie w kłopocie, może lepiej żeby o tym ta konkretna
    osoba wiedziała z góry.


    B.



  • 13. Data: 2008-04-21 21:46:28
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "Bronek Kozicki" <b...@s...net>

    jaQbek <j...@s...eu> wrote:
    > Moim zdaniem prezes jest akurat kompetentnym facetem. Sam wyszedł od
    > robienia projektów, do czego teraz zatrudnia ludzi, więc pojęcie o
    > tym ma. Jak przyszedłem do tej firmy jakies 3 lata temu, w firmie

    > Problem w tym, ze prezes okazał się strasznie podatny na to, że ktoś
    > go chwali, co ON perfidnie wykorzystuje

    http://en.wikipedia.org/wiki/Peter_principle


    B.



  • 14. Data: 2008-04-21 21:47:49
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "r2r" <a...@g...pl>

    Obstawiam, że miasto zaczyna się na P..ń (lub okolice) albo W...a.
    Ale mogę się mylić, w każym razie tam największe p-stwo.


    "Marcin" <n...@p...onet.pl> wrote in message
    news:fuitl9$rhp$1@news.onet.pl...
    > No coz, z moich obserwacji wynika, ze to sa osobniki ktore w niczym nie sa
    > dobrzy i zachowanie jakie opisujesz to jedyny sposob na zaistnienie a co
    > za tym idzie - wieksze pieniadze.
    > Jak juz sie rozpisales to napisz miasto, pierwsza litere nazwy firmy i
    > inicjaly tego jelopa zeby inni sie nie nacieli.
    >
    > M
    >


  • 15. Data: 2008-04-21 21:54:42
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "jaQbek" <j...@s...eu>


    Użytkownik "Bronek Kozicki" <b...@s...net> napisał w wiadomości
    news:0V7Pj.8899$tX6.7452@en-nntp-02.am2.easynews.com
    ...
    > jeżeli już nie pracujesz, to umów się kiedyś prywatnie do prezesa i mu
    > powiedz. Firma będzie w kłopocie, może lepiej żeby o tym ta konkretna osoba
    > wiedziała z góry.
    Co rozumiesz przez "Firma będzie w kłopocie" i co ja niby miałbym miec z tego,
    że komukolwiek otworzę oczy? Pytałem mojego poprzedniego kierownika, kto niby
    miałby przejąć moje obowiązki, to stwierdził, że wstawi na moje miejsce
    człowieka, który 2 tygodnie temu dopiero przyszedł do projektu. A sytuacja
    wygladała tak, że mimo, iż formalnie w projekcie jest architekt, który nad
    całością powinien panować, junior i ten nowy przychodzili ze wszystkim
    praktycznie do mnie, bo ja najlepiej wiedziałem, co i jak w projekcie jest
    zrobione. I JEMU też tłumaczyłem, że robi błąd. No ale to już nie mój problem.
    Zresztą projekt toczy się tylko dlatego, że klient wykazuje się niewiarygodną
    wręcz cierpliwością, bo wie, że projekt mu potrzebny, a nikt inny teraz go nei
    przejmie i nie zrobi. No ale w naszej firmie budżet na projekt skończył się
    dawno i i tak projekt miał być zawieszony z końcem marca. Warunkowo szef zgodził
    sie na przedłużenie do końca kwietnia. Co będzie dalej - pojęcia nie mam.


  • 16. Data: 2008-04-21 21:57:21
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "Marcin" <n...@p...onet.pl>

    AnyUser ?

    M



  • 17. Data: 2008-04-21 22:32:32
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:fuit6p$7vf$1@inews.gazeta.pl jaQbek <j...@s...eu>
    pisze:

    > Powiedzcie mi, skąd tacy wazeliniarze, podpierdalacze i dupowłazy się
    > biorą?
    A co za różnica?
    Pierwszy raz widzisz człekokształtne gówno?
    Czy to ważne, kto je wy...ał?
    Wdepnąłeś i się dziwisz - a to prawie norma.
    Ciężko znaleźć człowieka szukając wśród ludzi.

    > Pracowałem już w kilku firmach i w każdej znalazł się
    > ktoś, kto jako sposób na zrobienie "kariery", wygryzienie kogoś,
    > zdobycie zaufania u przełożonych, stosował podobne świńskie praktyki.
    Coż w tym dziwnego?
    W szambie grzebiesz to i gówno znajdujesz.
    A szambo wszędzie...

    > I dlaczego prezesi firm dają się wkręcać w takie intrygi.
    A dlaczego trepy tolerują falę, klawisze grypserę?

    > Mi się po
    > prostu rzygać chce, jak sobie teraz o NIM pomyślę.
    Jaki wniosek po torsjach?

    --
    Jotte


  • 18. Data: 2008-04-21 22:45:14
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: "jaQbek" <j...@s...eu>


    Użytkownik "jaQbek" <j...@s...eu> napisał w wiadomości
    news:fuiuv3$gsf$1@inews.gazeta.pl...
    > Nade mną byl architekt projektu - ten cichy, spokojny gość, którego pomysły
    > ciągle ON przedstawiał jako swoje. Tyle, że ON ciągle biegał po klientach i
    > tak naprawdę na zajęcie się projektem czasu nie miał.
    Sorry, miało być, że architekt nie ma czasu zająć się projektem. Więc wygladało
    to tak, ze skoro architekt nie ma czasu, a ja jestem starszym programistą, to
    powiniennem sam wymyślać koncepcje rozwiązań. Tyle, że jak przekazywałem je dwóm
    programistom - juniorowi i temu nowemu, to oni szli z tym do architekta - bo tak
    im kazał ON, po czym architekt zmieniał moje pomysły, zupełnie tego ze mną nie
    uzgadniając. O tym, co wymyślił architekt, przekonywałem się dopiero, gdy
    oglądałem kod i łapałem się za głowę ...

    Może i ja jestem konfliktową osobą - bo cholerykiem jestem - ale powiedzcie, czy
    na moim miejscu nie wkur*** byście się w następującej sytuacji:
    Zebrało się troszkę rzeczy, które wymagało ustalenia szczegółów z klientem, i
    które ciężko było uzgodnić telefonicznie. Więc klient, z innego miasta,
    postanowił, że przyjedzie na jeden dzień. Architekt zrobił listę rzeczy, które
    chciałby na spotkaniu omówić. Dał mi ją, bym wpisał swoje propozycje.
    Przejrzałem tą listę i oprócz dopisania swoich tematów, zaznaczenia tych, które
    są najpilniejsze, pozaznaczałem też te, które już dawno z klientem telefonicznie
    uzgodniłem i których nie ma sensu drążyć na spotkaniu. Zaczynamy spotkanie,
    architekt bierze listę i ... jedzie z tematami po kolei, biorąc też te
    wykreślone przeze mnie! No myślałem, że mnie zaraz coś trafi. Nie wiem, co czuł
    klient, ale we mnie się gotowało, jak można tak pokazywać swoje nieprzygotowanie
    i to, że się nie wie, co w projekcie się dzieje! Gdy architekt skończył,
    próbowałem "przemycić" swoje tematy, moim zdaniem najpilniejsze, na co
    usłyszałem od NIEGO "to omówimy na końcu spotkania". Doszliśmy do końca
    spotkania, architekt jeszce raz podsumował swoje tematy, łącznie z tymi, które
    niepotrzebnie roztrząsał. O moich nawet nie wspomniał.
    W międzyczasie ON i architekt musieli gdzieś wyjść, i zostawili mnie i juniora,
    byśmy zrobili prezentację pewnego modułu. Moduł ten został zrobiony wg koncepcji
    mojej, uzupełnionej i przyklepanej przez architekta - innymi słowy, dostałem od
    niego zielone śiwatło, by tak a tak go zrobić. No więc pokazuję klientowi moduł,
    a klient wielkie oczy - że tego się tak nie robi, co za herezje powymyślaliśmy i
    wogóle. No więc zacząłem omawiać klientowi, na czym nasze rozwiązanie polegało,
    będąc święcie przekonanym, że to klient nie do końca je rozumie. Niestety -
    okazało się, że projekt, jaki zatwierdzil architekt, nie był przez niego w ogóle
    konsultowany z klientem! Rzecz jasna próbowałem przedyskutować tą sytuację z
    NIM - rzecz jasna bez żadnych rezultatów ... Zresztą nie była to pierwsza
    sytuacja, gdy po zrobieniu czegoś tak, jak wymyślił czy przekazał mi to
    architekt, okazywało się to nie tym, co klient chciał. Oczywiście poprawianie
    spadało na moją głowę ...



  • 19. Data: 2008-04-21 22:57:53
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: SlawcioD <s...@p...onet.pl>

    jaQbek pisze:
    >
    > Użytkownik "Bronek Kozicki" <b...@s...net> napisał w
    > wiadomości news:0V7Pj.8899$tX6.7452@en-nntp-02.am2.easynews.com
    ...
    >> jeżeli już nie pracujesz, to umów się kiedyś prywatnie do prezesa i mu
    >> powiedz. Firma będzie w kłopocie, może lepiej żeby o tym ta konkretna
    >> osoba wiedziała z góry.
    > Co rozumiesz przez "Firma będzie w kłopocie" i co ja niby miałbym miec z
    > tego, że komukolwiek otworzę oczy? Pytałem mojego poprzedniego
    > kierownika, kto niby miałby przejąć moje obowiązki, to stwierdził, że
    > wstawi na moje miejsce człowieka, który 2 tygodnie temu dopiero
    > przyszedł do projektu. A sytuacja wygladała tak, że mimo, iż formalnie w
    > projekcie jest architekt, który nad całością powinien panować, junior i
    > ten nowy przychodzili ze wszystkim praktycznie do mnie, bo ja najlepiej
    > wiedziałem, co i jak w projekcie jest zrobione. I JEMU też tłumaczyłem,
    > że robi błąd. No ale to już nie mój problem. Zresztą projekt toczy się
    > tylko dlatego, że klient wykazuje się niewiarygodną wręcz cierpliwością,
    > bo wie, że projekt mu potrzebny, a nikt inny teraz go nei przejmie i nie
    > zrobi. No ale w naszej firmie budżet na projekt skończył się dawno i i
    > tak projekt miał być zawieszony z końcem marca. Warunkowo szef zgodził
    > sie na przedłużenie do końca kwietnia. Co będzie dalej - pojęcia nie mam.
    na bezszczela przechwyc projekt od klienta;)

    pozdrawiam
    SlawcioD


  • 20. Data: 2008-04-21 23:14:04
    Temat: Re: Skąd się biorą wazeliniarze i podpierdalacze?
    Od: tbird <n...@n...net>

    jaQbek wrote:
    > Może i ja jestem konfliktową osobą - bo cholerykiem jestem - ale
    > powiedzcie, czy na moim miejscu nie wkur*** byście się w następującej
    > sytuacji:

    Za bardzo się angażujesz:) Trzeba było robić _tylko_ to co wymagają,
    olewać klienta i jego problemy (to działka ambitnego kierownika),
    wychodzić po 8 godzinach, inkasować kasę i pieprzyć debili:)

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1