eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeRekrutacja w jezykach obcych › Re: Rekrutacja w jezykach obcych
  • Data: 2005-08-22 16:28:48
    Temat: Re: Rekrutacja w jezykach obcych
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Lukasz Sczygiel" <s...@p...tw> napisał w wiadomości
    news:deb3vn$ped$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Immona napisał(a):

    >> W sumie nie znam nikogo, kto by sie sprawnie poslugiwal 4-5 jezykami
    >> (ojczysty sie dla mnie nie wlicza).
    > A dlaczego? troche ci to sprawe liczenia skomplikuje, bo np. ktos kto
    > wychowal sie w wielo jezykowym otoczeniu bedzie musial byc 2x lepszy zeby
    > byc w polowie tak dobry jak ten co ma tylko jeden jezyk ojczysty.

    Za ojczysty odliczam jeden. Ten, ktorym sie mowilo w domu, a jesli w domu
    mowilo sie roznymi, to jezyk kraju, w ktorym sie mieszkalo przez poczatkowa
    czesc zycia. Ogolnie: ten, z ktorym bylo najwiecej kontaktu w czasie, gdy
    ksztaltuja sie zdolnosci jezykowe dziecka. A odliczam dlatego, ze nauka tego
    jednego, pierwszego jezyka nie wymaga swiadomego wysilku i dzieje sie
    spontanicznie - trudno uwazac to za zasluge czy kwalifikacje, zwlaszcza, ze
    znajomosc _jednego_ jezyka jest niemal stuprocentowo powszechna i nie jest
    zalezna od poziomu intelektualnego jednostki czy jej pracowitosci.

    > Widzisz oni te umiejetnosci jezykowe posiedli w pracy. A nie przed jej
    > podjeciem. Prosze, oszacuj ile jezykow i w jakim stopniu mogli znac po
    > skonczeniu szkoly lub w pierwszych 3-4 latach pracy?

    Po skonczeniu studiow spokojnie sie da znac 2 jezyki obce w stopniu
    wystarczajacym do swobodnego dogadania sie w sprawach zawodowych i
    ogolnych - ale ci, ktorych znam i ktorym sie to udalo, aktywnie szukali
    mozliwosci komunikowania sie w tym jezyku z nativami lub nie-rodakami.
    Zajecia, kluby korespondencyjne, wyjazdy, sluchanie obcojezycznych stacji
    radiowych/TV, aktywnosc na obcojezycznych forach dyskusyjnych itd.

    > Wez pod uwage ze w tym watku nie mowimy o jakims super dyrektorze,
    > managerze, czy innym mistrzu a o zwyklym pracowniku, no moze troche
    > bardziej zaawansowanym.

    Ja mowie o osobie ze studiami. Dla mnie czescia posiadania wyzszego
    wyksztalcenia jest umiejetnosc swobodnej komunikacji w minimum jednym obcym
    jezyku. Zwlaszcza, ze lektoraty na studiach sa zwkle na przyzwoitym
    poziomie, w przeciwienstwie do zajec w podstawowkach i wiekszosci
    ogolniakow.

    >> Dziedzin, w ktorych jednostka moze byc beznadziejna, mierna, dobra czy
    >> "orlem" jest niesamowicie duzo. Kazdy _moze_ sobie znalezc dzialke, w
    >> ktorej stac go na bycie orlem i popracowac nad tym, a w reszcie sobie z
    >> czystym sumieniem pozwolic na przecietnosc.
    >>
    > Wlasnie. Uzylas slowa moze (podkreslilem). tyle ze wiekszosc tego nie
    > robi:(. I u nas i na "zachodzie".

    Na zachodzie jest jednak wieksza swiadomosc tego, ze trzeba sobie wypracowac
    swoj atut.

    > Napisalem to w sensie takim ze wcale my, jako polacy nie jestesmy gorsi
    > czy to jednostkowo czy statystycznie.

    Alez ja nie mowie, ze jestesmy gorsi. Pracowitosc i zaradnosc Polakow sie
    naprawde wybija na tle naszych sasiadow, przy czym pracowitosc ujawnia sie
    wtedy, gdy warunki pracy sa motywujace. Ale statystycznie wypadamy gorzej
    np. w wydajnosci pracy z powodu braku pewnych przyzwyczajen, wyrastajacych z
    braku uksztaltowanej pewnej mentalnosci i niedostatecznego zetkniecia sie ze
    sprzyjajacymi warunkami do ich wytworzenia.

    >> losowac znacznie dluzej. Na Zachodzie dobrej znajomosci dwoch jezykow
    >> poza ojczystym nikt nie kwalifikuje do "bycia orlem".
    >>
    > MZ bierzesz zla probke. To nie sztuka dla holendra mowic dobrze po
    > angielsku, poniewaz jego jezyk i angielski sa dosyc podobne. To tak jak
    > dla nas rosyjski (relatywnie latwy do nauczenia).

    Angielski ma znacznie latwiejsza gramatyke niz rosyjski.

    > Zeby dobrze porownac trzeba bylo by wybrac narod niezacofany ale
    > poslugujacy sie jezykiem niepodobnym do angielskiego. Proponuje porownac
    > francuzow. I teraz sie okaze ze nie jest z nami az tak zle.

    Wiesz, to jest kwestia "dominacji kulturowej" - sa jezyki, ktorych warto sie
    uczyc ze wzgledu na ilosc poslugujacych sie nimi ludzi, wielkosc (jakosciowo
    i ilosciowo) literatury pieknej w tych jezykach, powszechnosc ich stosowania
    w jakiejs dziedzinie, jak informatyka czy dyplomacja (francuski sie w niej
    trzyma niezle). Dlatego dla ludzi, dla ktorych taki dominujacy jezyk jest
    ojczystym, przymus uczenia sie innych nie jest tak silny. Amerykanin sobie
    spokojnie poradzi bez jezykow obcych, Francuz tez nalezy do jezykowo
    "imperialnych". Natomiast nasza pozycja w tej jezykowo-kulturowej hierarchii
    powinna nas sklaniac do pokory. Oczywiscie ktos moze powiedziec, ze jak
    Francuzi sie nie ucza, to on tez nie bedzie, ale on na tym wyjdzie gorzej
    niz Francuzi.

    I.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1