eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeByć szefem swojego kolegi... › Re: Być szefem swojego kolegi...
  • Data: 2008-04-27 21:11:41
    Temat: Re: Być szefem swojego kolegi...
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:fv2pgf$ml3$1@atlantis.news.neostrada.pl Robertos
    <a...@x...pl> pisze:

    >> Hmm... jak ryba w wodzie...
    >> Widocznie jakieś usterki w psychice implikują u ciebie satysfakcję z
    >> posiadania władzy.
    >> IMO trzeba by pomyśleć co z tym zrobić, bo mogą być kłopoty.
    > Nie w tym sensie "jak ryba w wodzie" - po prostu nie mam problemów
    > z kierowaniem tymi osobami, chętnie z nimi rozmawiam, dokładnie
    > wyjaśniam cel zadania, doradzam swoją wiedzą itd. Nie jestem
    > despotą - nic w tym stylu!
    OK, zabrzmiało dla mnie inaczej, teraz jasne.

    >>> Gorzej z tym kolegą, dwa lata ode mnie starszym. Mam wrażenie, że
    >>> chce pokazać, że to on powinien być moim szefem.
    >> Może to prawda?
    > to, że napisałem, że w niektórych dziedzinach jest bardziej łebski niż ja,
    > nie znaczy że ogólnie jest bardziej łebski. Poza tym, kto powiedział, że
    > kierownik ma być najmądrzejszą, z największą wiedzą osobą wśród
    > całego zespołu? Kierownik z tego co wiem powinien umieć zarządzać
    > tym zespołem, delegować zadania itd. Oprócz tego jednego przypadku,
    > nie mam z tym większych problemów.
    Mnie się też tak wydawało.
    A jednak kierować zespołem to dużo, dużo więcej.
    Nie nauczysz się tego sam, a w każdym razie nie szybko i nie bez ofiar, do
    których możesz sam należeć.
    Ucz się od podwładnych.

    >>> Jego humor zależny jest od dnia
    >> O rany, a ty tak nie masz? Każdy ma gorsze i lepsze dni przecież.
    > tak, wiem o tym przecież. Natomiast zwróciłem się z prośbą o pomoc
    > na tę grupę, ponieważ nie mogę sobie poradzić (na razie w teorii,
    > w praktyce nie próbowałem wcielać planów w życie) z jego postawą:
    > niedawno zleciłem mu pewne proste czynności, następnego dnia pytam
    > jak tam efekty pracy a on na to "nie było czasu", chociaż ten jeden
    > telefon o który go prosiłem nie zająłby mu więcej, niż 5-10 minut.
    Uwaga - rodzi się IMO poważniejszy konflikt.

    > Mam wrażenie, że sam sobie ustawia plany, a moje terminy go mało
    > interesują. NIe jest to regułą, ale np. 3 dni w tygodniu potrafią takie
    > być.
    J.w.

    > Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Jak się powinien zachować idealny
    > kierownik?
    Nie ma czegoś takiego.
    Słuchaj, a nie da się po prostu pogadać, wyjaśnić sytuacji, ustalić jakiegoś
    sensownego status quo?
    Pisałeś, że to twój kumpel, więc znacie się bliżej.

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1