eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeGłośny pracownik w pracy... › Re: Głośny pracownik w pracy...
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.dialog.net.
    pl!not-for-mail
    From: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
    Newsgroups: pl.praca.dyskusje
    Subject: Re: Głośny pracownik w pracy...
    Date: Mon, 22 Jan 2007 23:22:41 +0100
    Organization: Dialog Net
    Lines: 132
    Message-ID: <ep3dfl$fdn$1@news.dialog.net.pl>
    References: <n...@4...net>
    <enucsb$iof$1@news.dialog.net.pl> <enue9l$dqk$1@inews.gazeta.pl>
    <enug2u$l5e$1@news.dialog.net.pl> <eo6hvq$gv5$1@inews.gazeta.pl>
    <eoaf35$ill$1@news.dialog.net.pl> <eoah1s$7q7$1@inews.gazeta.pl>
    <eob02c$vqd$1@news.dialog.net.pl> <eogmeo$26m$1@inews.gazeta.pl>
    <eoh1kr$7j7$1@news.dialog.net.pl> <eovru0$c61$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: xdsl-13506.wroclaw.dialog.net.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.dialog.net.pl 1169504565 15799 87.105.9.194 (22 Jan 2007 22:22:45 GMT)
    X-Complaints-To: a...@d...net.pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 22 Jan 2007 22:22:45 +0000 (UTC)
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.3028
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.3028
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.praca.dyskusje:200575
    [ ukryj nagłówki ]

    W wiadomości news:eovru0$c61$1@inews.gazeta.pl Maciek Sobczyk
    <m...@d...doPLer> pisze:

    > Z ciekawości: bazujesz na jakiejś konkretnej metodzie nauczania dorosłych?
    Konkretnej, jednej - nie. W dziedzinie edukacji można, należy i warto sięgać
    do uznanych koncepcji, ale bazowanie tylko na jednej jest błędem. Z grubsza
    wyglada to tak: zaczerpniesz trochę z tego, troche z innego, nieco od kogoś
    będącego bardziej doświadczonym niż Ty, dołożysz z czasem własne
    doświadczenia i będziesz miał swój sposób prowadzenia zajęć.

    >> Prowadząc zajęcia w ten sposób raczej nie czułem się "drenowany
    >> emocjonalnie" ale ja to chyba po prostu lubię i swoich słuchaczy też,
    >> więc nie jestem obiektywny. Poza tym nigdy nie traktowałem dydaktyki jako
    >> celu i sensu życia, jak to rzekł Olek: "znaj proporcjum,
    >> mociumpanie".
    > Też nie trakuję jako sensu życia. Drenowanie emocjonalne wynika z kilku
    > czynników. Raz, że codziennie pracuję praktycznie w innym mieście.
    Jak to codziennie? To ile trwają takie szkolenia? Kilka godzin?? Co jest ich
    przedmiotem?

    > Zdarza
    > się, że np. z Wrocławia jadę do Szczawnicy, stamtąd do Krakowa, następnie
    > do Krosna, znów do Wrocławia i znowu do Szczawnicy (sytuacja tuż przed
    > świętami).
    Cóż, takie miotanie się z dnia na dzień faktycznie sensowne nie jest i może
    być męczące. Ja z kolei lubiłem raz na jakiś czas "wybyć" na tygodniową
    delegację. Fajna sprawa. Tyle, że praca wykładowcy nie była moją jedyną,
    więc wiązało się to z perturbacjami w pozostałych miejscach pracy. No i w
    konsekwencji stało się to jedną z przyczyn, dla których musiałem z
    przykrością zaprzestać tej działalności. Co zresztą okazało się później
    bardzo słuszną decyzją.

    > Dwa, że opieram swoje zajęcia (przynajmniej staram się, bo wciąż się w tym
    > kształcę) o dynamikę procesu grupowego, po to, by grupa osiągała najlepsze
    > wyniki. Wymaga to ciągłego dostosowywania się podczas zajęć.
    Mnie z w moich działaniach interesowało i interesuje nabycie umiejętności
    przez pojedynczego, konkretnego słuchacza i jego wyniki. Grupa jest ważna o
    tyle, o ile ułatwia i katalizuje proces zdobywania przez niego wiedzy.
    To także wymaga dostosowywania się podczas zajęć, może nawet w większym
    stopniu niż w przypadku kształcenia grupy.

    > Jak
    > mawiała moja nauczycielka, trener to emocjonalna prostytutka - jeśli chce
    > czuć proces, musi chłonąć jak gąbka wszystkie emocje od grupy.
    Nie wydaje mi się zasadne anie korzystne z dydaktycznego punktu widzenia,
    aby
    wykładowca mający działać ze słuchaczami jedynie kilka-, kilkanaście godzin
    i to w jednym dniu (a taki tryb zajęć jawi mi się na podstawie Twoich słów)
    miał chłonąć wszystkie "emocje" grupy. Po co? Przy tak krótkim kontakcie
    nawet nie sposób przekazać jakąś sensowną dawkę wiedzy faktograficznej czy
    praktycznej. Dlatego należy się raczej skupić na przekazaniu informacji co
    należy umieć i jak tę wiedzę zdobyć.
    Chyba, że prowadzisz jakieś specyficzne szkolenia, ale tego nie wiem.

    > Te
    > negatywne też, łącznie z otwartym buntem przeciwko trenerowi (co się
    > często zdarza jako ukryty konflikt, hamujący grupę, więc trzeba to
    > ujawnić, biorąc "na klatę" emocje uczestników).
    Ty słuchaczy nauczasz czy z nimi walczysz?
    Wydaje mi się, że nadmiernie przejmujesz się różnymi "teoriami" i
    "metodami". Zostaw te bzdury, bo dojdziesz do czegoś takiego jak ci od
    Amwaya. Ucz ludzi i tyle. Jak jesteś dobrym nauczycielem, będziesz wiedział
    jak.

    > Dopóki praca obejmuje 1,
    > 2, nawet 3 szkolenia w tygodniu, jest ok. Jeśli pracujesz stale po 4, 5
    > dni na tydzień, można się zmęczyć.
    Pracuję dydaktycznie 5 dni w tygodniu (nie w jednym miejscu). Od lat. Fakt,
    jestem (bywam)zmęczony, czasem bardzo, ale bez przesady.

    >> Dylemat pojawia jednak się w sytuacji, kiedy jeden uczestnik kursu (lub
    >> kilku uczestników, ale mniejszość) wyraźnie odstają in minus od reszty.
    >> Co robić? Podciągać ich, pomagać im - i tym samym tej "lepszej"
    >> większości odbierać czas, w trakcie którego mógłbym ich więcej nauczyć?
    > Podzielić na podgrupy, wprowadzić dyskusję punktowaną, ćwiczyć "w realu"
    > konkretne casy. Tyle, że to dobre dla warsztatu i nabywania nie tyle
    > wiedzy, co nowych umiejęności społecznych lub postaw. Na wykładzie, chyba
    > odpuścić
    I tak też najczęściej robiłem, ale z pewnym dyskomfortem - jestem bowiem z
    wykształcenia również pedagogiem, zawód nauczyciela praktykuję jako jedno z
    zajęć cały czas.

    > lub zaproponować zajęcia dodatkowe.
    A kto za to zapłaci? Ja za darmo nie pracuję.

    > Trzymam dystans do negatywnych emocji uczestników względem zajęć lub mojej
    > osoby. Trudno winić człowieka lub brać do siebie jego opór, że jeśli szef
    > go zmusił do przyjścia na szkolenie, to czuje niechęć do zajęć i
    > prowadzącego.
    Kolejny raz wspominasz o negatywnych emocjach obiektów Twoich działań
    dydaktycznych w stosunku do Ciebie. Przecież tak nie powinno być. Co Ty z
    nimi robisz, czemu tak się dzieje? Może popełniasz jakiś błąd? Ale to jest
    zazwyczaj nietrudne do zniwelowania. Stosunkowo łatwo sprawić, żeby
    negatywny stosunek do prowadzącego i zajęć złagodniał. Byle nie zwlekać i
    nie zabrnąć za daleko. To podstawy metodyki. No i psychologii także...

    > Reszta jak wyżej - charakter pracy i jej nagromadzenie robią swoje.
    Tak jest w każdej dziedzinie.

    >>> konflikt interesów. Łatwy w rozwiązaniu, o ile wszystkie strony
    >>> konflitku są zainteresowane rozwiązaniem.
    >> Niekoniecznie łatwym, bo co jest rozwiązaniem dla jednej strony wcale nie
    >> musi być nim dla drugiej.
    > Tu piszesz chyba o kompromisie? Pozornie najlepsza metoda rozwiązywania
    > konflitków, w praktyce najgorsza, bo każda ze stron rezygnuje z jakiej
    > części swoich dążeń.
    O kompromisie w tym znaczeniu myślę podobnie. Jest to przegrana obydwu
    stron.
    Jednak - czym w istocie jest kompromis?
    Załóżmy, że mąż lubi urlop nad morzem, a żona w górach. W ramach kompromisu
    jadą do lasu i nikt nie jest zadowolony. Kiepskie rozwiązanie.
    Moim zdaniem sensowny kompromis, to atrakcyjne dla wszystkich stron "coś za
    coś". Czyli - handel... ;)

    > Moze w zamian mediacje? Tyle, że to wymaga otwartej
    > komunikacji właśnie.
    Niekoniecznie.

    >>> Masz rację. Mimo wszystko postuluję w pierwszej kolejności zwiększyć
    >>> siłę komunikatów wprost. I przy tym pozostać.
    >> Dlaczego?
    > Z powodu osobistych preferencji
    A! to jasne. To nie podlega dyskusji.
    Tak samo jak cudze osobiste preferencje.

    >> Taa, nierozwiązywalne... tak samo jak węzeł gordyjski...
    > Czyli rozwiązanie siłowe?
    Czasem trzeba.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1