eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Odpowiedzialność admina
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 11

  • 11. Data: 2005-02-19 22:11:47
    Temat: Re: Odpowiedzialność admina
    Od: 'madzik' <m...@g...niet.pl>

    Artur:

    >> Jak reagujecie na sytuacje kiedy np. zaistnieje konieczność skorzystania
    >> z funkcji oferowanych przez komercyjny soft, który oczywiście należałoby
    >> zakupić, a pracodawca z lekkim uśmieszkiem sugeruje użycie pirata?
    > Nigdy osobiście nie byłem w takiej sytuacji...

    Ja byłam, ale na szczęście jako końcowy użytkownik, i przed erą
    sprawdzania legalności oprogramowania. Dwie firmy. Właściciele obu równo
    działali na piratach.
    W pierwszej (1998 chyba) wszelkie "poprawki" nanosił (ewent. po padzie
    podnosił) płacony na lewo admin z lokalnej gazety. A sytuacja opisana
    _niżej_ przekonała mnie, że nie warto siedzieć tam dłużej.

    W drugiej właściciele (2000) sami kiedyś tworzyli, ale stosunek do
    legalności mieli więcej niż dwuznaczny. Chyba nawet nie wszystkie Win
    były legalne (i hasła typu: "jak chcesz coś pisać, to sobie zainstaluj
    openoffice'a" - który btw wywoływał zawał serca u dowolnego klienta -
    budżetówka...), plus nagminnie niedotrzymywane terminy shareware'ów (do
    kilku były nawet cracki...).

    >> Nie chodzi mi tu o rady w stylu: "zmień pracodawcę", (co wydaje się
    >> oczywiste) a raczej o sposób postępowania i zakres ponoszonej
    >> odpowiedzialności/konsekwencji.
    > ... ale tutaj dużego wyjścia nie masz. Albo instalujesz, albo nie instalujesz.
    > Ze wszelkimi tego konsekwencjami.

    Racja.
    Ewent. poprosić o wydanie takiego polecenia na piśmie. Spokojnie
    uzasadnić, że na wypadek jakiejś kontroli (gdyby np. jakiś zwalniany
    pracownik doniósł), chcesz być podkładkę, bo nie chcesz odpowiadać za
    działania niezgodne z prawem (stworzyć wrażenie, że jesteś po stronie
    szefa, ale nie zamierzać ponosić konsekwencji "Wie pan, teraz chodza te
    komisje, sprawdzają, a niech niedajboże ktoś się zwolni, doniesie, albo
    komputer do większej naprawy na zewnątrz, softy całe wysyłają info do
    producentów (*)... pan wie, jakie kary???...).

    Brzmi to może "tragicznie", ale IMHO przedstawione spokojnie, powinno
    odnieść skutek.
    Mnie w pierwszej z ww. firm szef (którego się wszyscy - łącznie ze mną -
    bali...) kazał (ustnie) jechać do jednego z klientów firmy z łapówką.
    Odmówiłam, mówiąc, że 1. uważam, że to niezgodne z prawem 2. nie
    potrafię tego robić 3. Źle bym się czuła, gdybym musiała naginać moje
    zasady moralne do takich oczekiwań 4. jestem świadoma konsekwencji, i
    jeśli uważa to za stosowne, jestem świadoma tego, że może mnie zwolnić
    (i tak już wtedy postanowiłam, że długo tam nie zostanę). Skończyło się
    z jego strony na wyzwaniu mnie od głupich i naiwnych ****** i nabijaniu
    się przez parę dni (oczywiście, na piśmie by mi tego nie dał, stary
    czerwony szczur to był, ale przynajmniej miałam "spokój"...).


    (*) jeśli szef laik... ;-)

    --
    Pozdrawiam ciepło,
    Magda
    ********************
    http://42.pl/url/aQt

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1