eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo to są znajomości? › Re: Co to są znajomości?
  • Data: 2002-12-18 09:26:49
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Rafal" <?@?.?> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik Artur Lato <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:atnot7$li2$...@n...onet.pl...

    > > Ty naprawdę uważasz, że zapewnić równowagę rynkową to żadna sztuka?

    > Tak jest, uważam, że to żadna sztuka. Równowaga rynkowa
    > jest zapewniona teraz, ale była również zapewniona w PRL-u
    > zanim jeszcze władza zaczęła ulegać naciskom swojej "klasy robotniczej"
    > na życie ponad stan (np. za Gomułki), a w takich krajach jak
    > Czechosłowacja, czy NRD była zapewniona prawie cały czas.

    Ty chyba nie masz pojęcia czym jest równowaga rynkowa.

    > > Poza tym nie rozumiem Twojego mechanizmu zapewnienia takiej równowagi -
    > > ustalić odpowiednio wysokie ceny - i co?

    > I patrzę co się dzieje. Jeśli towary leżą w magazynach niesprzedane,
    > to dochodzę do wniosku, że "przestrzeliłem" i trochę obniżam.
    > Jeśli pojawiają się kolejki przed sklepami, to znowu podwyższam.
    > I tak metodą prób i błędów osiągam cenę równowagi.

    To co zapronowałeś, to jest właśnie ten mechanizm który działa w wolnym
    rynku tylko z tą różnicą, że:
    -Ty proponujesz, żeby w ten sposób sondował ceny jakiś urzędnik. A skąd on
    będzie wiedział tak naprawdę jakie są potrzeby ludzi? Tylko po długości
    kolejek? skąd on będzie wiedział jak długie są kolejki w każdym sklepie w
    każdym rejonie Polski? (no bo przecież przy tej samej cenie w jednym sklepie
    ludzie moga się ustawić w kolejce, a wdrugim towar może leżeć na półce).
    Parametrów wpływających na sprzedaż jest tak dużo (nie tylko cena, ale
    odległość od sklepu, wystrój obsługa, wygoda, nie mówiąc o parametrach
    samego towaru....) że żaden urzędnik, ba cały system urzędników nie byłby w
    stanie ich analizować, po drugie nigdy tak naprawdę nie wiadomo jakie to są
    parametry i jakie rzeczywiście mają wagi.

    Natomiast ceny w wolnym rynku są sondowane właśnie przez rynek. Każdy przez
    pryzmat swoich potrzeb (jeden kieruje się ceną inny wygodnym dojazdem do
    sklepu) decyzuje się na zakup lub nie. Tak więc zarówno sklepikarz, jak i
    klient sami decydują o swoich wyborach. Sklepikarz sam decyduje po jakiej
    cenie i na jakich warunkach opłaca mu się sprzedawać, a klient w jakiej
    cenie i na jakich warunkach opłaca mu się kupić.
    Nikt tego nie robi ręcznie i odgórnie a jednak działa.

    > Zdaje się, że próbujesz uzasadnić teoretycznie, że kapitalizm nie ma prawa
    > działać tak jak działa :-))

    Wysuwasz dziwne wnioski z tego co powiedziałem.
    Powiedziałem, że nikt tak naprawdę nie zna potrzeb rynku, tylko każdy zna
    swoje potrzeby i możliwości. A więc tylko rynek wie co może oferować i czego
    potrzebuje.

    > I chyba nie musi. Np. wątpię, żeby wiedzę taką posiadał rolnik
    > sprzedający jabłka przy drodze, chociaż bez problemu potrafi
    > wyznaczyć cenę równowagi na swoje jabłka, np. w taki sposób
    > jak opisałem wyżej.

    Rolnik wyznacza cenę równowagi?
    Ty wiesz wogóle co to jest cena równowagi?

    O to chodzi, że oczekiwania rolnika co do ceny po jakiej chce on sprzedać
    jabłka, to jest tylko połowa tego co wpływa na cenę równowagi.
    Cena po której chce on sprzedać zderza się z ceną po której konsument zgodzi
    się te jabłka kupić.
    I to jest dopiero cena równowagi.
    Haha - gdyby to rolnik wyznaczał cenę równowagi (albo chociaż ją znał), to
    ja zaraz brałbym się za rolnictwo i zarabiał miliony.

    > > Jezeli jednak uważasz inaczej i myślisz, że określenie równowagi
    rynkowej
    > > jest banalnie proste - to zacznij grać na giełdzie i zarabiać ogromne
    > > pieniądze.
    > Ty chyba w ogóle nie rozumiesz o co chodzi.

    Wiesz...zabrałem się w międzyczasie za odpowiadanie na tamten poprzedni
    post.
    Ale ja widzę, że to chyba nie ma najmniejszego sensu i skasowałem to co
    napisałem poprzednio.
    Starałem się odpowiadać tylko na te argumenty, które wydawało mi się, że
    będę w stanie w miarę szybko zbić.

    Ale różnice w tym co myślimy są tak ogromne, że sięgają podstaw całego
    mechanizmu. A przecież nie da się uzsadnić całej teorii działania gospodarki
    i przyczyn dobrobytu od podstaw w postach.
    Po prostu opadam z sił. Nie wiem już nawet gdzie jest początek różnic w
    naszych poglądach. Złośliwie mógłbym powiedzieć żebyś doczytał o
    mikroekonomii (z naciskiem na cenę równowagi), ale tak naprawdę widzę, że
    różnice sięgają znacznie głębiej.

    Może jeszcze się odezwę w tej dyskusji, ale już tylko rekreacyjnie, kiedy
    będę mógł odpowiedzieć krótko bez wchodzenia w szczegóły.

    Na zakończenie powiem tylko jedno - można się różnić w poglądach. Bardzo
    lubię dyskutować na temat wolnego rynku i zawsze szanuję, że ktoś ma iny
    pogląd na sprawę. Ale nie szanowanie prawa własności i zaglądanie do cudzej
    kieszeni musi skończyć się anarchią.

    Pozdrawiam,
    Rafał


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1