eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeRekrutacja w jezykach obcych › Re: Rekrutacja w jezykach obcych
  • Data: 2005-08-21 23:50:08
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: Lukasz Sczygiel <s...@p...tw> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Immona napisał(a):
    >
    > Użytkownik "Lukasz Sczygiel" <s...@p...tw> napisał w wiadomości
    > news:de798b$h4i$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    >> vertret napisał(a):
    >
    >
    >>
    >>> Mam znajomych, które odbieraja telefon, rozmawiają, odkładają
    >>> słuchawkę i
    >>> nie pamietaja w jakim europejskim języku rozmawiali.
    >>> Powiem im, że się nie szanują.
    >>
    >> Przesadzasz:)
    >
    >
    > Vertret ma racje.
    Wiem:) przesadzasz tyczylo sie "Powiem im, że się nie szanują."

    > Tez takich znam. Ja nie mialam tego z telefonem, ale
    > nie tak dawno czytajac spiegla online kliknelam na linka i dopiero pod
    > koniec artykulu zorientowalam sie, ze to jest po angielsku. Poczulam
    > konfuzje, po powrocie na strone glowna okazalo sie, ze oni maja kacik z
    > artykulami po ang. Zjawisko wydaje sie dosc powszechne u tych, ktorzy
    > podczas obcojezycznej interakcji w jezyku obcym takze mysla - a nie
    > tlumacza sobie zaslyszane informacje na polski i dopiero w tej formie
    > przetwarzaja.
    >
    W sposob bierny tez tak mam. to znacyz jest mi obojetne czy tekst jest
    po angielsku czy po polsku, czy film na dubbing, tekst czy nie.
    Ale jednoczesnie wiem ze ktos kto nie mysli po "obcemu" a tlumaczy sobie
    wszystko na "swoj" nie musi byc znaczaco gorszym pracownikiem.

    > Powiem Ci tez, ze po np. dwoch dniach wiazacego sie z pewnym napieciem
    > gadania w kilkunastoosobowej grupie, gdzie oficjalny jezyk jest
    > teoretycznie jeden, ale kuluarowe dyskusje w malych grupach odbywaja sie
    > tak, jak grupie ze wzgledu na jej sklad najwygodniej i w praktycznym
    > uzyciu jest kilka jezykow - to drugiego dnia wieczorem rozrozniasz juz
    > tylko, ze ktos gada jezykiem, ktory rozumiesz, albo tym, ktorego nie
    > rozumiesz :) /czasem jezyk, ktory rozumiesz, nie jest zadnym z tych,
    > ktore znasz, tylko sklejka/
    >
    >
    :) Znam to. :)
    >> Troche swiata zjezdzilem i spotkalem troche ludzi. Spotkalem takich
    >> ktorzy potrafili rozmawiac w 4-5 jezykach ale akurat to byla ich jedna
    >> z niewielu umiejetnosci ktore posiedli w stopniu bardzo dobrym. Pozatym
    >
    >
    > Tzn. twierdzisz, ze nic poza tym nie umieli?
    Umieli niewiele to znaczy byli po prostu przecietni, oczywiscie oprocz
    znajomosci tych 4 jezykow. Ale probke mialem niewielka bo takich
    spotalem raptem 3. Ale nie znali sie nawzajem.
    Z moich obserwacji wynika ze dobry fachowiec zna conajmniej jeden jezyk
    obcy w stopniu dobrym a w swojej dziedzinie bardzo dobrze. Ale ci ktorzy
    znaja 2 sa spotykani rzadziej (nie znaczy ze sa gorsi) a ci ktorzy znaja
    3 lub wiecej sa juz bardziej lingwistami niz dobrymi fachowcami.
    Oczywiscie wyjatki sie zdarzaja ale sporadycznie. Tyle udalo mi sie
    poobserwowac w srodowiskach w ktorych sie obracalem.

    > W sumie nie znam nikogo, kto by sie sprawnie poslugiwal 4-5 jezykami
    > (ojczysty sie dla mnie nie wlicza).
    A dlaczego? troche ci to sprawe liczenia skomplikuje, bo np. ktos kto
    wychowal sie w wielo jezykowym otoczeniu bedzie musial byc 2x lepszy
    zeby byc w polowie tak dobry jak ten co ma tylko jeden jezyk ojczysty.

    > Ale pomniejsi poligloci zwykle w
    > czyms dobrzy byli, a znajomosc jezykow byla efektem tego, ze byli
    > zmuszeni odpowiednio dlugo gadac na zywo w tych jezykach. W sytuacjach
    > calkowicie nieszkolnych.
    >
    O!
    Widzisz oni te umiejetnosci jezykowe posiedli w pracy. A nie przed jej
    podjeciem. Prosze, oszacuj ile jezykow i w jakim stopniu mogli znac po
    skonczeniu szkoly lub w pierwszych 3-4 latach pracy?
    Wez pod uwage ze w tym watku nie mowimy o jakims super dyrektorze,
    managerze, czy innym mistrzu a o zwyklym pracowniku, no moze troche
    bardziej zaawansowanym.

    >> 99% tego swiata to ludzie dobrzy, mierni i beznadziejni.
    >> 1% to ludzie znajacy jezyki, szybko reagujacy z celnoscia orla,
    >> wysmienicie znajacy sie na swojej robocie i robocie innych.
    >> A tutaj okazuje sie ze do byle jakiej pracy trzeba byc takim wlasnie
    >> orlem.
    >>
    > Dziedzin, w ktorych jednostka moze byc beznadziejna, mierna, dobra czy
    > "orlem" jest niesamowicie duzo. Kazdy _moze_ sobie znalezc dzialke, w
    > ktorej stac go na bycie orlem i popracowac nad tym, a w reszcie sobie z
    > czystym sumieniem pozwolic na przecietnosc.
    >
    Wlasnie. Uzylas slowa moze (podkreslilem). tyle ze wiekszosc tego nie
    robi:(. I u nas i na "zachodzie".
    Napisalem to w sensie takim ze wcale my, jako polacy nie jestesmy gorsi
    czy to jednostkowo czy statystycznie.

    Tutaj akurat przypomniala mi sie scenka z programu o easy jet. Okazalo
    sie ze dwie japonki podrozujace po europie spoznily sie na samolot. I
    ani jedna z nich nie potrafila slowa po angielsku. Nie byly nawet tak
    kumate zeby zatelefonowac do jakichs swoich znajomych i poprosic ich o
    tlumaczenie.
    Tak wiec mysle ze niektorzy troche przesadzaja probujac wmawiac nam tu
    na grupie ze to takie normalne znac jezyki. A jak nie znasz tos psinco
    wart i spadaj.
    W pewnych srodowiskach to jest oczywiste ze trzeba sie umiec porozumiec
    z kims kto nie mowi po polsku. I uzycie tlumacza sprawialo by pewnie
    trudnosci.

    > Ale z jezykami jest tak, ze od pewnego poziomu wyksztalcenia wzwyz to
    > jest norma, a nie wybitna umiejetnosc. Polska jest w tej kwestii
    > strasznie zapozniona w stosunku do krajow, gdzie od szkoly podstawowej
    > naucza sie jezykow obcych _dobrze_, a nie jak u nas, gdzie w 30-osobowej
    > grupie nawet dobry nauczyciel nic nie zrobi. Sa kraje, w ktorych
    > angielski nie jest jezykiem urzedowym, a zagadujac na ulicy dowolna
    > osobe - i to w malym miasteczku - mam bardzo wysokie prawdopodobienstwo,
    > ze sie z nia dogadam po angielsku.
    Wiem. Takim krajem jest np. holandia. Ale pojedz do francji i sprobuj
    pogadac po angielsku. Sytuacja zmieni sie dosyc znaczaco. Nie twierdze
    ze francuzi nie mowia wcale po angielsku. Ale takich ktorzy mowia po
    "angielskawemu" jest znaczaco mniej niz np. holendrow czy niemcow. co
    prawda takich ktorzy mowia po "francusko-angielsku" jest wiecej, ale z
    nimi gada sie raczej trudno.

    > W polskim malym miasteczku musialabym
    > losowac znacznie dluzej. Na Zachodzie dobrej znajomosci dwoch jezykow
    > poza ojczystym nikt nie kwalifikuje do "bycia orlem".
    >
    MZ bierzesz zla probke. To nie sztuka dla holendra mowic dobrze po
    angielsku, poniewaz jego jezyk i angielski sa dosyc podobne. To tak jak
    dla nas rosyjski (relatywnie latwy do nauczenia).
    Zeby dobrze porownac trzeba bylo by wybrac narod niezacofany ale
    poslugujacy sie jezykiem niepodobnym do angielskiego. Proponuje porownac
    francuzow. I teraz sie okaze ze nie jest z nami az tak zle.


    Wiem ze w polsce nie mamy normalnosci. Ale przeciez jakos do niej dojsc
    musimy. A udajac, ze zeby byc normalnym trzeba byc supermenem, do
    normalnosci nie dazymy.
    --
    Lukasz Sczygiel

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1