eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Czy warto mowic ?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 30

  • 21. Data: 2006-04-21 18:55:28
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska.pl>

    W wiadomości news:db8cb$444928bc$540ab556$2661@news.chello.pl MiJa
    <s...@w...pl> pisze:

    > Dzisiaj dowiedzialam sie ze przez 3 miesiace bede na zleceniu za 550zl+
    > prowizje a pozniej to sie okaze jak sie bede sprawowac. :( no nic trzeba
    > probowac dalej!
    Spokojnie. Może będzie wchodził w grę art. 22 §1^1 KP i wówczas możesz
    całkiem sensownie (jak na te okoliczności) wyjść "na swoje".

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 22. Data: 2006-04-24 02:46:04
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: gromax <gromax@WYTNIJ_TO_interia.pl>

    > 4,50 zł/h netto.
    >
    heh... tak mnie szarpnęło lekko
    na wyspach minimalna to 5,05 Ft za godzinę (brutto)
    5035(w tym roku) funtów to kwota wolna od podatków, do 7185 ft 10%, dopiero
    powyżej tego 22%.
    I, co ciekawe, jak tygodniowo się zarabia < (bodajże)97 ft to nie płaci się
    ichniego ZUSu, zarabiając od 97 do 645 ft (od 7186 do 333000)tygodniowo
    podatku jest 22% a National Insurance 11% od kwoty brutto zarobków, zaś
    powyżej 645 ft/tydz (33301 ft rocznie) tylko 1% na NI, a podatku 40%. Podły
    ten kapitalizm na wyspach. Za złamanie prawa pracy pracodawca może nieźle
    po d... dostać, więc się pilnują. A jak pracownik chce pracować nadmiarowo,
    to może na to wyrazić zgodę

    zakładając tę najniższa płacę i wymiar 37,5 godz pracy na wyspach tygodniowo
    wychodzi ok. 189 ft/tydz. Kwota wolna - ok. 97 ft /tyg (5035/52), NI -
    (189-97)*0,11=11 Ft , podatek około 16 ft (bo - rocznie 189 * 52 = 9828,
    czyli 5035 + 2149 + 2643, i odpowiednio 0%, 10%, 22% co daje 0+215+582=797
    rocznie, czyli 797/52=16 ft tygodniowo) co łącznie daje obciążenia 37 ft,
    189-37 = 152 ft/tydz netto. Podstawowe życie - wynajęcie pokoju (z
    opłatami) to maks 70 ft (drogo), jedzenie 30 ft, na pozostałe wydatki w
    kieszeni zostaje ~50 ft. i przypominam - to jest minimum socjalne, przy
    którym jest jeszcze kilka przywilejów (np. dopłata na dzieci).
    tak to za wielkimi sloganami chowa się ten drapieżny kapitalizm wysysający
    zabawki z lodówki (dla niewtajemniczonych, reklamówka przedwyborcza pewnej
    partii, której prezes ze swoim bratem może dość dużo mieszać swoim
    kuperkiem)
    --
    ---- to tylko moje zdanie ---
    -- G -- R -- O -- M -- A -- X --
    -> komputer już od 250 zł <-
    _/\z/\a/\p/\r/\a/\s/\z/\a/\m/\_


  • 23. Data: 2006-04-24 03:23:07
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    gromax wrote:


    > opłatami) to maks 70 ft (drogo), jedzenie 30 ft, na pozostałe wydatki w

    Jedna uwaga. Mieszkalam w Londynie wprawdzie tylko miedzy 2 a 3
    tygodnie, ale zywilam sie sama i IMHO za niecale 5 funtow dziennie na
    wyzywienie mozna miec diete wylacznie zlozona z najgorszej jakosci,
    niezdrowych, przechemicyzownych produktow. To jest to zjawisko Polakow
    kupujacych chleb za dwadziescia iles pensow i skarzacych sie na
    niejadalny brytyjski chleb, podczas gdy juz za niecalego funta mozna
    kupic chleb jadalny. Takie oszczednosci predzej czy pozniej sie odbija
    na zdrowiu i wtedy musisz je z procentem splacic.
    Jedzac normalnie, bez szalenstw, ale i bez rezygnowania z tego, do czego
    jestem przyzwyczajona wydawalam na jedzenie 10-12 funtow dziennie.

    > kieszeni zostaje ~50 ft. i przypominam - to jest minimum socjalne, przy
    > którym jest jeszcze kilka przywilejów (np. dopłata na dzieci).
    > tak to za wielkimi sloganami chowa się ten drapieżny kapitalizm wysysający
    > zabawki z lodówki

    UK wbrew pozorom jest panstwem mocno socjalnym, jak cala Europa i tylko
    z perspektywy polskiej wyglada na drapiezny liberalizm. Bardziej
    drapiezny liberalizm masz w USA, NZ, w postaci skrajnej w Chinach - choc
    chyba tylko w tych ostatnich rzeczywiscie prawie nie ma form pomocy
    spolecznej dla obywateli czy legalnie przebywajacych imigrantow.

    Tak naprawde to, co nazywamy w tej rozmowie umownie "drapieznym
    liberalizmem" nie jest tym samym co wolny rynek. Jest mozliwa kombinacja
    "wolny rynek opodatkowany na socjal", ktora polega na tym, ze rynkowi
    daje sie duza wolnosc znoszac monopole, cla, ulatwiajac zakladanie firm,
    minimalizujac utrudnienie wyrzucenia pracownika czy lokatora itp., ale z
    zyskow osiagnietych przez podmioty na tym wolnym rynku panstwo zabiera
    calkiem znaczace (kwotowo lub procentowo) podatki. Poniewaz dzieki
    wolnosci rynku zyski rosna i gospodarka sie rozwija z korzyscia dla
    wiekszosci, taki rynek pewien poziom podatkow jest w stanie uniesc bez
    znaczacej szkody dla swojego rozwoju. A panstwo, jesli chce, moze je
    wydac na pomoc socjalna, ktora - gdy jest madrze zaplanowana - zmniejsza
    przestepczosc i ma kilka innych pozytywnych skutkow pomagajacych
    biznesowi i podnoszacych jakosc zycia wszystkich. UK to wlasnie taki
    model, polaczenie w miare wolnego rynku z wydawaniem sciagnietych z
    niego podatkow w sporej czesci na cele socjalne.

    I.

    --
    http://nz.pasnik.pl
    pierwsze wrazenia z Nowej Zelandii


  • 24. Data: 2006-04-24 10:23:34
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska.pl>

    W wiadomości news:e2he69$nos$1@inews.gazeta.pl gromax
    <gromax@WYTNIJ_TO_interia.pl> pisze:

    > heh... tak mnie szarpnęło lekko
    > na wyspach minimalna to 5,05 Ft za godzinę (brutto)
    No, u nas brutto też ~5,30 tyle, że złotych. ;)
    Ponad 5,5 raza mniej w liczbach bezwzględnych.
    Widzę, że dobrze orientujesz się w brytyjskich realiach więc przy okazji
    zapytam: czy w tym dobrze rozwiniętym europejskim kraju także znajdują się
    "mądrale" którzy uważają, że prawnie ustalana płaca minimalna nie powinna
    istnieć i w ogóle socjalne funkcje państawa są "be"?

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 25. Data: 2006-04-24 10:43:36
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Mon, 24 Apr 2006 15:23:07 +1200, Immona wrote:

    >Jedna uwaga. Mieszkalam w Londynie wprawdzie tylko miedzy 2 a 3
    >tygodnie, ale zywilam sie sama i IMHO za niecale 5 funtow dziennie na
    >wyzywienie mozna miec diete wylacznie zlozona z najgorszej jakosci,
    >niezdrowych, przechemicyzownych produktow.

    Hasło: przeceny. Da się nieźle i bardzo tanio zjeść korzystając ze
    zjawiska zwanego przecenami. Wieczorami można trafić w supermarketach
    (Sainsbury's, Tesco, Asda) na duże obniżki cen - można wtedy np. kupić
    kilka kilogramów mięsa, ryb, kilkanaście kilogramów owoców (nawet po
    przeliczeniu tego na złotówki wychodzi taniej niż w Polsce). Umyć,
    poporcjować i zamrozić - jeśli ktoś jest na dłużej, to opłaca się
    kupić dużą zamrażarkę.
    Nawet gotowe kanapki przeceniają - nie warto nawet tracić czasu na
    robienie ich samemu.

    >To jest to zjawisko Polakow
    >kupujacych chleb za dwadziescia iles pensow i skarzacych sie na
    >niejadalny brytyjski chleb, podczas gdy juz za niecalego funta mozna
    >kupic chleb jadalny.

    Chleb jest niejadalny. Substytut z Asda na nerwy mi działał, ale nawet
    w Polsce wszelkie udziwnienia (jakieś ziarna, odświeżacze itp.) są dla
    mnie ledwo zjadliwe.
    Niestety mi się nie udało znaleźć w mieście gdzie mieszkałem dobrego
    chleba - nawet u Hindusów był tylko jakiś krojony, ale w miarę
    zjadliwy, chociaż w Polsce widząc go na półce pewnie bym nie kupił.
    Cena była w miarę znośna - ok. Ł1,50, chociaż jeżeli miałbym możliwość
    kupienia czegoś lepszego, to też bym się skusił.

    >Takie oszczednosci predzej czy pozniej sie odbija
    >na zdrowiu i wtedy musisz je z procentem splacic.
    >Jedzac normalnie, bez szalenstw, ale i bez rezygnowania z tego, do czego
    >jestem przyzwyczajona wydawalam na jedzenie 10-12 funtow dziennie.

    To już zależy od obrotności. Nasi współrodacy na dorobku są z tego
    znani :-)

    (...)
    >A panstwo, jesli chce, moze je
    >wydac na pomoc socjalna, ktora - gdy jest madrze zaplanowana - zmniejsza
    >przestepczosc i ma kilka innych pozytywnych skutkow pomagajacych
    >biznesowi i podnoszacych jakosc zycia wszystkich. UK to wlasnie taki
    >model, polaczenie w miare wolnego rynku z wydawaniem sciagnietych z
    >niego podatkow w sporej czesci na cele socjalne.

    Pomoc socjalna w UK nie jest mądrze zaplanowana, spójrz na statystyki
    dotyczące bezrobocia i zwolnień chorobowych wśród mniejszości
    etnicznych i autochtonów. Zobacz na procedury i zasiłki wspomagające
    patologię tzn. promujące efektywną kopulację wsród debili. Przy
    brytyjskich formach "pomocy" nasze becikowe, które ma na celu
    wpomaganie rozmnażania się wyborców LPR i Samopisu (tylko patologia
    narobi dzieci, żeby dostać ten moherowy zasiłek), to pikuś.

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 26. Data: 2006-04-25 01:17:12
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Bremse wrote:
    > On Mon, 24 Apr 2006 15:23:07 +1200, Immona wrote:
    >>Takie oszczednosci predzej czy pozniej sie odbija
    >>na zdrowiu i wtedy musisz je z procentem splacic.
    >>Jedzac normalnie, bez szalenstw, ale i bez rezygnowania z tego, do czego
    >>jestem przyzwyczajona wydawalam na jedzenie 10-12 funtow dziennie.
    >
    >
    > To już zależy od obrotności. Nasi współrodacy na dorobku są z tego
    > znani :-)

    Tak. Tylko ze mnie czasem bulwersuja proporcje zaradnosci przeznaczanej
    na kupowanie taniej a tej przeznaczanej na zarabianie wiecej :)

    >
    > Pomoc socjalna w UK nie jest mądrze zaplanowana, spójrz na statystyki
    > dotyczące bezrobocia i zwolnień chorobowych wśród mniejszości
    > etnicznych i autochtonów. Zobacz na procedury i zasiłki wspomagające
    > patologię tzn. promujące efektywną kopulację wsród debili. Przy
    > brytyjskich formach "pomocy" nasze becikowe, które ma na celu
    > wpomaganie rozmnażania się wyborców LPR i Samopisu (tylko patologia
    > narobi dzieci, żeby dostać ten moherowy zasiłek), to pikuś.

    Toz mowilam, ze panstwo socjalne, tylko plus wolny rynek. Na temat
    systemu pomocy socjalnej w UK wiem niewiele i mowiac o "madrze
    zaplanowanej" pomocy mowilam raczej o hipotetycznej sytuacji w jakims
    bardziej idealnym panstwie - gdy ta kasa jest dobrze wydawana.

    Zasadniczo chodzi mi jednak o to, ze pozwolenie na wolny rynek pozwala
    na taki wzrost podatkow sciaganych z tego rynku (dzieki rozwojowi rynku,
    a nie wzrostowi podatkow), ze po wydaniu na to, na co nalezy wydawac
    podatki (wojsko i policja, drogi, nauka itp.) mozna jeszcze cos wydac na
    pomoc socjalna nie nadszarpujac wlasciwego poziomu tych pierwszorzednych
    wydatkow panstwa. Natomiast gdy wydatki na socjal sa dokonywane w
    warunkach niedostatku kasy na "pierwszorzedne wydatki panstwa", to jest
    to patologia.

    I.

    --
    http://nz.pasnik.pl
    pierwsze wrazenia z Nowej Zelandii


  • 27. Data: 2006-04-25 15:32:47
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: gromax <gromax@WYTNIJ_TO_interia.pl>

    > Widzę, że dobrze orientujesz się w brytyjskich realiach więc przy okazji
    > zapytam: czy w tym dobrze rozwiniętym europejskim kraju także znajdują się
    > "mądrale" którzy uważają, że prawnie ustalana płaca minimalna nie powinna
    > istnieć i w ogóle socjalne funkcje państawa są "be"?

    na razie zrobiłem wywiad przed tym, co najważniejsze, czyli ile z kasy którą
    zarobię muszę oddać państwu - zarówno w zjednoczonym krolestwie jak i w pl
    (co zresztą zakrawa na pomstę do nieba, bo wyjeżdżający ma dużo słabszą
    motywację do powrotu). Akurat ruszam na wyspy na poczatku maja, więc się
    starałem przygotowac, na http://gromax.prv.pl umieściłem prosty i na szybko
    pisany kalkulatorek zarobkow brutto-netto między pl i uk (a właściwie uk i
    pl), tak że można sobie dokładnie (sądzę że maks 1% możliowości powstania
    błędu) sprawdzić co i jak z ichniejszymi zarobkami
    czy sa mądrale, to nie wiem. ale fakt jest faktem, że progi są waloryzowane
    co roku. Jak się namiejscu uporam z lokalną kulturą, szukaniem roboty i
    tego typu bzdetami, to będę się starał odpowiedzieć na pytania dotyczące
    reformy "faceta w spódnicy", czyli pani taczerowej. Bądź co bądź, ale mądra
    baba z niej była

    --
    ---- to tylko moje zdanie ---
    -- G -- R -- O -- M -- A -- X --
    -> komputer już od 250 zł <-
    _/\z/\a/\p/\r/\a/\s/\z/\a/\m/\_


  • 28. Data: 2006-04-26 11:26:46
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Tue, 25 Apr 2006 13:17:12 +1200, Immona wrote:

    >Tak. Tylko ze mnie czasem bulwersuja proporcje zaradnosci przeznaczanej
    >na kupowanie taniej a tej przeznaczanej na zarabianie wiecej :)

    Też się nad tym zastawiałem i dalej zastanawiam. Przebojowość
    niektórych niknie w oczach, gdy muszą się nią wykazać by "pójść w
    górę". Po osiągnięciu pewnego poziomu (stała praca, wynajęta chatka,
    samochód) ludzie po prostu dają se luz. Zamiast poszukać pracy zgodnej
    z zamiłowaniami i wykształceniem tkwią latami na tym samym etacie i
    chatce. Ale to się tyczy nie tylko Polaków, ale i innych narodowości.

    >Toz mowilam, ze panstwo socjalne, tylko plus wolny rynek. Na temat
    >systemu pomocy socjalnej w UK wiem niewiele i mowiac o "madrze
    >zaplanowanej" pomocy mowilam raczej o hipotetycznej sytuacji w jakims
    >bardziej idealnym panstwie - gdy ta kasa jest dobrze wydawana.
    >
    >Zasadniczo chodzi mi jednak o to, ze pozwolenie na wolny rynek pozwala
    >na taki wzrost podatkow sciaganych z tego rynku (dzieki rozwojowi rynku,
    >a nie wzrostowi podatkow), ze po wydaniu na to, na co nalezy wydawac
    >podatki (wojsko i policja, drogi, nauka itp.) mozna jeszcze cos wydac na
    >pomoc socjalna nie nadszarpujac wlasciwego poziomu tych pierwszorzednych
    >wydatkow panstwa. Natomiast gdy wydatki na socjal sa dokonywane w
    >warunkach niedostatku kasy na "pierwszorzedne wydatki panstwa", to jest
    >to patologia.

    Tak, tylko że pieniądze które przechodzą przez łapska urzędników są w
    zbyt dużej części marnowane. Wniosek z tego taki, że powinni jak
    najmniej dostawać. Poza tym idea progów podatkowych też jest debilna -
    nawet ci biedniejsi stwierdzają że nie warto pracować więcej, bo
    wówczas więcej rząd im zabierze. Czasem przybiera to skrajną postać -
    pamiętam jak pewna imigrantka w UK stwierdziła, że ona nie chce
    pracować więcej niż kilkanaście godzin tygodniowo, bo w poprzednim
    okresie rozliczeniowym zarobiła więcej niż kwota wolna od podatku i
    dlatego odciągnięto jej od pensji podatek i ubezp. społeczne!
    Mnie też powoli zaczyna szlag trafiać, bo podatki bezpośrednie
    przekraczają już ponad 15% moich przychodów, a to staje się coraz
    bardziej irytujące i będę musiał coś z tym zrobić.

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 29. Data: 2006-04-26 19:37:13
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska.pl>

    W wiadomości news:qnku42t0klebk4hu81uqm6t7kkq990g4ah@4ax.com Bremse
    <bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:

    > >Tak. Tylko ze mnie czasem bulwersuja proporcje zaradnosci przeznaczanej
    > >na kupowanie taniej a tej przeznaczanej na zarabianie wiecej :)
    > Też się nad tym zastawiałem i dalej zastanawiam. Przebojowość
    > niektórych niknie w oczach, gdy muszą się nią wykazać by "pójść w
    > górę". Po osiągnięciu pewnego poziomu (stała praca, wynajęta chatka,
    > samochód) ludzie po prostu dają se luz.
    A cóż to znaczy w górę? To, co ktoś subiektywnie uważa za kierunek "do
    góry", niekoniecznie jest również kierunkiem "do góry" dla kogoś innego. I
    nie Tobie to oceniać. Spójrz - 2 gości pracuje, awansują, w miarę
    powiększania dochodów obaj kupują sobie coraz większe chaty, bardziej
    wypasione auta itp.
    W pewnym momencie jeden przestaje brać udział w wyścigu szczurów, mieszka
    latami w tej samej chacie, naprawia coraz bardziej leciwe auto poświęcając
    się np. zwiedzaniu świata, zbieraniu figurek z chińskiej porcelany lub
    lekturą na którą wcześniej nie miał czasu. Posiadając wystarczająco jak dla
    siebie, chłonie przyjemności i piękno życia.
    Zaś drugi "pnie" się po szczeblach tzw. kariery zawodowej otrzymuje
    stanowiska kierownicze coraz wyższego szczebla, coraz większe uposażenie, ma
    coraz mniej skrupułów w walce z konkurującymi współszczurami, mieszka już w
    rezydencji, wozi go kierowca, jest coraz bogatszą kanalią, itd.
    I co? Który poszedł w górę? No i w górę _czego_ ?

    > Tak, tylko że pieniądze które przechodzą przez łapska urzędników są w
    > zbyt dużej części marnowane.
    Z pewnością, ale to tylko ćwierć prawdy. "Pierwszorzędne wydatki państwa" to
    nic nie znaczący slogan.
    Powtarzany bezmyślnie niczym mantra termin "socjal" zresztą również.
    Reszta prawdy jest jak sądzę taka, że definicje tych pojęć i ich składniki
    zmieniają się w pewnym stopniu w zależności od układu politycznego, który
    także określa ich proporcje.
    A co do opinii "proletariatu" to zauważ, że nawet na tej grupie - a jest to
    wybitnie niereprezentatywne dla naszego społeczeństwa grono - padały w tym
    temacie opinie różniące się biegunowo. Pamiętam nawet głos jakiegoś
    obłąkańca który głosił, że należy całkowicie znieść zasiłek dla
    bezrobotnych. Ktoś inny z kolei postulował całkowitą(!) prywatyzację służby
    zdrowia. Dobra, to były czubki, ale jednak byli...

    > Poza tym idea progów podatkowych też jest debilna
    Jesteś mało postępowy i myślisz krótkowzrocznie. Idea progów podatkowych nie
    powstała w próżni, ona jest skutkiem, nie przyczyną. Myślisz, że jak
    zlikwidujesz progi podatkowe (czyli zastosujesz podatek liniowy, który jest
    zresztą pomysłem jeszcze głupszym niż progi) to zaraz będzie OK i będziesz
    miał lepiej? Nie - wystarczy, że ktoś wpadnie na pomysł podatku liniowego w
    wysokości 60%, wtedy określenie "debilne" wyda Ci się zbyt łagodne ;)
    Cóż więc czynić? Otóż zwalczać należy przyczyny, a nie skutki. Progi
    podatkowe jako skutek mogą istnieć tylko wtedy, gdy istnieje przyczyna,
    którą są podatki jako takie. Należy zatem zlikwidować podatki i tym samym
    uniemożliwić raz na zawsze ustanawianie jakichkolwiek progów podatkowych. To
    może być zadanie i wyzwanie dla CIebie. ;)))
    No dobra, dosyć jaj.

    A tak poważniej, to te progi faktycznie wydają mi się nie są najlepszym
    pomysłem. Czy nie lepszy byłby podatek o stałej wysokości, a zróżnicować
    kwotę wolną od podatku w zależności od osiągniętego dochodu?

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 30. Data: 2006-04-26 20:28:50
    Temat: Re: Czy warto mowic ?
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Bremse wrote:

    > On Tue, 25 Apr 2006 13:17:12 +1200, Immona wrote:
    >
    >
    >>Tak. Tylko ze mnie czasem bulwersuja proporcje zaradnosci przeznaczanej
    >>na kupowanie taniej a tej przeznaczanej na zarabianie wiecej :)
    >
    >
    > Też się nad tym zastawiałem i dalej zastanawiam. Przebojowość
    > niektórych niknie w oczach, gdy muszą się nią wykazać by "pójść w
    > górę". Po osiągnięciu pewnego poziomu (stała praca, wynajęta chatka,
    > samochód) ludzie po prostu dają se luz. Zamiast poszukać pracy zgodnej
    > z zamiłowaniami i wykształceniem tkwią latami na tym samym etacie i
    > chatce. Ale to się tyczy nie tylko Polaków, ale i innych narodowości.

    Niezupelnie o to mi chodzilo. Wyscig do konca zycia to sport dla
    niektorych ludzi, wiekszosc ludzi ma jakies realistyczne wyobrazenie
    satysfakcjonujacego dla nich poziomu zycia w sensie materialnym, po
    osiagnieciu ktorego beda sie skupiac raczej na rodzinie i rozwoju
    osobistych zainteresowan, niz zwiekszaniu przychodow. Problem z polska
    emigracja - nie wiem czy tylko z polska - jest taki, ze wiele osob
    wyznacza ten poziom docelowy znacznie ponizej swoich mozliwosci. Wiele o
    tym pisza chocby na forach GW ci, ktorzy maja w UK czy gdzie indziej
    prace zgodna z wyksztalceniem i dobrze platna - ze widza wiele osob,
    ktore majac jakies kwalifikacje pozostaja na przyslowiowym zmywaku i nie
    traktuja tego jako pracy przejsciowej na czas poszukiwania lepszej,
    tylko sie na tym poziomie "ustatkowuja" zachwyceni, ze "na wszystko ich
    stac", czytaj: na wynajety pokoj i wyzywienie sie polujac na przeceny
    zywnosci. Jakby z Polski zabrali ze soba brak wiary w siebie, na
    podstawie doswiadczen z polskiego trudnego rynku pracy.

    I.


    --
    http://nz.pasnik.pl
    pierwsze wrazenia z Nowej Zelandii

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1