Może mi ktoś pomóc z wyliczeniem przysługującego mi urlopu bo wydaje mi się
,że panie w kadrach coś kręcą ( no i podstawę prawną, żeby było się na czym
oprzeć ).
Piszę wszystko, bo nie wiem , co ma znaczenie, a co nie.
Pracuję od 2002 r.
Od 1 września 2004 mam prawo do 26 dni urlopu. (wyższe wykształcenie)
Do nowej firmy przeszedłem od 1 lutego 2005 r. W starej rozwiązałem umowę za
porozumieniem stron, wykorzystałem urlop za styczeń. Nie miałem ani jednego
dnia przerwy między zatrudnieniem.W nowej dostałem umowę na czas określony
na 7 miesięcy do 31 sierpnia. Wykorzystałem 11 dniu urlopu. Powinienem mieć
prawo do 15 dni , tak ? (26 / 12 * 7 = 15,16666... ).
I teraz, jeśli dostanę od 1 września nową umowę na czas nieokreślony, to
czy urlop przysługujący mi przyrasta proporcjonalnie do przepracowanego
okresu (dlatego że miałem umowę na czas określony , nowe miejsce pracy lub z
jakiegoś innego powodu ?) i 1 października będę miał jakieś 19 dni, czy może
mam prawo do pełnego urlopu i będę miał 26 dni (wliczając oczywiście te
wykorzystane), a jeśli tak, to dlaczego ?

dzięki
bakuuu